Jak pokonać silny lęk przed porażką?
Czasami mam wrażenie, że mój strach przed porażką dosłownie rządzi moim życiem. Nawet proste rzeczy, które nie powinny być wielkim wyzwaniem, wywołują we mnie taki lęk, że najchętniej bym się w ogóle za nie nie zabierał. Zamiast działać, analizuję wszystko sto razy, wyobrażając sobie, co może pójść nie tak.
I często kończy się na tym, że w ogóle nie próbuję, bo lepiej się wycofać, niż poczuć tę porażkę na własnej skórze.
To jest naprawdę męczące, bo czuję, że przez ten lęk stoję w miejscu, a nawet cofam się w życiu. Nie tylko w pracy, gdzie boję się podejmować decyzje czy zgłaszać pomysły, ale też w codziennych sytuacjach – relacje z ludźmi, próbowanie nowych rzeczy, wszystko wydaje się jakimś wielkim ryzykiem. I to mnie totalnie wykańcza, bo wiem, że tak nie da się żyć, a jednak ciężko mi to zmienić.
Nie wiem, czy to normalne, że takie myśli potrafią aż tak przejąć kontrolę, ale czuję, że potrzebuję jakiegoś narzędzia, żeby to ogarnąć. Jak zacząć działać, nawet jeśli coś nie jest idealne albo może się nie udać? Chciałbym odzyskać pewność siebie, poczuć, że mam wpływ na swoje życie i mogę coś osiągnąć, zamiast ciągle uciekać przed wyzwaniami.
Andrzej

Grzegorz Burghardt
Panie Andrzeju, wyobrażam sobie, że codzienność przynosi Panu liczne napięcia, ciągłe próby opanowania lęku muszą pochłaniać bardzo dużo energii. To na pewno dla Pana bardzo trudne.
Pyta Pan czy myśli mogą przejąć kontrolę. Tak, jak najbardziej, niektóre osoby mierzą się z nimi nonstop co znaczne ogranicza ich funkcjonowanie.
Opisuje Pan kilka aspektów, a mianowicie: lęk, unikanie i zamartwianie się. Lęk jest emocją. Natomiast unikanie i zamartwianie się, to zachowania, które ludzie często stosują, aby poradzić sobie z trudnymi emocjami. Niestety zachowania te podtrzymują zaburzenie lękowe. Dzieje się tak dlatego, że kiedy np. czegoś unikamy, przez chwilę czujemy ulgę, że nie musieliśmy się z tym zmierzyć. Ulga ta staje się dla nas nagrodą.
Wiadomo, że kiedy dostajemy nagrodę za jakieś zachowanie, to jest bardziej prawdopodobne, że będziemy chcieli to zachowanie powtórzyć i tak też powtarzamy zachowania unikowe, za każdym razem, kiedy poczujemy lęk. Sprawia to, że nie jesteśmy w stanie sfalsyfikować naszych negatywnych myśli np. jeśli ktoś boi się, że poniesie porażkę, zgłaszając się do projektu, który może mieć pozytywny wpływ na jego karierę i unika zgłoszenia się, nie przekona się, czy myśl "poniosę porażkę" okazałaby się prawdziwa. Badania wskazują, że nasze katastroficzne myśli zazwyczaj nie spełniają się.
Z drugiej strony unikanie może powodować nasilenie się lęku, bo jeśli ciągle czegoś unikamy, zaczynamy gorzej o sobie myśleć np. "z niczym nie daję rady", takie myślenie powoduje, że porażka w naszych umysłach staje się bardziej realna, co wzmaga odczucia lęku. Z zamartwianiem jest podobnie - zamartwiamy się często po to, by przygotować się na jakąś wyobrażoną katastrofę, uczymy się zatem tego, że tylko dzięki zamartwianiu się nie ponieśliśmy porażki.
Warto też wiedzieć, że lęk nie rośnie w nieskończoność, a więc jeśli nie będziemy chcieli się go pozbyć lub mówiąc inaczej, będziemy narażać się na lęk, nie stosując zamartwiania i unikania, to będzie on coraz niższy.
Teraz, krótko co można z tym zrobić, mając powyższą wiedzę.
W przypadku unikania będą to zachowania odwrotne, czyli eksponowanie się na sytuacje, których się boimy.
