W moim małżeństwie dzieje się bardzo źle. Czuję że mąż się ode mnie odsunął...
W

Dorota Trzmielewska
W sytuacji kryzysu warto sięgnąć po wsparcie. Sprawdź, czy jest w twoim otoczeniu chociaż jedna osoba, z którą możesz porozmawiać o swoich emocjach. O tym, co przeżywasz w tym momencie.
Piszesz, że nie umiesz tak żyć, bez rozmowy z mężem. Mam poczucie, że jest ci bardzo trudno, że możesz czuć się samotna i zagubiona.
Pamiętaj, że nie musisz zostawać z tym sama. Dbając o swój stan emocjonalno-psychiczny, dbasz równocześnie o stan psychiczno- emocjonalny swoich dzieci.
Pierwszy krok zrobiłaś. To duży akt odwagi i troski o siebie i swoją rodzinę.
Powodzenia W.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Zauważyłem, że w moim związku coraz więcej jest konfliktów, które często są trudne do rozwiązania. Każda rozmowa, nawet ta niewinna, kończy się kłótnią, a emocje górują nad wszystkim. Czy są jakieś sprawdzone metody, by przejść przez to razem, mam wrażenie, że długo tak nie pociągniemy.
Próbowałem różnych sposobów, ale niestety nasze próby kończą się niepowodzeniem. Chciałbym wiedzieć, jak najlepiej rozpocząć rozmowę, aby była ona konstruktywna zamiast destruktywnej.
Bardzo ją kocham i nie chce się rozstawać, ale to już mnie przerasta.
Dziękuje
Dlaczego tak ciężko jest postawić granice? Dlaczego wracam do kontaktu z osobami, które mnie kiedyś zraniły? Dlaczego nawet jak się uśmiecham to w środku czuję pustkę?
Od 19 lat mam tajemnicę, która mnie zabija. Wiem, że jak się wyda znienawidzą mnie rodzina dzieci. Obecny partner mnie zostawi. Czuję, że wariuje powoli. Od dawna leczę się na nerwice lęki ataki paniki. Teraz mam natłok myśli, co to będzie jak się wyda co mam robić. Błagam pomóżcie, bo czuję że umieram w środku
Bardzo nurtuje mnie, wręcz sprawia to depresję, nie wiem, co myśleć, co robić. Nie mam, gdzie odejść, żadnej pracy, pieniędzy na start. Przejdę do rzeczy: 20 lat ogólnie razem, 30 maja 2025 r. minie 16 lat po ślubie. Mąż przez rok chciał walczyć o nasze małżeństwo, zmianę naszego życia, nawet intymnego. Okazał się być takim, jakiego chciałam – czuły, opiekuńczy, troskliwy, namiętny, pożądany, z chemią, magią i więzią, uczciwą miłością. Przestał kryć się z telefonem, zawsze mogę wziąć go w ręce, popatrzeć, co tam ma. Rok temu wdał się w romans z koleżanką z pracy, krążyły plotki, lecz on wszystkiemu zaprzecza, twierdząc, iż nigdy mnie nie zdradził. Zaufałam, a teraz coś mi nie pasuje. Po roku i 3 miesiącach stał się skryty, dwulicowy. Potrafi raz chcieć obłędnego seksu, w sumie jest co wieczór, czasami kłócimy się o noce, że nie przytuli mnie, nie ma spontanicznego seksu i wtulenia podczas snu z jego strony, mojej osoby. I przeplata uczucia, sądząc, że go jaram, że uwielbia ze mną seks, podniecam go i że tylko ja, nikt inny. Robi zdjęcia z całuskami, wstawia na Facebooka słodkie opisy. Odbieram to jako pod publikę, aby ktoś coś zobaczył. Z była koleżanka kochana, nadal pracuje, lecz na moją prośbę zablokował ją wszędzie, a przy mnie ma o niej nagle bardzo złe zdanie, ponieważ nie wiem, w jakim celu podał kobiecie bez mojej zgody mój numer telefonu. Kiedy zapytałam męża, po co, odpowiedział cytat: „ażeby Agnieszka uświadomiła ci, że nic nas nie łączy, nie łączyło, do niczego nie doszło”. Tłumaczę mężowi, że ja mam uwierzyć w to, co ona mówi, czy bardziej, aby on był