Left ArrowWstecz

Jak przekonać osobę z depresją dwubiegunową do regularnego przyjmowania leków?

Witam, moja teściowa (60 lat) choruje na depresję dwubiegunową z objawami psychozy i manii. Teściowa ma przepisane leki - conwulex i depakine (tak czyta się te nazwy). Teściowa ma problem z zadbaniem o higienę i prostymi czynnościami. Mieszkamy 600 km od niej, lecz ma blisko siebie resztę rodziny. Teściowa co jakiś czas przestaje brać leki i zawsze kończy się na szpitalu psychiatrycznym. Czy może ktoś dać rady, jak możemy przekonać ją do brania leków w momencie, kiedy przestaje je brać? Całą rodziną bardzo prosimy o rady, niestety teściowa nie zgodzi się na stałe wizyty na psychoterapii. Teściowa nagle po prostu przestaje brać leki i kłamie wszystkim, że bierze.

User Forum

Wiktoria

w zeszłym miesiącu
Krzysztof Skalski

Krzysztof Skalski

Choroba afektywna dwubiegunowa z objawami manii i psychozy wymaga stałego leczenia, a odstawienie leków co, jak Pani pisze, niestety się powtarza, często prowadzi do nawrotu i hospitalizacji. Brak świadomości choroby bywa typowy i sprawia, że osoba chora nie widzi potrzeby leczenia, a nawet zaprzecza, że je przerwała. W takiej sytuacji warto porozmawiać z lekarzem prowadzącym teściowej o możliwości zastosowania leków długodziałających, które podaje się w formie zastrzyków i które trudniej samodzielnie odstawić. Skoro ma blisko siebie rodzinę, dobrze, by ktoś zaufany mógł na co dzień nadzorować przyjmowanie leków, np. poprzez fizyczną obecność lub wideorozmowę. Kluczowe będą również rozmowy z teściową w okresach stabilniejszych z troską i spokojem, odwołując się do faktów i skutków wcześniejszych nawrotów. W momentach, gdy objawy się nasilają, nie ma sensu wdawać się w polemiki wtedy najlepiej reagować szybko, kontaktując się z lekarzem lub służbami medycznymi. Rozumiem, że z takiej odległości to szczególnie trudne, ale już sama Pani uważność i zaangażowanie ma ogromne znaczenie.

3 tygodnie temu
Karolina Maciejewicz

Karolina Maciejewicz

Cześć Wiktoria, 

 

Sytuacja, w której się znaleźliście, jest naprawdę trudna i bardzo obciążająca emocjonalnie, zwłaszcza że mieszkacie daleko i nie możecie być przy teściowej na co dzień. Choroba afektywna dwubiegunowa z objawami psychotycznymi i epizodami manii to schorzenie, które wiąże się z poważnymi trudnościami w funkcjonowaniu, a jedną z najczęstszych i najtrudniejszych do opanowania kwestii jest brak wglądu w chorobę. W praktyce oznacza to, że osoba chora naprawdę wierzy, że nie potrzebuje leków, że nic jej nie dolega i odstawia leki, nie z przekory, lecz z przekonania. 

 

Bardzo często w takich sytuacjach pojawia się też mechanizm zaprzeczenia i okłamywanie bliskich, że wszystko jest w porządku. To również objaw choroby, nie manipulacja.

Wasza troska jest bardzo ważna i naturalna, ale musicie pamiętać, że zmotywowanie osoby do przyjmowania leków w sytuacji, kiedy nie uznaje ona swojej choroby, wymaga dużej delikatności i cierpliwości. Jednym z najskuteczniejszych podejść jest budowanie relacji opartej na zaufaniu i akceptacji – nie warto próbować "przemawiać do rozsądku", ale raczej rozmawiać o tym, co teściowa chce osiągnąć w swoim życiu, co jest dla niej ważne, i pokazywać, że leki mogą być narzędziem w osiągnięciu tych celów (np. większej niezależności, spokojniejszych relacji, uniknięcia szpitala). Czasem warto rozmawiać nie o samej chorobie, tylko o konsekwencjach np. że po lekach jest spokojniej, że łatwiej utrzymać kontakt z wnukami, że można zachować samodzielność.

 

Warto też porozmawiać z lekarzem psychiatrią prowadzącym, być może możliwe jest przepisanie leków w formie długodziałającej (np. zastrzyków depotowych), które przyjmuje się raz na kilka tygodni, co bardzo zmniejsza ryzyko samodzielnego odstawienia. Lekarz może również rozważyć włączenie opiekuna prawnego lub osoby upoważnionej do informacji o leczeniu – jeśli w rodzinie jest ktoś zaufany, kto mieszka blisko i mógłby choćby dyskretnie kontrolować przyjmowanie leków. Niestety, jeśli osoba jest formalnie samodzielna i nie została ubezwłasnowolniona, nie można jej zmusić do leczenia – dlatego tak ważne jest szukanie strategii motywacyjnych i budowanie relacji.

Choć teściowa nie zgadza się na terapię, może udałoby się zaproponować coś mniej zobowiązującego np. regularny kontakt z kimś zaufanym (pielęgniarką środowiskową, pracownikiem socjalnym, terapeutą środowiskowym), kto mógłby z nią być w relacji i jednocześnie monitorować jej stan. W niektórych miastach działają zespoły leczenia środowiskowego (ZLŚ), które mogą przyjeżdżać do domu pacjenta i oferować wsparcie bez potrzeby wyjazdu do poradni.

 

W dłuższej perspektywie można również rozważyć – oczywiście tylko w zgodzie z rodziną i lekarzem – jakie są możliwości prawne: np. częściowego ubezwłasnowolnienia lub nadzoru opiekuńczego, jeśli zachowanie teściowej stwarza realne zagrożenie dla niej samej (niewielu bliskich o tym wie, ale takie rozwiązania czasem są konieczne, by zapewnić chorej osobie bezpieczeństwo). Najważniejsze jednak jest to, byście jako rodzina nie byli z tym sami – warto rozważyć kontakt z lokalną organizacją pacjentów lub grupą wsparcia, gdzie możecie usłyszeć, że inni mierzą się z podobnymi problemami i poznać ich sposoby radzenia sobie.

