Jak radzić sobie z zazdrością i samotnością w dążeniu do macierzyństwa?
Jak sobie poradzić z takim problemem?
Jestem od kilku lat samotną singielką. Mam 26 lat, ciężko mi znaleźć niestety partnera w tych czasach.
Chcę założyć już rodzinę, być mamą, ale nie mogę się ciągle tego doczekać. Zmagam się z takim problemem, że jeżeli dowiem się, że ktoś z rodziny czy nawet znajoma osoba, jest w ciąży wpadam, że tak powiem w szał, dopada mnie zazdrość.
Ok rok temu, gdy dowiedziałam się, że siostra będzie miała dziecko, płakałam po tej informacji z zazdrości chyba z 2 godziny, byłam wręcz zła, nie mogłam się wtedy opanować.
Tak jest za każdym razem, a mi się ciągle nie udaje, a lata mi uciekają. Jak sobie z tym poradzić.
Anonimowo

Zuzanna Świtała
Dzień dobry :)
Nazywam się Zuza Świtała, jestem psycholożką i psychoterapeutką CBT w trakcie szkolenia.
Pragnienie posiadania rodziny lub potomstwa to naturalny element bycia człowiekiem, jednak nie jest on zupełnie od nas zależny. Niektórym przytrafia się bycie rodzicem w wieku 18 lat, innemu w wieku 34 albo i 45. To, co mnie jednak zatrzymuje, to silna reakcja emocjonalna, której Pani doświadcza. Jakie myśli temu towarzyszą? Jakie przekonania o sobie?
Pozdrawiam serdecznie

Urszula Małek
Doceniam, że podzieliłaś się swoimi odczuciami.
Opisane przez ciebie sytuacje mogą być dla ciebie niezwykle trudne do przetworzenia. Dostrzegam, jak znaczące są dla Ciebie marzenia o założeniu rodziny oraz jak silne emocje wywołują sytuacje, które przypominają Ci o tym, czego pragniesz. Zdecydowanie warto skoncentrować się na tym, co aktualnie możesz zrobić dla siebie, by odczuć głębszą harmonię i niezwykły spokój. Jakie konkretne działania mogłyby Ci pomóc skoncentrować Twoją energię na tym, co jest dla Ciebie obecnie możliwe i istotne?
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego,
Urszula Małek

Maja Karcz
Dzień dobry,
Rozumiem, że założenie rodziny i posiadanie dziecka jest dla Pani bardzo ważne i kiedy widzi Pani, że ktoś z bliskich realizuje te marzenia – pojawia się w Pani złość. Występowanie złości (oraz innych trudnych emocji) jest normalną w sytuacjach, w których bardzo czegoś pragniemy, a tego nie mamy.
Jedną z funkcji emocji jest informowanie o naszych niezaspokojonych potrzebach. Często zdarza się, że złość jest emocją „wtórną”, to znaczy, że przykrywa inne bolesne emocje. Warto wtedy odkryć, jakie emocje pod nią się kryją, i o jakich niezaspokojonych potrzebach nas informują. Kiedy dokładnie nazwiemy to, co czujemy i określimy potrzeby, będzie łatwiej zaopiekować się swoimi emocjami i znaleźć odpowiednie, dostosowane do nas sposoby zaspokojenia potrzeb.
Dodatkowo – ponieważ pisze Pani, że intensywność Pani emocji bywa bardzo wysoka i trudno Pani je opanować, zachęcam do zapoznania się z technikami regulacji emocji opisywanymi w nurcie DBT. Książki, które w przystępny sposób je opisują to np. „Terapia dialektyczno-behawioralna (DBT). Trening umiejętności” (Marsha Linehan), oraz „Terapia Dialektyczno-Behawioralna (DBT). Praktyczne ćwiczenia rozwijające efektywność interpersonalną, regulację emocji i odporność na stres” ( M. Mckay, J. Wood, J. Brantley).
Jednocześnie chciałam podkreślić, że czasami samodzielnie może być trudno nazwać dokładnie swoje emocje, zaopiekować się nimi oraz znaleźć sposoby na zaspokojenie swoich potrzeb.
