Left ArrowWstecz
Kilka lat temu odkryłam, że moj partner korzysta z portali dla dorosłych i masturbuje się do filmów pornograficznych. Nigdy (7 lat związku) nie miał ze mną orgazmu. Obecnie zapewnia, że tego nie robi. Kocham go, ale moja samoocena w sprawach łóżkowych spadła do zera i teraz nie mam ochoty na seks, mam niechęć, bo wiem, że i tak nie jestem w tym wystarczająco dobra. Czasami dochodzi do zbliżenia, ale zawsze wywoluje to u mnie smutek. Mam nawracające epizody depresyjne i zespół lęku uogolnionego. Mam 38 lat. Boję się, że brak seksu jest niezdrowy dla mojego partnera, zaczęłam nawet namawiać go na skok w bok.
User Forum

Anonimowo

2 lata temu
Katarzyna Faryniarz

Katarzyna Faryniarz

Witam! Zaburzenia depresyjne oraz zaburzenia lękowe mogą same w sobie wpływać na popęd seksualny, dodatkowo leki antydepresyjne/przeciwlękowe również wpływają na zmniejszenie libido. Dodatkowo problemy partnera, które mogą wynikać z przyczyn niezależnych od Pani, również wpływają na Pani samoocenę. Myślę, że powinni Państwo wspólnie przedyskutować możliwość udania się na konsultację do lekarza seksuologa, który pomógłby Państwu znaleźć rozwiązanie tej trudnej dla obu stron sytuacji. Pozdrawiam serdecznie, Katarzyna Faryniarz
2 lata temu
Konrad Smolak

Konrad Smolak

Oglądanie filmów pornograficznych i masturbacja zastępująca standardowy stosunek może w niektórych przypadkach prowadzić do redukcji podniecenia w sytuacji realnego zbliżenia. Może mieć to miejsce w opisanym przez Panią przypadku. Uznanie samej siebie jako przyczyny takiego stanu rzeczy jest samo-krzywdzące. Proponuję wizytę Państwa u seksuologa, który powinien pomóc pokonać opisywane trudności.
2 lata temu
Adrianna Stawarz

Adrianna Stawarz

Dzień dobry. Każdy jest sam odpowiedzialny za realizację swoich potrzeb seksualnych. Jeżeli w parze jest problem na tle seksualnym, warto udać się wspólnie do seksuologa by odnaleźć przyczynę. Jeżeli umówiliście się na związek monogamiczny i partner zamiast zdrad/skoków w bok wybiera masturbację będąc jednocześnie w związku, to jest to oznaką tego, że on w sposób dojrzały bierze odpowiedzialność za swoje potrzeby seksualne i nie używa do tego innych kobiet/mężczyzn. Natomiast niepokojącym jest fakt utrzymywania się problemu braku orgazmu/trudności we współżyciu przez tak długi okres czasu. To, że Pani może nie mieć ochoty na seks, w jakimś zakresie jest korzystne dla Pani partnera. Problemy seksualne w związku są problemem pary a nie dwojga osób/jednej osoby w parze. I każde z was wpływa na to, że ten stan trwa już tak długo. Warto się temu przyjrzeć dlaczego, jakie macie z tego korzyści, zrozumieć to co się dzieje i wspólnie znaleźć rozwiązanie, jeśli oboje tego chcecie. Z poważaniem. Adrianna Stawarz

2 lata temu
Arkadiusz Parker

Arkadiusz Parker

Dzień dobry,

zachęcam do skorzystania z konsultacji psychologicznej dla par. W obecności psychologa/żki-psychoterapeuty/ki będziecie mieli Państwo możliwość otwartej rozmowy o tym, co dzieje się w Waszym związku, jak Pani się z tym czuje, jak to wpływa na związek oraz każdą z osób oddzielnie, być może zrozumieć przyczyny potrzeby Pani partnera itp. Specjalista także pomoże Państwu rozwiązać trudności, o których Pani pisze.

