Left ArrowWstecz

Jak przekonać osobę z depresją dwubiegunową do regularnego przyjmowania leków?

Witam, moja teściowa (60 lat) choruje na depresję dwubiegunową z objawami psychozy i manii. Teściowa ma przepisane leki - conwulex i depakine (tak czyta się te nazwy). Teściowa ma problem z zadbaniem o higienę i prostymi czynnościami. Mieszkamy 600 km od niej, lecz ma blisko siebie resztę rodziny. Teściowa co jakiś czas przestaje brać leki i zawsze kończy się na szpitalu psychiatrycznym. Czy może ktoś dać rady, jak możemy przekonać ją do brania leków w momencie, kiedy przestaje je brać? Całą rodziną bardzo prosimy o rady, niestety teściowa nie zgodzi się na stałe wizyty na psychoterapii. Teściowa nagle po prostu przestaje brać leki i kłamie wszystkim, że bierze.

User Forum

Wiktoria

3 miesiące temu
Krzysztof Skalski

Krzysztof Skalski

Choroba afektywna dwubiegunowa z objawami manii i psychozy wymaga stałego leczenia, a odstawienie leków co, jak Pani pisze, niestety się powtarza, często prowadzi do nawrotu i hospitalizacji. Brak świadomości choroby bywa typowy i sprawia, że osoba chora nie widzi potrzeby leczenia, a nawet zaprzecza, że je przerwała. W takiej sytuacji warto porozmawiać z lekarzem prowadzącym teściowej o możliwości zastosowania leków długodziałających, które podaje się w formie zastrzyków i które trudniej samodzielnie odstawić. Skoro ma blisko siebie rodzinę, dobrze, by ktoś zaufany mógł na co dzień nadzorować przyjmowanie leków, np. poprzez fizyczną obecność lub wideorozmowę. Kluczowe będą również rozmowy z teściową w okresach stabilniejszych z troską i spokojem, odwołując się do faktów i skutków wcześniejszych nawrotów. W momentach, gdy objawy się nasilają, nie ma sensu wdawać się w polemiki wtedy najlepiej reagować szybko, kontaktując się z lekarzem lub służbami medycznymi. Rozumiem, że z takiej odległości to szczególnie trudne, ale już sama Pani uważność i zaangażowanie ma ogromne znaczenie.

3 miesiące temu
Karolina Maciejewicz

Karolina Maciejewicz

Cześć Wiktoria, 

 

Sytuacja, w której się znaleźliście, jest naprawdę trudna i bardzo obciążająca emocjonalnie, zwłaszcza że mieszkacie daleko i nie możecie być przy teściowej na co dzień. Choroba afektywna dwubiegunowa z objawami psychotycznymi i epizodami manii to schorzenie, które wiąże się z poważnymi trudnościami w funkcjonowaniu, a jedną z najczęstszych i najtrudniejszych do opanowania kwestii jest brak wglądu w chorobę. W praktyce oznacza to, że osoba chora naprawdę wierzy, że nie potrzebuje leków, że nic jej nie dolega i odstawia leki, nie z przekory, lecz z przekonania. 

 

Bardzo często w takich sytuacjach pojawia się też mechanizm zaprzeczenia i okłamywanie bliskich, że wszystko jest w porządku. To również objaw choroby, nie manipulacja.

Wasza troska jest bardzo ważna i naturalna, ale musicie pamiętać, że zmotywowanie osoby do przyjmowania leków w sytuacji, kiedy nie uznaje ona swojej choroby, wymaga dużej delikatności i cierpliwości. Jednym z najskuteczniejszych podejść jest budowanie relacji opartej na zaufaniu i akceptacji – nie warto próbować "przemawiać do rozsądku", ale raczej rozmawiać o tym, co teściowa chce osiągnąć w swoim życiu, co jest dla niej ważne, i pokazywać, że leki mogą być narzędziem w osiągnięciu tych celów (np. większej niezależności, spokojniejszych relacji, uniknięcia szpitala). Czasem warto rozmawiać nie o samej chorobie, tylko o konsekwencjach np. że po lekach jest spokojniej, że łatwiej utrzymać kontakt z wnukami, że można zachować samodzielność.

 

Warto też porozmawiać z lekarzem psychiatrią prowadzącym, być może możliwe jest przepisanie leków w formie długodziałającej (np. zastrzyków depotowych), które przyjmuje się raz na kilka tygodni, co bardzo zmniejsza ryzyko samodzielnego odstawienia. Lekarz może również rozważyć włączenie opiekuna prawnego lub osoby upoważnionej do informacji o leczeniu – jeśli w rodzinie jest ktoś zaufany, kto mieszka blisko i mógłby choćby dyskretnie kontrolować przyjmowanie leków. Niestety, jeśli osoba jest formalnie samodzielna i nie została ubezwłasnowolniona, nie można jej zmusić do leczenia – dlatego tak ważne jest szukanie strategii motywacyjnych i budowanie relacji.

Choć teściowa nie zgadza się na terapię, może udałoby się zaproponować coś mniej zobowiązującego np. regularny kontakt z kimś zaufanym (pielęgniarką środowiskową, pracownikiem socjalnym, terapeutą środowiskowym), kto mógłby z nią być w relacji i jednocześnie monitorować jej stan. W niektórych miastach działają zespoły leczenia środowiskowego (ZLŚ), które mogą przyjeżdżać do domu pacjenta i oferować wsparcie bez potrzeby wyjazdu do poradni.

 

W dłuższej perspektywie można również rozważyć – oczywiście tylko w zgodzie z rodziną i lekarzem – jakie są możliwości prawne: np. częściowego ubezwłasnowolnienia lub nadzoru opiekuńczego, jeśli zachowanie teściowej stwarza realne zagrożenie dla niej samej (niewielu bliskich o tym wie, ale takie rozwiązania czasem są konieczne, by zapewnić chorej osobie bezpieczeństwo). Najważniejsze jednak jest to, byście jako rodzina nie byli z tym sami – warto rozważyć kontakt z lokalną organizacją pacjentów lub grupą wsparcia, gdzie możecie usłyszeć, że inni mierzą się z podobnymi problemami i poznać ich sposoby radzenia sobie.

