Czy posiadanie tylko jednego przyjaciela jest normalne? Problemy w komunikacji i poczucie odmienności w szkole
Czy to normalne, że mam tylko jednego przyjaciela?
Rozmowy z innymi nie są łatwe dla mnie i nawet nie wiem, czy chce mieć jakichkolwiek innych znajomych. Czuję, jakbym nie powinna należeć do tego społeczeństwa i mojej grupy wiekowej. Osoby w liceum interesują się tylko alkoholem, imprezami i zboczonymi żartami. Nie mam prawie żadnych tematów, jakie mogłabym z nimi poruszyć. Rozumie mnie tak naprawdę tylko mój przyjaciel, co ma podobne poglądy, jak ja. Nie wiem, czy mam jakąś fobię społeczną, czy coś. Zawsze nauczyciele nazywali mnie po prostu nieśmiała. Jednak prezentacje przed klasą czy nawet pogadanie z “kolega” z klasy jest dla mnie trudne. Do połowy osób z klasy nigdy się nawet nie odezwałam, mimo że znam ich już od połowy roku. W podstawówce sytuacja wyglądała bardzo podobnie. Zmiana środowiska nic nie zmieniła, pomimo dużych chęci. Niedobrze się czuję, jak widzę, że każdy jest inny ode mnie. Wychowawca na siłę proboje mnie zmusić do gadania z kimś innym, grożąc obniżeniem zachowania.
Podobno w przedszkolu byłam bardzo rozgadana i gadałam z każdym. W grupach z większą ilością osób czuję się po prostu niekomfortowo. Próbowałam na początku nowej szkoły spotykać się z kilkoma dziewczynami z klasy. Nie było to jednak przyjemne i wolę być z kimś na osobności. Gdy jestem w grupie, po prostu się nie odzywam. Nikogo też raczej to nie obchodzi. Potem utworzyły się tylko grupki w klasie, które tylko śmieją się ze mnie i mojej przyjaciółki. Utrzymuje jakiś kontakt z innymi w klasie, ale jest on raczej przymusowy. I to nawet nie do końca z mojej winy. Gdy są rozmowy w parach na np angielskim inne dziewczyny wolą po prostu gadać z sobą. Czy naprawdę jest coś nie tak we mnie?
MJ

Weronika Węgier
Cześć,
To, że masz tylko jednego przyjaciela, wcale nie jest czymś złym ani nienormalnym. Liczba znajomych nie definiuje Twojej wartości ani tego, czy jesteś „normalna” dla społeczeństwa. Każdy ma inną osobowość, temperament i potrzeby społeczne – niektórzy dobrze czują się w dużych grupach, inni wolą kameralne relacje.
Z tego, co piszesz, masz wrażenie, że nie pasujesz do swojej grupy wiekowej, bo Twoi rówieśnicy interesują się rzeczami, które są Ci obce lub wręcz dziecinne. To może powodować poczucie izolacji, ale wcale nie oznacza, że coś jest z Tobą „nie tak”. Po prostu masz inne wartości, potrzeby i zainteresowania niż oni – i to jest w porządku. Naturalne jest dla ludzi, że w tym okresie życia grupa rówieśników i jej zdanie jest bardzo ważne.
Wiele osób wtedy stara się do niej jak najlepiej dopasować i robić to, co wszyscy, nawet jeśli wcale im się to nie podoba lub jest wbrew ich potrzebom i sposobom myślenia. Gratuluję Ci więc wglądu w samą siebie i odwagi do postępowania w zgodzie ze sobą - to jest bardzo trudne w tym wieku.
Co do trudności w kontaktach – nieśmiałość czy nawet unikanie interakcji w większych grupach to niekoniecznie fobia społeczna. Może to być Twój sposób funkcjonowania w relacjach, wynikający np. z temperamentu (czyli naturalnej skłonności do bycia bardziej introwertyczną). Fobia społeczna to coś więcej – powoduje silny lęk przed oceną, unikanie nawet codziennych sytuacji społecznych i często duży dyskomfort fizyczny. Jeśli masz wątpliwości, warto byłoby porozmawiać o tym z psychologiem, ale sam fakt, że nie czujesz się dobrze w dużej grupie, nie oznacza, że masz zaburzenie.
