Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz

Witam. Po raz drugi wpakowałam się w związek z alkoholikiem.

Witam. Po raz drugi wpakowałam się w związek z alkoholikiem. Kocham Go, chcę mu pomóc, ale nie wiem jak. Stałam się naiwna. Naiwna, bo zaprzepaściłam już wszystkie pieniądze. Swoje, dziecka, debet, a ja nadal nie umiem od niego odejść. Boję się, że popadnie w alkohol jak kiedyś, gdy zostawię go samego. Jestem rozdarta i mam straszny mętlik w głowie. Wiem, że nikt mi nie powie, co mam zrobić, ale choć może nakieruje na odpowiednie tory.
User Forum

Anonimowo

2 lata temu
Magdalena Bilińska-Zakrzewicz

Magdalena Bilińska-Zakrzewicz

Dzień dobry, wygląda na to, że boryka się pani z tak zwanym współuzależnieniem, czyli szeregiem Mechanizmów psychologicznych, które wikłają w relacje z osobą uzależniona. Dają one np. takie przekonanie, że chroni się daną osobę przed używaniem alkoholu swoją obecnością i swoją pomocą. Jednakże doświadczenia pokazują, że jest to iluzja, i że osoba uzależniona sięga po alkohol bez względu na to, ponieważ sięga, aby poradzić sobie z trudnymi uczuciami. Wytworzyła już Pani poczucie odpowiedzialności, a może nawet i winy za to, że Partner może napić się, kiedy Pani go zostawi lub kiedy Pani nie będzie go kontrolować. Fakt i iż, po raz drugi związała się pani z osobą uzależnioną, może wskazywać, że być może ma pani do tego pewne predyspozycje psychologiczne, wynikające z Pani wcześniejszych doświadczeń życiowych np. takich z dzieciństwa. Wszystkie te sprawy, o których napisałam powyżej, kwalifikują Panią do Psychoterapii. Tam będzie mogła pani zastanawiać się nad swoją bieżącą sytuacją, na tym, co pani w niej przeżywa, co Pani w niej pomija, co służy, co nie służy, przyjrzeć się tej sytuacji bardziej obiektywnie, zastanowić się co do niej doprowadziło, i ewentualnie uporać się z doświadczeniami z przeszłości w taki sposób, aby nigdy nie więcej nie mieć nieświadomego przymusu odtwarzania pewnych wzorców relacyjnych. Taką pomoc psychoterapeutyczną można otrzymać w ramach NFZ w poradniach leczenia uzależnień i Współuzależnienia w każdej miejscowości. Pozdrawiam Magdalena Bilińska Zakrzewicz

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Anna Krokosz

Anna Krokosz

Warto w tej sytuacji sięgnąć po pomoc specjalisty psychoterapii uzależnień, ponieważ najprawdopodobniej jest Pani współuzależniona. Bez pomocy specjalisty będzie Pani bardzo trudno poradzić sobie z tą sytuacją.

2 lata temu
Artur Przyjałgowski

Artur Przyjałgowski

Witam serdecznie,

niezwykle współczuję, to uczucie i konflikt pomiędzy sercem a rozumem musi być uciążliwy. Oczywiście, psychoterapia mogłaby pomóc, niemniej odnoszę wrażenie, że powinna Pani zgłębić temat współuzależnienia. Częstokroć wydaje nam się, że ktoś się zmieni już za moment, ale taka sytuacja nie następuje. Dodatkowo, pisze Pani o obawie o zdrowie partnera, jeżeli opuści go Pani. Tutaj wybiera Pani między jego domniemanym dobrem a swoim dobrostanem. Niestety, w takich sytuacjach należy oddać drugiej osobie odpowiedzialność za to co robi. Dobrze byłoby porozmawiać o tym z partnerem. W tym przypadku jego “wybór” jest uwarunkowany prawdopodobnie uzależnieniem, więc najwłaściwszym rozwiązaniem dla niego byłaby terapia uzależnień. Oczywiście, nie skieruje go tam Pani na siłę, ale wówczas oznaczałoby to świadomy wybór partnera - pozostaję w nałogu pomimo Twoich wątpliwości i oczekiwań. Życzę powodzenia!