Również, wdrażanie technik regulacji emocji posługując się wiedzą z różnych podręczników, też może stanowić wyzwanie. Jeżeli uznałaby Pani, że potrzebuje pomocy w tych kwestiach, zachęcam do skorzystania z pomocy psychoterapeuty, który może Panią wesprzeć, pomóc odkryć emocje i razem z Panią znaleźć najbardziej dopasowane sposoby regulacji emocji i zaspokajania potrzeb.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego!

Beata Matys Wasilewska
Dzień dobry
Lęki i niepokoje dotyczące naszej przyszłości potrafią hamować, a nawet blokować nasze działania nasilając poczucie bezradności i frustracji. Wypracowanie umiejętności znajdowania spokoju w sobie jest kluczowym elementem w pracy nad sobą. Drugim elementem jest odkrycie przekonań na swój temat, oczekiwań wobec siebie i presji, jaką na siebie nakładamy. Niekiedy wizja naszej przyszłości oparta jest na wizjach naszych najbliższych co w życiu da nam szczęście, a co będzie naszą porażką.
Podjęcie pracy psychoterapeutycznej pozwoliłoby pani zmniejszyć, a może nawet uwolnić się od presji wywieranej przez otoczenie czy nakładanej przez samą siebie, wzmocnienie swojego poczucia wartości, zrozumienie swoich emocji i nauczenie się nimi zarządzania, tak by zyskać większą kontrolę i sprawczość nad swoim życiem.
Polecam literaturę z tego zakresu Jak żyć z lękiem- Marcin Matych
pozdrawiam
Beata Matys Wasilewska

Anastazja Zawiślak
Dziękuję za podzielenie się swoim problemem.
W pełni rozumiem, że towarzyszące Pani emocje – smutek, frustracja czy zazdrość – są trudne i przytłaczające. Pragnienie założenia rodziny i bycia mamą to dla wielu osób bardzo ważny cel w życiu, a gdy napotyka się przeszkody w jego realizacji, pojawia się poczucie niesprawiedliwości, które trudno kontrolować.
Pierwszą rzeczą, którą chciałabym podkreślić, jest to, że Pani uczucia są naturalne i nie musi Pani się ich wstydzić. Zazdrość w takiej sytuacji wynika z głębokiego pragnienia, a nie z braku dobrej woli wobec innych. Jednak ważne jest, aby nauczyć się zarządzać tymi emocjami w sposób, który nie będzie dla Pani destrukcyjny i również dla Pani relacji.
Proszę zacząć od refleksji nad swoimi emocjami. Być może za tymi uczuciami stoi obawa, że coś w Pani życiu dzieje się „za późno” lub nie tak, jak sobie Pani wyobrażała. Warto zdać sobie sprawę, że każdy ma swoją własną drogę i tempo. To, że inni realizują swoje plany wcześniej, nie oznacza, że Pani życie nie ułoży się równie szczęśliwie – po prostu może wyglądać inaczej, niż się Pani tego spodziewała. W międzyczasie proszę spróbować skierować energię na działania, które pomogą Pani odnaleźć więcej spełnienia i radości w codziennym życiu. Budowanie relacji, rozwijanie zainteresowań czy zadbanie o swoje potrzeby emocjonalne może być krokiem w stronę większej satysfakcji i spokoju. Jeśli chodzi o znalezienie partnera, proszę pamiętać, że presja i frustracja mogą sprawiać, że trudniej otworzyć się na nowe znajomości. Spróbuj potraktować ten proces jako okazję do poznania ludzi, a nie wyłącznie jako cel, który musi być natychmiast zrealizowany.
Być może pomocne byłoby także porozmawianie z psychologiem, który pomoże Pani lepiej zrozumieć źródła tych emocji i znaleźć sposoby na radzenie sobie z nimi. Taka praca pozwoli Pani skoncentrować się na sobie, swoich potrzebach, wartościach i tym, co Panią uszczęśliwia, niezależnie od obecnego stanu życia osobistego.