Pozdrawiam serdecznie

Arkadiusz Parker

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Kłótnie z partnerem, czuję się obwiniana.
Witam, proszę o poradę, żeby nie zwariować. Nie wiem czy to jest coś ze mną nie tak. Chciałabym się po prostu dowiedzieć chociaż czegokolwiek. Nie chce swoimi zmartwieniami obciążać mamy. Jestem osobą dorosłą, w związku od 4 lat. Z roku na rok mój partner ma wobec mnie coraz więcej pretensji. Ostatnio zrobił mi awanturę, bo nie pamiętałam, co opowiadał mi dwa tygodnie temu. Wszystko robię źle, a dodatkowo uważa, że to moja wina i że to ja go nie szanuje. Ciągle zachodzę w głowę co robię nie tak. I skoro mu źle, żeby ode mnie odszedł. Uważa, że robi to co ja. I że nie traktuje go jak kogoś bliskiego. Wmawia mi, że to ja lubię się kłócić. Mówi, że był mnie pewny, a teraz nie wie czego się po mnie spodziewać. Twierdzi, że pytam co u niego z przymusu, a nie z ciekawości i że wszystko co robię dla niego- jest z przymusu. A jest zupełnie odwrotnie. Gdy wraca do domu nadskakuje mu ( zupełnie niepotrzebnie ), bardzo się staram, żeby było wszystko zrobione, natomiast jestem obwiniana o najgorsze rzeczy. Jak on coś zrobi źle, ja się nie czepiam, bo czasem się zdarza, ale jak ja zrobię coś źle, wtedy jest wywlekanie tej sytuacji i upokarzanie przy każdej kłótni. Proszę o jakąkolwiek odpowiedź .. być może to za mało, aby opisać problem, ale nawet nie wiem jak to dokładnie opisać. Ostatnio zaczęłam zapisywać, kiedy i o co była kłótnia..
Byłem w relacji z pewną osobą. Byłem, ponieważ ta osoba się ode mnie odcięła, zerwała kontakt i naszą relację.
Dzień dobry. Mam taki (może) dziwny problem i pytanie, ale dla mnie jest on istotny. Z racji z tego, że nie mam kogo poprosić o pomoc w tej sprawie, proszę o to tutaj, Państwa. Byłem w relacji z pewną osobą. Byłem, ponieważ ta osoba się ode mnie odcięła, zerwała kontakt i naszą relację. Podejrzewam też, że się na mnie obraziła, dlatego się ze mną nie kontaktuje. Dlaczego dla mnie jest to takie ważne? Bo to dla mnie jest bardzo ważna osoba i zastanawiam się, czy ja również dla niej jestem ważny. Słuchałem w jednym filmiku psychologicznym w internecie, że pewne rzeczy mogą o tym świadczyć np.: obrażenie się i odcinanie się ode mnie; mówienie, że nie obchodzi ją, co ja mówię/czuję; mówienie, że nie chce mnie znać/widzieć oraz silne emocje w rozmowie/kłótniach, np. złość. To wszystko było w naszej relacji. Zdaję sobie sprawę, że jeśli jestem ważny tej osobie to w sposób negatywny niestety. Ale bądź co bądź może to są pomieszane uczucia i ta osoba czuje do mnie też coś pozytywnego? Ja również na tę osobę bardzo się złościłem, ale niezmiennie mi na tej osobie zależy, jest to dla mnie osoba b. ważna. Moje pytanie brzmi następująco: Czy powyższe opisane uczucia i zachowanie mogą świadczyć o uczuciu do mnie? Czy sobie zbyt wiele dodaję? Czy mogą też świadczyć o czymś zupełnie innym? Tylko np. o czym? Może po prostu o tym, że wkurzałem tę osobę swoją obecnością? Kiedy miałem tę relację z tą osobą, to byłem zdecydowanie przekonany, że tylko mnie zależy, ale gdy teraz przemyślałem to, co dostałem, naszły mnie wątpliwości. Bardzo dziękuję za ewentualne nakierowanie, pomoc.
Płaczę za każdym razem, gdy mój partner jedzie ode mnie do swojego domu.
Płaczę za każdym razem, gdy mój partner jedzie ode mnie do swojego domu. Kiedy jest u mnie i spędzamy czas, czuję się dobrze, a gdy tylko ma już wracać do siebie, to robi mi się przykro i zaczynam płakać. Czym to może być spowodowane?
Co oznacza nierozpakowany test ciążowy pozostawiony przez narzeczoną przy wyprowadzce z dzieckiem?
Co oznacza Jak narzeczona wyprowadzając się z dzieckiem od narzeczonego zostawia w szufladzie nierozpakowany test ciążowy , czy jest to jakiś przekaz dla Niego ? Proszę o odpowiedź
Dziewczyna powiedziała, że kończy znajomość, bo dla niej ta sprawa przekreśla znajomość.
Witam, Mam taką sprawę. Spotkam się z dziewczyną od miesiąca. Początek był bardzo fajny, wszystko szlo jak po maśle, ale niestety w pewnym momencie popełniłem jeden błąd, przez który dziewczyna się obraziła na mnie. Nie będę opowiadał, o co chodzi, bo to zajęłoby cala wieczność, ale chodzi o to, że z początku dziewczyna powiedziała, że kończy znajomość, bo dla niej ta sprawa przekreśla znajomość. Poszło o inną dziewczynę, z która kiedyś się spotykałem i ta dziewczyna, z którą obecnie się spotykam, myślała, że cały czas utrzymuje z tamta dziewczyna kontakt, kiedy tak nie było. Tak czy inaczej, na początku powiedziała, że kończy znajomość, ale ja nie dawałem za wygrana. Starałem się jej wytłumaczyć, co i jak i w końcu się spotkaliśmy i wyjaśniliśmy sobie wszystko. Dziewczyna powiedziała, że potrzebuje czasu. Nie rozmawiamy ze sobą już tydzień. Zero wiadomości telefonów itd. W tamten wtorek wyslalem jej bukiet róż, ucieszyla się, powiedziała, że chce się spotkać w tym tygodniu, ale do dzisiaj od tamtej chwili nie otrzymałem żadnej informacji od niej. Sam nie pisze ani nie dzwonie, bo nie chce wyjść na zdesperowanego albo natrętnego. Zastanawiam się, co mogę zrobić? Napisać do niej, zadzwonić, czy czekać?
