Jestem samotną matką, którą przytłacza życie - nie potrafię sobie już z tym poradzić
Daria

Dominik Kupczyk
Dzień dobry,
Sytuacja, którą Pani opisuje, jest bardzo trudna i może wywoływać uczucie przytłoczenia oraz zmęczenia. Wykazała się Pani ogromną siłą, pokonując wiele przeszkód i budując życie dla siebie i córki od podstaw. To, że Pani córka jest szczęśliwa i zadbana, świadczy o Pani zaangażowaniu i trosce jako matki. Jednak obecne obciążenia emocjonalne i finansowe mogą prowadzić do poczucia wyczerpania.
Warto rozważyć poszukanie wsparcia, zarówno emocjonalnego, jak i praktycznego. Może Pani skonsultować się z psychologiem lub psychoterapeutą, który pomoże w radzeniu sobie z nagromadzonym stresem i lękami. Istnieją również organizacje i instytucje, które oferują pomoc dla samotnych rodziców, w tym wsparcie w opiece nad dzieckiem czy doradztwo zawodowe.

Beata Matys Wasilewska
Dzień dobry
Przeżyła pani wiele trudnych doświadczeń i z wieloma wymagającymi sytuacjami życiowymi, poradziła panią sobie najlepiej jak potrafiła. Z wielką determinacją i siłą walczyła pani o lepsze życie dla siebie i córki, nie mogąc liczyć na wsparcie i zrozumienie najbliższych. Prawdopodobnie ostatnia relacja osłabiła pani wiarę, że może pani zbudować dobry dom i mieć oparcie w mężczyźnie.
Pojawienie się przewlekłego zmęczenia i powracające lęki mogą być być wynikiem nagromadzonych emocji z ostatnich, trudnych lat.
Temat angażowania się w związki, w których partner jest emocjonalnie niedostępny lub nie mogący realizować wspólnych celów może być pokłosiem relacji z ojcem.
Czas by także zaopiekowała się pani sobą i podjęła pracę psychoterapeutyczną. Ze względu na doświadczenie życia z osobą nadużywającą alkoholu warto byłoby skontaktować się z ośrodkiem AA i podjąć pracę terapeutyczną dla DDA. Problemy, których pani doświadczała wymagają przepracowania, odreagowania emocjonalnego i pogodzenia tak by nie odbierały pani sił.
Warto by wsparła się pani profesjonalna pomocą psychologiczną. A zapewne zyskując realne wsparcie emocjonalne, ponownie uwierzy pani w sens swoich decyzji i odzyska radość z tego kim pani jest i jakie życie buduje.
Pozdrawiam serdecznie
Beata Matys Wasilewska

Kornel Miszk
Bardzo mi przykro, że czujesz się tak przytłoczona i wyczerpana. To, co przeżywasz, jest ogromnym obciążeniem, zarówno emocjonalnym, jak i fizycznym. Samotne macierzyństwo, trudności finansowe, brak wsparcia ze strony rodziny oraz rozstania mogą prowadzić do poczucia wyczerpania i bezsilności. Ważne jest jednak, abyś dostrzegła, jak wiele już osiągnęłaś. Zbudowałaś stabilność dla siebie i córki, mimo że zaczynałaś niemal od zera – masz pracę, własne mieszkanie, Twoja córka jest szczęśliwa i zadbana, a to są ogromne osiągnięcia, z których możesz być dumna.
Twoje uczucia frustracji, złości i żalu wobec sytuacji są naturalne, zwłaszcza w obliczu braku wsparcia ze strony rodziny i trudności w związkach. To, że krzyczysz na córkę, a potem tego żałujesz, pokazuje, jak napięta jest Twoja sytuacja i jak bardzo pragniesz być lepszą mamą, mimo że chwilami czujesz, że nie masz na to sił. Pamiętaj, że nawet najlepsze mamy mogą czuć się przeciążone, zwłaszcza gdy brakuje im wsparcia i odpoczynku. Masz prawo czuć się zmęczona i zagubiona, ale to nie czyni Cię złą matką. Wręcz przeciwnie – Twoje wysiłki, by zapewnić córce jak najlepsze życie, są dowodem Twojej miłości i oddania.
Z tego, co piszesz, wynika, że masz za sobą trudne doświadczenia rodzinne, które mogą wpływać na to, jak odbierasz relacje i jak bardzo boisz się odrzucenia. Ten lęk jest zrozumiały, biorąc pod uwagę, że brakowało Ci w przeszłości stabilności i poczucia bezpieczeństwa. Ważne jest, byś spróbowała dać sobie czas na uznanie swoich emocji, bo odczuwanie zmęczenia i lęku nie oznacza słabości, tylko sygnał, że potrzebujesz wsparcia. Nawet jeśli czujesz, że nie możesz teraz zwolnić, warto pomyśleć o małych krokach, które mogą pomóc Ci na co dzień – choćby kilka chwil dla siebie, nawet krótkie przerwy, które pozwolą Ci złapać oddech.
