Left ArrowWstecz

Czy ze mną jest jakiś problem, czy nie nadaję się do pracy?

Czy ze mną jest jakiś problem, czy nie nadaję się do pracy? Poniżej przedstawiam moją historię. Mam 21 lat, a pracę zmieniałam już 4 razy. W żadnej pracy nie mogę się odnaleźć lub po prostu do żadnej pracy się nie nadaję. Moja pierwsza praca była od razu po technikum. W maju tamtego roku napisałam wszystkie matury, a w czerwcu już zaczęłam pracować jako grafik komputerowy. Początkowo było super, czułam ogromne spełnienie zawodowe. W międzyczasie rozpoczęłam studia na kierunku inżynierskim na politechnice. Niestety po upłynięciu okresu próbnego zaczęły się problemy z pracodawcą, mobbing, a nawet seksizm. Byłam gorzej traktowana ze względu na to, że jestem kobietą 😞 Przychodzilam do do domu, wyładowywałam swoje negatywne emocje na rodzinie. W pracy nieraz dochodziło do sytuacji, że płakałam do godziny w łazience i nie mogłam się uspokoić. Ciągnęło się to od października aż do grudnia, kiedy to podjęłam decyzję, że już dłużej tego nie wytrzymam. Zwolniłam się… Ale miałam już znalezioną kolejną pracę w tym samym zawodzie, więc nie miałam żadnej przerwy między jedną pracą, a drugą. W tej drugiej pracy było lepiej pod względem ludzi, szefostwa, ponieważ nie było mobbingu. Owszem, zdarzały się sytuacje, że pracodawca zwrócił mi uwagę za błędy, lecz było to słuszne. Znacznie odpoczęłam psychicznie, lecz pomimo zapewnień, praca ta miała mało wspólnego z grafiką, mimo iż na umowie miałam wpisane grafika komputerowego. Tutaj już mniej sobie radziłam niż w poprzedniej, ponieważ miałam wrażenie, że nie ma w niej celu, do którego muszę dążyć. Moje zadania były różne, od pracy na produkcji, w biurze, w sprzedaży, aż po sprzątanie hali. Nie umiałam się w tym odnaleźć, ponieważ środowisko było bardzo niezorganizowane i w wielu przypadkach musiałam symulować pracę, bo wszystkie zadania na dany dzień kończyłam po ok. 2 godzinach. Pracodawca nie był zadowolony i nie przedłużył mi umowy. Stąd musiałam zacząć szukać innej. Znalazłam ją stosunkowo szybko. Był to pracownik biurowy/wsparcie działu sprzedaży. Pierwszy raz pracowałam na umowie zlecenie na pełen etat. Niestety za mniej niż najniższą krajową. Mimo wszystko byłam zdesperowana i zgodziłam się na taką stawkę. Również w tamtej prac był brak organizacji, robienie masy rzeczy na raz, multum obowiązków, które wykraczały poza moje kwalifikacje. Zajmowałam się archiwizacją dokumentów, robieniem wycen dla handlowców, sprawami ogólnoadministracyjnymi, ale także dowożeniem materiałów z produkcji do klienta. Brakowało mi na wszystko czasu i niestety zdarzało mi się robić dużo błędów, jak np. źle przepisać dane w fakturze zakupu. W tym przypadku również pracodawca nie był zadowolony z efektów mojej pracy i zwolnił mnie z dnia na dzień w połowie lipca. Kolejnej pracy szukałam do połowy sierpnia. Znalazłam ją w całkowicie innej branży jako spedytor międzynarodowy. Cieszyłam się, że jest to coś bardziej zbliżonego do mojego kierunku studiów. Niestety okazało się, że firma jest pośrednikiem, dlatego moim zadaniem było pozyskiwanie klientów oraz kontakt z przewoźnikami. Początkowo również wydawała mi się super. Z czasem jednak stała się ona monotonna i żmudna, godziny zaczęły mi się bardzo dłużyć i mam coraz mniej satysfakcji z tej pracy. Niestety nie daję rady wyrabiać normy sprzedażowej, która wynosi 2500 euro marży miesięcznie, dlatego też już muszę myśleć nad zmianą. Od kilku miesięcy naprawdę zatruwa mi to życie, budzę się w nocy i nieustannie myślę nad całą tą sytuacją do rana. Teraz jeszcze doszedł to tego lęk, że w ogóle nic nie znajdę. Myślę nad terapią czy konsultacjami z psychologiem lub psychoterapeutą, ale niestety nie mam na to pieniędzy. Oszczędności, które udało mi się wypracować chcę zostawić na życie i na opłacenie studiów 😕
User Forum

Anonimowo

7 miesięcy temu
Dorota Żurek

Dorota Żurek

Jest Pani bardzo młodą osobą i to zupełnie naturalne, że szuka Pani swojej drogi zawodowej. Proszę się nie przejmować, że tak często zmienia Pani pracę. Uważam, że to bardzo dobre na tym etapie, by poznawać różne branże, możliwości i szukać tego, co będzie dla Pani odpowiednie. Najważniejsze, by nie tracić wiary w siebie i nie traktować tego, jak porażki, a zdobywanie doświadczenia i naukę nowych rzeczy. Jako studentka ma Pani duże możliwości, dlatego warto szukać, eksperymentować i poszerzać swoje kompetencje, a z czasem odkryje Pani swoją branżę i wszystko się ułoży. 