 

Z pozdrowieniami, 

Karolina Maciejewicz 

Psycholog

3 miesiące temu
Aleksandra Nizińska

Aleksandra Nizińska

Niestety osoby z chorobami psychicznymi takimi jak choroba afektywna dwubiegunowa, schizofrenia i inne zaburzenia neurorozwojowe lub urojeniowe charakteryzują się odstawianiem leków przez pacjentów co jakiś czas. Pacjenci w chwilach lepszego samopoczucia i remisji mają tendencję do wiary, że są już zdrowi i nie potrzebują leków. Często takie zachowania wiążą się również z uciążliwymi skutkami ubocznymi t.j. poczuciem zobojętnienia, senność, przybieranie na wadze, poczuciem otępienia itp. Nie spotkałam się z sytuacją, kiedy udało się na stałe przekonać pacjenta do brania leków, ale sądzę, że warto porozmawiać z prowadzącym lekarzem psychiatrą. Lekarze mają większe doświadczenie w prowadzeniu pacjentów w obszarach farmakologii i być może lepsze zasoby, podpowiedzi oraz sugestie jak można sobie z tym radzić. 

 

Pozdrawiam,

Aleksandra Nizińska

3 miesiące temu
Natalia Krawiec-Jokiel

Natalia Krawiec-Jokiel

Dzień dobry,

 

Zachęcam do podjęcia próby przeformułowania sposobów komunikacji. Trochę tak jakbyście chcieli Państwo przekazać jej troszkę odpowiedzialności za branie leków, ponieważ, jak rozumiem, teściowa nie jest osobą ubezwłasnowolnioną. 

Jak to zrobić? Spróbujcie postawić ją w roli eksperta od siebie i przeprowadzić "wywiad". Mianowicie, czy dostrzega różnicę między przyjmowaniem, a odstawieniem leków? Co jest przyczyną tego, że zapomina bądź odrzuca leki? Czy, skoro kłamie o ich przyjęciu, ma pewne obawy o reakcję z Waszej strony? Co byłoby dla niej pomocne w przyjmowaniu pamiętaniu o lekach? Rozumiem, że odrzucenie leków przez teściową pojawia się prawdopodobnie w momencie manii, czyli momentu, w którym pacjent czuje się najlepiej, że może wszystko i nic go nie ogranicza. Być może pomocnym posunięciem byłaby edukacja teściowej (oczywiście w granicach możliwości - bo zrozumiałam, że odrzuca psychoterapię) w ogóle czym jest jej choroba, jak ona ją rozumie, czy w ogóle ma akceptację swojego stanu. Warto do tych rozmów może oddelegować jedną osobę, którą teściowa darzy szczególnym zaufaniem i ma największy posłuch ze strony teściowej. Jak za dużo osób do niej mówi o tym samym, może to w niej wzbudzić frustrację i zagubienie. 

Trzymam kciuki. 

 

Pozdrawiam

Natalia Krawiec-Jokiel 

3 miesiące temu
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli

Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli

Dzień dobry,

w przypadku choroby afektywnej dwubiegunowej z objawami psychozy i manii, regularne przyjmowanie leków jest kluczowe. Niestety, zaprzestawanie farmakoterapii i zaprzeczanie objawom są częstymi trudnościami – zwłaszcza w fazie manii, kiedy pojawia się iluzoryczne poczucie zdrowia i autonomii.

Rezygnacja z leków może być nieświadomym wyrazem potrzeby kontroli, lęku przed zależnością lub trudnością w akceptacji choroby jako części tożsamości. W takim przypadku kluczowe staje się nie tylko przypominanie o lekach, ale także budowanie stabilnej, nieoceniającej relacji z osobą chorującą, w której będzie mogła poczuć się bezpiecznie, nieatakowana, ale widziana w swojej trudności.

Co można zrobić w praktyce:

- zaangażować bliską osobę z otoczenia (np. kogoś z rodziny na miejscu), która w neutralny, wspierający sposób będzie monitorować przyjmowanie leków,

- włączyć lekarza psychiatrii w rozważenie formy leczenia długodziałającego (np. leki w iniekcji depot),

- spróbować, by teściowa nawiązała choćby okazjonalny kontakt z terapeutą – niekoniecznie w formie stałej psychoterapii, ale jako miejsce neutralnej rozmowy, bez presji.
 

Chociaż nie ma jednej metody „przekonania” osoby chorej do leczenia, stała obecność i spokojna konsekwencja otoczenia mogą z czasem zwiększyć jej gotowość do współpracy.
 

Pozdrawiamy,
Zespół Pracowni Psychoterapii Wolne Myśli

3 miesiące temu
Anastazja Zawiślak

Anastazja Zawiślak

To, z czym się mierzycie jako rodzina, jest bardzo trudne i niestety częste przy chorobie afektywnej dwubiegunowej (CHAD), szczególnie z objawami psychotycznymi. Brak wglądu w chorobę (czyli nieświadomość tego, że jest się chorym) oraz odstawianie leków to jedne z największych wyzwań w opiece nad osobą chorującą przewlekle psychicznie. Co możecie zrobić w tej sytuacji, przede wszystkim rozmawiajcie z nią w fazie stabilizacji, nie w kryzysie. Gdy objawy są wyciszone, łatwiej o racjonalną rozmowę. Spróbujcie wtedy spokojnie ustalić, co mogłoby jej pomóc utrzymać leczenie — np. przypomnienia, pomoc konkretnej osoby na codzień itp. Zaproponujcie prosty plan „co robić, gdy…”. W fazie zdrowia możecie wspólnie spisać krótki plan: „Jeśli poczuję, że chcę przestać brać leki, dzwonię do…” – nawet jeśli nie będzie go zawsze przestrzegać, może to pomóc jej poczuć większą sprawczość i odpowiedzialność.

