Problematyczne relacje rodzinne, niezrozumiałe zachowanie przyszłej teściowej
Monika

Anastazja Zawiślak
Dzień dobry Pani Moniko,
Rozumiem, że ta sytuacja jest dla Pani bardzo trudna i frustrująca. Relacje z teściami, zwłaszcza kiedy pojawiają się nieporozumienia i napięcia, mogą być niezwykle obciążające emocjonalnie. Zwłaszcza, że zależy Pani na dobrych relacjach ze względu na relacje z narzeczonym. Wydaje się, że matka narzeczonego przeżywa silne emocje i być może nie radzi sobie z procesem zmian w życiu syna, co może wywoływać te sprzeczne sygnały – z jednej strony miłe gesty, a z drugiej krytyczne słowa.
Być może na początek warto porozmawiać z narzeczonym. To kluczowe, abyście z narzeczonym byli jednością w tej sytuacji. Warto, abyście omówili, jak oboje widzicie sytuację i jak chcecie na nią reagować. Jego wsparcie jest kluczowe, ponieważ to jego rodzina, a on może pomóc w budowaniu mostów, ale też w stawianiu zdrowych granic.
Po drugie warto mimo całego nie porozumienia, zachować spokój. Choć wiem że jest to trudne, warto zachować spokój i unikać bezpośredniego angażowania się w emocjonalne przepychanki, one powodują jedynie zaognienie sytuacji i eskalacje konfliktu. Nie ma potrzeby, aby konfrontować się z matką narzeczonego, dopóki sytuacja jest bardzo napięta. Czasem czas pozwala na ochłonięcie emocji i bardziej spokojną rozmowę w przyszłości.
Proszę pamiętać, że zdrowe relacje opierają się na wzajemnym szacunku i zrozumieniu. Jeśli będzie Pani w stanie zachować spokój i wyraźnie wyznaczać granice, a jednocześnie pozwolić czasowi działać, może to pomóc złagodzić napięcia. Ważne, aby nie brała Pani na siebie odpowiedzialności za całą sytuację – to głównie problem między narzeczonym a jego matką, a Pani nie powinna być wciągana w sam środek tego konfliktu.
Życzę dużo spokoju i cierpliwości,
Anastazja Zawiślak

Żaneta Wojciechowska
Witam Cię Moniko, uważam, że powinnaś stać na boku całej tej sytuacji rodzinnej. To rodzina narzeczonego. W takiej sytuacji, gdzie występują manipulacje ze strony tzw głowy rodziny najlepiej ignorować takie pomówienia. Widoczna jest tu nadopiekuńczość ze strony mamy narzeczonego. Widać, że nie pogodziła się, że syn jest dorosły i Ty teraz jesteś najważniejsza dla niego. Matka nie chce się z tym pogodzić i dlatego może tak chcieć zmanipulować rodzina, że jesteś nieodpowiednia dla jej syna.
W opisie czuję, że rozumiesz mamę narzeczonego dlatego powinnaś dać jej czas (długi czas) i starać się nie dać wplatać się i komentować tych pomówień. Ona tego oczekuje, by pokazać rodzinie, że jednak jesteś kłótliwa i nie szanujesz jej.
Pozdrawiam

Joanna Łucka
Dzień dobry,
Pani Moniko, rozumiem, że jest Pani w konflikcie między zachowaniem neutralnej pozycji i postawy w relacji z teściową a komfortem tej relacji, który zakładałby poczucie bezpieczeństwa, czyli także określony poziom szczerości. Jednocześnie, jeśli dobrze rozumiem, czuje się Pani urażona komentarzami o Pani i Pani rodzinie - co jest zupełnie zrozumiałym odczuciem. W tym wszystkim wybrzmiewa także niezrozumienie, dlaczego teściowa krytycznie odnosi się do Pani i Pani rodziny, gdy sytuacja konfrontacji teściowa-narzeczony dotyczyła relacji w rodzinie i osoby samego narzeczonego. Istotnie, taki przebieg wydarzeń może być konsternujący.
Zastanawia się Pani, co zrobić w takiej sytuacji. Niestety udzielenie uniwersalnej rady w sytuacji takiej jak ta, jest niemożliwe. Sytuacja jest wielowątkowa, w Pani wiadomości pojawiło się kilka tematów wymagających szerszej uwagi (m.in. relacja Pani narzeczonego z matką). Natomiast to, co wybrzmiewa w Pani opisie to niespójne komunikaty, które otrzymuje Pani od teściowej. Z jednej strony zachowuje ona postawę sympatii i otwartości, natomiast wnętrze, treść wskazuje na urażenie, uprzedzenie, niechęć. Podobnie opisała Pani funkcjonowanie teściowej z innymi osobami z rodziny np. z Kasią, której danie komentuje pozytywnie utrzymując pozytywną, sympatyczną postawę, jednak w realnym przeżyciu pojawia się ponownie negatywna, bardzo krytyczna treść, która zostaje ukryta przed samą zainteresowaną.