Pozdrawiam

Psycholog Dorota Żurek

7 miesięcy temu
Małgorzata Korba-Sobczyk

Małgorzata Korba-Sobczyk

 

 Witaj

To, co opisujesz, brzmi jak bardzo trudna sytuacja. Zmiana kilku prac w krótkim czasie i towarzyszące temu negatywne doświadczenia mogą być bardzo przytłaczające. Chcę Cię zapewnić, że nie jesteś sama z tym problemem i wiele osób przechodzi przez podobne doświadczenia na początku swojej kariery.

Każda z Twoich poprzednich prac charakteryzowała się brakiem organizacji, niejasnymi oczekiwaniami lub nawet mobbingiem. Takie warunki znacznie utrudniają efektywne wykonywanie pracy i mogą prowadzić do wypalenia zawodowego. Problemy wpracy , takie jak mobbing, mogą mieć długotrwały wpływ na nasze funkcjonowanie zawodowe.

 Może się okazać, że wybrane przez Ciebie kierunki studiów i pracy nie do końca odpowiadają Twoim zainteresowaniom i predyspozycjom. Warto zastanowić się, co naprawdę Cię pasjonuje i jakie masz mocne strony.

To, co opisujesz, brzmi jak bardzo trudna sytuacja. Zmiana kilku prac w krótkim czasie i towarzyszące temu negatywne doświadczenia mogą być bardzo przytłaczające. Chcę Cię zapewnić, że nie jesteś sama z tym problemem i wiele osób przechodzi przez podobne doświadczenia na początku swojej kariery.

Zastanów się nad swoimi priorytetami oraz przeanalizuj swoje mocne strony i atuty.  Rozwijaj swoje relacje zawodowe, uczestnicz w spotkaniach branżowych, korzystaj z platform na , których możesz podzielić się swoimi osiągnięciami.

 Porozmawiaj z rodziną, przyjaciółmi lub zaufaną osobą o swoich trudnościach. Możesz również rozważyć konsultację z psychologiem lub doradcą zawodowym, nawet jeśli masz ograniczone środki finansowe. Wiele ośrodków oferuje bezpłatne lub niskokosztowe porady.

 Regularnie odpoczywaj, uprawiaj sport, zdrowo się odżywiaj. Zadbaj o swoje zdrowie psychiczne, np. poprzez praktykowanie technik relaksacyjnych.

 Pamiętaj : Bądź cierpliwa

 Pozdrawiam 

 

  Małgorzata Korba-Sobczyk

7 miesięcy temu
Anna Ulatowska

Anna Ulatowska

Dzień dobry.

Opisujesz sytuację, która jest bardzo złożona i niełatwa. Jesteś młodą osobą, wchodzącą na rynek pracy - masz pełne prawo sprawdzać, szukać i doświadczać różnych prac tak aby dowiedzieć się co dla Ciebie będzie najodpowiedniejsze. Nasza kultura zachodnia kreuje i promuje wymaganie względem młodych osób aby bardzo szybko wiedziały co chcą w zawodowym życiu robić - tym czasem do określenia tego potrzeba doświadczania i eksplorowania różnych możliwości. Z Twojego opisu wynika, że prace w jakich miałaś zatrudnienie charakteryzowały się słabą organizacją i zarządzaniem zasobem ludzkim - brak konkretnych obowiązków, niedomówienia - to nie brzmi jak bezpieczne miejsce, w jakim można się rozwijać i uczyć. To co opisujesz wydaje się być wpisane w normatywny rozwój osoby w Twoim wieku - rozumiem, że może to być frustrujące i pojawiąjące się pytanie "czy ze mną wszystko jest ok?" budzi niepokój - natomiast z perspektywy opisu wnioskuję, że wszystko z Tobą jest wporządku :) a to czego doświadczasz to proces uczenia się i rozwoju. Zmiany pracy w młodym wieku nie świadczą o braku kompetencji, ale o poszukiwaniu odpowiedniego środowiska dla siebie. Kluczowe teraz jest, abyś dała sobie czas na znalezienie równowagi, zarówno zawodowej, jak i emocjonalnej.

Twoja pierwsza praca musiała być okropnym przeżyciem - z tego co relacjonujesz powyżej, byłaś w niej narażona na znaczne naruszenia Twojej osoby ze względu na płeć - to zdecydowane przekroczenia, które mogą mieć wpływ na tworzenie się Twoich wewnętrznych przekonań - w tej kwestii dobrze byłoby spotkać się ze specjalistą i porozmawiać. Na portalu możesz znaleźć osoby udzielające darmowych konsultacji. 

Pozdrawiam

Anna Ulatowska

7 miesięcy temu
Małgorzata Gaś

Małgorzata Gaś

Dzień dobry.

Dobrze byłoby żeby Pani skorzystała z pomocy psychologicznej oraz przyjrzała się swoim celom, zasobom . Popracowała z emocjami  i lękiem.  Ponieważ to pozwoli Pani prawidłowo pokierować swoim życiem. A dopiero potem zaczynać następne studia.  Wspieram i życzę prawidłowych wyborów. 