Czy psycholog może pomóc podjąć decyzje o związku?
Witam od miesiąca lub dłużej nie wiem co czuję jest to mój pierwszy związek mam 17 lat i nie wiem czy na pewno to ta osoba, czy na pewno ją kocham, często myślę nad rozstaniem się, ale co, jeśli będzie gorzej, albo co jeśli nie znajdę nikogo więcej, lub co jeśli sytuacja się powtórzy że znowu nie będę wiedział co robić. Że tak napiszę częściej rozglądam się za innymi dziewczynami. Miałem identyczną sytuację 3 miesiące temu i ciągnęła się długo, ale udało mi się zapomnieć albo po prostu myśleć albo minimalnie. Moja dziewczyna jest sympatyczna, miła, ogólnie partner "idealny", ale ostatnio tak, jak napisałem wyżej, nie wiem, co czuję, często myślę nad rozstaniem, nie wiem czy podoba mi się fizycznie. Czasami albo częściej wolę spędzić czas ze znajomymi lub spędzić go sam niż z dziewczyną. Codziennie rozmawiamy przez telefon. Jak ona planuje przyszłość jakieś wycieczki itp. to nie za bardzo mi to pasuje i chłodno wtedy się czuje. Ciężko jest mi podjąć ten temat, bo jest bardzo wrażliwa i boję się jej reakcji, nie chce też psuć jej samooceny wiem że łatwo to naruszyć. Czasami zazdroszczę znajomym, którzy nie mają drugiej połówki. Nigdy nie byłem tak zagubiony i nie wiedziałem co robić, co myśleć, nie chcę podejmować decyzji zbyt pochopnie ale aktualna sytuacja zaburza mi czasami cały rytm dnia i potrafi zepsuć humor. Myślę często nad zerwaniem tylko nie wiem czy na pewno to jest to rozwiązanie. Zastanawiam się czy psycholog pomoże podjąć mi wybór albo zapanować nad tym wszystkim.
Mama oczekuje, że jak skończyłam studia to wrócę do miejscowości bliżej niej. Ona mnie kontroluje, przekracza granicę.
Ostatnio ukończyłam studia. Po pięciu latach dosyć ciężkiej pracy i mieszkaniu w mieście daleko od domu rodzinnego, zaczęłam szukać pracy w zawodzie, co niestety jest samo w sobie ciężką sytuacją. Przez te pięć lat zdążyłam się już przyzwyczaić do mieszkania samej i czułam się z tym dobrze. Bardzo chciałabym zostać w mieście, gdzie studiowałam i znaleźć tam pracę. Jak wspomniałam, to wcale nie jest łatwe, ponieważ rynek pracy jest obecnie bardzo wymagający. Po obronie wróciłam do domu i mamy, ale nie zrezygnowałam z wynajmu w innym mieście, ponieważ nadal mam nadzieję coś tam znaleźć. Dzisiaj zostałam postawiona przed ciężkim tematem, bo z niepozornej rozmowy wynikła kłótnia z mamą. Ona chce, żebym do niej wróciła i szukała pracy gdzieś indziej, bliżej, bo "co jeśli coś się stanie, ja nie będę jeździć przez pół Polski do ciebie, a jak mi się coś stanie, to też nie będę mogła szybko do niej przyjechać". "Za rzadko nas odwiedzałaś podczas studiów, olewasz rodzinę", "przyjaciele z tamtego miasta nie są ważniejsi od rodziny", "nie ma sensu wydawać na wynajem jak możesz mieszkać i pracować bliżej", "ja jestem tu całkiem sama", "twój brat jest zajęty swoją rodziną i dzieckiem, nie ma czasu mi pomagać" - to tylko niektóre z jej argumentów. Ciężko mi je podważyć. Jednak będąc w domu rodzinnym czuję się odcięta od świata. Nie mam tu żadnej prywatności (nawet nie mogę porozmawiać normalnie ze znajomymi przez internet, bo zaraz są jakieś głupie pytania), muszę się bardzo pilnować, żeby, zachowywać się "normalnie" - komentowane są mój ubiór, waga, to co jem. To jest wieś 15km od najbliższego miasta, brakuje mi tu swobody, którą miałam w tamtym mieście. Czuję, że znowu będę pod jej pełną kontrolą i nie uda mi się stąd szybko "wyrwać". Dzisiejsza kłótnia skończyła się moim płaczem i krzykami ze strony mamy. Jestem w stanie zrozumieć jej punkt widzenia, ale nie chcę znowu zostać uzależniona od jej wyobrażenia na temat tego, jaka powinna być jej idealna córka. Czuję się, jakbym była na przegranej pozycji. Bałam się zakończenia studiów, bo wiedziałam, że tak to się może skończyć. Szczerze - jestem zrozpaczona i czuję, że nie mam żadnej siły przebicia. Nie mam pracy, żadnych dochodów i oszczędności, aby się uniezależnić finansowo. Nie chcę wyjść na niewdzięczną córkę, ale czuję się jak w potrzasku. Moje własne uczucia wydają mi się śmieszne w kontrze do jej argumentów, ale tak bardzo nie chcę zostawiać swojego życia, które układałam przez pięć lat. Czuję, że muszę się jej podporządkować, bo inaczej będzie mi wypominała to cały czas.
Jak radzić sobie z jednostronnym uczuciem i odbudować samoocenę?

