Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz

Partner doświadczył śmierci samobójczej wujka. Boi się pokazać uczucia, otworzyć się, jest w złym stanie psychicznym.

Dzień dobry, mój chłopak niedawno doświadczył śmierci samobójczej najbliższej osoby. Jest w bardzo słaby stanie psychicznym. Oddala się od najbliższych osób. Zamknął się przed wszystkimi. Nie chce jakiejkolwiek pomocy. Wszystkie próby i zapewnienia, że przejdziemy przez to razem nie działają bo on mnie od razu odrzuca. Strach przed pokazaniem uczuć jest ogromny i nie umiem do niego trafić chociaż mimo jego usilnych starań odrzucenia mnie, nadal okazuje mu wsparcie co jest dla mnie również bardzo ciężkie, ale wiem, że nie mogę go zostawić w takiej chwili. Czy dobry pomysłem przekonania go do poszukania pomocy jest argumentacja, że powinien wyciągnąć lekcję z zachowania wujka i nie popełniać jego błędów, ponieważ są bardzo podobni charakterem- chcą wszystko zrobić sami i nie umieją prosić o pomoc. Argument, że dla niego jest jeszcze szansa, ponieważ wujek odrzucił i nie podzielił się z bliskimi swoim problemami, czego właśnie mój chłopak nie umie zaakceptować. Żeby nie powielał jego zachowania i znalazł siłę o walkę o siebie dla zmarłego. Boję się, że te argumenty zamiast pomóc jeszcze pogorszą jego stan- ale już nic nie działa.
Agnieszka Wloka

Agnieszka Wloka

Droga Pani,

ja też bałabym się odwoływania do tego przykładu - tu raczej potrzeba, żeby Pani chłopak przestał żyć sprawą, a nie się z nią utożsamiał. Myślę, że warto mu otwarcie powiedzieć, że zależy Pani na jego konsultacji z psychologiem, może Pani podesłać mu numer telefonu, stronę internetową, zaproponować wspólną wizytę. Ostatecznie jednak on decyduje. Pani musi też zadbać o siebie - nie możemy pozwolić, żeby chłopak Pani okazywał brak szacunku - proszę o tym pamiętać. Warto zadbać o takie jego stopniowe wracanie do normalności, zachęcanie do codziennych aktywności, próbowanie wyciągnąć go gdzieś.

Mój profil: Agnieszka Wloka

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Marta Król

Marta Król

Dzień dobry, 

opisana sytuacja pokazuje, że chłopak przechodzi żałobę w której próbuje się trochę "zorientować". Oznacza to, że może się mocniej wycofywać i jeszcze nie wie czego będzie w tym czasie potrzebował. Mogą mu towarzyszyć silne emocje takie jak poczucie winy, smutek, gniew i wiele pytań w stylu: co by było gdyby… albo czy mogłem coś zrobić. Strata bliskiej osoby w wyniku śmierci samobójczej jest obarczona dodatkowym ciężarem, z którym człowiek próbuje sobie poradzić w różny sposób. 

Co ważne, jeśli chłopak nie jest nauczony korzystać ze wsparcia, to w tak szczególnym dla siebie okresie będzie się przed nim mocno bronił, dlatego, że jego przeżywanie jest zbyt intensywne, żeby móc się nim dzielić. Do takiej rozmowy można wrócić za jakiś czas a do tej pory lepiej po prostu go pytać czego potrzebuje albo co woli i próbować nieinwazyjnie być obok. Słuchanie go i tego, co ma do powiedzenia albo do pomilczenia i zaznaczanie, że gdyby nas potrzebował to jesteśmy albo zadbanie o jakieś drobne czynności dnia codziennego - to już olbrzymia pomoc. 

Zapewne jest to dla Was obojga mocno trudny czas i sporo w nim bezradności ale najważniejsze jest wysyłanie mu sygnału, że jest się w gotowości przyjąć go takim jakim jest w tym czasie. 

Czasami łatwiej otworzyć się przed osobą spoza bliskiego kręgu w sytuacji żałoby. 

Może tu pomóc psycholog lub interwent kryzysowy.

Wiele materiałów na temat śmierci samobójczych znajduje się na stronie: Życie warte jest rozmowy. https://zwjr.pl/konsultacje-dla-osob-w-zalobie

Istnieje także infolinia Fundacji Nagle Sami dla osób po stracie, gdzie można się również wesprzeć jako osoba z najbliższego otoczenia człowieka w żałobie. 