 

W kolejnym kroku warto zadbać o kontakt z lekarzem prowadzącym. Jeśli rodzina ma pełnomocnictwo medyczne lub możliwość porozmawiania z psychiatrą, można zgłosić ryzyko odstawiania leków i ukrywania tego faktu. Lekarz może wtedy rozważyć inne formy leczenia (np. leki o przedłużonym działaniu – depot). Zapytajcie lekarza o leki depot (domięśniowe, długodziałające). Podaje się je raz na kilka tygodni i są mniej zależne od codziennej samodzielnej decyzji pacjenta.

 

W momencie, gdy odstawienie leków prowadzi do ryzykownych zachowań lub silnego pogorszenia, można interweniować przez lekarza lub wezwać pogotowie psychiatryczne.

 

To ważne, że chcecie pomóc – i że robicie to jako rodzina. Choroba dwubiegunowa to choroba przewlekła, ale przy dobrze dobranym leczeniu i wsparciu można znacząco poprawić jakość życia chorego i jego otoczenia. Jesteście dla niej ogromnym wsparciem – choć może nie zawsze to widać. 

 

Pozdrawiam,

Anastazja Zawiślak

Psycholog

2 miesiące temu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Witaj, 

To, przez co przechodzicie, jest bardzo trudne i obciążające dla całej rodziny. Choroba dwubiegunowa, szczególnie z objawami psychotycznymi, wymaga systematycznego leczenia, ale niestety częstym problemem jest to, że chorzy w pewnym momencie przestają brać leki często dlatego, że w fazie manii czują się zbyt dobrze, by uznać, że nadal są chorzy, lub po prostu nie mają świadomości choroby. To, że teściowa kłamie na temat brania leków, nie wynika ze złej woli, to częsty mechanizm obronny, który niestety naraża ją na nawroty i hospitalizacje.

Najważniejsze w takiej sytuacji jest zachowanie spokoju i próba budowania zaufania agresywne lub oskarżające rozmowy najczęściej pogłębiają opór. Warto, byście jako rodzina spróbowali porozmawiać z jej lekarzem prowadzącym i zapytali o możliwość leczenia długoterminowego w formie zastrzyków (tzw. leki depot), które są podawane raz na kilka tygodni i nie wymagają codziennego zażywania tabletek. Taka forma leczenia znacznie zmniejsza ryzyko przerwania terapii. Jeśli stan teściowej się pogarsza, a nie chce przyjmować leków, możecie też rozważyć wystąpienie do sądu o ustanowienie kuratora lub opiekuna prawnego to rozwiązanie trudne emocjonalnie, ale czasem konieczne, aby zapewnić chorej bezpieczeństwo. Dobrze byłoby też, aby bliska rodzina mieszkająca na miejscu wspierała ją w codziennych obowiązkach i dyskretnie monitorowała sytuację nie po to, by ją kontrolować, ale by pomóc jej trzymać się terapii.

Zrozumienie, edukacja i konsekwencja w działaniu są tu kluczowe. Choroba dwubiegunowa nie znika, ale przy dobrze prowadzonym leczeniu można osiągnąć względną stabilizację. Jesteście dla niej bardzo ważni i to, że szukacie pomocy, świadczy o Waszej trosce i odpowiedzialności. Życzę Wam powodzenia i trzymam kciuki!

 

Z pozdrowieniami 

Kacper Urbanek 

Psycholog, diagnosta 

2 miesiące temu
Katarzyna Gołębiewska

Katarzyna Gołębiewska

Dzień dobry,

 

Sytuacja, którą się Pani podzieliła, jest niezwykle trudna i obciążająca dla całej Waszej rodziny. 

 

Choroba afektywna dwubiegunowa jest trudna w przebiegu i jednocześnie w przewidywaniu jej zaostrzeń. Zawsze podstawowym zagadnieniem jest psychoedukacja pacjenta i osób bliskich w obszarze rozpoznawania nawrotów choroby, a szczególnie występowania hipomanii i manii, bo to w tych epizodach częściej dochodzi do odstawienia leków (pacjent w swoim odczuciu czuje się lepiej i często nie widzi sensu kontynuowania leczenia, co oczywiście nasila objawy).  

Myśląc o nawrotach choroby, które mają miejsce również w sytuacji regularnego brania leków, zawsze należy rozpoznawać występowanie czynników obciążających, którymi może być np. sytuacja silnego stresu lub zaostrzenie chorób somatycznych. Psychoedukacja powinna obejmować osoby z otoczenia pacjenta, bo to często one obektywnie są w stanie zauważyć zmiany w zachowaniu chorego. Warto się zatem zastanowić, kto w otoczeniu Pani teściowej jest w stanie reagować na zauważalne zmiany w jej zachowaniu. Spotkania psychoedukacyjne często są prowadzone na oddziałach psychiatrycznych (w każdym szpitalu, w którym pracowałam, prowadziłam psychoedukację dla chorych i członków rodzin). Warto zatem zrobić rozeznanie w otoczeniu Pani i teściowej, w tym temacie.

Oczywiście warunkiem koniecznym utrzymania stanu remisji jest ciągły i stały kontakt z lekarzem psychiatrą.

W sytuacji braku możliwości codziennego dochodzenia do teściowej, warto porozmawiać z pracownikami MOPSu lub MOPRu w miejscu zamieszkania Pani teściowej i rozważyć usługi opiekuńcze. Często można otrzymać codzienne wsparcie pracownika, który dopilnowuje brania leków, pomoże w czynnościch higienicznych, zrobieniu zakupów itp., a w sytuacji pogorszenia, od razu informuje rodzinę. 