Twoje doświadczenia z nauczycielami i wychowawcą mogą być frustrujące – zmuszanie kogoś do rozmów wbrew jego potrzebom raczej nie pomaga, a może wręcz nasilać poczucie presji i dyskomfortu. Dobrze, że próbowałaś otworzyć się na nowe znajomości, ale skoro czułaś się w tym źle, to nic dziwnego, że wolisz kameralne spotkania. Nie ma obowiązku bycia towarzyskim na siłę – ważne jest, żebyś czuła się dobrze w relacjach, które masz.
Podsumowując:
Nie ma nic złego w tym, że masz jednego przyjaciela – liczy się jakość, nie ilość.
To, że nie odnajdujesz się w grupie rówieśniczej, nie oznacza, że „coś jest z Tobą nie tak” – po prostu masz inne potrzeby i inne zainteresowania.
Unikanie rozmów w większych grupach niekoniecznie oznacza fobię społeczną – może to być wynik Twojej osobowości lub wcześniejszych doświadczeń.
Presja ze strony nauczycieli może być trudna do zniesienia, ale pamiętaj, że masz prawo funkcjonować społecznie na swoich zasadach!
Jeśli kiedykolwiek poczujesz, że samotność Ci doskwiera albo że chcesz spróbować poszukać ludzi o podobnych wartościach, warto szukać ich poza szkołą – np. na forach tematycznych, w grupach internetowych czy na zajęciach dodatkowych związanych z Twoimi zainteresowaniami.
Trzymaj się i pamiętaj, że nie jesteś w tym sama! 😊

Jagoda Jucha
Szanowna Pani,
To, co Pani opisuje, jest bardzo typowym doświadczeniem młodej osoby zmagającej się z lękiem społecznym. Rozumiem, że czuje się Pani zagubiona i niepewna w relacjach rówieśniczych, jakby nie pasowała do środowiska szkolnego. Pani wrażliwość i trudności w nawiązywaniu kontaktów nie są wadą, lecz cenną cechą charakteru, która wymaga delikatnego i świadomego podejścia.
Fakt posiadania jednego bliskiego przyjaciela, który Panią rozumie, jest absolutnie korzystny i świadczy o Pani zdolności do tworzenia głębokich, autentycznych więzi. Niepokojące zachowania rówieśników, którzy tworzą zamknięte grupki i wyśmiewają innych, są niestety częścią trudnego okresu dojrzewania.
Obserwuję w Pani historii bardzo ciekawy proces - od rozgadanego dziecka w przedszkolu do nieśmiałej nastolatki.
To sugeruje, że nagromadziły się w Pani jakieś blokady emocjonalne, które warto przepracować z profesjonalistą. Terapia mogłaby pomóc Pani odzyskać naturalną łatwość w komunikacji i budowaniu relacji.
Chciałbym Panią zapewnić, że absolutnie nie ma czegoś "nie tak" w Pani osobie. Każdy człowiek jest inny, a Pani wrażliwość i głębia to cechy, które w przyszłości mogą stać się Pani ogromną siłą. Najważniejsze, żeby nie izolować się całkowicie i stopniowo, we własnym tempie, oswajać się z sytuacjami społecznymi.
Pozdrawiam,
Jagoda Jucha
psycholog

Kacper Urbanek
Nie ma absolutnie nic złego w tym, że masz tylko jednego przyjaciela. W relacjach liczy się jakość, a nie ilość i jeśli masz kogoś, kto Cię rozumie i przy kim czujesz się dobrze, to już ogromna wartość. Nie każdy musi mieć szerokie grono znajomych ani czuć się dobrze w towarzystwie dużej grupy ludzi.