Czuję, że coraz częściej dopada mnie smutek przez to, że kogoś lubię, ale to nie działa w dwie strony. Mam wrażenie, że przez to czuję się gorsza, mniej pewna siebie i ciężej mi się skupić, czy to w pracy, czy w relacjach z ludźmi. Jak mogę sobie z tym poradzić? Jak zmienić te negatywne myśli na coś bardziej pozytywnego i zacząć lepiej dogadywać się ze sobą i z innymi? Czy macie jakieś pomysły albo techniki, które mogłyby mi pomóc? I co zrobić, żeby zaakceptować, że nie wszystko musi być odwzajemnione, a jednocześnie nie pozwolić, żeby to mnie ciągle ściągało w dół?

Nietypowy problem w małżeństwie: obce twarze podczas zbliżeń i uczucie rozdzielenia osobowości

Cześć, mam dość nietypowy i niepokojący problem w moim małżeństwie, który wywołuje u mnie coraz większy niepokój. 

Od kilku miesięcy moje życie seksualne z żoną stało się bardzo dziwne. Zaczęło się od tego, że zauważyłem, że podczas stosunku zaczynam widzieć… inne twarze, nie mojej żony, ale zupełnie obcych osób. Na początku myślałem, że to tylko moja wyobraźnia, ale z biegiem czasu te obrazy stały się coraz bardziej wyraźne i zaczęły towarzyszyć mi przy każdej próbie zbliżenia. Czasami nawet słyszę w głowie ich głosy, które komentują to, co się dzieje. To nie tylko przeszkadza w relacjach z żoną, ale zaczynam czuć, jakby moje ciało miało dwa umysły – jeden, który chce być z żoną, a drugi, który domaga się, żebym miał relacje z kimś innym. To zjawisko stało się tak intensywne, że w pewnym momencie zacząłem udawać przed żoną, że wszystko jest w porządku, ale w rzeczywistości mam wrażenie, że moje pragnienia seksualne nie są już kontrolowane przeze mnie. Zaczynam mieć poczucie, że nie jestem w pełni obecny w moim małżeństwie, a moje ciało robi rzeczy, których nie chcę. Czy to oznacza, że mam jakieś zaburzenia tożsamości, czy może coś głęboko niepokojącego dzieje się z moimi pragnieniami? Jak poradzić sobie z tym, że czuję, jakbym miał dwie osobowości w jednym ciele?

Jak poradzić sobie z utratą bliskiej przyjaciółki i odbudować swoją tożsamość?

doświadczyłam czegoś, co strasznie mnie poruszyło - straciłam bliską przyjaciółkę, z którą spędziłam wiele lat. 

to było jak nagły cios w serce, opierałam na tej relacji tyle rzeczy w życiu. Staram się zrozumieć, co się właściwie stało i dlaczego nasza przyjaźń się rozsypała. 

Doświadczam całego spektrum emocji, od smutku i żalu, przez złość, aż do rozczarowania. Czasami nie umiem zatrzymać tych myśli o tym, „co by było, gdyby...” czy ktoś mógłby mi doradzić, jak przetrwać ten czas? Czuję, jakby część mnie zaginęła i nie wiem, jak się pozbierać. Myślę nad tym, co mogę zrobić, żeby zrozumieć własne uczucia i zacząć na nowo układać swoje życie. 