 

Pozdrawiam

Katarzyna Gołębiewska

Psycholog i psychoterapeuta

2 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Witam. Od jakiegoś czasu zauważyłam u siebie problem z emocjami. I bardzo często reaguje płaczem. Ostatnio odbyłam w pracy rozmowę z przełożonym, bardzo się stresowałam i przy trudnych pytaniach chciało mi się płakać, a z rozmowy wyszłam cała spocona. To tego towarzyszą mi migreny.. Które najbardziej nasilają się w czasie okresu. Mam też problem z przytyciem, moja waga jest chwiejna.. Chciałabym zabrać się za siebie, mieć w kimś wsparcie.
Dzień dobry. Chciałam zapytać jak być bardziej pewnym siebie i asertywnym? Półtora roku temu urodziłam dziecko od tego czasu moja pewność baaaardzo spadła. Miałam okazje zmienić prace na lżejsza. Umysłowa. Jednak wycofałam się bo bałam się ze sobie nie poradzę. We wszystkim widze swoją porażkę. Ze będą się ze mnie śmiali i wytykali mnie palcami, gdy coś pójdzie nie tak…
Jak przyjąć krytykę od bliskiej mi osoby?
Czuję się zagubiona-mieszkałam z przemocową babcią, tata zostawił bez pomocy, nie potrafię znaleźć pracy ani spełniać się.
Mam pytanie, bo nie wiem, co zrobić. Od matury mieszkałam z przemocową Babcią. Nie pozwalała mi na nic, stosowała przemoc. Nie potrafiłam się wyprowadzić, bo były potrzebne na to pieniądze. Mój Tata zostawił mnie bez pomocy. Nie mam pracy. Skończyłam studia, po których nie mogę żadnej pracy znaleźć. Leczę się na stany lękowo-depresyjne. Chciałabym jeszcze iść na studia, marzyłam o rodzinie. Proszę o pomoc
Czy można samemu wyleczyć się z depresji? Kolejki NFZ są za długie.
Czy można samemu wyleczyć się z depresji? Długo czeka się na wizytę na NFZ, a nie stać mnie prywatnie.
Ostatnimi czasy czuję się troszkę "odklejona" od rzeczywistości, tzn. czas leci mi bardzo szybko
Ostatnimi czasy czuję się troszkę "odklejona" od rzeczywistości, tzn. czas leci mi bardzo szybko, czuję, że nie jestem w pełni świadoma rzeczywistości, ponadto zanim się nie obejrzę znowu jest wieczór, itp. Co to może oznaczać?
To będzie długie i głupie, ale bardzo mocno się tym przejąłem, bo zawsze przejmuje się takimi rzeczami za bardzo.
To będzie długie i głupie, ale bardzo mocno się tym przejąłem, bo zawsze przejmuje się takimi rzeczami za bardzo. Mniej więcej: Głupi temat i prawdopodobnie troll, ale chciałbym się tym podzielić. Pod filmikami "tvn series" często pojawia się jedna dziwna dziewczyna z różowo-włosą wróżką Winx na avatarze. W nicku ma "icey coś" . Napisała ponad 100 komentarzy, w których wypisuje jakieś głupoty typu "trzeba wytruć wszystkie Chłopczyce" Wszystkie otyłe osoby to "feministki" Często również wypisuje rzeczy takie jak "każdą.matka zmusza swoją córkę do noszenia męskich ubrań, a każdy ojciec znęca się nad swoją córką" Dziewczyna ma prawdziwą obsesję na punkcie nienawidzenia "chłopczyc" czyli chyba dziewcząt niebędących "dziewczęcymi" Dziewczyna również często nęka inne osoby wypisując do nich, że są chłopczycami i grubymi feministkami. Na początku byłem pewien, że to troll, ale ona wypisuje te rzeczy non stop, a osoba robiącą sobie żarty już dawno by się znudziła. Kiedy napisałem do niej, o co jej chodzi i starałem się jej wytłumaczyć, że to, co robi jest głupie napisała że "przeze mnie nienawidzi chłopczyc jeszcze bardziej". Również w kilku komentarzach napisała, że jest osoba DOROSLA którą musiałem wcześniej wyprowadzić się od matki i zamieszkać sama. Może jej matka nie była za bardzo dziewczęca - stąd wzięła się ta nienawiść? Albo to po prostu dziwna 10-letnia dziewczynka, którą wymyśliła całą to historie ponad to by nie wyszło jaki.ma wiek. Wiem, że to, co tutaj napisałem to chore głupoty, ale trochę mnie to ruszyło. Tak właściwie są dwie tego typu dziewczyny nieustannie komentujące te głupie paradokumentu tvn (głównie szpital) obie mają podobne nazwy i Wrozki na avatarze Tylko ta druga (z niebieska wróżką-nie różowa) Jest trochę bardziej tolerancyjna (ale również nienawidzi feministek) To głupia drama, którą nikogo nie obchodzi, ale ktoś to pewnie przeczyta i będzie miał ubaw. Z jakiegoś powodu strasznie mnie to boli. A ta dziewczyna doczepiła się nawet mnie, kiedy próbowałem jej pomóc...napisała, że przeze mnie jeszcze bardziej nienawidzić "chłopczyc". Zgłaszałem ją YouTube, ale nic z tym nie zrobił. A z jakiegoś powodu moje komentarze dostały Shadow bana. _______________ Ale co jeśli zobaczy jej komentarze jakieś dziecko i zacznie myśleć tak samo?
Odczuwam lęki i zmęczenie po tym, jak straciłam babcię, a teraz ukochanego zwierzaka. Boję się iść do szkoły, nie chcę zmian, ponieważ jest ich już tak dużo w moim życiu.
Dzień dobry, jak mogę poradzić sobie z ogromnym smutkiem? Moja świnka morska, którą miałam 8 lat zachorowała podczas mojego wyjazdu i niestety zmarła. Od tego czasu nie mogę przestać być smutna i najgorsze jest to, że gdy zaczynam się czuć lepiej to ktoś z mojej rodziny musi mnie dobić. Nie wchodzę do pokoju, w którym była i w sumie ze swojego pokoju też praktycznie nie wychodzę. Nie mam siły iść do szkoły a za niedługo kończą się ferie i nie mogę zostać w domu, bo mam już sporo nieobecności. Jest to dla mnie podwójnie ciężkie, bo w zeszłym roku zmarła moja babcia i gdy myślałam już, że z tym smutkiem nie dam sobie rady to przyszedł kolejny. Dodatkowo walczę z dość ciężkim lękiem o charakterze napadowym i teraz jestem dodatkowo zmęczona, nie tylko lękiem, ale i smutkiem. Mam wrażenie, że od ponad pół roku wszystko jest przeciwko mnie. Mam również inny problem- ciągle patrzę w przeszłość i nie umiem skupić się na tym co jest i na tym co będzie. Wiem, że sporo osób tak ma, ale u mnie jest to już dość uciążliwe. Ciągle myślę o tym co było i jak wtedy było dobrze, bo w przyszłości nie widzę nic dla mnie dobrego. Próbuję już parę miesięcy walczyć o powrót do dawnej kondycji psychicznej, ale kompletnie mi to nie wychodzi. :( Czuję się taka bezsilna, bo przez te ostatnie miesiące straciłam babcię, przyjaciół, świnkę, zdrowie oraz część wesołej mnie. Bardzo chciałabym cofnąć czas do kwietnia zeszłego roku, bo wtedy mam wrażenie, że wszystko się zaczęło. Albo chociaż do wakacji. Przytłacza mnie presja szkoły, którą kończę za rok i to również mnie dobija. Gdy tylko myślę o liceum od razu zalewam się łzami i cała panikuję. Nie chcę kończyć szkoły, do której się przyzwyczaiłam. Nienawidzę