Left ArrowWstecz

Jak poradzić sobie z utratą przyjaciół i konfliktami z rodziną po terapii

Po terapii straciłam przyjaciół, tracę znajomych, nie lubi mnie rodzina. Gdy im przytakiwałam, to byłam ok. A teraz jestem wyzywana za własne zdanie. Ojciec się gotuje, że mogę lubić inną partię polityczną (od razu nazywa mnie debilem), matka całe życie drze się, że ona ma gorzej, ona ma tak samo, że ja nic nie rozumiem, ona wie najlepiej... A jest tak tępa osoba, że nie potrafi zmienić baterii w budziku. Pół dnia ogląda filmy i gra w pasjansa. Znajomi przestali się odzywać, a jak mnie oszukują i mówię o tym wzrost, to wzbudza się w nich agresja. Z jednej strony czuje się dobrze. Z drugiej samotnie. Nie chcę być samotna, ale trudno mi po terapii zaufać komuś i mam niechęć do poznawania kolejnych fałszywych ludzi.

User Forum

Kama

w zeszłym miesiącu
Alicja Długosz

Alicja Długosz

Witam. To, przez co Pani obecnie przechodzi, jest trudne, ale jednocześnie pokazuje, że zaczęła Pani stawiać granice w relacjach. Terapia często sprawia, że przestajemy spełniać cudze oczekiwania kosztem siebie, a wtedy ludzie, którzy byli przyzwyczajeni do dawnej wersji nas, mogą reagować odrzuceniem lub agresją. Proszę pamiętać, że ma Pani prawo do własnego zdania i poglądów. Jeżeli ktoś nie umie tego zaakceptować, to jest to informacja o tej drugiej stronie, nie o Pani.

Odbudowanie zaufania po złych doświadczeniach bywa trudne, ale proszę się nie spieszyć. Może Pani powoli budować nowe znajomości, szukać ludzi o podobnych wartościach, np. poprzez hobby, grupy zainteresowań czy społeczności internetowe. Warto też pracować nad tym, by czuć się dobrze samemu ze sobą, a samotność traktować jako etap do znalezienia właściwych, wartościowych przyjaciół. Powodzenia!

 

Pozdrawiam,

Alicja Długosz

psycholog

w zeszłym miesiącu
Aleksandra Siwek

Aleksandra Siwek

Widzę, że przechodzisz przez trudny czas pełen zmian i nowych wyzwań. To naturalne, że po terapii zaczynasz dostrzegać rzeczy, które wcześniej były dla Ciebie niewidoczne lub które ignorowałaś, by unikać konfliktów. Terapia pomaga zbudować autentyczność, a to często oznacza zmianę relacji – nie każdy potrafi zaakceptować nową, bardziej asertywną wersję Ciebie.

Twoja samotność jest zrozumiała – straciłaś dawną „sieć wsparcia”, ale jednocześnie nie masz jeszcze nowej. To moment przejściowy. Ważne, byś nie uznała tego za dowód, że relacje są złe lub że ludzie są fałszywi. Po prostu teraz widzisz więcej i masz wyższe standardy. To dobrze. Możesz spróbować stopniowo otwierać się na nowe znajomości, ale na swoich warunkach – szukając ludzi, którzy szanują Twoje granice i wartości. Nie musisz ufać od razu, ale możesz obserwować, jak ktoś się zachowuje, zanim zdecydujesz, czy warto go wpuścić bliżej.

Jeśli chodzi o rodzinę – ich reakcje wynikają z ich własnych lęków i schematów, które mogą nie mieć nic wspólnego z Tobą. 

Nie musisz ich zmieniać ani przekonywać. Możesz jednak dbać o siebie, stawiać granice i szukać relacji, które Cię wspierają, a nie podważają.

 

Jesteś w procesie – pozwól sobie na ten czas.

