Left ArrowWstecz

TW: samouszkodzenia. Jak radzić sobie z powracającymi problemami emocjonalnymi i jedzeniowymi

TW: samouszkodzenia

 

Kilka lat temu rodzice mieli gorszy czas i często się kłócili. Z Czasem zaczęłam myśleć, że to moja wina. Czułam się kompletnie sama, nie miałam zbyt wielu przyjaciół. Wolałam przebywać w szkole, niż w domu chciałam od tego wszystkiego uciec, a nie miałam na nic siły. Do tego dochodził stres ze szkoły i nie umiałam sobie radzić, zaczęłam się ciąć, dawało mi to chwilę ukojenia. Ból fizyczny zastępował ból psychiczny. Zaczęłam też jeść mniej albo wcale przez swój wygląd. Jestem bardzo wrażliwa, co myślę, że sprawiło, że tak łatwo straciłam chęci do życia. Potem było trochę lepiej, jednak wciąż nie idealnie. Znalazłam przyjaciół, którzy trochę mi pomogli, jednak też miałam z nimi problemy. Teraz niby jest dobrze, ale lekkie podniesienie głosu sprawia, że mam łzy w oczach. Problemy z jedzeniem wróciły jednak nie jest tak źle, jak było przedtem. teraz mam wspaniałych przyjaciół i prawie chłopak oraz cudowny kontakt z rodzicami. Nie wiem, dlaczego to wraca. Strach przed tym, że zrobię coś źle i ich stracę. Zawsze uważam się za gorszą od nich, mimo że oni nie dają mi powodów, by się tak czuć. Czym może być spodowdany ten powrót złych myśli?

User Forum

123

3 miesiące temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Dzień dobry,

 

To, że wracają trudne emocje mimo lepszej sytuacji, jest całkowicie zrozumiałe. Silne przeżycia z dzieciństwa, takie jak samotność, stres czy poczucie winy, mogą zostawić ślad, który aktywuje się w sytuacjach napięcia, nawet jeśli teraz masz bliskie osoby obok. To nie znaczy, że coś jest z Tobą nie tak. Twoja psychika nadal próbuje poradzić sobie z tym, co kiedyś było zbyt trudne.

 

Wysoka wrażliwość może sprawiać, że bardziej boisz się odrzucenia i szybciej wpadasz w myślenie, że jesteś „gorsza”. Takie myśli warto zauważać, a nie traktować ich jako prawdy. Jeśli te stany wracają i Cię przytłaczają, dobrze byłoby porozmawiać z psychologiem lub psychoterapeutą. Taka rozmowa może pomóc zrozumieć, co się dzieje, i nauczyć się lepiej radzić sobie z emocjami.

 

Samo to, że potrafisz o tym mówić i szukasz wsparcia, świadczy o dużej sile i odwadze.

 

Życzę wszystkiego dobrego,

Justyna Bejmert

Psycholog 

3 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Karolina Bobrowska

Karolina Bobrowska

Dzień dobry,

 

Trudne przeżycia z przeszłości mogą wciąż wpływać na emocje i sposób, w jaki reagujesz na codzienne sytuacje, nawet jeśli na zewnątrz Twoje życie wygląda lepiej. Powracające negatywne myśli, lęk przed utratą bliskich oraz poczucie niższości często świadczą o tym, że warto przyjrzeć się temu głębiej. Zachęcam do rozważenia spotkania z psychologiem, który oceni sytuację, pomoże dobrać najlepsze formy wsparcia i pomoże Ci wzmacniać poczucie własnej wartości. To bezpieczna przestrzeń do otwartej rozmowy o trudnościach. Jeżeli te trudności mają wpływ na Twoje codzienne życie, warto nie zwlekać z poszukaniem profesjonalnego wsparcia dla siebie.

