Left ArrowWstecz

Narzeczony zerwał i potrzebuje przestrzeni - czy to depresja? Szukać wsparcia czy dać mu czas?

Czy to normalne narzeczony ze mną nagle zerwał? Teraz chce być sam, najpierw mówił, że chce naprawić swój mózg, a teraz to już chce być sam, nie chce wsparcia. Jak ja stwierdziłam, że ja wiem, że nie chce mnie w to wciągać, to stwierdził, że to nie o to chodzi i że chce być sam serio i musze iść dalej. Powiedziałam, że to wiem, że przez depresje I to minie tylko musi zacząć się leczyć, powiedział, że to nie ma znaczenia, jak powiedziałam, że czemu tak uważasz powiedział, że sam z siebie. I na prawdę nie chce wsparcia. Czy jeżeli dam mu przestrzeń to może zmienić zdanie? I będzie chciał wsparcia i przestanie się izolować ode mnie. Nie wiem, dlaczego się ode mnie izoluje, ale od kolegów nie i spędza z nimi dużo czasu. Zaczął też więcej pracować. Zawsze był wrażliwym chłopakiem, teraz się zmienił, mojej mamie pisał, że chyba ma depresje albo coś w podobnie. Do mnie powiedział, że mnie nie kocha i nie tęskni, jak zapytałam, czy tylko mnie to powiedział, że wszystkiego. Ja mam wrażenie, że on się świetnie bawi, nie chce rozmawiać twierdzi, że nie ma potrzeby i że to tylko źle wpływa na jego głowę. Ale ma wahania nastroju raz jest miły, a raz agresywny w rozmowie i jak sie spotkamy tak samo.

User Forum

Sam

2 miesiące temu
Sylwia Harbacz-Mbengue

Sylwia Harbacz-Mbengue

Dzień dobry,

Zerwanie, zwłaszcza tak nagłe, jest zawsze bardzo trudne i bolesne doświadczeniem.

Zadbaj teraz przede wszystkim o siebie. Niestety nie masz gwarancji czy danie mu przestrzeni coś zmieni.

To bardzo trudne, ale jedyne, co możesz teraz zrobić, to uszanować jego decyzję o byciu "samemu" i pozwolić mu na to.

Naprawdę ważne jest, abyś znalazła teraz wsparcie. Porozmawiaj z kimś bliskimi, możesz też zwrócić się o pomoc do psychologa.

 

Pozdrawiam

Sylwia Harbacz-Mbengue 

Psycholog

mniej niż godzinę temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Lucio Pileggi

Lucio Pileggi

Nie jest trudno zrozumieć Pani uczucia zagubienia i niepokoju. Wygląda na to, że Pani narzeczony nie jest w tej chwili zbyt stabilny emocjonalnie i trudno jest ufać temu, co mówi, a także zrozumieć, dlaczego tak nagle zmienił zdanie i dlaczego jego zachowanie jest niespójne. To sprawia, że trudno jednoznacznie ocenić, czy jego problemem jest faktycznie depresja, inne trudności emocjonalne lub osobowościowe, czy może jeszcze coś innego.

 

Naturalne jest, że chciałaby Pani przywrócić sytuację do stanu sprzed kryzysu – to zupełnie zrozumiałe pragnienie w takiej sytuacji. Niestety, nie da się jednak zmusić partnera do zmiany zachowania ani do poszukiwania pomocy. Dlatego być może najlepiej byłoby zadbać teraz przede wszystkim o siebie – chronić się przed nieprzewidywalnością jego zachowań, nie opierać swojego poczucia bezpieczeństwa na nim i szukać wsparcia emocjonalnego u osób, którym naprawdę może Pani zaufać.

 

Jeżeli czuje Pani, że zamieszanie i trudne emocje stają się przytłaczające lub nie ma Pani pewności, jak stawiać zdrowe granice, warto rozważyć skorzystanie z pomocy psychologa.