w życiu zmian, dlatego pewnie też ciężej mi z tymi smutkami czy lękiem. Od zawsze byłam dość lękliwa, najpierw były to rzeczy typu wysokie drabinki czy zasypianie przy zgaszonym świetle a teraz jest to lęk o wyjście z domu, przyszłość i o wiele innych rzeczy. Ja chciałabym żyć jak dawniej, bo mam wrażenie, że niedługo nie dam rady. Mimo, że uwielbiam życie to ostatnio coraz bardziej mnie załamuje, nie pamiętam kiedy miałam dzień, by nie spanikować czy nie być smutną. Byłam zapisana do psycholożki, która jest również psychoterapeutką, ale ciągle a to ja byłam chora a to pani psycholog nie mogła i tak się to ciągnie około miesiąc. :( Staram się mimo lęków wychodzić do szkoły czy na spacery, ale wiąże się to nie raz z mocnym zmęczeniem po tym wszystkim. Mam wrażenie, że ten lęk mocno osłabił mi mięśnie, bo po prostu nie raz nie mam siły, a nie się boję a nogi bolą mnie już po dwóch kilometrach, podczas gdy w wakacje bez problemu chodziłam nawet 15. :( Co mogłabym zrobić, by pomóc sobie z tymi problemami? Nie wiem czy będę teraz w stanie wyjść do psychologa a bardzo już potrzebuję sobie pomóc. Chciałam zapisać się na konsultację online, ale moi rodzice twierdzą, że to nie jest skuteczne i muszę zobaczyć kogoś na żywo. Przez dłuższy czas uważali też, że udaję, bo chcę się wymigać od szkoły, co sprawiło mi dużą przykrość, bo ja naprawdę się bardzo boję. :( Przecież nie trzęsę się cała i czuję się źle, bo nie chcę iść do szkoły. Mój organizm po prostu robi to, bo czuje zagrożenie. Liczę na jakieś rady co robić by było lepiej, bo było już lepiej z tymi lękami no, ale teraz to ze świnką znowu je spotęgowało. :( Z góry dziękuję za pomoc i serdecznie pozdrawiam. :)
Jestem ciągle zmęczona, wstaje już zmęczona, prawie cały czas odczuwam dziwny niepokój.
Dzień dobry, jestem ciągle zmęczona, wstaje już zmęczona, prawie cały czas odczuwam dziwny niepokój. Do wielu rzeczy muszę się zmuszać choć bym wolała zostać w łóżku. Co to moze byc?
13 lat, nadużywam alkoholu. W głowie mam wrażenie, że są dwie osoby, z czego jedna jest odrębna ode mnie.
Dzień dobry- mam pytanie, mam problem, nadużywam alkoholu, tak dla jasności mam 13 lat. Oprócz tego mam wrażenie, że przez to zacząłem się kłócić z samym sobą w głowie, ale w specyficzny sposób, ponieważ przybiera to rozmowę między dwiema różnymi osobami. Ta druga osoba, z którą rozmawiam, zdaje się być dla mnie bardzo niemiła, często mnie obraża i mnie odsuwa od pomysłu, aby o tym komuś powiedzieć. Te rozmowy nie pojawiają tylko po alkoholu, na trzeźwo też to mam. Mam stwierdzoną depresję oraz zespół aspergera. Niezależnie od mojego samopoczucia tak samo często się to pojawia i często on komentuje moje działania, myśli, myśli samobójcze, picie alkoholu, w zasadzie wszystko. Moje pytanie brzmi co zrobić i co to może być ?
Jestem z narzeczoną, która, uważam, że jest ofiarą parentyfikacji.
Jestem z narzeczoną, która, uważam, że jest ofiarą parentyfikacji. Mieszka osobno, ale jest emocjonalnie uwiązana z rodziną, szczególnie mamą, która mąż zostawił, gdy moja partnerka była nastolatką. Kupiłem dom, proponowałem oglądanie poprzednich, ale nie była zainteresowana. Ona nie dokłada się, nie musi dać nawet złotówki na zakup i remont. Nie bierze też w tym fizycznego udziału. Ale wymyśla wiele pomysłów niepraktycznych i znów nie słucha argumentów. Pokazuje tak, jak powiedziała, że nie pasuje jej ten dom już ze względu na to, że znajduje się on w moich stronach. Od tamtej pory zaczęło się wszystko sypać. Dziś nie rozmawiamy już 15dni. Przed milczeniem zaczęło się negowanie wszystkiego, bunt, walka i odrzucenie. Nie dało się rozmawiać, argumenty nie trafiały. Do tego urąganie zasłaniane, że to żart. Ostatecznie zaproponowana terapia skutkowała obrazą majestatu i ciszą. Partnerka mówi, że nie chce dzieci i jest to jej świadoma decyzja, ale ewidentnie widzę po niej panikę, wiele leków o których nie możemy porozmawiać, bo ona nie chce. Mieszka sama w wynajmowanym mieszkaniu i pracuje, a proponowała zamieszkanie na próbę. Ja chcę ją ściągnąć na stałe do siebie, szczególnie, że mam dużo lepsze warunki mieszkalne i zarobkowe. Jak to naprawić czy w ogóle się da, i czy jest sens. Jak powrócić do rozmów, by nie dać złudnego poczucia wygranej. I jak namówić taką osobę na terapię. Nie widzę innej opcji, by cokolwiek się zmieniło i nie mam już pomysłów.
Boję się o swoje życie przy braniu leków antydepresyjnych.
Boje się brać leki antydepresyjne, ponieważ codziennie boję się, że umrę.
Nie mogę spać, nie chce mi się wstać z łóżka, nie chce mi się jeść - co się ze mną dzieje?
Witam nie wiem co się ze mną dzieje nie mogę spać ,nie che mi się wstać z łóżka ,nie chce mi się jeść ,ciągle płacze ,przytłaczają mnie myśli ,ciężar w klatce ,ból .Jestem bezradna ,smutna ,czuje się bezwartościowa .Odcinam się od ludzi znajomych ,zamykam się w sobie .
Witam. Mam 31 lat i prawie 6-letnią córkę. Pół roku temu zakończyłam swój 7-letni związek
Witam. Mam 31 lat i prawie 6-letnią córkę. Pół roku temu zakończyłam swój 7-letni związek z partnerem, który nie był udany. Ciągle byłam sama z dzieckiem, gdyż mój partner wolał towarzystwo kolegów i używki. W końcu powiedziałam - dość. Ciągle byłam w nerwach, były kłótnie, wyżywanie się na dziecku w postaci podnoszenia głosu. Odkąd odeszłam, mieszkam sama z córką, wynajęłam mieszkanie. Czuję się samotna i nie mam chęci na nic... Nie chce mi się często kąpać, malować, sprzątać czy gotować. Nie należę do osób leniwych, wręcz odwrotnie. Od dłuższego czasu brak chęci na cokolwiek. Córka daje w kość, jest nieposłuszna, często sobie nie radzę, krzyczę na nią, a potem gdy pójdzie spać, to żałuję tego... Przestałam się sobie podobać, stałam się jakby zdziadziała... Od miesiąca nie pracuje, ponieważ firma nie przedłużyła mi umowy... Nie mogę spać w nocy, bo ciągle myślę o wszystkim, martwię się, co będzie, jak sobie dam radę... Czy to jest depresja?
Czy jeżeli leczę się na depresję, jestem na lekach, ale zaczynam zauważać myśli samobójcze, ale czuje ze nie są to myśli że bym to dala rade zrobić, to czy mam przesawiac wizytę u psychiatry na szybszy termin ( termin mam na początek grudnia) Czy poczekać i obserwować jak się to będzie rozwijało?
TW: myśli samobójcze. Samotność, depresja i niesprawiedliwość: poszukuję porady psychologicznej

