Left ArrowWstecz

Jak zbudować pewność siebie w pracy?

Często czuję, że moje sukcesy w pracy to bardziej przypadek niż wynik mojej ciężkiej pracy i umiejętności. Przychodzi mi do głowy myśl, że lada moment ktoś się zorientuje, że nie jestem aż tak kompetentny, jak się wszystkim wydaje. 

Zaczyna być to dla mnie przytłaczające, szczególnie kiedy muszę podejmować ważne decyzje albo prezentować moją pracę przed zespołem. Choć często słyszę pozytywne opinie od kolegów z pracy i szefa, trudno mi w to uwierzyć i zbudować zdrowe poczucie własnej wartości. 

Jak mogę temu zaradzić?

User Forum

Piotr

4 miesiące temu
Paweł Cisowski

Paweł Cisowski

Dzień dobry Panie Piotrze,

Zjawisko, o którym Pan pisze, jest dość powszechne w społeczeństwie i w psychologii mówi się o nim jako o syndromie oszusta (z ang. impostor syndrome). Osoba, która mierzy się z tym syndromem, wątpi zarówno we własne kompetencje, jak i swoją uczciwość. Dość często uważa, że sukces, który osiągnęła, jest dziełem przypadku, chwilowym szczęśliwym zrządzeniem losu. Pomimo namacalnych dowodów z zewnątrz syndrom oszusta powoduje, iż osoba czuje się cały czas niewystarczająca. Towarzyszy jej również duży lęk o to, co się stanie, gdy zostanie w jakiś sposób zdemaskowana. Pojawia się w głowie dużo pytań, które rozpoczynają się od słów: „A co jeśli...?”. Posługując się podanym przez Pana przykładem: „A co jeśli ktoś zorientuje się, że nie jestem aż tak kompetentny, jak się wszystkim wydaje?”. Sam syndrom nie jest klasyfikowany jako zaburzenie psychiczne, ale niezaopiekowany odpowiednio może wpływać na poczucie własne wartości, samoocenę, jak i ogólną jakość życia. 

Warto zatem przede wszystkim przyjrzeć się własnym negatywnym przekonaniom i spróbować je modyfikować i poszerzać (najlepiej z pomocą psychoterapeuty). 

Dobrym rozwiązaniem może okazać się również pewna zmiana nawyków, m.in. zaprzestanie porównywania się z innymi. 

Warto również podzielić się z najbliższymi tym, co wywołuje w Panu lęk. Już samo nazwanie tego powoduje osłabienie lęku, a dodatkowo można także otrzymać dużo wsparcia od ludzi, którzy mogą mierzyć się z podobnym problemem.  

 

Pozdrawiam serdecznie

Paweł Cisowski
Psycholog | Psychoterapeuta poznawczo-behawioralny w trakcie szkolenia | Terapeuta EMDR

3 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Brak wiary w siebie i poczucia własnej wartości – jak to przezwyciężyć?

Ludzie mi dokuczają, że nic w życiu nie mam. 

To prawda. Wszystko zasługa przemocy w domu, o której nikt nie wie i że nie rozwijałam się prawidłowo. Miałam też wypadek i nie mogłam pracować przez prawie 10 lat. 

Czuje się jak zero. Dbam o siebie, robię małe kroki, ale w moim wieku ludzie mają domy i rodziny. Ja mam kilka mebli i żyje z pomocą cioci. Słyszę czasem śmiechy, że nikogo nie mogę sobie znaleźć. Ostatni mężczyzna wyśmiał mnie za brak ambicji i że jestem mało interesującą. Mimo starań nie idzie mi. 

Wstydzę się sama siebie i tej nieporadności.

Jak radzić sobie z porównaniami w związku i budować poczucie własnej wartości?

Witam serdecznie. 

Pisałam nie tak dawno temu do Państwa w sprawie z partnerem, który ciągle opiniuje, komentuje i broni ostro jednej naszej wspólnej znajomej nie biorąc pod uwagę mojej osoby, jak i moich uczuć. Dziś rozmawiam z nim ponownie. 