 

Z pozdrowieniami, 

Karolina Maciejewicz 

Psycholog

3 tygodnie temu
Aleksandra Nizińska

Aleksandra Nizińska

Niestety osoby z chorobami psychicznymi takimi jak choroba afektywna dwubiegunowa, schizofrenia i inne zaburzenia neurorozwojowe lub urojeniowe charakteryzują się odstawianiem leków przez pacjentów co jakiś czas. Pacjenci w chwilach lepszego samopoczucia i remisji mają tendencję do wiary, że są już zdrowi i nie potrzebują leków. Często takie zachowania wiążą się również z uciążliwymi skutkami ubocznymi t.j. poczuciem zobojętnienia, senność, przybieranie na wadze, poczuciem otępienia itp. Nie spotkałam się z sytuacją, kiedy udało się na stałe przekonać pacjenta do brania leków, ale sądzę, że warto porozmawiać z prowadzącym lekarzem psychiatrą. Lekarze mają większe doświadczenie w prowadzeniu pacjentów w obszarach farmakologii i być może lepsze zasoby, podpowiedzi oraz sugestie jak można sobie z tym radzić. 

 

Pozdrawiam,

Aleksandra Nizińska

3 tygodnie temu
Natalia Krawiec-Jokiel

Natalia Krawiec-Jokiel

Dzień dobry,

 

Zachęcam do podjęcia próby przeformułowania sposobów komunikacji. Trochę tak jakbyście chcieli Państwo przekazać jej troszkę odpowiedzialności za branie leków, ponieważ, jak rozumiem, teściowa nie jest osobą ubezwłasnowolnioną. 

Jak to zrobić? Spróbujcie postawić ją w roli eksperta od siebie i przeprowadzić "wywiad". Mianowicie, czy dostrzega różnicę między przyjmowaniem, a odstawieniem leków? Co jest przyczyną tego, że zapomina bądź odrzuca leki? Czy, skoro kłamie o ich przyjęciu, ma pewne obawy o reakcję z Waszej strony? Co byłoby dla niej pomocne w przyjmowaniu pamiętaniu o lekach? Rozumiem, że odrzucenie leków przez teściową pojawia się prawdopodobnie w momencie manii, czyli momentu, w którym pacjent czuje się najlepiej, że może wszystko i nic go nie ogranicza. Być może pomocnym posunięciem byłaby edukacja teściowej (oczywiście w granicach możliwości - bo zrozumiałam, że odrzuca psychoterapię) w ogóle czym jest jej choroba, jak ona ją rozumie, czy w ogóle ma akceptację swojego stanu. Warto do tych rozmów może oddelegować jedną osobę, którą teściowa darzy szczególnym zaufaniem i ma największy posłuch ze strony teściowej. Jak za dużo osób do niej mówi o tym samym, może to w niej wzbudzić frustrację i zagubienie. 

Trzymam kciuki. 

 

Pozdrawiam

Natalia Krawiec-Jokiel 

3 tygodnie temu
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli

Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli

Dzień dobry,

w przypadku choroby afektywnej dwubiegunowej z objawami psychozy i manii, regularne przyjmowanie leków jest kluczowe. Niestety, zaprzestawanie farmakoterapii i zaprzeczanie objawom są częstymi trudnościami – zwłaszcza w fazie manii, kiedy pojawia się iluzoryczne poczucie zdrowia i autonomii.

Rezygnacja z leków może być nieświadomym wyrazem potrzeby kontroli, lęku przed zależnością lub trudnością w akceptacji choroby jako części tożsamości. W takim przypadku kluczowe staje się nie tylko przypominanie o lekach, ale także budowanie stabilnej, nieoceniającej relacji z osobą chorującą, w której będzie mogła poczuć się bezpiecznie, nieatakowana, ale widziana w swojej trudności.

Co można zrobić w praktyce:

- zaangażować bliską osobę z otoczenia (np. kogoś z rodziny na miejscu), która w neutralny, wspierający sposób będzie monitorować przyjmowanie leków,

- włączyć lekarza psychiatrii w rozważenie formy leczenia długodziałającego (np. leki w iniekcji depot),

- spróbować, by teściowa nawiązała choćby okazjonalny kontakt z terapeutą – niekoniecznie w formie stałej psychoterapii, ale jako miejsce neutralnej rozmowy, bez presji.
 

Chociaż nie ma jednej metody „przekonania” osoby chorej do leczenia, stała obecność i spokojna konsekwencja otoczenia mogą z czasem zwiększyć jej gotowość do współpracy.
 

Pozdrawiamy,
Zespół Pracowni Psychoterapii Wolne Myśli

3 tygodnie temu
Anastazja Zawiślak

Anastazja Zawiślak

To, z czym się mierzycie jako rodzina, jest bardzo trudne i niestety częste przy chorobie afektywnej dwubiegunowej (CHAD), szczególnie z objawami psychotycznymi. Brak wglądu w chorobę (czyli nieświadomość tego, że jest się chorym) oraz odstawianie leków to jedne z największych wyzwań w opiece nad osobą chorującą przewlekle psychicznie. Co możecie zrobić w tej sytuacji, przede wszystkim rozmawiajcie z nią w fazie stabilizacji, nie w kryzysie. Gdy objawy są wyciszone, łatwiej o racjonalną rozmowę. Spróbujcie wtedy spokojnie ustalić, co mogłoby jej pomóc utrzymać leczenie — np. przypomnienia, pomoc konkretnej osoby na codzień itp. Zaproponujcie prosty plan „co robić, gdy…”. W fazie zdrowia możecie wspólnie spisać krótki plan: „Jeśli poczuję, że chcę przestać brać leki, dzwonię do…” – nawet jeśli nie będzie go zawsze przestrzegać, może to pomóc jej poczuć większą sprawczość i odpowiedzialność.

 

W kolejnym kroku warto zadbać o kontakt z lekarzem prowadzącym. Jeśli rodzina ma pełnomocnictwo medyczne lub możliwość porozmawiania z psychiatrą, można zgłosić ryzyko odstawiania leków i ukrywania tego faktu. Lekarz może wtedy rozważyć inne formy leczenia (np. leki o przedłużonym działaniu – depot). Zapytajcie lekarza o leki depot (domięśniowe, długodziałające). Podaje się je raz na kilka tygodni i są mniej zależne od codziennej samodzielnej decyzji pacjenta.