800 108 108 - Od poniedziałku do piątku od 14:00 do 20:00

Pozdrawiam, 

Marta Król

 

 

1 rok temu
Aleksandra Pawlak

Aleksandra Pawlak

Dzień dobry,

Przede wszystkim chciałabym wyrazić współczucie z powodu trudnej sytuacji, w której się znaleźliście. Strata bliskiej osoby przez samobójstwo to ogromnie trudne doświadczenie, które może wywołać wiele skomplikowanych emocji.

W przypadku twojego chłopaka, który jest w żałobie i wydaje się izolować od innych, ważne jest, aby podejść do sytuacji z dużą wrażliwością. Argument, który proponujesz, dotyczący "wyciągnięcia lekcji" z zachowania wujka, może być odbierany jako oskarżenie lub dodatkowy ciężar, co mogłoby rzeczywiście pogorszyć jego stan. Ludzie w żałobie często potrzebują czasu i przestrzeni, aby przepracować swoje uczucia na własnych warunkach, a porównanie do osoby, która popełniła samobójstwo, może być dla niego szczególnie bolesne.

Zamiast tego, proponuję skupić się na wyrażaniu wsparcia i miłości bez stawiania warunków. Możesz delikatnie sugerować pomoc profesjonalną, podkreślając, że psychoterapeuta lub psycholog oferują neutralne i wspierające środowisko, gdzie można otwarcie mówić o swoich uczuciach. Można też wspomnieć, że terapia to nie oznaka słabości, ale krok do dbania o siebie i swoje zdrowie psychiczne.

Możliwe, że warto byłoby też zaproponować, abyś ty sama skorzystała z porady terapeuty. Może to pokazać mu, że szukanie wsparcia jest normalne i wartościowe, oraz że dbasz o siebie, co może zachęcić go do podobnych działań.

Pamiętaj, że proces żałoby jest bardzo indywidualny i może wymagać czasu. Ważne jest, abyś również zadbała o siebie, szczególnie w obliczu emocjonalnego obciążenia, jakie niesie wsparcie dla kogoś w głębokiej żałobie. Utrzymywanie własnej równowagi emocjonalnej jest kluczowe, aby móc skutecznie wspierać innych.



 

