Left ArrowWstecz

Dlaczego boję się straty - utraty osoby którą pokochałam?

Dlaczego boję się straty - utraty osoby która pokochałam już na początku (spotykania się i poznawania ) strach jest ogromny?
TwójPsycholog

TwójPsycholog

Pewien poziom lęku przed utratą osoby, na której nam zależy, jest czymś naturalnym w relacjach. Jeśli jednak tak, jak opisujesz, strach jest ogromny, może to wynikać ze stylu przywiązania, który został ukształtowany. Lękowy styl przywiązania charakteryzuje się m.in. właśnie mocnym zaangażowaniem w relację, często od pierwszych chwil, niepokojem pojawiającym się podczas rozłąki z daną osobą, przesadną obawą utraty tej osoby, zazdrością, problemem z poszanowaniem granic drugiej strony, chęcią bycia jak najbliżej. Styl przywiązania kształtuje się w dzieciństwie i jest zależny od tego, w jaki sposób zajmowali się nami opiekunowie. Z reguły lękowy styl przywiązania tworzy się wtedy, gdy dziecko nie ma stałej dostępności opiekuna i przewidywalności jego zachowań, zaburzone jest poczucie bezpieczeństwa. Warto zainteresować się tym, jak u nas objawia się dany styl przywiązania i jeśli powoduje on dyskomfort w relacji, popracować zwiększeniem poczucia bezpieczeństwa z psychoterapeutą/tką.
2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Jak poradzić sobie z traumą z dzieciństwa i obawą przed alkoholem w związku?

Witam. Proszę o pomoc, jakieś słowa wsparcia czy też jakąś radę na już. Ostatnio coraz częściej zauważam, że nienawidzę alkoholu, nie chodzi tu o smak, tylko o działanie. Gdy byłam jeszcze dzieckiem, to mój tato pił, nigdy mnie nie skrzywdził fizycznie więc była między nami jakąś duża więź. Tato jest dobrym człowiekiem, jest jak każdy inny, tylko że w przeszłości się upijał. Moja mama nie wytrzymała i się rozwiedli. Byłam dzieckiem, więc nie zwracałam uwagi na to, czy jest to jakaś trauma, czy coś. Jednak gdy już weszłam w ten wiek, w którym mam znajomych pijących, palących, a niektórzy nawet gorsze rzeczy robią...zaczęły pojawiać się problemy. Mój chłopak, który jest starszy ode mnie, już kiedyś miał jakieś doznania z tego typu używkami jeszcze zanim się znaliśmy (i dobrze, bo na samą myśl, że on kiedyś tak imprezował, się denerwuje). No ale skończył w tym, teraz w zasadzie to tylko pali papierosy, ale będzie rzucał. Jednak nie może być tak kolorowo, nie wiem, czy on jest uzależniony, czy co ale często sięga do tego alkoholu, niby normalne, 18 lat już dawno ma za sobą, ale gdy wczoraj piliśmy razem piwo na festynie, to on sięgał również po samogony na stoiskach, wiadomo, że to festyn, chłopak ma dużo stresów, więc chce odpocząć, ale moja głowa już jest wkurzona na całego. Z dobrej zabawy wyszłam na jakaś wredną małpę. Nie chciało mi się tańczyć, nie chciało śpiewać, ale za to strasznie chciałam nakrzyczeć na niego, chciałam się na nim wyżyć, chciałam, żeby poczuł smutek, żeby żałował. Byłam na niego niesamowicie zła i czułam chęć ucieczki, myśli z zerwaniu. Wiem, że ja tak naprawdę nie chce z nim zrywać, kocham go mocno, ale jednocześnie boję się alkoholu i tego typu życia, jakim żyli kiedyś moi rodzice. Patrze na niego jak odsypia tę noc i myślę, że czego on jest winien, przecież miał prawo się napić, aż kusi, żeby położyć się obok i po prostu przytulić, ale mechanizm obronny krzyczy, żebym go zostawiła, wyszła z domu, pod żadnym pozorem nie była dla niego miła. Zaznaczę jeszcze, że chłopak nigdy się ze mną nie awanturował po alkoholu, nigdy nie powiedział nic złego i nie skrzywdził mnie. Pozdrawiam

