Left ArrowWstecz

Kiedyś było więcej pracy, teraz czasami mam wrażenie że jestem do niczego. Prowadzę salon kosmetyczny i jest mało klientek

Kiedyś było więcej pracy, teraz czasami mam wrażenie że jestem do niczego. Prowadzę salon kosmetyczny i jest mało klientek, do tego otworzyła się konkurencja. Jeden salon co kiedyś miał dwie pracownice teraz robi tylko właścicielka i podobno też nie ma co robić i zajęła się podologia. Otworzył się nowy gabinet są tam dwie dziewczyny i dużo osób tam chodzi, bo to u fryzjerek. Otworzyła się też nowa i zachęca jak ktoś przyjdzie gadaniem że wszędzie źle robią i żeby tam nie chodzić. Mam czasami dola że nie umiem robić tak idealnie jakbym chciała, mam wrażenie że każdy obgaduje mnie że źle robie i wola iść do tamtych. Źle się z tym czuję że u mnie wystroj nie taki bogaty a do tego mam już mniej pieniędzy a boję się jak będą większe koszta. Staram się, wprowadzam nowe usługi, ale czy coś to daje - no słabo. Wszystko zaczęło się psuć jak się otworzył salon a jak nowy ostatnio to już wgl . Zastanawiam się czy to ze mną coś nie tak czy może chodzi o pieniądze bo ostatnio słyszałam że z pracy zwalniają ludzi w kilku zakładach i że ucinaja pensję , tylko u konkurencji jest nawet drożej. Sama już nie wiem co robić i myśleć mam totalny mętlik w głowie. Ostatnio nawet nie mam ochoty jeść. Nie mam z kim pogadać i żeby ktoś doradził co robić. Nie wiem jak zachęcić klientki.
User Forum

Anonimowo

2 lata temu
Łukasz Truchan

Łukasz Truchan

Cześć Anonimowo, przeczytałem Twój wpis i poczułem duży smutek i bezradność, brak wsparcia, zrozumienia i wiary w samego siebie. To co opisujesz co dzieje się w Twojej głowie wygląda na wypalenie zawodowe. 

Możesz zadbać o siebie i swoje kompetencje? Oczyszczenie umysłu, wypoczynek, oderwanie myśli od pracy? Szkolenia, kursy? Jest ktoś kto może Cie w tej sytuajci wesprzeć?

Masz inne zajęcia w których możesz na chwilę oderwać się od pracy? Wyobrażanie sobie różnych sytuacji w negatywny sposób i z negatywnym zakończeniem bez znajomości faktycznego powodu sytucji w której jesteś potrafi zaprowadzić nas w kozi róg i w bezradność, depresję.

Szukasz powodów swojej sytuacji w konkurencji. Może tak być, może ludzie chcą czegoś nowego. Może konkurencja oferuje innej jakości usługi.

 Może chodzi tu o Twoje podejście, zdolności?  Może Twoje złe samopoczucie emanuje na klientów?

Jeśli tak jest, że to chodzi o Ciebie to jesteś w stanie wszystko zmienić :) wbrew pozorom jest to coś na co masz największy wpływ. 

Może to rónież być powodowane okresem recesji i sytuacji finansowej w jakiej nasz kraj i jego obywatele się znaleźli.

Proponuje spróbować o tym z kimś porozmawiać i rozważyć wszystkie możliwe opcje. Powodów może być wiele, jednak trzeba przyglądnąć się tematowi.

Podrawiam

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne

Mąż leczy depresję i jednocześnie mnie zdradza. Boję się jednak, że coś sobie zrobi, jeśli ja odejdę.