2 lata temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Po moim powrocie do domu z pracy moja żona zachowywała się bardzo nieracjonalnie
Błagam o pomoc, nie wiem, jak to wszystko opisać postaram się jak najlepiej, 12 grudnia po moim powrocie do domu z pracy moja żona zachowywała się bardzo nieracjonalnie, zapytała mnie, czy dobrze bawię się w życiu nie chciała wyjaśnić, o co chodzi, byłą nie sobą wściekła nie dała do siebie podejść krzyczała, groziła, że jak podejdę do mnie uderzy słowa, które padały były wulgarne, mówiła, że ją nie szanowałem, nie kochałem wypomniała zdradę sprzed 15 lat, wyszła z domu, pojechała do siostry, wróciła po paru godzinach mówiąc, że chce rozwodu, że zabiera młodsze dziecko 14 lat, a starsze może zostać 19 lat, wyprowadziła się do siostry, tu nie byłoby nic dziwnego jak dotąd po prostu żona złą na męża wyprowadza się, niestety to, co okazało się w przeciągu paru godzin było dla mnie szokiem, syn powiedział mi, że mama kazała uważać co robi w telefonie, bo oni śledzą telefony i hakują, że mogą wyłączyć nawet zdalnie pralkę, że ona jest już od roku śledzona, jej siostra powiedziała mi, że jak przyjechała do niej to jeździły 4 godziny samochodem bez celu, bo ona musi zgubić kogoś, bo ją śledzą, następnie znalazłem w jej połączeniach, że kontaktowała się z nieznanym numerem, dzwoniła i wysłąła sms, po moim kontakcie pod ten numer okazało się, że tego ranka zadzwoniła i z jakby pewnością w głosie zapytała, gdzie jesteś, człowiek po drugiej stronie zapytał, z kim ma przyjemność i uzyskał pewną siebie odpowiedź , no magda, jakby to miało być oczywiste, pan powiedział, że pomyłka i się rozłączył, po czym dostał dwa sms, ja rozmawiałem z jego żoną i powiedziała mi, że mąż jej to wszystko od razu pokazał i był zdziwiony, o co chodzi powiedziała, że blokują numer telefonu mojej żony, więc wykluczyłem tu jakiś układ męsko damski, niestety żona jak wynika z bilingów ponownie wysłała po dwóch dniach jednego sms oczywiście beż odpowiedzi z tamtej strony przez parę dni ciszą i znowu dzień przed wigilią ponownie dwa sms oczywiście nawet jak próbuję się kontaktować to i tak nie uda jej się, gdyż jest zablokowana, żona ze mną nie chce mieć nic wspólnego nie docierają do niej żadne argument, że przecież ostatnie lata były fajne nasze wyjazdy podróże, robiłem jej niespodzianki, teatr restaurację zawsze pamiętałem o jakichkolwiek okazjach typu rocznica imieniny urodziny itp. cały czas twierdzi, że czułą się w domu przez wszystkich niekochana i wykorzystywana, jestem przerażony i zdezorientowany tymi wszystkim, te śledzenia ta dziwna próba kontaktu, żona ostatnio była jakoś bardziej nerwowa trochę jakby zaniedbywała dom, ale tłumaczyłem sobie, że ta jesień nie nastraja do jakiś wielkich rzeczy, nie mogę zrozumieć tak nagłego ataku w moją stronę dwa nie przed tym kochaliśmy się rozmawialiśmy co dokupić dzieciom pod choinkę mieliśmy plany na przyszły rok pod koniec listopada wybieraliśmy hotel na wakacje, jest tu tyle tak sprzecznych rzeczy, że nie potrafię tego zrozumieć, cierpię ja, córka, która też została jakby porzucona, syn nie wie, co się dzieje, żona zawsze byłą dla dzieci dla domu teraz nie widzi, że dzieci cierpią, uważa, że to normalne, że syn to już się zadomowił u cioci, a córka da sobie radę, nie widzi, że dzieci nie cieszyły się ze świąt, jest jakaś zaślepiona, zajmowała się nimi i domem pomagała mi w firmie, teraz wszyscy jesteśmy rozbici jej rodzina twierdzi, że to wina sytuacji domowej, żony mama też miała urojenia o śledzeniu o tym, że widziała kogoś, myliła osoby i fakty, żony siostra leczy się na dwubiegunowość po śmierci matki nie mogła sobie poradzić, błaga co mam robić jak w takiej sytuacji ratować żonę dzieci rodzinę, ja nie mam siły przepicia, bo jestem wrogiem dla żony jej rodzina nie widzi problemu, zwalają na chwilowy stres z powodu opuszczenia domu i nerwy z tym związane, znam żonę widzę jakby nie była sobą brak jakichkolwiek okazywania uczuć jest zimna nawet jak do córki, którą zostawił ze mną nie spytała się od tylu dni jak się czuję czy daję sobie radę, jeszcze raz błagam o podpowiedź co robić, jak działać, próbować żeby dzieci prosiły o powrót do domu, żebyśmy mogli podjąć jakieś kroki w kierunku leczenia, może znane są takie przypadki jak nasz, proszę pomóżcie, pozdrawiam Robert
