Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz

Dzień dobry! Piszę z zapytaniem, odnośnie opieki personelu medycznego nad noworodkiem z cięcia cesarskiego, który ze względu na oczekiwanie na przyjazd matki, jest bez niej na oddziale przez około 3-4 godziny.

Dzień dobry! Piszę z zapytaniem, odnośnie opieki personelu medycznego nad noworodkiem z cięcia cesarskiego, który ze względu na oczekiwanie na przyjazd matki, jest bez niej na oddziale przez około 3-4 godziny. Jestem młodą położną, która dopiero stawia piersze kroki w zawodzie, ale od początku studiów nie mogę znieść i pogodzić się z zachowaniami, które moim zdaniem są przejawem znieczulicy wśród koleżanek po fachu. Sytuacja wygląda następująco: noworodek został właściwie nagle i brutalnie wyrwany z brzucha matki, otoczyło go ostre światło, obce głosy wielu osób i niedelikatny dotyk kilku par rąk, które żeby wykonać, jak najszybciej, procedury typu ważenie czy mierzenie szarpią nim na wszystkie strony. Potem następuje kontakt z matką, podczas którego dziecko wycisza się, ale jest on przeprowadzany również w pośpiechu i na dosłownie minutę, więc ukojenie nie trwa długo. Później jedzie się na oddział, w celu wykonania procedur, dziecko kłuje się igłą w obie nogi i płaczące, obolałe i zdezorientowane wrzuca do inkubatora, w którym (o ile samo się nie uspokoi) będzie krzyczeć aż do przyjazdu matki. I teraz pojawiają się wątpliwości, co do mojej roli w tej sytuacji. Z jednej strony uważam, że dla tego dziecka jest to na tyle nowa i ciężka do odnalezienia się sytuacja, że właściwie jest to obojętne, kto w tym momencie pomoże mu się choć częściowo ukoić. Jak tylko słyszę płacz z inkubatora, staram się od razu podejść, otworzyć okienka, położyć jedną rękę na główce, a palca drugiej dać do ssania. Wiadomo - jest to dotyk przez rękawiczkę, ssanie również rękawiczki, a nie brodawki sutkowej z mlekiem mamy, ale pomaga to ukoić się dziecku i zasnąć nie ze zmęczenia od płaczu, ale przy wsparciu. Nie chcę, żeby te dzieci od początku dostawały informację, że nie są ważne, że ich potrzeby nic nie znaczą, a na płacz nie ma reakcji. Wiem, że brak reakcji musiałby powtarzać się przez dłuższy czas, żeby sygnalizowanie potrzeb zniknęło, ale widząc różnicę między zaspokojeniem potrzeb noworodka po porodzie drogami natury, a cięciu cesarskim, jest mi zwyczajnie ciężko przejść obok tego obojętnie. Zastanawiam się jednak czy moimi dobrymi chęciami nie robię temu dziecku krzywdy. Czy nie pokazuję mu, że każdy może zaspokajać jego potrzeby, że wszyscy mogą go dotykać i przekraczać granice, tylko i wyłącznie dlatego, że jest dzieckiem? Czy nie wchodzę tu w jakimś minimalnym stopniu w rolę matki, która naturalnie przynosi swojemu dziecku ukojenie, a ja robię to w sztucznych warunkach i na dużo mniejszym poziomie? Kręgosłup moralny podpowiada mi, żebym robiła tak, jak do tej pory. Nie chcę jednak, żeby moje, być może egoistyczne podejście, miało negatywny wpływ na te dzieci. Widzę też, że nie ma osób, które podchodziłyby do tematu tak, jak ja, co rodzi dodatkowe pytania, co do słuszności moich lub ich działań. Czy mogę w dalszym ciągu podchodzić w ten sposób do moich działań, czy ze względu na dobro dziecka powinnam odpuścić?
Agnieszka Adamczyk

Agnieszka Adamczyk

Szanowna Pani,

 myślę tak: po pierwsze praca zgodnie ze standardami etyki zawodowej oraz dobro pacjenta. Po drugie nawiązanie kontaktu z kimś, kto jest starszy stażem i czerpanie z jego wiedzy, doświadczenia i wsparcia. Po trzecie zadbanie o własny dobrostan. Rozumiem Pani sprzeciw na niewydolność systemu opieki zdrowotnej, z resztą słuszny. Warto też zadać sobie pytanie: na co realnie ma Pani wpływ w swojej pracy, a no co nie? 

Z poważaniem

Agnieszka Adamczyk

psychoterapeuta

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne

Jak sobie radzić z niską pewnością siebie po doświadczeniach z narcystycznym szefem?

Witam, od jakiegoś pół roku moje życie wywróciło się do góry nogami (a przynajmniej w kwestii zawodowej). Są momenty, w których czuję, że tracę kontrolę nad tokiem wydarzeń. Myślałam, że nowa praca zmieni tę perspektywę, ale ponownie utknęłam w złym środowisku. Czuję, że moja pewność siebie się mocno obniżyła na skutek kilku wydarzeń (miałam - jak się później okazało - narcystycznego szefa, który potrafił obniżyć moje kompetencje przy zespole, którym kierowałam i zmieniać procedury, na które wcześniej się zgodził, aby pokazać swoją wyższość, między słowami również pokazał, że niszczył mój wizerunek na spotkaniach z innymi - zespołem lub znajomymi z innych firm). Postanowiłam stamtąd odejść, chociaż czuję, że nie była to pewna decyzja, a powinna taka być w tej sytuacji. Dodatkowo: Zastanawiam się, czy moja ścieżka kariery jest nadal "moja", czy nie jestem wypalona. Mimo że wcześniej praca, którą wykonuje sprawiała mi dużą satysfakcję i spełnienie, teraz czuję się mocno "oddalona" od niej i pogubiona - czy to jest to i co jest "moje". Co prawda zmieniłam firmę ze względu na narcystycznego szefa w poprzedniej, który przekraczał już wszystkie granice mobbingu, więc i moje obowiązki się zmieniły i poziom odpowiedzialności (na mniejszy, co też obniżyło moje poczucie pewności siebie). Próbuję różnych rzeczy, ale chyba nie umiem wybrać ścieżki. Zastanawiam się, czy da się jednocześnie pracować nad przeszłymi kwestiami i rozwijać te, na których teraz mi zależy.