życzę siły i wytrwałości

Aleksandra Siwek

w zeszłym miesiącu
Anastazja Zawiślak

Anastazja Zawiślak

Słyszę że to, co przeżywasz, jest dla Ciebie bardzo trudne. Kiedy człowiek zaczyna stawiać granice, mówić własne zdanie otwarcie i stawiać granicę, nie przytakiwać dla świętego spokoju, często okazuje się, że otoczenie nie potrafi tego zaakceptować. To nie oznacza, że robisz coś źle – wręcz przeciwnie. Zaczęłaś dbać o siebie, a nie tylko dopasowywać się do oczekiwań innych. 

Twoja rodzina i znajomi mogli być przyzwyczajeni do tego, że byłaś „łatwiejsza” w relacjach, bo nie konfrontowałaś się z nimi, nie wyrażałaś własnego zdania lub opinii a przyjmowałaś ich decyzje i prośby.  Teraz, gdy jasno wyrażasz swoje zdanie i nie dajesz się wywierać na siebie wpływu więc, ich reakcją jest sprzeciw, złość i agresja. 

To, że czujesz się dobrze, a jednocześnie samotnie, jest naturalne. Tworzysz nowe, zdrowsze granice i wchodzisz w etap, gdzie stare relacje się rozpadają, ale nowe jeszcze się nie pojawiły. To trudny moment, ale nie oznacza, że zostaniesz sama. Zdrowe, wartościowe relacje wymagają czasu – znajdziesz ludzi, którzy będą akceptować Cię taką, jaka jesteś, a nie tylko wtedy, pamiętaj że warto też zwrócić uwagę na sposób wyrażania własnego zdania i decyzji, 

Nie musisz na siłę szukać nowych znajomości, jeśli czujesz się nieufna. Daj sobie przestrzeń. Z czasem pojawią się ludzie, którzy będą z Tobą nie dlatego, że im przytakujesz, ale dlatego, że Cię cenią i szanują. Ważne, żebyś nie wracała do toksycznych relacji tylko po to, by nie czuć się samotnie – to często pułapka, która odbiera Ci całą energię.  

To, że straciłaś ludzi, którzy Cię nie szanowali, nie jest Twoją porażką. To dowód na to, że idziesz w dobrą stronę. Ból samotności jest przejściowy, ale spokój i autentyczność, które teraz budujesz, zostaną z Tobą na długo. Daj sobie czas a jeśli trudno Ci samej to warto skorzystać z konsultacji z psychologiem.💙

Anastazja Zawiślak

Psycholog

w zeszłym miesiącu
Urszula Małek

Urszula Małek

Terapia często powoduje, że zaczynamy dostrzegać toksyczne schematy w relacjach, które wcześniej były dla nas „normalne”. Kiedy zaczynasz mówić własnym głosem, stawiać granice i być sobą – niektórzy ludzie reagują sprzeciwem, bo wcześniej byli przyzwyczajeni do Twojej uległości.

 Z jednej strony – strata: To bolesne, bo czujesz się odrzucona przez rodzinę i dawnych znajomych. Ale z drugiej – czy te relacje faktycznie były zdrowe? Wygląda na to, że wcześniej akceptowali Cię pod warunkiem, że dostosowywałaś się do ich oczekiwań.

 Z drugiej strony – zyski: Teraz masz szansę budować relacje, w których będziesz akceptowana taką, jaka jesteś, a nie za to, że przytakujesz innym. Wiem, że to trudne, bo wiąże się z poczuciem samotności. Ale może to jest moment, by zacząć szukać ludzi, którzy naprawdę do Ciebie pasują?

Co możesz zrobić?

- Zaakceptować, że nie każdy zostanie w Twoim życiu – to bolesne, ale często nieuniknione, gdy się rozwijamy.
- Szukać ludzi, z którymi czujesz się dobrze – może grupy tematyczne, pasje, społeczności, gdzie spotkasz ludzi podobnych do Ciebie?

- Dawać sobie czas – nie musisz od razu rzucać się w nowe znajomości. Zaufanie buduje się powoli.
- Pamiętać, że Twoje emocje są ważne – nie jesteś „trudna” czy „niewdzięczna” dlatego, że masz własne zdanie. Jesteś po prostu sobą.

To, że czujesz samotność, nie znaczy, że popełniłaś błąd. 