 

Pozdrawiam serdecznie
Karolina Bobrowska
psycholog

3 miesiące temu
Justyna Orlik

Justyna Orlik

To, co opisałaś, jest ważne i głęboko mnie porusza. Widzę w Tobie ogromną wrażliwość, chęć przetrwania i próbę poradzenia sobie w świecie, który przez długi czas nie dawał Ci wystarczająco bezpieczeństwa. Nie jesteś „za słaba” ani „przesadzająca”. To, co przeżywasz, to realne skutki długotrwałego napięcia, braku emocjonalnego oparcia i doświadczenia traumy.
 

W czasie, gdy rodzice się kłócili, mogłaś nieświadomie przyjąć na siebie odpowiedzialność za ich emocje. Gdy nie mamy gdzie się zwrócić, ból szuka ujścia. W Twoim przypadku przez autoagresję i zaburzenia odżywiania. To nie była Twoja wina, a jeden ze sposobów radzenia sobie z cierpieniem, którego nikt Ci wcześniej nie pomógł Ci nazwać.


Potrzeba bezpieczeństwa, bycia zauważoną, ważną i akceptowaną domagają się teraz uwagi. A emocje, które dziś się pojawiają (łzy przy podniesionym głosie, lęk przed utratą relacji, niskie poczucie wartości), mogą być jak echo dawnych przeżyć. To tzw. triggery, czyli bodźce, które przypominają podświadomie tamte uczucia z dzieciństwa, nawet jeśli obecne osoby Cię realnie nie ranią.
 

To ważne, że teraz masz wokół siebie ludzi, którzy są Ci bliscy. Niemniej Twoje ciało może nadal pamiętać tamten brak bezpieczeństwa. 
 

Zachęcam Cię do spotkania z terapeutą, który pomoże Ci oswoić te trudne emocje i nauczy rozpoznawać momenty, w których trauma przejmuje kontrolę. 

Jesteś ważna i zasługujesz nie tylko na to, żeby przetrwać, ale żeby żyć w poczuciu, że jesteś wystarczająca.

Pozdrawiam,
Justyna Orlik, psychoterapeutka Gestalt

3 miesiące temu
Maria Sobol

Maria Sobol

Dzień dobry,
bardzo Ci dziękuję, że napisałaś. To, co opisujesz, pokazuje, jak dużo wrażliwości i siły w Tobie – nawet jeśli teraz tego nie czujesz.

Gdy dorastamy w napięciu, np. słysząc częste kłótnie rodziców, mogą się w nas tworzyć głębokie przekonania – np. że to nasza wina albo że musimy bardzo się starać, by nie zostać odrzuconą. Ciało i emocje mogą zapamiętać ten lęk i nawet po latach reagować na pozornie „małe” rzeczy, jak podniesiony głos czy zmiana nastroju bliskiej osoby.

To, że dziś masz przy sobie bliskich ludzi i lepszy kontakt z rodzicami, jest piękne – ale wcześniejsze zranienia mogą nadal być w Tobie obecne. Takie „powroty” trudnych myśli i reakcji nie oznaczają, że z Tobą coś nie tak. To Twój system nerwowy przypomina o tym, co kiedyś było bolesne.

Warto przyjrzeć się temu głębiej – z uważnością i bez oceny. Jeśli czujesz, że potrzebujesz wsparcia, zapraszam Cię na rozmowę. W terapii można delikatnie dotknąć tych trudnych miejsc i pomóc im się ukoić. Zasługujesz na spokój i poczucie, że jesteś wystarczająca – dokładnie taka, jaka jesteś.

Z ciepłem,Maria Sobol
psychoterapeutka integracyjna

3 miesiące temu
Helena Kurmanajewska

Helena Kurmanajewska

Dziękuję, że się tym podzieliłaś. To, co opisujesz, naprawdę wiele mówi o tym, jak wrażliwą i uważną osobą jesteś. Bardzo często dzieci przejmują na siebie odpowiedzialność za to, co dzieje się między rodzicami — próbują zrozumieć, naprawić albo chociaż nie dokładać im zmartwień. A prawda jest taka, że to dorośli są odpowiedzialni za swoje relacje, nie dziecko.

