Żona chce się rozwieść, zapisaliśmy się na terapię, jednak brak u niej chęci do naprawy naszego związku. Co robić?
Az

Joanna Łucka
Dzień dobry,
ból emocjonalny i niezgoda na obecną sytuację są jak najbardziej zrozumiałe. Proszę dać sobie czas na przeprocesowanie położenia, w jakim się Pan znalazł oraz obecnego nastawienia żony.
Warto skupić się na tym, na czym aktualnie Panu najbardziej zależy - co dla Pana w Waszym małżeństwie wymagałoby poprawy, przyjrzenia się, zaktualizowania? Są to cenne refleksje nie tylko w kontekście tego związku - ale wielu bliskich relacji.
Kryzysy mają duży potencjał do rozwoju i zmian w przyszłości. Sytuacja, w jakiej się Pan obecnie znajduje zapewne utrudnia dostrzeżenie owego potencjału. Natomiast kryzys ten może doprowadzić do wartościowych wniosków i pomóc wypracować obszary do dalszej rozwojowej pracy - nad samymi sobą i relacją.
Proszę nie odsuwać na bok emocji związanych z różnymi scenariuszami - tymi, z którymi wiążą się nadzieje i tymi, których się Pan obawia. Kontakt z własnym samopoczuciem, z emocjami będzie tu istotnym źródłem pracy psychoterapeutycznej - zarówno indywidualnej, jak w i parze.
Wysyłam Panu wiele dobrych myśli i sił!
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka
psycholożka

Justyna Czerniawska (Karkus)
Dzień dobry,
z opisanej historii wynika, że jest Pan w trudnej sytuacji. Myślę, że mimo wszystko warto rozmawiać z żoną o swoich uczuciach i emocjach towarzyszących na codzień. Tak samo spróbować z zaciekawieniem i cierpliwością słuchać żony. To na pewno nie jest dla Pana łatwa sytuacja, jednak będzie ona wymagać trochę cierpliwości. W swojej wypowiedzi wspomina Pan, że jesteście Państwo umówieni do psychoterapeuty. Myślę, że warto poczekać na wizytę i tam przepracować towarzyszące trudności.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Cześć,
z moją partnerką byliśmy razem przez dwa lata. Jesteśmy w sobie zakochani. Sama określa mnie jako człowieka na całe życie. Jednak uczucie ostatnio w niej przygasło do 5/10. Z tego powodu zdecydowała o wyprowadzeniu się, by nabrać dystansu i zrozumieć, czy to miłość, czy przywiązanie. Mamy dwa psy — każdy miał jednego przed spotykaniem się. Z tego powodu ustaliliśmy, że będziemy się spotykać raz w tygodniu, by psy nie cierpiały.
W jaki sposób powinienem się zachować, by moja ukochana mogła zrozumieć, że to miłość, a nie przywiązanie? Jestem pewien jej uczuć — widać tę miłość, ale ona sama nie wierzy. Jednak od rozstania, widując się, przytula się sama, łapie za rękę, całuje. Nie wiem, co robić, by nam pomóc, a nie zaszkodzić.
Witam serdecznie, jestem po ucieczce z własnego domu po 25 latach małżeństwa, przeszłam przez wszystko, co możliwe żyłam z toksykiem, narcyzem i psychopata. Starsze dziecko nie dało rady, odebrało sobie życie. Chodzę na terapię oraz leczę stres pourazowy, niedługo minie dwa lata. Walczył, pisał ładnie, nie uległam, nie wróciłam, zostawiłam mu wszystko. Jeszcze miesiąc temu wyznawał mi miłość, odważyłam się go w końcu zablokować, aż tu nagle dowiedziałam się, że on już mieszka z panią młodszą o 25 lat i ona jest w ciąży. Załamałam się, bo on szczęśliwy, pani jego pokroju, ale to nieważne. Chodzi o to, że nie mogę się podnieść, zniszczył jedno dziecko, a zrobił sobie drugie. Szczęśliwy sprząta, gotuje, a mnie bił i wyzywał. Wiem, odeszłam, nie powinnam wracać do tego, a pomimo to bardzo boli czy żeby po 25 latach się zmienił nie wierzę, ale jedno wiem na pewno, odnalazł swoją drugą połówkę, bo i do picia i do wszystkiego.
Zero odpowiedzialności, zrobił ze mnie śmiecia, nie radzę sobie zamiast być lepiej, jest gorzej.
Mój facet zrobił ze mnie najgorszą, bezwartościową osobę Czuje się nikim I nie mam chęci do życia. Do tego zaczął mnie bić. Nie ma dnia, bym nie płakała. Ciągle robię wszystko źle i nie tak. Co robić? Błagam, bo już nie mam siły walczyć z nim. Gdyby nie syn, to chyba bym odeszła z tego świata.