 

W momencie, gdy odstawienie leków prowadzi do ryzykownych zachowań lub silnego pogorszenia, można interweniować przez lekarza lub wezwać pogotowie psychiatryczne.

 

To ważne, że chcecie pomóc – i że robicie to jako rodzina. Choroba dwubiegunowa to choroba przewlekła, ale przy dobrze dobranym leczeniu i wsparciu można znacząco poprawić jakość życia chorego i jego otoczenia. Jesteście dla niej ogromnym wsparciem – choć może nie zawsze to widać. 

 

Pozdrawiam,

Anastazja Zawiślak

Psycholog

3 tygodnie temu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Witaj, 

To, przez co przechodzicie, jest bardzo trudne i obciążające dla całej rodziny. Choroba dwubiegunowa, szczególnie z objawami psychotycznymi, wymaga systematycznego leczenia, ale niestety częstym problemem jest to, że chorzy w pewnym momencie przestają brać leki często dlatego, że w fazie manii czują się zbyt dobrze, by uznać, że nadal są chorzy, lub po prostu nie mają świadomości choroby. To, że teściowa kłamie na temat brania leków, nie wynika ze złej woli, to częsty mechanizm obronny, który niestety naraża ją na nawroty i hospitalizacje.

Najważniejsze w takiej sytuacji jest zachowanie spokoju i próba budowania zaufania agresywne lub oskarżające rozmowy najczęściej pogłębiają opór. Warto, byście jako rodzina spróbowali porozmawiać z jej lekarzem prowadzącym i zapytali o możliwość leczenia długoterminowego w formie zastrzyków (tzw. leki depot), które są podawane raz na kilka tygodni i nie wymagają codziennego zażywania tabletek. Taka forma leczenia znacznie zmniejsza ryzyko przerwania terapii. Jeśli stan teściowej się pogarsza, a nie chce przyjmować leków, możecie też rozważyć wystąpienie do sądu o ustanowienie kuratora lub opiekuna prawnego to rozwiązanie trudne emocjonalnie, ale czasem konieczne, aby zapewnić chorej bezpieczeństwo. Dobrze byłoby też, aby bliska rodzina mieszkająca na miejscu wspierała ją w codziennych obowiązkach i dyskretnie monitorowała sytuację nie po to, by ją kontrolować, ale by pomóc jej trzymać się terapii.

Zrozumienie, edukacja i konsekwencja w działaniu są tu kluczowe. Choroba dwubiegunowa nie znika, ale przy dobrze prowadzonym leczeniu można osiągnąć względną stabilizację. Jesteście dla niej bardzo ważni i to, że szukacie pomocy, świadczy o Waszej trosce i odpowiedzialności. Życzę Wam powodzenia i trzymam kciuki!

 

Z pozdrowieniami 

Kacper Urbanek 

Psycholog, diagnosta 

3 tygodnie temu
Katarzyna Gołębiewska

Katarzyna Gołębiewska

Dzień dobry,

 

Sytuacja, którą się Pani podzieliła, jest niezwykle trudna i obciążająca dla całej Waszej rodziny. 

 

Choroba afektywna dwubiegunowa jest trudna w przebiegu i jednocześnie w przewidywaniu jej zaostrzeń. Zawsze podstawowym zagadnieniem jest psychoedukacja pacjenta i osób bliskich w obszarze rozpoznawania nawrotów choroby, a szczególnie występowania hipomanii i manii, bo to w tych epizodach częściej dochodzi do odstawienia leków (pacjent w swoim odczuciu czuje się lepiej i często nie widzi sensu kontynuowania leczenia, co oczywiście nasila objawy).  

Myśląc o nawrotach choroby, które mają miejsce również w sytuacji regularnego brania leków, zawsze należy rozpoznawać występowanie czynników obciążających, którymi może być np. sytuacja silnego stresu lub zaostrzenie chorób somatycznych. Psychoedukacja powinna obejmować osoby z otoczenia pacjenta, bo to często one obektywnie są w stanie zauważyć zmiany w zachowaniu chorego. Warto się zatem zastanowić, kto w otoczeniu Pani teściowej jest w stanie reagować na zauważalne zmiany w jej zachowaniu. Spotkania psychoedukacyjne często są prowadzone na oddziałach psychiatrycznych (w każdym szpitalu, w którym pracowałam, prowadziłam psychoedukację dla chorych i członków rodzin). Warto zatem zrobić rozeznanie w otoczeniu Pani i teściowej, w tym temacie.

Oczywiście warunkiem koniecznym utrzymania stanu remisji jest ciągły i stały kontakt z lekarzem psychiatrą.

W sytuacji braku możliwości codziennego dochodzenia do teściowej, warto porozmawiać z pracownikami MOPSu lub MOPRu w miejscu zamieszkania Pani teściowej i rozważyć usługi opiekuńcze. Często można otrzymać codzienne wsparcie pracownika, który dopilnowuje brania leków, pomoże w czynnościch higienicznych, zrobieniu zakupów itp., a w sytuacji pogorszenia, od razu informuje rodzinę. 

 