Mój mąż ma zdiagnozowaną nerwice i depresję-leczy się jednak jest coraz gorzej. Ja teraz jestem w 9 miesiącu ciąży. Przez ostatnie kilka miesięcy mąż pisał z inną kobietą, wyznając jej miłość i deklarował jej, że jeżeli ona tego chce to weźmie ze mną rozwód. Mi powiedział, że to tylko koleżanka, która pomaga mu w nerwicy. W ostatnich dniach ona urwała z nim kontakt i poinformowała mnie o wszystkim. On popadł w bardzo zły stan, myśli samobójcze, bezsenność. Stwierdził, że „musi isc na dzi*ki” i poszedł. Teraz dziwi się, że w ogóle jestem na niego o to zła. Zapisałam go na terapię. Jak mogę mu pomóc, kiedy ja chce na niego nakrzyczeć, zostawić go za to co mi zrobił , ale boję się, że coś sobie zrobi. Czy mogę się czuć upokorzona najpierw tą zdrada emocjonalną a później fizyczną z prostytutka? On twierdzi, że przesadzam.

Kryzys suicydalny, psycholog nie pomaga.
Witam, mam myśli samobójcze, gdyż od wielu lat mam problemy życiowe, które z roku na rok się nawarstwiają. Nie pomaga mi nic, żadna wizyta u psychologa. Moja sytuacja jest tak trudna, że ludzie płaczą, gdy słyszą moją historię. To jedno wielkie piekło. Czasami czuję, że muszę odebrać sobie życie, bo wyczerpałam już limit cierpienia. Nie wiem, co robić. NIe chcę żyć w takim świecie.
Samotność w nowym miejscu, poświęcenie dla rodziny a brak radości w życiu

Witam. Opiszę w dużym skrócie moją historię. 

Od zawsze mieszkałem w domu, jak miałem 25 lat wyremontowałem sobie mieszkanie na 1 piętrze i zamieszkałem tam po moich dziadkach. 7 Lat temu poznałem swoją obecną żonę, pracowałem wtedy w delegacji i wtedy jeszcze dziewczyną widywałem się weekendami. Od tamtej pory leczę się u psychiatry, mam nerwicę/depresję. Zrezygnowałem z tamtej pracy i ogólnie jakoś sobie radziłem. Wzięliśmy ślub, urodził nam się synek, obecnie ma 3 lata. Jednak przez ostatnie dwa lata wydarzyło się u mnie dużo. Ze względu na konflikt rodziców i ich późniejszy rozwód, dla ratowania swojej rodziny wyprowadziliśmy się do miasta rodzinnego mojej żony, niedaleko około 30 km od mojego rodzinnego miasta. Znalazłem tutaj pracę, udało się wziąć kredyt, mamy czym jeździć. Wydaje się, że wszystko poukładane... 

Tylko nie u mnie, nie cieszę się z tego, co mam, jedynym co mnie trzyma jeszcze przy tym wszystkim, jest syn. Chodzę do terapeuty uzależnień w celu rzucenia papierosów. I dużo rozmawiamy głównie o tym, co się u mnie dzieje, na pozór powinienem być szczęśliwy, faszeruje się od 7 lat lekami na depresję i tak naprawdę nie czuję się nigdy, jak bym chciał. 

W głębi czuję, że mieszkając w bloku, ja nie będę szczęśliwy, ja jestem przyzwyczajony, że mogłem wyjść na podwórko cokolwiek zrobić, bardziej to wyglądało zawsze jak życie na wsi. 

A teraz przychodzę z pracy i oprócz zajmowaniem się synem nie mam czym się zająć. Lubiłem zawsze jakieś prace fizyczne, typu koszenie trawnika itp. (przy domu zawsze znajdzie się coś do zrobienia)... Moja żona ma tu wieloletnich znajomych, rodzinę, tą samą pracę od wielu lat. Ja mam nową pracę, ale wydaje mi się, że poświęciłem wszystko dla komfortu mojej żony, nie myśląc o sobie. Na dzisiejszy dzień zmagam się każdego dnia z objawami nerwicy, nie mam żadnego hobby (z piłki nożnej zrezygnowałem na początku znajomości z żoną ze względu na brak czasu, by się spotykać). Czuję się samotny mimo, że mieszkam ze swoją rodziną. Żona nie potrafi mnie zrozumieć, że nie mam tutaj przyjaciół, rodziny. Zrezygnowałem w 100% z alkoholu, chociaż czasami wypiłem piwko, to dawało mi to choć trochę radości. 