Tłumienie emocji mogło być wtedy formą troski – skoro i tak było ciężko, pewnie trudno Ci było jeszcze mówić o własnym bólu. Teraz, nawet jeśli wiele się zmieniło na lepsze, Twoje ciało i emocje mogą nadal reagować tak, jak kiedyś – np. łzami przy podniesionym głosie. To zupełnie naturalne, skoro przez lata to właśnie z takich sytuacji rodził się strach i bezradność.

W pracy z psychologiem możesz nauczyć się lepiej rozpoznawać to, co czujesz, i powoli oddzielać, co naprawdę jest Twoim ciężarem, a co nie. Taka praca pomaga też w budowaniu poczucia własnej wartości i w szukaniu sposobów radzenia sobie z trudnymi emocjami w sposób, który Ci nie szkodzi. Masz już w sobie dużo siły. I to, że dziś jesteś otoczona bliskimi, z którymi masz dobry kontakt, to świetny punkt wyjścia do zadbania o siebie.

3 miesiące temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Droga 123,

 

my, jako dzieci, nie ponosimy odpowiedzialności ani też nie mamy wpływu na to, jak między naszymi rodzicami wygląda relacja. Rodzice powinni dawać dziecku poczucie bezpieczeństwa w postaci, np. spokojnego i troskliwego domu. 

 

Zdecydowanie sięgnij po pomoc psychologiczną, aby przepracować wspomniane traumy z dzieciństwa. Jest to kluczowe w zgłaszanej przez Ciebie trudności. Tutaj na platformie są dostępne konsultacje zarówno w formie online, jak i stacjonarnie. Serdecznie Cię do tego zachęcam,

 

pozdrawiam,

 

Katarzyna Kania-Bzdyl

3 miesiące temu

Zobacz podobne

Dobry wieczór, mam problem natury niecodziennej
Dobry wieczór, mam problem natury niecodziennej dla mnie natomiast mam problemy, jak to mona było się domyślić, ale wyglądają one następująco. Mam problemy z panowaniem nad emocjami, boję się ciągle, że mi albo moim bliskim stanie się krzywda, boję się większych grup, nie daje sobie rady z decyzjami, moja dziewczyna ma mnie przez to coraz bardziej dość. Z jednej strony chciałbym, żeby było po mojemu, a z drugiej czuje, że ktoś musi wybrać za mnie, nie panuję nad emocjami każda błahostka czy to muzyka, czy głupie sytuacje sprawiają, że jestem zły smutny wesoły albo inne tego typu skrajne emocje. Dodam, że nigdy bym się nie zniżył do poziomu rękoczynów, których nigdy nie stosowałem i nie mam zamiaru stosować i nie panuję nad emocjami, tymi skrajnymi wpadam amok w atak paniki i nie idzie mi nic wytłumaczyć i jestem ciągle nieszczęśliwy, co jest ze mną nie tak? Jestem na coś chory? Jestem nienormalny? Proszę o pomoc, nie radzę sobie już sam, a z dnia na dzień jest coraz gorzej... Chce mi się płakać, jak to piszę, a jeszcze chwile temu kłóciłem się z bliskimi i wmawiałem sobie, że nie zasługuje na nic co dobre.
Czy ktoś może poradzić mi jak mam sobie poradzić z nieobecnością partnera, który wyjechał do pracy za granicę?
Witam. Czy ktoś może poradzić mi jak mam sobie poradzić z nieobecnością partnera, który wyjechał do pracy za granicę? Nie mogę przestać myśleć o nim, czekam na wiadomość od niego, siedzę w tel. cały czas i czekam, kiedy zadzwoni, kiedy ma przerwę w pracy i tak cały czas. To nie jest normalne przecież. Jak zajmuję się innymi rzeczami to i tak się boję, że on zadzwoni w tym momencie, a ja nie odbiorę, albo nie zobaczę smsa. Poradźcie coś proszę.
Mam problem ze swoją partnerką. Mamy dziecko i próbujemy żyć razem
Witam. Mam problem ze swoją partnerką. Mamy dziecko i próbujemy żyć razem, staramy się, żeby wszystko było tak, jak należy, lecz mamy bardzo odmienne światopoglądy i różnice zdań. W wielu sytuacjach nie rozumiemy się nawzajem... Moje oczekiwania są znacznie inne niż jej oczekiwania... Chcę z nią na te tematy otwarcie rozmawiać, żeby można było znaleźć wspólny język, lecz ona nie chce rozmawiać, ucieka, boi się rozmowy, zamyka się w swoim świecie i ucina wątek, który ja staram się poruszyć. Nie wiem, czy to ma sens, próbować trwać w tej relacji dla dobra dziecka, mimo że nie rozumiemy się nawzajem.... Czy lepiej się rozejść i odpuścić? Chciałbym, żeby dziecko miało normalny i dobrze funkcjonujący dom z dwojgiem rodziców, temu staram się też z nią rozmawiać i poznawać jej perspektywę patrzenia, myślenia i podejścia do życia, ale ona nie chce za dużo rozmawiać. Przeważnie w rozmowie jak zadam niewygodne pytanie, to się zamyka, ucina temat i pojawia się u niej złość, co wpływa negatywnie na naszą relację.... Sam się już w tym gubię, bo nie wiem, co jest lepsze dla dziecka w takiej sytuacji...
Jak radzić sobie w jednostronnej relacji z mężczyzną unikającym zaangażowania?

