Czy osoba zażywająca narkotyki, typu mefedron, traci pewnego rodzaju świadomość, uczucia, jest w stanie zdradzić?
Anonimowo

Krystyna Brańska-Warszewska
Zdrada jako zachowanie polegające na naruszaniu zaufania i wierności w relacji partnerskiej ma różne przyczyny, w tym emocjonalne, psychologiczne, czy kontekst zewnętrzny. Pod wpływem substancji psychoaktywnych osoba może wykazywać zachowania, które w innych okolicznościach nie byłyby typowe. Warto zaznaczyć, że zdrada to złożone zagadnienie i nie można jej bezpośrednio wiązać tylko z zażywaniem narkotyków.
pozdrawiam serdecznie

Monika Kujawińska
Dzień dobry,
Mefedron jest substancją psychoaktywną z grupy stymulantów- ma działanie pobudzające. Może wywoływać poniższe odczucia u osób zażywających ten narkotyk : wzmożona koncentracja i uwaga, podbudzenie i zmniejszona potrzeba snu, uczucie wzrostu empatii, zaufania i łatwiejsze nawiązywanie znajomości, podwyższony, euforyczny nastrój, wzrost wrażliwości na bodźce i zwiększoną potencję. Natomiast zażycie tej substancji wiąże się również z szeregiem działań negatywnych i niepożądanych, takich jak pobudzenie, agresja, lęk, bezsenność, bóle i zawroty głowy, drgawki, depresja, odrętwienie kończyn, omamy słuchowe i wzrokowe, urojenia, zespoły maniakalne, przejściowe stany psychotyczne, zaburzenia świadomości, bruksizm, niepamięć wsteczną. Poza tym wymieniane są również oddziaływania na pracę układu oddechowego i układu krążenia takie jak : kołatanie serca, zawał, udar, nadciśnienie, szczękościsk, duszność, bóle brzucha, nudności, wymioty, kwasica metaboliczna, nadmierna potliwość, wysypka. Tak, jak wcześniej wspominałam mefedron wpływa również na sferę seksualną, a konkretniej powoduje wzrost popędu seksualnego, czego konsekwencją mogą być zachowania seksualne wysokiego ryzyka takie, jak częste kontakty seksualne z wieloma partnerami.
Mefedron jest substancją uzależniająca, która długofalowo prowadzi do problemów zdrowotnych, a jej odstawienie może wywoływać objawy abstynencyjne, takie jak : depresja, drażliwość, lęk, niepokój, przejściowe objawy psychotyczne, zaburzenia snu, zaburzenia apetytu oraz silna potrzeba ponownego zażycia.
Mam nadzieję, że odpowiedziałam, na Twoje pytanie.
Pozdrawiam,
Monika Kujawińska

TwójPsycholog
Dzień dobry,
Używanie substancji psychoaktywnych tj. Mefedron zdecydowanie wpływa na wiele aspektów funkcjonowania człowieka m.in. na regulację emocji, zdolność do regulacji popędów, rozhamowanie w myśleniu i zachowaniu, zdolność do utrzymania jasnej oceny sytuacji. Będąc bezpośrednio pod wpływem substancji można tracić przejściowo poczucie kontroli nad własnym zachowaniem, jednak nie da się stwierdzić, że ktoś zupełnie nie miał wpływu na to, co robi. Dodatkowo sama zdrada jest tematem bardzo złożonym i trudno rozpatrywać ja w kontekście tylko chwilowej trudności w ocenie rzeczywistości na skutek zażycia substancji.
Pozdrawiam

Karolina Białajczuk
Narkotyki, takie jak mefedron, mogą wpływać na funkcje mózgu i zmieniać percepcję oraz zachowanie osoby zażywającej. Może to prowadzić do utraty pewnego rodzaju świadomości, zmiany uczuć i zmienionego stanu umysłu. Skutki te mogą różnić się w zależności od rodzaju substancji, dawki i indywidualnej reakcji. Co do zdrady, substancje psychoaktywne mogą wpływać na zdolność podejmowania racjonalnych decyzji i oceny sytuacji, co teoretycznie może wpłynąć na zachowanie osoby, ale to złożony temat i nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
Pozdrawiam
Karolina Białajczuk

