Left ArrowWstecz

Kryzys w związku - komunikacja, brak spokoju, element - masturbacja, której nie potrafię zaakceptować

Mój partner pracuje w naszym kryzysie tak samo albo nawet bardziej niż ja, stara się, jest odpowiedzialny, planuje dla nas przyszłość itd. Natomiast odkąd widziałam, że się masturbuje, ja czuję do niego obrzydzenie, wypominam mu to przy kłótniach, nie chcę teraz zbliżeń, ale nawet i to nie daje mi ulgi i spokoju. Problemy mamy inne dot. komunikacji z mojej strony, braku organizacji i spokoju. To jest poboczny temat, ale bardzo mnie męczy .
Małgorzata Korba-Sobczyk

Małgorzata Korba-Sobczyk

Witam Panią

 Zazwyczaj podstawą większości problemów w relacjach międzyludzkich jest  brak  komunikacji lub wycofanie się jednego z partnerów. Proszę spokojnie porozmawiać na ten temat dowiedzieć się jakie są powody  Pani partnera i co to mu daje?

 Jeśli chodzi o organizację życia i osiągnięcie spokoju, powinno pomóc  planowanie działań w jakimś planerze lub kalendarzu. Odznaczanie tego   co Pani  zrobiła sprawi, że  poczuje Pani większą kontrolę nad swoim życiem. 

Pomocna może się okazać konsultacja z psychologiem lub innym specjalistą.

 Pozdrawiam 

 

 Małgorzata Korba-Sobczyk

 Psycholożka, trenerka rozwoju osobistego

 

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Dzień dobry,

bardzo dobrze, że oboje Państwo pracujecie dla dobra związku. Poboczne problemy, które Pani wymieniła mogą mieć znaczenie w tym podstawowym, o którym Pani pisze. Szczególnie istotna wydaje się komunikacja. Jeżeli próby porozumienia się nie udają sugeruję konsultację z psychologiem i/lub seksuologiem.