Nie wiem jaka forma terapii byłaby najodpowiedniejsza
Jestem 32 letnią kobietą, która związała się partnerem starszym o 12 lat po przejściach. Nigdy w życiu się tego nie spodziewałam, nie pasowało to do mojego światopoglądu a tym bardziej światopoglądu moich rodziców( co dalej wiąże się z brakiem akceptacji relacji - bardziej ze strony ojca). Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad rozstaniem, ze względu na okoliczności które zaczynają mnie przytłaczać. Partner jest 12 lat starszy, po rozwodzie, z dwójką dzieci ( jedna jest już dorosła, a druga od roku z nim mieszka - o czym nie było mowy zanim się poznaliśmy). W relacji jest nam dobrze, dogadujemy się, wspieramy, możemy na siebie liczyć. Moje wcześniejsze relacje były nieudane, przed aktualnym partnerem byłam związana z mężczyzną z którym przeżywałam emocjonalną huśtawkę. Z obecnym czuję się bezpiecznie i dobrze. Z racji upływu czasu związku zastanawiamy się oboje co dalej - partner chciałby się zaręczyć , abym wprowadziła sie do niego- z racji mieszkania z córką. Ja mam pracę i studia w innym mieście niż on i średnio mi się uśmiecha rezygnowanie z pracy, albo codzienne dojeżdżanie do miasta. Poza tym w domu partnera jest dziecko i wchodzenie „w ich” przestrzeń z racji dużej potrzeby niezależności mi nie pasuje. Wiem, że Terapia i ułożenie priorytetów byłoby najrozsądniejszym wyjściem. Korzystaliśmy w ubiegłym roku już z terapii, po której dużo lepiej zaczęliśmy się komunikować, ale temat co dalej z nami nie został rozwiązany. Nie wiem jak rozmawiać już z partnerem, kiedy mu mówię że to wszystko to dla mnie za dużo, że już nie jestem w stanie akceptować danej sytuacji, cały czas mówi że możemy to ułożyć tylko trzeba chcieć. Kocham go, ale nie wiem co mam już robić. Chciałabym założyć rodzinę, wiem że mój partner byłby świetnym ojcem, bo widzę jak teraz dba o dzieci, ale też mam wiele obaw w związku z tym, że jest starszy, że ma już dzieci, że jest po rozwodzie. Nie wiem jaka forma terapii byłaby najodpowiedniejsza. Wiem, że mój partner też potrzebuje terapii. Może oboje powinniśmy iść na terapię indywidualną. Nie wiem czy terapia dla par będzie miała sens
Jak poradzić sobie z obciążeniem emocjonalnym związanym z problemami rodziny?
Witam, mam problem dotyczący mnie. Jestem osobą chorująca na depresję. Jestem w związku małżeńskim ponad dwa lata. Kontakt z rodzicami moimi zawsze był trudny. Ostatnio co dzwonie do mamy opowiada mi o trudnej sytuacji brata i jego spraw rodzinnych. Niestety mnie to bardzo przytłacza. Jestem rozgoryczona, mnie takie dramaty bardzo ciągnąć w dół i pochłaniają moja energię. Brat ma problemy w związku sam nie opowiada tego mi a mama wszystko od a do z. Martwię sie bratem ale też ciągle nie mogę tego słuchać. Ja się obwiniam później o to i bardzo przeżywam. Nie wiem co mam zrobić czy urwać kontakt z matką. Od dwóch miesięcy nie byłam u niej nawet zrezygnowałam z odwiedzin światecznych. Nie chcę powtarzać w głowie jej problemów. Niestety nie pójdę do przodu jeśli nie przestanę martwić się cudzymi problemami. Co w takich sytuacji zrobić?
Czy została wykorzystana, bo przez chwilę mu się "zachciało"?