Od niedawna podjęłam pracę na umowę próbną. Odkąd chodzę do tej pracy, czuję, że ona mnie wykańcza psychicznie.
Witam. Kilka lat byłam bezrobotna. Opiekowałam się dzieckiem, przez to nie mogłam podjąć żadnej pracy. Od niedawna podjęłam pracę na umowę próbną. Odkąd chodzę do tej pracy, czuję, że ona mnie wykańcza psychicznie. Jestem zdenerwowana, jak mam do niej iść, to dostaje tzw "bomby"czyli jestem niespokojna. Codziennie rano mam to samo. Nie chcę by moje nerwy ani nic odbiły się na rodzinie. Dodam, że sama wychowuje dziecko. Proszę o jakąś podpowiedź czy mogę iść na zwolnienie czy jak sobie z tym poradzić.
Jak radzić sobie z problemem utrzymania pracy? Zjazd po dobrym początku kariery, za każdym razem.

Dobry wieczór, piszę ponieważ zauważyłem, że mam istotny problem z utrzymaniem stanowiska pracy, po każdorazowym zatrudnieniu pierwszy okres 3-6 miesięcy jest świetny, są wyniki, wszystko się spina i funkcjonuje jak najlepiej, a po tym okresie zaczyna się zjazd i po roku, max. dwóch jestem zmuszony do zmiany miejsca pracy i nie jest to niestety odosobniony przypadek, ponieważ mam ten problem już od kilku lat, a co zaskakujące nawet, gdy otworzyłem własny biznes to pierwszy okres był kolokwialnie mówiąc " z górnego C " a później znów powtórka z etatu. Czy coś ze mną jest nie tak ? Zawsze początek jest dobry, a dlaczego później jest problem - o co chodzi ? Jestem osobą, która ma swoje pasje i to nie tylko rower czy bieganie, aktywnie staram się żyć i optymistycznie patrzeć do przodu, ale czasem jak mi siądzie na głowę to co wyżej napisałem to już nie jest tak kolorowo.. Proszę o sugestie, może wskazanie kierunku, chciałbym to zmienić, ale niestety nwm jak? a jest to w ostatnim czasie mocno przytłaczające, wręcz depresyjne. Pozdrawiam

Nie potrafię znaleźć pracy, a opiekuję się dziećmi. Spadła mi samoocena, czuję, że do niczego się nie nadaję.
Witam. Jestem mamą dwójki dzieci, niestety ponad pół roku temu straciłam pracę i teraz ciężko mi coś znaleźć, ponieważ nie mogę dopasować zmiany w pracy, żeby też ogarnąć dzieci. Mąż pracuje. Ja mam już dosyć tego szukania i ciągle nic. Wcześniej jakoś było ok, a teraz często zdarza mi się płakać i nic mi się nie chce. Szybko się denerwuję i krzyczę... Czasem myślę, że naprawdę jestem do niczego, bo nawet nie mogę znaleźć pracy...
Jak poradzić sobie z trudami pracy jako sprzątaczka i wykorzystać posiadane wykształcenie?

Witam, Podjęłam się pracy na stanowisku sprzątaczki. Jest to mała firma sprzątająca, która zatrudnia zaledwie 10 osób. Byłam tydzień, już pracowałam, lecz nie wiem, czy dam sobie radę w tym, bo to sprzątanie głównie domów prywatnych. Domy są różne i duże. Niektóre są bardziej wymagające np. od dzieciaków pokoje czy białe z żywicy podłogi do odkurzania i parowanie myjka. Donice duże, które blokują dostęp do rogów i innych miejsc. Sierść od psa lub kota jest ciężka do sprzątania głównie na białych podłogach. Ogrody szklarnie różne takie oszklone z jasną podłogą. Jest mi ciężko, ogólnie 4 dni pracowałam pierwszy tydzień pod rząd teraz będzie 5 dni pod rząd, ale po 4 dniach byłam mega wykończona. Jest to ciężka praca, ale muszę gdzieś zarabiać i coś robić, bo muszę mieć na życie na opłaty i swoje podstawowe potrzeby. Niestety na rękę jest 19 zł i też jest to niewiele, ale zawsze 100 zł na dzień się zarobi przy 5 h sprzątania. I to jest dla mnie dużo, ale ogólnie praca ciężka i nie wiem, co dalej robić czy odpuścić i szukać nadal czegoś, czy po prostu pozostać jakiś czas. Poza tym jestem wykształcona, mam studia w kierunku Turystyki, mam też kursy z księgowości, ale niestety do tej pory nie znalazłam nic pod mój profil zawodowy, więc muszę się zadowolić sprzątaniem.

Rozwój osobisty

Rozwój osobisty - jak skutecznie rozwijać siebie i osiągać cele

Chcesz skutecznie rozwijać siebie i osiągać cele? Poznaj kluczowe aspekty rozwoju osobistego, które pomogą Ci w realizacji Twoich ambicji. Dowiedz się, jak wykorzystać swój potencjał i stać się najlepszą wersją siebie!