Jestem ponad pół roku po rozwodzie. Od tego czasu jakoś nie mogę się pozbierać.
Witam. I z góry dzięki za odpowiedź. Mam 36 lat. Jestem ponad pół roku po rozwodzie. Od tego czasu jakoś nie mogę się pozbierać. Cały czas chodzę rozbity, nic mi się nie chce i zacząłem więcej pić. Najgorsze w tym jest to, że zacząłem myśleć jakby było, gdyby mnie nie było. I jak skończyć ze sobą tak żeby rodzina to jak najmniej odczuła. Głupie myśli przed świętami ale powoli ta zła opcja zaczyna przeważać
Dlaczego ex-partnerka ujawnia moje intymne kompleksy?
Moja była partnerka mówi o moich intymnych kompleksach do innych kobiet. Nie byłem z nią do końca w porządku, ale nasza znajomość była przez kilka lat ok. Dlaczego to robi? Czuje się z tym bardzo źle. Zacząłem zauważać, że manipulowała mną i mocno kontrolowała. Mam 39 lat, ona 26.
Partner robi awantury, gdy śpię czasem w salonie, nie w łóżku. Krzyczy i wyzywa, również przy dziecku.
Witam. Mam pewnien problem. Jestem w związku od ponad 10 lat. Mam syna 8 letniego. Każdy z nas- ja i mój partner pracujemy. Jeździmy na wakacje, czasem wychodzimy na miasto coś zjeść, czasem na siłownię też razem pójdziemy. Ogólnie spojrzeć na to z boku wszystko jest okey. Ale jest kilka takich sytuacji, że opadają mi ręce i nie wiem, co robić, bije się z myślą czy nie odejść. Np. Wyjechałam na weekend do rodziny z synem, wracam do domu kwiatki w wazonie ,zakupy zrobione. Super, ale w dzień, kiedy przyjechałam do domu wpadła do mnie koleżanka i się zasiedziałyśmy do późna, więc pościeliłam sobie w salonie, a mój partner budząc się w nocy robi awanturę, że nie ma mnie w łóżku, zapala wszędzie światła, że moja wina, że nie śpię, bo ja mam spać z nim w łóżku i koniec, budzi naszego syna, który, jak wiadomo, chodzi do szkoły tymi krzykami ,dziś to trwało ponad 30 min i tak jest bardzo często, w tym mówi ,że jestem C*j nie baba, bo nie śpię z nim, że sobie pójdzie na jakieś dziewczyny, bo z nim nie śpię- mu chodzi o fakt, że nie może się przytulić, nie o seks, ja mam po prostu spać w łóżku obok niego. Bardzo często pije, z czym walczę długie lata, jest o wiele lepiej, ale jak pije, ja wtedy z nim nie śpię, bo po prostu nie lubię. Ten weekend też pił jak mnie nie było i nie lubię spać w takiej pościeli, a wróciłam dość późno, by zmienić ją na pierwsze, co wejdę do domu. Często śpię w salonie, jakoś mi wygodniej, mam więcej miejsca, ale przy tym są takie awantury, że myśląc o nich muszę się zmuszać, żeby tam spać kilka dni- jest dobrze, to śpię w sypialni, ale np. mój partner pójdzie pić z chłopakami i ja już poduszka i do salonu uciekam, nie wiem co mam zrobić, bo dziś od 4 rano już nie śpię, wstaję do pracy i znów nie będę funkcjonować normalnie. Proszę o poradę, bo może ja coś źle robię.
Jak wspierać partnera w depresji, wpływ nadmiernego narzekania na związek i zdrowie psychiczne

Mój partner od około pół roku jest nie w nastroju, głównie narzeka, na brak zleceń w pracy, że przez to nie zarabia, że jest zmęczony, ciągle go bolą plecy, i takie zachowania trwają przez większość dnia. Mówi, ze ciągle ma wszystko pod górkę, wszystko ciężko przychodzi, non stop się porównuje z innymi, bo oni mają lekko i łatwo im wszystko przychodzi, a on ma pecha i jest mu źle. Najgorsze jest to, ze jego zachowania odbijają się na mnie, bo: "jestem najbliżej". Mamy w domu roczne dziecko. Mnie męczy już ta sytuacja i jego ciągłe narzekania. Jak mu pomóc?

