Left ArrowWstecz

Mam poważny problem z kontaktami z ludźmi, stresuję się, boję się z nimi rozmawiać

Dzień dobry, Mam poważny problem z kontaktami z ludźmi, stresuję się, boję się z nimi rozmawiać z obawy przed oceną, bardzo się przejmuję, co o mnie myślą inni. Mam nieustanny natłok negatywnych myśli. Jestem zagubiona. Przeszkadza mi to w pracy i w życiu. Ciągle wszystkich oceniam, bo wydaje mi się, że inni też mnie źle oceniają. Emocje mam przez to zablokowane, nie potrafię prawidłowo ocenić sytuacji. Brak mi pewności siebie. W pracy jestem jak maszyna, bo tylko tak mogę zdobyć szacunek innych. Nie rozmawiam ze współpracownikami. Proszę o odpowiedź. Dziękuję i pozdrawiam
User Forum

Anonimowo

2 lata temu
Anna Skrońska

Anna Skrońska

Witaj, 
nie za bardzo wybrzmiało tutaj pytanie. Opisałaś szereg objawów, które w rozmowie ze specjalistą, doprowadzą do postawienia diagnozy i zaplanowania terapii. 
Ważne jest to co napisałaś “przeszkadza mi to w pracy i w życiu”, to taki sygnał, że warto udać się po pomoc. 

Trzymam kciuki i życzę pomyślności.

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Yuliana Shevchuk

Yuliana Shevchuk

Dzień dobry! To musi być bardzo dla Pana/Pani uciążliwe - przeżywać tak duży lęk i obawy podczas kontaktów z innymi ludźmi. Nic dziwnego, że przeszkadza to w życiu codziennym - relacje społeczne są bardzo ważną częścią życia każdego z nas. Fajnie, że szuka Pan/Pani więcej informacji na ten temat. Trudności, które Pan/Pani opisuje, mogą wskazywać na to, że boryka się Pan/Pani z fobią społeczną, której istotą jest znaczna i utrwalona obawa przed sytuacjami społecznymi lub sytuacjami występowania, które mogą powodować zakłopotanie. Na ten moment dysponujemy (m.in. w terapii poznawczo-behawioralnej) bardzo skutecznymi narzędziami, które pozwalają skutecznie z tą trudnością się uporać i prowadzić szczęśliwe życie. Bardzo zachęcam do konsultacji z psychologiem/psychoterapeutą. Trzymam kciuki!

Pozdrawiam ciepło,

Juliana Szewczuk

mniej niż godzinę temu
Magdalena Bilińska-Zakrzewicz

Magdalena Bilińska-Zakrzewicz

Dzień dobry, 

rzeczywiscie musi być to bardzo trudne tak się czuć, i bez wątpienia może to utrudniać funkcjonowanie wśród ludzi. Wydaje się, ze to, co będzie najbardziej pomocne w tej sytuacji to psychoterapia. Praca z terapeuta/ka pomoże zrozumieć źródła niskiej samooceny i lęku przed ocena innych, pracować nad oswajanie tego leku i bardziej adekwatnym widzeniem siebie - a co za tym idzie - usprawniać kontakty z ludźmi. Wydaje się również, ze docelowo bardzo pomocna byłaby psychoterapia grupowa, jednak na początek, aby trochę rozeznać się w sobie i poradzić sobie z tym największym lękiem, dobrze jest zacząć od psychoterapii indywidualnej ograniczonej w czasie, a później wraz z terapeuta odjąć decyzje o tym, czy bardziej wskazana będzie dalsza psychoterapia indywidualna czy właśnie grupowa. Powodzenia, Magdalena Bilinska Zakrzewicz 