Pozdrawiam

2 lata temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Czy powinnam kurczowo trzymać się przyjaźni, która jednak sprawia mi trochę przykrości? Czy ok jest odejść? Boję się samotności.
Mam przyjaciółkę, a nie czuję tej przyjaźni. Ma zachowania, które uważam, że nie powinna mieć przyjaciółka i czasem jest mi przykro. Nie odpisuje mi na wiadomości, nie mówi mi o większości rzeczy. Nie spotykamy się zbyt często. Ale czy to jest powód tego, że nie widzę w niej przyjaciółki? Jak z nią o tym rozmawiałam to mówiła, że do wszystkich tak robi, ale się zmieni. I rzeczywiście na początku przestała tak robić, ale później wróciła do tego. Ale ja ją naprawdę lubię. Boję się też, że przez to co do niej mówię i jak się zachowuję, to się ode mnie odwróci. Wcześniej miałam dobrego kolegę, który też irytował mnie niektórymi swoimi zachowaniami. To jest tym bardziej dziwniejsze, że zanim ich poznałam to nie miałam w ogóle przyjaciół, byłam samotna i posiadanie przyjaciół było moim marzeniem. Więc powinnam doceniać to, że ją mam, cieszyć się z tego, że jest niezależnie od tego jaka by była. Może miałam zbyt duże wyobrażenia? Dodam, że jesteśmy dorosłe.
Nie radzę sobie z pewną sytuacją i może ktoś z Was mógłby spojrzeć na to obiektywnie?
Cześć. Nie radzę sobie z pewną sytuacją i może ktoś z Was mógłby spojrzeć na to obiektywnie? Z obecnym partnerem jesteśmy razem 6 miesięcy, świeża sprawa, ale na tyle poważna, że poznaliśmy swoje dzieci i innych członków rodziny i spędzamy wszyscy razem wspólne weekendy. Poznaliśmy się, gdy partner był w trakcie rozwodu. Już była żona zdradzała go, do tego ma problem z alkoholem (dwukrotnie była na prywatnym odwyku, niestety bezskutecznie). Partner wyprowadził się i złożył pozew w momencie, jak dowiedział się o kolejnym romansie ex- małżonki, która już następnego dnia po tym fakcie zamieszkała z kochankiem. Ich sielanka trwała pół roku. Okazało się bowiem, że kochanek zdradzał ją i dlatego się rozstali. Problem w tym, że ta kobieta teraz miesza w głowie i mojemu partnerowi i mi. Do niego ciągle dzwoni, szuka drogi do powrotu, grozi, że znowu zacznie pić i manipuluje ich dziećmi tak, by nie chciały widywać się z tatą. Do mnie wypisuje z kont swoich córek, że mnie nie lubią, że nie chcą, abyśmy byli razem i że tata i tak kocha mamę. Partner martwi się teraz praktycznie o wszystko: o dzieci, o byłą żonę i o nasz związek. Ja z kolei martwię się, że go stracę z powodu tych wszystkich gierek. Jak rozmawiać z partnerem? Jak w ogóle odnieść się do całej tej sytuacji? Czy konfrontacja naszej trójki to dobry pomysł? Czy może to partner powinien wyjaśniać wszystko z ex? Po raz pierwszy od mojego rozwodu (5 lat temu) czułam się naprawdę spokojna, szczęśliwa i kochana. A teraz mam wrażenie, jakby wszystko miało runąć... Skąd we mnie ta niepewność? Czemu wątpię w partnera, chociaż tych wątpliwości wcześniej nie miałam? Czy jestem podatna na manipulacje ex małżonki, czy też intuicja karze o sobie pamiętać? Na samą myśl o tej całej sytuacji mam mdłości, nie mogę jeść, czuję mrowienie z tyłu głowy, trzęsą mi się ręce a w oczach pojawiają się łzy...
Czy to możliwe czuć uczucia do kogoś, kto zranił mnie wiele razy
Czy to możliwe czuć uczucia do kogoś, kto zranił mnie wiele razy, płakałam przez niego nocami i nawet dniami także wiele razy i złe chwile przeważały dobrymi. Wyrzekam się uczuć, bo nic nie czułam, czy teraz możliwe, że mi to wraca. Jak się tego pozbyć, wrócić do stanu gdzie co się z nim dzieje, co robi, nic mnie nie interesuje.
Piszę na forum, bo już sama nie wiem, co mam robić. Poznałam przez internet równo rok temu wspaniałego mężczyznę.
