Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz
Dzień dobry, odwiedzam tę stronę ponieważ nurtuje mnie opinia w szczególnym dla mnie temacie. Zacznę od tego, iż ja oraz moja dziewczyna uczęszczamy indywidulanie na terapie, ja od ponad roku, Ona odbyła 3 lub 4 wizyty na ten moment. Obydwoje mamy terapie dopiero w przyszłym tygodniu lub ponad, dodatkowo zależy mi na opinii również innych specjalistów. Zacznę od tego, że moja dziewczyna cierpi na chorobliwą zazdrość, jej terapia między innymi na tym właśnie też się skupia, nasz związek również w dużej mierze przechodzi wiele swoistych problemów i wybojów z tego tytułu. Około dwa tygodnie temu odszedł mój pies, jego odejście spowodowało u mnie dosyć słaby okres i rzeczywistą żałobę w ramach czego chciałam dodać upamiętniającą relacje związaną z jego odejściem. Dostałam masę informacji zwrotnych w związku z tym przykrym wydarzeniem od m.in. moich byłych dziewczyn, koleżanek i dziewczyn z którymi mnie coś łączyło jak i również nie łączyło. Dużo z nich zareagowało ze względu na to, że był to mój pierwszy pies, który dożył 14 lat więc siłą rzeczy przez większosc relacji z kimkolwiek mój pies się przewijał i znało go i pamiętało bardzo dużo osób. Większość osób zareagowała smutną emotką, bądź wiadomością, gdzie użyła tylko emotek (serce i smutna emotka). Gdy zobaczyła relacje, a później reakcje na nie, zarzuciła mi, że szukam atencji ze strony tych dziewczyn i, że po co mi to, że teraz nie potrafi mi dać takiego wsparcia jakby chciała, bo tak bardzo ją to boli, że myśli, że potrzebuje wsparcia wszystkich innych, a nie jej, że ona mi nie wystarcza i wszelkie tego typu zdania. Nie chciałam się za bardzo do tego odnosić, bo nie miałam na to siły psychicznej wtedy z powodu odejścia psa, ponieważ było to kilka godzin po jego eutanazji. Widziałam jednak, że mimo, że ją to boli to w jakiś sposób próbuje aby nie wyszły z niej te emocje, które napędza chorobliwa zazdrość. Po kilku dniach kiedy o tym rozmawialiśmy, wytłumaczyłam jej, że czasami taki post lub relacja upamiętniająca pupila jest swojego rodzaju próbą uwolnienia, oczyszczenia się jakiegoś elementu żałoby. Po prostu tego potrzebowałam, a, że tak powiem "skutkiem ubocznym" była reakcja innych, co było dla mnie oczywiście miłe, ale to nie był sam w sobie cel przewodni.. Wiem, że do końca nie trafiają do niej takie tłumaczenia, ponieważ często ogranicza się do myślenia w sposób taki, że "ona by tak nie zrobiła, że ona tego nie rozumie i że jest tak jak ona myśli i ja na pewno nie mogę myśleć inaczej i dla niej to nie ma sensu" w wielkim skrócie, widzę jej starania oczywiście, że próbuje przełamać to, ale nie do końca zawsze to tak działa. I teraz przechodząc już do meritum sprawy i tego co chcę opisać najważniejszego. Tej samej nocy, po odejściu mojego psa, po dodaniu tej relacji, jej reakcji na to, szliśmy spać, zadała mi pytanie czy odpisze na te wiadomości ja odpowiedziałam, że odpisze tam gdzie ktoś zadał mi pytanie, powiedziała mi, że zadała mi również pytania o reakcje czy na nie odpowiem (niestety tego momentu nie pamiętam, nie pamiętam co odpowiedziałam, w jakim kontekście ją zrozumiałam itd, ponieważ byłam bardzo zmęczona przez całą sytuacje od płaczu, rozkojarzona i usypiałam). Przedwczoraj sprawdziła mojego instagrama, chcąc mnie skontrolować i zobaczyła, że na reakcje odpowiedziałam reakcją taką samą jaką ktoś mi wysłał, osobą który wysłały mi smutną emotkę, odreagowałam smutną emotką, dwie inne osoby wysłały mi serduszko bodajże i smutną minkę, na to również tak samo odreagowałam, dziękując w jakiś sposób za pamięć. Rozemocjonowana wbiegła do mnie do toalety mówiąc, że ją okłamałam, że powiedziałam, że nie odpowiem itd, że po co jakies serduszka wysyłałam.. podczas naszej kolejnej rozmowy na ten temat, w momencie gdy próbowałam wyjaśnić, że ja to inaczej chyba zrozumiałam o co jej chodziło w tedy z tą relacją, próbowałam jej przedstawić moją sytuację i to jak ja to widziałam, w momencie gdy słyszała, że nie do końca o to mi chodziło, że nie pamiętam wpadała w szał nie dając mi dokończyć zdania, mówiła, że kłamstwo to kłamstwo, że nie obchodzi jej to że nie pamiętałam, generalnie traktując to bardzo 01, dla niej czarne to czarne a białe to białe, nie ma nic pomiędzy. Ona ma swoją definicje na to i nic innego tego nie tłumaczy, nie obchodzi ją raczej moje tłumaczenie dlaczego to się stało, zupełnie jakby nie chciała przyjąć innej wersji niż jej do świadomości. Bardzo często ocenia wszystko przez swój pryzmat, swojej osoby i nie interesuję ją mój punkt widzenia. Dodam, że często gdy jej coś tłumacze bardzo analogicznego do tego co mówi jej terapeuta, dopiero stwierdza, że miałam racje gdy potwierdzi to jej psychoterapeutka. Ona bardzo często też nie pamięta wielu rzeczy, o których rozmawiałyśmy, które mówiła, wtedy odpowiada, że nic takiego nie pamięta. Nic zatem nie zrobię z tym, akceptuje to mimo, że mnie to też nie raz denerwuje, natomiast jeśli jest w drugą stronę, kiedy to ja czegoś do końca nie pamiętam, wtedy to mój problem, jej to nie obchodzi. Ona twierdzi, że nie chcę się przyznać do kłamstwa, że to było kłamstwo i już i że ona nie może słuchać jak ja kłamie. Nie wiem już sama, czy to ja coś źle zrobiłam, mam wrażenie, że nie miałam prawa, żeby tak się stało. Dlaczego dla niej coś jest albo białe albo czarne, nic więcej jej nie obchodzi. Nie wiem jak mam do niej skutecznie nie raniąc dotrzeć, kiedy ja się staram przedstawić rzeczywisty przebieg wydarzeń z tamtego momentu jaki był u mnie to ona tego nie może wysłuchać przerywając mi że zrobiłam inaczej niż powiedziałam i koniec. Czy jest jakiś termin psychologiczny, który określa takie zjawisko, czy to naprawdę ze mną jest coś nie tak? Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi, pozdrawiam.
TwójPsycholog