Nie mam komu się wygadać, w pracy nie mam przyjaciół. 

Do mieszkania już się nawet czasami nie chce wracać, wiedząc, że nikt mnie nie zrozumie... Czuję wewnątrz, że ja długo w takim maraźmie nie pociągnę. Chciałbym wrócić do domu, w którym mieszkałem większość życia do poprzednich znajomych. Mam jednego brata, który mieszka daleko i też nie chce zawracać mu głowy swoimi problemami...

Czuję się wyłączona. Mam póki co tylko pecha, jeśli chodzi o wygląd mojego życia. Chcę mieć sprawczość.

Mam taki problem, iż moje życie nie wygląda zupełnie tak, jak chcę. Nie wiem nawet, jak dojść tam, gdzie chcę, ponieważ chcę mieć pracę, od pół roku jeszcze jej nie znalazłam, nie mam też przyjaciół ani znajomych. 

Nie wiem, jak spędzać dzień, nie wiem, gdzie zamieszkać. Wróciłam właśnie zza granicy rozczarowana, bo ani nie nawiązałam głębszych znajomości, czas spędzałam sama, ani też nic większego z tego nie wyszło i zastanawiam się - czy tak ogólnie wygląda życie? 2 lata temu byłam na praktykach za granicą, w kraju europejskim i ludzie byli bardzo zajęci sobą, nie otwarci na mnie, nie znałam języka, kobieta, która była moim supervisorem była dla mnie oschła i wykluczała mnie z zadań, które miała mi dawać. 

Pojęcia nie mam, czym mogę jeszcze się kierować, bo jak dotąd mam ogromnego pecha. Nie podobała mi się rola osoby odsuniętej na bok, a niestety często ludzi młodych, jeszcze niedoświadczonych albo mało doświadczonych traktuje się protekcjonalnie, a dla mnie ważne jest, by czuć się szanowaną. 

Chciałabym także móc mieć sprawczość i chociaż zadecydować o tym, by wprowadzić ciekawe aktywności do mojego życia. Myślałam o tym i nie wiem, za co się zabrać, bo nie interesuje mnie w zasadzie aktywność sama w sobie, typu: sport, malarstwo, ale chodzi o sposób wykonania: to znaczy, co czuję wtedy, gdzie się znajduję, z jakimi ludźmi itp. Nie wspominając o tym, że hobby często jest drogie, a ja teraz nie mam pracy. 

Jestem bardzo zmęczona tą sytuacją, bo poprzez to wykluczenie czuję się jakbym była poza. 

Mam też problemy z koncentracją i nie mam takiej jasności umysłu przez to wszystko. W zasadzie to ciężko mi cokolwiek teraz ocenić, bo czuję się wyłączona.

Czuję straszną pustkę.
Czuję straszną pustkę. Cały czas, choć moje życie wcale nie jest wcale ponure, to nawet gdy jestem szczęśliwa, czuję tę przygniatającą pustkę. Próbowałam różnych rzeczy - najpierw wleciały energetyki, później coraz to gorsze używki, ale nic nie pomaga. Próbowałam zakończyć to życie, by zobaczyć, jakie emocje wtedy we mnie wstąpią, ale dalej nic. Miałam ciężkie dzieciństwo, przemoc psychiczna i fizyczna to była codzienność, alkoholizm wszędzie dookoła. Jeśli to ważne, mam 15 lat i czuję, że to zbyt mało, by marnować sobie tak życie. Nie chcę iść na terapię, a i tak rodzice do tego nie dopuszczą.
wypalenie zawodowe

Wypalenie zawodowe - przyczyny, objawy i jak sobie z nim radzić?

Czy czujesz się ciągle zmęczony i zniechęcony do pracy? Możliwe, że doświadczasz wypalenia zawodowego – stanu wyczerpania, który dotyka coraz więcej osób. To poważny problem wpływający na zdrowie psychiczne – sprawdź, jak sobie z nim radzić.