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Jestem z chłopakiem dwa lata. Od pół roku mieszkamy razem, głównym pomysłodawcą byłam ja, a on bardzo chętnie się na to zgodził. Zanim zamieszkaliśmy razem, to dużo czasu przebywaliśmy u siebie wzajemnie, dzięki naszym pracom było to możliwe i zdarzało się, że nawet spędzaliśmy razem 5-6 dni na tydzień, więc myślałam, że już sporo o sobie wiemy i to jak funkcjonujemy, jest nam znane. Niestety po wspólnym zamieszkaniu zaczęłam dostrzegać ogrom jego wad i zaczęłam się oddalać od niego. Większość z tych rzeczy wynika z faktu, że w jego domu rodzinnym wszystko robiła mama, która jest typową gosposią domową i dba o wszysko - od sprzątania, gotowania, zakupów, koszenia trawy itp. Mój chłopak przywyknął do tego, że wszystko ma podane na tacy, mimo, że wydawałoby się, że wcale tak nie jest. Już kilka razy próbowałam z nim rozmawiać, że ja nie jestem jego mamą, że zaczynam mieć tego dość, bo jeśli ja nie wypiorę, nie odkurzę, nie opróżnię zmywarki i lub nie wymyje naczyń, nie posprzątam kotu, nie zrobię zakupów, to on tego też nie zrobi. Ogólnie wszystkiego co się robi w domu. Jestem zmęczona, sfrustrowana, zła, czuje się niezrozumiana. Zaczynam przechodzić wewnętrzny kryzys. Leczę się na depresję od kilku lat i biorę leki. Niestety musiałam już nawet mieć zwiększona dawkę, bo moje uczucia zaczynały być takie, jakie nie powinny. Mój chłopak przyjdzie z pracy i ma przygotowany obiad. Zje go, puści w międzyczasie serial, wyjmie piwko, swojego papieroska z niedozwoloną substancją, posiedzi chwile i pójdzie grać w gry, wróci, siedzę z kolejnym piwkiem i będzie tak siedzieć na krześle przy wyspie, oglądając tv, aż nie zaśnie. Narzeka na brak bliskości, ale ja nie chce jej z nim, jeśli nie jest trzeźwy. Wcześniej dużo palił zielonego, przestał, ale zaczął inne rzeczy, które działają podobnie. Patrząc na niego, widzę wiecznie wypitego i zjaranego faceta, który nic nie zrobi, jeśli ja nie zrobię awantury. Oczywiście ma momenty przebłysku i zrobi więcej, niż prosiłam, ale są to momenty. Bardzo, ale to bardzo go kocham, jednak ja nie dam rady tak dłużej. Adoptowaliśmy wspólnie psa, planowaliśmy zakup mieszkania lub budowę jakoś od przyszłego roku, ale ja tego nie widzę. Nie wiem na ile to zmienia się przez to jego podejście czy przez moją chorobę. Wynegocjowałam z nim, że alkohol tylko przez weekend.. nie wiem, czy coś to da.. bo on nie zna umiaru, a niewiele mu trzeba. Jemu wystarczą 3 piwka i ma dość. Ja mam dość, patrząc na to wszystko. Nie sądziłam, że tak to będzie wyglądać.. oczywiście nie jestem idealna, bo wiecznie się go czepiam, narzekam, marudzę itp, ale kto by tego nie robił? Czuje, jakbym miała dorosłe dziecko. Zaczynam żałować mojej propozycji. Planowałam zamieszkać sama, ale po rozmowie z nim, zaproponowałam jemu wspólne mieszkanie i nie wiem, czy to nie zniszczy naszego związku.
Witam, ciężko jest mi to opisać, ale pojawiają mi się w głowie różne niepokojące rzeczy, jakbym miała tam swój świat i rzeczywistość. Boję się, że gdybym zaczęła opowiadać o tym rówieśnikom, wzięliby mnie za nienormalną i że co ja gadam.
Gdy myślę sobie o relacjach romantycznych, często przemienia się to w obsesje i myślę sobie o tym, jak bym więziła tę osobę, a jak by mnie zdradziła, to bym torturowała i groziła i innych ludzi, nie wiedzą co mam w głowie i do czego byłabym zdolna.
