Jak pogodzić bezpieczeństwo z ambicjami i radzić sobie z niepowodzeniami?
Nie wiem, jak mam dozować zapewnienie sobie bezpieczeństwa z ambicjami - wyższymi celami. Często spotykają mnie niepowodzenia i wychodzi na znacznie gorzej, niż się początkowo spodziewałam. Chciałam wyprowadzić się za granicę, mieć pracę, uczyłam się obcego języka (angielski już bardzo dobrze znam) Wyszło na to, że nie tylko nie udał się ten plan, ale nawet w Polsce nie mogę znaleźć pracy.
Tak więc muszę znacząco obniżyć oczekiwania co do życia i boli mnie to niezmiernie. Skąd mam wiedzieć, kiedy będę mogła myśleć o "czymś lepszym"? Boję się, że wtedy zostanę z niczym, albo co gorsza, z długami. Zauroczyłam się w mężczyźnie, który zniknął jak duch, tego też się nie spodziewałam. Przeraża mnie to, jak bardzo uzależniona jestem i wszyscy jesteśmy od drugiego człowieka. Jak niewolnicy.
Ktoś musi nas przyjąć do pracy. Zadzwonić do nas. Nie zwolnić nas. Odezwać się do nas. Wybrać nas. Zarówno w kontaktach prywatnych, zawodowych itp. Na co dzień ciężko mi jest, bo nigdy nie wiem, co w danej chwili powinnam robić, dokąd pojechać, ile czasu poświęcić na to, a na tamto. Jest tyle niewiadomych, że strasznie mnie to przytłacza.
Nieraz spędziłam godziny przed komputerem, wysyłając oferty pracy i nic z tego nie wyszło. Z kolei jak wychodzę z domu, to sama nie wiem, dokąd iść dosłownie i w przenośni, nawet nie wiem, o czym myśleć, na czym się skupić, skoro wszystko wychodzi na opak. Chyba niedługo oszaleję.
Anonimowo

Irena Kalużna-Stasik
Dzień dobry!
Rozumiem, że przeżywasz teraz bardzo trudny okres w swoim życiu. Niepowodzenia i niespełnione oczekiwania mogą być niezwykle przytłaczające. Ważne jest, abyś pamiętała, że nie jesteś sama w tych uczuciach i że wiele osób zmaga się z podobnymi wyzwaniami. Może warto zastanowić się nad małymi krokami, które możesz podjąć, aby stopniowo poprawić swoją sytuację. Być może pomocne byłoby skonsultowanie się z psychologiem lub doradcą zawodowym, którzy mogą pomóc Ci znaleźć nowe perspektywy i strategie radzenia sobie z trudnościami. Pamiętaj, że dbanie o siebie i swoje samopoczucie jest niezwykle ważne. Jeśli czujesz się przytłoczona, nie wahaj się szukać wsparcia u specjalisty.
Także może Pani się udać do Ośrodka Interwencji Kryzysowej, który jest czynny 24h, bez skierowania i nieodpłatnie.
Życzę dużo siły, aby znalazła pani jak najlepszy sposób, aby rozwiązać swoją kryzysową sytuację! Zawsze są różne rozwiązania.
Irena Kalużna-Stasik - psycholog

Dmytro Lysy
Jeżeli ma Pani niespełnione oczekiwania, może to oznaczać jedną z dwóch rzeczy: albo Pani cel nie był dla Pani wystarczająco ważny, by o niego walczyć, albo brakuje Pani siły, by dążyć do jego realizacji.
W obu przypadkach oznacza to, że mamy do czynienia z tzw. "słabym celem" – takim, który nie motywuje wystarczająco mocno, by podjąć działania.
Aby znaleźć cel, który będzie dawał Pani energię do jego osiągnięcia i pomoże pokonać wszelkie przeszkody, warto skorzystać z metody wyboru celów.
Proszę wypisać 20 rzeczy, celów lub marzeń, które chciałaby Pani osiągnąć w swoim życiu. Naprawdę by Pani BARDZO chciała osiągnąć lub mieć to.

Aleksandra Wincz
Dzień dobry,
Rozumiem, że aktualnie przeżywa Pani trudny moment. Naliczyłam kilka jego aspektów: ból związany z tak nagłym i radykalnym rozstaniem, ból i rozczarowanie rzeczywistością, która nie przystaje do planów i marzeń, ból i rozczarowanie wobec samej siebie, kiedy nie daje Pani rady całkowicie wywiązać się z własnych planów i zamierzeń.
Wspomina Pani o mężczyźnie, który rozpłynął się w powietrzu. Rozumiem, że zdążyła Pani poczuć cieplejsze uczucia i została Pani z nimi, a także z dużą ilością pytań i wątpliwości.