Proszę o rady, bo już nie mogę tak żyć

Związek a relacje partnera z ex i dzieckiem - czy to normalne?

Jestem z facetem od w sumie roku jako związek, wcześniej spotykaliśmy się bardziej jako przyjaciele może coś więcej, ale każdy miał wolną drogę. Od roku spotykamy się oficjalnie w związku, jednakże mój partner ma dziecko ze swoją ex, do której jeździ na całe dnie, niby bawiąc się przez ten czas tylko i wyłącznie z dzieckiem, ponieważ jak twierdzi, pracuje za granicą i po tak długiej nieobecności chce spędzić czas tylko i wyłącznie z dzieckiem. Problem w tym, że jeśli wchodzę na temat tego, żeby dziecko brał do siebie, to tłumaczy się tym, że dziecko (5lat) doznałaby szoku i nie pójdzie tak z nim, ponieważ go długo nie widziało. Jego ex przez ten cały czas siedzi sobie w domu. 

Do tego od jakiegoś czasu zmieniła zachowanie, jak wcześniej zabraniała kontaktów, nie chciała, żeby przyjeżdżał, tak teraz sama pisze, wysyła jakieś memy i nawet przyjeżdża pod jego nieobecność do jego domu. Czy to jest normalne? 

Czy normalne jest to, że on nie chce zrobić nic w kierunku, takim żeby dziecko zabrać do siebie do domu? 

Co prawda cały czas mnie zapewnia, że go nic nie łączy i jedynie jego jazdy kończą się na kontaktach z dzieckiem, ale jednak cieszy się z tego, że ich relacja się poprawiła, bo razem rozmawiają będąc u niej w domu i jak mówi to chyba dobrze, że córka widzi, że mamy dobry kontakt ze sobą?

Mam poczucie, że większość osób mnie obgaduje, wyśmiewa lub myśli o mnie źle. Co to może znaczyć? Proszę o wsparcie.
Dzień dobry, mam pytanie odnośnie obgadywania, wyśmiewania. Już od kilkunastu lat wydaje mi się lub tak jest, że każdy śmieje się na mój widok, obgaduje, wyśmiewa, komentuje mój wygląd. Czy to może być choroba?
Jak radzić sobie z PTSD i lękiem po traumie seksualnej w dzieciństwie?

Witam, mam 22 lata. W wieku 11 lat byłam wykorzystywana seksualnie przez kuzyna. Działo się to kilkakrotnie na jednym wyjeździe. W tamtym czasie nie wiedziałam dokładnie, co się wydarzyło, jak to się nazywa. Miałam tylko poczucie, że stało, działo się coś złego. Pamiętam, że cały wyjazd zasadniczo źle znosiłam, miałam bóle brzucha, płakałam, ale nie potrafiłam powiedzieć z jakiego powodu. Wyjazd się skończył, ja wróciłam do domu. Wróciłam do codzienności. Zapomniałam o wydarzeniach z tamtego czasu. W wieku 16 lat zaczęłam mieć przebłyski wspomnień, zaczęły przypominać się tamte wydarzenia, wtedy też zaczęłam mieć większą świadomość tego wszystkiego... tego co, tak naprawdę się stało. Nie umiałam sobie z tym poradzić, zaczęłam doświadczać przebłysków wspomnień, w nocy nie mogłam spać, miałam problemy z koncentracją w szkole, nie mogłam jeść... Czułam się coraz gorzej.. 

Któregoś dnia nie wytrzymałam i poszłam do pedagoga w szkole i wszystko powiedziałam... . Oczywiście zaczęła się cała związana z tym procedura, sprawa trafiła na policje, a ja do terapeutki. 

Moja terapeutka, określiła, że cierpię na PTSD. Moja terapia trwała ponad rok. Była to terapia przedłużonej ekspozycji. 

Terapia ta dała mi pomoc i ukojenie. Teraz mimo skończonej terapii, obecnie nie czuje się dobrze, mimo tego, że w tamtym czasie i okresie było dobrze.... 

Zastanawiam się, czy są to w dalszym ciągu skutki przeżytej traumy? Mimo tego, że kuzyn w żadnym stopniu mi nie zagraża ? Ogólnie na co dzień odczuwam ciągle napięcie? 

Jestem tak jakby w ciągłym czuwaniu, ostrożności. 

W każdym mężczyźnie, który przechodzi np. koło mnie, czuje zagrożenie albo myśl, że muszę uważać, muszę być ostrożna, bo może coś mi zrobić i mam scenariusze co może mi się stać. 