Jak poukładać sobie w głowie przeszłość w małżeństwie?
Dzień dobry, mam 42 lata, jestem 20 lat po ślubie. Trzy lata temu pokłóciłam się poważnie z mężem, on mnie prowokował, np. mówił, że pójdzie do agencji towarzyskiej. Kłótnia wynikała stąd, że zaczęłam się bronić, miałam dość tego, że mąż zwala wszystkie winy na mnie, ciągle mnie obraża. Było tak od początku małżeństwa. Ale za życia teściowej ona często go buntowała. Może miało to na niego jakiś wpływ. Jednak wówczas było rok od jej śmierci. Po wspomnianej kłótni mąż zadzwonił do swojej znajomej, oczernił mnie, powiedział same złe rzeczy. Ona wraz ze swoim mężem namawiali go na rozwód, chcieli odsunąć dzieci ode mnie. Uwierzyli mu we wszystko, chociaż mnie nie znają. Rozpowiadali o mnie plotki. Mąż do dzisiaj nie czuje się winny za to co zrobił. Nadal traktuje mnie podobnie. Zostałam z nim, bo szkoda mi było dzieci. Ale do dziś nie potrafię mu tego wybaczyć. Często kontaktował się z tą znajomą, prosił ją o rady. Mówił nawet, jaka jest ładna. Ja wtedy byłam chora, brałam leki i tyłam. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego to zrobił. I nie potrafię zapomnieć. Ze znajomą kontakt zerwał, przynajmniej tak mówi. Ja nie byłam w stanie dalej tej znajomości akceptować. Mąż nie chciał zrywać tej znajomości. Ci znajomi mieszkają niedaleko, często ich widzę. Utrudnia mi to poukładanie sobie wszystkiego w głowie. Czy jest jakiś sposób, żeby o tym zapomnieć? Poukładać sobie to wszystko w głowie?
Trudności w panowaniu nad gniewem, krzykiem, do tego brak tego uczucia do męża, co kiedyś.
Witam, od pewnego czasu, już w sumie ponad rok, mam taki problem, że jestem ciągle zdenerwowana. Czasem mam dzień, że dosłownie wszystko mnie denerwuje, ale czasem jest też dobrze Jestem mamą dwójki dzieci 1 i 4 lata Jestem z nimi praktycznie sama, bo mąż pracuje za granicą, jest co weekend, ale narazie nie ma możliwości, aby został z nami Pomocy od babć i innych osób z rodziny nie mam praktycznie żadnej Każde wyjście do dentysty czy do fryzjera wiąże się z nerwami, a kto z nimi zostanie, kto się nimi zajmie itp Od pewnego czasu mam taki problem, że krzyczę, po prostu nie potrafię rozmawiać, tylko we wszystkim widzę problem i od razu zaczynam krzyczeć (potem mam wyrzuty sumienia, że robię to niepotrzebnie), ale nie umiem inaczej. Z mężem również dogadujemy się średnio, mimo że jak jest z nami to widzę, że się stara, dba o mnie i o dzieci, zawsze myśli o nas, mimo to ja w nim też widzę problem i mimo to, że wiem, że on robi coś dobrze, ja muszę wykrzyczeć, że wszystko co robi jest źle . Wczoraj powiedział mi, że te moje krzyki i kłótnie bezsensowne są już nie do wytrzymania Każde nasze zbliżenie jest dla mnie jak męczarnią. On naprawdę się stara, nie naciska na mnie, kupuje jakieś drobne i czasem też bardzo drogie prezenty dla mnie, ale ja nie czuję tego, co kiedyś. Nie lubię się już nawet całować, nie sprawia mi nic przyjemności i zmuszam się do tego, najchętniej zostałabym sama. Nie wiem co ze soba robić, nie chce, żeby nasz związek się rozpadł przeze mnie Mamy wspaniałe dzieci i nie wyobrażam sobie tego, że kiedyś moglibyśmy być osobno z mężem.
Nie potrafię poradzić sobie ze zdradą emocjonalnej żony.
Witam, żona dokonała zdrady emocjonalnej, pech chciał, że ją złapałem i nie mogę tego udźwignąć.
Jestem niespokojna-wybuchowa, zmienna, wiecznie zmieniam pracę i miejsce zamieszkania. Nie potrafię podjąć hobby czy być konsekwentną, bo rozpiera mnie różnorodność emocji. Nie radzę sobie.
Od kilku dobrych lat, od kiedy wyprowadziłam się z domu, cały czas się przeprowadzam. Ciągle zmieniam pracę. Jedyne co stałe to (o dziwo) mąż, za którego wyszłam dosyć spontanicznie, ale mam niezawodną intuicję i według mnie to jest to coś na całe życie. Brakuje mi cierpliwości, często płaczę, wybucham, nie mogę opanować złości. Nastrój mam bardzo różny i bardzo szybko się zmienia, zauważyłam to mniej więcej po 20 rż, mam 26 lat, z każdym rokiem mam wrażenie, że coraz bardziej tracę nad sobą i swoimi emocjami panowanie. Nie potrafię rozwinąć żadnego hobby, poddaję się przy pierwszej próbie. Nie wiem co o sobie myśleć, nie potrafię siebie opisać, mam wrażenie, że jestem bardzo różna albo nijaka. Nie wiem o co chodzi, ale moje zmienne nastroje i ciągła złość wywołana też moja niekonsekwencją znacznie utrudniają mi życie (mimo wszystko burzliwy związek, czasem jestem nieznośna i mam tego świadomość, ale nie potrafię się opanować w danej chwili) zarówno uczuciowe, ale zwłaszcza zawodowe. Pociągają mnie różne rzeczy, mam dużo pomysłów, których nie realizuję lub robię to w małym stopniu. Szukam rozwiązania, które pomoże żyć mi normalnie. Na tę chwilę sama się ze sobą męczę.
Czy umiarkowana depresja może samoistnie minąć? Wahania nastrojów, izolacja, agresja werbalna.