                                             Pozdrawiam Psycholog Małgorzata Gaś

7 miesięcy temu
Patryk Falerowski

Patryk Falerowski

Dzień dobry,

Doświadczyła Pani wielu trudnych sytuacji w pracy, które z pewnością wpłynęły na samopoczucie i pewność siebie. Warto pamiętać, że to, że spotkała Panią presja, mobbing czy chaos organizacyjny, nie oznacza, że „nie nadaje się Pani do pracy”. W takich warunkach poczucie zagubienia jest całkowicie naturalne. Ważne, żeby dać sobie przestrzeń na zastanowienie się, co dla Pani jest ważne i jakie środowisko zawodowe będzie sprzyjać Pani komfortowi.

Zmiany pracy w młodym wieku są czymś zupełnie normalnym – to czas na odkrywanie, co naprawdę Panią pasjonuje i w jakim kierunku chce się Pani rozwijać. W dzisiejszych czasach presja sukcesu i wysokich zarobków często wywołuje poczucie przytłoczenia, w związku z stawianiem zbyt wysokich wymagań wobec siebie. Zachęcam do refleksji, co jest dla Pani kluczowe w pracy: stabilność, rozwój zawodowy, a może dobra atmosfera? To pomoże lepiej zrozumieć, jakiego środowiska pracy Pani szuka i co przyniesie poczucie spełnienia.

Jeśli odczuwa Pani przytłoczenie emocjami, lękiem czy bezsennością, warto rozważyć wsparcie psychologiczne. Na stronie dostępne są darmowe konsultacje, z których może Pani skorzystać. Takie spotkanie może pomóc spojrzeć na swoją sytuację z innej perspektywy i być pierwszym krokiem ku większemu spokoju i równowadze.

