Jak unikający styl przywiązania wpływa na kontakt partnera z koleżankami w stabilnym związku?
Dzień dobry,
Mój partner w relacji prezentuje unikający styl przywiązania.
Czy sytuacja, gdzie będąc ze mną w końcu w stabilnym związku (tak przynajmniej mi się wydawało) on codziennie wymieniał wiadomości z koleżanką (niezobowiązujące i niegroźne, ale bolało mnie to) ma również swoje podstawy w tym stylu?
Wiem, że bardzo starał się zmienić. Czy to też było podszyte jakimś lękiem przed bliską relacją i dlatego uciekał w taką niezobowiązującą? Pozdrawiam
W.A.

Martyna Miszczak
Dzień dobry,
z przedstawionych przez Panią informacji wynika, że Partner przekracza Pani granice. Pytanie brzmi: Czy były one wcześniej określone i postawione? Jeżeli nie to pierwszym krokiem będzie rozmowa i wyjaśnienie sobie z partnerem, że takie zachowanie sprawia Pani ból i dyskomfort. Warto też dopytać co daje Partnerowi ta znajomość i czy byłby w stanie z niej zrezygnować lub ją ograniczyć dla Pani komfortu i poczucia bezpieczeństwa, które jest podstawa przy budowaniu stabilnej relacji opartej na zaufaniu i partnerstwie.

Urszula Małek
Osoby z tym stylem często boją się, że zbyt duża bliskość może je przytłoczyć lub zagrozić ich autonomii, więc czasem nieświadomie wprowadzają elementy, które dają im oddech -nawet jeśli dla partnera jest to bolesne. Nie chodzi o to, że nie zależy mu na Tobie, ale być może w ten sposób radził sobie z wewnętrznym napięciem.
Skoro widzisz, że się starał, to znaczy, że zależy mu na relacji. Może warto porozmawiać o tym nie z perspektywy „z kim pisałeś?”, ale „jak ja się czułam w tej sytuacji i co mogłoby nam pomóc czuć się bezpieczniej w relacji?”.
Trzymam kciuki i życzę wszystkiego dobrego,
Urszula Małek

Anastazja Zawiślak
To, co opisujesz, może być powiązane ze stylem unikającym, ponieważ osoby o tym stylu często mają trudność z pełnym zaangażowaniem emocjonalnym i mogą uciekać w inne, mniej zobowiązujące interakcje, gdy bliska relacja staje się dla nich „zbyt intensywna”. Częste wiadomości z koleżanką, nawet jeśli były neutralne, mogły być dla niego pewnym sposobem na utrzymanie dystansu – niekoniecznie świadomą ucieczką, ale formą regulacji emocji w związku.
To nie oznacza, że nie chciał być z Tobą czy że Cię nie kochał – raczej, że jego styl przywiązania mógł sprawiać, że potrzebował dodatkowej przestrzeni, a rozmowy z kimś „na zewnątrz” mogły dawać mu poczucie luzu, które w jego głowie pomagało zachować balans w relacji.
Jeśli widzisz, że on się starał i pracował nad sobą, to dobry znak. Warto jednak otwarcie porozmawiać, czy to rzeczywiście była forma ucieczki i co mogłoby pomóc Wam obojgu czuć się komfortowo w bliskości.
Pozdrawiam i trzymam kciuki! 💛
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Karolina Maciejewicz
Cześć,
Styl unikający w przywiązaniu często sprawia, że ktoś ma trudność z pełnym zaangażowaniem i bliskością, bo na głębszym poziomie może się tego bać. Właśnie dlatego osoby z tym stylem często podświadomie stosują strategie dystansujące – jak np. utrzymywanie luźnych, niezobowiązujących kontaktów z innymi. To daje im poczucie autonomii i kontroli, ale jednocześnie może ranić partnera.
To, że Twój partner starał się coś zmienić, sugeruje, że mógł być świadomy swojego wzorca zachowań i tego, jak wpływał on na Waszą relację. Unikający styl przywiązania nie oznacza jednak, że ktoś nie chce bliskości – raczej, że jest ona dla niego trudniejsza i może wiązać się z lękiem. Czasem takie osoby nieświadomie utrzymują „furtkę bezpieczeństwa” w postaci mniej zobowiązujących relacji, które nie budzą w nich aż takiej presji emocjonalnej.
Warto zastanowić się, czy w Waszej relacji jest przestrzeń na otwartą komunikację o emocjach i potrzebach – czy Ty możesz mówić o tym, co Cię rani, a on o tym, co sprawia, że ucieka w dystans. Jeśli ten temat wciąż jest dla Was trudny, może warto pomyśleć o pracy nad tym razem, np. na terapii dla par.
Trzymam kciuki za to, żeby udało się znaleźć rozwiązanie, które będzie dobre dla Was obojga.

