
Magdalena Bernatowicz-Bujwid
Osobiście dalekie jest mi używanie stwierdzeń o „toksyczności” drugiej osoby. Natomiast mogłabym powiedzieć, że istnieją zachowania agresywne i przemocowe, które są manifestowane w formie fizycznej, psychicznej, ekonomicznej, seksualnej czy poprzez zaniedbanie. Czasami takie zachowania stosuje jedna osoba w związku, a innym razem dwie (lub więcej). Warto być czujnym na swoje samopoczucie w relacji, subiektywną ocenę poziomu szczęścia, satysfakcji ze związku. Jeżeli wspomniane aspekty są na niskim poziomie i nie zadowalają, warto rozważyć przyjrzenie się im i odpowiedzenie sobie na pytania: Jak czuję się w relacji, która tworzę? Co czuję? Jak reaguję na partnera/kę? Jak on/ona reaguje na mnie? Co w związku z tym chcę zrobić? Jaką decyzję podjąć? Istnieje kilka możliwości, o ile związek, czyli wszystkie zaangażowane osoby, mają, choć mały ułamek chęci pracy nad relacją — psychoterapia par, psychoterapia indywidualna każdego z partnerów/ek, kursy i terapie grupowe dla par, samodzielne rozmowy mające na celu poprawę jakości relacji. Jednak koniec końców to każdy z nas podejmuje decyzję czy w relacji z daną osobą pozostaje, czy też nie. Czasami tę decyzję podejmuje się samodzielnie, a czasami szuka się w sobie odpowiedzi na to pytanie przy pomocy specjalisty/tki.

Zobacz podobne
Dzień dobry, jestem z mężem 6 lat po ślubie, mamy 4 dosyć małych dzieci, najmłodsze ma 3 latka. Nie umiem się z nim dogadać. problem jest w tym, że on nie rozumie mnie, że ja po całym dniu jestem po prostu zmęczona, on mi niezbyt pomaga przy nich, on to widzi inaczej, jego zdaniem go olewam, nie okazuje mu uczucia, bo wieczorem zawsze zasypiam, zamiast z nim spędzać czas na rozmowie, przytulaniu itd. ciągle mówię, że nie robię mu tego specjalnie, że przecież go kocham, ale po prostu po ludzku nie sił. Co robić?
Dodam, że ten mój mąż, który nie potrafi mnie zrozumieć, często coś załatwia i to wygląda tak: ja siedzę w domu i zajmuje się dziećmi itd a on zakupy i różne sprawy ma zawsze, więc go nigdy nie ma,często wraca wieczorami i tak ja po całym dniu padam a on wraca i ma siły na wszystko, więc tu się tak ciężko wtedy zgrać jak on wraca i chce, żebym z nim była, przytulała, siedziała itd, a ja po prostu sił nie mam. Czy w takiej sytuacji mam prawo, jako matka, na odpoczynek i zrozumienie? Czy to on ma rację, że go olewam itd różne przykre rzeczy mi mówi wtedy, np. że inne matki mają po więcej dzieci i nie są zmęczone.. gdzie on sam mi nie pomaga, przy nich jest wybuchowy i często się kłócimy.
Dzień dobry mam dziwny problem. Jestem w zwiazku prawie 1.5 roku, do roku bylo cudownie, a teraz to jest raz dobrze, raz źle. Ja jestem w niej mega zakochany, kupiłem mieszkanie i chciałem zeby się wprowadziła do mnie, ale ona nie chce, robiłem wszystko by czuła sie jak najlepiej i wybierala akcesoria do tego mieszkania. Gotuje, sprzatam, robie niespodzianki, oczywiście nie jestem idealny i tez popełniam błędy czy w emocjach powiem cos co później zaluje, ale umiem przeprosic i staram sie wiecej tak nie robic. Kiedys usłyszałem od swojej dziewczyny, ze nie musimy sie widywac codziennie (kiedys sie widywalismy kiedy tylko moglismy) zabolało mnie to, wiem ze praca i różne inne rzeczy przez co nie mozemy sie widywac codziennie ale takie slowa mnie mocno zabolaly. Jak mam normalnie myśleć zeby z ta osoba zalozyc rodzine jak ona mi takie rzeczy mowi? Wczoraj mielismy spedzic razem wieczor, a potem noc, ale musiała wrocic bo z psem wyjsc musiala bo siostra na noc do pracy, okej odwiozlem ja, myslac ze mnie zaprosi do siebie i co? I nic, nie zaprosila. Zrobilo mi sie przykro i jej napisalem, ze myslalem ze mnie zaprosisz i ze jest mi z tego powodu przykro.. odpisala zebym nie robil problemu i nie ma obowiazku ze mna spac codziennie, ale my nie spimy codziennie razem i nie robie jej o to codziennie problemu. Dla mnie takie slowa jakbym w pysk dostał. Mi zalezy na niej, chciałbym z nia zalozyc rodzine, ale mam metlik w glowie i jej napisalem co mnie boli to odpisala ze nie będzie 2 dni tlumaczyc sie z czasu spedzonego osobno, masakra
Dzień dobry. Mam 26 lat, nie mam znajomych ani chłopaka. Dwa lata temu zerwałam znajomość z 3 koleżankami i 3 kolegami, ponieważ jedna z nich była ciągle zazdrosna o pozostałych, była to znajomość toksyczna, obecnie nie mam z nikim kontaktu i nie poznałam dotychczas żadnych nowych znajomych. Jeśli chodzi o chłopaka, to w tamtym roku poznałam w pracy jednego, ponad miesiąc się z nim spotykałam, jednak ostatecznie nic z tego nie wyszło. Dziękuję i pozdrawiam.
TW: samouszkodzenia
Kilka lat temu rodzice mieli gorszy czas i często się kłócili. Z Czasem zaczęłam myśleć, że to moja wina. Czułam się kompletnie sama, nie miałam zbyt wielu przyjaciół. Wolałam przebywać w szkole, niż w domu chciałam od tego wszystkiego uciec, a nie miałam na nic siły. Do tego dochodził stres ze szkoły i nie umiałam sobie radzić, zaczęłam się ciąć, dawało mi to chwilę ukojenia. Ból fizyczny zastępował ból psychiczny. Zaczęłam też jeść mniej albo wcale przez swój wygląd. Jestem bardzo wrażliwa, co myślę, że sprawiło, że tak łatwo straciłam chęci do życia. Potem było trochę lepiej, jednak wciąż nie idealnie. Znalazłam przyjaciół, którzy trochę mi pomogli, jednak też miałam z nimi problemy. Teraz niby jest dobrze, ale lekkie podniesienie głosu sprawia, że mam łzy w oczach. Problemy z jedzeniem wróciły jednak nie jest tak źle, jak było przedtem. teraz mam wspaniałych przyjaciół i prawie chłopak oraz cudowny kontakt z rodzicami. Nie wiem, dlaczego to wraca. Strach przed tym, że zrobię coś źle i ich stracę. Zawsze uważam się za gorszą od nich, mimo że oni nie dają mi powodów, by się tak czuć. Czym może być spodowdany ten powrót złych myśli?