Dobry wieczór. Piszę na forum, bo już sama nie wiem, co mam robić. Zacznę od początku, poznałam przez internet równo rok temu wspaniałego mężczyznę. Jak to bywa, nawiązała się między nami bardzo silna więź, która trwa do dnia dzisiejszego. To w czym tkwi problem, no właśnie w tym, że On od początku bardzo mocno chciał wejść ze mną w związek, ja nie za bardzo chciałam. Bałam się, byłam po bardzo trudnej relacji, samotnie wychowuję dziecko. Oczywiście Pan, o którym mowa wie o wszystkim. Jednak ja zaproponowałam Mu spotkania, z racji tego, iż mam mało czasu, dziecko, praca i jeszcze studia, myślałam nawet, żeby przerwać tę znajomość, dać Mu szansę na poznanie kogoś bardziej dostępnego. Ale On się uparł, powiedział, zresztą nawet tydzień temu usłyszałam to znowu, że - na mnie warto czekać... No właśnie, tak więc spotykaliśmy się zazwyczaj co tydzień lub dwa. Doszło do seksu, pomiędzy spotkaniami codzienne pisanie, telefonowanie, z Jego strony lub z mojej, jest wzajemność. Pyta się codziennie, jak się czuję, wyczuwa momentalnie, jak coś jest nie tak u mnie. I ja pomału zaczęłam czuć coś do Niego, zwłaszcza po tej wspomnianej rozmowie, która miała miejsce tydzień temu. Otóż zadzwonił do mnie późnym wieczorem, mówił, jak bardzo tęskni, jak to by chciał poznać mojego Synka, że jestem Mu bardzo, bardzo bliska, jest o mnie zazdrosny, zmienił nawet nam nicki na messengerze na takie bardziej nie wiem miłosne? Spytał nawet, czy chciałabym, żeby się we mnie zakochał i że On traktuje mnie, jak swoją kobietę. Ja ze swojej strony zrobiłam się zazdrosna o Jego przyjaciółkę, spędzają ze sobą dużo czasu, jednak po kilku rozmowach wiem, że Ona jest dla niego tylko właśnie przyjaciółką, wyjaśniał mi to na spokojnie, bez nerwów. Stwierdził nawet, że nie widzi w Niej kobiety. Wczoraj, niestety wiem, że to słabo, ale podczas rozmowy telefonicznej, wyznałam Mu, że zaczynam do Niego coś czuć... Miałam cały czas w głowie tamtą rozmowę, w której powiedział tak wiele. Niestety stwierdził, że on nie wie, czy będzie kiedykolwiek jeszcze w stanie, żeby być w związku, zresztą On na razie czuje, że jestem Mu bardzo bliska i że chce utrzymywać kontakt, nawet dał i prezent na Święta, czuje przywiązanie, więź. Na moją propozycję częstszych kontaktów powiedział, że nie wiem co to dla mnie znaczy i jak by to miało wyglądać i woli mi to teraz powiedzieć, zresztą ta rozmowa wspomniana przeze mnie była pod wpływem alkoholu... Sama nie wiem co teraz, oczywiście dzisiaj już od rana pisał, dzwonił, wysyłał buziaki. Jadę do Niego w sobotę, nie wiem co o tym wszystkim myśleć........ Bardzo mi zależy na Nim, czy czekać? Rozmawiać jeszcze raz?
Partnerka często się obraża, nie zamienia ze mną słowa, kiedy ja się staram. Co się dzieje?
Mam 52 lata, jestem rok z moją partnerką. Wspaniała kobieta. Jednak (nie lubię tego słowa) jak mamy gdzieś wyjechać na weekend lub jak jest jakaś uroczystość domowa lub jak zaplanujemy sobie jakiś wyjazd lub jak jest np. sylwester lub Nowy Rok to za każdym takim razem ona znajdzie jakiś powód, żeby się obrazić, coś "wyciągnąć", żeby pojawiły się ciche dni, cokolwiek - nie zmyję talerza, wypiję jedno piwo za dużo. Już sam nie wiem, chciałem zabrać ją do Buska Zdroju na długi weekend czerwcowy, chciałem, żebyśmy pojechali do Wiednia i Budapesztu, teraz Sylwester i Nowy Rok..... W Sylwestra przesiedziała 8 godzin i zamieniliśmy dwa (dosłownie dwa zdania) zdania. Cały Nowy Rok przespała w łóżku. Dzisiaj znowu foch, już trzeci dzień. Ja już powiedziałem sobie, że nie będę reagował na takie zachowanie, tym bardziej, że moja partnerka jest w moim wieku. Co to jest ? I tak zawsze jak gdzieś mamy wyjechać. Chodzi, chodzi, aż coś wychodzi. Jak myślę sobie, że mamy za kilka dni na przykład moje imieniny lub jej urodziny to wiem, że zaraz coś wymyśli, żeby chodzić z fochem. Albo jak mieliśmy w poprzednim roku wyjechać na kilka dni na urlop to okazało się, że ona sobie sama pojedzie i nie obraź się Grzegorz. Ja nie wiem jaka to gra.Może ktoś z Was mi podpowie?Tydzień temu jak siedzieliśmy i rozmawialiśmy w fotelach to ustalaliśmy termin naszego ślubu, Grzegorz kocham Cię wiesz ? I nikomu Ciebie nie oddam...... Wiesz ? A od Sylwestra nos na kwintę i tak ta "muszelka" się pozamykała, że nic z tym nie da się zrobić.
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!