Ekspozycje te powinny być poprzedzone nauką rozpoznawania swoich negatywnych myśli i emocji. Dzięki temu, zanim wejdziemy w sytuację lękorodną, będziemy mogli podyskutować z myślami, co może nam pomóc zmierzyć się z sytuacją.
Po zmierzeniu się z sytuacją warto wyciągnąć pozytywne wnioski. W przypadku zamartwiania się przydatne będą techniki uważności. Można np. odkładać zamartwianie się na zaplanowaną godzinę i w momentach, kiedy zauważamy, że znów się zamartwiamy ponowne odłożenie na zaplanowaną godzinę.
Wszystkie te techniki znajdzie Pan opisane w każdym poradniku dotyczącym zaburzeń lękowych i terapii poznawczo-behawioralnej. Samodzielna praca z lękiem może być wyzwaniem dlatego warto zastanowić się, aby udać się do specjalisty, który dokładnie zdiagnozuje problem i pomoże przejść przez proces leczenia. Można zastanowić się nad podjęciem terapii poznawczo-behawioralnej, która ma udowodnioną skuteczność leczenia zaburzeń lękowych i daje wiele narzędzi radzenia sobie.

Justyna Nowak
Dzień dobry Panie Andrzeju,
niepokój przed nowym (nieznanym) do pewnego stopnia towarzyszy każdemu z nas, jednak w Pana wypowiedzi wybrzmiewa, że jest to bardzo silne odczucie, które wpływa na Pana różne sfery Pana życia. Pisze Pan o "odzyskaniu pewności siebie" - czy obecnie dzieje się coś w Pana życiu, co sprawia, że ta obawa jest większa?
Nie zawsze wysiłek, jaki wkładamy, będzie przynosił oczekiwane efekty i to nie dlatego, że się za mało staramy a dlatego, że niektóre rzeczy dzieją się poza naszą kontrolą i nie mamy na nie wpływu. Może bierze Pan na siebie odpowiedzialność za sytuacje, na które mimo starań nie ma Pan wpływu i wzmacnia Pan tym samym w sobie lęk.
Proszę spróbować sobie przypomnieć, kiedy odniósł Pan zamierzony cel mimo trudności - jak Pan sobie wtedy poradził z przeszkodami, jakie Pan napotkał, czy nagrodził Pan siebie odpowiednio?
Zachęcam do zastanowienia się powyższymi wątkami i rozważenie wizyty u psychologa lub psychoterapeuty (zwłaszcza pracującego w nurcie CBT).
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Nowak

Katarzyna Rynkiewicz
Dzień dobry,
jeśli uczucie lęku zdominowało większość myśli i jego intensywność przekłada się na codzienne funkcjonowanie, zachęcałabym do konsultacji z psychologiem-psychoterapeutą. Jest to bardzo złożony temat wymagający dogłębnego przyjrzenia się. Z tego, co Pan pisze, rozumiem, że sytuacja jest już na tyle przeciążająca, że potrzebuje Pan zmiany. Myślę, że wsparcie specjalisty pomogłoby Panu poznać przyczyny tego lęku, ale i sprawdzić jego funkcję oraz jak ten lęk zmienia się na przestrzeni czasu. Odpowiednie wsparcie może pomóc funkcjonować na wielu płaszczyznach i tak jak Pan pisze ,,zacząć działać".
Pozdrawiam serdecznie
Katarzyna Rynkiewicz
psycholog, psychoterapeuta systemowy w trakcie certyfikacji

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry,
jak radzić sobie ze stresem i lękiem przed kontaktem z ludźmi? Jestem osobą zamkniętą w sobie i nie potrafię swobodnie rozmawiać z ludźmi. Bardzo się stresuje, gdy mam z kimś porozmawiać paraliżuje mnie lęk. Często jest tak, że mam taką blokadę, że nie wiem co powiedzieć. Czuję lęk, że powiem coś nie tak i z reguły tak się dzieje, wtedy przychodzą myśli, że jestem beznadziejna. Myślałam o tym, żeby pójść na terapię, ale wtedy jest dokładnie tak samo, gdy myślę o tym, żeby się zapisać, paraliżuje mnie taki lęk, że nie jestem w stanie nic zrobić i odpuszczam. Jest mi ciężko tak normalnie rozmawiać z ludźmi, a co dopiero rozmawiać o moich problemach.