Być może warto zastanowić się nad poszukaniem dodatkowego wsparcia – czy to wśród przyjaciół, czy w lokalnych organizacjach oferujących pomoc dla samotnych matek. Warto też rozważyć, czy istnieje możliwość jakiejkolwiek formy wsparcia emocjonalnego, nawet online, która mogłaby pomóc Ci poczuć się mniej osamotnioną w tych trudnościach. Twoje zdrowie psychiczne jest równie ważne jak zdrowie fizyczne, a czasem sama rozmowa z kimś zaufanym może przynieść ulgę.
Wiem, że masz poczucie, jakby wszystko było na Twojej głowie, ale pamiętaj, że nie musisz być perfekcyjna. Twoje emocje i potrzeby są ważne. Zasługujesz na odpoczynek i wsparcie, nawet jeśli teraz wydaje Ci się, że to niemożliwe. Daj sobie prawo do tego, by odczuwać te trudne emocje, ale jednocześnie szukaj sposobów na to, by znaleźć dla siebie choć odrobinę przestrzeni na regenerację. Twoja siła i determinacja, które do tej pory pokazałaś, są niezwykłe, ale nawet najsilniejsze osoby potrzebują wsparcia.
Pozdrawiam,
Kornel Miszk
Psycholog Terapeuta

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry. Ostatnie miesiące żyję jak w kołowrotku, nie mam nawet chwili dla siebie. Na mojej głowie jest praca, dziecko, zakupy, sprzątanie, rachunki, naprawy w domu - wszystko. Jestem już przemęczona, wstaję rano i czuję, że nie mam siły na nic i jestem po prostu wypalona. Czuję się jak samotna matka, mimo iż mam męża. Mąż nie robi nic, prośby, groźby, rozmowy, nic nie działają. To on musi się wyspać, to on musi odpocząć po pracy, to on musi iść do kolegów się odstresować. Ja nie mam czasu nawet isc sama na spacer. Mąż nie sprząta nawet po sobie i go nie obchodzi że ledwo już funkcjonuję. Jego lenistwo doprowadza do tego, że coraz częściej myślę o odejściu, bo będąc z nim mam poczucie, że on ma gdzieś moje potrzeby, moje zmęczenie, robi sobie co chce. Gdy po raz kolejny go proszę o to, żeby zadbał o dom, to wyzywa mnie najgorszymi wyzwiskami. Ogólnie mąż nie chce ze mną spędzać czasu, wychodzić gdziekolwiek, rozmawiać, nie robi wspólnych planów. Jest mi przykro, patrząc na partnerów znajomych, którzy zwyczajnie robią to, co do nich należy w domu, bo ja się nie mogę doprosić niczego. Co zrobić, żeby zmienił do mnie stosunek i zaczął myśleć o mnie, bo mam wrażenie, że dla niego liczy się tylko on sam.
Czy to depresja?
Mam 27 lat, jestem samotną matką, rodzina uważa, że z niczym nie daje sobie rady, w niczym mi nie pomagają, ciągle tylko mnie bardziej dołują, więc jakiś czas temu zerwałam z nimi kontakty. Staram się jak mogę, pracuje, zajmuje się córką, niczego jej nie brakuje, jest radosną dziewczynką, wynajmuje mieszkanie.
Ponad rok temu poznałam dużo starszego mężczyznę, jest między nami 19 lat różnicy, pierwsze 4 miesiące były idealne, nawet się nie spodziewałam, że może być aż tak cudownie, że tacy mężczyźni jeszcze istnieją. On pokazywał, że mu na nas zależy, udowadniał to na każdym kroku, na początku nie chciałam się angażować, bo bałam się, że znów coś nie wyjdzie, ale w pewnym momencie (nie wiem kiedy) pokochałam go.
Niestety moja ,,koleżanka" zaczęła między nami bardzo mieszać, wmawiała mi, że on mnie zdradza, oszukuje itp. zaczęły się między nami kłótnie, rozstania potem powroty i tak do dnia dzisiejszego.
On cały czas mi powtarza, że jestem najlepszą kobietą, jaką poznał i wie, że będzie tego bardzo żałował jak się rozstaniemy, ale nie chce mnie też krzywdzić, bo wie, że ja marzę o ślubie i drugim dziecku, a on już tego nie chce. Ciągle mi powtarza, żebym go zostawiła a kiedy pytam dlaczego on tego nie zrobi to mówi, że nie potrafi, bo jestem cudowną kobietą i wie, że już takiej nie pozna, dlatego robi wszystko, żebym ja to skończyła, żebym go znienawidziła, a ja mimo wszystko też nie potrafię z niego zrezygnować, bo go kocham, mimo wielu przykrych słów i sytuacji nie chce kończyć tej relacji.