To może być etap przejściowy na drodze do zdrowszych, bardziej satysfakcjonujących relacji.

 

Pozdrawiam, 

Urszula Małek

w zeszłym miesiącu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Dzień dobry. Od dwóch lat jestem w terapii.
Dzień dobry. Od dwóch lat jestem w terapii. Od psychoterapeutki wiem, że świetnie radzę sobie nawet z sytuacjami, których nie omawiałyśmy i przede wszystkim potrafię myśleć (co nie jest dobrze odbierane przez moją rodzinę - odkąd pamiętam, miałam postępować zgodnie z oczekiwaniami, które i tak zmieniały się każdego dnia). Trudnym momentem było też pogodzenie się z myślą, że moja rodzina to osoby niedojrzałe emocjonalnie i nigdy się nie zrozumiemy (należy dodać, że propozycje terapii rodzinnych wychodziły ode mnie już kiedy miałam 15 lat, co kończyło się przemocą psychiczną i fizyczną). Musiałam walczyć o siebie sama, nie miałam nigdy przyjaciół. Zawsze byłam odrzutkiem, w szkole obniżano mi oceny z zachowania tylko dlatego, że żadne z dzieci nie chciało się ze mną bawić (chyba że coś chciały, a często rozdawałam im wszystko, co miałam przy sobie, żeby tylko mnie lubiły). Terapia była bardzo potrzebna, ale też dużo zrozumiałam sama, przed terapią, tylko ciężko było mi uwierzyć, że mogę mieć rację. Od października 2022 czułam się gorzej, a w grudniu nie byłam w stanie podnieść się z łóżka. Styczeń, nowy rok, przyniósł diagnozę depresji w stopniu zaawansowanym. Zastanawiałam się dlaczego, przecież tak dobrze mi szło. Byłam załamana również dlatego, że rodzina niezbyt przychylnie patrzy na kwestie związane ze zdrowiem psychicznym. Obecnie jestem z siebie dumna, że się nie poddałam, że już te kilka lat temu, kiedy prawie całe dnie (w czasie pandemii) spędzałam w łóżku i nie byłam w stanie ogarnąć nawet siebie, pomimo myśli o wyrządzeniu sobie krzywdy, zupełnie sama, bez wsparcia, szukałam pomocy. Oprócz tego od dziecka miałam lęk społeczny, który w zeszłym roku znacznie się zmniejszył. Wszystko wydaje się w porządku, ale... No właśnie tu zaczynają się schody. Mam znajomych, ale... • również lęk, że zostanę sama jak dawniej • poczucie, że te relacje są przelotne, płytkie • słyszę, że potrafię pomagać, że dużo rozumiem, że nie oceniam, nie wyśmiewam, nie daję złotych rad, zamiast się obrażać, szukam przyczyn i to bardzo im pomaga, mogą poczuć się normalnymi ludźmi • 90% znajomości kończy się po tym, kiedy ludzie uzyskają ode mnie wsparcie • czy na pewno poczucie własnej wartości jest u mnie zdrowe? Może właśnie zależy od ludzi wokół mnie, tego co o mnie powiedzą • coraz trudniej jest mi słuchać o przyjaźniach i związkach innych osób (bywa, że mam ochotę wybuchnąć) - albo jestem już przemęczona mnogością i siłą emocji, jakie odbieram, albo też zazdrosna (a zazdrość nie jest zła - pokazuje, czego w życiu brakuje) • moje wspomnienia (już z czasów szkolnych) to historie opowiadane przez innych ludzi, NIE MA W TYM MNIE • poznaję nowych ludzi, naprawdę zależy mi na tym, żeby w końcu pojawiły się zdrowe relacje, ale nawet z tymi "nowymi" ludźmi wychodzi tak jak ze wszystkimi poprzednimi Jestem załamana. Nawet kiedy człowiek fizycznie jest sam, chyba czuje, że gdzieś tam na świecie jest ktoś, komu na nim zależy... Sama nie wiem. Kiedy próbuję poruszać takie tematy ze znajomymi słyszę, że za dużo myślę, a ludzie tego nienawidzą, albo że powinnam dołożyć sobie więcej obowiązków, żeby nie myśleć. Dokładam sobie zajęć, ale to nie pomaga mojej psychice, poczucie osamotnienia wychodzi nad to, czym się zajmuję. Samotność w tłumie jest okropna. Każda interakcja z ludźmi jest dla mnie na wagę złota, ale to nie jest to, czego (w sumie każdy człowiek) potrzebuje. Nie wiem już co robić. Terapię kończę, nie wiem, co omawiać na sesjach, rozmawiałam o tym naprawdę wielokrotnie. Nie dostanę złotej rady, a sama nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Wiem, skąd się to wszystko bierze, ale nie chcę czekać (nawet aktywnie) na odpowiednich ludzi, bo mnie to wykańcza. Z zewnątrz wszystko wygląda świetnie, tym bardziej w ostatnich miesiącach, ale ta samotność tworzy ogromną dziurę, pustkę wewnątrz mnie. Może rzeczywiście przesadzam?
Radzenie sobie ze zmianą. Musiałam wrócić do domu rodzinnego z akademika.
Jak poradzić sobie ze zmianą? Po 5 latach wyprowadziłam się z akademika, wszyscy moi znajomi, w tym najlepszy przyjaciel, jeszcze tam zostali. Boję się utraty kontaktów z nimi przez to, że tylko mnie tam teraz nie będzie, a oni normalnie wszyscy razem dalej tam są. Boli mnie, że nie będę ich miała "pod ręką" co pozwalało nam na częste wspólne spędzanie czasu, tylko teraz trzeba się będzie umawiać, dojeżdżać, znajdywać czas. Przeniosłam się z powrotem do domu rodzinnego i nie potrafię sobie z tym poradzić. Jak wszyscy dookoła mogą dalej kontynuować swoje życie, a ja wszystko przeżywam, zatrzymałam się w miejscu i nie potrafię poradzić sobie z emocjami i powrotem do życia w nowym otoczeniu.
Jak poradzić sobie po rozstaniu z narzeczonym z powodu konfliktu z jego rodziną?

