Left ArrowWstecz

Czuję się wyłączona. Mam póki co tylko pecha, jeśli chodzi o wygląd mojego życia. Chcę mieć sprawczość.

Mam taki problem, iż moje życie nie wygląda zupełnie tak, jak chcę. Nie wiem nawet, jak dojść tam, gdzie chcę, ponieważ chcę mieć pracę, od pół roku jeszcze jej nie znalazłam, nie mam też przyjaciół ani znajomych. 

Nie wiem, jak spędzać dzień, nie wiem, gdzie zamieszkać. Wróciłam właśnie zza granicy rozczarowana, bo ani nie nawiązałam głębszych znajomości, czas spędzałam sama, ani też nic większego z tego nie wyszło i zastanawiam się - czy tak ogólnie wygląda życie? 2 lata temu byłam na praktykach za granicą, w kraju europejskim i ludzie byli bardzo zajęci sobą, nie otwarci na mnie, nie znałam języka, kobieta, która była moim supervisorem była dla mnie oschła i wykluczała mnie z zadań, które miała mi dawać. 

Pojęcia nie mam, czym mogę jeszcze się kierować, bo jak dotąd mam ogromnego pecha. Nie podobała mi się rola osoby odsuniętej na bok, a niestety często ludzi młodych, jeszcze niedoświadczonych albo mało doświadczonych traktuje się protekcjonalnie, a dla mnie ważne jest, by czuć się szanowaną. 

Chciałabym także móc mieć sprawczość i chociaż zadecydować o tym, by wprowadzić ciekawe aktywności do mojego życia. Myślałam o tym i nie wiem, za co się zabrać, bo nie interesuje mnie w zasadzie aktywność sama w sobie, typu: sport, malarstwo, ale chodzi o sposób wykonania: to znaczy, co czuję wtedy, gdzie się znajduję, z jakimi ludźmi itp. Nie wspominając o tym, że hobby często jest drogie, a ja teraz nie mam pracy. 

Jestem bardzo zmęczona tą sytuacją, bo poprzez to wykluczenie czuję się jakbym była poza. 

Mam też problemy z koncentracją i nie mam takiej jasności umysłu przez to wszystko. W zasadzie to ciężko mi cokolwiek teraz ocenić, bo czuję się wyłączona.

User Forum

Nina

6 miesięcy temu
Sylwia Anglart

Sylwia Anglart

Dzień dobry,

Pani Nino, życie może wyglądać różnie. Zdecydowanie warto zadbać o to, aby przynosiło nam satysfakcję i nie było źródłem cierpienia. Słyszę, że jest Pani trudno, wróciła Pani zza granicy, czeka Panią dużo zmian i układanie na nowo swojej codzienności. Warto dać sobie na to czas, zadać sobie pytanie o to, czego Pani potrzebuje, co sprawi, że będzie Pani czuła się lepiej i jakimi sposobami można to osiągnąć. Zachęcam do konsultacji z psychologiem albo porozmawiania z życzliwą osobą. Spojrzenie z dystansu czasami daje dużo dobrego. Trzymam mocno kciuki i życzę powodzenia.

Z wyrazami szacunku,

Sylwia Anglart

6 miesięcy temu
Edyta Zduleczna-Przygocka

Edyta Zduleczna-Przygocka

Dzień dobry Pani Nino,

Widzę z Pani listu, że przeżyła Pani wiele rozczarowań i bardzo Pani cierpi, pomimo, że wcześniej próbowała Pani otwartości na innych i świat (o czym świadczą Pani wyjazdy). 

Moim zdaniem warto byłoby wybrać się do psychologa, który pomoże Pani znaleźć drogę do bycia szczęśliwą. ycie może być naprawdę cudowne, co jednak zaczyna się w naszej głowie, za pomocą naszego sposobu myślenia. Warto byłoby wybrać psychologa pracującego z wykorzystaniem technik poznawczo-behawioralnych. Jestem pewna, że z lekkim wsparciem specjalisty bardzo sprawnie odnajdzie Pani drogę do swojego szczęśliwego życia.  