 

Serdecznie pozdrawiam,

Lucio Pileggi, Psycholog

2 miesiące temu
Elza Grabińska

Elza Grabińska

Rozumiem, że to, co Pani przeżywa, jest bardzo trudne i budzi ogromny chaos emocji, tym bardziej, że zachowania narzeczonego są sprzeczne i trudne do zrozumienia. Pani uczucia w tej sytuacji są jak najbardziej naturalne. Warto jednak pamiętać, że nie ma Pani wpływu na decyzje i postawy drugiego człowieka. Nawet jeśli chciałaby mu Pani pomóc. To, co może Pani zrobić, to przede wszystkim zadbać o siebie, swoje granice i emocje, tak aby nie zatracić się w próbie ratowania relacji, na którą on w tej chwili nie chce się otworzyć.

 

Dużo siły,

Elza Grabińska, psycholog 

2 miesiące temu
Olga Żuk

Olga Żuk

Wygląda na to, że teraz potrzebuje czasu dla siebie. Możesz mu go dać, a jednocześnie dbać o siebie. Obserwuj swoje potrzeby. Jeśli jego zachowanie wciąż Cię rani, wsparcie terapeuty może pomóc Ci uporządkować emocje.

 

Pozdrawiam serdecznie, 

Olga Żuk

2 miesiące temu
Anna Szpotowicz

Anna Szpotowicz

Dzień dobry,

Rozumiem, że trudny może być brak komunikacji z byłym narzeczonym. Właściwie nie zna Pani powodów, dla których zerwał narzeczeństwo. 

Nie wie Pani, czy zmienił zdanie i nie chce kontynuować tej relacji, jego uczucia się „wypaliły”, czy ma depresję, czy są jeszcze inne powody rozstania. Były narzeczony urywa rozmowy, bywa niemiły, tak jakby miał trudność w  pozostaniu w szczerej, prawdziwej rozmowie na temat Waszej relacji.  Narzeczeństwo oznacza, że byliście Państwo na drodze do ślubu, a to poważne decyzja, wymagająca też poważnego traktowania drugiej osoby- tu mam na myśli Panią.  Dlatego namawiałabym jeszcze do próby rozmowy: czy coś nie działało w Waszym związku, czy realizowane były Wasze potrzeby, czy w ogóle chodzi o Panią, czy o stan psychiczny chłopaka i co właściwie się wydarzyło, że nagle podjął taką decyzję? 
Mam nadzieję, że uda się taki dialog, bo wiem, że człowiek potrzebuje wiedzieć, dlaczego coś się dzieje i czy może mieć na to wpływ. 
 

2 miesiące temu
Ewa Konieczna

Ewa Konieczna

Dzień dobry,


dziękuję za Pani wiadomość, to bardzo trudna i bolesna sytuacja.

 

To, co Pani opisuje, może rzeczywiście wskazywać na kryzys psychiczny, być może epizod depresyjny, choć nie możemy tego stwierdzić na odległość. W takich stanach niektórzy ludzie odcinają się od bliskich, szczególnie tych, z którymi mają najgłębszą relację, ale nie dlatego, że nie kochają, a dlatego, że czują się wewnętrznie niezdolni do bycia w relacji.

 

To, co najważniejsze w tej chwili to zadbać o siebie.

W takich sytuacjach warto uznać decyzję partnera i jednocześnie zatrzymać się przy sobie, przy swoich emocjach, potrzebach, bólu i nadziei. I jeśli czuje Pani, że to Panią przerasta, to proszę nie wahać się skorzystać z rozmowy z psychologiem.

 

Z wyrazami wsparcia,
mgr Ewa Konieczna
psycholog, seksuolog, terapeutka par

2 miesiące temu
Adam Gruźlewski

Adam Gruźlewski

Dzień dobry,

 

Pani sytuacja jest niezwykle trudna i bolesna. To, co Pani przeżywa jest naturalną reakcją na nagłą i niezrozumiałą zmianę w zachowaniu bliskiej osoby. Izolacja, wahania nastroju oraz raniące słowa mogą wskazywać na głęboki kryzys psychiczny który sprawia, narzeczony że postrzega otaczający go świat i relacje przez pryzmat pustki i braku sensu. Najlepszym, co można teraz zrobić, jest danie mu przestrzeni, o którą prosi. Jednocześnie warto pamiętać o zadbaniu o siebie i swoje zdrowie psychiczne. Jego nastrój wydaje się wynikać z obecnego stanu, nie zaś z Pani winy.