wobec mnie szczery... Nie ma logicznego toku rozmów ze strony męża, więc zaczęłam miewać obawy, iż oszukuje mnie z kimś, ma kontakt, a potem usuwa, abym nie dojrzała nic. Obiecywał, że nigdy nie wyciszy telefonu, co do czego robi to w momencie, kiedy się posprzeczamy. Nie ma kłótni, jedynie zadra, słowo od słowa, a powody są jedynie takie, że nie przytula mnie w nocy, co uważa, że bardzo uwielbia się do mnie tulić, a nie ma zbliżenia w nocy, które wprowadziliśmy. Do mnie potrafi powiedzieć: „A ty do mnie podchodzisz, zaczepiasz do seksu, przytulasz?” Odpowiadam mężowi, że oczywiście, bo tak jest, chociaż za każdym razem, kiedy podchodzę, żeby nawet, jak to się mówi, zrobić mu loda, on odpycha, nie wychodzi mi po prostu, olewa. Więc po co mam to robić, jak on przytuli przed snem i odwraca się na bok??? I niby sądzi, że zawsze ma na mnie ochotę, jaram go itd. Zaczął nagle mówić, że tematy mamy tylko seksu, tłumaczę, że mnie kręci, podnieca, pożądam, że powinien się cieszyć, a nie narzekać, nie dociera nic, po prostu nic. Kiedy mówię, że powinien udać się do psychologa czy psychiatry, potrafi mi odpowiedzieć, że to ja jestem chora, jemu nie potrzeba pomocy, chociaż popada w silną agresję. Mnie potrafił złapać za szyję, dusił, mówił: „szmata, kurwa”, ale w momencie, kiedy mi powiedział tekst: „ruchasz się z innymi”, i dostał w twarz, strasznie go to zabolało. Poszedł w swoją stronę, kiedy dzwonię, nie odbiera, odrzuca, nie odpisuje na Messengerze, dopiero po jakimś czasie chamskie odzywki. Odbiera, sądząc, że jest sam i był sam, że chce, aby było dobrze, lecz niestety, czuły 10 min potem furiat i tak na okrągło. Mówię mężowi, że zawsze powinien odebrać telefon, że mam podejrzenia, iż takie zachowania świadczą, że spotyka się z kimś. Zaprzecza, więc czemu nie odbierasz? Odpowie, że nie ma potrzeby, wkurwiłaś mnie. W domu zwyczajnie gra na telefonie, nie słucha, co mówię, patrząc w oczy, i chcąc rozmawiać, po prostu jakbym była powietrzem. Mówi mi: „A co, już nic mi nie wolno? Człowiek przy tobie boi się spać, obudzić, bo zawsze wyjesz, robisz dramy, jesteś toksyczna. Ale kocha mnie i pożąda”. Ma tzw. dwie twarze – chwilowo wspaniała osoba, czuła, chcąca seksu, potem taka maruda, agresor, dziwak. Nie wiem, co myśleć, co robić. On od razu powiedział, że nie będzie nigdzie chodził na żadne terapie itp. Kiedyś chodziliśmy, lecz dało jemu to coś na chwilę. Sam mówi, że uwielbia ze mną seks, potem, że nasze życie tylko na tym się opiera. Nie wiem, co mam myśleć, chce, abym przyjeżdżała po niego do pracy. Sama nie wiem czemu, potrafi powiedzieć, że nie wierzy mi we wszystko, że to ja jego zdradzam, wiedząc, że siedzę całe dnie w domu, sprzątam, gotuję, a potem jeżdżę po niego. Sytuacje się napiętniają, coraz częściej mnie krytykuje, poniża, olewa, robi źle, nic sobie z tego już nie robi, jak robił kiedyś. Aż przestało mi się chcieć malować, dbać o siebie, chcieć z nim nadal być. Nie czuję się kochana, pożądana, atrakcyjna, wyjątkowa, choć mówi mi, że taka jestem. Na odległość, kiedy jeździ do pracy, pisze mi, jak mnie kocha, tęskni, jak ma na mnie ochotę, a kiedy już jesteśmy razem, jest zupełnie inaczej. Potrafił mi powiedzieć, że to ja z niego takiego robię, że wchodzę mu do łba, ryję mu łeb, że przeze mnie taki się staje, że mam szukać sobie faceta na ruchanie. Mówię, że mnie to boli, zadaje