Jak idę gdzieś sama, mój odruch to ciągłe odwracanie się i upewnianie czy nikt za mną nie idzie. Gdy zdarzy się tak, że jakiś mężczyzna idzie za mną dłuższy czas, od razu mam strach w głowie... Przyśpieszam kroku, chowam się gdzieś mimo tego, że nie ma złych zamiarów i po prostu przypadkowo przechodzi akurat tą samą drogą co ja. Mam też w sobie dużo poczucia winny za tamte wydarzenia, czuje się brudna, mam gorsze spojrzenie na siebie? Złość na to, że moje zachowania są za bardzo impulsywne. Mam też problem zaufać jakiemukolwiek mężczyźnie, chłopakowi. Nie lubię, unikam bliskości... Boję się, że moje problemy wpłyną na to, że nie będę umiała nigdy wejść w żaden związek .

Dzień dobry, Czuję, że potrzebuję jakiegoś zewnętrznego wsparcia.
Dzień dobry, Czuję, że potrzebuję jakiegoś zewnętrznego wsparcia. Nie za bardzo wiem, gdzie leży sedno moich problemów, to też nie wiem czy udać się do psychiatry, czy psychoterapeuty. Z jednej strony podejrzewam u siebie ADHD, z drugiej zauważyłem, że powtarzam pewne wzorce w swoim zachowaniu, które niszczą mi relacje romantyczne czy w jakiś sposób mnie ograniczają w codziennym funkcjonowaniu. Gdzie zwrócić się najlepiej po pomoc?
Jak wybaczyć bez słowa przepraszam, jak żyć z oprawcą pod jednym dachem
Jak wybaczyć bez słowa przepraszam, jak żyć z oprawcą pod jednym dachem, jak się bronić, by nie odwracał kota ogonem.
Mąż nie chce włączyć lokalizacji telefonu. Wiele razy mnie zawiódł kłamstwem.
Dzień dobry Czy pomysł aby małżonkowie mieli wzajemnie włączoną w telefonach opcję lokalizacji to zły pomysł? Ja nie mam z tym problemu, jednak mój mąż nie chce się zgodzić na coś takiego. Twierdząc, że nie da mi się kontrolować. Dodam, że niejednokrotnie zawiódł moje zaufanie. Potrafi mnie okłamać prosto w oczy… składa obietnice bez pokrycia. Nie mówi mi o wszystkim twierdząc, że nie musi mi się tłumaczyć
Nagłe rozstanie, chciałabym to odbudować, jednak partner uważa, że jest mu aktualnie lepiej.
Partner podjął decyzję o rozstaniu miesiąc temu. Byliśmy razem 4 lata i przez pół roku, mieszkaliśmy razem. Rozstanie było nagłe, bardzo źle to znoszę, musiałam się wyprowadzić i wrócić do rodziców. Z mojej strony dostrzegłam wiele problemów, których wcześniej nie zauważyłam. Poszłam na terapię indywidualną. Staram się pracować nad sobą, jednak nadal chciałabym spróbować z nim zacząć od nowa i bardzo mi na nim zależy. On również chodzi na terapię od kilku lat. Daję mu przestrzeń, o którą prosił, jednak martwi mnie jego podejście. Stwierdził, że chce pójść na terapię dla par, ale nie potrafił dokładnie sprecyzować jaki ma w tym cel. Jego perspektywa : Nie mogę obiecać ci, że chce zacząć od nowa. Nie chce się deklarować, robić ci nadziei. Chcę zobaczyć co przyniesie przyszłość. Nie mam do ciebie zaufania, ty się zbyt szybko zmieniłaś i nie oznacza to, że wszystko się zmieniło. Nie wierzę w to. Czuję presję z twojej strony. Nie przeżywamy tak samo rozstania, nie czujemy tak samo. Nie wiem jak będzie, czy kogoś poznamy, co tak naprawdę się stanie, nic nie jestem w stanie zagwarantować. Nie jestem niczego pewny. Myślę o sobie i swoim szczęściu, to jest priorytet. (Widzę, że chciałby być pewny decyzji, ale nie jest wstanie powiedzieć mi tego) Mogę spróbować zacząć od nowa - czuję, że wymusiłam na nim te słowa, mówił, że na niego naciskam (widziałam w nim dużo emocji). Potwierdził, że czuje nadal do mnie żal i nie pogodził się z kilkoma sytuacjami, zwłaszcza pierwszą kłótnią w styczniu, kiedy zareagowałam nie tak, jak tego oczekiwał, kiedy powiedział o swoich odczuciach, a ja zareagowałam agresją i manipulacją. Powiedział, że będzie z nim ta sytuacja do końca życia. Nie ma już naszych zdjęć w mieszkaniu. Zrobił czystkę. Pozbierał najdrobniejsze rzeczy i mi oddał. Planuje oddać kolejne. Usunął się z grupy rodzinnej. Ma zabrać ostatnie rzeczy, które są u mnie. Nie pisze, bo uważa, że nadal brak kontaktu jest mu potrzebny i tak jest lepiej. Powiedział, że odkąd się rozstaliśmy, czuje się lepiej, bo nie obciążają go moje problemy i może skupić się na sobie, że oczyścił głowę. Mówił, że nasza najbliższa przyszłość się różni. Czy to ma szansę się udać z jego podejściem i żalem? Czy jestem w stanie odbudować jego i swoje zaufanie po tym wszystkim? Czy jest możliwe, żeby nie czuł, że robię coś wbrew niemu, żeby zrozumiał, że zależy mi na nim i nie chce go krzywdzić. Staram się, bo wcześniej tego nie robiłam i chcę to naprawić. Moja perspektywa : Od kilku tygodni jest mi ciężko skupić się, mało jem i kiepsko śpię, przeżywam to co się dzieje między nami. Chciałabym, żeby dał mi szansę. Czuję niesprawiedliwość z tego powodu, że po tylu wspólnych latach, kiedy w końcu nastąpił przełom z mojej strony, on się wycofał. Nie myśli już o nas, tylko o sobie i tym, jak jemu będzie najwygodniej. Podjął decyzję o rozstaniu ostatecznym. Czuję, że zostałam z tym co się stało i rozstaniem sama, tak jak on wcześniej był sam, bo ja go nie słuchałam. Tracę nadzieję.. Mimo że czuję, że jestem teraz gotowa do zmian i bardzo tego chcę, bo wiele rzeczy z mojej strony nie było ok i to zauważyłam. Z jego strony nie widzę takiej refleksji. W większości rzeczy, o których mu mówiłam, czułam, że nadal wracał do tego, że wszystkie jego negatywne zachowania były winą moją i mojego zachowania. Nie widzi w sobie szczerze winy i rzeczy, nad którymi też powinien pracować. Skupił się na sobie i nie wraca do tego, co było. Aktualna sytuacja po rozstaniu dużo pokazuje. Nie wiem co myśleć. Czy dalsze próby i starania swoim kosztem mają sens? Czy terapia par coś da? Umiemy ze sobą rozmawiać, bez emocji z szacunkiem. Jednak nie wiem co o tym myśleć.
Dziewczyna zerwała ze mną, ponieważ choruje na depresję. Jak mogę jej w tym pomóc?