 

Pozdrawiam serdecznie

Adam Gruźlewski

psycholog, psychotraumatolog

2 miesiące temu
Adela Szemczak

Adela Szemczak

Dzień dobry,

 

domyślam się, że sytuacja, którą Pani opisuje nie jest łatwa i że może Pani doświadczać całego szeregu uczuć. Być może jest Pani smutna, zawiedziona, może pojawiać się złość, zagubienie, niezrozumienie, poczucie niesprawiedliwości...

Na podstawie przekazanych przez Panią informacji wydaje się, że Pani partner podjął decyzję i na ten moment decyduje się przy niej pozostać. Myślę, że to, co może Pani zrobić w tej sytuacji, to podzielić się z Partnerem tym, co Pani przeżywa w związku z tą sytuacją - co Pani czuje, czego Pani doświadcza. Być może warto też sprawdzić - sama ze sobą, czy jest jeszcze coś, czego Pani potrzebuje, aby w tej trudnej sytuacji zaznać nieco więcej ukojenia.

 

Życzę dużo dobrego spokoju.

 

Z pozdrowieniami,

Adela Szemczak

2 miesiące temu
Elżbieta Byzdra-Rafa

Elżbieta Byzdra-Rafa

Dzień dobry 🙂 

Napisała Pani, że narzeczony z Panią zerwał. Trudno oceniać, czy to "normalne", ale tak nieraz dzieje się w relacjach. Być może powodem jest "depresja", a być może zupełnie coś innego. 

Z Pani pytania wynika, że jest Pani zaangażowana w relację i bardzo chce wspierać partnera. Niestety, gdy on odmawia przyjmowania wsparcia, gdy jasno deklaruje, że chce być sam, to jedyne, co możemy zrobić, to uszanować jego decyzję.

Można zostawić mu namiary do terapeutów, do lekarza psychiatry, zapewnić, że gdyby chciał pomocy, to Pani jest... I tyle. To jest dorosły człowiek, który samodzielnie podejmuje swoje decyzje.

Za to zachęcam Panią do poszukania wsparcia terapeutycznego dla siebie, aby mogła Pani "przepracować" to rozstanie. Skoro to był narzeczony, to pewnie macie za sobą wiele wspólnych chwil, wspomnień, planów, marzeń. Planowałam Pani z nim przyszłość. Może to budzić smutek, rozpacz, ból, może budzić złość...

Terapia może pomóc w przeżywaniu tych trudnych emocji

Pozdrawiam 

Elżbieta Byzdra -Rafa

Terapeutka Gestalt

2 miesiące temu
Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

Dzień dobry

Nagłe zerwanie, zmiana zachowania, izolacja i komunikaty o braku uczuć mogą być objawem głębokiego kryzysu psychicznego, w tym depresji, ale też mogą wynikać z innych wewnętrznych procesów, do których nie masz wpływu ani pełnego wglądu. Jeśli ktoś mówi, że nie chce wsparcia, warto to uszanować, choć to boli czasem ludzie potrzebują samotności, by uporządkować swoje emocje, nawet jeśli z zewnątrz wygląda to inaczej. Dając mu przestrzeń, nie masz gwarancji, że zmieni zdanie, ale dajesz sobie szansę na odzyskanie równowagi i zadbanie o siebie. Jego relacje z kolegami czy praca mogą być formą ucieczki lub chwilowego ukojenia, ale nie świadczą o braku cierpienia. Najważniejsze teraz jest, byś nie zatracała siebie w próbie zrozumienia jego decyzji, masz prawo do żalu, złości i tęsknoty, ale też do spokoju i odbudowy własnej siły. Jeśli czujesz, że to Cię przytłacza, warto porozmawiać z psychologiem, który pomoże Ci przejść przez ten etap z troską o Twoje emocje.