2 lata temu
Katarzyna Waszak

Katarzyna Waszak

Dzień dobry! Z tego, o czym Pani pisze, wynika, jakby Pani/Pan lękała/ł się sytuacji, co do których nie wiadomo, czy istnieją. Być może działa tutaj silny mechanizm projekcji - przypisywanie cech, poglądów, czy zachowań innym ludziom i uznawania tego za pewnik. Reakcja emocjonalna pojawia się zgodnie z tymi założeniami. W tym przypadku jest to lęk przed oceną, chociaż nie wiadomo, czy ktoś rzeczywiście w danym momencie jej dokonuje. Warto zastanowić się, co się zadziało, jakie jest źródło tego lęku. Jak wyglądał styl przywiązania do pierwszych opiekunów? Stąd bowiem wziął się sposób wchodzenia i funkcjonowania w relacjach. Myślę, że warto popracować nad wzmocnieniem samooceny, odkrywaniem swoich mocnych stron, wartości. Ugruntowanie w sobie, zaopiekowanie się sobą pomoże w zdobyciu pewności siebie, co przełoży się na relacje interpersonalne.  Co powodowało izolowanie emocji, które są tak ważne w życiu każdego człowieka? Zachęcam do doświadczenia swoich emocji, spotkania się ze sobą np. w procesie psychoterapeutycznym, gdzie będzie też można doświadczyć korygującej, bezpiecznej więzi. Życzę powodzenia