Pozdrawiam

Katarzyna Gołębiewska

Psycholog i psychoterapeuta

2 tygodnie temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Brak motywacji i chęci do działania poza pracą - jak pokonać lenistwo?
Jestem facetem lat 35. W zasadzie całe moje dorosłe życie zmagam się z brakiem chęci? lenistwem? Nawet nie wiem jak to nazwać. Ale do rzeczy. Pracuję dość dużo bo na dwa etaty, ale nie jestem jakoś nadmiernie zmęczony. Praca jak praca. Jedną lubię, druga to bardziej ze względów finansowych. Zarabiam około 10-12 tyś miesięcznie. Nie mamy żadnych zobowiązań finansowych. Żona też zarobi dobrze wiec ogólnie nie narzekam na poziom życia. Mam 2 super córeczki. Można by pomyśleć, że sielanka. Ale jest jeden problem. Robie tylko to co muszę czyli idę do pracy i wykonuje ją sumiennie. Jak wrócę do domu to najlepiej schowałbym się sam w pokoju z telefonem i tyle. Nie mam ochoty zrobić niczego w domu, pomóc żonie przy dzieciach. Nic. Najlepiej jakbym mógł siedzieć sobie sam i niczego nie musiał robic. Rano jak wstanę to też nie chce mi się isć do pracy. Jak mam np wolny dzień w tygodniu i jestem sam w domu bo dzieci w szkole a żona w pracy to potrafię przeleżeć cały dzień na kanapie na telefonie nie robiąc sobie nawet jedzenia. Nie raz nawet nie umyje się wieczor bo mi się nie chce. Do pracy tez mi się niechce wstać bo nie przepadam za nią- ide tam tylko ze względu na kase. pojawiają się jednak pewne wyjątki. Jak wiem, że czeka mnie coś fajnego to jest inaczej. Bardzo lubie mecze i np. jak jest dzien meczowy Polaków to budzę się sam wcześniej rano, mam ochote wstać i nie mogę się doczekać. To samo było jak miałem jechac kupic auto albo inna rzecz. Ale są to wyjątki. Kilka do kilkunastu dni w roku. Reszta to jest męczarnia. Chciałbym zrobić wiele rzeczy ale najzwyczajniej mi się nie chce. Jak mam np. wolny poniedziałek to w niedzielę po południu jest spoko. Planuje sobie co jutro porobię a koniec końców nie zrobię nic tylko przeleżę cały dzień. Co jest ze mna nie tak? Co robie albo zrobiłem zle? Mam tAK męczyć się do końca zycia? Od czego zacząć?
Mam problem z zaburzeniem osobowości połączone z depresją umiarkowaną, zaburzenia somatyczne lęki i szybko denerwuje się
Witam, mam na imię Szymon mam problem z zaburzeniem osobowości polączone z depresją umiarkowaną zaburzenia somatyczne lęki i szybko denerwuje się. W wieku 6 lat miałem ciężki wypadek potrącił mnie i babcie na pasach samochód jakoś cudem doszedłem do siebie, teraz obecnie niezbyt dobrze w życiu mi się potoczyło. Dwa lata temu urodził mi się syn ale zostałem pewne sposób odrzucony przez matkę mojego syna przez przyczynę mojego wieku, mam 24 lata i w pewnym sensie pogodziłem się że będę sam mieszkam sam. Babcia jest już bardzo podeszłym wieku że nie daje już rady i mieszka u mojej cioci, moja mama mieszka zagranicą, tata mnie mój odrzucił i też przez to czuje się z tym wszystkim odrzucony i mam myśli takie że odpuszczę że nawet jak bym miał mieć kolejny wiązek to ono upadnie bardzo szybko tak jak mamy związek z ojczymem . Jestem też po traumie przemocy domowej mama jest po rozwodzie wieku 20 lat zostałem sam bez mamy wyjechała zagranice Ja nie chciałem. Chciałbym zasięgnąć rady ogólnie leczyłem się do 2019 roku ostani raz w szpitalu byłem 2019 jak dostałem ataku zaburzenia somatycznego połoczone z parestezja po przebytym urazie ręki przed ramienia .Nie mogę brać leków negatywnie działają boję się że stracę pracę przez to wszystko proszę o pomoc pozdrawiam Szymon
Witam. Mam 36 lat od długiego czasu nie odczuwam radości z życia. Jestem w większości czasu przygnębiona do tego w ostatnich miesiącach doszło poronienie spragnionego dziecka. Boję się podejmować decyzje, łapać dana chwilę itd. ogarnia mnie paniczny lęk i myśli które zmieniają moje decyzję. Co mogę zrobić?
Czy główną przyczyną skrajnej niedojrzałości emocjonalnej są zbyt pobłażliwi rodzice?
Czy główną przyczyną skrajnej niedojrzałości emocjonalnej są zbyt pobłażliwi rodzice? Jestem osobą niedojrzałą emocjonalnie, słyszę od specjalistów, że mam emocjonalność pięciolatki. Słyszę często, że główną przyczyną takiej sytuacji są rodzice, którzy nie stawiają dziecku żadnych wymagań , chronią dziecko przed światem i chcą uchronić go od wszelkich nieszczęść. Moi rodzice nie byli tacy, oni stawiali mi wymagania. Czy zatem główną przyczyną niedojrzałości są zbyt pobłażliwi rodzice?
Niechciany tatuaż spowodował, że nie funkcjonuję normalnie - biorę leki psychiatryczne, czuję duszności i zawroty głowy, wstydzę się go potwornie. Mam wrażenie, że zniszczył mi życie.