Ponownie moje myśli wracają do Pani pytania - co może Pani zrobić w takiej sytuacji. A czy Pani wie, co chciałaby zrobić? Celowo pytam o chcenie - nie o powinność, nie o to, co wypada lub co byłoby strategiczne. Tylko co realnie jest w Pani przeżyciu; może tu być pomocne pytanie abstrakcyjne: gdyby miała Pani dowolność ruchu, bez troski o konsekwencje, jaką decyzję by Pani podjęła?
Odpowiedź na to pytanie nie musi oczywiście być tym, co realnie Pani zrobi, ale może dać Pani cenną informację o tym, co jest dla Pani ważne. Zapewne odpowiedź ostateczna, ostateczna decyzja będzie oszlifowana także np. tym co strategiczne, co wypada, jak chciałaby dalej prowadzić relacje z teściową, jak decyzja ta wpłynęłaby na relacje z Pani narzeczonym. Natomiast w swoich rozważaniach warto nie zapominać o tym, aby podjąć decyzję, która nie będzie Pani naruszać, będzie w zgodzie z Panią.
Mam taką myśl, czytając Pani wiadomość, że teściowa w jakiś sposób zaprasza Panią do konfrontacji, być może nawet konfliktu. Motywacja do takiego działania może być nieuświadomiona dla niej samej, tym bardziej niemożliwa (lub przynajmniej bardzo trudna) dla osób postronnych. Natomiast nawet przy braku znajomości motywów, to Pani decyduje, czy z tego zaproszenia chce, czy nie chce skorzystać - oraz w jakiej formie je przyjąć bądź odrzucić.
Przedstawiła Pani narzeczonego jako wspierającego, zdaje się, że macie Państwo wspólny front. Myślę, że Pani obawy i potrzeby warto omówić także z nim, wysłuchać jego opinii o sytuacji, co oczywiście nie musi równać się jej podzielaniu. Natomiast może to być dla Pani dodatkowa perspektywa, która wspomoże Panią w podjęciu własnej decyzji o działaniu.
Życzę Pani wszystkiego dobrego!
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka
psycholożka

Kornel Miszk
Sytuacja, którą opisujesz, jest złożona i pełna emocji, zwłaszcza że dotyczy zarówno relacji z narzeczonym, jak i jego rodziny. Tego rodzaju konflikty rodzinne, szczególnie z teściami, mogą być bardzo trudne do rozwiązania, zwłaszcza gdy w grę wchodzą różne oczekiwania, emocje oraz nieporozumienia. Ważne jest, abyś w tej sytuacji zadbała o swoje granice, a także o to, by relacja z Twoim narzeczonym była oparta na wzajemnym wsparciu.
Po pierwsze, Twoja teściowa wydaje się prezentować pewne niekonsekwencje w swoim zachowaniu, co może być bardzo frustrujące. Z jednej strony, stara się być miła i budować dobre relacje, z drugiej – pojawiają się nagłe ataki, które mogą wydawać się bezpodstawne. Takie sprzeczności mogą wskazywać na to, że trudno jej pogodzić się z pewnymi zmianami, jakie zaszły w relacji z jej synem. Możliwe, że postrzega stawiane przez niego granice jako zagrożenie dla ich więzi i przenosi tę frustrację na Ciebie.
Ważnym krokiem w tej sytuacji jest wspólne ustalenie strategii z Twoim narzeczonym. To on odgrywa kluczową rolę w mediacji między Tobą a jego matką. Warto, abyście razem określili, jakie granice powinny zostać postawione, zarówno w waszej relacji, jak i w kontakcie z jego rodziną. Jego wsparcie będzie tu kluczowe – to on powinien jasno i stanowczo, ale spokojnie, wyjaśnić matce, że takie zachowanie jest nieakceptowalne i że zależy mu na zdrowych relacjach opartych na wzajemnym szacunku. Ważne, aby konsekwentnie przypominał jej o tym, że obrażanie Ciebie i tworzenie nieporozumień nie pomoże w budowaniu pozytywnych relacji.
Z Twojej strony ważne jest, aby zachować spokój i dystans emocjonalny. Nie warto wchodzić w bezpośrednie konfrontacje z teściową, zwłaszcza jeśli nie ma na to konstruktywnego gruntu. Skup się na tym, co masz pod kontrolą – czyli na swojej relacji z narzeczonym oraz na tym, jak Ty reagujesz na te trudne sytuacje. Dbanie o własne granice i zdrową komunikację w związku pomoże Ci lepiej radzić sobie z tym, co dzieje się na zewnątrz.