Z drugiej strony czuję, że nie radzę sobie już z życiem, że wszystko mnie przerasta i nie mam na nic siły. Wracam do pustego domu, gdzie wieczory spędzam sama ze wszystkimi problemami, panicznie boję się tej samotności, bywa tak, że cała się trzęsę z nerwów jak tylko wchodzę do domu i siedzę i płacze. Nie chce mi się już nawet wychodzić z domu, malować, nawet wstawać mi się nie chce, ale wiem, że muszę dla mojej córki.
Nie wiem już co robić, nie mam z kim zostawić córki, żeby iść do psychologa, ale czuję, że dłużej tak nie dam rady, jestem kłębkiem nerwów. Od pewnego czasu biorę też tabletki na uspokojenie, bo czuję ciągły strach, lęk i taki niepokój o przyszłość, o to, że nie mam z kim porozmawiać czy nawet pomilczeć, przytulić się. Co mam robić czy powinnam też raz na zawsze zerwać kontakt z tym partnerem czy próbować coś z tym zrobić, żeby to uratować, jak sobie z tym wszystkim poradzić ??
Mam 23 lata i czuję się samotna. Mieszkam z mamą, która już się starzeje i rozmawia głośno na cały dom, a kiedy ja uciszam, mówi, że to jest jej dom, a potem po 2 dniach mówi, że jak bardzo musimy się wspierać jako rodzina. Ojciec, który przez całe życie wraca na weekendy do domu i robi nam wojsko z bratem za dzieciaka. Jest małomówny, jak coś mu nie pasuje to głośno krzyczy, sam jego wygląd jest straszny. Rodzice się zawsze kłócili głośno przy nas, dzieciach. Studiuję, ale na studiach nie mam żadnej kumpeli, jedna, z którą rozmawiałam, poszła sobie do innej grupy, do innych znajomych zostawiając mnie samą z osobami z hermetycznej grupy. I ciężko mi na wiązać jakiś kontakt z innymi osobami. Moje wszystkie bliższe kumpele studiują w innych miastach, mają ciężkie studia i chłopaków i mało co to one piszą do mnie pytając się jak tam. Jestem osobą zawsze uśmiechniętą, pełną energii, jeżdżę konno, chodzę na siłkę, jestem też mocno waleczna, asertywna i nie wszyscy mnie polubią, bo mam liderskie cechy, jeżdżę na wymiany młodzieżowe z erasmusa, poznaje ludzi. Jestem strasznie wrażliwą osobą, przywiązująca się. Marzę o rodzinie i swoich dzieciach, bardzo. Bo chciałabym tworzyć prawdziwy dom, chociaż z moją rodziną. Ciężko mi się separować od mamy, bo to jednak moja mama, która do końca jest przy mnie, ale ona zaczyna nie widzieć żadnej swojej winy w zachowaniu. Mam zdiagnozowane adhd, osobowość anankastyczną. Mam ORKIESTRĘ w głowie codziennie i nie wytrzymuje tego i jestem sama z tym wszystkim na co dzień, bo nie mam nikogo, kto mógłby po prostu mnie przytulić.
W moim życiu niedawno zaistniały nowe dowody i napotkałem trudność, która mnie przerasta, utraciłem rodzinę, dom, i pieniądze to trzecie nie jest dla mnie nic nieznaczące i nie ważne, pracuje, by spłacać kredyty, pracuje, by się czymś zająć, pracuje, by kiedyś coś po mnie zostało, ale napotkałem trudność, nie mogę z nią sobie poradzić, nie może mi nikt pomóc, bardzo kochałem swoją żonę i dzieci bardzo kochałem dom, który otrzymałem od dziadków, już ich nie ma, pozostali w mojej pamięci, ten dom po opuszczeniu przez moją żonę i dzieci sprzedałem, a kupiłem mieszkanie z dala od byłej rodziny, byłej żony, by widywać się z dziećmi. Bardzo kochałem dzieci, bardzo kocham swoje najmłodsze dziecko, okazało się, że dom kupili pośrednicy, a pieniądze wyłożył ojciec biologiczny moich dzieci. Dwoje dzieci utraciłem, które są już dorosłe, po wychowaniu usłyszałem, że nie jestem ich ojcem, mam 53 lata dzieci odchodziły co 10 lat, co 10 lat się rodziły, pozostało mi najmłodsze dziecko, nie jestem biologicznym jego ojcem, niedawno się o tym dowiedziałam, to przez opuszczenie domu przez rodzinę szukałem odpowiedzi dlaczego? Dom sprzedałem i nie ma tu oszustwa. Ale ten dom kupiła była rodzina, ciężko przeżyłem utratę dzieci, nie widziałem najmłodszego syna rok, kiedy to po roku byliśmy razem szczęśliwi, wzajemnie nie mogliśmy się doczekać naszych spotkań, zbudowałem cudowną miłość, wiedząc, że nie jestem jego ojcem, będę zawsze, będę zawsze go kochał jak dzieci, które odeszły, te dzieci, które kochałem, z ich strony nasilił się atak na moją osobę, w sposób psychologiczny mówią, że całe życie ich źle traktowałem, źle traktowałem ich matkę, nie chcą utrzymywać ze mną kontaktów, bo jestem psychiczny to ich słowa, więc czym jest moja miłość?