Proszę pamiętać, że ma Pani czas, by zrealizować swoje marzenia – życie nie biegnie według jednego harmonogramu.
Skupienie się na budowaniu pełniejszego, szczęśliwszego „teraz” może otworzyć drzwi do przyszłości, której Pani pragnie.
Trzymam za Panią kciuki!
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Irena Kalużna-Stasik
Dzień dobry,
Z tego, co pani opisuje, słyszę dużą obawę i lęk.
Niestety, aby poradzić sobie z tym samemu, jest to bardzo trudne. Praca nad lękiem wymaga dużo czasu, siły i gotowości.
Jest to długi proces terapeutyczny w czasie, u każdego odbywa się indywidualnie i zależy od wielu czynników.
Aby przepracować swój lęk, zachęcam udać do specjalisty, aby nauczyć się, jak sobie z nim radzić i poznać skąd on może wynikać. To też pomoże zmniejszyć jego intensywność.
Trzymam za panią kciuki, że znajdzie pani dla siebie odpowiedniego specjalistę, aby sobą się zaopiekować i rozwiązać swój problem.
Dobrego dnia,
Irena Kalużna-Stasik - psycholog

Agnieszka Zając
Dzień dobry,
pytanie, które Pani zadaje, jest wieloaspektowe i wymaga większej uważności aniżeli przestrzeń internetowa, stąd pomocne może okazać się bardziej indywidualne wsparcie.
Warto rozpocząć od diagnozy/ konsultacji psychologicznej, a później rozważyć podjęcie psychoterapii, która w perspektywie może prowadzić do lepszego rozumienia siebie, swoich potrzeb, pragnień oraz wspomóc Panią w strategiach bardziej adekwatnych w regulacji emocji.
Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka Zając

Katarzyna Kania-Bzdyl
Dzień dobry,
podobno miłość przytrafia nam się wtedy... gdy jej nie wyczekujemy ;)
Ta presja, którą sobie Pani narzuciła, nie jest do końca dobra. Cieszę się, że umie Pani opowiadać o takich emocjach jak zazdrość. To duża odwaga, na którą nie każdy z nas może sobie pozwolić.
Wiek 26 to nie liczba, która przekreśla szansę na założenie rodziny. Ma Pani naprawdę sporo czasu. A może ten moment, w którym Pani teraz się znajduje to chwile na podróżowanie, eksplorowanie świata, wychodzenie do knajp, poznawanie ludzi (niekoniecznie potencjalnych przyszłych mężów ;) ).
Proszę zdjąć z siebie ten ciężar presji i wrzucić na luz.
Kiedy przestanie Pani natarczywie o tym myśleć, kto wie... los potrafi sprawiać nam miłe niespodzianki ;)
pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Czy to depresja?
Mam 27 lat, jestem samotną matką, rodzina uważa, że z niczym nie daje sobie rady, w niczym mi nie pomagają, ciągle tylko mnie bardziej dołują, więc jakiś czas temu zerwałam z nimi kontakty. Staram się jak mogę, pracuje, zajmuje się córką, niczego jej nie brakuje, jest radosną dziewczynką, wynajmuje mieszkanie.
Ponad rok temu poznałam dużo starszego mężczyznę, jest między nami 19 lat różnicy, pierwsze 4 miesiące były idealne, nawet się nie spodziewałam, że może być aż tak cudownie, że tacy mężczyźni jeszcze istnieją. On pokazywał, że mu na nas zależy, udowadniał to na każdym kroku, na początku nie chciałam się angażować, bo bałam się, że znów coś nie wyjdzie, ale w pewnym momencie (nie wiem kiedy) pokochałam go.
Niestety moja ,,koleżanka" zaczęła między nami bardzo mieszać, wmawiała mi, że on mnie zdradza, oszukuje itp. zaczęły się między nami kłótnie, rozstania potem powroty i tak do dnia dzisiejszego.