Cześć, 

jakiś czas temu żyłem w szczęśliwym, jak mi sie zdawało, związku, lecz do mojej byłej już dziewczyny wkradła sie depresja. Z tego powodu zakończyła nasz związek. Po czasie porozmawialiśmy i wyjaśniła mi wszystko na tyle, na ile potrafiła oraz tyle, ile potrzebowała powiedzieć. Z racji, że jest to dla mnie osoba jedna na milion obiecałem wyjść z nią z tego i okazałem całkowite wsparcie oraz zaangażowanie już w sferze przyjaźni, żeby to była jak najbardziej komfortowa sytuacja dla naszej dwójki. Jest to dla mnie jednak nowa sytuacja i chciałbym zapytać co ja ze swojej strony mogę zrobić, żeby móc jej w jak najlepszy sposób pomóc? Jestem ze swojej strony oddać całe swoje zdrowie psychiczne i fizyczne, żeby wstała na nogi..

Partner nie chce być ze mną w związku, ale zachowuje się tak, że nie potrafi odpuścić.
Moj chłopak zerwał ze mną tydzień temu. 3 tygodnie przed zerwaniem wyznałam mu miłość. Po tym mój chłopak wrócił do pracy do Niemiec. Po powrocie zerwał ze mną, twierdząc, że nic nie czuje. Spotkaliśmy się jeszcze dwa razy, żeby sobie wszystko wyjaśnić. Jednak nadal utrzymujemy kontakt i on nadal chce się widywać. Wczoraj nawet byliśmy znowu na randce i mam wrażenie, że chłopak sam siebie oszukuje, bo twierdzi, że jest pewny zerwania, ale jego zachowanie świadczy trochę o tym, że nadal mu zależy i coś czuje, bo chce się widywać, dopóki nie wyjedzie do pracy. Nie wiem jak mam mu przemówić do rozsądku.
Partner zauważa naszą znajomą bardziej niż mnie. Komplementuje ją, ja czuję się niechciana.

Witam serdecznie. Mam 38 lat. Jestem w związku od 16 lat. Mam od jakiego czasu problem z partnerem (56 lat) . Otóż partner ma moce parcie na obce kobiety. Komentuje je i opiniuje w mojej obecności w taki sposób, w jaki nigdy mnie nie opiniował. Aby nieco lepiej mogli państwo zrozumieć sytuację postaram sie w skrócie opisać jedną z sytuacji jaką miałam z nim w tym roku. 

