Czy jest szansa na odbudowanie związku po zdradzie i depresji?
Dzień dobry, mój świat wczoraj runął, a ja się rozsypałam na kawałki..ale od początku. Mam 40 lat, rok temu w październiku miałam ogromny kryzys depresji, wiadomo że ona rozwijała się wcześniej, ale ja nie miałam tego świadomości, myślałam że to tylko gorszy czas (utrata pracy, śmierć ojca z którym nie udało mi się nawiązać relacji). Wiem że odsuwałam się od męża, byłam obecna ciałem, ale nie duchem, dużo leżałam na kanapie. Czułam że co raz bardziej go unieszczęśliwiam, że jestem dla niego ciężarem. W końcu powiedziałam, że powinien mnie zostawić, ułożyć sobie życie z kimś innym. Nie wiem dlaczego tak mówiłam, nie jestem w stanie tego wytłumaczyć, bo najbardziej na świecie nie chciałam żeby ode mnie odszedł. On się wyprowadził, dla niego to był cios, nigdy nie pozbył się żalu do mnie o to, że go wyrzuciłam z domu. Ja się zaczęłam leczyć, przez dwa miesiące on mieszkał sam, ale się spotykaliśmy np. obejrzeć razem serial. Prosiłam go cały czas o powrót do domu, w końcu przed świętami wrócił. Żyliśmy razem, ale on tak naprawdę nigdy nie dał mi prawdziwej szansy na naprawę naszej relacji, nie dał szansy nam. Starałam się, proponowałam wyjazd, wyjście do kina, do restauracji, na spacer, a on przeważnie mówił „nie, nie wiem, może, zobaczymy” i nic z tego nie wychodziło, próbowałam się do niego zbliżyć fizycznie, ale zawsze mówił mi że nie ma ochoty na seks, a każde moje przytulenie czy pocałunek po prostu oddawał, nigdy nie inicjował niczego sam. Proponowałam terapię par, ale reagował złością na tą propozycję. Czasami bywało tak jak dawniej, ale większość czasu z jego strony była obojętność. Bardzo mnie to bolało, ale uważałam, że to jest moja kara za to co jemu zrobiłam. W zeszłym tygodniu, w niedzielę powiedział mi, że nie może już dłużej żyć w kłamstwie, że wtedy jak mu powiedziałam, że ma sobie szukać kogoś innego to on kogoś poznał. Pisali ze sobą, pierwszy raz spali ze sobą na początku grudnia w zeszłym roku, że czasami jeździł do niej na kawę, a ostatnio po zabawie andrzejkowej (mnie na niej nie było, chciałam iść, ale on nie chciał, zresztą sam mówił że też nie idzie, potem poszedł z kolegą na piwo, a skończył na tej zabawie), był pijany i z nią spał, a że nie wrócił tego dnia na noc do domu to pewnie był u niej. Nie wiedział czy będzie kontynuował znajomość z nią. Powiedziałam że mu wybaczam, że wiem co go skłoniło do tego. Ale on powiedział, że nie potrafił dać mi prawdziwej szansy, że widział że ja się staram, a on od siebie nie dawał nic, że nie chce mnie dłużej ranić, przeprosił że tak to się wszystko pomiędzy nami potoczyło. Wczoraj się wyprowadził, powiedział że chce pomieszkać sam, przemyśleć wszystko na nowo, odkryć się na nowo. Bardzo go kocham, nie wiem jak mam dalej żyć, boli to że on nie chciał o nas walczyć..zostałam z tym bólem sama, nie mam rodziny, nikogo..czy jest szansa że on przemyśli wszystko i wróci?