Pozdrawiam,

Patryk Falerowski

7 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Mam pewien problem, który nie daje mi spokoju od kilku miesięcy. Z moją przyjaciółką poznałyśmy się w pracy, pracowałyśmy w przedszkolu
Dzień dobry. Mam pewien problem, który nie daje mi spokoju od kilku miesięcy. Z moją przyjaciółką poznałyśmy się w pracy, pracowałyśmy w przedszkolu. Już od pierwszego spotkania nadawałyśmy na tych samych falach, bardzo się polubiłyśmy i zbliżyłyśmy. Zawsze każda okazywała sobie ogromne wsparcie, mogłyśmy na siebie liczyć i w tych dobrych i złych momentach. Starałyśmy się zawsze pielęgnować naszą znajomość, której byłam tak pewna. W pracy złożyłam wypowiedzenie umowy, ponieważ było wiele sytuacji, które nie były dla mnie do zaakceptowania, generalnie atmosfera i warunki tam pozostawiały wiele do życzenia. Niestety jakiś czas po moim wypowiedzeniu miałyśmy wraz z koleżankami egzamin z awansu zawodowego, którego niestety nie zdałam. Cała komisja odgórnie ustaliła wcześniej, że do tego dojdzie o czym dowiedziałam się po fakcie. Moja koleżanka zdała i miała tak proste pytania, na które odpowiedziałabym przez sen, a ja zostałam zmieszana z błotem i miałam bardzo trudne pytania, jednakże na połowę z nich odpowiedziałam. Na moim egzaminie panowała grobowa atmosfera a tam była luźna atmosfera i każdy sobie śmieszkowal. Chwilę po moim egzaminie koleżanka powiedziała że tydzień przed była na szczerej rozmowie z p. Dyr i rozmawiały o finansach i zapewnieniu, że w pracy zostanie. Wszystkim dookoła nawet rodzicom mówiła jednak wcześniej, że odchodzi ponieważ nie może patrzeć na to co się dzieje w pracy. Ja czekając caly dzień na wynik egzaminu usłyszałam od niej że to chyba znak aby została, że los nie chce aby odeszła. Nigdy nie miałam żalu o to że faktycznie chciałaby tam zostać ale nie powinna w taki sposób postępować i mówić jednego dnia że odchodzi a drugiego zostaje. W dzień egzaminu kiedy dowiedziałam się, że nie zdałam i kiedy koleżanka mi oznajmila, że chyba jednak zostanie poczułam się jakby ktoś mnie rozerwał na strzępy, odarta z resztek swojej godności. Całym rokiem bardzo ciężko na to pracowałam, sumiennie się przygotowywałam oraz do końca dbałam o to aby mieć na czas dokumenty. W ostatni dzień składania dokumentów teczki STAŻYSTY przygotowałam wszystkie potrzebne notatki, sprawozdania a ona jeździła po mieście z mężem twierdząc, że już nie zdąży i nie zależy jej bo to tylko 50 zł do wypłaty. Ja za wszelką cenę ją od tego odwiodlam i pomogłam aby dopięła terminu i udało się. Po egzaminie przestałam się do niej odzywać. Nie mogłam bardzo długo dojść do siebie, czułam się bardzo mocno zawiedziona i oblanym egzaminem i nią. Czułam się po prostu oszukana, że jedna z najbliższych mi osób tak mnie zawiodła i że znów tracę bliska relacje. Ona długo czekała aż się odezwę, tak mówiła inna koleżanka z pracy ale ja bardzo długo chowałam w sobie urazę. Egzamin był z końcem sierpnia i od tamtego czasu nie miałyśmy kontaktu. Bardzo długo nie dawało mi to spokoju bo czułam wewnętrznie, że coś nie jest zakończone i brakowało mi jej przez ten czas ale nie potrafiłam się odezwać. Postanowiłam wysłać życzenia świąteczne. Doznałam szoku kiedy zobaczyłam, że usunęła mnie z listy znajomych. Zapytała co u mnie słychać, ja odpowiedziałam i nie odczytała mojej wiadomości. Mija kolejny dzień i dalej się do mnie nie odezwala. Czuję się z tą całą sytuacją okropnie. Czy jest coś co mogę więcej zrobić? Czuje, że bardzo mi jej brakuje ale czy tą relacje są się jeszcze uratować? Czy mam odpuścić i nie zawracać jej głowy? Bardzo proszę o pomoc. Pozdrawiam serdecznie Karolina
Witam, aktualnie jestem kilka lat po dwudziestce, nie mam praktycznie żadnego doświadczenia z pracą.
Witam, aktualnie jestem kilka lat po dwudziestce, nie mam praktycznie żadnego doświadczenia z pracą. Praktycznie od wejścia w dorosłość cierpię na depresję, stany lękowe i przede wszystkim fobię społeczną (to akurat mam od dzieciaka). Mam dwie lewe ręce do wszystkiego, brak pewności siebie, żadnych umiejętności. Mieszkam w małej miejscowości, gdzie trudno jest znaleźć pracę, nie posiadając doświadczenia. Chciałbym w końcu być niezależny finansowo, zaoszczędzić trochę pieniędzy i przy okazji móc wydawać na potrzebne mi rzeczy, po prostu chciałbym zacząć żyć jak człowiek... nie daję sobie już z tym psychicznie rady, nie mam żadnego wsparcia. Nie wyobrażam sobie pójścia do pracy z grupą ludzi, nowego miejsca, uczenia się wszystkiego, kontaktu z ludźmi. Marzy mi się coś swojego i praca przez internet. Od pewnego czasu chodzę do psychologa, ale nie pomaga mi to w żaden sposób. Sama myśl o tym, że miałbym gdzieś złożyć CV, sprawia, że się stresuję. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić, czas ucieka i chciałbym w końcu zacząć żyć jak człowiek. Nie mam kompletnie nic, a przez lata, które uciekły, mogłem mieć wszystko, czego potrzebuję i na pewno bym sporo pieniędzy odłożył, myśl o tym dołuje mnie jeszcze bardziej :(
Witam, chciałabym skorzystać z pomocy specjalisty lub po prostu przestawić klarownie mój problem