Oczywiście praca z psychologiem, to także koszta finansowe, a Pani wspomina o braku pracy. Jednak zakładam, że brak pracy związany jest też z Pani postrzeganiem świata w tej chwili i brakiem wiedzy, czego Pani teraz potrzebuje.  Warto zrobić pierwszy mały krok, a wtedy już wszystko inne pójdzie dalej. Życzę powodzennia

6 miesięcy temu
Dorota Figarska

Dorota Figarska

Pani uczucia są całkowicie zrozumiałe, biorąc pod uwagę wszystkie wyzwania, z którymi się Pani zmaga. Poczucie zagubienia, braku kierunku i wykluczenia to bardzo trudne emocje, zwłaszcza gdy wydaje się, że nic nie idzie zgodnie z planem. Również życie za granicą, gdzie doświadczyła Pani samotności i braku wsparcia mogło umocnić negatywne emocje i przekonania. 

Ważne jest, aby wiedziała Pani, że nie jest sama w tych odczuciach i wiele osób przechodzi przez podobne trudności, szczególnie w momentach zmian życiowych.

Kluczowe jest, aby zaczęła Pani od małych kroków, szukała wsparcia, zarówno emocjonalnego, jak i zawodowego, oraz stopniowo odbudowywała poczucie sprawczości i sensu w swoim życiu.

Jeśli od pół roku nie może Pani znaleźć pracy, może warto zastanowić się nad nowymi metodami poszukiwania zatrudnienia. Może to być aktualizacja swojego CV, skorzystanie z usług doradcy zawodowego lub rozszerzenie kryteriów poszukiwań.

Warto rozważyć poszukanie wsparcia psychologicznego. może też Pani spróbować wykonać kilka ćwiczeń pomocnych w określaniu celów np. "Koło życia".

Problemy z koncentracją mogą wynikać z obniżonego nastroju i braku sensu, mogą być też objawem zaburzeń depresyjnych (chociaż nie muszą).  Nie należy tego ignorować, ale warto przyjąć postawę troski i wyrozumiałości względem siebie, tak aby nie dokładać sobie dodatkowych trudności w postaci samokrytyki i poczucia winy

psycholog Dorota Figarska

6 miesięcy temu
Emilia Jędryka

Emilia Jędryka

Szanowna Pani Nino,

 

Dziękuję, że podzieliła się Pani swoimi przemyśleniami i obawami. Rozumiem, że jest Pani w trudnym momencie życia, który może przynosić frustrację, poczucie wykluczenia i zagubienia. To naturalne, że w obliczu takich wyzwań można czuć się zdezorientowanym.

Z Pani wypowiedzi wynika, że kluczowe dla Pani jest poczucie szacunku, wpływu na własne życie oraz przynależności – zarówno w pracy, jak i w życiu osobistym. Trudne doświadczenia związane z wykluczeniem, czy to w miejscu pracy za granicą, czy w codziennych kontaktach, mogły mocno wpłynąć na Pani samoocenę. Nic dziwnego, że teraz może Pani czuć się przytłoczona.

Chciałabym Panią zachęcić do spróbowania małych, stopniowych zmian, które mogą pomóc w odzyskaniu poczucia sprawczości. Czasem, kiedy życie nie układa się tak, jakbyśmy chcieli, szukamy szybkich, dużych zmian, ale warto zacząć od małych kroków. Może to być np. codzienny rytuał, który doda Pani stabilności, albo podjęcie drobnych wyzwań, które pozwolą stopniowo budować pewność siebie.

Na koniec chcę podkreślić, jak ważne jest, by zadbała Pani o siebie emocjonalnie. Obecny stan może wpływać na Pani zdolność do koncentracji i podejmowania decyzji, dlatego być może warto zastanowić się nad rozmową z psychologiem. Profesjonalne wsparcie mogłoby pomóc Pani lepiej zrozumieć swoje emocje i znaleźć sposoby radzenia sobie z trudnościami.

Proszę pamiętać, że każda zmiana wymaga czasu. Już to, że szuka Pani rozwiązań, jest dużym krokiem w stronę poprawy.

 

Trzymam za Panią kciuki,

psycholog

Emilia Jędryka

6 miesięcy temu
Natalia Przybylska

Natalia Przybylska

Pani Nino, 

Rozumiem, że to, co Pani obecnie przeżywa, jest frustrujące i zniechęcające, ale to też całkiem naturalne uczucie w momencie, gdy szuka się nowej drogi w życiu. To, co teraz Pani opisała, brzmi jak punkt, w którym wiele osób się znajduje, gdy doświadczają zmian, niepewności i poczucia braku kontroli nad swoim życiem. Niestety nie ma jednego idealnego rozwiązania. 