Witam,

mam problem po rozstaniu z moim narzeczonym, niestety to on podjął taką decyzję.. Ponieważ nie chciałam po ślubie mieszkać z jego rodzicami, nie czułam się u niego w domu szczęśliwa, czułam się wiecznie upokarzana i kimś gorszym, szczególnie przez jego ojca, który niejednokrotnie mnie obrażał. Mój ex narzeczony nie reagował ani nie stawał w mojej obronie. Prosiłam, abyśmy zamieszkali po ślubie w wynajmowanym mieszkaniu, a na przyszłe lata starali się coś odłożyć na coś swojego, ale on nie zrezygnował z opuszczenia domu rodzinnego i zmanipulowany opiniami rodziny rozstał się ze mną. Nie poszedł na żaden kompromis ani nie dał nam szansy na szczerą rozmowę.

Co mam zrobić? Moje życie legło w gruzach, mimo wszystko kocham tego człowieka i do samego końca byłam przekonana, że jednak pójdzie na to ustępstwo, by wyprowadzić się od nich. Odwołał wszystko, co było zamówione na ślub i powiedział, że jestem nikim dla niego, ponieważ chciałam go oddzielić od rodziny. Mimo kłótni, które wynikały przez ten temat nie wyobrażam sobie życia bez tego człowieka.. 

Było dużo cudownych chwil, ale nie umiem normalnie funkcjonować, zamartwiam się, nie mam sił, by wykonywać normalnych czynności.

Nawet się umyć, wpadłam w nałóg palenia, a w głowie mam ogromny chaos i lęk, że nikt mnie już nie pokocha..

Nie wiem, gdzie mam się zgłosić o pomoc.. już nie daje rady.

Jak poradzić sobie z żałobą i poczuciem winy po stracie przyjaciela, który popełnił samobójstwo?

Ostatnio przeżyłem coś, co totalnie mnie rozbiło – straciłem bliskiego przyjaciela, który popełnił samobójstwo. 

