Mąż od zawsze nadużywa alkoholu, ma gdzieś mnie i dzieci. Ja jestem niezależna i mogę się rozwieść.
Nasza historia zaczęła się kilkanaście lat temu jako nastolatkowie. Wzięliśmy ślub, na świecie pojawiło się dziecko, a drugie jest w drodze.
Zawsze mieliśmy problemy w związku/ małżeństwie- alkohol, brak szacunku, brak wzajemnego wsparcia i zrozumienia. Sytuacja eskalowała, kiedy po narodzinach pierwszego dziecka zostałam sama z synem, bo mąż dużo pracował, w weekendy imprezował i w ogóle nie zajmował się nami ani nie czuł obowiązków w stosunku do dziecka. Nadużywa alkoholu, więcej rozmawia z kolegami, niżeli ze mną, przyłapałam go na oglądaniu kamerek live z parami na stronach dla dorosłych- gdy o tym powiedziałam, że wiem, to obarcza mnie winą, że nie ma tego w domu, to ogląda (jestem w 8 msc ciąży, nie dąży do cielesności ze mną).
Ostatnio doszło między nami do kłótni, w której już przeklinaliśmy na siebie, bo pękły każde bariery. Wyszedł z domu, nie odbierał telefonu i wrócił zalany w trzy trupy- nie wiem gdzie się znajdował. Jestem w rozsypce, nie chce być tak traktowana. Nasz syn nie ma z nim wielkiej relacji, ale gdy nie ma go dłużej, to dopytuje i tęskni, a ja najchętniej odeszłabym od niego. Nie chce resztę życia czuć się jak śmieć, a teraz dokładnie tak się czuję.
Jestem niezależna, mam własną firmę, zarabiam więcej pieniędzy niż on na etacie. Nie wymagam od niego nic, tylko opieki i szacunku, resztę mogę zapewnić sobie sama. Męczy mnie sytuacja, że mogłabym żyć spokojnie sama z dziećmi, ale go kocham i zostaje za wszelką cenę. Po ostatniej kłótni rzucił kluczykami do samochodu, który wzięłam na firmę i zarządał połowy pieniędzy, kiedy ja zarządałam połowy pieniędzy za wyprawkę dla naszego dziecka stwierdził, że jak się rozstaniemy to ja zabiorę dzieci, to co on ma mi dawać. Mówi, jakby dla niego nic nie znaczyła rodzina, dzieci i ja. Mam mętlik w głowie i jestem wykończona psychicznie a poród za miesiąc. Zamiast cieszyć sie z narodzin dziecka, ja zastanawiam się czy będę wychowywać dzieci sama czy z nim.
Nadzieja1234

Jakub Redo
Dzień dobry,
Rozumiem Pani rozpacz i zagubienie. Z jednej strony, kocha Pani męża i chce ratować rodzinę, z drugiej strony, doświadcza Pani braku szacunku, wsparcia i odpowiedzialności z jego strony.
Pani mąż wydaje się być skoncentrowany na swoich potrzebach, nie biorąc pod uwagę Pani ani dzieci. Przede wszystkim proszę porozmawiać z bliską osobą o całej sytuacji - może to przyjaciółka, przyjaciel lub rodzina. Dzięki temu może pani zyskać inną perspektywę na swój związek i relację z partnerem.
Zachęcam do rozmowy z mężem na temat swoich potrzeb w związku oraz tego, które z nich Waszym zdaniem nie są dostatecznie realizowane. Warto również jasno postawić granice i powiedzieć, jakie zachowania są dla Pani nie do zaakceptowania i jakie konsekwencje będą ze sobą niosły – np. temat alkoholu i nadmiernego imprezowania.
W obecnej sytuacji warto również skorzystać z pomocy psychologa. Specjalista pomoże Pani poradzić sobie z trudnymi emocjami, zrozumieć mechanizmy rządzące Pani związkiem i znaleźć najlepsze dla Pani rozwiązania.
Życzę Pani wszystkiego dobrego!
Jakub Redo

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Z Pani wiadomości wynika, że mąż boryka się z problemem alkoholowym, a w tym przypadku wskazana byłaby terapia uzależnień. Nikt go jednak do tego nie zmusi. Zachęcam, aby Pani jako osoba współuzależniona poszukała wsparcia, obecnie jest możliwe online, by mogła przyjrzeć się swojemu funkcjonowaniu w relacji, dostosowaniu się do schematu picia, pozwalaniu na przekraczanie granic. Napisała Pani, że chce być w związku ,,za wszelką cenę", pomimo kosztów, jakie Pani ponosi, to również jest elelment wspóluzależnienia. Zasobem Pani jest to, że próbuje Pani szukać rozwiązań i jest świadoma swoich potrzeb, warto się o nie zatroszczyć.
Istotne jest, aby zadbać o jakość związku, poprawić komunkację, aby Pani wraz z dziećmi czuła się bezpieczna. Z pewnością pomogłaby pomoc specjalisty, np. w terapii par. Powodzenia
Katarzyna Waszak