Witam, chciałabym skorzystać z pomocy specjalisty lub po prostu przestawić klarownie mój problem, z którym sama nie potrafię sobie poradzić i byłabym wdzięczna za ocenę, radę ze strony drugiej osoby, które po prostu byłaby w stanie spojrzeć na mnie z boku. Zacznę może od tego, że osobą ambitną byłam od zawsze, byłam ciekawa świata, otwarta na nowe doświadczenia, ciekawiło mnie zawsze mnóstwo rzeczy, w szkole spędzałam dużo czasu na nauce i przykładałam się do każdego przedmiotu. Niestety jestem perfekcjonistką i wszystko muszę mieć dobrze zaplanowane, czuje lęk i niepokój, gdy czegoś nie zdążę zrobić lub mam wyrzuty sumienia, gdy pozwolę sobie na mały luz. Tego typu stan towarzyszył mi przez wszystkie lata szkoły, aż do teraz. Aktualnie mam 21 lat. Liceum skończyłam 2 lata temu, byłam na profilu humanistycznym (polski, historia), oprócz tego bardzo lubiłam uczyć się języków obcych (angielski, niemiecki). W klasie maturalnej zaczęłam zastanawiać się nad wyborem studiów (wtedy ten czas wydawał mi się bardzo odległy), ja oczywiście z wielką wizją na siebie i chęcią rozwoju bardzo chciałam połączyć razem moje zainteresowania. Marzyłam od gimnazjum o wymianie zagranicznej, jednak moje liceum nie umożliwiało takich wyjazdów. Wpadłam na pomysł, że może fajnie byłoby studiować za granicą. Początkowo była to Anglia, ale z powodów finansowych z niej zrezygnowałam i padło na Holandię. W czasie wyborów przedmiotów na maturze dowiedziałam się więcej na temat wymogów na wyjazd na studia i okazało się, że matura nie jest tak istotna. Pomyślałam, że w takim razie będę pisała tylko maturę rozszerzoną języka angielskiego. Przez pryzmat wcześniejszych doświadczeń, w skrócie (egzaminy, przygotowanie, bardzo mnie stresowało na poprzednich etapach edukacji, często stres mnie paraliżował, przez co wyniki nie odzwierciedlały mojej wiedzy i niestety były niskie, przez co nie dostałam do wymarzonej szkoły). Uznałam, że będę pisać maturę tylko z rozszerzonego angielskiego (chciałam oszczędzić sobie stresu) dodatkowo miałam w planach zdać egzamin językowy w czasie wakacji. Po maturze podjęłam pracę zarobkową, by zapłacić za certyfikat. Kiedy w lipcu otrzymałam wyniki, było mi przykro, bo nie były one zbyt wysokie, były bardzo niskie. Jednak starałam się tym nie przejmować, bo wierzyłam, że mam szansę wyjechać za granicę. Po liceum wszystkie moje znajomości się posypały, nie miałam żadnego wsparcia, moi rodzice nie brali mnie na poważnie, a rówieśnicy mieli inne plany i ambicje, przez co czułam się bardzo niezrozumiana, opierałam się tylko na wsparciu i pomocy z internetu no. Słuchając historii osób o podobnym doświadczeniu. Wierzyłam w to bardzo mocno, że mi się uda, podjęłam pracę zarobkową i przygotowywałam się do egzaminu (zrobiłam sobie rok przerwy). To był trudny dla mnie okres, czułam się samotna, w pewnym momencie uznałam, że to nie ma sensu, że nie dam sobie rady, sama, to za dużo, utrzymać się samemu za granicą, daleko od domu i studiować. Uznałam, że nie jestem na to gotowa. Wpadłam natomiast na inny pomysł, że spróbuje w Polsce, oferują wymiany studenckie (Erasmus). Wiązało się to z tym, że musiałam poprawić maturę i tak też zrobiłam. Pisałam rozszerzenia z języka polskiego, historii i poprawiłam angielski. W wakacje otrzymałam wyniki i były one średnie, ale wierzyłam, że mam szanse dostać się na studia. Wybrałam psychologię lub anglistykę. Jednak udało mi się dostać tylko na psychologię (zaocznie). Stwierdziłam, że spróbuje. W czasie roku akademickiego pracowałam, a weekendami się uczyłam, poznałam dużo ciekawych osób i wszystko było w porządku, czułam się szczęśliwa i zadowolona, udało mi się zdać pierwszy semestr i naprawdę marze o tym, by zostać kiedyś terapeutą. Jednak, od pewnego czasu dręczy mnie pewna myśl. Aktualnie mieszkam z rodzicami, na studia dojeżdżam, w tygodniu pracuje na produkcji i działam w ciągu dnia jak robot, to znaczy: praca, nauka, trening i tak końcu się mój dzień, z nikim się nie spotkam, nie mam przyjaciółki, ani chłopaka codziennie wstaje o 5 rano. Zastanawiam się, czy to wszystko ma sens, czuje, że będę żałować, że nie skorzystałam z młodości, pójść na studia dzienne, gdzie w ciągu tygodnia więcej dzieje się na uczelni, za które nie muszę płacić i wyprowadzić się do akademika. Chciałabym zakosztować trochę tego życia studenckiego, bo boję się, że już nigdy więcej nie będę miała takiej okazji. Myślałam i podjęciu drugiego kierunku np. anglistyki i połączyć go z psychologią, ale wtedy raczej z pracą byłoby ciężko. Bez pracy raczej słabo, bo muszę opłacić studia, a moi rodzice nie są w stanie wesprzeć mnie finansowo, gdy wiedzą, że sama pracuję i zarabiam. Moi rodzice też bardzo cenią sobie prace i myślę, że do końca odpowiadałoby im to gdybym z tej pracy całkowicie zrezygnowała. Uznają, że jest okej, dużo zarabiam, naukę mam w weekend. Jednak mnie pieniądze nie bardzo uszczęśliwiają, bardziej chciałabym się rozwijać i korzystać z życia, póki jestem młoda, bo boję się że za chwile będzie za późno. Nie wiem, co mam robić, czy rzucić psychologię, mimo że wiąże z nią przyszłość i pójść na studia dzienne z anglistyki (ale dopiero za rok, bo pewnie będę musiała poprawić maturę) i zostać na drugim roku psychologii i wtedy zdecydować. Czy zostać na psychologii i pracować? Nie mam pojęcia do kogo się zgłosić, strasznie mi ciężko, bywa, że przez natłok myśli, nie potrafię spać w nocy, obgryzam paznokcie albo rzucam się na jedzenie. Ciągle analizuje i wszystko traci dla mnie sens, czuje, że tyle razy mi nie wyszło, a ja próbuje i próbuje i nie poddaje się, a nigdy nie wychodzi tak jak w moich wyobrażeniach…