Cały czas jestem w szoku i mam ogromne poczucie winy, że nie zrobiłem więcej, nie powiedziałem czegoś, co mogło mu pomóc. Ciągle wracam do tych myśli, zastanawiając się, czy mogłem być bardziej obecnym, lepszym przyjacielem. 

To wszystko strasznie mnie przytłacza – czuję się pełen smutku, złości, bezsilności, a jednocześnie czuję, jakby moje życie stanęło w miejscu. Trudno mi normalnie funkcjonować, bo te emocje są zbyt silne. Nie wiem, jak poradzić sobie z tym wszystkim i jak ruszyć do przodu, zwłaszcza z tym poczuciem winy, które ciąży na mnie codziennie. Często zastanawiam się, jak mogę znaleźć wsparcie w tym trudnym czasie. Czy terapia mogłaby mi pomóc przejść przez żałobę i ten cały emocjonalny chaos? 

Jak zaakceptować tę stratę, pogodzić się z nią i żyć dalej, nie dając się przytłoczyć tym wszystkim? 

Boję się, że jeśli nie poradzę sobie z tymi emocjami, mogą one doprowadzić mnie do poważniejszych kryzysów. 

Zastanawiam się, czy są jakieś grupy wsparcia dla osób, które straciły bliskich w tak tragiczny sposób, bo czuję, że potrzebuję kogoś, kto zrozumie, przez co przechodzę. 

Naprawdę szukam wskazówek, jak zrozumieć te uczucia i znaleźć spokój w tym chaosie, bo teraz czuję się zagubiony i przytłoczony.

Jak poradzić sobie z utratą bliskiej przyjaciółki i odbudować swoją tożsamość?

doświadczyłam czegoś, co strasznie mnie poruszyło - straciłam bliską przyjaciółkę, z którą spędziłam wiele lat. 

to było jak nagły cios w serce, opierałam na tej relacji tyle rzeczy w życiu. Staram się zrozumieć, co się właściwie stało i dlaczego nasza przyjaźń się rozsypała. 

Doświadczam całego spektrum emocji, od smutku i żalu, przez złość, aż do rozczarowania. Czasami nie umiem zatrzymać tych myśli o tym, „co by było, gdyby...” czy ktoś mógłby mi doradzić, jak przetrwać ten czas? Czuję, jakby część mnie zaginęła i nie wiem, jak się pozbierać. Myślę nad tym, co mogę zrobić, żeby zrozumieć własne uczucia i zacząć na nowo układać swoje życie. 

Proszę o rady, bo już nie mogę tak żyć

Jak uwolnić się od wpływu rodziny i odzyskać pewność siebie?

Jestem dorosła, a mam wrażenie, że rodzina od dawna zawładnęła moim życiem. Mam myśli, że ciągle muszę robić to, co oni chcą lub nie mogę robić tego, co oni uważają, że nie powinnam. Matka, cała rodzina udowadnia od wielu lat, że nic nie potrafię, że nie poradzę sobie w życiu, a ja pomału zaczynam w to wierzyć i wątpić w siebie z dnia na dzień coraz bardziej. 

Mam strach o swoją przyszłość, zakładanie rodziny, że będę próbowała dostosować się do rodziny, myśleć czy to, co robię jest ok, lub czy to, co zrobię jest dla mojej rodziny do zaakceptowania na 100%. Nie umiem sobie z tym poradzić.