TW: myśli samobójcze

 

Witam, mam na imię Telimena i mam 30 lat. Jestem bardzo nieszczęśliwą i samotną osobą.
Moja mama wychowywała mnie samotnie. Gdy byłam dzieckiem, mój tata się mną nie interesował.
Jako dziecko byłam odrzucana i zaniedbana. Moja rodzina się mną nie interesowała, moja mama wychowywała mnie samotnie.
W szkole byłam bita i nikt nie chciał się ze mną przyjaźnić.

W szkole podstawowej byłam bardzo zamknięta w sobie. Nauczyciele się mną nie interesowali, dzieci mnie biły i odrzucały. W szkole nie miałam żadnych przyjaciół.
Jako dziecko czy nastolatka nigdy nie miałam przyjaciół. Nie wiem, co to znaczy mieć prawdziwą przyjaciółkę.
Zawsze marzyłam, by iść na huśtawkę z koleżanką. Zawsze marzyłam, by iść na urodziny do koleżanki.
Jako dziecko zawsze byłam sama i nikt się ze mną nie bawił. Byłam odrzucana przez rówieśników.

Lata mijały, przestałam chodzić do szkoły. Zaczęłam uczyć się w domu, ponieważ nie mogłam wytrzymać w szkole. Zachorowałam na depresję i izolowałam się od ludzi.
Z jednej strony chciałam mieć przyjaciół, ale z drugiej strony — gdy poznawałam ludzi — cierpiałam.
Ludzie nigdy nie chcieli mnie poznać, choć bardzo pragnęłam przyjaźni. Nigdy jej nie doświadczyłam.

Gdy już dorosłam, poznałam pewną znajomą. Dużo w życiu jej pomogłam. Ta osoba bardzo mnie skrzywdziła — znęcała się nade mną psychicznie przez 15 miesięcy.
Zgłosiłam sprawę do Prokuratury Rejonowej oraz na policję. Pomimo dużych dowodów i zeznań świadków, Prokuratura Rejonowa nic mi nie pomogła.

Prokurator wydał na mnie nakaz przeszukania i nasłał na mnie policję. Prokurator nie uwierzył mi jako pokrzywdzonej przestępstwem, tylko sprawcy.
Przez 15 miesięcy żyję w strachu. Cierpię na depresję, ponieważ ta osoba mnie niszczyła i psychicznie się nade mną znęcała.

Pomimo moich cierpień, prokurator zamiast mi pomóc — wystawił nakaz. 18 lutego 2025 r. przyszła do mnie policja i zaczęła mnie szarpać za ręce.
Zabrali mi telefon, laptop. Policja szarpała mnie za ręce i krzyczała na mnie. Płakałam, prosiłam, by mi nie zabierali rzeczy — zabrali, a potem straciłam przytomność.