Mam problem.... Spotkałam się z przyjacielem na tydzień. Mieszka on 500km ode mnie więc widzimy się raz w roku. No i wszystko było super gdy nagle mnie pocałował (byliśmy u niego w domu)... później zaczął dotykać, i ja się głupia na to zgodziłam bo mi się podoba.. (doszło do stosunku). Zaczął mnie również przytulać i całować na spotkaniach (jedynie jak byliśmy raz z jego znajomymi to nic nie robił). No i tak minął tydzień. W ostatni dzień kiedy mogłam się z nim zobaczyć zapytałam się go na czym stoimy, no bo przyjaźń to to nie jest a on mi odpowiedział że bardzo mu się podobam i jako osoba i z wyglądu ale że on nie chce być w związku na odległość. Powiedziałam mu że rozumiem...ale teraz czuję się okropnie... bo ani się nie odzywa ani nic, poprosiłam go żeby do mnie napisał...nie zrobił tego i tłumaczył się że zapomniał... Nie utrzymuje wogóle kontaktu tłumacząc się nagle że nie lubi pisać.. Czy ja zostałam wykorzystana bo przez chwilę mu się ""zachciało""?
Mam wrażenie, ze życie nie jest dla mnie. Mam narzeczonego, nasz ślub planowany jest na sierpień. Ja odsuwam wszystkie przygotowania.
Mam wrażenie, ze życie nie jest dla mnie. Mam narzeczonego, nasz ślub planowany jest na sierpień. Ja odsuwam wszystkie przygotowania. Wiem, że chcę z nim być i kocham go, ale nie potrafię podejmować żadnych decyzji związanych np, z ubieraniem się. Mój wybór sukni ślubnej wyglądał tak, że płakałam w przymierzalni, wychodziłam i uśmiechałam się. Nigdy nie zaakceptuję tego jak wyglądam, choć wszyscy mówią ze jestem piękna. Czasem mam lepszy czas, właśnie w takim czasie zrezygnowałam rok temu z rozpoczętej psychoterapii. Moje życie to jeden wielki chaos. Nie potrafię podejmować decyzji, całe życie miotam się i nie wiem co chce robić w życiu. Łapie różne prace. Zawsze byłam bardzo mądra ale w końcu nie poszłam na studia bo nie umiałam podjąć decyzji. Przerastają mnie najprostsze rzeczy. Jestem idealistka. Chciałabym żeby wszystko było perfekcyjne, ale nie potrafię ogarnąć wokół siebie najprostszych rzeczy jeśli chodzi o strefę fizyczna. Mam wrażenie ze co chwile jestem kimś innym, całe życie się do kogoś porównuje i próbuje żyć cudzym życiem, ponieważ moje jest tak okropne. Czasem staram się cieszyć małymi rzeczami i „jakoś” żyć, jak wszyscy, ale czasem już się po prostu nie da tłumić tego co jest we mnie. Jestem jednym wielkim chaosem i bałaganem bez pasji, zainteresowań, wykształcenia. Jedyne czego Zawsze wiedziałam w życiu ze chce to mieć rodzine, męża i dzieci. Ale jak mam to zrobić skoro nie potrafię nawet przygotować się do własnego ślubu? Jak mam zostać żona i mama, nie potrafiąc ogarnąć najprostszych rzeczy wokol siebie? Co przekaże swoim dzieciom w genach? To ze nic nie potrafię i wszystko mnie przerasta? Nie potrafię żyć. Życie nie jest dla mnie. Tyle razy próbowałam. Naprawdę, co chwile próbuje. Ale zawsze dostaje kopa w twarz. Kupiłam ładne okulary, złamałam je. Kupiłam kurtkę, zalałam ją woskiem. Mam wrażenie ze cały świat jest przeciwko mnie. Wydaje mi się ze jedyna opcja w której mogłabym żyć to domek w środku lasu, cisza, brak ludzi, brak bodźców, tylko spacery i nic więcej. Bo życie w społeczeństwie jest dla mnie czymś niemożliwym. Zaczęła się teraz wiosna, a ja chodze ze łzami w oczach patrząc na tych wszystkich ludzi w wiosennych płaszczykach, kamizelkach i adidasach. Ja chodze w starej zimowej kurtce, ponieważ nie umiem nic wokół siebie załatwić. Nie mam stylu, nie mam pasji, nie mam wykształcenia, nie mam życia. Co robić? Narzeczony zachęca mnie do pójścia do specjalisty. Chodziłam. Niby było fajnie ale życie wciąż było za ciężkie. Mam wrażenie ze jestem taka jedyna i nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Mam 21 lat, a czuje się jak niemowlę potrzebujące nieustannej opieki i kogoś kto podejmowałby za mnie wszystkie decyzje życiowe…
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!