TwójPsycholog

Dzień dobry, 

widzę, że trudno Pani poradzić sobie z poczuciem bycia niezrozumianą, niesprawiedliwie posądzaną o kłamstwo, a także z frustracją i bezsilnością wobec tego, że partnerka nie postrzega rzeczywistości tak, jakby Pani tego potrzebowała. Ponieważ czekała Pani na odpowiedź, jestem ciekawa, jak udało się Pani poradzić sobie w tym czasie/ czasie oczekiwania na terapie. Faktycznie Pani terapia wydaje się być najlepszym miejscem do zajmowania się takimi uczuciami! Pisze Pani, że partnerka w terapii pracuje m.in. nad swoją zazdrością, a ja zastanawiam się jak Pani sobie z tą jej zazdrością radzi. Z tego krótkiego opisu widzę bowiem, że przysparza to Paniom sporo kłopotów w związku. Nie wiem też, czy o jakiś termin psychologiczny tu chodzi, czy raczej o to, że pewnie przeżywa Pani dużo złości wobec tego, że mimo kilku rozmów partnerka nie widzi Pani perspektywy. W dużej mierze dlatego, że nie daje jej Pani do końca przedstawić. Mimo szczegółowego opisu sytuacji brak wielu danych potrzebnych do dalszego diagnozowania, z czego może wynikać zachowanie Pani partnerki. Ale fakt, że obie Panie jesteście w terapiach, z pewnością będzie bardzo pomocny. Psychoterapia to proces, może więc za jakiś czas jej efekty dla Pani partnerki będą bardziej odczuwalne. Pozdrawiam i powodzenia. 