4 lata temu zapragnąłem mieć tatuaż typu rękaw. Kompletnie nieprzemyślany, zrobiony tylko, żeby był, nie u jednego tatuażysty tylko u kilku. Męczyłem się z nim, aż nie dałem rady. Dostałem duszności, zacząłem się pocić, niekontrolowane wybuchy płaczu, ogromny smutek, niechęć, skakał mi puls, gdy ktoś na niego patrzył, spałem po parę godzin przez 2 miesiące, ledwo stałem na nogach, nie potrafiłem zrobić najprostszych czynności, robiło mi się sucho w ustach, bałem się sam spać, dorosły silny mężczyzna, okropnie schudłem, nie miałem apetytu. Nie potrafiłem sobie wybaczyć tego błędu. Raz słyszałem głos, tak jakby w głowie - swoje myśli, coś w stylu „co Ty zrobiłeś”. Jest mi ogromnie wstyd i czuję się skończonym idiotą wśród ludzi. Dostałem leki - asertin, ketilept, trittico i alprox doraźnie. Wzbraniałem się od tych leków, bo traktowałem to jako kolejną tragedię, która wyrządziłem sobie sam. Kiedy jakoś próbuję obrać plan na to wszystko, te myśli wracają - traktuję to jako zniszczone życie, już wiem, że przez te 4 lata wstyd mi było wyjść na siłownię a tak bardzo zależy mi na dobrej sylwetce, kiedy dochodzę do siebie po tych lekach i próbuję coś poćwiczyć, odechciewa mi się, jestem pewny, że wyglądałbym całkiem inaczej gdybym tego nie zrobił, bądź bardziej przemyślał i poszedł do dobrego tatuażysty. Bywają dni, że czuję się dobrze, ale czasem naprawdę nie chce mi się żyć. Całkowite usunięcie nie wiadomo czy jest możliwe a jeżeli tak to będzie to trwało parę lat i kiedy sam tatuaż kosztował 10tys, to seria zabiegów- może być ich nawet 40 po tysiąc złotych i wiąże się to z rekonwalescencją, zero basenu, siłowni, istnieje możliwość oparzenia, powstania blizn, ciężko to naprawdę przewidzieć. Nie wyobrażam sobie życia z tym cały czas. Nie wiem co powiem ojcu, rodzicom, kiedy naprawdę mam już swoje lata i naprawdę pasowałoby zacząć budować dom, a ja myślę jak usunąć tatuaż. Jestem w stanie wydać te pieniądze, ale jak to wyplenić z głowy, jak zabrać się za życie. Jest zima i chowam ten tatuaż pod bluzą, ale nie wyobrażam sobie kiedy przyjdą ciepłe dni i mam chodzić w podkoszulku. Zaczynam się pocić, trząść, kiedy jestem wśród ludzi. Poddaje się, nie wiem co robić. Kiedy próbuję sobie oznaczyć jakiś cel w postaci rekompensaty za wydane pieniądze np. postarać się rzucić palenie, nie pić alkoholu i chociaż część tych pieniędzy, bądź nawet całość miesięcznie przeznaczyć na sesję laserowego usuwania tatuażu, znaleźć w tym choć część pozytywu, jednak nie wiem czy to właśnie przez to badziewie na ręce przez te 4 lata nie nadużywam alkoholu, bo gryzło mnie to gdzieś podświadomie. Gdzieś tam łudzę się, że część jest jeszcze znośna, ale jestem pewny, że nie chciałbym go mieć. Czy to chwilowe załamanie czy nabawiłem się nerwicy ? Ogólnie źle reaguję na stres na innych płaszczyznach życia. Psychiatra nie określił co mi jest, powiedział proszę brać leki, nie myśleć, i że właśnie tatuaż mógł „to” rozpocząć. Czy to nerwica czy załamanie nerwowe, bądź zmęczenie decyzyjne ? Jest szansa, że rzucę te leki ? Mam napięciowy ból głowy i ucisk, czasami piszczenie w uszach. Kiedy popatrzę na ten tatuaż natychmiast pojawia się ból głowy. Moje życie stało się koszmarem.
Pomoc w określeniu problemu męża- frustruje się wokół jednej myśli, do tego stopnia, że spisuje szczegółowy plan każdego działania w ciągu dnia. Fiksuje się na jednym problemie.
Dzień dobry, zwracam się z prośbą o pomoc w nazwaniu problemu, który ma mój mąż. Jest takie uczucie, gdy zapomnimy co mieliśmy zrobić lub powiedzieć i przez chwilę nas to męczy, a potem może sobie przypomnimy, a jak nie to po prostu idziemy dalej z życiem. Otóż mój mąż nie może tego zapomnienia odpuścić. Gdy czegoś zapomni to "zawiesza" się na tym, usilnie próbuje sobie przypomnieć, a jak mu się nie udaje to nie może się na niczym innym skupić i strasznie go to męczy. Dochodzi do tego, że mijają godziny, on stara się skupić uwagę na czymś innym, ale w tle ciągle o tym myśli i przyprawia go to nawet o ból głowy. Traci humor, od razu widać, że to znowu go trapi. Zdarza się to czasem raz dziennie, czasem kilka razy dziennie. Rzadko pojawiają się dni bez tego. Czasem pyta mnie "a pamiętasz o czym rozmawialiśmy po tym, jak powiedziałaś X?". Mąż ma też taki sposób, że robi sobie notatki, gdzie spisuje sobie co się działo krok po kroku i stara się w tym odnaleźć tę utraconą myśl. Te notatki wyglądają np.: wyszliśmy z mieszkania, na klatce minęliśmy sąsiadów, przywitaliśmy się, wyszliśmy z klatki, powiedziałem X, ona powiedziała y, zdziwiliśmy się jak głośno trzasnęły drzwi, wtedy pomyślałem coś itd. Piszę o tym, ponieważ te notatki są dla mnie niepokojące, bardzo szczegółowe, drobiazgowe. Musi to być dla męża wykańczające, a jednocześnie wydaje się, że to wcale nie pomaga. Mój mąż chodzi od 6 miesięcy na cotygodniową terapię, którą rozpoczął głównie z tego powodu, ale niestety na tę chwilę nie ma poprawy. Usłyszał, że to może mieć związek z poczuciem kontroli. Chciał już rezygnować, ale zachęcam go, by jeszcze dał sobie czas. Liczę na to, że ktoś będzie mógł naprowadzić mnie na określenie na czym w zasadzie polega problem, czy jest to jesteś zaburzenie. Wiedząc to może uda mi się znaleźć jakąś literaturę, jakoś to bardziej zrozumieć, lepiej wesprzeć. Dziękuję i pozdrawiam
Jak radzić sobie z depresyjnymi myślami i stresem podczas poszukiwania pracy w księgowości