Brak pracy i planu dnia może sprawić, że każdy dzień będzie wyglądał chaotycznie. Wprowadzenie pewnej struktury do swojego dnia, nawet jeśli nie ma Pani obowiązków zawodowych może pomóc zyskać poczucie sprawczości i kontroli nad swoim czasem. Możesz Pani ustalić małe cele na każdy dzień, takie jak aplikowanie na kilka ofert pracy, spacer, czytanie książki czy rozmowa z kimś znajomym.  

Znalezienie odpowiedzi na wszystkie nurtujące Panią pytania może być bardzo trudne. Proszę spróbować skupić się na jednym obszarze, który jest dla Pani najważniejszy. Czy teraz najważniejsze jest znalezienie pracy, czy może skupienie się na nawiązaniu relacji? Czasami, gdy jesteśmy przytłoczeni wieloma problemami, warto skoncentrować się na jednej rzeczy i krok po kroku posuwać się do przodu. Gdy Pani zauważy postępy, które Pani czyni, może to zaowocować poczuciem sprawczości.

Poszukiwanie pracy, szczególnie w obecnych czasach, może być trudnym procesem. Jeśli jeszcze nie znalazła Pani pracy, która by Panią satysfakcjonowała, być może warto przemyśleć, czy kierunki, które Pani wybiera, są zgodne z Pani umiejętnościami i zainteresowaniami. Czy może Pani spróbować aplikować na stanowiska, które mogą być mniej wymagające, ale dać Ci stabilność finansową, a jednocześnie szansę na rozwój w innym obszarze? 

Poczucie przynależności to bardzo istotna potrzeba. Proszę spróbować zastanowić się, gdzie może Pani znaleźć osoby o podobnych zainteresowaniach. Może istnieją grupy w mediach społecznościowych związane z Pani pasjami, wolontariaty, które pozwolą Pani budować relacje, albo lokalne wydarzenia? Czasami warto zacząć od małych kroków, np. spotkań, na które chodzą osoby o podobnych wartościach lub poglądach. 

Wspomniała Pani, że ważne jest dla Pani, co czuje i gdzie się znajduje, niekoniecznie sama aktywność. To bardzo cenna informacja. Zamiast patrzeć na konkretne hobby, proszę spróbować skupić się na tym, co daje Pani satysfakcję – może to być otoczenie natury, tworzenie czegoś z innymi ludźmi, albo praca nad czymś, co ma dla Pani głębszy sens. Być może wolontariat lub praca w miejscu, które daje satysfakcję emocjonalną, a nie finansową, może być tym, czego Pani szuka.

Proszę pamiętać, że to, co teraz Pani przeżywa, może być etapem przejściowym. Czasami nasze życie może się wydawać chaotyczne, ale takie momenty często prowadzą do nowej jasności i kierunku, jeśli pozwolimy sobie na refleksję i otwartość na nowe możliwości.

 

Trzymam mocno za Panią kciuki!