Pozdrawiam
Martyna Jarosz
psycholog

2 miesiące temu
Kamila Kłapińska-Mykhalchuk

Kamila Kłapińska-Mykhalchuk

Dzień dobry, to bardzo szczery wpis, w którym aż iskrzy od trudnych emocji: ból, rozczarowanie, niepokój, niezgoda na obecny stan rzeczy, zagubienie, determinacja aby ten stan rzeczy zmienić. Bardzo mi przykro, że znalazła się Pani w tak trudnej sytuacji. Nie wiem, dlaczego Pani narzeczony postanowił zerwać Wasz związek, nie znam Jego sytuacji, ale to, co mogę powiedzieć to to, że każdy z nas sam decyduje o swoim losie. To bardzo bolesne, gdy cudze decyzje zadają nam ból. Niestety nie mamy na nie wpływu. Jedyne, na co ma Pani wpływ, to na samą siebie, np. zaopiekowanie się swoimi emocjami i potrzebami. Możliwe, że psychoterapia mogłaby okazać się tu pomocna. Życzę dużo siły i spokoju ducha, pozdrawiam 
Kamila Kłapińska-Mykhalchuk, psycholog, psychoterapeutka. 

mniej niż godzinę temu
depresja

Darmowy test na depresję - Kwestionariusz Zdrowia Pacjenta (PHQ-9)