Taka sytuacja naturalnie może spowodować kryzys zaufania do własnego osądu i do ludzi w ogóle. Dużo Pani o tym pisze.
O lęku przed zależnością i obawach i niepewności związanych z zaangażowaniem- w relacje, plany, prace, projekty.
Rzeczywistość tym razem okazała się inna niż Pani marzenia, wyobrażenia i plany. Tak bywa bardzo często. Nie bez powodu zwiemy rzeczywistość wieczną korektorką. Przeżywane ból i rozczarowanie są trudne. W tym stanie swoistej "żałoby" można jednak dostrzec szansę. Rzeczywiście- modyfikacja planu, wydłużenie czasu, zmniejszenie presji i nacisku na siebie- może przynieść ulgę, dać siłę i satysfakcję z kroczenia wybraną drogą. Teraz to, co Pani zaplanowała, jest niemożliwe.
NA RAZIE nie ma Pani pracy i NA RAZIE nie nauczyła się Pani wystarczająco dobrze kolejnego jeżyka. Ale przecież nie znaczy to, że to już na zawsze.
Pyta Pani, skąd czerpać wiedzę, kiedy jest czas na "Coś więcej". Myślę, że dzieląc swój cel, właśnie na takie mniejsze etapy, pozostając w zgodzie ze swoimi uczuciami i potrzebami, dając sobie przestrzeń i czas, a także zgodę na różnorodne komplikacje i niedoskonałości, dowie się Pani tego od samej siebie.
Myślę, że Pani rozterki dotyczą ważnych tematów egzystencjalnych: zależności, wpływu i kontroli na siebie, ludzi i zdarzenia, zaufania, poczucia własnej wartości.
Są to tematy aktualne przez całe życie. W takich kryzysowych momentach są one po prostu bardziej żywe emocjonalne. Jeśli czuje Pani, że to właściwy moment, zachęcam do rozważań i poszukiwania wsparcia i własnych odpowiedzi w indywidualnym kontakcie terapeutycznym. Jeśli nie, myślę, że te tematy można też „przełamać” z bliskimi osobami.
Pozdrawiam serdecznie,
Aleksandra Wincz- Gajda
psycholog, psychoterapeuta

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Czuję, że ten perfekcjonizm zaczął mnie dosłownie przerastać. Odkąd pamiętam, zawsze każdy coś ode mnie chciał.
Wszyscy oczekiwali, żebym był najlepszy, ciągle wysokie wymagania czy to rodzice, czy też w szkole. Później sam zacząłem sobie takie stawiać i stało się to częścią mojego życia. Każdy błąd, każda drobnostka wywołuje we mnie ogromne!! poczucie winy.
Chcę być jak najlepszy, naprawdę, ale nie potrafię. Strasznie mnie to przytłacza i zabiera radość z życia. Ciągle tylko się zadręczam, choć wiem, że w wielu przypadkach bezpodstawnie. W pracy robię dosłownie to samo, rozkładam wszystko na czynniki pierwsze i non stop się zadręczam. Ostatnio pomyliłem adres mailowy klienta, niby błahostka, a przez prawie dwa tygodnie ta myśl mnie dręczyła...
Myślałem sobie: że mogłem być bardziej uważny, bardziej się postarać, a znowu zepsułem…
Chciałbym jak każda normalna osoba nie przejmować się byle błędem, mieć jakiś balans, na pewno ułatwiłoby mi to życie. Bardzo proszę o radę.
Czasami czuję, jakbym tracił kontakt z rzeczywistością, jakby to, co się dzieje wokół mnie, nie miało wpływu na mnie.
To naprawdę dziwne uczucie, które pojawia się zwłaszcza w trudnych momentach, kiedy nie wiem, co jest prawdziwe, a co nie. Czuję się wtedy zagubiony i przerażony, co tylko pogłębia mój niepokój. Wiem, że takie rzeczy mogą się zdarzać przy problemach psychotycznych, ale nie mam pojęcia, jak sobie z tym poradzić. Czy są jakieś sposoby, które mogą pomóc mi uspokoić się i wrócić do rzeczywistości w takich chwilach?
Potrzebuję konkretnych sposobów, żeby zapanować nad tymi stanami i móc normalnie funkcjonować.
Myślę też, czy leki mogą pomóc w tej sytuacji.
Będę wdzięczny za każdą pomoc, która pozwoli mi lepiej radzić sobie z tym wszystkim.
