Left ArrowWstecz

Zacznę od tego, iż przedwczoraj powiedziałam po prawie 2 latach swojemu partnerowi o sytuacji, która mnie męczyła, o której tak naprawdę bałam się mu powiedzieć.

Zacznę od tego, iż przedwczoraj powiedziałam po prawie 2 latach swojemu partnerowi o sytuacji, która mnie męczyła, o której tak naprawdę bałam się mu powiedzieć. Sytuacja, o której mu powiedziałam, wyglądała w sposób taki, iż jego ojciec pewnego wieczoru, gdy wróciłam z pracy (opiekował się wtedy moim dzieckiem, a mój partner był na wyjeździe z wojska, jego żona również była na wyjeździe) zadał mi szokujące mnie pytanie, czy chce się z nim przespać. Gdy odpowiedziałam mu nie i jeszcze raz mówiłam nie i powtarzałam, że nie, że kocham jego syna, że nie ma takiej opcji, żeby coś takiego miało miejsce, zadał mi on kolejne pytanie, skoro nie chce się z nim kochać, to chociaż czy on może zrobić mi dobrze w kontekście minety. Po raz kolejny odpowiedziałam, że nie. Zdaję sobie sprawę, że mogłam powiedzieć o tej sytuacji wszystkim wcześniej, ale bałam się. Czułam, że jestem zastraszana. Gdy chciałam o tym powiedzieć, to od jego ojca usłyszałam, że to będzie moja wina, że ja rozwalę dwie rodziny, że nikt mi nie uwierzy, że to słowo przeciwko słowu. Gdy przedwczoraj była konfrontacja z mamą i tatą mojego partnera, pierwsze co na wejściu usłyszałam od jego ojca zdenerwowanego, że no dalej, dalej mów co masz do powiedzenia, że ja kłamie, gdy powiedziałam w spokoju, jak wyglądała cała sytuacja, zaczął się wściekać i rzucać na moją osobę bluzgami, gdy ja nic nie mówiłam, nie chciałam reagować krzykiem na krzyk. Ale gdy zaczął mi grozić, że ja jeszcze tego pożałuję, że on zniszczy mi życie, nie wytrzymałam i wykrzyknęłam, że kto kłamie, to kłamie, że on wie, jaka jest prawda. Fakt jest taki, iż dziś usłyszałam, że jego żona mi wierzy. Ma żal, że tak późno to powiedziałam, rozumiem to w 100%. Mój partner mi też powiedział, że wierzy, ale powiedział, że jeśli wyjdzie coś jakiś brud na mnie, że ja coś to nie będzie fajnie. Powiem szczerze, nigdy nie myślałam o tym człowieku pod kontekstem seksualnym czy partnerskim. Zawsze traktowałam go jako ojca mojego partnera. Boję się, że po groźbach, które usłyszałam od jego ojca, że coś wymyśli lub powie i znów zmanipuluje bliskimi. Boję się, że ja jako osoba niewinna padłam ofiarą osoby psychicznej, która i tak zryła mi łeb dosłownie. Byłam u psychiatry, który zapisał mi leki. Przez tego człowieka nie umiałam już dłużej trzymać w sobie czegoś, co nie jest moją winą w żaden sposób. Boję się, że on zniczy mnie moją psychikę jeszcze bardziej. Zniszczy moją rodzinę mojego partnera i nasze dziecko. Nie wiem, co mam teraz myśleć, potrzebuje pomocy.
Marta Sak

Marta Sak

Dzień dobry, 

w sytuacji, której Pani doświadczyła, zasługuje Pani przede wszystkim na współczucie. Nie ma też nic dziwnego w Pani złym samopoczuciu psychicznym. Otrzymanie niechcianej propozycji seksualnej, która jest ponawiana pomimo zdecydowanej odmowy, groźby, oskarżenie o kłamstwo - wszystko to sytuacje, w których można poczuć się bardzo przekroczonym, i które odbiłyby się na psychice wielu osób. W tych okolicznościach zachęcałabym Panią w pierwszej kolejności do umówienia się do psychologa w ramach tzw. interwencji kryzysowej. To spotkania, które służą odzyskaniu równowagi psychicznej po doświadczeniu skrajnego stresu, jak również zaplanowaniu dalszych działań. Proszę pamiętać, że choć w tym momencie jest Pani bardzo trudno, to odzyskanie sił psychicznych i stawienia czoła sytuacji jest możliwe, pod warunkiem uzyskania odpowiedniego wsparcia. 

Pozdrawiam serdecznie, życząc Pani wielu sił.