Czy umiarkowana depresja może samoistnie przejść? Osoba nadal pracuje, spotyka się z przyjaciółmi, ma wahania nastrojów. Teraz mówi, że chce być sama i nie wie, co będzie dalej. Powiedziała, że nie kocha mnie ani wszystkiego. Ma też problemy z agresją w mowie, nie umie normalnie wytłumaczyć, tylko w agresji.

Narzeczona nienawidzi mojej rodziny
Dzień dobry, Piszę w takiej sprawie. Narzeczona nienawidzi mojej rodziny do takiego stopnia, że jak pojechałem po siostrę na lotnisko, to chciała się wyprowadzać oraz zrobiła awanturę na cały dzień. Niestety ciągle są wyzywani a mi każe wypie**** za każdym razem, kiedy mam z nimi kontakt..jak temu zaradzić jakąś terapią?
Czy warto utrzymywać kontakt z toksyczną siostrą?

Czy warto utrzymywać kontakt z toksyczną, starszą o 14 lat siostrą, która twierdzi, że niepotrzebnie się urodziłam, bo ona powinna być jedynaczką? Czy można utrzymywać kontakty z osobą, która twierdzi, że jestem beznadziejna, brzydka, nic niewarta w życiu i zawsze spadam jak kot na cztery łapy? Ja mam wrażenie wręcz odwrotne — jestem fajną, otwartą osobą, ale jeśli będę słuchać takich rzeczy, wpadnę w jakąś depresję.

Nie umiem poradzić sobie z prowadzeniem kontaktów międzyludzkich. Przejmuję się opinią, uważam siebie za odludka. Zaburza to moje studia.
Od ponad roku prokastrynuję i nie mogę się zmusić do rysowania, ostatnio nie mam siły nawet na inne pasje, zaczęłam studia, ale nie wiem czy dam radę, bo mam problemy w kontaktach z ludźmi czasem( nie umiem i boję się wyrażać własne zdanie, a gdy myślę o tym, żeby to zrobić to wali mi serce, często mówię wtedy, gdy się zmuszę do wyrażenia swojej opinii - wolniej, bo myślę w tym czasie, co ta osoba sobie myśli, czasem nawet ruchy mi się spowalniają, obraz mi się na parę sekund zamazuje, ale rzadko( gdy pracuję w żabce), czuję, że nigdzie nie pasuję, nie spotykam się ze znajomymi, bo jestem trochę odludkiem, objadam się ( ze stresu chyba),co mam zrobić?
Co zrobić, gdy mąż podziwia kobiety na siłowni i pisze do kolegi wulgarnie?

