
Dzień dobry! Piszę z zapytaniem, odnośnie opieki personelu medycznego nad noworodkiem z cięcia cesarskiego, który ze względu na oczekiwanie na przyjazd matki, jest bez niej na oddziale przez około 3-4 godziny.
Dzień dobry!
Piszę z zapytaniem, odnośnie opieki personelu medycznego nad noworodkiem z cięcia cesarskiego, który ze względu na oczekiwanie na przyjazd matki, jest bez niej na oddziale przez około 3-4 godziny. Jestem młodą położną, która dopiero stawia piersze kroki w zawodzie, ale od początku studiów nie mogę znieść i pogodzić się z zachowaniami, które moim zdaniem są przejawem znieczulicy wśród koleżanek po fachu.
Sytuacja wygląda następująco: noworodek został właściwie nagle i brutalnie wyrwany z brzucha matki, otoczyło go ostre światło, obce głosy wielu osób i niedelikatny dotyk kilku par rąk, które żeby wykonać, jak najszybciej, procedury typu ważenie czy mierzenie szarpią nim na wszystkie strony. Potem następuje kontakt z matką, podczas którego dziecko wycisza się, ale jest on przeprowadzany również w pośpiechu i na dosłownie minutę, więc ukojenie nie trwa długo. Później jedzie się na oddział, w celu wykonania procedur, dziecko kłuje się igłą w obie nogi i płaczące, obolałe i zdezorientowane wrzuca do inkubatora, w którym (o ile samo się nie uspokoi) będzie krzyczeć aż do przyjazdu matki. I teraz pojawiają się wątpliwości, co do mojej roli w tej sytuacji. Z jednej strony uważam, że dla tego dziecka jest to na tyle nowa i ciężka do odnalezienia się sytuacja, że właściwie jest to obojętne, kto w tym momencie pomoże mu się choć częściowo ukoić. Jak tylko słyszę płacz z inkubatora, staram się od razu podejść, otworzyć okienka, położyć jedną rękę na główce, a palca drugiej dać do ssania. Wiadomo - jest to dotyk przez rękawiczkę, ssanie również rękawiczki, a nie brodawki sutkowej z mlekiem mamy, ale pomaga to ukoić się dziecku i zasnąć nie ze zmęczenia od płaczu, ale przy wsparciu. Nie chcę, żeby te dzieci od początku dostawały informację, że nie są ważne, że ich potrzeby nic nie znaczą, a na płacz nie ma reakcji. Wiem, że brak reakcji musiałby powtarzać się przez dłuższy czas, żeby sygnalizowanie potrzeb zniknęło, ale widząc różnicę między zaspokojeniem potrzeb noworodka po porodzie drogami natury, a cięciu cesarskim, jest mi zwyczajnie ciężko przejść obok tego obojętnie. Zastanawiam się jednak czy moimi dobrymi chęciami nie robię temu dziecku krzywdy. Czy nie pokazuję mu, że każdy może zaspokajać jego potrzeby, że wszyscy mogą go dotykać i przekraczać granice, tylko i wyłącznie dlatego, że jest dzieckiem? Czy nie wchodzę tu w jakimś minimalnym stopniu w rolę matki, która naturalnie przynosi swojemu dziecku ukojenie, a ja robię to w sztucznych warunkach i na dużo mniejszym poziomie? Kręgosłup moralny podpowiada mi, żebym robiła tak, jak do tej pory. Nie chcę jednak, żeby moje, być może egoistyczne podejście, miało negatywny wpływ na te dzieci. Widzę też, że nie ma osób, które podchodziłyby do tematu tak, jak ja, co rodzi dodatkowe pytania, co do słuszności moich lub ich działań. Czy mogę w dalszym ciągu podchodzić w ten sposób do moich działań, czy ze względu na dobro dziecka powinnam odpuścić?
J.
2 lata temu
Agnieszka Adamczyk
Szanowna Pani,
myślę tak: po pierwsze praca zgodnie ze standardami etyki zawodowej oraz dobro pacjenta. Po drugie nawiązanie kontaktu z kimś, kto jest starszy stażem i czerpanie z jego wiedzy, doświadczenia i wsparcia. Po trzecie zadbanie o własny dobrostan. Rozumiem Pani sprzeciw na niewydolność systemu opieki zdrowotnej, z resztą słuszny. Warto też zadać sobie pytanie: na co realnie ma Pani wpływ w swojej pracy, a no co nie?
Z poważaniem
Agnieszka Adamczyk
psychoterapeuta
2 lata temu

Zobacz podobne
Mam 23 lata. Ostatnio bardzo się źle czuję. Mam ciągle obniżony nastrój i napięciowy ból głowy.