Witam, ciężko się czuję, nie wiem sama, co się dzieje. Mój stan to myśli depresyjne i martwienie się o przyszłość. Jestem w trakcie szukania zatrudnienia. Czasem wysyłam CV do miejsc odległych od miejsca zamieszkania. Jedną rozmowę już mam za sobą, a raczej dwa etapy rozmowy. Strasznie długo to wszystko trwa i nie wiem, co począć ze sobą. Czasem czuję, że te stanowiska pracy są dla mnie za ciężkie, za trudne. Już po samych rozmowach czuję się zdezorientowana. Nie śpię po nocach. Jak wychodzę z rozmowy, to mam duży stres. Składam CV i głównie szukam pracy w księgowości. Zrobiłam kurs, zdałam egzamin. Jest to dla mnie duży sukces i jestem sobie wdzięczna za to, lecz widzę, że ciężko się gdzieś dostać. Są wymagania za duże. Czasem, zamiast pracy, pytają/rozmawiają o moim życiu osobistym, chcą się dowiedzieć, co i jak, czy mąż pracuje, czy ma stałą pracę i czy dzieci planuję. Niestety, wścibskość ludzka nie zna granic. Nie potrafię tego inaczej nazwać. Proszę o radę, co w takiej sytuacji zrobić.

Mąż od zachorowania na depresję wniósł o rozwód, zrzuca na mnie winę, nie jest sobą
Postaram się napisać zwięźle. Mąż był cudownym człowiekiem, empatycznym, inteligentnym, wesołym, rodzinnym. Zawsze mi mówił jaki jest szczęśliwy że mamy siebie, jak bardzo mnie kocha. Po kolei spotkało nas: najpierw było moje poronienie, potem ogromne obciążenie finansowe, czyli kupno domu, pogorszenie się warunków pracy, covid, starania się o dziecko i ten stres związany z badaniami dlaczego nie zachodzę w ciążę . Potem zagrożona ciąża, krwawienia, wylądowanie w szpitalu pod koniec ciąży, stres związany z pierwszymi dniami życia dziecka. Moja depresja poporodowa. Myślę, że ma trochę wyrzutów sumienia, że jak powiedziałam, że potrzebuje pomocy to nie zareagował. Potem samobójstwo jego najlepszego przyjaciela. Moja zmiana pracy i że na początku nie potrafiłam pogodzić pracy z domem. Za bardzo oparłam się o niego, a za mało ja dałam tego oparcia jemu, tak jak dawniej dawałam. Nie byłam troskliwa i nie tworzyłam domu za co mnie kochał. A też tego potrzebował, bo spadła na niego opieka nade mną, dzieckiem i jeszcze dom miał na głowie. Nie potrafił mi powiedzieć o swoich problemach i dusił je w sobie. Jesienią widziałam, że coś jest nie tak, ale mówił, że ma problemy z pracą. Aż w końcu wszystko go według mnie przerosło. W styczniu wyszłam z depresji myślałam, że będzie już wszystko dobrze. A w lutym zakomunikował, że ma depresję. Jest nieszczęśliwy i chce rozwodu. Nie chciał iść na terapię dla par, powiedział, że to nie ma sensu, zresztą on w niczym nie widzi już sensu. Po tym normalnie chodziliśmy do łóżka, wychodziliśmy razem i widziałam wtedy w jego oczach mojego męża. Jak widziałam, że coś zaczyna do niego docierać, to budował mur. W kwietniu złożył pozew o rozwód i się wyprowadził na moją prośbę. Na początku jeszcze się zastanawiał nad powrotem, ale teraz jest zdecydowany na rozwód. Kiedy przyjeżdża do córki nieraz widzę smutek i żal że wychodzi, a niekiedy prawie ucieka z irytacją. Potrafi w ciągu chwili tak poprostu stać się inny. Leczy sie psychiatrycznie, ale widzę tylko, że się pogarsza. Od lipca znów zacznie chodzić do psychologa. Nie wiem czy w ogóle on dostrzega nagłe zmiany w swoim zachowaniu. Wypomina mi, że musiał się wyprowadzić po złożeniu pozwu. Od swojej mamy się odciął, bo go krytykuje, ona go zna i widzi, że nie jest sobą, że będzie tego żałować, bardzo martwi się o niego, nie ma dnia, żeby nie płakała. Za to zbliżył się do ojca (jego rodzice są rozwiedzeni), który nie zauważa zmian u niego. Tylko, że on nie zna mojego męża tak dobrze. Od dzieciństwa mieli dość okrojony kontakt. Mój mąż zawsze mówił że ma z nim kontakt bo ojciec pomaga mu w różnych rzeczach w domu i że nigdy mu nie pokazuje jaki jest naprawdę. Mąż zaczął mówić, że jestem toksyczna. Że tak naprawdę tylko wmawiam sobie, że go kocham. A jednocześnie mówi ,że jedynymi osobami na świecie, które go kochają to ja i nasza córka. Mówi, że go kontrolowałam przez telefon pisząc „co porabiasz?” albo „o której będziesz?”. Zarzuca mi, że sprawdzałam jego komórkę (nigdy, przez 15 lat związku, nie przejrzałam mu telefonu). Wypomina mi, że jak córka miała z 2-3 miesiące i pojechał z koleżanką na parogodzinny wyjazd służbowy to, że widział, że byłam zazdrosna jak wrócił choć o tym nie mówiłam. Ale chodzi o to ,że jak mi to powiedział to byłam w szoku, bo ja byłam przekonana, że pojechał na ten wyjazd z kolegą, więc jaką on zazdrość widział? To ja nie wiem. Byłam zazdrosna owszem. Ale ja wiedziałam, że cieleśnie mnie nigdy nie zdradzi. Byłam zazdrosna o jego kontakty z innymi kobietami, bo on potrafi o bardzo intymnych rzeczach rozmawiać z nimi i dużo im mówi o nas. A mi to nie pasuje co wiele razy mu mówiłam. Nawet nie chce sobie przypominać za co mnie pokochał. Uważ,a że zbuduje sobie szczęście beze mnie. Widzi we mnie tylko osobę z depresja poporodową nie widzi, że już mi przeszła. Uważa, że na dłuższą metę te rozstanie tylko dobrze nam zrobi. Że sobie radzę i że mi jest lepiej bez niego. Wszyscy pamiętają jacy byliśmy szczęśliwi z powodu zaręczyn i ślubu, a on mi