Fobia społeczna czy nieśmiałość i przeżycia dorastania?
Petysana

Alina Nowaczyk
Twoje początkowe trudności w interakcjach społecznych, szczególnie w przedszkolu, mogą być sygnałem początków nieśmiałości lub lęku przed nowymi sytuacjami. To, co przeżyłaś, ma znaczenie i może wpłynąć na sposób, w jaki teraz postrzegasz relacje z innymi.
Doświadczenia, takie jak wyśmiewanie ze strony tyrana szkolnego, mają potężną moc wpływania na nasze nastawienie do interakcji z innymi ludźmi. Te doświadczenia mogły zaostrzyć Twoje uczucia lęku w kontaktach społecznych i sprawić, że czujesz się niekomfortowo w relacjach.
Nie można wykluczyć, że to, co teraz odczuwasz, może być również efektem zwykłych doświadczeń życiowych, które wpłynęły na Twoją pewność siebie i relacje z innymi. Jeśli te uczucia nadal Cię dotykają, warto rozważyć rozmowę z terapeutą. Profesjonalna pomoc może pomóc Ci zrozumieć te doświadczenia i znaleźć strategie radzenia sobie z ewentualnymi lękami czy nieśmiałością. To, co czujesz, wpływa na Twoje samopoczucie i relacje, rozważ rozmowę z terapeutą. To miejsce, gdzie możesz bezpiecznie wyrazić swoje uczucia i otrzymać wsparcie w znalezieniu zdrowszych sposobów radzenia sobie z tymi trudnościami.

Anna Martyniuk-Białecka
Petysana,
Z opisu, który podałaś, trudno jednoznacznie określić czy twoje doświadczenia były jedynie nieśmiałością, czy też mogą wskazywać na fobię społeczną, a może są związane z czymś innym. Obie sytuacje, które opisałeś, sugerują pewne trudności w nawiązywaniu kontaktów społecznych i wyraźne niechęci do interakcji z innymi ludźmi, zwłaszcza na początku.
Ważne jest jednak zauważenie, że fobia społeczna to nie tylko nieśmiałość. Fobia społeczna obejmuje silny strach przed sytuacjami społecznymi, a osoba z tą fobią może odczuwać lęk przed oceną innych, obawiać się wyśmiania, krytyki czy odrzucenia. W przypadku fobii społecznej te trudności w interakcjach społecznych utrzymują się i mają tendencję do nasilania się, co może wpływać na różne aspekty życia.
W twoim przypadku, wydaje się, że pewne trudności były obecne, ale również byłaś w stanie przezwyciężyć niektóre z tych trudności w miarę upływu czasu. Określenie tego czy masz fobię społeczną, czy też były to jedynie przejściowe trudności, jest bardziej skomplikowane i zależy od wielu czynników (podałaś tu jedynie przykłady 2 takich sytuacji, a należałoby to rozpatrzyć szerzej).
Jeśli uważasz, że przedstawione przez Ciebie trudności wpływają negatywnie na Twoje życie, warto skonsultować się z profesjonalistą, takim jak psycholog czy terapeuta, aby uzyskać dokładną ocenę i wsparcie.
psycholog
Anna Martyniuk-Białecka

Anna Wiak
Dzień dobry,
Po przeczytaniu pani pytania pierwsze co mi się skojarzyło to lęk. Lęk który się powtarza w przeszłości i teraźniejszości. Zastanawiałam się nad relacjami z układu rodzinnego, które mogą wpływać na punkt cierpienia, z którymi próbuje sobie pani poradzić. Zauważyłam, że pani obserwuje, bada, zastanawia się, podejmuje działania w postaci otwierania się nie tylko tutaj, ale i w przeszłości. Pierwsze co mi się nasunęło to potrzeba wypracowania sposobów myślenia i radzenia sobie z w relacjach z innymi ludźmi, poobserwowania swoich emocji i trudności w unikaniu pewnych aspektów doświadczeń. Dużo w tym mogłaby pomóc relacja terapeutyczna, która pomoże wyrazić pani uczucia.
Pozdrawiam, Anna Wiak