Dzień dobry. Mam 23 lata. Ostatnio bardzo się źle czuję. Mam ciągle obniżony nastrój i napięciowy ból głowy. Nie płakałem jakieś półtora roku, a wczoraj i dzisiaj ciągle chce mi się płakać. Odczuwam lęk i strach. Czuję się jak w klatce, z której chcę wyjść, a nie mogę. A jak próbuję wyjść, to nic nie daje. Obniżona motywacja i chęci działania. Aktualnie nie pracuję. Mam problem ze zdecydowaniem co mam robić, mimo że podejmuję jakieś działania i szukam pracy to na marne. Często się zdarza, że śpię do 11 albo nawet rzadko do 14. Chociaż staram się znaleźć powód wczesnego wstania. Ale powody, które kiedyś mnie motywowały, jak np. spacer z psem, już nie działają. Mój tata od zawsze siedział za granicą, a ja zajmowałem się domem i mam wrażenie, że nie potrafię zająć się sobą, bo wiecznie zajmowałem się czymś. Czasem jestem rozdrażniony, co niestety źle wpływa na mój związek, bo za dużo powiem w nerwach mojej dziewczynie. 3-letni związek też ostatnio bywa na skraju. Moja dziewczyna jest ambitna, studiuje i udziela korepetycji. A ja ostatnie 4 miesiące przesiedziałem i ona się boi o taką przyszłość zwłaszcza, że kontakty nam się pogorszyły. To wszystko dobija mnie jeszcze bardziej. Boję się, że nie uda nam się odbudować tego, co było. Dla mnie to traumatyczne, bo 4 lata temu przeżyłem bardzo ciężkie rozstanie. Dziewczyna mnie zdradzała i manipulowała. Nie mogłem się z tym pogodzić i wtedy popadałem w picie i złe nawyki. Moja obecna dziewczyną mi pomogła, ale mam wrażenie, że wiele złego z tamtego okresu mi zostało. Jak miałem 18 lat mogłem zarywać nocki, jeździć, bawić się, pracować. Byłem już wtedy 2 razy za granicą na wakacjach w pracy. Radziłem sobie ze wszystkim a teraz wszystko mnie męczy i coraz bardziej przeraża nawet to, że jak znajdę pracę to będę codziennie musiał wstawać rano do pracy. Mimo że to nie moja pierwsza praca i takie obowiązki. Jak się poskładać do kupy? Co robić? Pomocy.
Nie jestem w stanie tracić czasu na współpracę z osobami, które się obijają. Czy powinienem zmienić pracę?
Witam. Wychodzi na to, że mam ze sobą jakiś problem. Otóż. Pracuje w grupie 10 osób. Niestety 6/10 to lenie. (To nie moja ocena, chociaż też tak uważam). Kiedy nie jestem skazany na współpracę z tymi osobami, to mnie szczerze nie interesuje fakt, że uciekają przed pracą, ale kiedy musimy współpracować i widzę, że wykonuje trzy razy więcej pracy od reszty (nie chodzi o inne tempo) to trafia mnie szlag i nie potrafię powstrzymać się od wybuchu złości. Oczywiście pracujemy za te same pieniądze. Co robić? Nie umiem ściemniać, a coraz częściej czuję się wykorzystywany. Czy muszę zrezygnować z obecnej pracy tylko dlatego, że chce uczciwie pracować? Liczę na odpowiedź 🙂
Czy w pracy po 7 latach można wypalić się zawodowo?
Czy w pracy po 7 latach można wypalić się zawodowo?
Niedawno skończyłam 20 lat. Zaczęłam pracować, ale przychodzi mi to z wielkim trudem.
Witam, niedawno skończyłam 20 lat. Zaczęłam pracować, ale przychodzi mi to z wielkim trudem. Duzo rzeczy mnie irytuje albo/i denerwuje. Dlaczego?
Nie potrafię utrzymać pracy. Choruję na depresję.
Witam. Moim problem jest to, że nie potrafię utrzymać żadnej pracy. Najdłużej udało mi się przepracować 4 miesiące, po tym czasie trafiałam do psychiatry z powodu depresji i zaburzeń lękowych, poszłam na zwolnienie i już z niego nie wróciłam. W każdej innej pracy powtarza się ten sam scenariusz. Raz nawet zwolniłam się po 2 dniach. 3 miesiące temu dostałam kolejną pracę i myślałam, że tym razem będzie inaczej. Niestety ok. 2 tygodni temu wróciły lęki i depresja. Przebywam na zwolnieniu lekarskim i boję się powrotu do pracy. Chyba już do niej nie wrócę. Dodam, że w każdej pracy według opinii przełożonych radziłam sobie bardzo dobrze. Odchodziłam z dnia na dzień, bo „coś pękło”. Mam wyższe wykształcenie, wszystkie moje dotychczasowe prace były biurowe, urzędowe. Zaczynam myśleć, że może lepiej bym się w prostej pracy fizycznej, np. sprzątaniu.

Wypalenie zawodowe - przyczyny, objawy i jak sobie z nim radzić?
Czy czujesz się ciągle zmęczony i zniechęcony do pracy? Możliwe, że doświadczasz wypalenia zawodowego – stanu wyczerpania, który dotyka coraz więcej osób. To poważny problem wpływający na zdrowie psychiczne – sprawdź, jak sobie z nim radzić.