powiedział w marcu, że oświadczył się i wziął ze mną ślub, bo bał się, że sobie coś zrobię. Nie wiem na jakiej podstawie tak sądzi. Zawsze miałam epizody uczucia smutku, ale myślałam że to normalne, że nie zawsze jest się szczęśliwym. Nikt nigdy mi nie powiedział, że coś ze mną nie tak. Teraz psycholog powiedział, że mogłam chorować na dystymie od paru lat. Jego psycholog powiedział mum że logicznie mówi i że depresja pomogła mu odejść ode mnie. Moja psycholog przypuszcza, że odszedł, bo podświadomie chce nas chronić przed samym sobą. Ponieważ nie wie co się z nim dzieje. Kiedy powiedziałam o tym mężowi powiedział że „być może” i że zapyta się psychologa. Nie poznaje ludzi na ulicy, inteligentny i wykształcony człowiek, a ma problem z czytaniem ze zrozumieniem wiadomości. W maju mu przeczytałam to co zapisałam sobie o moich uczuciach i widziałam wzruszenie, potem się tego wypierał. Dałam mu prezent na pamiątkę, patrzył się jakbym mu dała jadowite stworzenie i powiedział że otworzy dopiero po rozwodzie. Jednocześnie widzę (zresztą rodzina też) że lubi moje towarzystwo i lubi ze mną rozmawiać. Moja Babcia i teściowa uważają, że coś go dręczy. Im bardziej ja lub rodzina próbujemy mu wytłumaczyć, że się myli tym bardziej reaguje na to złością i ucieczką. Kocham go, zależy mi na nim, nie chce rezygnować z tej rodziny, ale zaczynam dostrzegać że to nie ma sensu. Mój Mąż zniknął i pojawił się jakiś dziwny mężczyzna na jego miejscu. Zastanawiam się czy może on poprostu taki byl, tylko mnie kochał, więc był dla mnie inny. Ale jak mogłabym tego nie zauważyć przez 15 lat związku? Chce jego szczęścia nawet kosztem swojego, ale nie wiem co na niego wpływa czy depresja, a może rzeczywiście mnie już nie kocha? Jak mam się pogodzić z jego odejściem? Zaakceptować jego decyzję? Nie mam jak go nie widzieć, bo mamy córkę 2,5 letnią. Tak bardzo go kocham i brakuje mi mojego Męża. Tego cudownego zabawnego, dobrego i pracowitego mężczyzny który zawsze był gotowy pomagać innym. Przeciwnika rozwodów i zwolennika ratowania związków.
Mam 21 lat i ogromne zaburzenia z pamięcią, które zaczęły się jakoś 5 lat temu. Jednakże od roku zaburzenia wkroczyły na taki poziom, że mam bardzo duży problem
Witam, Mam 21 lat i ogromne zaburzenia z pamięcią, które zaczęły się jakoś 5 lat temu. Jednakże od roku zaburzenia wkroczyły na taki poziom, że mam bardzo duzy problem lub nie jestem w stanie przypomnieć sobie co robiłam np wczoraj/ dzisiaj. Problem tyczy się również koncentracji. Muszę czytac coś kilka razy zanim zrozumiem co czytam bo odpływam myślami. Miałam wykonywane badanie eeg głowy i Pani doktor dając opis badania powiedziała, iż moje fale mózgowe mogą wskazywać na depresję. Porównując moje fale a fale zdrowej osoby, moje były praktycznie w prostej linii. Od lat mam tez problemy z wypadaniem włosów, okropnie reaguje na stres (strasznie się pocę, serce łupie jak szalone, cała się trzęsę i nie jestem w stanie się uspokoić). Zastanawiam się czy jest możliwe, aby wszystkie te problemy były wynikiem depresji? Czy możliwe jest abym miała ją tyle lat? Przyznam, ze moje samopoczucie od lat jest na niskim poziomie i myslalam o depresji nie raz. Boje się jednak isc do specjalisty. Dziekuje za poświęcony czas. Pozdrawiam Magda
Dlaczego czasami mam chęć doprowadzenia siebie do złego stanu psychicznego i chce się czuć źle?
Dlaczego czasami mam chęć doprowadzenia siebie do złego stanu psychicznego i chce się czuć źle?
Czuję się beznadziejnie, do niczego. Jak zostawić przeszłość za sobą?
Sam nie wiem jak dostrzec światło w obecnych dniach i przyszłości, jak mam się motywować i zostawić przeszłość za zamkniętymi drzwiami, jeśli cały czas usiłuje mi udowodnić, że i tak jestem do niczego ? Przeraża mnie każdy poranek, a wieczorem nie potrafię zasnąć…
Witam, mam 23 lata i od dłuższego czasu czuje się jakbym był w sytuacji bez wyjścia. Od ponad pół roku jestem niezdolny do pracy przez operacje kręgosłupa, zwykle czynności jak sprzątanie domu sprawiają mi trudność ale nie o tym chce dziś napisać. Przez to ze przez większość dnia nie robię kompletnie nic strasznie pogorszył się mój stan psychiczny. Mam negatywne myśli, o moim zdrowiu, o mojej przyszłości itp. Problemy ze snem, nie mogę się do niczego zmobilizować, często sie denerwuje, nie radzę sobie z emocjami, ogólnie nie poznaje siebie. Każdy dzień to wysiłek. Najgorsze w tym wszystkim jest to ze boje się poprosić kogoś o pomoc. Nie potrafię rozmawiać o swoich problemach i nawet jeżeli chce się komuś wyżalić coś mnie blokuje. Próby pójścia do psychologa kończą się na tym że czuje sie zestresowany z myślą ze będę musiał sie otworzyć. Po prostu coś mnie blokuje przed pójściem do specjalisty. Potrzebuje pomocy bo sam już nie daje rady a nie wiem u kogo tej pomocy szukać.
Nie panuje nad swoimi emocjami, teraz mogę przez to mieć odebrane prawa do dziecka.
Nie wiem, co mam robić, jestem bezradna. Nie panuje nad swoimi emocjami, teraz mogę przez to mieć odebrane prawa do dziecka. Syn jest z zespołem Aspergera. Proszę o pomoc.
Czy mogę stosować ashwagandhę przy depresji leczonej lekami deprexolet i fluxemed?