Partner spłyca potrzeby i problemy, które mu komunikuję. Mamy trudną sytuację finansową, do tego dochodzi potencjalna duża zmiana zawodowo-życiowa. Nie wiem, co robić.
Postanowiłam wejść w związek z facetem, który przez ponad rok siedział biernie w domu bez pracy, ponieważ zdiagnozowano mu lekką depresję. Wierzyłam, że z tego wyjdzie, widziałam w nim potencjał, ale bałam sie zarazem niektórych jego zachowań. Mimo że ciągle zaznaczał, że chciałby być ze mną, ja zwlekałam rok, zanim zgodziłam się dać mu szansę. Z przyjaciół, weszliśmy w związek, kiedy zaczęłam zauważać porządne zmiany. Miałam rację. Wracał do siebie, łapał wiatr w skrzydła, ruszył przed siebie i zaczął dojrzalej myśleć. Przeprowadziłam się do niego i razem znaleźliśmy pracę. On popracował pół roku i znów trach… brak stabilizacji. Z jednej pracy przerzucono go do innego biura, żeby lepiej dogadał się z pracownikami… tam może i lepiej się dogadywał, ale nie osiągał dobrych wyników w sprzedaży. Takim sposobem popracował pół roku tu i tu, niedługo potem dano mu wypowiedzenie. Wrócił wcześniej do domu, niż wskazywał na to grafik. Był załamany, ale potem obrócił to w coś dobrego, bo zdobył czas na naukę obrony i poprawki licencjatu. Zgodziłam się z tym. Lepiej niech skupi się na edukacji, a praca nie zając - nie ucieknie, powtarzałam. Niedługo minie rok jak tu jestem. Stała praca okazała się zającem nie do prześcignięcia. Minął miesiąc… dwa… poświęcił minimum poszukiwaniom. Ale w końcu praca wpadła sama, zobaczył reklamę na fb o taksówkach. Teraz pracuje na umowę zlecenie 2-3 dni w tygodniu od grudnia. W czasie świąt oczywiście robił sobie więcej wolnego niż statystyczny Polak. Ostatnio zachorował, poświęcał dużo uwagi na zgłoszenia filmiku na YT, konkursowego, znalazł pracę w Grecji za 1000 euro, ale zrezygnował. Mówił, że ze względu na mnie - poniekąd mu wierzę, ale z drugiej strony czy to nie za małe zarobki, byśmy wspólnie opłacali mieszkanie w PL (w którym bym została), jego zakwaterowanie i studia, nawet z moją małą podwyżką, która w tym miesiącu dostałam? To byłaby jego szansa… owszem… ale ja nie znam języka, uczę się, ale zajmie mi to długo. Nie umiem się na niczym skupić. Wszystko mnie męczy i trapi ostatnimi czasy. Chciałabym więcej stabilizacji, jest krucho z pieniędzmi… a on się dziwi, że moja wypłata tak szybko niknie… wiara w niego zaczyna ze mnie ulatywać, bo do tego wszystkiego dochodzą kłótnie. Czasem nie słucha co do niego mówię, gdy w czymś się nie zgadzamy… a potem spłyca problem i zarzuca mi coś, co nie jest prawdą. Zdenerwowana krzyczę, potem on krzyczy, a gdy uspokajam się, chcę pogadać, on jest obrażony. Czuję się bardzo samotna w tym związku od jakiegoś czasu. Irracjonalne sytuacje mnie męczą, np. przez brak pieniędzy dziś, gdy szukał pracy, zasugerowałam mu, żeby wysłał CV tam, gdzie go przyjmą, a nie tam gdzie chce, skoro nie ma odezwu. Myślałam, że tego nie robi, bo już tyle czekam na to, by było stabilniej finansowo… Powiedział, że „jak śmiem się odzywać, będzie robił co chce i mam nic nie mówić”. Bardzo mnie bolą takie reakcje. Ostatnio zestresowałam się, że zachorował i że też zachoruję, więc powiedziałam, żeby chusteczki wrzucał do kosza, bo to na pewno pomoże nie rozprzestrzenianiu się zarazków. Potem dodałam, że może jestem nerwowa, ale naprawdę się stresuje chorobowym i wszystkim. Zaczął krzyczeć, że robię mu wojnę o chusteczkę. Znów spłycił to, co chciałam przekazać. Czuję się już głupia. Wiem, czasem przesadzam, pracuję nad sobą, ale czy w takich momentach to problem we mnie czy w nim? Nie wiem co robić.
Nie potrafię utrzymać pracy. Choruję na depresję.
Witam. Moim problem jest to, że nie potrafię utrzymać żadnej pracy. Najdłużej udało mi się przepracować 4 miesiące, po tym czasie trafiałam do psychiatry z powodu depresji i zaburzeń lękowych, poszłam na zwolnienie i już z niego nie wróciłam. W każdej innej pracy powtarza się ten sam scenariusz. Raz nawet zwolniłam się po 2 dniach. 3 miesiące temu dostałam kolejną pracę i myślałam, że tym razem będzie inaczej. Niestety ok. 2 tygodni temu wróciły lęki i depresja. Przebywam na zwolnieniu lekarskim i boję się powrotu do pracy. Chyba już do niej nie wrócę. Dodam, że w każdej pracy według opinii przełożonych radziłam sobie bardzo dobrze. Odchodziłam z dnia na dzień, bo „coś pękło”. Mam wyższe wykształcenie, wszystkie moje dotychczasowe prace były biurowe, urzędowe. Zaczynam myśleć, że może lepiej bym się w prostej pracy fizycznej, np. sprzątaniu.