On cały czas mi powtarza, że jestem najlepszą kobietą, jaką poznał i wie, że będzie tego bardzo żałował jak się rozstaniemy, ale nie chce mnie też krzywdzić, bo wie, że ja marzę o ślubie i drugim dziecku, a on już tego nie chce. Ciągle mi powtarza, żebym go zostawiła a kiedy pytam dlaczego on tego nie zrobi to mówi, że nie potrafi, bo jestem cudowną kobietą i wie, że już takiej nie pozna, dlatego robi wszystko, żebym ja to skończyła, żebym go znienawidziła, a ja mimo wszystko też nie potrafię z niego zrezygnować, bo go kocham, mimo wielu przykrych słów i sytuacji nie chce kończyć tej relacji.
Z drugiej strony czuję, że nie radzę sobie już z życiem, że wszystko mnie przerasta i nie mam na nic siły. Wracam do pustego domu, gdzie wieczory spędzam sama ze wszystkimi problemami, panicznie boję się tej samotności, bywa tak, że cała się trzęsę z nerwów jak tylko wchodzę do domu i siedzę i płacze. Nie chce mi się już nawet wychodzić z domu, malować, nawet wstawać mi się nie chce, ale wiem, że muszę dla mojej córki.
Nie wiem już co robić, nie mam z kim zostawić córki, żeby iść do psychologa, ale czuję, że dłużej tak nie dam rady, jestem kłębkiem nerwów. Od pewnego czasu biorę też tabletki na uspokojenie, bo czuję ciągły strach, lęk i taki niepokój o przyszłość, o to, że nie mam z kim porozmawiać czy nawet pomilczeć, przytulić się. Co mam robić czy powinnam też raz na zawsze zerwać kontakt z tym partnerem czy próbować coś z tym zrobić, żeby to uratować, jak sobie z tym wszystkim poradzić ??
Dzień dobry,
Mam poważny problem z partnerką. Zacznę od początku:
Byłem w związku z kobietą, z którą mam syna, obecnie nie jesteśmy ze sobą już 2 lata, a jestem niepełna rok z ówczesną partnerką. Na jej pytanie, ,,czy jeśli była ex zaprosiłaby mnie na kawę, to czy bym przyjechał? " odpowiedziałem, że "nie".
Teraz niedawno zbliżały się urodziny mojego syna i córki ówczesnej partnerki 6.12 i 7.12. 23 listopada moja mama zapytała się, czy pojadę z nią do mojego syna na urodziny, bo była tam zaledwie raz, czy dwa. Bez przemyślenia zgodziłem się, bo z mamą i dla syna urodziny. Nie rozmawiałem na temat urodzin z byłą partnerką ani nic. Byłem zajęty innymi sprawami i obowiązkami domowymi i wyleciało mi to kompletnie z głowy o porozmawianiu o tym z partnerką. Zaczęliśmy o tym rozmawiać tydzień przed urodzinami i już była zła o to, że zgodziłem się na prośbę swojej mamy, aby pojechać razem do mojego syna. Zapytałem, co mam zrobić, żeby było dobrze, nie urażając partnerki, w odpowiedzi usłyszałem, że mam wziąć syna w inny dzień, a nie jechać tam, więc się zgodziłem i to uczyniłem.
Od tej pory cały czas ma myśli, że dla swojej byłej chciałem tam jechać, że dla niej się gole, że dla niej idę do fryzjera, żeby dobrze wyglądać, a relacje moje z byłą partnerką są wyłącznie związane z synem. Cały czas partnerka uważa, że jadąc tam na urodziny własnego dziecka, jest równoznaczne, z tym że chce wrócić do niej. Za każdym razem zapewniam ją, że kocham tylko ją i jest dla mnie najważniejsza na świecie. Nie przyjmuje to do wiadomości. Według mnie i mojej mamy nie stało się nic złego, a według niej jest to coś okropnego, że to dziwne. Podważa moje uczucia, myśli i słowa, które mowie do niej. Rozumiem, że jest urażona i zazdrosna, ale czy jej myśli nie są zbyt wygórowane?
Zmieniłem dla niej swoje życie o 180 stopni, pomagam jej we wszystkich czynnościach dnia codziennego.