Mój mąż chodzi od jakiegoś czasu na siłownię. 

Podziwia ćwiczące tam kobiety i pisze potem do kolegi w dość wulgarnych słowach, na którą ma ochotę i często robi im też zdjęcia. Czuję się z tym nie najlepiej, mimo, że sama jestem dość wysportowana i atrakcyjna. Co robić, nie mogę powiedzieć, że zajrzałam mu do telefonu, a boję się zdrady.

Co zrobić w przypadku gdy nie układa się z chłopakiem, z którym ma się wynajęte wspólnie mieszkanie
Co zrobić w przypadku gdy nie układa się z chłopakiem, z którym ma się wynajęte wspólnie mieszkanie na studiach i wspólnych przyjaciół?
Problemy w związku: ograniczony czas i unikanie spotkań przez partnerkę

Jestem od blisko 3 lat w związku, oboje jesteśmy świeżo po 40. Od przynajmniej pół roku moja partnerka ogranicza nasz wspólny czas. Nie mieszkamy razem. Ja dopiero niedawno dorosłem do poważnej relacji i zaangażowania się na 100%, założenia rodziny itp. Ale ona nie chce się spotykać na weekendzie, a jeżeli już do takiego spotkania dochodzi to rzadko i raczej krótko. Odpowiedzią na pytanie, dlaczego nie ma czasu, jest wymówka, że nie ma sił/źle się czuje, albo ma gości. Oczywiście w to nie wierzę. Gdyby taka sytuacja miała miejsce raz czy dwa jak najbardziej, jest to prawdopodobne, ale nie da się w to wierzyć, gdy słyszysz to regularnie od dłuższego czasu. Z jej strony jednak wychodzą inicjatywy wspólnych spotkań, wyjść, ale gdy dochodzi do terminu wyjścia, oznajmia, że nie może. Najczęściej nie czuje się dobrze, albo dopiero co wróciła do domu. Jak wyżej nie wierzę jej. Próbowałem, jak na razie łagodnie, z nią o tym rozmawiać. Powiedziałem, że czuję się odtrącony faktem, że planujemy wspólnie spędzać czas, ale jak co do czego to jej nie ma. Nie pamiętam czy użyłem słowa "ucieka", możliwe, ze się powstrzymałem. Zapytałem wprost, czy boi się czegoś, czy ma dosyć mojego towarzystwa lub, czy są inne powody (nie powiedziałem ktoś inny, bałem się przegiąć.). Zaprzeczyła i włożyła w to sporo uczucia. Obiecała, że postara się mnie mocniej zaangażować w swoje życie. Na razie czekam na egzekucję tych słów. Za mało czasu upłynęło, aby dało się to zweryfikować. Ale mieliśmy już zaplanowane kolejne wspólne wyjście. Znowu się w ostatniej chwili z niego wywinęła. Widujemy się regularnie na tygodniu wieczorami, gdy odbieram ją z pracy. Nie mieszkamy razem, mieszkamy niemal obok siebie. Mamy wtedy max. półgodzinny spacer. Raczej jest żywiołowa i chętna do rozmowy, ale w ostatnich dniach jest jakby bardziej przygaszona. Raczej tylko w takich okolicznościach jest mi dane z nią się widzieć. Jeszcze udaje się ją wyciągnąć na tygodniu ją na spacer, jeżeli powiem, że chcę pogadać. Ale nie robię tego zbyt często. Chodzimy za rękę, całujemy się, ale czuję w tym jakaś nieobecność. A może strach? Jestem gotów odejść, głównie dlatego, że zdrowie mi mówi, że nie warto cierpieć. Na razie jeszcze nie jestem na etapie pełnego pogodzenia się z tą decyzją. Pewnie potrzebuję jeszcze kilku dni, aby przetrawić sprawę, pogodzić się z własnym wyborem i rozstać w najmniej bolesny dla obojga, ale też stanowczy sposób, jaki jest możliwy. Nie dlatego, że wierzę, że będzie lepiej, bo nie wierzę, ale dlatego, że chcę załatwić sprawę z szacunkiem do niej, nawet jeżeli ona traktuje mnie jak śmiecia. Zadać sobie ten trud, a nie iść po najmniejszej linii oporu i napisać jej sms-a "Zrywam z Tobą". Ale zanim odejdę przedewszystkim chcę porozmawiać, co doprowadziło do takiego stanu. Kiedy i w jakich okolicznościach zaczęło się psuć? Jak pogodzić oba problemy? Czy odpuścić i odejść z podkulonym ogonem, jeżeli nie będzie chciała poważnie porozmawiać?