Jeszcze raz przestawiłam mu mój pogląd na tę sprawę, po czym wyjaśniłam wyraźnie, że jego zachowanie mnie zraniło, a nawet doprowadziło do łez, których nie widział, gdyż płakałam w ukryciu za jego plecami. Wyrazie w rozmowie postawiłam mu moje granice. Partner niestety nie widzi w swoim zachowaniu nic złego. Na różne sposoby zaczął się tłumaczyć, a na słowa, jakie powiedział w kierunku naszej, a w zasadzie jego znajomej zacytuje ,,ale się wyrobiła, nowe ciuchy kupiła'' po czym stanął w jej obronie, gdy na nią źle powiedziałam mówiąc ,,czemu tak o niej mówisz''. Dziś mi słowa wyjaśnił. Powiedział, że ją podziwia, bo kiedy jej mąż pracował, ona musiała zajmować się domem dziećmi. Mnie chciał tym samym dać do zrozumienia, że ona zawsze będzie u niego na pierwszym miejscu, bo pracuje, kupuje sobie nowe ciuchy i w ogóle wyrobiła się, ma prawa jazdy. 

A ja w jego oczach z tej racji, że nie pracuje, bo nie mogę znaleźć pracy, mimo tego, że mam nowe ciuchy, a nie mam prawa jazdy jak ona, w jego oczach jestem nic niewarta. 

Jednak nie mam zamiaru mu nic udowadniać, chcę po prostu być sobą i popracować nad własnym poczuciem wartości. 

Mimo że mam 38 lat, jestem zadbana kobietą, na powodzenie u płci przeciwnej nie narzekam. On ma 58 lat. 

To przykre słyszeć z ust partnera takie słowa i porównania, to strasznie boli. Jak sam twierdził, on mnie kocha, tylko ja się pytam gdzie tutaj miłość i szacunek? Ja bym w życiu nie zrobiła takiego świństwa, jak on zrobił mnie. Bardzo mocno zwracam uwagę na czyjeś uczucia i wiem, jak może czuć się w taki sposób skrzywdzona osoba. Na sam koniec chcę dodać, że po tej całej rozmowie partner przestał się do mnie odzywać, milczy, a jak już się odezwie, to tylko w sprawie służbowej. 

Nie wierzę w jego zmiany, no jeśli by chciał coś zmienić w tym kierunku, to by to zrobił, a on wciąż powiela te same schematy, nie patrząc nic na moje uczucia. Czuję się bardzo niepewnie w tej relacji. Straciłam zaufanie do niego, jak i poczucie bezpieczeństwa. Związek też nie daje mi żadnej satysfakcji, a wręcz podcina mu skrzydła. Oczywiście, jeśli chodzi o terapię dla par, to nie wchodzi w grę. Chciałam jednak poznać Państwa zdanie na wyżej opisana przeze mnie sytuację. 

Chciałabym również dowiedzieć się jak pracować nad swoim poczuciem własnej wartości, gdyż nie wygląda ono dobrze, a zależy mi na tym, żeby nad nim popracować, wzmocnić je. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszelkie odpowiedzi.

Jak radzić sobie z jednostronnym uczuciem i odbudować samoocenę?

Czuję, że coraz częściej dopada mnie smutek przez to, że kogoś lubię, ale to nie działa w dwie strony. Mam wrażenie, że przez to czuję się gorsza, mniej pewna siebie i ciężej mi się skupić, czy to w pracy, czy w relacjach z ludźmi. Jak mogę sobie z tym poradzić? Jak zmienić te negatywne myśli na coś bardziej pozytywnego i zacząć lepiej dogadywać się ze sobą i z innymi? Czy macie jakieś pomysły albo techniki, które mogłyby mi pomóc? I co zrobić, żeby zaakceptować, że nie wszystko musi być odwzajemnione, a jednocześnie nie pozwolić, żeby to mnie ciągle ściągało w dół?