Nie wiem, co mam robić jak to przezwyciężyć.
Zauważyłem, że moje kontakty z bliskimi stają się coraz cięższe do zniesienia. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie daje mi się podejmować samodzielnych decyzji... i każda próba postawienia na swoim kończy się poczuciem winy i strachem przed odrzuceniem. Myślę, że może być to związane z moim zaburzeniem osobowości, ale nie wiem, jak sobie z tym radzić. Czuję się często przytłoczony, jakby moje poczucie własnej wartości gdzieś się gubiło w obawie przed utratą bliskości z innymi. To negatywnie wpływa na moje związki, bo przecież w zdrowych relacjach powinna być jakaś równowaga i wzajemne wsparcie, a nie ciągłe uzależnienie od kogoś.
Boję się, że jeśli nie znajdę rozwiązania, moje relacje staną się coraz bardziej toksyczne. Boję się przez to wchodzić w jakąkolwiek relację, boję się, że ktoś mnie zrani, albo ja zranię tę osobę. Ciągle.
Hej, mam pewien problem.
Od jakiegoś czasu zmagam się z takim lękiem przed przestrzeniami otwartymi, że każda próba wyjścia z domu to dla mnie ogromny stres. Gdy tylko pomyślę, że muszę wyjść na zakupy albo spotkać się z przyjaciółmi w parku, ogarnia mnie panika. Czuję, jakby mój świat się kurczył, zamykając mnie tylko w czterech ścianach. Ten strach zaczyna coraz bardziej kontrolować moje życie i utrudnia normalne funkcjonowanie. Jak najlepiej zacząć ten proces leczenia, żeby stopniowo przełamywać ten lęk? Będę naprawdę wdzięczna za każdą poradę na temat tego, jak zapanować nad lękiem i odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Chciałabym zrozumieć, jak długo może trwać ewentualna terapia i jakie są szanse na trwałe pokonanie tego problemu. Naprawdę potrzebuję wskazówek, które pozwolą mi cieszyć się życiem...
Czuję, że strach przed przytyciem zaczyna codziennie mnie zamęczać. Każdego dnia boję się dodatkowych kilogramów, a jedzenie, które kiedyś było przyjemnością, teraz tylko mnie stresuje. Zaczynam unikać niektórych produktów, bo wydają mi się „złe” albo „groźne”, i zauważyłam, że coraz bardziej krytycznie patrzę na swoje ciało. Nie ma szans, żebym zjadła cokolwiek z McDonalda czy nawet kostkę czekolady. Jem tylko warzywa, czasem lekkie mięso, już mam tego dość.
Naprawdę chciałabym odbudować zdrową relację z jedzeniem i nauczyć się akceptować siebie. Tylko nie wiem, od czego zacząć.
Zaczynam coraz częściej odczuwać wielki lęk związany z myśleniem o starości, który mnie paraliżuje.
Gdy tylko pojawia się temat przemijania, czuję się bezsilny i zaniepokojony. Ten bezpośredni strach przed starzeniem się zaczyna naprawdę wpływać na moje codzienne życie.
Unikam rozmów o przyszłości i staram się ignorować wszelkie oznaki zmian w moim ciele. Czasem wydaje mi się, że boję się nie tylko tych fizycznych przemian, ale i utraty kontroli nad swoim życiem. Czy takie uczucia są normalne?
Rozważam terapię, ale nie jestem pewien.
Naprawdę pragnę odzyskać spokój ducha i cieszyć się życiem bez wiecznego lęku przed tym, co przyniesie przyszłość.
Będę bardzo wdzięczny za wszelkie rady i wskazówki.
Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale coraz bardziej boję się jeść w miejscach publicznych. Nawet myśl o tym, że ktoś na mnie patrzy, sprawia, że mam ochotę uciec. Boję się, że ktoś mnie oceni — jak jem, co jem, albo nawet jak wyglądam przy stole.