Jak poradzić sobie z utratą przyjaźni i poczuciem odrzucenia?
Witam,Nie mogę sobie poradzić ze startą przyjaciółki ,a właściwe nie wiem czy to była przyjaźń raczej nie z jej strony.Po krotce opiszę .Przyjechała z innego końca Polski,zmieniła całe swoje życie .Poznaliśmy się w pracy i razem pracowalysmy na 1 dziale.Pomagalam Jej w różnych sytuacjach kiedy trzeba było,wychodzilysmy razem poza pracą itp.Polkubilysmy się .Mówiła ze dobrze że jestem i że jestem dla niej ważna l.Od września Ona pracuje na innym dziale,zmienia też miejsce zamieszkania .Widujemy się w pracy przelotnie na zasadzie część.Mam wrażenie ze mnie unika z kultury się odzywa się do mnie i idzie dalej .Nie zatrztma się zeby zapytać co u mnie , od grudnia też nie mamy żadnego kontaktu telefonicznego.Mam wrażenie że byłam jej potrzebna na początku kiedy zaczęła pracę i była obca tutaj,dużo jej pomogłam a teraz widzę że nie jestem jej potrzebna to mnie odrzuciła .Zawsze byłam lojalna wobec niej ,widze też że nabrała pewności siebie jest inna niż była wcześniej zestresowana praca i zmiana życia .Przykro mi bo myślałam że będziemy przyjaciółkami dobrze że się dogadywałyśmy ...tak bardzo mi przykro że nie daje sobie rady z tą sytuacją ...cały czas chce mi się płakać. Nie wiem czy zapytać Jej czy nie chce kontaktu już z drugiej strony boje się z wprost powie ze nie chce . Po nowym roku napisałam jej smsa że jeśli będzie chciała gdzieś wyjść żeby napisała że ja nie chcę się narzucać i na to nic nie odpisała .Czuje że to koniec naszej znajomości ale nie potrafię sobie z tym poradzić ...Mam innych znajomych ale ta koleznka spowodowała ze więcej się śmiałam zaczęłam wychodzić częściej polubiłam ja i tak mi przykro ...Czy jak mogę coś zrobić jeszcze czy porozmawiać .Nie chce żeby pomyślała że jestem jakaś inna ..oczywiście nie jestem lesbijka .Poprostu dobrze się z nią czułam na wyjazdach i imprezach myslalam że będziemy razem jeździć z będę mieć towarzystwo ..chyba dlatego się tak zaangażowałam że jestem sama nie mam męża dzieci i myślałam że będę mieć przyjaciółkę sama tak jak ja do spędzania wolnego czasu .
Jak uwolnić się od toksycznych relacji w rodzinie i zadbać o własne zdrowie psychiczne?
Ojciec jest nerwowy, stosuje przemoc psychiczną od lat, mama też odwdzięcza się nieprzyjemnymi słowami i często się kłócą. Mają wyjechać razem do pracy za granicę, pierwszy raz od dawna będą razem dzień w dzień, ja również wyjeżdżam, ale do innego kraju i sama. Mama jest bardzo ze mną związana, wręcz toksycznie. Zawsze opowiada mi o wszystkim, o konfliktach z ojcem i to ja zawsze rozwiązywałam jej problemy, godziłam ich, byłam na każde zawołanie od podstawówki, aż do teraz, bo mam już dość. Teraz chcę się usamodzielnić i uwolnić od nich, a narasta ich konflikt, mama ciągle płacze i mówi, że nie wytrzyma z nim sama psychicznie, beze mnie. Mają za chwilę wyjeżdżać razem, a ona się załamuje, żałuje tej decyzji i ojciec umniejsza jej problemy, upokarza. Nie wiem co robić, czuję się winna, że zostawiam mamę i męczy się w toksycznym związku, jak jej pomóc? Boję się, że ojciec w nerwach jej coś zrobi, ale nie chcę ich oboje całe życie pilnować. Z kolei mama, ani nie chce go zostawić ani zostać sama w domu, bo uważa, że jak zostanie sama to ona już nie ma po co żyć. Jak w takiej sytuacji zadbać o swoje zdrowie psychiczne i bliską osobę? Nie chcę rezygnować z marzeń i żyć z nimi pod jednym dachem przez resztę życia, mam już 20 lat. Sama nie mam lekko, podejrzewam u siebie OCD, w przeszłości znęcali się nade mną w szkole przez 3 lata w podstawówce, przez co miałam depresję, myśli samobójcze i cięłam się. W tamtym okresie, około rok czasu nawet nie miałam do kogo się odezwać, zapominałam jak się rozmawia z ludźmi. Byłam tylko ja i moje myśli. Nikt o niczym nie wiedział, rodzina też, wyszłam z tego bez pomocy kogokolwiek. Bałam się ludzi, do teraz czasami mam lęki, a znowu czuję się beznadziejnie i mam wahania nastroju, bo ciągły stres w domu źle na mnie wpływa. Na dodatek rodzice zachowują się jak duże dzieci, które oczekują ode mnie, że to ja rozwiążę ich problemy. Czy powinnam skupić się przede wszystkim na sobie i rozwoju, rozpocząć jakąś terapię?
Jak radzić sobie z zazdrością i kontrolą w relacjach przyjacielskich oraz odbudować utracone zaufanie?