Z tego, co piszesz, wynika, że masz inny sposób przeżywania relacji niż większość Twoich rówieśników i to jest w porządku.
Nie każdy lubi imprezy, luźne rozmowy czy poznawanie nowych osób. Są osoby, które lepiej czują się w kameralnych kontaktach i nie mają potrzeby nawiązywania wielu znajomości. To nie oznacza, że coś z Tobą nie tak po prostu masz inne potrzeby społeczne, będące w zgodzie z Twoją osobowością.
Czy to fobia społeczna?
Nieśmiałość i introwersja to coś innego niż fobia społeczna. Fobia to intensywny lęk przed oceną innych ludzi, który powoduje unikanie sytuacji społecznych do tego stopnia, że utrudnia codzienne funkcjonowanie. Z tego, co piszesz, masz trudność w nawiązywaniu rozmów i nie czujesz się komfortowo w grupie, ale nie unikasz ludzi całkowicie, próbowałaś się integrować i utrzymujesz jakiś kontakt w klasie. Jeśli jednak rozmowy z innymi wywołują u Ciebie silny stres, lęk czy przyspieszone bicie serca, warto byłoby skonsultować się z psychologiem, żeby lepiej to zrozumieć.
Co możesz zrobić?
1. Praca nad samoakceptacja - to, że wolisz pojedyncze, głębokie relacje, to nie wada. Świat potrzebuje zarówno ekstrawertyków, jak i introwertyków. Twoja wartość nie zależy od liczby znajomych.
2. Nie zmuszaj się do grupowych interakcji, jeśli tego nie chcesz – jeśli nie czujesz się komfortowo w większych grupach, to nie oznacza, że musisz na siłę próbować się dopasować. Możesz rozwijać relacje na swoich zasadach.
3. Szukaj osób, które podzielają Twoje zainteresowania – jeśli nie odnajdujesz się w swojej klasie, może są inne miejsca, gdzie znajdziesz ludzi podobnych do siebie? Może jakieś grupy tematyczne, online lub lokalne?
4. Nie przejmuj się tym, że inni Cię nie rozumieją – nie wszyscy ludzie są warci Twojej energii. Jeśli ktoś Cię ocenia lub śmieje się z Ciebie, to świadczy o nich, nie o Tobie.
5. Rozmawiaj ze swoim przyjacielem – to, że masz choć jedną bliską osobę, jest bardzo cenne. Możesz z nim dzielić swoje myśli i uczucia – to może pomóc w rozładowaniu napięcia.
Co zrobić z wychowawcą?
To, że ktoś próbuje Cię "zmuszać" do rozmów, jest frustrujące i nie powinno tak wyglądać. Jeśli masz siłę, możesz spróbować spokojnie wytłumaczyć, że rozmowy w klasie nie przychodzą Ci łatwo i że nie chcesz być do nich zmuszana, bo sprawia Ci to dyskomfort. Jeśli jednak nie czujesz się na siłach, to pamiętaj, że to nie Ty masz się zmieniać na siłę, tylko ludzie wokół Ciebie powinni nauczyć się akceptować różne typy osobowości.
Podsumowując, nie ma w Tobie nic złego. Jesteś wartościową osobą, niezależnie od tego, ile masz znajomych. Jeśli czujesz się samotna i chciałabyś spróbować poznać kogoś, kto myśli podobnie do Ciebie, warto szukać ludzi o podobnych zainteresowaniach. A jeśli po prostu wolisz spokojniejsze życie i pojedyncze relacje to też jest zupełnie okej.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Zwracam się z pytaniem odnośnie do mojego zachowania, które jest dla mnie niezrozumiałe.
Często doświadczam z tego powodu mętliku w głowie i natrętnych myśli. Chodzi o moje relacje z ludźmi.
Mam 16 lat, chodzę do szkoły średniej.
Całe życie miałam koleżanki, a w zasadzie jedną — jako introwertyk preferuję mniejsze grono.