Natalia Przybylska, psycholog

6 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Czuję się bardzo zażenowany i zawstydzony, że moje życie niespodziewanie zmieniło się w sposób, którym nie mogę być zbyt dumny.
Czuję się bardzo zażenowany i zawstydzony, że moje życie niespodziewanie zmieniło się w sposób, którym nie mogę być zbyt dumny. Zawsze byłem świetnym uczniem, pełnym charyzmy i otoczonym wieloma przyjaciółmi. Miałem wrażenie, że jestem nie do zatrzymania. Niestety, po nagłym rozpadzie mojej rodziny, moje życie nabrało zupełnie innego kierunku. Popadłem w ciężką depresję, która uniemożliwiła mi normalne funkcjonowanie. W celu uniknięcia tego okropnego uczucia, szukałem ucieczki w delikatnych nałogach, takich jak imprezy i marihuana, co tylko pogłębiło moje problemy. W ciągu zaledwie roku, zamiast być postrzegany jako dobry i ogarnięty człowiek, zacząłem być odbierany jako osoba, która straciła zmysły lub zmieniła drastycznie priorytety. Nie udało mi się dostać na wymarzone studia, co uniemożliwiło mi osiągnięcie celów, jakie sobie postawiłem. Próbowałem poprawić sytuację, podjąłem tymczasem inne studia, aby wyjść z przygnębiającej sytuacji, ale byłem już na wyczerpaniu i nie miałem ochoty na nic, nawet na życie. Nikt nie chciał mnie zrozumieć ani porozmawiać ze mną. Czułem, że moja mentalność zmieniła się tak bardzo, że niektórzy nie byli w stanie pojąć, co się ze mną dzieje. Problemy rodzinne i finansowe zmusiły mnie do zarabiania na swoje utrzymanie, co wymusiło całkowitą zmianę planów. Zmieniłem swoje otoczenie, miasto i wybrałem techniczny kierunek studiów, który zapewnił mi dobrą pracę na początek, ale nie jestem z niego do końca zadowolony (nie wiem dlaczego!). Chociaż lubię tę nową dziedzinę, która jest interesująca i dynamiczna, wciąż myślę o tym, co byłoby, gdybym dostał się na wymarzone studia. Nie podejmę ponownej próby, gdyż w trakcie nich przez kilka lat nie miałbym możliwości zarobku na siebie. Obecnie czuję się bardzo zestresowany i zmęczony, a moja charyzma i energia zniknęły. Zauważyłem, że wraz z utratą moich najlepszych cech, ludzie zaczęli powoli się ode mnie oddalać, co jest dla mnie bardzo bolesne. Mogę policzyć na jednej ręce, ile osób próbowało porozmawiać ze mną na temat mojego stanu (łącznie z rodziną). Z zewnątrz wyglądam na osobę, która radzi sobie dobrze i jest pogodna, ale w środku czuję się kompletnie inaczej. Nie wiem, co mam o tym myśleć, przytłacza mnie to.
Czuję się samotna. Beznadziejna. Zmagam się z niską samooceną i brakiem poczucia własnej wartości.
Czuję się samotna. Beznadziejna. Zmagam się z niską samooceną i brakiem poczucia własnej wartości. Boję się iść do pracy. Że sobie nie poradzę, że będę wyśmiana, nielubiana... Raz z pracy zostałam zwolniona. Bo domagałam się by szef dał mi w końcu umowę, a nie tak bez pracowałam przez kilka miesięcy. To mnie zwolnił z dnia na dzień. Strasznie to zniosłam. Potem pracowałam na siłowni jakiś czas, ale natłok pracy, gdzie ciężko mi się było skupić. Plus głupie teksty osób na siłce i konkurencja sprawiały, że nie mogłam znieść tego psychicznie. Wracałam do domu i płakałam, że się wygłupiłam albo że coś źle zrobiłam, powiedziałam, że coś mi nie wyszło. I odeszłam. Ciągle porównuje się do innych dziewczyn, że są ładniejsze, pewne siebie, mają super znajomych, partnerów, wiedzą czego chcą od życia, są zabawne, ja się czuję nudna osoba. Nawet wśród znajomych jak się z kimś spotykam, nie jest zabawnie. Nie śmiejemy się. Faceta też nie mam. Uwolniłam się z toksycznego związku, gdzie na koniec tez usłyszałam, że jestem nie dobra, i coś, że mną nie tak. Skończyłam studia, ale nie czuje się dobrze w swoim kierunku, mam 31 lat. I nie wiem, co chce robić w życiu, czuję, że się nie nadaje. Że zmarnowałam sobie życie. Przytłacza mnie to wszystko... Źle mi jest.
Czuję się ogromnie przeciążona i przytłoczona codziennym życiem. Jak sobie radzić?
Ostatnio czuję się zmęczona, mam wrażenie, że nic mi się nie udaje, nic mi się nie chce, mimo to coś tam robię , chce mi się płakać , szybko tracę cierpliwość i wpadam w złość , szybko się denerwuję i reaguje agresją ,głowę mam nabitą różnymi sprawami. Mam wrażenie, że życie mnie zaczyna przerastać , chodzę do pracy, opiekuje się synem lat 5, mam 40 lat.