1 rok temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Silne kłopoty neurologiczne - zawroty głowy, nieostry wzrok pojawiły się nagle, a lekarze wykluczyli zaburzenia fizyczne. Proszę o pomoc!
Witam, Około 3 miesięcy temu w dzień jak każdy inny zacząłem się dziwnie czuć. Mianowicie towarzyszyło mi uczucie zawrotów głowy, trudności w skupieniu, otumanienia, ucisku w głowie, wrażenie gorszej równowagi, pogorszonego widzenia . Od tamtej pory objawy występowały przez około 2 tygodnie aż końcu udałem się do specjalisty neurologa który nie wykrył żadnych problemów jednakże wskazał wykonanie tomografu jeśli objawy nie ustaną. Po około dwóch tygodniach nieustannych objawów udałem się na tomograf. Po upłynięciu 2 tygodni otrzymałem wynik z którego można było wywnioskować, że wszystko jest w normie z wyjątkiem jednej rzeczy. Odcinkowe zgrubienie śluzówki sitowia, co w mojej opinii nie ma wpływu na występujące objawy (Jak się później okazało lekarz też nie widział powiązania) tylko ma związek z dawnym zbyt długim stosowaniem kropli do nosa z xylometazolinem bez których nie mogłem funkcjonować lecz problem już minął. Objawy wciąż nie ustawały więc poszedłem do lekarza rodzinnego który zlecił wykonanie złożonych badan krwi (tarczyca, cukier oraz inne ogólne badania krwi) oraz polecił udanie się jeszcze raz do neurologa jak i okulisty. Badania krwi nic nie wykazały, wszystko w normie. Po kolejnych kilku tygodniach znów udałem się do neurologa który również nic mi nie powiedział oprócz zlecenia kolejnych badań takich jak rezonans z kontrastem oraz wizyta u kardiologa. Wizyta u okulisty również zakończyła się oznajmieniem, że wszystko jest w dobrze i lekarz nie widzi nic niepokojącego. Rezonans mam dopiero za 3 miesiące jak i kardiologa a objawy nie dają mi spokoju w codziennych czynnościach i bardzo utrudniają mi życie. Z moich obserwacji zauważyłem, że objawy są mniej zauważalne gdy jestem skupiony np: jazda samochodem czy też praca. Proszę o pomoc ponieważ zaczynam już wątpić, że ktokolwiek pomoże mi z moim problemem. Mam 20 lat i prowadzę zdrowy tryb życia. Nie pale oraz nie pije .
Kłótnie z mężem, problem z komunikacją. Nie chcę być uległą i przepraszać za rzeczy, które nie są do tego powodem. Nie chcę, by moje dzieci dorastały w takim domu.
Witam. Niedawno wróciliśmy całą rodziną z zagranicy do wyremontowanego mieszkania. Wszystko niby okej. Nie mamy problemów finansowych czy zdrowotnych. Od pewnego czasu nie możemy dogadać się z mężem. Chodzi o pierdoły. Byliśmy na zakupach, ja poszłam do kolejnego po coś, czego nam brakowało i zapłaciłam kartą, ponieważ nie miałam na tyle gotówki. Skończyło się awanturą w aucie, bo mieliśmy nie płacić kartą, a ja przed wyjściem nie powiedziałam, że chce to kupić i mąż nie przygotował na to gotówki. Będąc w sklepie nr 1 pytałam czy może pójdziemy i kupimy przy okazji to, czego brakuje i mąż w sumie nic nie odpowiedział. W aucie oczywiście mąż miał pretensje i uznał, że ja się nigdy do błędu nie przyznam, a ja najprościej w świecie uważam, że tu nie ma do czego się przyznawać . Kłótnie są w sumie o takie właśnie głupoty. Rano mieliśmy wyjść, a ja zrobiłam śniadanie i w sumie nie pomyślałam, że może to przeszkadzać, a mąż znów chciał wstać ubrać się i wyjść. Ja pomyślałam, że skoro jestem głodna to zrobię śniadanie dla nas i dzieci, a później wyjdziemy. No cóż kolejny raz problem z komunikacją. Okazało się, że sprawy z zagranicy nie zostały do końca załatwione i to też moja wina, ponieważ wszystkim ja sama się zajmowałam i według męża tak to załatwiłaś właśnie, że jest wszystko źle. Mamy dwoje dzieci . Nie chce, żeby one słuchały takich głupich kłótni . Starszy syn pyta, dlaczego ciągle się kłócimy. Mąż nie chce, żebym gdziekolwiek sama jechała nawet na zakupy . Pyta "to co, ja mam z nimi siedzieć? "( Z dziećmi) ja mogę jechać, ale tylko z nimi. Rozmawiamy później, po czym wiemy, że źle robimy, ale za chwilę jest to samo. Iść na kompromis, kiedy uważam, że nie mam za co przepraszać, bo kupiłam paczkę pampersów, o których nie powiedziałam, a on nie uwzględnił tego w pieniądzach na zakupy. Takich powodów dziennie może być milion. Znów ustępować, aby załagodzić sytuację i być uległą. Nie wiem czy tak powinno być, a może ja źle to widzę . Może on ma rację, a ja nie myślę i robię takie gafy, które mogą wyprowadzić z równowagi. Proszę niech ktoś na chłodno to oceni i powie czy to ma sens... Nie chce, aby dzieci dorastały w takim smutnym domu. Dziękuję wam.