Dostałam arytmii serca i ataku padaczkowego.
Policja przez 2 miesiące trzymała moje rzeczy — jako osobie pokrzywdzonej. A sprawcą w ogóle się nie zajęli.

Czuję wielką niesprawiedliwość. Nikt mi nie chce pomóc.
Myślałam już, żeby napisać do Rzecznika Praw Obywatelskich.
Jestem załamana. Nie wiem, co mam robić.

W 2014 r. moja mama miała ciężką operację — jej życie było zagrożone. Nikt mi nie pomagał, musiałam radzić sobie sama. Dobrze, że moja mama wyzdrowiała. Moja rodzina mnie nie kocha. Moje kuzynki nie przyznają się do mnie, wstydzą się mnie, bo jestem biedna.
Czuję niesprawiedliwość i wielki ból.

Codziennie płaczę i mam myśli samobójcze. Boli mnie serce, że nikt nie chce mi pomóc. Ludzie mnie krzywdzą, a policja nie chce mi pomóc. Nie chce mi się już żyć. Moje życie to jedno wielkie cierpienie. W dodatku wpadłam w długi. Nie mam pracy, przyjaciół. Jestem samotna. Szukam pracy, ale nie mogę znaleźć. Nie mam środków do życia. Moja mama mnie utrzymuje.
Czuję się niepotrzebna. Nie daję sobie rady w życiu.

Mam depresję i nerwicę lękową. Nie umiem sobie poradzić sama.
Nie mam wsparcia. Szybko się załamuję. Mam bardzo słabą psychikę i jestem wrażliwa. Wolę zwierzęta niż ludzi. Przestałam ufać ludziom, ponieważ zostałam wiele razy skrzywdzona.

Czuję od ludzi niechęć, obojętność i znieczulicę.
Mam dobrą intuicję. Nie chcę już cierpieć.

Co mam zrobić? Proszę o pomoc. Jestem w rozpaczy.

Derealizacja, depersonalizacja. Proszę o pomoc.
Witam, mam 22 lata i od minimum 5 lat mam coś w rodzaju derealizacja. Odkąd urodził mi się syn i wyprowadziłem się z partnerką do miasta, to stało się jeszcze gorsze. Potrafię obudzić się w nocy i patrzeć na siebie z końca pokoju, a raczej patrzeć na swoje ciało, które śpi. Mam chwilowe zaniki pamięci, np. nagle budzę się i siedzę w tramwaju, ale nie pamiętam momentu, kiedy do niego wszedłem Większość czasu przebywam w swoim świecie, który stworzyłem w głowie. Pracę mam niewymagającą myślenia, tylko fizyczną i wg wzoru, więc czasami nawet nie wiem czy byłem w pracy, ponieważ nic z niej nie pamiętam. Nie wiem co robić, boję sie że kiedyś stracę kontrolę w 100% nad swoim ciałem i będę tylko obserwatorem swojego życia.
TW: Samookaleczanie. Problemy z emocjami, brak przynależności, samookaleczanie - szukam pomocy

TW samookaleczanie

 

Mam 22 lata i przepraszam, że tak długo się rozpiszę, ale nie daję rady. Od dziecka byłam typem aspołecznym, nie lubię spotykać się z ludźmi, ani z nimi rozmawiać. Nigdy nie mam tematów na rozmowy, nawet jeśli ktoś się ze mną zaprzyjaźnił, ta relacja bardzo szybko się kończyła, gdyż w pewnym momencie się izolowałam. Przez ten brak potrzebny socjalizacji, zawsze czułam się nieludzko. Dziwnie, inaczej. Jestem bardzo brzydka i głupia. Przez słowo głupia mam na myśli, że jestem osobą zapominalską, wszystko wypada mi z rąk, wykonuje niezręczne ruchy przy ludziach. Bardzo dużo gestykuluję i szybko mówię. Moja prokastrynacja jest na tak wysokim poziomie, ze obecnie mam pięć warunków na studiach. Nie zdałam roku. Wielokrotnie zapominałam dat rejestracji albo gubiłam się we wszystkim. Mówię szybko i nerwowo, czego bardzo się wstydzę. 

Mam wrażenie, że wszystko, co wychodzi spod mojej ręki, jest złe, gorsze, żenujące. W ciągu dnia doświadczam wahań nastrojów, czasem mam motywację, ale czasem mam wręcz ochotę rzucić się pod metro, którym codziennie dojeżdżam na uczelnię. Okaleczam się żyletką, lubię, gdy rany są dość głębokie, gdy krawędzie rozsuwają się na boki. Dużo płaczę, w miejscach publicznych, na zaliczeniach, wszędzie, czasem nawet bez powodu. Mam wrażenie, że emocje mnie przytłaczają, że jestem dziecinna, głupia niedojrzała. Nie mam marzeń, cały dzień czekam do nocy, żeby spać, jednak ten sen często nie przychodzi. Chodziłam do psychiatry, ale on nie rozmawiał ze mną. 