Kiedyś uwielbiałam wyjścia do restauracji, spotkania z ludźmi, a teraz to mnie paraliżuje. Już kilka razy wymyślałam wymówki, żeby tylko nie musieć nigdzie iść. Chcę to zmienić, ale nie wiem, od czego zacząć. Może powinnam próbować chodzić w mniej zatłoczone miejsca? Ale czy to coś da? Jak w ogóle przestać się przejmować tym, co myślą inni? Czuję się coraz bardziej zamknięta w sobie przez ten strach, a to tak bardzo nie jestem ja. Pomóżcie mi, proszę, bo nie wiem, jak z tym walczyć, a chciałabym znowu cieszyć się życiem i zwykłymi rzeczami.
Cześć,
Nie wiem, od czego zacząć, bo mam taki chaos w głowie.
Każda decyzja, nawet mała pierdoła, staje się dla mnie jak Mount Everest. Wybór nowej pracy, weekendowe plany, a nawet to, co zjem na obiad — wszystko to paraliżuje mnie do granic absurdu. Ciągle biję się z myślami: a co, jeśli to zły wybór?, a co, jeśli potem będę żałować? Zamiast czuć się spokojnie, czuję, jakbym była uwięziona w pętli niekończących się analiz i lęków.
Mam wrażenie, że to już nie jest normalne.
Zastanawiam się, czy to jakiś rodzaj fobii, bo to zaczyna naprawdę wpływać na moje życie — i to w bardzo negatywny sposób.
W pracy czuję, że stoję w miejscu, w domu jestem ciągle zmęczona tym myśleniem i analizowaniem, co oczywiście wpływa na moich bliskich.
Jak sobie z tym poradzić? Nie wiem, czy terapia to jedyne wyjście, ale chciałabym odzyskać jakoś kontrolę.
Czy naprawdę można przestać tak się bać podejmowania decyzji, czy to wymaga długiego procesu? Błagam, podzielcie się czymś, co może pomóc.
Kasia
Jedzenie stało się dla mnie ostatnio czymś, czego bardziej się boję, niż czymś, z czego czerpię przyjemność. Lęk przed jedzeniem – kompletnie przejęła kontrolę nad moim codziennym życiem. Ciągle unikam wszystkiego, co wydaje mi się „niezdrowe” albo „złe”. Każdy kęs to myśli: „A co, jeśli mi zaszkodzi?”, i to naprawdę mnie wykańcza. Chcę znowu móc jeść normalnie, bez ciągłego analizowania każdego składnika i zamartwiania się.
Mam problem z lękiem przed rozczarowaniem innych.
W codziennym życiu bardzo ciężko mi funkcjonować tak jakbym tego chciał. Nie potrafię się nie przejmować zdaniem innych, jestem bardzo wrażliwy i delikatny. Zawsze staram się zadowalać innych kosztem swojego samopoczucia oraz zdrowia. Najbardziej zauważalne jest to w pracy. Jestem sumiennym i oddanym pracownikiem, wykonuję swoją pracę z pełnym profesjonalizmem i zaangażowaniem, ale jak każdemu zdarzają mi się błędy.
Błędy wynikające z niedopatrzenia, natłoku obowiązków lub innych przyczyn. Zawsze jak je wyłapie, przechodzi przeze mnie uderzenie gorąca i pierwsza myśl co na to mój szef, czy się zdenerwuje, czy będzie się wydzierał, czy akurat trafię na dobry humor, machnie ręką i nie będzie tematu. Zawsze wybieram ten moment, który według mnie jest najbardziej neutralny, ale często na ten moment trzeba długo czekać, co wiąże się ze stresem i martwieniem się na zapas, co to będzie. Szef ma skłonności do przesadnych reakcji, więc to tez mnie dodatkowo stresuje.
Często nie potrafię oddzielić pracy od domu i ciągle chodzę spięty. Jestem mi wstyd i czuję się tak bardzo zmęczony tym, że praca i jakieś niewyjaśnione sytuacje, na które powinienem mieć wywalone, mają taki wielki wpływ na moje codzienne funkcjonowanie. W każdej pracy miałem tak samo, moja asertywność jest praktycznie zerowa, zawsze czuję paraliżującą presje zadowalania swojego przełożonego, nawet kosztem rodziny. Najlepiej czuję się sam ze sobą i moim marzeniem jest być samemu sobie szefem, ale niestety droga do tego najprawdopodobniej jeszcze daleka... Co zrobić, żeby przestać żyć pracą 24/7 i jak nie przejmować się drobnymi rzeczami?