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Jestem niespokojna-wybuchowa, zmienna, wiecznie zmieniam pracę i miejsce zamieszkania. Nie potrafię podjąć hobby czy być konsekwentną, bo rozpiera mnie różnorodność emocji. Nie radzę sobie.
Od kilku dobrych lat, od kiedy wyprowadziłam się z domu, cały czas się przeprowadzam. Ciągle zmieniam pracę. Jedyne co stałe to (o dziwo) mąż, za którego wyszłam dosyć spontanicznie, ale mam niezawodną intuicję i według mnie to jest to coś na całe życie. Brakuje mi cierpliwości, często płaczę, wybucham, nie mogę opanować złości. Nastrój mam bardzo różny i bardzo szybko się zmienia, zauważyłam to mniej więcej po 20 rż, mam 26 lat, z każdym rokiem mam wrażenie, że coraz bardziej tracę nad sobą i swoimi emocjami panowanie. Nie potrafię rozwinąć żadnego hobby, poddaję się przy pierwszej próbie. Nie wiem co o sobie myśleć, nie potrafię siebie opisać, mam wrażenie, że jestem bardzo różna albo nijaka. Nie wiem o co chodzi, ale moje zmienne nastroje i ciągła złość wywołana też moja niekonsekwencją znacznie utrudniają mi życie (mimo wszystko burzliwy związek, czasem jestem nieznośna i mam tego świadomość, ale nie potrafię się opanować w danej chwili) zarówno uczuciowe, ale zwłaszcza zawodowe. Pociągają mnie różne rzeczy, mam dużo pomysłów, których nie realizuję lub robię to w małym stopniu. Szukam rozwiązania, które pomoże żyć mi normalnie. Na tę chwilę sama się ze sobą męczę.
Problem z partnerką z depresją poporodową i przemocą w związku - jak sobie poradzić?

Dzień dobry. Piszę tutaj, ponieważ mam bardzo duży problem z kobietą, która ma problemy psychiczne. Jej problem polega na tym, że ma problemy z adaptacją otoczenia, depresję poporodową+ odebranie jej córki przez Mops. 

Jej były partner bił ją przez 6 lat prawie i w dodatku wynosił z domu rzeczy, które później sprzedawał.. Kobietą powinna brać tabletki, które jej przepisał psychiatra (ZOLTRAL), o ile dobrze pamiętam tak nazywają się te tabletki.. 

Jesteśmy razem w związku już z 3 miesiące i miałem nadzieję, że udźwignę ten ciężar, ale niestety nie dam rady, próbuje wszystkiego, ale z jej strony jest jakaś ściana. 

Po kłótniach każe mi się wyprowadzać, wyrzuca mnie albo ja sam wychodzę, bo nie daje sobie rady. 

Tylko niestety albo biega za mną po mieście, albo nachodzi moich znajomych i moją rodzinę w poszukiwaniu mnie. 

Wczoraj kolejna niefajna sytuacja. Po północy przyszła na plac do moich rodziców i stała pod drzwiami i podsłuchiwała przez drzwi czy mnie tam nie. Mam dość chciałbym się uwolnić od niej.. proszę pomóżcie mi

Czy można przezwyciężyć kryzys, kiedy sprawcą napaści molestowania jest psycholog/psychoterapeuta?
Czy można przezwyciężyć kryzys, kiedy sprawcą napaści molestowania jest psycholog/psychoterapeuta? Jak sobie z tym poradzić?
Przemoc w rodzinie i jej wpływ na zdrowie psychiczne - jak sobie radzić?