Jak radzić sobie z poczuciem winy i potrzebą przestrzeni w relacji z partnerką?

Dzień dobry, czy to normalne, że np. partnerka strzela focha, że nie wszedłem w link, który wysłała mi w ciągu dnia? 

W pracy mam dużo zajęć i odpisuję jej krótko, ale często, a wczoraj miałem bardzo intensywny dzień, byłem przebodźcowany i nie miałem energii i chęci to przeglądania plecaków na podróż, na którą mamy jechać za ponad miesiąc. Sytuacji takich jest pełno, zwróciłem uwagę, że nie wyłącza komputera - źle, bo zrobiłem to chamsko i oschle. Jak można chamsko i oschle zwrócić uwagę o wyłączanie komputera? Jak chcę wyjść gdzieś sam, to anonsuję się co najmniej kilka dni wcześniej, a i tak wychodzę sam raz na 2 miesiące na 4-5h. Często czuję się winny i sam nie rozumiem dlaczego. Chciałbym mieć więcej przestrzeni dla siebie, ale jak próbuję to wywalczyć, to zaraz czuję winę i odpuszczam. Proszę o poradę.

Toksyczna relacja z kontrolującą partnerką - jak poradzić sobie z obsesyjnym zachowaniem
Witam, mam 32 lata, żyję w toksycznej relacji z partnerką która zachowuje się obsesyjnie. Na każdym kroku mnie kontroluje i zabrania prawie wszystkiego po kontakt z rodziną aż po znajomych. Nie mogę się dotykać ani drapać bo od razu są kłótnie. Nawet nie mogę się sam umyć bo ona przy tym musi być i mnie pilnuje. Wmawia różne rzeczy których nawet nie zrobiłem, że coś dotykałem, a że coś jadłem itp. już nie wiem co mam robić izoluje mnie od wszystkiego.
Jak radzić sobie z presją społeczną dotyczącą znalezienia partnera i trendów kulturowych

Jak poradzić sobie z presją dot. znalezienia partnera, którą wywiera na mnie znaczna większość osób w moim otoczeniu, a także kultura? Jestem osobą w wieku, w którym ogromna większość ludzi jest już bardzo "doświadczona" w związkach, ja jednak nie czuje potrzeby poszukiwania partnera. Moje otoczenie nie rozumie tego (większość osób, na szczęście nie wszystkie), a gdy otwieram różne fora w internecie i czytam, co ludzie sądzą o osobach niedoświadczonych w moim wieku, to włos mi się na głowie jeży. Jesteśmy wręcz potępiani. Ostatnio poważnie myślę o emigracji z w/w powodów, jednak słyszę, że w innych krajach wcale pod tym względem lepiej nie jest. Ja myślę, że ok, może nie jest idealnie, ale wierzę, że jest, choć odrobinę lepiej. Jak sobie radzić z tym wszystkim? Jak znaleźć rozwiązanie, które mi realnie pomoże?

Córka męża zaczęła zapraszać do naszego domu swoją koleżankę. Koleżanką jest była partnerka męża. Mój mąż nie chce nic z tym zrobić.
Witam, 7 lat temu poznałam mojego męża. Gdy zaczęliśmy się spotykać on kończył „spotkania” z dziewczyną o 23 lata od niego młodszą. Po ślubie wprowadziłam się do męża a po 5 latach wprowadziła się do nas jego córka z pierwszego małżeństwa. Do córki zaczęła przychodzić jej koleżanka i wszystko byłoby ok, gdyby to nie była tamta młodsza dziewczyna. Nie mogę znieść jej uśmieszków do mnie i samego faktu, że jest u nas w domu. Prosiłam męża, żeby porozmawiał z córką delikatnie, bo ja naprawdę nie chcę widzieć tej dziewczyny w domu. Mój mąż twierdzi, że jego córka będzie spotykała się z kim chce i nie chce uszanować mojej prośby. Co powinnam zrobić? Czy to ze mną jest coś nie tak?