Czuję, że mam posypane życie, czuję się niepotrzebna na świecie. Nie chcę cierpieć, nie chcę depresji.
Witam, Od dłuższego czasu mam silne lęki i ciągły niepokój, że nie ogarnę życia, nie radze sobie ze stresem i ze zmianami, a tych w życiu miałam już bardzo dużo, może zbyt dużo. Mam 40 lat, przeszło 10 lat mieszkałam za granicą, aktualnie od 6 lat mieszkam w PL, jestem samotna, nie mam dzieci, mam kredyt, mój związek rozpadł się 10 lat temu, a ostatnio podjęłam decyzję o odejściu z pracy, którą lubię, ale przez ciągłe reorganizacje w dziale nie wytrzymuję psychicznie. Poza tym mam ciągłe poczucie, że się do niczego nie nadaję i że nie jestem wystarczająca i dość dobra, przez to odczucie, nie umiem stworzyć żadnej relacji z nikim, wręcz unikam ludzi, spotkań, unikam kontaktów, mam nieustające i męczące odczucie, że przeszkadzam wszystkim i że beze mnie będzie lepiej i współpracownikom i mojej Rodzinie. Nie jestem w stanie zmienić toku myślenia, choć staram sie udawać, że wszystko jest w porządku, neguje każde dobre słowo powiedziane i uważam je za kłamstwo i ironię, jestem chorobliwie podejrzliwa i nieufna. Wszystko to o czym piszę, zaczęło narastać na przestrzeni ostatnich 2-lat i jest coraz gorzej, czuję też, że jest to związane z Firmą w której obecnie jeszcze pracuję. Doszły do tego też dolegliwości somatyczne (tak myślę ponieważ wyniki mam w normie), mam problemy kardiologiczne, dusznosci, źle sypiam, miewam obrzęki i problemy ze skórą i włosami. Strach przed zmianą jaja mnie czeka gdy odejdę z firmy, spowodował u mnie silny atak paniki, ktorego wcześniej nie doświadczyłam, objawiał się panicznym strachem przed tym, że sobie nie poradzę i nie znajdę pracy i zostanę z długami i z tym jak bardzo zawiodłam bliskich itd.itp. Było to tak silne uczucie niepokoju, jakiego jeszcze nie miałam, nie mogłam znaleźć sobie miejsca, zaczęłam jeść kilka rodzajów tabletek aptecznych na uspokojenie, bez nich, to uczucie ciągle wraca... Nie mam i nie bylo u nas w rodzinie chorób psychicznych, wręcz przeciwnie, rodzeństwo mam idealne, oczka w głowie Rodziców od najmłodszych lat, mają już własne Firmy i są stabilni. W domu, zawsze ja byłam tym dzieckiem, które sprawiało najwięcej kłopotu i do tego było wpadką. Ale nie doszukuję się swoich problemów w dzieciństwie, bo nie mogę na nie narzekać,poza tym było by to zbyt proste, zwalić problemy na dzieciństwo i Rodziców. Myślę, że to w mojej głowie coś się psuje wbrew mojej woli. W życiu zawsze najbardziej bałam się depresji i alkoholizmu.
Przestałam czuć się dobrze ze sobą i w związku. Czuję się samotna, nierozumiana.
Nie wiem czy powinnam udać się do psychologa, czy może da się rozwiązać mój problem samodzielnie. Od jakiegoś czasu czuję się samotna z moimi problemami. Ciężko mi się zebrać do zrobienia czegoś w ciągu dnia, przez co potrafię przesiedzieć cały dzień w łóżku. Wydaje mi się, że mam problem ze zrozumieniem swoich emocji i tego co czuję. Boję się zranić moimi słowami innych. Nie wiem, czego chcę obecnie w życiu. Weszłam w relacje z moim przyjacielem, ale nie czuję się z tym dobrze. Mimo powiedzenia mu tego, on chce i tak spróbować a ja boję się go zranić. Od lat super się dogadywaliśmy, ale odkąd weszliśmy w związek, zaczął mnie denerwować, nie mam ochoty się z nim widzieć ani pisać, mimo że wcześniej nic w jego zachowaniu mi kompletnie nie przeszkadzało, a nawet myślałam, że może byłby dla mnie odpowiednią osobą. Do tego czuję się, jakbym miała problemy z pamięcią i problem ze słuchaniem innych. Kiedyś byłam świetnym słuchaczem, a aktualnie często zapominam co mi ktoś powiedział albo nie potrafię się skupić na tym co do mnie ktoś mówi. Czuję się źle ze sobą. Kiedyś uważyłam się za ładną, czułam obecność znajomych wokół mnie i to, że każdy mnie lubi, a aktualnie czuję się samotna, niezrozumiana i nieatrakcyjna. Kiedyś mimo że byłam bardzo nieśmiała, dużo łatwiej było mi nawiązywać relacje z ludźmi. Dodam, że mam obecnie 20 lat i od roku studiuję w innym mieście, oddalonym od mojego domu. Czy mama nadużywająca od paru lat alkoholu może mieć wpływ na to jak się obecnie czuję?
Czuję, że moje życie to aktualnie chaos - jedna trudność nakłada się na drugą. Praca, miejsce zamieszkania, poznany mężczyzna.