K. Waszak

2 lata temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Dzień dobry, od dłuższego czasu borykam się z problemami psychicznymi.
Dzień dobry, od dłuższego czasu borykam się z problemami psychicznymi. Nie czuję, by farmakologia i psychoterapia pomagały mi. W moim odczuciu jest to kręcenie się w kółko i niczego to nie wnosi... Po mimo tego, że leczę się ponad 8 lat, dalej nie mam postawionej diagnozy. Moje życie to ciągłe narastanie problemu, spadek formy, totalny dołek samopoczucia, a potem remisja (choć brzmi to jak choroba dwubiegunowa, to chyba na nią nie choruję). Moje problemy zaczynają się, kiedy w moim życiu dzieje się dobrze. Im lepiej mi się powodzi, tym psychicznie mam silniejsze ataki (natłok myśli samobójczych, chęci samookaleczenia i próby samobójcze), zaś kiedy mam problemy - włącza mi się tryb działanie i nie mam wtedy objawów chorobowych... Rozumiem, że w dobrych chwilach mamy więcej czasu na myślenie, ale zastanawiam się jak sobie z tym radzić? Pozdrawiam serdecznie Klara N.
Witam, chciałabym skorzystać z pomocy specjalisty lub po prostu przestawić klarownie mój problem
Witam, chciałabym skorzystać z pomocy specjalisty lub po prostu przestawić klarownie mój problem, z którym sama nie potrafię sobie poradzić i byłabym wdzięczna za ocenę, radę ze strony drugiej osoby, które po prostu byłaby w stanie spojrzeć na mnie z boku. Zacznę może od tego, że osobą ambitną byłam od zawsze, byłam ciekawa świata, otwarta na nowe doświadczenia, ciekawiło mnie zawsze mnóstwo rzeczy, w szkole spędzałam dużo czasu na nauce i przykładałam się do każdego przedmiotu. Niestety jestem perfekcjonistką i wszystko muszę mieć dobrze zaplanowane, czuje lęk i niepokój, gdy czegoś nie zdążę zrobić lub mam wyrzuty sumienia, gdy pozwolę sobie na mały luz. Tego typu stan towarzyszył mi przez wszystkie lata szkoły, aż do teraz. Aktualnie mam 21 lat. Liceum skończyłam 2 lata temu, byłam na profilu humanistycznym (polski, historia), oprócz tego bardzo lubiłam uczyć się języków obcych (angielski, niemiecki). W klasie maturalnej zaczęłam zastanawiać się nad wyborem studiów (wtedy ten czas wydawał mi się bardzo odległy), ja oczywiście z wielką wizją na siebie i chęcią rozwoju bardzo chciałam połączyć razem moje zainteresowania. Marzyłam od gimnazjum o wymianie zagranicznej, jednak moje liceum nie umożliwiało takich wyjazdów. Wpadłam na pomysł, że może fajnie byłoby studiować za granicą. Początkowo była to Anglia, ale z powodów finansowych z niej zrezygnowałam i padło na Holandię. W czasie wyborów przedmiotów na maturze dowiedziałam się więcej na temat wymogów na wyjazd na studia i okazało się, że matura nie jest tak istotna. Pomyślałam, że w takim razie będę pisała tylko maturę rozszerzoną języka angielskiego. Przez pryzmat wcześniejszych doświadczeń, w skrócie (egzaminy, przygotowanie, bardzo mnie stresowało na poprzednich etapach edukacji, często stres mnie paraliżował, przez co wyniki nie odzwierciedlały mojej wiedzy i niestety były niskie, przez co nie dostałam do wymarzonej szkoły). Uznałam, że będę pisać maturę tylko z rozszerzonego angielskiego (chciałam oszczędzić sobie stresu) dodatkowo miałam w planach zdać egzamin językowy w czasie wakacji. Po maturze podjęłam pracę zarobkową, by zapłacić za certyfikat. Kiedy w lipcu otrzymałam wyniki, było mi przykro, bo nie były one zbyt wysokie, były bardzo niskie. Jednak starałam się tym nie przejmować, bo wierzyłam, że mam szansę wyjechać za granicę. Po liceum wszystkie moje znajomości się posypały, nie miałam żadnego wsparcia, moi rodzice nie brali mnie na poważnie, a rówieśnicy mieli inne plany i ambicje, przez co czułam się bardzo niezrozumiana, opierałam się tylko na wsparciu i pomocy z internetu no. Słuchając historii osób o podobnym doświadczeniu. Wierzyłam w to bardzo mocno, że mi się uda, podjęłam pracę zarobkową i przygotowywałam się do egzaminu (zrobiłam sobie rok przerwy). To był trudny dla mnie okres, czułam się samotna, w pewnym momencie uznałam, że to nie ma sensu, że nie dam sobie rady, sama, to za dużo, utrzymać się samemu za granicą, daleko od domu i studiować. Uznałam, że nie jestem na to gotowa. Wpadłam natomiast na inny pomysł, że spróbuje w Polsce, oferują wymiany studenckie (Erasmus). Wiązało się to z tym, że musiałam poprawić maturę i tak też zrobiłam. Pisałam rozszerzenia z języka polskiego, historii i poprawiłam angielski. W wakacje otrzymałam wyniki