Jak pokonać silny lęk przed porażką?

Czasami mam wrażenie, że mój strach przed porażką dosłownie rządzi moim życiem. Nawet proste rzeczy, które nie powinny być wielkim wyzwaniem, wywołują we mnie taki lęk, że najchętniej bym się w ogóle za nie nie zabierał. Zamiast działać, analizuję wszystko sto razy, wyobrażając sobie, co może pójść nie tak. 

I często kończy się na tym, że w ogóle nie próbuję, bo lepiej się wycofać, niż poczuć tę porażkę na własnej skórze.

To jest naprawdę męczące, bo czuję, że przez ten lęk stoję w miejscu, a nawet cofam się w życiu. Nie tylko w pracy, gdzie boję się podejmować decyzje czy zgłaszać pomysły, ale też w codziennych sytuacjach – relacje z ludźmi, próbowanie nowych rzeczy, wszystko wydaje się jakimś wielkim ryzykiem. I to mnie totalnie wykańcza, bo wiem, że tak nie da się żyć, a jednak ciężko mi to zmienić.

Nie wiem, czy to normalne, że takie myśli potrafią aż tak przejąć kontrolę, ale czuję, że potrzebuję jakiegoś narzędzia, żeby to ogarnąć. Jak zacząć działać, nawet jeśli coś nie jest idealne albo może się nie udać? Chciałbym odzyskać pewność siebie, poczuć, że mam wpływ na swoje życie i mogę coś osiągnąć, zamiast ciągle uciekać przed wyzwaniami. 

Jak radzić sobie z podejrzliwością i nieufnością?

Mam wrażenie, jakbym żył w świecie pełnym podejrzliwości, która zaczyna mnie przytłaczać. Myślę, że ludzie wokół mnie skrywają jakieś ukryte intencje, nawet jeśli nie ma na to dowodów. Ta nieufność psuje moje relacje z innymi, przez co staję się zamknięty i odizolowany. Czuję się jakbym był w ciągłym stanie alarmowym, analizując każde słowo i gest innych... to naprawdę męczące. Chciałbym dowiedzieć się, jak mogę podjąć pracę nad tymi trudnościami i jakie kroki powinienem podjąć, by odzyskać spokój umysłu. Wiem, że samotne radzenie sobie z tym może być trudne, dlatego szukam profesjonalnej pomocy. 

Jak radzić sobie z perfekcjonizmem i presją w pracy?

Presja w pracy, związana z moim perfekcjonizmem, staje się coraz większa. Zawsze miałem wysokie wymagania wobec siebie, ale teraz czuję, że to po prostu mnie zżera. Każdy najmniejszy błąd powoduje, że czuję się jak kompletny nieudacznik i mam wrażenie, że wszyscy wokół mnie, mnie oceniają. To zupełnie psuje moją satysfakcję z pracy, bo zamiast cieszyć się z sukcesów, nie mogę przestać myśleć o tym, co zrobiłem źle. 

Jak radzić sobie z podejrzliwością i budować zaufanie w relacjach?

Zauważyłem, że moje relacje z ludźmi stają się coraz bardziej napięte. Mam odczucie, że wszyscy wokół mają jakieś ukryte intencje, jakby próbowali mnie oszukać. 

Ta ciągła podejrzliwość ma negatywny wpływ na moje życie osobiste i zawodowe, i przez to czuję się coraz bardziej odizolowany. Domyślam się, że może to być związane z paranoicznym zaburzeniem osobowości, ale nie do końca wiem, od czego zacząć w budowaniu zaufania i łamaniu tej nieufności, która mnie otacza. Jak mogę pracować nad tym, żeby nie postrzegać każdej sytuacji jako potencjalnego zagrożenia? Zależy mi na tym, by nie odpychać od siebie bliskich i nie niszczyć relacji.

Proszę o pomoc

Jak pogodzić bezpieczeństwo z ambicjami i radzić sobie z niepowodzeniami?