Znajduję się w trudnej sytuacji życiowej. Kilka tygodni temu z desperacji wyleciałam z Warszawy, w której mieszkam i której nie znoszę, na Maltę na tydzień w nadziei, że pomoże mi to w znalezieniu pracy. Tak naprawdę chciałam zamieszkać we Włoszech, ale nie udało mi się tam znaleźć pracy, więc wybrałam Maltę - to jednak nie było miejsce dla mnie do końca (brud, grzyb), ale za to ludzie byli niesamowicie ciepli i mili. Po tygodniu poleciałam do Włoch na tydzień - łącznie 2 tygodnie poza domem z dużymi ciężkimi walizkami, nocowałam w hostelach, gdzie było po kilka, kilkanaście dziewczyn, ciężko było na co dzień funkcjonować, bo niektóre otwierały okna w trakcie zimy, były kłótliwe, rozchorowałam się też przez to. Nie wiem, co mi przyszło do głowy, żeby wziąć aż tyle bagażu, było to spore utrudnienie, a ja chciałam tym po prostu zmusić się do przeprowadzki i do szybkiego znalezienia pracy, co nie poskutkowało, narzuciłam sobie jedynie niemożliwą presję do spełnienia. Chciałam jednocześnie odpocząć i trochę pozwiedzać, ciężko to było połączyć z poszukiwaniem pracy. Potem wróciłam do Warszawy po wydaniu wszystkich oszczędności, po 2 dniach od powrotu dostałam pracę w rodzinnym mieście nad morzem w Polsce, po kilku dniach zrezygnowałam, gdyż wiele rzeczy było nie tak- zła atmosfera, nierealistyczne wymagania, bardzo niska pensja, nawet zjeść nie było kiedy. Nie mieści mi się to w głowie, że jako ludzie w pracy często jesteśmy zmuszeni do obniżenia godności, bo szef każe się roztroić albo oczekuje, że bedziemy wiedzieli wszystko od pierwszego dnia. Ważnym elementem jest też to, że podczas pobytu we Włoszech poznałam mężczyznę w moim wieku, był wyjątkowy - na początku nie myślałam o nim w romantyczny sposób, gdyż zawsze podobali mi się mężczyźni z dobrą pracą i wykształceniem, a on ma bardzo zwykłą pracę i nie wydaje się kimś, kto ma ambicje zawodowe. Ja takie ambicje zawsze miałam, mam też wykształcenie prawnicze, jednak po tylu zawirowaniach odechciewa mi się w ogóle szukać kolejnej pracy. Myślę o nim coraz bardziej, od kiedy wróciłam do Polski, na dzień mojego wyjazdu przytulił mnie ciepło i powiedział, że jestem piękna, był taki czarujący i zupełnie inny od reszty, to mnie w nim tak ujęło - to, że bardzo dobrze się przy nim czułam. Chciałabym do niego zadzwonić, ale boję się, bo nie wiem, co od niego usłyszę - nie mam jego prywatnego numeru, miałam nadzieję, że on do mnie zadzwoni. Powiedział mi tylko na dzień wyjazdu, żebym wracała szybko i że smutno mu, bo wyjeżdżam. Ale takich tekstów jest wiele, w dzisiejszych czasach coraz ciężej odróżnić to, co prawdziwe, nieraz przekonywałam się, że w relacjach to mi bardziej zależy, nawet tych z koleżankami. Boję się, bo mam jego obraz w głowie bardzo pozytywny i nie chcę tego zepsuć. Miewam nieraz sny prorocze i bardzo dobrą intuicję - dzisiaj śnił mi się ten Włoch, że ma dziewczynę, wcześniej śnił mi się, że był wśród kolegów i stronił ode mnie. Boję się, że ten sen się sprawdzi. Śnił mi się bardzo źle kilka dni temu mój były już szef i jak widać- się sprawdziło. Jestem wyczerpana tym, że dostaję coś od życia, żeby za chwilę mi to odebrano, albo żebym była zmuszona z tego zrezygnować, albo tak zniechęcona, żeby z tego zrezygnować, albo żeby to ktoś ze mnie zrezygnował. Mam tyle problemów naraz z wielu sfer, jedno zahacza o drugie - nie wiem, jak to ogarnąć. Na pewno jestem bardzo silna, ale problem w tym, że ja się musiałam po prostu przyzwyczaić do takiego stanu rzeczy - inaczej bym oszalała. Od jakiegoś czasu chaos to moje życie, chciałabym w końcu zacząć to układać. Wydaje mi się to niemożliwe. Chętnie dowiem się, jak na to patrzy ktoś z zewnątrz i jak mogę sobie pomóc.
Czuję się nieszczęśliwa - studiuję, mam 20 lat.
Czuję się zagubiona. Mam 20 lat i studiuję, zajęcia mam 3 razy w tygodniu. Resztę tygodnia spędzam w domu, dorabiam na korepetycjach, ale mam je dość rzadko. Czuję, że robię za mało i martwię się o przyszłość. Straciłam cel w życiu, a bardzo tego potrzebuje. Nie mam aktualnie żadnych przyjaciół, chłopaka też nigdy nie miałam, czuję się trochę samotna. Wiem, że to nic poważnego, ale dokucza mi smutek, kiedyś już miałam lekką depresję. Jestem nieszczęśliwa. Nie wiem jak sobie pomóc, bo na psychologa nie mam za bardzo pieniędzy.
Czuję samotność, poczucie zmarnowanej młodości. Wyobrażałam sobie studia dzienne, akademik, znajomości, a nie mam tego.