Od dziecka miałem problemy z nauką bądź wykonywaniem jakiejś czynności przez dłużej
Witam serdecznie! Od dziecka miałem problemy z nauką bądź wykonywaniem jakiejś czynności przez dłużej, która była obowiązkiem, objawiająca się np. napięciem lub brakiem przyswajalności wiedzy. Przez to nie radziłem sobie zbyt dobrze w szkole (odrabianie lekcji było dla mnie niejednokrotnie mordęgą - tak samo, jak żmudne siedzenie w szkole), i to spowodowało, że nie skończyłem żadnego konkretnego kierunku ani nie zdobyłem żadnego konkretnego zawodu. Mam z tego powodu nie za wesołą sytuacje z pracą, bo nie mogę aplikować wszędzie tam, gdzie wymagane jest konkretne, kierunkowe doświadczenie i wykształcenie. Sprawia mi problem praca pod presją, gdzie jest dużo bodźców, gdzie trzeba wykonywać ileś rzeczy naraz. Z kolei, kiedy znajdę coś dla siebie, a mam kilka swoich pasji, potrafię się w nich zatracić i być w tym bardzo dobry, osiągnąć więcej niż wiele innych osób. Trochę tak jakbym nie potrafił wyjść poza swoją trajektorię. Szczególnie wiedza ścisła czy techniczna jest dla mnie bardzo problematyczna, nigdy nie umiałem też ,,wkuwać" czegokolwiek i tak samo męczę się, kiedy muszę wykonywać jakąś rzecz non stop. Od razu zaznaczę, że nie jestem osobą leniwą ani mało ambitną - po prostu nie potrafię chyba funkcjonować tak, jak większość. Odbieram więcej bodźców i szybciej czuję wyczerpanie plus to, co opisałem wyżej.
Chcę wyprowadzić się za granicę, ale bardzo ciężko idzie szukanie pracy - miałam już kilka dziwnych przygód
Nie wiem, jak mam dalej żyć. Od jakiegoś czasu trafia mi się sporo niepowodzeń, w zasadzie to mam wrażenie, że czego się dotknę, kończy się niepowodzeniem, albo jestem zmuszona odmówić. Moim głównym celem i marzeniem, a wręcz potrzebą była wyprowadzka za granicę, gdyż nie jestem szczęśliwa w Polsce. Od roku próbuję to zrobić, na początku tego roku wzięłam się intensywnie za naukę języka włoskiego we własnym zakresie, bo już kiedyś tam mieszkałam przez parę miesięcy i coś tam potrafiłam powiedzieć, poza tym czułam się tam jak w domu. Nie byłam jednak zamknięta jedynie na tę opcję. Tak więc przez kilka miesięcy bardzo mało wychodziłam z domu, siedziałam cały czas przed komputerem przeglądając oferty pracy oraz ucząc się. Dostałam kilka zaproszeń na rozmowy kwalifikacyjne, jednak spotykały mnie dziwne sytuacje - któregoś razu przeszłam przez pierwszy etap rekrutacji z panią z hr, która była bardzo miła i powiedziała, że co prawda wymagają biegłości tego języka, ale ona uważa, że powinno pójść dobrze, więc umówi mnie na rozmowę z managerem. Otrzymałam zaproszenie na rozmowę on-line i...nikt nie przyszedł. Nie wiedziałam, co mam myśleć, czułam się, jakby ktoś mnie kopnął w brzuch. Wysłałam wiadomość z pytaniem, o co chodzi. Dostałam odpowiedź, że nie umówili rozmowy, bo manager był zajęty. Ale przecież rozmowa była umówiona, nikt mnie nie uprzedził, co za bezczelność. Parę dni później dostałam ponowne zaproszenie, zgodziłam się więc, bo potrzebowałam pracy. Pan przyszedł spóźniony, rozmowa przebiegła miło, natomiast powiedział mi, że jednak potrzebują kogoś, kto biegle zna język. Ogólnie zawracanie głowy, bo w ogłoszeniu było napisane, że potrzebują kogoś z biegłym polskim i angielskim. Jakiś miesiąc później dostałam zaproszenie na rozmowę na żywo, bardzo się ucieszyłam, bo była to kancelaria prawna, a ja mam wykształcenie prawnicze, a oni potrzebowali kogoś z biegłym angielskim. Kupiłam szybko bilet lotniczy, zarezerwowałam hostel. Już w drodze na lotnisko otrzymałam telefon, że muszą przełożyć rozmowę aż o tydzień. Aż mi sie słabo zrobiło i nie wiedziałam, co zrobić, bo już wydałam pieniądze. Godzinę potem okazało się, ze mój lot został odwołany. Byłam w podwójnym szoku i w sumie mi ulżyło, bo wiedziałam, że należy mi się odszkodowanie i odzyskam pieniądze. Potem powiadomiłam ich, że mogę uczestniczyć jedynie on-line, bo miałam jakieś przeczucie, że znowu coś może pójść nie tak. Postanowiłam sprawdzic recenzje tego miejsca pracy on-line i przeraziłam sie, bo znalazłam mnóstwo bardzo złych opinii o mobbingu, molestowaniu itp. Więc musiałam odmówić, nie chciałam się pakować w coś takiego. Parę tygodni temu dostałam maila z zaproszeniem na rozmowę do jakiejś kancelarii w Hiszpanii i byłam bardzo zdziwiona, bo aplikowałam tam aż 3 miesiące temu. Ale jako, iż potrzebuję pracy zgodziłam się na rozmowę on-line. Potem dostaję maila, że chcą mnie zatrudnić - i to od samego właściciela tych kancelarii, które miały co prawda dobre opinie, ale to były opinie samych klientów. I znowu zaczęły się dziwne rzeczy - prośba o wysłanie kopii paszportu, co jest niezgodne z prawem, ogólnie byłam zdziwiona że ten właściciel ma tyle czasu wysyłać mi maile i nie robi tego np. ktoś z działu hr, zapytał mnie także jakie mam plany, gdzie będę mieszkać, że postara się zorganizować jakieś lokum i któregoś dnia dostałam dziwnego maila od niego - że mają dołączyć razem ze mną jeszcze 2 inne jak to nazwał "dziewczyny" od razu mi się nie spodobało, że