ból, ale nic z tego sobie nie robi. Czuję się załamana. On sam mówi mi, że jego zdaniem nie czuję się szczęśliwa, bezpieczna w związku, jak mam się czuć, to nie takie proste. Czy tu są podejrzenia, możliwe, iż mąż gra na dwa fronty, a ja koło zapasowe??? Nie wiem, co robić. On nie chce słuchać, co mam do powiedzenia o moich ranach, bólach, cierpieniach, potrzebach seksu itp. Co ja mam robić? Jestem skora popełnić samobójstwo, nie mam siły, wiary, że ta miłość jest prawdziwa i pożądanie. Jestem nikim, czy to jego wina?? Kiedy mężowi mówię, że napiszę do sądu o przymusowe badania psychiatryczne jego osoby, grozi mi, że wtedy wywali mnie z domu, czyli coś ukrywa, wie, że z nim źle??? Mamy takie coś, że on lubi moje nagie zdjęcia i chce, abym wysyłała mu ok, wysyłam, mówię, że go to podnieca. Ma nawet folder z moimi nagimi zdjęciami w telefonie. Niby docenia, co robię, sądzi, że się zmieniłam, lecz po chwili powie, że ja nigdy się nie zmienię, krytykuje. Jak dojść do prawdy, czy on nie kłamie, czy nie manipuluje itp.? Mąż uważa, że to ja manipuluje, rządzę nim, że ja w coś gram i obserwuję go, doszukuję się czegoś, że to ja jestem debilem, itp. Co myśleć?
Dzień dobry, zwracam się może z dość dziwnym i ciężkim do odpowiedzenia pytaniem, ale nie wiem co robić. Postaram się w miarę szybko przedstawić swoją sytuację.
Około 3 lata temu zawarłam nową znajomość, a w połowie zeszłego roku dość nagle i bez powodu się ona rozpadła. Od tego czasu kompletnie nie umiem myśleć o tym co jest teraz, mam innych przyjaciół, ale wciąż tęsknię za tamtą relacją, ogólnie kieruję się zasadą, że jedna relacja nie zastąpi drugiej, co raczej mi nie pomaga. Od wielu miesięcy myślałam, by jakoś odnowić tą znajomość, zwłaszcza, że ta relacja zakończyła się bez jakiegoś konkretnego powodu, nie było żadnych kłótni czy nieporozumień.
Moje plany zostały zrujnowane, ponieważ około miesiąc temu dowiedziałam się czegoś, co kompletnie przekreśliło całą tą znajomość, nawet to co było kiedyś. Od tego czasu smutek mnie opanowuje, całe dni upływają mi na analizie tego, czemu ja kiedykolwiek rozpoczęłam tą znajomość.
Od roku obwiniam się, że nie zaczęłam jakoś tych rozmów z nimi od nowa, ale fakt jest też taki, że miałam dość ciężki czas związany z zaburzeniami lękowymi i nie byłam w stanie chodzić do szkoły, a co dopiero prowadzić życie towarzyskie. Bo kto by chciał przyjaźnić się z kimś, kto boi się wszystkiego?...
Od dawna bardzo obawiam się, że ktoś mnie zostawi, czy to rodzina czy właśnie znajomi. I moje pytanie brzmi: czy da się jakoś zapomnieć o tej znajomości, albo chociaż wytłumaczyć sobie, że nie warto o tym myśleć? Zaczęły się przez to u mnie pojawiać myśli, że życie nie ma sensu i jestem przerażona, dlatego chce coś z tym zrobić. Chodzę na terapię, lecz obecnie mam przed sobą dość długą przerwę w niej, dlatego piszę tutaj.
Mam taki problem, że zauważam, jak zazdrość zaczyna psuć mój związek. Każda rozmowa mojej dziewczyny z innymi facetami wprowadza we mnie niepokój i zasiewa wątpliwości co do jej lojalności. Wiem, że to głupie, bo nigdy nie dała mi powodu do braku zaufania, a jednak te myśli mnie prześladują.
Zazdrość wpływa nie tylko na moje samopoczucie, ale także na nasze chwile razem, Zastanawiam się, skąd bierze się to uczucie. Chcę zrozumieć, jak mogę z tym walczyć, żeby nie zniszczyć tego, co mamy.