Jeśli czujesz, że relacje rodzinne zaczynają Cię przytłaczać, warto pomyśleć o chwilowym odsunięciu się od tej sytuacji, aby dać sobie i wszystkim innym czas na ochłonięcie. Ważne jest, abyś nie brała na siebie odpowiedzialności za konflikty, które nie są bezpośrednio Twoją winą, i nie starała się zadowolić wszystkich kosztem własnego spokoju.
Ostatecznie, warto także zastanowić się nad przyszłością relacji z rodziną narzeczonego. Jeśli konflikty z teściową będą się powtarzać, kluczowe będzie wypracowanie stabilnych granic, które będą chronić Twoją przestrzeń osobistą oraz Twój związek. Dobrze jest również, by Twój narzeczony jasno zakomunikował, że oczekuje od matki szacunku dla Ciebie i waszej relacji.
Pamiętaj, że budowanie zdrowych relacji rodzinnych wymaga czasu, cierpliwości i konsekwencji, ale Twoje potrzeby i granice są równie ważne jak oczekiwania innych.
Pozdrawiam,
Kornel Miszk
Psycholog Terapeuta

Katarzyna Kania-Bzdyl
Droga Moniko,
sama zauważyłaś, że zachowanie przyszłej teściowej wobec innych nie zawsze jest prawdziwe. Jeśli wobec innych w ten sposób postępuje, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że Ciebie też to dotknie. Zalecam, aby na najbliższy czas ograniczyć kontakty z mamą narzeczonego, nie wchodzić w rozmowy na ten temat i poobserwować z boku jak funkcjonuje ta rodzina. Dodatkowo ważne, abyście z narzeczonym obrali wspólny front i mówili jednym głosem.
W dalszej perspektywie Waszego wspólnego życia proszę przemyśleć sobie, gdzie będziecie mieszkać, ponieważ dzielenie wspólnego gospodarstwa z teściową może być bardzo obciążające dla Waszego przyszłego małżeństwa.
Ponadto proszę pamiętać o stawianiu granic, oczywiście z szacunkiem do rozmówcy. Chrońcie Wasz związek.
Gdybyś potrzebowała wsparcia psychicznego i obiektywnego głosu z zewnątrz, to przemyśl doraźną konsultację z psychologiem, tutaj na platformie są dostępne takie spotkania również w formie online.
Ściskam! :)
Katarzyna Kania-Bzdyl

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
W tym roku skończę 30 lat, mam żonę i synka, bez których nie wyobrażam sobie życia. Żyje nam się dobrze, możemy na sobie polegać i wzajemnie się wspieramy. Problem tkwi w mojej relacji z rodzicami oraz siostrą. Nigdy nie mieliśmy jakiegoś dobrego kontaktu, raczej przeciętny. Moja mama ma bardzo trudny charakter, jest bardzo męcząca. Lubi się nad sobą użalać i zawsze twierdzi, że ona ma najgorzej, często również manipuluje i szantażuje emocjonalnie. Mniej więcej w wieku 15 lat, zacząłem się buntować i przestałem się bawić w te jej głupie gry.
Zacząłem mieć swoje zdanie i ono zupełnie odbiega od tego, jakie ma ona. Nasze wymiany zdań przy braku argumentów z jej strony często kończyły się płaczem, że jak to tak mogę traktować własną matkę itp. Na samym początku, oczywiście wzbudzało to we mnie zamierzone przez nią poczucie winy, ale z czasem się uodporniłem i przestałem na to reagować, ale często mimo, że nie dałem po sobie poznać obwiniałem się. Drugim równie wielkim problemem jest moja siostra, osoba narcystyczna, która ciągle musi być w centrum uwagi i ciągle ktoś się nią interesował.
W młodszych latach rodzice często ją faworyzowali i wiele rzeczy musiałem odpuścić, ponieważ ona tak chciała. Wiele razy mnie ośmieszała i komentowała coś, czego nie powinna, wtrącała się w moje życie i mną manipulowała. Ciężko było mi się z tym pogodzić, ale podobnie jak z mamą zacząłem to olewać.