Mam różne wizje, tego jak kogoś zabijam, lasy, nierealne postacie np. demony jakieś istoty nawiedzone jakbym czuła ich obecność. Czuje, jakbym miała je w sobie, jakieś zło. Myślę, że też taką ważną rzeczą jest to, że około 2 lata temu zażywałam narkotyki, leki i inne substancje odurzające, jestem osobą zdrowiejącą i jestem trzeźwa, podczas okresu mojego czynnego miałam podobne myśli i psychozy. Ale martwi mi to, że znów mi to powraca te myśli i wszystko, mimo że już tak długo nie piję, ani nic po prostu nie biorę. Leczę się psychiatrycznie, biorę leki serotonine i lamotrygine, kontynuuje terapię. W swojej diagnozie jedynie mam ukazane uzależnienie i nie mam innych zaburzeń psychicznych. Ale wiem, że coś jest nie tak, że dzieje się coś złego
Moja mama jest skłócona z rodziną taty. Przez to zabrania nam kontaktu z nimi, a jak dowiaduje, że ktoś z nas się z nimi kontaktował, to wścieka się i zarzuca nam to, że donosimy im na nich. Zaczęło się od tego, gdy jej teściowa (moja babcia) nazwała ją pijaczka (mama naprawdę pije) i mama się na nią obraziła.
Chcę, żeby się z nimi pogodziła, jednak trudno będzie ją do tego przekonać. Dziadkowie ze strony taty są jedynymi żyjącymi dziadkami, bo dziadkowie ze strony mamy już nie żyją. Co robić?
Witam,
narzeczony chyba nie do końca akceptuje moich synów 19 i 30 lat.
Wypowiada się o nich w naszych rozmowach w bardzo niepochlebny sposób (młodszy to poj*b filozof i itp, starszy też nie lepszy). Natomiast w ich towarzystwie jest poprawny (synowie nie mieszkają z nami). Sprawa dotyczy wigilii, niezbyt chce, aby dzieci przyjechały do nas, raczej do ojca niech pojadą, a my do jego siostry. Zaproponowałam, abyśmy spędzili je każdy z własną rodziną, jeśli nie chce spędzać je z moimi dziećmi, to się bardzo oburzył i nie będzie wyjeżdżał z własnego domu.
Trudno mi tę sytuację ogarnąć...
Nie pomaga fakt, że narzeczony jest już chyba uzależniony od alkoholu, bo 2-4 piwa dziennie po pracy, to już raczej podchodzi pod uzależnienie, do tego nie panuje nad własnymi emocjami, wybuchowy itp. Sytuacja z dziś - miałam spotkanie wigilijne z koleżankami z KGW. Wyjeżdżając było wszystko ok, jeszcze mnie poganiał, że się spóźnię, a wróciłam po paru godzinach i było na powitanie -spadaj, bo on sam siedział w domu w niedzielę.
Aby nie zaogniać sytuacji, poszłam do sypialni czytać książkę, to on po chwili do mnie z focha je..łam.
Coraz częściej myślę o wyprowadzce, bo to już zaczyna być ponad moje siły.
Witam, jestem właśnie po rozstaniu z partnerem, byliśmy razem 3 lata ,co prawda mieszkaliśmy daleko od siebie, ale raz dwa razy w miesiącu jeździliśmy i codziennie rozmawialiśmy na kamerce.
Nie wiem co sie stało, bo mieliśmy w niedługim czasie zamieszkać u niego ,ale on zaczął być wulgarny ,obrażać mnie słowami ,był agresywny, gdy dzwonił . Dodam, że pochodzi z patologicznej rodziny, sam też wcześnej dużo sie bawił , ciągle miał pretensje o piwo, które chciał popijać w każdym miejscu ,dosłownie na spacerze ,na ulicy,w parku ...nie jestem abstynentką, ale piję okolicznościowo, więc nieczęsto .
Wreszcie kiedy już wynajął mieszkanie dla nas, obwiniał mnie, że zmieniłam sie, obrażał przy każdym telefonie, przeklinał, na moje uwagi nie reagował , prosiłam, żeby już przestał .
Wyciągał rzeczy z przeszłości nasze sprzeczki, które były oczywiście z mojej winy. Wszystko było z mojej winy zawsze ,nigdy nie odniósł sie do tego, co sam pisał czy mówił ,tylko moja wina była .
Ciężko mi bardzo ,to już 3 tygodnie jak nie rozmawiamy, w nerwach też napisalam do niego co myślę na ten temat. Czuję się bardzo winna i tęsknie.
Ja zawsze wyciągałam rękę na zgodę ,tym razem już było za dużo i liczyłam, że jak pierwszy raz się postawie, to on zrozumie, że mnie skrzywdził. Nic bardziej mylnego ,zero kontaktu od niego ,jakbym nic nie znaczyła.
Jak mam sobie to wytłumaczyć ,bo już doszukuje sie winy w sobie ..że moze nie byłam za dobra dla niego ,ale zawsze wspierałam ,tłumaczyłam, dużo czytałam o dorosłych dzieciach DDA ,... Czemu on tak łatwo zrezygnował i mnie obrażał ,nie moge tego pojąć . Jestem załamana .