Witam. Przez pewien czas byłam blisko w relacji z dwiema dziewczynami. Po pewnym czasie zauważyłam, że zaczęły się one obydwie odsuwać ode mnie. Byłam zazdrosna o tę relację (gdzie to niestety ukazywałam) I z jedną z nich straciłam kontakt, bo poczuła, że wtrącam się w jej życie. Zaczęłam się odsuwać od tych koleżanek, stwierdzając, że nie ma co być w relacji na siłę. Po jakimś czasie u nich nastąpił konflikt i jedna z nich zaczęła się do mnie zbliżać. Byłyśmy naprawdę bardzo blisko. 

Każde problemy, troski, żale rozwiązywałyśmy razem. 

Ostatnio ona zaczęła znowu odnawiać kontakt z poprzednią koleżanką, zaczęły znowu być blisko siebie, poczułam, że nasze spotkania, rozmowy już nie są takie jak kiedyś. Zasugerowała mi ona, żebym odezwała się do tej dziewczyny i wyjaśniła z nią wszystko. Napisałam do niej, dowiedziałam się, że miała do mnie problem, ponieważ ona była w ciąży, że była sama, nie miała z kim porozmawiać. Ja po prostu miałam blokadę do niej, bo sama się odsunęła i nie chciała ze mną relacji,  a wymagała ode mnie, żebym jej pomagała (gdzie o tę pomoc mnie nie prosiła). Przyznałam jej i przeprosiłam za to, że kontrolowałam jej życie i ciągle musiałam gdzieś być z nią. Napisałam jej, co czułam, że miała prawo się odsunąć, ale sugerowanie, że nie miała ode mnie pomocy nie prosząc o nią to nie mogła mnie winić. Ona sugerowała mi już w grudniu spotkanie ze możemy się zobaczyc(bo urodziła dziecko i chciała pokazać córkę), ja nie umiałam się spotkać, bo musiałam wszystko przetrawić i napisałam, że porozmawiam z mężem i spotkamy się następnym razem. Ja jej zasugerowałam spotkanie ostatnio, pomoc przy dziecku i ogólnie. Powiedziała, że da znać i dziękuję za troskę. Porozmawiałam z przyjaciółka, powiedziałam, że się do niej odezwałam i powiedziałam co czuje i wql, popierała mnie i była szczęśliwa że zrobiłam krok. Ostatnio rozmawiałam z przyjaciółka i znowu odczułam zazdrość, że znowu do niej idzie, a do mnie po wielu zaproszeniach nawet nie przyszła. I wysłuchałam, że to wszystko moja wina, że powinnam dawno wyciągnąć rękę, bo ona jest taka, że nie potrafi. Zarzuciła mi, że ciągle tłumaczę się i bronie swoimi problemami psychicznymi a ja nie czuje ze to obrona tylko po prostu się tak czuje. Nie umiałam podjąć wcześniej takiej decyzji, żeby się odezwać, bo tego nie czułam, miałam blokadę. Teraz ona wyczuła, że ciągle ja kontroluje, bo ona się z nią spotyka i ciągle mam o to problem i nie umiem się pogodzić ze oni są razem, a jakbym się odezwała to też bym z nimi mogła spędzać czas. Obwiniam mnie ze jestem hipokrytka, bo powinnam od razu się umówić na spotkanie skoro tak mi bardzo na tym zależy. Ale tal naprawdę po prostu czuje ze moja najbliższą przyjaciółka znowu woli ją od niej Czuje się okropnie, chodzę do psychologa. Niby wszystko sobie mówię i tłumaczę, ale nie umiem się z tym pogodzić. Co mam zrobić