Witam,

mam taki problem, ponieważ od paru miesięcy spotykam się z mężczyzną, który fakt powiedział na początku, że nie chce związku, ale ciągniemy to już 9 miesięcy.

Ja mam wrażenie, że to ja ta relacje ciągnę, ale za każdym razem, kiedy chce to skończyć, to jemu jest przykro.

Nie chce wtedy, żebym odchodziła. Ostatnio nawet powiedział pierwszy raz, że nie chce mnie stracić, ale ja mam cały czas wrażenie, że się narzucam. Jeśli chodzi o życie prywatne, to milczy jak grób, wiem tylko tyle, że jedna kobieta, z którą był, usunęła jego dziecko. Druga jak za którymś razem zaszła w ciążę z nim przez in vitro, to będąc jeszcze w ciąży, wyjechała do Australii. On nawet dziecka na żywo nie widział.

Teraz jak się o tym dowiedziałam (i to siłą można powiedzieć, bo nic z niego wyciągnąć nie można) to, że on próbuje się skontaktować z dzieckiem, a nikt nie odbiera ani wiadomości, ani telefonów. Chodzi o to, że ja przez te miesiące robię totalnie wszystko dla niego, a on nie zrobił tak naprawdę dla mnie nic. Pisze, że nie chce mnie stracić, ale szanuje moją decyzję, jeśli chce odejść, bo on nic nie jest w stanie mi więcej zaoferować, ani w prawo, ani w lewo. Nie chce, żebym odeszła czy jak to nazwać, ale czasu też dla mnie nie ma, ciągle jakieś wymówki, że nie możemy się spotkać.

Jak chce szczerze porozmawiać to albo krąży dookoła, albo przestaje odpisywać, niejednoznacznie odpowiada na pytania, sam o moje życie nie pyta. 

Co ja mam z tym wszystkim zrobić? Jak odejdę, to powie, że go kolejna kobieta zawiodła, a jak próbuje przy nim być, to mnie tak naprawdę olewa, ignoruje. On się w ogóle o mnie nie stara jak mężczyzna o kobietę, nawet jak mu dałam ten komfort, że powiedziałam, że jeśli nie chce związku to ok, ale każda relacja ma swoje zasady, powiedział, że oczywiście a wszystko jest po staremu. Na jedną wiadomość odpowie, a na kilka kolejnych już nie - jak mu się podoba. Czuję się, jak totalnie nikt dla niego. Myślę, że on kocha dalej matkę swojego dziecka (która obecnie jest w związku), pielęgnuje tę miłość, wymieszaną z żalem i bezsilnością, a do czego ja jestem mu potrzebna? 