Niechciany tatuaż spowodował, że nie funkcjonuję normalnie - biorę leki psychiatryczne, czuję duszności i zawroty głowy, wstydzę się go potwornie. Mam wrażenie, że zniszczył mi życie.
4 lata temu zapragnąłem mieć tatuaż typu rękaw. Kompletnie nieprzemyślany, zrobiony tylko, żeby był, nie u jednego tatuażysty tylko u kilku. Męczyłem się z nim, aż nie dałem rady. Dostałem duszności, zacząłem się pocić, niekontrolowane wybuchy płaczu, ogromny smutek, niechęć, skakał mi puls, gdy ktoś na niego patrzył, spałem po parę godzin przez 2 miesiące, ledwo stałem na nogach, nie potrafiłem zrobić najprostszych czynności, robiło mi się sucho w ustach, bałem się sam spać, dorosły silny mężczyzna, okropnie schudłem, nie miałem apetytu. Nie potrafiłem sobie wybaczyć tego błędu. Raz słyszałem głos, tak jakby w głowie - swoje myśli, coś w stylu „co Ty zrobiłeś”. Jest mi ogromnie wstyd i czuję się skończonym idiotą wśród ludzi. Dostałem leki - asertin, ketilept, trittico i alprox doraźnie. Wzbraniałem się od tych leków, bo traktowałem to jako kolejną tragedię, która wyrządziłem sobie sam. Kiedy jakoś próbuję obrać plan na to wszystko, te myśli wracają - traktuję to jako zniszczone życie, już wiem, że przez te 4 lata wstyd mi było wyjść na siłownię a tak bardzo zależy mi na dobrej sylwetce, kiedy dochodzę do siebie po tych lekach i próbuję coś poćwiczyć, odechciewa mi się, jestem pewny, że wyglądałbym całkiem inaczej gdybym tego nie zrobił, bądź bardziej przemyślał i poszedł do dobrego tatuażysty. Bywają dni, że czuję się dobrze, ale czasem naprawdę nie chce mi się żyć. Całkowite usunięcie nie wiadomo czy jest możliwe a jeżeli tak to będzie to trwało parę lat i kiedy sam tatuaż kosztował 10tys, to seria zabiegów- może być ich nawet 40 po tysiąc złotych i wiąże się to z rekonwalescencją, zero basenu, siłowni, istnieje możliwość oparzenia, powstania blizn, ciężko to naprawdę przewidzieć. Nie wyobrażam sobie życia z tym cały czas. Nie wiem co powiem ojcu, rodzicom, kiedy naprawdę mam już swoje lata i naprawdę pasowałoby zacząć budować dom, a ja myślę jak usunąć tatuaż. Jestem w stanie wydać te pieniądze, ale jak to wyplenić z głowy, jak zabrać się za życie. Jest zima i chowam ten tatuaż pod bluzą, ale nie wyobrażam sobie kiedy przyjdą ciepłe dni i mam chodzić w podkoszulku. Zaczynam się pocić, trząść, kiedy jestem wśród ludzi. Poddaje się, nie wiem co robić. Kiedy próbuję sobie oznaczyć jakiś cel w postaci rekompensaty za wydane pieniądze np. postarać się rzucić palenie, nie pić alkoholu i chociaż część tych pieniędzy, bądź nawet całość miesięcznie przeznaczyć na sesję laserowego usuwania tatuażu, znaleźć w tym choć część pozytywu, jednak nie wiem czy to właśnie przez to badziewie na ręce przez te 4 lata nie nadużywam alkoholu, bo gryzło mnie to gdzieś podświadomie. Gdzieś tam łudzę się, że część jest jeszcze znośna, ale jestem pewny, że nie chciałbym go mieć. Czy to chwilowe załamanie czy nabawiłem się nerwicy ? Ogólnie źle reaguję na stres na innych płaszczyznach życia. Psychiatra nie określił co mi jest, powiedział proszę brać leki, nie myśleć, i że właśnie tatuaż mógł „to” rozpocząć. Czy to nerwica czy załamanie nerwowe, bądź zmęczenie decyzyjne ? Jest szansa, że rzucę te leki ? Mam napięciowy ból głowy i ucisk, czasami piszczenie w uszach. Kiedy popatrzę na ten tatuaż natychmiast pojawia się ból głowy. Moje życie stało się koszmarem.
Witam, jak poradzić sobie ze strachem przed ludźmi.
Witam, jak poradzić sobie ze strachem przed ludźmi. Prz spotkaniu z kimś, nogi robią się jak galareta, zatyka mnie i nie mogę oddychać, trzęsę się cały i ogólnie odcina mi mózg, ogólnie mam problem z wyrażaniem uczuć od dziecka i myślę, ze mam jakiś autyzm czy ADHD,add, bo nie ogarniałem od zawsze różnych informacji, gdzie rówieśnicy wszystko ogarniali, mam ogromne problemy w zapamiętywaniu informacji od czasów szkolnych. Obecnie mam 33 lata i jak widzę zaradność wiedzę inteligencje u osób w osobnym wieku, a nawet u młodszych osobników to nie chce mi się żyć. Wszyscy już się żenią, mają dzieci, a ja po prostu odstaję od innych, czuję, że mózg zatrzymał się w wieku szkolnym i nie dorównuje niczym innym. Przepraszam za chaotyczną pisownię, ale pisząc to, mam pustkę w głowie. Pozdrawiam
Dzień dobry… jestem w szpitalu psychiatrycznym i nie umiem sobie poradzić z lękami i ciągłym stresem. Lęki są często nie określone. Czy jest jakiś sposób żeby sobie z tym poradzić jakkolwiek sensownie? Bo nie daje już rady, a tu w szpitalu są bardzo przeciwni doraźnym lekom (diazepam, lorazepam itd.)
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!