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry, zazwyczaj rozwiązuję swoje problemy sama, ale ten bardzo mnie męczy. Niedawno zaczęłam nową szkołę, co było dla mnie bardzo stresujące głównie pod względem znajomości, ponieważ przez zaburzenia lękowe oraz typ osoby, jaką jestem, poznawanie nowych osób jest dla mnie bardzo trudne. Boję się przelotnych znajomości i chciałabym znaleźć od razu kogoś, komu łatwo zaufać.
Pozytywnie zaskoczyło mnie to, że już pierwszego dnia usiadła ze mną wyglądająca dość miło dziewczyna. Już wcześniej pisałam ze swoją klasą, ale jednak wrażenia na żywo są najważniejsze. Siedziałyśmy tak większość tygodnia, z innymi osobami też rozmawiałam i naprawdę czułam, że uda mi się zaaklimatyzować. Niestety, dzisiaj bez żadnego konkretnego powodu wszystkie dziewczyny niechętnie ze mną rozmawiały… Większość lekcji siedziałam sama, a wcześniej przecież byłam z jedną osobą. Nie wiedziałam, co się nagle zmieniło.
Przez tę sytuację moje silne mechanizmy lękowe dotyczące relacji z innymi się odpaliły i resztę dnia czułam się bardzo źle. Ze stresu wróciłam do takich nawyków jak drapanie rąk, gryzienie policzka itp. Wiem, że jest to słabe zachowanie, ale poczułam się strasznie nieważna. Nic, co by wpłynęło na jakąś niechęć innych do mnie, się nie stało, więc co jest ze mną nie tak??
Najgorsze jest to, że jak próbowałam rozmawiać dzisiaj z kimkolwiek, to kończyło się od razu brakiem zainteresowania po jakiejś minucie… Najboleśniej jednak było w momencie, gdy rozmawiałam z dwiema dziewczynami, idąc przy okazji na wspólny dla naszej trójki przystanek, i po 2 minutach drogi zostałam wykluczona kompletnie z rozmowy. Nawet nie zauważyły, że nie idę już za nimi…
Zdaję sobie sprawę, że do nowego miejsca trzeba się przyzwyczaić, ale nie rozumiem, czemu po tygodniu zostałam sama. Żadna inna dziewczyna nie ma takiego problemu i niestety jest nas nieparzyście, co utrudnia całą sytuację… Chciałam przez to iść do swojego psychologa, niestety z godziny na godzinę moja wizyta została bez wytłumaczenia odwołana i przez to zaczęłam się czuć jeszcze gorzej. Bardzo dzisiaj potrzebowałam tego wsparcia. :((
W następnym tygodniu mam z klasą wycieczkę na kilka dni. Bardzo nie chcę tam jechać, ale nie mam wyboru… Bardzo się boję na niej jeszcze większego odrzucenia albo tego, że ktoś mi coś zrobi, jak będę spała czy odpoczywała… :/
Wiadomo, czas pomaga, lecz jestem osobą tak wrażliwą na punkcie znajomości, że dzisiaj czułam się jak najgorszy człowiek na świecie. Próbuję wyglądać jak najlepiej, codziennie się maluję, co przerwę się poprawiam przed lustrem i odświeżam, jestem miła i życzliwa dla wszystkich, a i tak zostałam sama…
Ta adaptacja mnie męczy. Chciałabym, aby znajomości stworzyły się łatwiej, a na razie wszystko się psuje… Bardzo proszę o pomoc, nie mam teraz czasu szukać kolejnej wizyty u terapeuty, bo po weekendzie wyjeżdżam. Mam irracjonalny żal nawet do psychologa, bo zostałam sama w potrzebie, która i tak pewnie jest moimi przewidzeniami…
Witam,
mój problem od zawsze i źródło wiecznych sprzeczek z mężem. Pochodzę z rodziny, gdzie ojciec nie miał kolegów, nie wychodził na przysłowiowe piwo. Mama też nie, nie pracowała.
Wyszłam za mąż ponad 10 lat temu. Mąż domator.
Czasami były jakieś wyjścia z pracy, ale zazwyczaj nie chodził, bo ja nie chciałam. Im dalej w naszym małżeństwie, tym większy problem się z tego zaczął robić. To nie tak, że wcale nie chodził. Chodził, ale rzadko i po naszych sporych kłótniach.
Czasami trzymałam go i płaczem prosiłam, żeby nie wychodził.
Po skończeniu magicznej 40stki coraz częściej zaczął mówić o tym, że chce mieć czas na własne hobby, że ma prawo wyjść ze znajomymi, że się stresuje jak ma mi powiedzieć o jakimś wyjściu itd. Oprócz wyjazdów służbowych i wyjść tu na miejscu doszły teraz spotkania ze znajomymi z rodzinnego miasta.
Na wszystkie chce pójść, pojechać itd.
Obecnie jest to coś, co myślę, że doprowadzi do naszego rozstania, ponieważ ja już psychicznie nie jestem w stanie tego udźwignąć. Tego napięcia, że zaraz przyjdzie i znowu będzie chciał gdzieś wyjść. A dodam, że chodzi na boks kilka razy w tygodniu, wiec ma swój czas poza domem.
Z czego wynika moja postawa? Z domu? Z tego, że u mnie w rodzinie nie ma takich problemów? Z tego, że moi rodzice uważają, że jak ktoś wychodzi wieczorem, to zdradza? Że nie wypada, bo ma żonę i dzieci to po co ma się szlajać.
Z tego, że sama jeździłam na wiele wyjazdów służbowych i widziałam, co tam się dzieje. Wreszcie z tego, że on stawia te wyjścia ponad nasze relacje. Miałam terapię, ale niewiele to dało.
I szczerze zastanawiam się, dlaczego to ja mam się zmieniać? Dlaczego mam się godzić na jego wyjścia?
Dzień dobry. Wczoraj zdarzyła mi się dziwna sytuacja, która bardzo mnie zaniepokoiła. Miałem odebrać paczkę z paczkomatu inpost, stałem przy paczkomacie próbując bezskutecznie odebrać paczkę i widziałem napisy poczta Polska , pocztex , ale wcale to do mnie nie docierało, bo widocznie byłem przekonany, że to na pewno właściwy paczkomat. A paczkomat inpostu znajdował się po drugiej stronie,dopiero gdy zadzwoniłem na infolinię,dotarło do mnie, że stoję przy niewłaściwym paczkomacie i "dotarły "do mnie napisy na paczkomacie- pocztex.. Mam przewlekłą depresję,zaburzenia lękowe i stwierdzone C- PTSD, funkjonuje albo w " napięciu" albo w "zamrożeniu",czy takie zaburzenia poznawcze wynikają ze stresu i przeciążenia i nie muszą oznaczać czegoś poważnego ?