i były one średnie, ale wierzyłam, że mam szanse dostać się na studia. Wybrałam psychologię lub anglistykę. Jednak udało mi się dostać tylko na psychologię (zaocznie). Stwierdziłam, że spróbuje. W czasie roku akademickiego pracowałam, a weekendami się uczyłam, poznałam dużo ciekawych osób i wszystko było w porządku, czułam się szczęśliwa i zadowolona, udało mi się zdać pierwszy semestr i naprawdę marze o tym, by zostać kiedyś terapeutą. Jednak, od pewnego czasu dręczy mnie pewna myśl. Aktualnie mieszkam z rodzicami, na studia dojeżdżam, w tygodniu pracuje na produkcji i działam w ciągu dnia jak robot, to znaczy: praca, nauka, trening i tak końcu się mój dzień, z nikim się nie spotkam, nie mam przyjaciółki, ani chłopaka codziennie wstaje o 5 rano. Zastanawiam się, czy to wszystko ma sens, czuje, że będę żałować, że nie skorzystałam z młodości, pójść na studia dzienne, gdzie w ciągu tygodnia więcej dzieje się na uczelni, za które nie muszę płacić i wyprowadzić się do akademika. Chciałabym zakosztować trochę tego życia studenckiego, bo boję się, że już nigdy więcej nie będę miała takiej okazji. Myślałam i podjęciu drugiego kierunku np. anglistyki i połączyć go z psychologią, ale wtedy raczej z pracą byłoby ciężko. Bez pracy raczej słabo, bo muszę opłacić studia, a moi rodzice nie są w stanie wesprzeć mnie finansowo, gdy wiedzą, że sama pracuję i zarabiam. Moi rodzice też bardzo cenią sobie prace i myślę, że do końca odpowiadałoby im to gdybym z tej pracy całkowicie zrezygnowała. Uznają, że jest okej, dużo zarabiam, naukę mam w weekend. Jednak mnie pieniądze nie bardzo uszczęśliwiają, bardziej chciałabym się rozwijać i korzystać z życia, póki jestem młoda, bo boję się że za chwile będzie za późno. Nie wiem, co mam robić, czy rzucić psychologię, mimo że wiąże z nią przyszłość i pójść na studia dzienne z anglistyki (ale dopiero za rok, bo pewnie będę musiała poprawić maturę) i zostać na drugim roku psychologii i wtedy zdecydować. Czy zostać na psychologii i pracować? Nie mam pojęcia do kogo się zgłosić, strasznie mi ciężko, bywa, że przez natłok myśli, nie potrafię spać w nocy, obgryzam paznokcie albo rzucam się na jedzenie. Ciągle analizuje i wszystko traci dla mnie sens, czuje, że tyle razy mi nie wyszło, a ja próbuje i próbuje i nie poddaje się, a nigdy nie wychodzi tak jak w moich wyobrażeniach…
Jestem ciągle zmęczona, wstaje już zmęczona, prawie cały czas odczuwam dziwny niepokój.
Dzień dobry, jestem ciągle zmęczona, wstaje już zmęczona, prawie cały czas odczuwam dziwny niepokój. Do wielu rzeczy muszę się zmuszać choć bym wolała zostać w łóżku. Co to moze byc?
W decyzjach hamuje mnie lęk przed oceną innych. Czy to normalne, jak sobie z tym poradzić?
Mam 17 lat, ostatnio znalazłam pracę, w której nie czuję się dobrze i chciałabym z niej odejść, jednak boję się to zrobić, bo mam wrażenie, że zawiodę wszystkich dookoła. Pracuje tam co prawda tylko miesiąc, ale już wiem, że nie jest to coś dla mnie. Odkąd pamiętam mam w głowie "zakodowane", że jeśli zrobię coś inaczej niż chcą tego inni, to ich zawiodę. Nie wiem z czego to wynika. Praca jest tylko aktualnym przykładem, ponieważ takich sytuacji jest dużo więcej. Ciągle mam z głowie pytania "czy mama się nie obrazi" , "czy powinnam to zrobić skoro inni tego nie chcą" mam wrażenie, że boję się żyć własnym życiem, bo to co powiedzą inni tak mnie martwi. Skąd to się wzięło? Jest to normalne?(chociaż w małym stopniu) Co mogę z tym zrobić?
Czy mogłem nieświadomie zaszkodzić siostrom bliźniaczkom w łonie matki? Poczucie winy i adekwatność kary
Mam pewne przeświadczenie, że zrobiłem coś strasznego. Wydaje mi się, że miałem siostry bliźniaczki i w jeszcze w brzuchu matki zrobiłem im coś czego nie przeżyły. A teraz mam ponieść za to karę. Mianowicie moja świadomość ma zostać uwieczniona i ma mnie czekać wieczne cierpienie. I mam w związku z tym 2 pytania, po pierwsze czy to w ogóle możliwe, że coś takiego się mogło stać ? I drugie czy kara za coś takiego waszym zdaniem byłaby adekwatna ? Na swoją obronę muszę powiedzieć, że byłem wtedy przecież nieświadomy i nie kontrolowałem tego co robię. A przecież się zdarza, że dorosłe osoby popełniają straszne zbrodnie, nawet matki skazują swoje nowonarodzone dzieci na śmierć. Więc czemu mnie ma spotkać kara nieskończenie większa niż dorosłe osoby, które świadomie dokonują zbrodni ?
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!