Mam poważny problem, związany z moim zdrowiem psychicznym, a także relacjami z moją rodziną. W skrócie: będąc dzieckiem (5-6 lat, lub mniej), doświadczyłem przemocy, ze strony opiekunki, która została zatrudniona przez moich rodziców, gdy oni pojechali do Niemiec na zarobek (wczesne lata 2000), podczas ich nieobecności, karała mnie i moje rodzeństwo, szczególnie mnie, pamiętam moment, gdy kazała mi na zimnej podłodze w łazience, klęczeć, z rękoma do góry, podawała też nam niedogotowane jedzenie. Po przyjeździe do Polski, gdy moi rodzice się o tym wszystkim dowiedzieli, zwolnili ów opiekunkę i nawet pojechali w jej rodzinne strony i opowiedzieli o wszystkim jej rodzinie. Wiele lat później, doświadczyłem przemocy ze strony mojej matki, potrafiła mnie bić przedmiotami, na przykład, zrywała rózgę z drzewa i biła mnie ją, więcej niż raz, i ów rózga pękła na moim tyłku, był taki epizod, że potrafiła zapalić palnik w kuchence i kazać mi przyłożyć rękę do ognia, dzięki Bogu, mój ojciec się za mną wstawił, nigdy nie zapomnę tego incydentu. Raz powiedziała mi, że jestem zakałą rodziny. Moja matka jest manipulatorką, potrafi zastraszać, manipulować, grać na emocjach, a także stosować szantaż emocjonalny, gdy się ktoś jej przeciwstawi i coś nie pójdzie po jej myśli, to idzie na skargę do mojej młodszej siostry i razem plotkują na temat danej osoby, źle o tej osobie mówiąc. Potrafi być osobą wybuchową, agresywną i opryskliwą, nie przyznaje się do swoich błędów, stwarza konflikty i robi z siebie ofiarę, lubi naśmiewać się z innych i komentować wygląd drugiej osoby, podczas gdy sama nie dba o swój wygląd. Za każdym razem próbuje znaleźć wymówkę, by położyć rękę na moich pieniądzach, zawsze musi być według jej myśli. Mój ojciec jest nie lepszy, agresor, manipulant jak moja matka, osoba wybuchowa, konfliktowa, mitoman, kłamca, uważa, że przemoc i agresja jest jedynym rozwiązaniem, potrafi popisywać się przed ludźmi, szczególnie, gdy jest po kilku piwach, wielokrotnie groził mi pobicie, wyzywał mnie, moją matkę, kilkukrotnie pojawiał się w domu pijany, raz powiedział mi, że mnie załatwi, nie wiem, co przez to miał na myśli, zabić mnie czy pobić. Raz, gdy rzucał się do mojej matki pijany, powiedziałem mu, że jak się nie uspokoi, to wezwę policję, później wparował do mojego pokoju i zaczął mnie wyzywać i powiedział, że policja nic mu nie może zrobić. Był taki epizod, że moja młodsza siostra, korzystała z pomocy psychologa i psychiatry, bo miała ataki paniki, czy coś w tym stylu i gdy mój ojciec dowiedział się o tym, wyśmiał ją i powiedział, że jest chora psychicznie, używając wulgarnego słownictwa. Gdy moja matka miała złamaną rękę, ani razu jej nie pomógł, nawet na rehabilitacje ją nie zawiózł, na piechotę musiała daleko iść do szpitala, a gdy zapytała się go, dlaczego jej nie pomógł, powiedział, że nie zasłużyła. Moja młodsza siostra nie jest świętoszkiem, rozpieszczona, od najmłodszych lat, wszystko, co chciała, to miała, podczas, gdy ja, na swój pierwszy telefon, musiałem zarobić, ciężko pracując na budowie. A teraz ona twierdzi, że jest lepsza od innych, bo jest po studiach, śmieje się ludziom prosto w twarz, bo ktoś jest wierzący i ma konserwatywne podejście do życia i uważa, że ci co tak wierzą, są chorzy psychicznie (ona sama jest ateistką). Każdego próbuje pouczać, rozstawiać po kątach i uczyć życia, mimo, że ma zaledwie 26 lat. Mam starszego brata, 32 letniego, ma on swoją własną rodzinę, dwoje dzieci, ma firmę budowlaną, jest trochę nerwowy, wybuchowy i opryskliwy, ale jesli pracujesz, starasz się i pokazujesz zainteresowanie, to normalnie się zachowuje, obecnie u niego pracuje, ale jestem teraz na miesięcznym zwolnieniu lekarskim, z powodu skręconej lewej kostki, zostały mi ostatnie dni zwolnienia lekarskiego i według zaleceń ortopedy, mam ćwiczyć kostkę, nie przeciążać jej, brać leki i odpoczywać. Można w nim (moim bracie) mieć wsparcie, jesli tak jak wcześniej wspomniałem, ktoś angażuje się w pracy, a czasami nie. Tak jak wcześniej wspomniałem, jestem na zwolnieniu lekarskim, zostały mi raptem kilka dni i po zwolnieniu lekarskim muszę znowu iść na kontrolę do ortopedy, gips mam zdjęty i mogę normalnie chodzić. No i tu problem się zaczyna, bo mój ojciec jest sfrustrowany, bo nie jestem w pracy, nie jeżdżę do pracy, mówił to podobnie, gdy miałem nogę w gipsie, jak niby miałbym z nogą w gipsie i o kulach iść do fizycznej pracy i pracować? przecież jestem na zwolnieniu lekarskim, prawnie pod groźbą kary jest zakazana praca na zwolnieniu lekarskim. Całe praktycznie życie byłem pod kontrolą mojej rodziny, nie mogłem mieć własnego zdania, nie mogłem naturalnie i swobodnie się zachowywać, nie mogłem żyć po swojemu, bo im to nie odpowiadało, zniszczyli mi tak psychikę, że jestem bezradny, nie wiem co mam w życiu robić, gdzie iść, jestem bezsilny, i na samą myśl, że muszę przebywać wśród obcych ludzi lub szukać innego miejsca pracy i pracować w innym miejscu pracy, czuję lęk i strach, mimo, że mam 28 lat. Nigdy nic nie mogłem dla siebie zrobić, bo później nachodziła mnie myśl, że im się może to niespodobać, gdy wielokrotnie próbowałem się zbuntować przeciwko nim, czułem wyrzuty sumienia. Raz, gdy powiedziałem im, że skoro pracuje u swojego starszego brata, legalnie, to rozsądne by było, gdyby mi płacił, jak normalnemu pracownikowi, więc byłbym finansowo niezależny, moja matka sfrustrowana powiedziała, że nie ma takiej opcji. Moja rodzina nigdy mnie na poważnie nie traktowała, albo drwili sobie ze mnie, albo sie ze mnie śmiali, albo celowo mnie prowokowali, żeby wzbudzić we mnie agresję i zrobić ze mnie złego bohatera. Mam jeszcze najstarszego brata, od około dwudziestu lat mieszka w Anglii i pracuje jako manager w jakieś brytyjskiej firmie, a po pracy jeździ swoim prywatnym tirem, przez moich rodziców, nie mam z nim kontaktu, moi rodzice wmawiali mi i mojemu rodzeństwu, że on zerwał z nami kontakt i wybrał rodzinę swojej byłej żony, niż swoją, co jest nie prawdą, bo on chce z nami się kontaktować. Raz na pogrzebie mojego dziadka (ze strony ojca) on się pojawił w domu pogrzebowym i normalnie z każdym się przywitał, a mój ojciec z wrogością nie chciał mu podać ręki, dopiero moja matka go do tego zmusiła, a teraz jak gdyby nigdy nic, mój ojciec zaczął się przyznawać do mojego brata i mówi, że ma syna w Anglii. Obecnie stosuje emocjonalny dystans (emotional detachment), względem mojej rodziny i czuję napiętą atmosferę, nikt się do mnie nie odzywa, a jak już na przykład matka się odezwie, to z frustracją, podniesionym głosem. Na obecną chwilę, leżę finansowo, mam 800 euro, plus 300 zł, szukam dalej odpowiedniej pracy (jestem z Suwałk) a w moim rodzinnym mieście trudno o dobrą pracę, mieszkania pod wynajem są drogie, a o wzięciu kredytu nie myślę, bo to zbyt wielka odpowiedzialność. Byłem na dwóch sesjach psychoterapeutycznych, ale nie skończyło się to dobrze, dlatego, że trafiłem na nieodpowiednią psychoterapeutkę, która nawet nie chciała wysłuchać mojego problemu, na samym starcie mi przerwała, zaczęła mówić coś o czakrach, punktach energetycznych, co w ogóle nie miało nic wspólnego z moim problemem, w ogóle nie chciała mi pomóc i dawała mi bezużyteczne rady, nawijając o swojej rodzinie. Potrafiła podnosić na mnie głos i po wszystkim skasowała ode mnie 250 zł i tyle po terapii. Gdy zadzwoniłem do niej po raz pierwszy, to niechętnie chciała mnie przyjąć na sesję indywidualną. Czuję, jak moje zdrowie psychiczne się pogarsza, jestem zestresowany, rzadko się uśmiecham albo się smieje, a jak już to robię, to czuje dziwny dyskomfort, jakby ktoś z mojej rodziny chciał mnie zbesztać, za to, że się śmieje. Z tego też powodu od dawna borykam się z uzależnieniami od pornografii i masturbacji. Totalnie straciłem motywację do działania, nic mi się nie chce.