W marcu kiedy byłam z partnerem na zakupach podjechała pod sklep nasza wspólna znajoma z jednej miejscowości. Mój partner od razu odwrócił się w jej stronę po czym bez wahania rzucił tekst,, ale się wyrobiła, bo kupiła nowe ciuchy ,,. Nie ukrywam, że zabolało mnie to i to mocno. Ale w jego oczach zobaczyłam coś, czego u niego nigdy nie widziałam w stosunku do mnie. Ten zachwyt w jego oczach, ten podziw. To mnie już rozebrało na łopatki po całości. Zrobiło mi się bardzo przykro. Miałam ochotę skonfrontować go z całą tą sytuacją podchodząc do niej i mówiąc, że mój partner chce jej coś ważnego powiedzieć, jednak plan nie powiódł się. 

Po powrocie do domu odbyłam z nim rozmowę. Powiedziałam co mi się nie podobało w tej całej sytuacji i że mnie to zabolało. Partner natomiast stwierdził, że to nic takiego, to w końcu zwykły komentarz, nic wielkiego 🤷. 

Sytuacja we wtorek powtórzyła się z tą samą znajomą, co wcześniej . Wracając od paczkomatu wsiadłam do auta, po czym mój partner od razu rzucił tekst,, o Anka kupiła kupiła sobie nowe auto, nawet słyszałem, że pracuje,,. Dodam w expresowym tempie ją dostrzegł w tłumie stojących aut. Oczywiście nie pozostałam dłużna musiałam swój komentarz puścić cytując oczywiście jego słowa, które powiedział do mnie w marcu tego roku, oczywiście z uśmiechem na ustach już bez złości. Partner nic nie powiedział. 

Podsumowując cały opis. Czuję się niezręcznie, kiedy on ciągle ją wychwala. Ja sama nigdy nie usłyszałam od niego komplementu typu,, ale się wyrobiłaś,, Jeśli już coś powie to jest to rzucone na odczepne, bez jakiejś pozytywnej emocji i takie nieszczere. Jeśli coś nowego i kupię jakiś ciuch to zwykle partner zauważa to po 2 latach użytkowania. A u znajomej w mig zobaczył nowy ciuch. 

Nie wspomnę o tym, że od dłuższego czasu mamy problem z bliskością. Kiedy podchodzę do niego i chce się przytulić to on po paru minutach odpycha mnie pod byle pretekstem, np. że musi to czy tamto zrobić. Sytuacja tamta już kilkakrotnie miała miejsce. Dlatego zaprzestałam jakichkolwiek przytulanek. Dawniej lubiłam się do niego przytulić, kiedy stał przy szafce, teraz już tego nie robię, bo po chwili kiedy podejdę do niego i próbuje objąć, on zaraz wymyśla cuda wianki. Dlatego odpuściłam 😢 On wtedy staje się słodki i przytula kiedy chce sexu, a tak nic, zero przytulanek. Kiedyś potrafił przytulić, komplement rzucić, a teraz nic, zero. Czasem rzuci jakiś oschły komplement typu,,ale zgrabny tyłek,, jednak on nie robi na mnie wrażenia, bo wiem, że nie jest on szczery, nie ma tego spojrzenia, które było kiedyś. Przecież tak nie powinno być, żeby facet okradał z kompletów swoją partnerkę, a sypał je pod adres obcej. Są komplementy, które powinny być tylko zarezerwowane dla swojej drugiej połówki.

Wiele razy próbowałam rozmawiać o uczuciach i tym, co czuje co mi się nie podoba, ale jak się okazuje nie przynosi to efektu, on wciąż ją komentuje nie w taki, to w inny sposób zawsze ją zauważy. Czuję się z tym fatalnie. Nie będę mu nic na ten temat wspominać to i tak nie ma sensu, bo zaraz powie,, przecież to nic wielkiego nic się nie stało,, czyli standardowe gadanie. 

Z jego strony nie ma szacunku, nie ma czułości nie ma nic. Partner ma wiele za uszami jak np. konta randkowe, kupowanie prezerwatyw bez mojej zgody, mimo że ich nie używamy i te kłamstwa, na których co rusz go nakrywam. Przez te całe sytuacje, które odstawił, straciłam poczucie bezpieczeństwa, brak zaufania do niego. Mimo że mam wysokie poczucie własnej wartości, potrafię stawiać wyraźnie granice, nie potrafię zaakceptować niektórych sytuacji. Czasem, żeby sobie z nimi poradzić, obracam je w żart tak, jak ta z dzisiejszego dnia. Terapia dla par ani indywidualna nie wchodzi w grę. Jednak chciałam poznać Państwa opinie na opisaną przeze mnie sytuację. Pozdrawiam serdecznie.