Zobacz podobne

Jak radzić sobie z bałaganiarstwem u 5-latka? Zaburzenie czy etap rozwoju?
Moje dziecko od zawsze mocno się brudzi robi masakrę przy jedzeniu a ma już 5 lat jak kololoruje lub maluje to zawsze po obrazku po sobie po stole po krześle, no nie idzie nas tym zapanować. A potem się denerwuje że bałagan jest i żeby jej pomóc to ogarnąć do czystości. Uwielbia też wszelkiego rodzaju sljajmy robić błoto w piasku w misce no wszędzie ja to mówię bo świnka peppa. Ale to chyba jednak jakieś zaburzenie? Za to nie lubi czesać i myć włosów, ale wyciskać te szampony i wszelkie mazidła to tak i mazać po sobie. Proszę o pomoc
Zdecydowałam się poszukać pomocy też w taki sposób, ponieważ od kilku miesięcy zmagam się z pewnymi problemami.
Zdecydowałam się poszukać pomocy też w taki sposób, ponieważ od kilku miesięcy zmagam się z pewnymi problemami. W grudniu mój chłopak zwierzył mi się ze swoich problemów, które zrozumiałam i zaoferowałam wsparcie, które docenił i dostrzegał. Dotychczas nie zmagałam się z żadnymi osobistymi problemami, więc owszem, martwiłam się, ale była to jedyna rzecz, która mogłaby mnie jakkolwiek zmartwić. Niestety następny miesiąc postawił przede mną problemy związane ze mną samą. Zaczęłam mieć problemy z koncentracją, mocno zaniedbałam studia, moją zmianę zauważyli również niektórzy wykładowcy. Okres sesji był dla mnie wtedy jeszcze trudniejszy, straciłam kontrolę nad stresem, całkowicie mnie pochłonął. Potrzebowałam dużo czasu, by odreagować i odpocząć. Gdy zaczęłam tracić kontrolę i uzmysłowiłam sobie, że to nie jest chwilowy ”dołek”, powiedziałam szczerze, że jak on w grudniu mi powiedział o swoim problemie, u mnie było wszystko ok, ale teraz tak niestety nie jest i przez jakiś czas mogę nie czuć się na siłach, by okazać wystarczające wsparcie, jakiego mógłby potrzebować. Postanowiliśmy sobie, żeby ten nowy rok był taki, żeby skupić się bardziej na sobie i swoich problemach, że może to nam pomoże, gdy przez jakiś czas postawimy na taki pewien przejaw egoizmu i zbierzemy się na to, by samodzielnie sprostać swoim problemom, a jeśli będzie ciężko, pojawi się potrzeba udać się do specjalisty, to wtedy na przykład pójdziemy razem, gdy w pojedynkę będzie to dla nas zbyt trudne. By jakoś wzajemnie się motywować w chwilach słabości. Pod koniec lutego zerwał ze mną chłopak. Wszystko w pokojowych relacjach, w świadomości obustronnej, że nadal jesteśmy dla siebie ważni, ale nie potrafimy sobie pomóc, gdy u nas obojga pojawiły się problemy. Nie wykluczamy powrotu do siebie, ale też wiemy, że nie możemy żyć kierując się tym najbardziej optymistycznym scenariuszem, gdyż czas też pokaże, czy faktycznie do tego dojdzie. Było to [rozstanie] w trakcie przeprowadzki do nowego mieszkania. Ze względu na okoliczności i to, że nie miałabym jak dojeżdżać do pracy i na studia, gdybym zdecydowała się wrócić do miejsca, gdzie wcześniej mieszkałam, mieszkamy nadal razem, trzymając się oczywiście zasady, jaką postanowiliśmy sobie wcześniej. Zerwanie miało na celu pozbieranie swojego życia, zebrania się w sobie, by rozwiązać problemy i poczuć się tak jak dawniej. Pomimo upływu czasu, są sytuacje, gdzie wszystko jest w porządku. Zaczęłam dostrzegać, że nadal myśli czasami w perspektywie „my”. Ponieważ zbliżają się małymi krokami komunie w naszych rodzinach i początkowo mieliśmy wybierać się na nie razem, jednak po tym, co się między nami zdarzyło, raczej mało prawdopodobne, że chęci wspólnego uczestnictwa uległyby zmianie. Tymczasem temat tychże komunii wyszedł od niego i chciał pójść także na komunię mojego brata oraz kuzyna. Myślał nawet specjalnie o wolnym w swojej pracy pod tym względem. Ostatecznie zdecydowaliśmy, że na uroczystość komunijną w jego rodzinie wybieramy się razem. Ta kolejna rzecz dała mi do myślenia, ponieważ nie naciskałam (to też była jedna z kwestii, co do której nadal miałam w głowie znaki zapytania, nie narzucałam się, wolałam też usłyszeć, jak on się z tym czuje), spodziewałam