nazywa dorosłe kobiety dziewczynami, w dodatku to miejsce pracy, więc powinno się być profesjonalnym. Zaczął nalegać, żebym zamieszkała z jedną z nich, że on się tym zajmie, że w sumie to mamy pracować w 2 miastach i że będzie trzeba dojeżdzać samochodem, ale to nie jest problem.... Wszystko to przybrało tak dziwny obrót, już od początku miałam złe przeczucia - bez namysłu napisałam, że muszę odrzucić taką ofertę pracy. Nie wiem, jak mam dalej funkcjonować, moje nerwy są zszarpane, a te oferty były z zaufanych, popularnych stron do szukania pracy. Nie rozumiem, dlaczego mi się to wszystko przytrafia i co mogę zrobić, bo zaczynam mieć przekonanie, że jak ktoś chce mnie zatrudnić, to są to bardzo podejrzane osoby - tylko dlaczego? Próbowałam także szukać pracy w Polsce, natomiast widzę, że sytuacja jest bardzo trudna, bo po pierwsze kompletnie nie chcę tutaj mieszkać, a bo drugie to i tak nie jest łatwo znaleźć tutaj pracy. Moje zaufanie do ludzi na bardzo słabym poziomie, nie znam nawet nikogo, kogo by spotykały takie dziwne zbiegi okoliczności.
Jestem zmęczony i znudzony swoim życiem - dom i praca, która nie jest związana z moim zawodem. Potrzebuję kontaktu z innymi osobami - czy mam na to szansę?
Dzień dobry, mam 26 lat. Skończyłem dobre liceum i potem poszedłem do medycznej szkoły policealnej. Aktualnie kończę licencjat. Problem polega na tym, że po dzień dzisiejszy nie mogę znaleźć pracy w zawodzie i ciągle muszę pracować fizycznie za najniższą krajową. Ogólnie uważam, że ciągle robię to, czego nie chcę, nie mogę się odnaleźć. Nie mam też zbytnio znajomych i to jest jeszcze większy problem, bo nie mam się z kim spotykać. Zawsze było mi trudno o złapanie dobrego kontaktu z kimś, a w obecnym momencie tym bardziej, ponieważ sporo osób wyprowadziło się do innych miast albo mają jakieś swoje sprawy. Moje życie to tylko dom i praca. Mam już dosyć tej ciągłej rutyny i chciałbym, żeby coś się zaczęło zmieniać, aczkolwiek nie wiem jak mam sobie pomóc. Dodam że od 5 lat mam też dziwne problemy zdrowotno-alergiczne. Nie wiem co jest tego przyczyną. Byłem u kilku specjalistów, ale żaden nie powiedział mi niczego konkretnego. Ciągle jestem zmęczony i nie mam chęci do życia, do tego problemy z układem trawiennym. Od czego mam zacząć ? Czy mam jeszcze w życiu szanse by kogoś poznać ?
Mam pewien problem. Nie jest to bardzo duża sprawa, ale mimo wszystko trochę mnie męczy.
Dzień dobry, mam pewien problem. Nie jest to bardzo duża sprawa, ale mimo wszystko trochę mnie męczy. Pracuję jako sprzedawca oraz studiuję zaocznie, w październiku mam mieć 3 zjazdy na uczelni oraz ustaliłam z przyjacielem wyjazd na 1 dzień. Wszystko w soboty. Swoją dyspozycyjność podałam na początku tego miesiąca na kartce, aby w razie czego współpracowniczki mogły ze mną ustalić, że taki układ nie do końca im pasuje i przez jakiś czas czekałam z zakupieniem biletu. Ich prośby związane z wolnym pojawiły się ponad tydzień temu i żadna nic nie mówiła na ten temat, więc uznałam, że się dostosowały. Dzisiaj natomiast szefowa napisała do mnie, że mam się określić, w którą sobotę mogę przyjść, bo to nie jest w porządku, abym miała wszystkie wolne i najlepiej, żebym przyszła wtedy na cały dzień (16h), bo tak będzie ,,po koleżeńsku”. Wyjaśniłam, że mam wtedy 3 zjazdy oraz wyjazd oraz że pisałam swoje prośby wcześnie, aby każdy mógł się dostosować lub coś innego ustalić. Na tę wiadomość współpracowniczka odpowiedziała, że w ogóle ich nie poinformowałam o takowej kartce i była schowana (kartka widziała na tablicy korkowej, tam gdzie zawsze), więc to ja powinnam się dostosować. Poczułam presję i ostatecznie postanowiłam opuścić jeden zjazd, aby przyjść do pracy, ale czuję się z tym faktem źle, bo mam wrażenie, że nie jestem równo traktowana. Kilka miesięcy później była sytuacja, że zapomniałam dopisać wolnego dnia w terminie kolokwium i szefowa kazała mi radzić sobie samej, bo nikt za mnie nie wejdzie. Byłam wtedy zmuszona przełożyć kolokwium. Chciałabym popracować do końca tego miesiąca, ale również boję się, że zostanę zbojkotowana i ostatecznie ulegnę presji (mimo posiadania umowy zlecenia, którą mogę rozwiązać w każdej chwili). Dodam również, że ustaliłam z właścicielką mieszkania ewentualną współpracę, ponieważ posiada ona kawiarnię i mogłaby mnie zatrudnić. Uważam, że w tej kwestii niesamowicie mi się upiekło i miałam dużo szczęścia, ale przez moje przeszłe doświadczenia z pracą niepokoję się, że będę źle wykonywać pracę lub współpracownicy nie będą mnie lubić i kablować/plotkować, przez co zacznę mieć nie tylko problemy z pracą, ale też z mieszkaniem. Nie jestem w stanie określić, czy na pewno postąpiłam słusznie, ale nie wiem, ile bym wytrzymała z uczuciem, że szefowa i współpracownicy w aktualnej pracy mnie nienawidzą, a jednocześnie boję się, że tak samo byłoby w kawiarni. Niezbyt rozumiem, czemu jestem traktowana w ten sposób, ponieważ pracę staram się wykonywać jak najbardziej dokładnie, jestem miła dla wszystkich, mimo że trochę nieśmiała i ogólnie raczej nie sprawiam żadnych problemów.