Mam wrażenie, jakbym żył w świecie pełnym podejrzliwości, która zaczyna mnie przytłaczać. Myślę, że ludzie wokół mnie skrywają jakieś ukryte intencje, nawet jeśli nie ma na to dowodów. Ta nieufność psuje moje relacje z innymi, przez co staję się zamknięty i odizolowany. Czuję się jakbym był w ciągłym stanie alarmowym, analizując każde słowo i gest innych... to naprawdę męczące. Chciałbym dowiedzieć się, jak mogę podjąć pracę nad tymi trudnościami i jakie kroki powinienem podjąć, by odzyskać spokój umysłu. Wiem, że samotne radzenie sobie z tym może być trudne, dlatego szukam profesjonalnej pomocy.
Mam takie dni, że często czuję się, jakby moje życie straciło sens, a wątpliwości dotyczące moich celów nie dają mi spokoju. Ten cały kryzys egzystencjalny sprawia, że rzeczy, które kiedyś robiłem z automatu, teraz wydają się bez sensu.
Często myślę: 'po co ja to w ogóle robię?' i brak mi konkretnej odpowiedzi. Lęk przed nieznanym i brak poczucia spełnienia są teraz moją codziennością. Zastanawiam się, czy to po prostu normalny etap w życiu, czy potrzebuję wsparcia, żeby lepiej zrozumieć, co się ze mną dzieje. Naprawdę chciałabym dowiedzieć się, jak radzić sobie z tymi wątpliwościami i lękami, które są teraz moimi częstymi towarzyszami.
Dodatkowo zauważyłem, że coraz częściej boję się wychodzić z domu, bo nie wiem, co mnie spotka. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale chyba boję się konsekwencji jakiś przeszłych zdarzeń, że karma wróci i coś mi się stanie
Jestem dorosła, a mam wrażenie, że rodzina od dawna zawładnęła moim życiem. Mam myśli, że ciągle muszę robić to, co oni chcą lub nie mogę robić tego, co oni uważają, że nie powinnam. Matka, cała rodzina udowadnia od wielu lat, że nic nie potrafię, że nie poradzę sobie w życiu, a ja pomału zaczynam w to wierzyć i wątpić w siebie z dnia na dzień coraz bardziej.
Mam strach o swoją przyszłość, zakładanie rodziny, że będę próbowała dostosować się do rodziny, myśleć czy to, co robię jest ok, lub czy to, co zrobię jest dla mojej rodziny do zaakceptowania na 100%. Nie umiem sobie z tym poradzić.
Nie wiem, jak rozwinąć na nowo moje życie prywatne, towarzyskie. Byłam na kilku konsultacjach u psychologa i Pani mi powiedziała, że praca to dobre miejsce na poznanie ludzi. Jestem bardzo młoda i nie wiem, gdzie poznawać ludzi. W dodatku nie mam pracy i nie lubię miasta, w którym mieszkam. W zasadzie to nie wiem też, jak spędzać tutaj wolny czas, ponieważ lubię aktywne formy, nie lubię przesiadywać w kawiarniach/restauracjach, nie znoszę oglądać filmów czy chodzić do muzeów. Lubię chodzić po wzgórzach we Włoszech czy Francji, sporty wodne, marzy mi się wyprawa do lasu i rozpalenie ogniska, chodzenie po wulkanach. Tutaj w Warszawie życie jest bardzo konsumpcyjne i ludzie chodzą wiecznie na kawę albo na zakupy ubraniowe, bądź zabiegi kosmetyczne, ewentualnie na spacer. Sam spacer to za mało dla mnie. Tyle, że zajęcia tego typu są drogie i tu pojawia się problem. Sytuację tę mocno zmienił mężczyzna, którego poznałam 2 miesiące temu, widujemy się regularnie, ale dlatego, bo mieszkamy blisko siebie i czasami zamienimy słowo. Nie zaprosił mnie jeszcze, więc raczej nic z tego nie wyjdzie. Jednak ja się zauroczyłam i od jakiegoś czasu poczułam, jakby on zdjął ze mnie pewną blokadę. Od kiedy o nim tak myślę, nie mam ochoty na wyszukane sposoby spędzania czasu, poczułam bezpieczeństwo i poczucie "utulenia". Nadal jednak pozostaje problem w postaci tego, że nie lubię miasta, w którym mieszkam i potrzebuję poznać ludzi. Myślałam sporo ostatnio o wyprowadzce nad morze, bo mam taką możliwość, jednak nie mam tam żadnych znajomych i mam dosyć tego, że życie, którego pragnę, jest w mojej głowie i ja jestem gotowa, jednak okoliczności mi nie sprzyjają. Na razie wszędzie gdzie jeżdżę, jestem w odosobnieniu i mam tego dosyć.