Nie wiem, pytałam, odpowiedzi nie dostałam.

Moja mama jest bardzo toksyczna, stosuje przemoc fizyczną i psychiczną, również w stosunku do mojego taty. Jest mi go bardzo żal, nie wiem, jak mu pomóc, sama nie potrafię się odciąć.
Sytuacja w moim domu rodzinnym jest nie do zniesienia i naprawdę nie wiem, co mogę już zrobić... Może zacznę od tego, że moja mama jest bardzo nadpobudliwą, agresywną osobą, która potrafi "znęcać się" psychicznie, ale i fizycznie. Najbardziej dotyka to mojego tatę. Bardzo często urządza mu awantury o byle co, np. o to, że jest trochę piasku na podłodze albo kubek jest nieumyty, żaluzje są zasłoniete - bardzo drobne rzeczy wyprowadzają ją z równowagi. Kiedy tak się stanie potrafi przez kilka godzin krzyczeć i zwyzywać od najgorszych. Nawet trudno jest mi przytaczać wszystkie te określenia tutaj. To jest po prostu mowa nienawiści. Mówi wtedy też sama do siebie, jakby wyzywając mojego tatę lub mnie. Potrafi też zamknąć drzwi wejściowe na klucz, tak że mój tata musi spać w samochodzie albo piwnicy, bo nie chce go wpuścić. Albo wyrzuca jego rzeczy na dwór, bo źle jej pachniały. To jest trudna sytuacja, bo jeśli chodzi o tatę, to nie do końca ma pole wyjścia, żeby odejść. Chodzi o to, że ma 62 lata, choruje i jest na rencie od 20 lat. Tutaj nadmienię, że oboje (jak nie bardziej moja mama) podjęli decyzję, gdy byłam bardzo mała, że tata zajmie się moim wychowaniem, a ona wróci do pracy, bo z jej jest więcej wynagrodzenia. A teraz ma pretensję, że tata nigdzie nie pracuje...Wracając - tata nie ma samochodu ani prawa jazdy, bo nie może. Od czasu do czasu gdzieś dorabiał, ale na pewno nie pomogło by to utrzymać siebie w nowym miejscu. Mama zarządza finansami (ma łatwiej, bo pracuje w banku). jeśli chodzi o najbliższą rodzinę to mimo że widzi jaki jest problem, takiego no aż znęcania się, to zamyka oczy. Widzę tez po tacie, że trochę się poddał w całej tej sytuacji. Ja nie mogę go wziąć do siebie ani mu pomóc, bo jestem studentką, na wynajętym małym pokoju, bez dochodów. Dodam, że tata nie zgłaszał nigdzie tych sytuacji, bo się wstydzi, a poza tym mieszkają we wsi, gdzie każdy każdego zna... Moja mama jest po 50. Chciałam ją bardzo skłonić do pójścia na terapię, bo bardzo mnie stresuje jej niepewne zachowanie, ale ona się nie zgadza. W ogóle nie potrafi rozmawiać o emocjach czy odpowiadać na proste pytanie "co cię zdenerwowało"... Mimo tego, że biła mnie za dzieciaka i była zmienna emocjonalnie, to chciałabym jakoś im pomóc w tej sytuacji. Po pierwsze dlatego, że obawiam się o swojego tatę - codziennie boję się, że zrobi sobie krzywdę albo wpada w depresję. Po drugie - wbrew pozorom kocham moją toksyczną mamę i chciałabym, żeby z biegiem lat się jej nie pogarszało. A po trzecie - nie potrafię się od nich odciąć, jestem jedynaczką, więc chcę mieć rodziców, mieć z nimi kontakt, a perspektywa jakiegoś rozwiązania i działania bardziej mnie uspokaja niż odejście i bierność.
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!