Witam, leczę się od 2 lat na depresje i biorę leki deprexolet I fluxemed. Czy mogę brać ashwagandha?

Jak mogę poradzić sobie z chroniczną samotnością, lękiem, smutkiem i złością, która w szczególności ostatnio mnie przeraża?
Jak mogę poradzić sobie z chroniczną samotnością, lękiem, smutkiem i złością, która w szczególności ostatnio mnie przeraża? Chodzą różne myśli po głowie, ale najbardziej się boję, jak w niektóre dni mam troszkę więcej energii. Jakby ktoś wtedy mnie zdenerwował, co wtedy zrobię, sama nie wiem (nie jestem agresywna i nie miałabym sumienia, gdyby przeze mnie działa im się jakakolwiek krzywda psychiczna czy fizyczna). Mam też czasami trudności w porozumieniu się z ludźmi z najbliższego otoczenia. Co mogę zrobić, aby pomóc im i sobie?
Czy hospitalizacja była właściwą decyzją w przypadku myśli samobójczych podopiecznej z dala od domu?

Moja podopieczna z innego miasta zgłosiła mi sms-em, że ma myśli samobójcze. Wezwałam pogotowie, została umieszczona na oddziale psychiatrycznym. Zastanawiam się, czy nie przesadziłam - to nie był jeszcze zamiar samobójstwa. 

Mam wyrzuty sumienia - gdy przypomnę sobie jej łzy i lęk na izbie przyjęć. Czy mogłam szukać pomocy w inny sposób, mniej krzywdzący ją sposób? Czy pobyt na oddziale w sytuacji depresji i związanych z nią myśli samobójczych rzeczywiście trwa długo. Na izbie przyjęć mówiono o tygodniach lub miesiącach, a program wymiany niedługo się kończy - ta osoba (dorosła, ale 18 lat) jest teraz hospitalizowana w nie swoim mieście z dala od rodziny. Gdzie mogę znaleźć wsparcie dla siebie jako opiekuna grupy i dla jej rówieśników. Czy w takich sytuacjach przewiduje się przeniesienie na oddział w miejscu zamieszkania

Problemy emocjonalne i agresja u 16-latki - czy to może być borderline?
witam. Mam 16 lat i mam problemy które ostatnio za bardzo utrudniają mi życie. Mam ciągłe uczucie pustki, nie wiem czy to co jest wokół mnie w ogóle jest realne, często nie wiem jak znalazłam się w danym miejscu. Odczuwam to tak jakbym wiedziała w środku mniej więcej co się dzieje, gdzie jestem, kim jestem ale nie potrafię tej chwili jakby przeżyć, doświadczyć. Mam też problemy z agresją, mam dziewczynę i często gdy czuję np. odrzucenie albo po prostu denerwuję się o totalną błachostkę aż za bardzo to potrafie strasznie ją wyzywać, nawet się na nią rzucać aż dochodzi często do takiej jakby "bójki" z mojej winy ja po prostu nie wiem co się ze mną dzieje nie potrafię poczuć już szczęścia, lubię mieć nad kimś taką dominację choć wiem że to niezdrowe,i z innymi osobami bliskimi mam podobnie potrafie przy zdenerowowaniu powiedzieć im okropne słowa takie jak np żeby się zabili albo że są po prostu nikim i strasznie na nich przeklinam może wyciągnęłam to z domu, w dzieciństwie często były kłótnie tata jest troche zbyt agresywny kiedyś ją uderzał- mamę. zazwyczaj kłótnie były o mnie i tata zawsze w kłótni groził rozwodem, że nas zostawi że to wszystko wina mojej mamy że przez nią taka jestem nigdy nie przyznawał się w tych kłótnich że jestem jego córką tylko zawsze mówil do mojej mamy że ja jestem jej dzieckiem i tak mnie wychowała i jesteśmy takie same i klął na nas i tak ciągle jest chociaż już nie są to tak częste kłótnie to w wakacje nie chciałam zrobić jakiegoś obowiązku domowego i była u mnie dziewczyna i tata weszedł zaczął strasznie krzyczeć, rzucił się na mnie bałam się i miałam odruch obronny i uderzyłam go w twarz i miał rozciętą wargę i zaczął krzyczeć mocniej ale zamknełąm się w toalecie wygonił moją dziewczynne i wyzywal sie na mnie i mamie emocjonalnie, a zawsze po takih kłótniach tata zazwyczaj nie przepraszał po prostu nagle zaczął być miły jakby nigdy nic. w domu też często go nie ma nie jest obecny w moim życiu i czułości od niego też nigdy nie dostałam. jak miałam mniej lat mówił do mnie np że mnie wydziedzicza itp. dla niego najważniejsze są pieniądze a nie ja. Odczuwam też dużo lęku w sobie np. że coś mi się dzieje , że mam raka cokolwiek potem musimy jeździć do lekarzy i sprawdzać co chwile itp. żyję w ciągłym niepokoju i strachu. nie lubie być sama a nie mogę być z moją partnerką cały czas i gdy mówi że też potrzebuje czasu dla siebie że chce być u siebie sama nie rozumiem tego że mnie już nie kocha? pottrzebuje jej ciągle jak mi to mówi to czuje jak mnie już porzuca i mnie nie chce i potem też zaczynam się denerwować a tak strasznie nie chce moja dziwczyna i przyjaciółka po moim zachowaniu zaczęly mówić że może mam borderline czy coś dążące do tego. Nie wiem jak jest boje sie isc do psychologa ale czy jakiś specjalista mógłby się wypowiedzieć czy tym opisem widać że to naprawdę może być te zaburzenie osobowości??
Witam. Mam, wydaje mi się, duży problem z odczuwaniem emocji.
Witam. Mam, wydaje mi się, duży problem z odczuwaniem emocji. Czuję się pusta w środku i bardzo rzadko zdarza mi się cokolwiek poczuć. Większość moich reakcji na pewne zachowania, mam wrażenie, że jest tylko tym, jak powinnam zareagować. Poza tym, straciłam poczucie pasji i nic nie przynosi mi satysfakcji z życia. Czuję zobojętnienie. Często odrywam się od świata lub zawieszam. Lubię aktywność, jednak bardzo ciężko mi ona przychodzi. Byłabym bardzo wdzięczna za jakąkolwiek pomoc. Pozdrawiam
Czy przy zaburzeniach nastroju i lękowych powodem są zawsze schematy i myślenie danej osoby?
Trafiłam na stwierdzenie, że przyczynami depresji, fobii społecznej i nerwicy lękowej są moje myśli, bo tak zawsze jest przy tych chorobach. Czy to prawda?
Co może wyleczyć zaburzenia funkcji poznawczych spowodowane depresją?
Co może wyleczyć zaburzenia funkcji poznawczych spowodowane depresją? Psychoterapia, leki, ruch, dieta?