Nie wiem, jak mam dozować zapewnienie sobie bezpieczeństwa z ambicjami - wyższymi celami. Często spotykają mnie niepowodzenia i wychodzi na znacznie gorzej, niż się początkowo spodziewałam. Chciałam wyprowadzić się za granicę, mieć pracę, uczyłam się obcego języka (angielski już bardzo dobrze znam) Wyszło na to, że nie tylko nie udał się ten plan, ale nawet w Polsce nie mogę znaleźć pracy. 

Tak więc muszę znacząco obniżyć oczekiwania co do życia i boli mnie to niezmiernie. Skąd mam wiedzieć, kiedy będę mogła myśleć o "czymś lepszym"? Boję się, że wtedy zostanę z niczym, albo co gorsza, z długami. Zauroczyłam się w mężczyźnie, który zniknął jak duch, tego też się nie spodziewałam. Przeraża mnie to, jak bardzo uzależniona jestem i wszyscy jesteśmy od drugiego człowieka. Jak niewolnicy. 

Ktoś musi nas przyjąć do pracy. Zadzwonić do nas. Nie zwolnić nas. Odezwać się do nas. Wybrać nas. Zarówno w kontaktach prywatnych, zawodowych itp. Na co dzień ciężko mi jest, bo nigdy nie wiem, co w danej chwili powinnam robić, dokąd pojechać, ile czasu poświęcić na to, a na tamto. Jest tyle niewiadomych, że strasznie mnie to przytłacza. 

Nieraz spędziłam godziny przed komputerem, wysyłając oferty pracy i nic z tego nie wyszło. Z kolei jak wychodzę z domu, to sama nie wiem, dokąd iść dosłownie i w przenośni, nawet nie wiem, o czym myśleć, na czym się skupić, skoro wszystko wychodzi na opak. Chyba niedługo oszaleję.

Jak poradzić sobie z lękiem przed rozczarowaniem innych i presją w pracy?

Mam problem z lękiem przed rozczarowaniem innych. 

W codziennym życiu bardzo ciężko mi funkcjonować tak jakbym tego chciał. Nie potrafię się nie przejmować zdaniem innych, jestem bardzo wrażliwy i delikatny. Zawsze staram się zadowalać innych kosztem swojego samopoczucia oraz zdrowia. Najbardziej zauważalne jest to w pracy. Jestem sumiennym i oddanym pracownikiem, wykonuję swoją pracę z pełnym profesjonalizmem i zaangażowaniem, ale jak każdemu zdarzają mi się błędy. 

Błędy wynikające z niedopatrzenia, natłoku obowiązków lub innych przyczyn. Zawsze jak je wyłapie, przechodzi przeze mnie uderzenie gorąca i pierwsza myśl co na to mój szef, czy się zdenerwuje, czy będzie się wydzierał, czy akurat trafię na dobry humor, machnie ręką i nie będzie tematu. Zawsze wybieram ten moment, który według mnie jest najbardziej neutralny, ale często na ten moment trzeba długo czekać, co wiąże się ze stresem i martwieniem się na zapas, co to będzie. Szef ma skłonności do przesadnych reakcji, więc to tez mnie dodatkowo stresuje. 

Często nie potrafię oddzielić pracy od domu i ciągle chodzę spięty. Jestem mi wstyd i czuję się tak bardzo zmęczony tym, że praca i jakieś niewyjaśnione sytuacje, na które powinienem mieć wywalone, mają taki wielki wpływ na moje codzienne funkcjonowanie. W każdej pracy miałem tak samo, moja asertywność jest praktycznie zerowa, zawsze czuję paraliżującą presje zadowalania swojego przełożonego, nawet kosztem rodziny. Najlepiej czuję się sam ze sobą i moim marzeniem jest być samemu sobie szefem, ale niestety droga do tego najprawdopodobniej jeszcze daleka... Co zrobić, żeby przestać żyć pracą 24/7 i jak nie przejmować się drobnymi rzeczami?