W gabinecie głównie płakałam roztrzęsiona, a on przepisywał mi leki. Od kilku miesięcy biorę Dulsevię 60 mg raz dziennie, spamilan 10 mg trzy razy dziennie, estazolam 2 mg tymczasowo na sen (bardzo pomagał, ale już się skonczył) i medikinet CR 20 mg. Medikinet sprawia, że przez jakiś czas czuję motywacje, ale po paru godzinach znowu przychodzi stan otępieniq, beznadziei i złości. Nie potrafię radzić sobie z emocjami, płaczę, okaleczam się, uderzam w drzwi, wewnętrznie krzyczę. Dotychczas miałam jednego ,,przyjaciela" ale izolowałam się i olewałam tę znajomość. Gdy on powoli się odsunął, poczułam ogromną zazdrość i duże emocje, które targają moje wnętrze, tak jakby rozrywały każdą część mięsa, z którego jestem utworzona. Nie tęsknie za człowiekiem, lecz za uwagą. Czuję się tak obrzydliwie, jakbym nie pasowała do świata. Nie chcę być częścią życia społecznego. Nienawidzę przebywania w tłumach i nie umiem prowadzić rozmów z ludźmi. Z drugiej strony brak mi poczucia przynależności, tak jakbym nie istniała. Po kilku minutach miłej rozmowy ze znajomym lub nieznajomym muszę wyjść gdzieś, trząść rękami i głową, oraz mówić do siebie, by uregulować emocje. Psychiatra skierował mnie do psychologa z epizodem depresyjnym i zaburzeniami adaptacyjnymi z lękiem społecznym, ale on praktycznie ze mną nie rozmawia. Polecał mi również diagnozę pod kątem spektrum autyzmu, ale to dużo kosztuje i nie wiem, czy się opłaca. Nie wiem, nawet co mi jest. Coraz bardziej męczy mnie bycie człowiekiem. Uciekam w fikcję, ale moje ciało daje mi znać, że życie istnieje. Boję się cierpienia. Czasem brałam kilka tabletek więcej, niż powinnam, żeby sprawdzić swoją granicę. Zdarzyło się, że przecięłam swoją skórę tak, że krwawiła cały dzień bez przerwy. Kładłam się spać z krwawiącą raną, myśląc, że może umrę przez sen. Wykańcza mnie bycie mną, leki nie pomagają. Czy jest sposób, aby sprawdzić, co jest ze mną nie tak? Czemu nie czuję się jak człowiek? Czy można jednocześnie być aspołecznym, ale empatycznym? Nie mam zaburzeń schizoidalnych, ponieważ odczuwam emocje i troskę. 

Nie przywiązuję się jednak do ludzi. Mój świat to niestabilna pustka. Czy jestem zepsuta?

Leki SSRI - suplementy
Czy L teanine mogę brać z SSRI?
Od dawna, jeśli nie nawet odkąd pamiętam, mam problem z relacjami, lękiem. Mam dopiero 16 lat
Dzień dobry, od dawna, jeśli nie nawet odkąd pamiętam, mam problem z relacjami, lękiem. Mam dopiero 16 lat, poznaję świat, ale to mocno utrudnia mi życie. Mianowicie zawsze jak kogoś poznaję, bądź nawet przy bliskich, czuję się jakby ludzie mieli mnie porzucić, mam wrażenie, że ich zanudzam, męczę czy cokolwiek. Czuję się praktycznie cały czas ciężarem dla innych, choć świadomie wiem, że tak nie jest. Również nie potrafię nawiązać relacji z ludźmi, ciągle się obawiam, że ta osoba sobie żartuje i mnie zostawi. Prawdopodobnie wiem, skąd może się to brać (matka mnie porzuciła jak byłam mała, a ojciec powiedział mi jak miałam 7 lat, że jeśli się nie zmienię to porzuci nas tak samo jak ona), jednak nie wiem, jak sobie pomóc. Te myśli są strasznie natrętne i ciągle wracają. Również mam olbrzymie wahania emocjonalne, o drobną rzecz potrafię się popłakać i czuję się od razu beznadziejnie, choć wcześniej było dobrze. I czasem w ułamku sekundy z dobrego stanu wpadam w takie coś, zdarza się, że mam wtedy myśli samobójcze (ale tylko myśli, nie zrobię tego nigdy, bo poza tym czuję sens życia, kocham pomagać i nie ma mowy o depresji, to tylko w danej chwili tak myślę, jak jestem pod wpływem emocji). Kompletnie nie panuję nad sobą, jak wpadam w złość to na całego, w smutek, radość i wszystko tak samo. W danej chwili żyję tylko tą emocją i potem dopiero jak to mija, analizuję swoje zachowanie i żałuję pewnych czynów. Również miewam ataki paniki, czuję się wewnętrznie osamotniona. Niby mam ludzi mi bliskich, ale nie czuję w nikim wsparcia, czuję się niezrozumiała i samotna. I to nie tak, że cały czas, tylko wiem, że to we mnie siedzi i w losowych momentach ze zdwojoną siłą się ujawnia. Też mam niezdrowe zachowania na tle nerwowym, nieświadomie obgryzam paznokcie, wyrywam je, obgryzam skórki do krwi, zdrapuję strupki paręnaście razy (mam od tego dużo blizn, bo od małego tak robię) i nie potrafię z tym przestać, bo robię to nieświadomie. Nie wiem, podejrzewam u siebie borderline, ale nawet jeśli, to nie wiem jak sobie z tym pomóc. Również mam co jakiś czas wrażenie bycia śledzonej, zamykam oczy jak wchodzę do ciemnych pomieszczeń, bo boję się, że coś tam jest a jeśli zaatakuje, to chociaż tego nie zobaczę, śmieję się z tego potem, ale i tak jest to przerażające w danej chwili. I trochę ponad miesiąc temu zaczęłam zbyt intensywnie reagować na nagłe głośne dźwięki, a zwłaszcza wrzaski, krzyki. Jak nauczyciel uderzy dłonią o stół, to już staję się nerwowa, czuję łzy w oczach i nie umiem ich powstrzymać. I potem przez resztę dnia jestem mocno rozchwiana emocjonalnie i co chwilę bez powodu lecą mi łzy. Już nie mówiąc o krzykach, nawet nie bezpośrednio na mnie. Wydaje mi się, że może być to trauma, wychowałam się w trochę ciężkich warunkach, wrzaski, policja to była norma jak byłam w przedszkolu, a po rozwodzie rodziców tato bardzo często krzyczał i unosił się o byle co, zdarzała się delikatna przemoc psychiczna, fizyczna (już teraz nie, kocham go, ale i tak skutki się teraz odbijają. A, i mam wrażenie, że mogę mieć parentyfikację). Bardzo proszę o jakąś radę, bo to wszystko mnie wyniszcza. I dziękuję za pomoc.