Justyna Papurzyńska-Parab
Witam serdecznie,
Pani Nadziejo, obawiam się, że Pani oczekiwania względem męża odnośnie traktowania Panią z szacunkiem i troską, są trudne do spełnienia przez niego- z tego, co Pani pisze, nigdy w Waszym związku nie wykazywał się on taką postawą, jaką teraz Pani od niego oczekuje. Dodatkowo jako osoba, która prawdopodobnie zmaga się z problemem alkoholowym, być może nie jest w stanie sam unieść się ponad swoje uzależnienie i zacząć myśleć o swojej powiększającej się rodzinie. Wydaje mi się, że w jakimś stopniu była Pani tego świadoma i umiała Pani zadbać o siebie i dzieci wobec takiej sytuacji z mężem- i stała się Pani niezależna finansowo, do tego stopnia, że przyznaje Pani, że ogłaby Pani od niego odejść i ułożyć sobie szczęśliwe życie bez niego.
Wydaje mi się, że w chwili obecnej warto przede wszystkim postawić na siebie i zaopiekować się swoimi emocjami i poczuciem własnej wartości. Ma Pani ostatnią można powiedzieć chwilę na to, żeby skupić się na sobie, zanim noworodek skutecznie zajmie Pani myśli i uwagę. Nawet pod tym względem warto zadbać o siebie i wzmocnić się przed wejściem w nowy rozdział życia.
Niestety warunkiem do tego, żeby dogadać się z mężem i wypracować jakieś rozwiązania Waszej sytuacji, jest akceptacja z jego strony faktu, że ma problem alkoholowy, uświadomienia sobie, jak to wpływa na niego i rodzinę, oraz chęci zmiany. Pani jedynie ze swojej strony może go uświadomić, jak jego uzależnienie wpływa na Panią i jak się Pani z tym czuje. Warto także zaznaczyć, że potrzebuje Pani wsparcia przy opiece nad dzieckiem, aczkolwiek zważyszy na brak jego pomocy przy pierwszym dziecku- warto zweryfikować te oczekiwania, na ile są one możliwe do spełnienia na ten moment.
Zachęcam do zaopiekowania się sobą pod okiem wspierającego psychologa, a także poszukania sieci wsparcia wśród rodziny i znajomych. Warto byłoby także zastanowić się, dlaczego Pani kocha męża, skoro on tak Panią traktuje. Wydaje mi się, że przepracowanie tej kwestii pozwoliłoby Pani odważnie spojrzeć w przyszłość i zacząć żyć szczęśliwie na swoich warunkach.
Życzę dużo siły,
Justyna Papurzyńska- Parab, psycholog.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry,
jestem po ślubie 2 lata, mamy 8-miesięczne dziecko i odkąd się pojawiło, nie potrafimy się dogadać. Znamy się z mężem 9 lat, mieszkaliśmy razem 3 lata. Od poniedziałku do piątku było super, a na weekend wracaliśmy do domów rodzinnych i pojawiały się problemy. W rodzinie męża od dawna były kłótnie o wszystko i on przestał szanować swoich rodziców (dochodziło do wyzwisk i plucia). Ja nie mogłam tego zaakceptować. Zawsze mu mówiłam, że tak nie wolno i do mieszkania wracaliśmy pokłóceni.
Dodam, że mąż miał bujne życie młodzieńcze i nie stronił od używek. Mimo tych komplikacji zdecydowaliśmy się na ślub. Zamieszkaliśmy z jego rodzicami na czas budowy domu (mąż ma gospodarstwo). Było idealnie, ale nie na długo.
Ja wcześniej miałam operację i mogłam nie mieć dzieci (mąż o tym wiedział), zaczął się tym zadręczać (może to była wymówka) i znowu pojawił się alkohol. Zaszłam w ciążę.
Byliśmy przeszczęśliwi. Ja poprzez ciągle kłótnie męża z rodzicami nie cieszyłam się nią, byłam bliska depresji, do 8 miesiąca ciąży dojeżdżałam 100 km do pracy, bo nie chciałam mieszkać w domu. Urodził się piękny, zdrowy chłopiec.
Oczko w głowie męża. Po powrocie do domu, męża przeważnie nie było, zawsze miał coś do zrobienia, więc byłam sama z dzieckiem. Wszystko na mojej głowie. Mąż zajął się budową, ja z małym dzieckiem dowoziłam mu potrzebne rzeczy, w międzyczasie obowiązki domowe. Zamiast w weekendy cieszyć się ze mną synkiem, mąż szukał towarzystwa do alkoholu lub pił drinki sam, mówił, że mu się należy po ciężkim tygodniu.
Więc piątek lub sobota alkohol a na drugi dzień kac.
Przez 8 miesięcy nie pojechałam nigdy sama do sklepu, tylko z niemowlakiem na rękach (nieodkładane dziecko).
Mąż twierdził i tak, że nic nie robię. Żeby iść spokojnie się wykąpać, musiałam prosić, żeby został z dzieckiem.
Nie mam już siły. Nie wiem, co robić. Mąż powiela zachowanie swojego ojca, tylko że on jest pracowity w przeciwieństwie do ojca.