się raczej chłodnych stosunków i stwierdzenia, że ponieważ jest między nami tak, jak jest, to takie uroczystości rodzinne spędzimy osobno. A tu tak jednak nie jest. Są momenty, kiedy nadal pojawiam się w jego planach, ale są też momenty, kiedy myślimy o sobie solo i przypominamy sobie, że nie jesteśmy razem, jednak to ma miejsce tylko wtedy, kiedy pojawiają się gorsze dni, coś nas złości i jesteśmy w gorszym nastroju. Wtedy pojawiają się poważniejsze momenty, ale po nich jesteśmy w stanie wyklarować atmosferę i z lepszym nastrojem zakończyć dzień. Czuję się zagubiona. Wierzę w moc czasu, że gdy minie to pewne rzeczy się rozwiążą, nasuną się nowe wnioski. O mojej sytuacji wiedzą dwie osoby – przyjaciółka i mama. Kiedy im o tym mówiłam, odpowiedziały mi, że według nich to tak naprawdę jakbyśmy chcieli być nadal razem, bo gdyby nie, nie byłoby mowy o tak pokojowym rozstaniu. Że nasze postępowanie podyktowane jest też takim rozważnym i analitycznym podejściem do sytuacji w obliczu naszych osobistych problemów, które próbujemy zażegnać i z tym działamy, każdy w swoim tempie. Owszem, to nie są specjaliści, ale gdy mówią to osoby, które mnie dobrze znają, które miały różne, a niekiedy podobne sytuacje w związku, to na tyle, ile mogły, to były w stanie się o tym wypowiedzieć bez oceny, bez prawienia kazań. I to wszystko daje mi nadzieję, że finałem niekoniecznie będzie tragedia, tylko że może faktycznie powrót do siebie będzie pewnego rodzaju finałem procesu leczenia duszy po wszystkich trudnościach, jakie zdołały ją podniszczyć. Poszukuję też porady w tej sytuacji także u specjalisty. Próbuję i tutaj. Co robić? Czy jest coś, co mogłoby i mnie i jemu pomóc? Chciałabym zachować spokój ducha w tej ważnej dla mnie sprawie. Chciałabym też móc skupić się na studiach (w tym roku obrona) i mieć nad tym jakąś kontrolę, nie utracić jej znowu. Mogę dodać, że miałam też takie przeczucia, że ten miesiąc będzie taki bardziej „mój”, że znajdę siłę, by skupić się na swoim zdrowiu, zmienić lekarza co chciałam zrobić już dawno, lecz nie potrafiłam i tym podobne. I faktycznie jak przez te kilka miesięcy się męczyłam, tak pod koniec lutego zrobiłam plan i pomimo tego, co się podziało, już udało mi się go w znacznej części zrealizować. Zaczęłam wstawać bez „chwiania się”. Czuję większy spokój i kontrolę, ale wiem, że to nie wszystko. Dlatego będę wdzięczna za każdą wyrozumiałą, nieoceniającą radę, z pomocą której mogłabym pokierować sobą na przyszłość. Dziękuję.
Dobry wieczór, Chciałabym zadać pytanie, odnośnie mojej mamy.
Dobry wieczór, Chciałabym zadać pytanie, odnośnie mojej mamy. Otóż moja 64-letnia mama chorująca od paru lat na arytmie serca 4 marca doznała bardzo rozległego zawału serca. Mimo że już wcześniej przez parę tygodni czuła się źle, ja nawet chciałam wezwać pomoc. Ale ona zawsze mówiła, że przejdzie. Gdy dostała ostrego ataku arytmii i bólu w klatce piersiowej miała duszności. Nie wahając się, wezwałam pogotowie, ułożyłam mamę na podłodze i wtedy jej serce przestało bić po raz pierwszy. Sama rozpoczęłam reanimacje. Bo stało się to jeszcze przed przyjazdem ratowników medycznych. Ratownicy kontynuowali, udało się przywrócić krążenie, jednak krótko po tym doszło do ponownego zatrzymania akcji serca. Odratowano mamę i zabrano do szpitala na sygnale. Trafiła na OIOM pod respiratorem i utrzymywana była w śpiączce farmakologicznej. Tam po 6 dniach pobytu doszło do kolejnego trzeciego zatrzymania krążenia. Udało się opanować sytuacje, jednak od tej pory pozostaje nieprzytomna. Od 1 kwietnia przebywa w ośrodku ZOL, jest podawana rehabilitacji, ma tam zapewnioną dobrą opiekę. Powiedziano mi, że jest szansa na to, że się obudzi, że taka szansa jest zawsze. Ale nigdy takiej pewności nie ma. Mijają już 3 miesiące, a nie ma żadnej widocznej poprawy sytuacji. Boję się coraz bardziej, że nie ma sensu na coś dobrego czekać. Jestem już zmęczona całą sytuacją, z drugiej strony obawiam się też tego, że jeśli mama wybudzi się, to powikłania będą tak duże, że opieka nad nią mnie za trudnym zadaniem. Jestem u niej codziennie od 3 miesięcy, ostatnio jednak przy odwiedzinach emocje biorą górę. Co robić? Czy coś jeszcze mogę zrobić? Jak się zachować? Jak poradzić sobie w takiej sytuacji? Na co powinnam się przygotować? Bardzo proszę o poradę to dla mnie bardzo ważne.