Dobry wieczór. Mam pytanie, odnośnie mojego zachowania w różnych sytuacjach.
Dobry wieczór. Mam pytanie, odnośnie mojego zachowania w różnych sytuacjach. Nie wiem czy to jest normalne, czy raczej powinnam się udać do specjalisty. Parę miesięcy temu zmarła mi bardzo bliska osoba. Zawał serca , reanimacja 40 min , przyjazd zepsutej karetki. Nie mogę się z tym wszystkim pogodzić. Płaczę, co jakiś czas i boję się śmierci, boje się że będę się dusić , że nie będę mogła złapać oddechu. Mam 2 dzieci, o nich zawsze się bałam, jak tylko jakaś gorączka, zawsze boję się najgorszego. Jak, np. muszę poprosić o zmianę w grafiku albo o wolne, to mam ogromne wyrzuty sumienia, analizuję milion razy, że może inaczej mogłam zrobić. Boję się nowych rzeczy ... Boje się, że coś mi nie wyjdzie. Że ktoś mnie wyśmieje. Myślę z wyprzedzeniem, co powiedzieć. Przed okresem wszystko mnie wyprowadza z równowagi. Jakąś bzdurą, a ja krzyczę. Dodam, że choruję na niedoczynność tarczycy i Hashimoto. Czy z moim zachowaniem jest coś nie tak ? Czy to jest normalne ? Że po ciężkich ostatnio przeżyciach wszystko mnie stresuje?
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!