Relacja z moim tatą jest najlepsza, mamy podobne spojrzenie na wiele rzeczy, szanuje moje zdanie i nie wtrąca się, ale niestety obrywa rykoszetem przez moją niechęć do mojej mamy i siostry. Sam często pada ofiarą tych gier. Kiedy poznałem moją żonę, przedstawiłem ją rodzinie, bardzo ją polubili i została ciepło przez nich przyjęta. Ale to ona otworzyła mi oczy i słusznie zauważyła, że trzeba postawić granicę, a nie to olewać i nauczyć się z tym żyć. No i odkąd granice zaczęły się stawiać, zacząłem żyć własnym życiem, im zaczęło to przeszkadzać, a zwłaszcza ten brak kontroli, który od zawsze miały a teraz się to ukróciło. Wymuszania płaczem i inne szantaże emocjonalne przestały działać. Moja siostra miała jakąś refleksje i oczywiście przepraszała i niby chciała naprawić tę relację, ale było to tylko pozorne, ponieważ ostatecznie skończyło się tak jak zawsze, żadnych przemyśleń i wyciągnięcia wniosków a jak był brak argumentów i odwracanie kota ogonem i obwinianie mnie. Postanowiłem zmniejszyć nasze kontakty to minimum, jakim jest spotkanie u rodziców na obiedzie. Jakoś z tym żyłem i żyje nadal, ale to wszystko zaczyna mnie przytłaczać i chce zmiany.
Niestety dotknęło to też moją żonę, patrzyła na to wszystko z boku, ale skoro do mnie nie mogły dotrzeć bezpośrednio, to zaczęły próbować przez nią. Manipulacje, kłamstwa i jakieś intrygi sprawiło, że ona zupełnie przestała je tolerować. Każde spotkanie rodzinne to dla niej jakaś psychiczna męczarnia. Odkąd urodził się nasz syn, granica jej cierpliwości została mocno przekroczona, za co też obwiniam siebie, ponieważ ja im na to pozwoliłem, bo granicę postawiłem zdecydowanie za późno. Niestety ucierpiała, tez na tym relacja pomiędzy mną a żoną, ponieważ oni ciągle za bardzo chcą być obecni w naszym życiu. Jestem bardzo zmęczony tą sytuacją i sam nie wiem, co czuje.
Strach, rozczarowanie czy może gniew? Pewnie wszystkiego po trochu. Czuję się rozdarty, bo z jednej strony, wiem, że moi rodzice bardzo kochają swojego wnuka i zawsze mogę na nich polegać, ale czuję, że zaczęli to traktować jako kartę przetargową i powód do częstszych spotkań, których sam nie potrzebuje. Niestety tutaj mnie złamali, bo teraz podświadomie czuje presję i obowiązek, aby oni co najmniej raz w tygodniu się z nim zobaczyli, bo jeżeli to trwa dłużej, to zaczynają opowiadać, jak to oni nie tęsknią, a ja wtedy czuje wyrzuty sumienia. Temu wszystkiemu przygląda się moja żona, która ma już tego wszystkiego po dziurki w nosie i zupełnie nie ma ochoty na żadne ich wizyty.
Czuję się jakbym był pomiędzy młotem a kowadłem - z jednej strony, troskliwi dziadkowie i kochający ich wnuk z drugiej strony żona, która ma tego wszystkiego dosyć i jest zmęczona całą moją najbliższą rodziną. Masakra...
Rodzice mojej partnerki całe życie ją źle traktowali. Była przemoc fizyczna oraz psychiczna, wyrzucanie z domu i spanie na klatce, zostawianie pustej lodówki i ciągłe szantaże emocjonalne. Gdy zaczęliśmy się spotykać, oni mnie nie akceptowali, prawdę mówiąc poznałem ich dopiero po około 3 latach związku, bo zakazywali mi przychodzenia do ich domu. Po wyprowadzce partnerki z jej rodzinnego domu oni zaczęli Nas zapraszać i tak jakby mnie akceptować. Widzę, że to jest sztuczne i osobiście nie jestem w stanie zapomnieć im poprzedniego traktowania mnie, jak i traktowania mojej drugiej połówki. Oni nie widzą problemu, pomimo zwrócenia im o to uwagi. Moja partnerka natomiast twierdzi, że rodzicom należy się szacunek pomimo wszystko, pomimo tej wyrządzonej krzywdy (jej rodzeństwo doświadczyło tego samego i tak samo uważają). Wydaje mi się, że moja partnerka stara się z całej siły, abym ich polubił lub chociaż tolerował, nie jestem w stanie. Mamy o to ciągle okropne kłótnie, po których zastanawiam, się czy związek ma dalej sens, ponieważ chce kiedyś dzieci i nie chce, żeby miały kontakt z takimi ludźmi (są to alkoholicy, niestabilni emocjonalnie, którzy często stosują przemoc, szczególnie po alkoholu). O ile staram się to w jakiś sposób zrozumieć, to jestem już zmęczony i bezradny co mogę dalej z tym zrobić i czy to dalej ma jakąkolwiek przyszłość.