Przyjaciółka wymaga ode mnie przekroczenia moich granic. Jestem wykończona.
Witam, mam bardzo duży problem z przyjaciółką, a więc poznałyśmy się na początku 1 klasy technikum, teraz jesteśmy w 3, od tego czasu potraciła dużo swoich znajomych i bliskich przyjaciół, ogólnie przeszła wiele ciężkich przyjaźni, ma problemy z samookaleczaniem, staram się ją bardzo wspierać, udało mi się ją nawet namówić na psychologa, ale rzuciła go mimo że jest coraz gorzej, to nie chce o nim słuchać, nasz główny problem polega na tym, że nasze oczekiwania i podejście do przyjaźni zupełnie się różni- ona uwielbia kontakt fizyczny, ja bardzo nie lubię i co miałyśmy bardzo dużo kłótni, w których mi to wytykała i mówiła, że nie czuje się ważna, ponieważ w jej poprzednich przyjaźniach pokazywały to przez czułe słówka i kontakt fizyczny, tłumaczyłam jej, że po prostu nie czuje się z tym komfortowo i czy nie ma czegoś innego, co mogłabym zrobić- mówiła, że to jest dla niej najważniejsze, zawsze mi to wytykała w kłótniach, których było bardzo dużo ogólnie narzuca mi swoją wizje przyjaźni, ostatnio stała się bardzo zaborcza, robi mi wyrzuty jak spotkam się z kimś innym, że czuje się samotna i wymieniona, mimo że z nią widzę się najczęściej i mam najwięcej kontaktu, a ona oczywiście może mi o swoich wyjściach z innymi mówić normalnie, bo ja nigdy nie wpadłabym na to, żeby zrobić o to komuś kłótnie, ogólnie mam opór przed mówieniem jej o jakichś rzeczach, które mi się przydarzyły wesołe, bo jeśli nie ma w tym jej udziału, od razu zacznie mówić, że na pewno bez niej mi lepiej, chce mieć ze mną kontakt 24/7, mam mówić jej, nawet jak nie będzie mnie przez 20 minut, bo idę do sklepu, mówiłam jej, że czuję się przytłoczona to mi odpowiada, że skoro nie lubię kontaktu fizycznego, to tylko tak mogę jej pokazać, że mi zależy. Ostatnimi czasy czuje się wykończona i cały czas jestem zmęczona i właśnie zasnęłam przez przypadek, nie mówiąc jej, że idę spać, na następny dzień oczywiście paragraf, jak to mam na nią wywalone, nawet nie próbowała słuchać, że okropnie się czuje i jestem zmęczona. Nie wiem, co robić to wszystko mnie masakrycznie przytłacza.
Na dzień dzisiejszy minęło 5 miesięcy odkąd zostalam wyrzucona z domu wraz z dziećmi przez męża. Oboje zmieniliśmy sie w naszych relacjach, każdy odpuścił przestał się starać i znalazł pocieszenie w osobie trzeciej.
Dzień dobry. Na dzień dzisiejszy minęło 5 miesięcy odkąd zostalam wyrzucona z domu wraz z dziećmi przez męża. Oboje zmieniliśmy sie w naszych relacjach, każdy odpuścił przestał się starać i znalazł pocieszenie w osobie trzeciej. Wszystko zostało wyjaśnione co do zdrady. Mąż nie chciał bym starała się się walczyć o nasze małżeństwo, za bardzo go bolał fakt zdrady. Po 3 miesiącach walki o nasz związek, wkońcu przestałam walczyć o niego i zaakceptowałam z wielkim bólem decyzje męża o rozpadzie małżeństwa. W tym tygodniu usłyszałam od niego,ze powinnam się starać cały czas by ratować to jeśli go kocham mi zależy. Mąż od początku wyprowadzki mojej i dzieci nie poczynił żadnych kroków by ratować nasza relacje. Zależy mi na nim bo nadal go kocham ale chce popatrzeć tez na dzieci by miały dzieciństwo bez awantur i pełne miłości. Jest sens się starać o to wszystko gdy druga strona ma wahania tego co chce tak naprawdę w życiu i odpuszcza przy najmniejszym błędzie drugiej osoby ?
niska samoocena

Niska samoocena - objawy, przyczyny i sposoby na poprawę

Niska samoocena negatywnie wpływa na życie i relacje. Wyjaśniamy jej przyczyny, objawy oraz skuteczne metody radzenia sobie z tym problemem, pomagając zarówno osobom dotkniętym, jak i ich bliskim.