Często mówiła, że jestem dobrym i kochanym człowiekiem, a gdy po prostu zapomniałem z nią na ten temat porozmawiać, wszystko przekreśla. Dalej mieszkamy razem, zgodziła się nawet na terapie dla par, ale tylko po to, aby udowodnić to, kto ma racje z myśleniem. Kiedy jej mówię prawdę, a ona nie potrafi jej zaakceptować.
Bardzo proszę o pomoc, jak się zachować w takich sytuacjach. Pozdrawiam.
Zaczynam zauważać, że coś, co zawsze wydawało mi się problemem tylko dzieciaków, teraz zaczyna mnie dotyczyć – lęk separacyjny, a ja mam 27 lat. I to naprawdę dziwne, bo każdy, nawet krótki czas rozłąki z bliskimi, sprawia, że czuję się okropnie.
Chodzi o takie momenty, kiedy wiem, że muszę być sama – czy to przez wyjazd służbowy, czy weekend, kiedy partner wyjeżdża. Wtedy zaczynam czuć niepokój, coś jakby strach przed byciem samą i poczucie, że coś jest nie tak. To takie nieprzyjemne, bo czuję, że ta samotność mnie przytłacza i zaczynam się martwić, że moje relacje zaczynają na tym cierpieć.
Mam wrażenie, że to trochę komplikuje moje życie, bo chciałabym być silniejsza, mniej zależna od innych. Tylko że kiedy czuję, że zostaję sama, to wszystko w głowie mi się rozbija.
Trudno mi znaleźć sposób, żeby się nie bać tych chwil bez bliskich. Zastanawiam się, co mogłabym zrobić, żeby to poczucie niepewności nie rządziło moimi emocjami, żeby nie odbierało mi radości z chwil, kiedy jestem samodzielna.
Czasem myślę, że może to kwestia jakiejś wewnętrznej pracy, zrozumienia, dlaczego w ogóle czuję się tak, jakbym nie potrafiła istnieć bez towarzystwa innych. Mam wrażenie, że może to problem z poczuciem własnej wartości, bo skoro nie potrafię funkcjonować bez drugiej osoby, to gdzieś mam wrażenie, że nie jestem wystarczająca sama w sobie. To trudne, bo wolałabym czuć, że potrafię być ze sobą w pełni, a jednak te momenty rozłąki stają się takim sprawdzianem. I mimo, że wiem, że nie jest to jakieś wielkie wyzwanie dla większości ludzi, dla mnie to czasami naprawdę spory problem. Chciałabym się nauczyć żyć w tej równowadze, czuć się komfortowo, nawet kiedy jestem sama, i nie bać się, że ta pustka mnie wciągnie. Ale nie wiem, jak zacząć.
Jak w ogóle radzić sobie z takim lękiem, który pojawia się na myśl o rozłące? Jak przestać martwić się na zapas, że coś złego się stanie? Jak nie pozwolić, by te momenty samotności stały się moim koszmarem? Czasem mam wrażenie, że w takich chwilach wszystko zaczyna się rozpadać.
Witam, jestem młodą osobą, w tym roku skończę 18 lat.
Jestem w związku 7 miesięcy i właśnie z tym mam problem.
Mam na myśli, że czuje, że jestem zbyt "uzależniony" od swojej partnerki. Potrafię wpadać w panikę, gdy nie odpisuje mi dłużej niż parę minut, od razu mam w głowie najczarniejsze myśli, że może mnie zdradzać i wpadam w panikę. Staram się walczyć również z moją zazdrością, która potrafi się uaktywnić nawet w błahych sprawach. Potrafię być zazdrosny o nawet najmniejszą jej interakcją z drugim człowiekiem. Jest to naprawdę bardzo męczące. Dziś dowiedziałem się, że przyjdzie do niej na noc koleżanka i już na samą myśl kipię z zazdrości. Nie wiem, jak mam sobie z tym radzić staram się, żeby nie rzutowało to na moją dziewczynę, ale im dłużej trwa ten związek, tym ja staję się bardziej zazdrosny. Nie wiem, co już z tym robić Pozdrawiam.