Wiele lat "przyjaźni" okazało się zgubne, bo odsunęłyśmy się od siebie, ona się zmieniła, ja też. Pójście do innych szkół zupełnie nas rozdzieliło. Obecnie jesteśmy tylko na cześć i krótkie pogawędki, ale sztywne i bez satysfakcji.
Rozpad tej relacji mnie zabolał. Miesiącami się nad sobą użalałam. A potem mi przeszło.
Tylko że zderzenie z rzeczywistością w liceum okazało się jeszcze gorsze. Liczyłam, że idąc do nowej szkoły, bez problemu znajdę koleżankę. Wyidealizowałam sobie, że będzie świetnie, a było na odwrót.
Pierwszy rok był istną tragedią: omijałam lekcje, izolowałam się od grupy, bo nikt nie chciał ze mną rozmawiać.
Zawsze oczekiwałam, że to inni do mnie zagadają, bo sama nie potrafiłam. Spędziłam cały rok, siedząc w ławce z osobą, z którą prawie nie rozmawiałam i nie mając nikogo, z kim można spędzić czas nawet na przerwie.
Zmagałam się z samotnością, chciałam tylko mieć kogoś bliskiego, marzyłam o przyjacielu, wyobrażałam sobie nawet, jaki mógłby być. Znowu zgubne wyobrażenia, które potem bolą. W styczniu chodziłam do szkolnego psychologa, co pomogło mi poradzić sobie z tym stanem i zaakceptować swoje emocje. Jakoś stanęłam na nogi. Pod koniec roku nawiązałam znajomość z dziewczyną, nazwijmy ją M.
M również była cicha, introwertyczna, pozytywna i dobrze mi się z nią rozmawiało. Miałyśmy wspólne tematy.
Od nowego roku szkolnego zaczęłyśmy razem siedzieć. Początkowo było dobrze, uwielbiałam i uwielbiam z nią rozmawiać, ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło.
Przede wszystkim dostrzegłam, jak łatwo męczą mnie konwersacje z ludźmi. Parę zdań, czasem nawet nie, a ja czuję się wykończona jak nigdy. Przychodzę do szkoły i potrafię nie odzywać się do niej przez kilka lekcji, bo na samą myśl wzbiera się we mnie złość, czy jak to nazwać. Nawet nie mam pojęcia. Bywają dni, że śmiało z nią gadam, ale potem jestem zimna, zdystansowana i się izoluję. Nachodzą mnie myśli, że to był błąd chcieć mieć koleżankę i że lepiej mi było samej, nikt mnie nie męczył, nikt nie przeszkadzał. Czasami dotyczą także bliskości relacji: boję się, że ona może poczuć coś więcej, nie wiem, skąd w ogóle ten pomysł. Albo, że ja poczuję coś więcej. Poza tym miewam negatywne myśli na jej temat: drażni mnie jej ciągłe dobre poczucie humoru, uśmiechnięta twarz i ta pozytywność wobec wszystkiego. Jestem już zmęczona uśmiechaniem się, kiedy nie mam powodu, by to robić.
Czuję się okropnie, jakbym była kosmitą, który nie umie funkcjonować z ludźmi. Świetnie dogaduję się z rodziną, z rodzeństwem, mogę z nimi rozmawiać godzinami bez zmęczenia, ale kontakt z rówieśnikami... Wysysa mnie z energii. Po całym dniu spędzonym w hałasie i wśród bodźców marzę tylko o ciszy, książce i odpoczynku we własnym towarzystwie. Często boli mnie głowa, mam spięte ciało. Zastanawiam się, jak absurdalne jest to, że parę miesięcy temu płakałam nad samotnością, a teraz chcę jej z powrotem. Wiem, że samotność mogła wpłynąć na moje postrzeganie relacji, ale czy to normalne? I czy mogę coś z tym zrobić?
Będę wdzięczna za słowo wsparcia.