Wstecz
Witam. Mam 28 lat i zmagam się z depresją. Pomimo tabletek nadal czuję.. obojętność. W stosunku do rzeczywistości oraz partnera. Większość rzeczy robię mechanicznie, ponieważ wiem, że muszę. Gdyby nie poczucie obowiązku w ogóle bym nic nie robiła, a chciałabym to zmienić. Chciałabym korzystać z życia, cieszyć się każdym dniem i czerpać radość w związku. Jak uzyskać to? Co mogłoby mnie do tego zmotywować, by wywołać w sobie poczucie szczęścia?
2 miesiące temu
Marta Sak

Marta Sak

Dzień dobry, 

uczucie zobojętnienia i niezdolności do czerpania radości z życia muszą być dla Pani bardzo trudne. Zasługuje Pani na to, aby móc znowu doświadczać pełnej gamy emocji i doświadczeń. Jest to jak najbardziej możliwe, pod warunkiem, że leczenie będzie właściwie dopasowane do Pani trudności i potrzeb. 

Nie pisze Pani o tym, od jak dawna przyjmuje Pani leki przeciwdepresyjne. Jeśli farmakoterapia trwa od kilku dni lub kilku tygodni, jest bardzo prawdopodobne, że leki nie zaczęły jeszcze działać. Jeżeli jednak przyjmuje Pani leki już od dłuższego czasu i nie zauważa Pani zadowalającej poprawy - może być to sygnał, że należy zmienić rodzaj leku lub jego dawkowanie. Na pewno warto porozmawiać o swoim samopoczuciu podczas najbliższej wizyty kontrolnej u lekarza psychiatry. 

Za najskuteczniejszą metodę leczenia depresji uważa się połączenie farmakoterapii z psychoterapią. Regularne spotkania z terapeutą_ką dostarczą Pani wsparcia emocjonalnego, pomogą zrozumieć źródło depresji i pracować nad trudnościami, które doprowadziły do kryzysu psychicznego. Serdecznie zachęcam Panią do skorzystania z tej formy pomocy i umówienia wstępnej konsultacji. 

Pozdrawiam serdecznie i trzymam za Panią kciuki!

2 miesiące temu
Adrianna Smurzyńska

Adrianna Smurzyńska

A czy korzysta Pani z psychoterapii? Jeśli nie, to polecam rozważyć połączenie psychoterapii z farmakoterapią. Pomoże to zadbać o różne sfery życia, które wpływają na Pani stan. Przy konsultacji z psychiatrą warto też wspomnieć, jak czuje się Pani po lekach.

2 miesiące temu
Adam Jegliński

Adam Jegliński

Najpierw warto przyjrzeć się sobie i odnaleźć/uświadomić sobie przyczynę depresji. Depresja może wynikać np. z poniesienia istotnej straty (opuszczenie w jakikolwiek sposób przez bliską, bardzo ważną osobę), z dużego poczucia winy, z dążenia do celów, na których tak naprawdę nam nie zależy, ale ktoś powiedział, że tak trzeba. Po zakończeniu żałoby po stracie, odpuszczeniu sobie winy, zmiany celu na zgodny z sobą, depresja powinna przejść. Ten proces wymaga czasu, który trzeba sobie poświęcić. Pomaga wsparcie psychologiczne/terapeutyczne.

A propos leków, warto je brać wtedy, gdy depresja jest tak silna, że uniemożliwia lub bardzo utrudnia normalne funkcjonowanie. Natomiast trzeba pamiętać, że leki przymulają, osłabiają odczuwanie. Leki działają na objawy, a nie na źródło problemu, więc nie rozwiązują problemu, raczej go zagłuszają. Warto spojrzeć na depresję, jak na sygnał od samego siebie, że trzeba zająć się poważnie sobą.

Pozdrawiam serdecznie,

2 miesiące temu
Arkadiusz Parker

Arkadiusz Parker

Dzień dobry, 

zachęcam do rozpoczęcia psychoterapii.  Oprócz leków istotna jest także praca własna i być może właśnie wsparcie drugiej osoby, psychoterapeutki_ty byłoby znaczące. 

Pozdrawiam serdecznie, 

Arkadiusz Parker 

w zeszłym miesiącu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne

Mam od dłuższego czasu problem z sobą.. przeszłam w życiu sporo.. w dzieciństwie ojciec alkoholik
Mam od dłuższego czasu problem z sobą.. przeszłam w życiu sporo.. w dzieciństwie ojciec alkoholik który ciagle łamał obietnice i zle mnie oceniał (do niczego, córeczka mamusi itd), potem smierć mojej siostry (w dzień porodu mojej mamy zmarła 10 lat temu), rozstanie po 6 latach myślałam, ze to wielka miłość, ale okazało się ze wymienił mnie na inna- zamieszkała pare dni po wyrzuceniu mnie z domu, wykorzystał mnie finansowo, znęcał się psychicznie (ciche dni, kłótnie o nic, oceniał mnie zle, ciagle byłam za mało wystarczająca) w momencie rozstania byłam w rozsypce, to on zebrał mnie w całość i czułam się bezpiecznie a tu zostawił samą. Byłam w tragicznym stanie i doszło jeszcze pare problemów zdrowotnych w rodzinie, ale po burzy wyszło słońce. Byłam sama 5 lat, odżyłam, przekonałam się że najlepiej jest liczyć na siebie, stałam się niezależna finansowo, finansowo idzie mi naprawdę dobrze, mam własna działalność i po długim czasie trafiłam na wspaniałego człowieka, moj narzeczony jest moim aniołem  ja na początku starałam się jak mogę żeby było wszystko między nami dobrze, a teraz? Powracają dni kiedy chce zrujnować sobie dzień, życie nawet mówiąc te rzeczy które mówię i przy okazji jemu tez. On na to nie zasługuje, na moje zachowanie, na te słowa.. ranie jego i siebie. Nie akceptuje siebie, kiedyś byłam dużo grubsza teraz jest dobrze a nienawidzę swojego ciała, są dni kiedy czuje się jak g*wno i tak się nazywam, wszystko krytykuje, własne życie zawodowe tez jest dla mnie ciagle niewystarczające, wszystko niszczę. Błagam, powiedzcie mi co jest ze mną nie tak? O co chodzi? Przychodzą lepsze dni i patrzę na siebie jest super, myśle o moim związku i widzę ze jest cudowny, planujemy ślub, ciagle w to nie wierze.. ze ktos mnie naprawdę szanuje, kocha.. w te gorsze dni on mnie dalej przytula i stara sie zrozumieć, myślałam ze mnie zostawi..