Emilia Jędryka
Droga Autorko,
Tak, to zachowanie może mieć związek ze stylem unikowym. Osoby charakteryzujące się tym stylem przywiązania często – nawet nie do końca świadomie – próbują zachować dystans w relacji, bo bliskość może być dla nich przytłaczająca.
Kontakt z koleżanką mógł być dla Pani partnera takim „wentylem bezpieczeństwa” – sposobem na podtrzymanie poczucia niezależności, ale bez wycofywania się z relacji.
To nie znaczy, że nie chciał być blisko Pani, raczej, że bliskość mogła w nim budzić pewien lęk czy napięcie, z którym radził sobie właśnie w taki sposób. Skoro Pani partner starał się zmienić, to już duży krok! Może warto porozmawiać o tym, co było dla Pani trudne i jak możecie razem znaleźć sposób, żeby oboje czuli się dobrze w tej relacji?
Pozdrawiam ciepło!

Iwona Lassota
W unikającym stylu przywiązania niestety wszelkie przejawy bliskości będą przeżywane jako zagrażające. Więc osoba będzie korzystać ze sposobów, które utrzymują bezpieczny dla niej dystans. Współczesne badania mówią o tym, że style przywiązania mogą się zmieniać w ciągu całego życia i osoba o pozabezpieczanym stylu może przesuwać się w kierunku stylu bezpiecznego, jeśli zwiąże się z osobą prezentującą taki styl.
Pozdrawiam,
Iwona Lassota