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne

Odkąd leczę się na nowotwór prostaty stałem się nerwowy, przyjaciel mówi, że go przytłaczam.
Witam, mam problem. Choruję na nowotwór prostaty, przez 2 lata choroby pokonałem raka. Coś ze mną jest nie tak, ponieważ stałem sie nerwowy, piszę i spotykam się z przyjacielem, przyjaciel prosił, żebym skorzystał z pomocy terapeuty, że za bardzo się rozpisuję, sprawia mu to natłok i zabiera energię, twierdzi, że wcześnej tak się nie zachowywałem. Jeszcze jestem na hormonoterapii. Co mam zrobić, żeby nas zbliżyło do siebie..
Jak uwierzyć w siebie po traumach z dzieciństwa i zbudować pewność siebie?

Jestem już po 30. Mężczyzna. Od wieku licealnego towarzyszy mi silne poczucie bycia gorszym od innych. Myślę, że jest to rezultat kumulacji kilku traum: śmierci ojca, gdy byłem jeszcze małym, ale już świadomym chłopcem, traumy odrzucenia ze strony płci przeciwnej i ogólnej wrażliwości i słabej psychiki. Jestem wycofany, mam skłonności do izolacji i co najgorsze odpuszczam wyznaczanie sobie nowych celów, bo z góry zakładam, że na pewno mi się nie uda. To nie lenistwo, to czarnowidztwo i strach. W każdej nowej pracy jestem sparaliżowany stresem. Jak uwierzyć w siebie, na czym zbudować swoją osobowość? Nie czuję, że kiedykolwiek miałem jakikolwiek punkt zaczepienia, coś o czym wiedziałbym, że idzie mi dobrze.