Jestem jedyną osobą, która może uwiarygodnić, co mi zrobiono. Wiem, że za 8 lat utracę ostatnią osobę moje serce i dziecko, pierw zezwalali, by był ze mną był całe nawet wakacje.
Graliśmy w gry planszowe, jeździliśmy rowerami po lesie, obydwoje płakaliśmy, jak miał jechać do swojego domu, obecnie albo jest chory, dlatego nie mogę go widzieć lub dostaje wiadomość, że nie może, nie mam nikogo, nie mam rodziny pomimo, że jest duża, to oni mi to zrobili, chodziło o pieniądze, o pieniądze które dla mnie nie były ważne a jedynie potrzebne, przekładałem inne wartości. Poznałem kogoś, byliśmy razem rok czasu, pozwoliło mi to zapomnieć o byłej żonie, byłem bardzo szczęśliwy pomimo tego, co mi się przydarzyło, cudowna kobieta, próbowała naprawić relacje moje, z moją rodziną pomimo tego, co mi zrobiono, ale oni dalej brnęli. Moja dziewczyna zobaczyła, kim jest moja rodzina, wszystko przewidziała, mogłem być z nią lub z synem oddaleni byliśmy aż 300km, jeździłem do niej, jeździłem do syna, widziała, że się męczę, rozstaliśmy się, to ona podjęła tę decyzję. Mówiła, bym zamieszkał u niej, wybrałem widzenia z dzieckiem, z dzieckiem, które nie poszło spać, póki ja nie usnąłem, mam tylko jego, tak bardzo go kocham, że nie daje sobie z tym rady, tak bardzo się boję, że go za 8 lat utracę, wiem, że jak spłacę kredyty, to moja rodzina zaatakuje moje mieszkanie, nie mam komu przepisać mieszkania, skorzysta na tym biologiczny ojciec, ja czuję, że go utracę to zrozumiałe, taką samą miłością darzyłem dwójkę pozostałych dzieci, borykam się z niewyobrażalnym bólem i problemem, co mam zrobić, dokąd uciekać, a nie mogę, stoję w oknie i mam nadzieję, że przyjedzie do mnie najstarszy syn. Samotność to przerażające uczucie, praca jeszcze mi pomaga, ale się męczę, choć jest to praca nie męcząca, bardzo tęsknię za synem i świadomość, że on tęskni za mną, nie daje mi spokoju, nie mogę do niego pisać, bo odpisuje mi ktoś inny, to się po prostu czuję, od czasu do czasu wyślę mi mój syn esemesa i wiem, że to od niego, a są podteksty na przykład, ze pyta się, co ja teraz robię, ja mu na to, że piję kawę i mi odpisuje, pamiętam tę kawę, dobra była. Tak to wygląda, podchodzą do mojej osoby psychologicznie, a ja się coraz bardziej męczę, czuję, że jestem podśmiechiwany, w tych esemesach są podteksty cyt: dobry jestem: Miałem odebrać syna zrobiłem torta, kupiłem nowe gry planszowe, i nie może mi go dać, bo wyczerpałem już swoje widzenie, to przez pracę co trzy tygodnie tak zasadzili, borykam się z wielką niesprawiedliwością i brzemieniem kocham życie i boję się odejść, tak bardzo czuję się oszukany przez życie, tak bardzo po aż 3 latach nie wierzę w to, co mnie spotkało, zasypiam i chce się obudzić, że to był tylko koszmar, obudzę się w moim byłym domu, a mój najmłodszy syn będzie patrzał się na mnie i czekał, kiedy wstanę. Nie uważam, że przechodzę kryzys, ja tęsknię, tęsknię za rodziną, która mi została odebrana, ciężko mi iść dalej samotnie nikomu nie życzę tego, co mi wyrządzono, tęsknię za dziećmi, zapomniałem już o byłej żonie, wystarczył rok z kochającą osobą, która mi udzieliła krótkiego wsparcia, tęsknię też za nią, ja chcę się obudzić :)