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Mam 24 lata i od zawsze jestem singielką, poniekąd z wyboru, a poniekąd nie i w tym tkwi mój problem.
Gdy jestem sama, chcę zaangażować się w jakąś relację i zazdroszczę ich innym, ale gdy przychodzi co do czego i poznaje dobrego faceta, to początkowe zainteresowanie nim szybko mi mija w momencie, gdy on da mi do zrozumienia, że mam u niego szanse. Z automatu zaczynam wtedy doszukiwać się wad i nie mam ochoty na kolejne spotkania, a więc urywam kontakt, by po czasie pożałować tego, gdy już jest za późno. Powielam ten sam schemat za każdym razem i, mimo że wiem, że to źle, to w danym momencie wydaje mi się to jedynym słusznym rozwiązaniem.
Tym sposobem odrzuciłam już wielu dobrych mężczyzn i mam wrażenie, że jestem toksyczna nie tylko względem nich, ale przede wszystkim samej siebie.
Jak temu zaradzić? Czy powinnam się trochę zmusić do relacji, gdy nadejdzie ten „kryzys”? Proszę o poradę
Witam,
mam taki problem, ponieważ od paru miesięcy spotykam się z mężczyzną, który fakt powiedział na początku, że nie chce związku, ale ciągniemy to już 9 miesięcy.
Ja mam wrażenie, że to ja ta relacje ciągnę, ale za każdym razem, kiedy chce to skończyć, to jemu jest przykro.
Nie chce wtedy, żebym odchodziła. Ostatnio nawet powiedział pierwszy raz, że nie chce mnie stracić, ale ja mam cały czas wrażenie, że się narzucam. Jeśli chodzi o życie prywatne, to milczy jak grób, wiem tylko tyle, że jedna kobieta, z którą był, usunęła jego dziecko. Druga jak za którymś razem zaszła w ciążę z nim przez in vitro, to będąc jeszcze w ciąży, wyjechała do Australii. On nawet dziecka na żywo nie widział.
Teraz jak się o tym dowiedziałam (i to siłą można powiedzieć, bo nic z niego wyciągnąć nie można) to, że on próbuje się skontaktować z dzieckiem, a nikt nie odbiera ani wiadomości, ani telefonów. Chodzi o to, że ja przez te miesiące robię totalnie wszystko dla niego, a on nie zrobił tak naprawdę dla mnie nic. Pisze, że nie chce mnie stracić, ale szanuje moją decyzję, jeśli chce odejść, bo on nic nie jest w stanie mi więcej zaoferować, ani w prawo, ani w lewo. Nie chce, żebym odeszła czy jak to nazwać, ale czasu też dla mnie nie ma, ciągle jakieś wymówki, że nie możemy się spotkać.
Jak chce szczerze porozmawiać to albo krąży dookoła, albo przestaje odpisywać, niejednoznacznie odpowiada na pytania, sam o moje życie nie pyta.
Co ja mam z tym wszystkim zrobić? Jak odejdę, to powie, że go kolejna kobieta zawiodła, a jak próbuje przy nim być, to mnie tak naprawdę olewa, ignoruje. On się w ogóle o mnie nie stara jak mężczyzna o kobietę, nawet jak mu dałam ten komfort, że powiedziałam, że jeśli nie chce związku to ok, ale każda relacja ma swoje zasady, powiedział, że oczywiście a wszystko jest po staremu. Na jedną wiadomość odpowie, a na kilka kolejnych już nie - jak mu się podoba. Czuję się, jak totalnie nikt dla niego. Myślę, że on kocha dalej matkę swojego dziecka (która obecnie jest w związku), pielęgnuje tę miłość, wymieszaną z żalem i bezsilnością, a do czego ja jestem mu potrzebna?
Nie wiem, pytałam, odpowiedzi nie dostałam.
Mam problem z przywiązywaniem się do ludzi. Nie chodzi tylko o relacje miłosne, ale przede wszystkim o te przyjacielskie. Zauważyłam, że kiedy ktokolwiek poświęca mi uwagę, to od razu się przywiązuje. Kiedy zaczynam z kimś pisać i nawet jeszcze się nie spotkamy, to zaczyna zależeć mi na tej osobie i kiedy ta osoba np. mnie wystawi albo po prostu przestanie okazywać mi tyle samo zainteresowania co na początku, jestem załamana i nie wiem, co zrobić. Moi rodzice są po rozwodzie i w zasadzie wychowywała mnie zawsze mama, a z tatą miałam małą ilość kontaktu. Może mieć to na to jakiś wpływ?
Wiele razy także byłam zostawiana w relacjach przyjacielskich, ze względu na to, że pojawiał się ktoś inny.
Witam, Od pewnego czasu zauważyłam, że z moją przyjaciółką, z którą znam się 12 lat, kontakt się urwał. Każda z nas założyła rodziny, mężowie, ona dziecko. Spotykałyśmy się raz na jakiś czas, pisania było mało. Kiedyś mi już zasugerowała, że wkraczam bardzo w jej życie, kontroluje i po prostu nie mogę tak robić.
I bardzo z tym walczyłam. I czuje, że mi wychodziło. Przedwczoraj napisałam do niej czy może się spotkamy, odczytała.. nie odpisała. Po 2 dniach w pracy, zamiast napisać do koleżanki znak zapytania (bo pracuje w szpitalu, w którym jest mój dziadek i wysłałam jej ciągle zapytania o dziadka) to wysłałam do nie przypadkowo. Kontaktu nadal zero, zaczęłam się martwić, myślałam, że coś z dzieckiem czy z nią. I po chwili dostałam wiadomość, że ona wie, że ten znak na pewno był do niej, żebym przestała kłamać i ona życzy mi jak najlepiej, ale ona przestrzeni na naszą relacje już nie ma. Ma dość tłumaczeń i kończy to. Napisałam, że to nie było do niej, ale ona mówi, że dość słuchania tłumaczeń i na razie. Chciałam się dowiedzieć, co ją kierowało, mówi, żebym nie drążyła i skoro cześć to cześć. Rozmawiałam z mężem, powiedział, że może poczuła się otoczona z twojej strony, ale powinna to wyjaśnić. Jest mi przykro, bo boję się, że kolejny raz coś zrobiłam, chyba że może warto iść naprawdę prosto i nie patrzeć ciągle zecja popełniłam błąd, tylko pogodzić się z utratą i iść przez życie...
Dzień dobry. Od prawie 3 lat jestem w związku z mężczyzną, który ma dziecko z poprzedniego małżeństwa. Młoda często u nas bywa, bardzo zależy mi zarówno na ich kontaktach, jak i moich z dziewczynką. Uważam, że się dogadujemy bardzo dobrze. Problemem dla mnie są relacje mojego partnera z ex.
Od kilku lat kobieta ma nowego męża. Pomimo tego mój partner jeździ do niej na kawę, czy to w domu (sama mała mi o tym opowiada), czy do ex do pracy. Ukrywa przede mną to, że piszą do siebie na tematy niezwiązane z dzieckiem, choć wie, że jest to dla mnie drażliwy temat i nie raz prosiłam, żeby relacje z ex ograniczył tylko do tematów związanych z dzieckiem. Wielokrotnie już rozmawialiśmy na ten temat, prosiłam, twierdzi, że nic między nimi nie ma....ale nie potrafi zmienić tych relacji, a ja coraz bardziej czuje się niekomfortowo w tych relacjach.