Mąż kradnie pieniądze, kłamie i unika rozmów - co zrobić?
Dzień dobry. Od jakiegoś czasu mąż mnie okłamuje i kradnie pieniądze. Każde z nas pracuje, mamy dziecko. Mąż znika na całe dnie i noce, nie odbiera telefonów, kłamie, kręci, a dziś zauważyłam że zniknęło mi 700 euro z pieniędzy schowanych przed nim w moich ubraniach. Czyli tam też grzebał. Wyparl się, wmawiam że zgubiłam, że jestem roztargniona dopiero jak chwyciłam za telefon i chciałam zgłosić sprawę kradzieży na policji to się przyznal...Wcześniej ukradł 250 euro i wymuszał też przelewy na różne rzeczy: a to na buty, a to na kurtkę, a to szef zapomniał zapłacić za coś i trzeba wylożyć i nic nie kupił. Łącznie ukradł i wymusił ponad 2000 euro w tym miesiącu, a były to pieniądze przeznaczone na cztery miesiące wynajmu mieszkania. Mąż nie chce rozmawiać, każda próba rozmowy kończy się wrzaskiem z jego strony. Wstyd mi się przyznać, że własny mąż kradnie pieniądze przeznaczone na życie i na dziecko i wydaje je na coś o czym pojęcia nie mam. Straciłam zaufanie do niego, ciągle mam wrażenie, że kłamie i mnie oszukuje. Proponowałam mu wizytę u specjalisty, to mi powiedział, że mogę się spakować i odejść w każdej chwili, jak mi się nie podoba. Mam wrażenie, że przez to jak mnie oszukuje i okrada, wszystkie uczucia z mojej strony do niego wyparowały. Jest jeszcze synek, mieszkamy za granicą, ojciec jest obcokrajowcem. I w zasadzie nie mam nikogo bliskiego, komu mogłabym się zwierzyć. Co zrobić w takiej sytuacji?
Konsultacja z psycholożką zniechęciła mnie. Mam trudności z byciem szczęśliwym ze sobą.
Poszedłem ostatnio do Pani psycholog. Ostatnio miałem super relację z kobietą, która się pokrywała z moim światopoglądem , wymaganiami, co się zdarza raz na kilka lat. Przez miesiąc mieliśmy kontakt, 3 razy się spotkaliśmy, były czułości między nami. A kiedy zacząłem się chwalić, że odczuwam szczęście (tak to mój problem, sam jestem nieszczęśliwy), gdy ją to zaczęło przerażać i zaczęła mi mówić o odpowiedzialności za moje szczęście.. to szukając o co jej chodzi, trafiłem na artykuły o uzależnieniach emocjonalnych, lęku przed samotnością, przed odrzuceniem, niska samooceną itd. Wszystko mi się z tym zgadzało, co do mojej osoby. Poszedłem do Pani psycholog, a ona najpierw we wszystkim próbowała mnie usprawiedliwiać, że to normalne co ja czuje. Broniła mnie w każdej sytuacji, w której znalazłem swoją winę. A później, gdy się dobraliśmy do niskiej samooceny i problemu nieszczęśliwości samemu ze sobą, to zaczęła mnie namawiać, żebym dawał szansę każdej kobiecie, nie biorąc pod uwagę nawet tego, jeśli zdradziłaby 4 poprzednich partnerów. Czy to jest normalne ? W takiej desperacji jest metoda? To ma mnie nauczyć szczęścia samemu ze sobą? Mówiłem jej o uzależnieniu emocjonalnym, o tym, że mają mnie za toksycznego, bo czerpię szczęście z miłości, a ona odpowiedziała: "Teraz jest moda na psychologię i wszyscy wszystko nazywają toksycznym" Ta Pani na stronie znanylekarz.pl miała średnią 5.0 z 62 opinii. Zniechęciło mnie to strasznie do terapii. Ktoś by mi rozjaśnił sens takiej porady?
Jak radzić sobie z problemem zazdrości wstecznej w związku i poprawić komunikację

Dzień dobry, mam pewien problem, a raczej taki którego sama nie zauważam. Jestem z partnerem od ponad roku, na ogół dobrze się dogadujemy, kochamy się, wszystko idzie w dobrym kierunku, jednak czasem pojawiają się pewne problemy, jak w każdej relacji. Pół roku temu zaczął się u niego problem z zazdrością wsteczną, która ingerowała w jego humor, samopoczucie, ogólnie na codzienne życie. Starałam się go bardzo wspierać, dużo wysłuchałam, starałam się zrozumieć, ale dzisiaj dostałam pewną przykrą informację. Że przez ten cały czas nie zrobiłam nic, co by go podniosło na duchu. Czasem dostaje zażalenie odnośnie tego, ze nie czuje się chciany i pożądany w relacji… Ja na ogół jestem typem osoby spokojnej, trochę samotniczka. Wydaje mi się, że jego problemy są troszkę przesadne i że jest dobrze, tak jak jest. Ale skoro jesteśmy w relacji, to chodzi w niej o kompromisy i zrozumienie dlatego starałam się coś zmienić, żeby było lepiej, ale niestety wciąż słyszę ten sam zarzut. Nie wiem, w czym może być problem. Bardzo go kocham, chce z nim być, wspierać go, ale wydaje mi się, że czasem nie umiem i zawodzę bardzo na każdej płaszczyźnie

kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!