Hej, chciałabym porozmawiać z kimś, kto może zmaga lub zmagał się z podobnym problemem. 

Aktualnie mam 22 lata, studiuje zaocznie psychologię na 3 roku i bardzo lubię moje studia, wiąże z nimi przyszłość. Marzyłam o studiach dziennych, mieszkaniu w akademiku, życiu studenckim, poznaniu mnóstwa przyjaciół, znalezieniu pracy dorywczej i próbie usamodzielnienia się. Moje życie jednak nie potoczyło się tak jak chciałam, matura nie poszła mi tak jak oczekiwałam, więc musiałam zrobić sobie rok przerwy, podczas którego pracowałam i poprawiłam maturę, aby dostać się na wymarzony kierunek. Jednak nie udało mi się dostać na kierunek dziennie, więc zdecydowałam, że pójdę zaocznie. Nie chciałam już zmieniać trybu, bo naprawdę mi to odpowiadało, ale dalej miałam trochę żal do siebie, że marnuje swoje młode życie i będę żałować. W tygodniu praca, w której nie było osób w moim wieku, więc trudno było tam nawiązać kontakty towarzyskie, a ze znajomymi z poprzednich lat nie mam już kontaktu, więc czułam bardzo dużą samotność i rutynę. Z ludźmi widziałam się tylko w weekend, ale nie nawiązaliśmy jakiegoś głębszego kontaktu. 

Zazdroszczę mojej przyjaciółce, że jej życie potoczyło się inaczej niż moje, ona dostała się na studia dzienne, mieszkała w akademiku, do tego pracowała dorywczo, ma paczkę przyjaciół. Ja czuję się o wiele gorsza, mieszkam z rodzicami, dojeżdżam, nie mam paczki przyjaciół i mam wrażenie, że już jest za późno na jakąkolwiek zmianę i bez sensu jest pchać się do akademika, jeśli mam zjazdy w weekend. Myślałam o podjęciu pracy w mieście i mieszkaniu w akademiku, ale nie wiem, czy to nie jest takie "na siłę".

 Chciałabym znaleźć jakieś rozwiązanie sensowne dla siebie i porozmawiać z kimś, mającym różne doświadczenia, żeby jakoś spróbować zmienić perspektywę i swoje myślenie, ponieważ cały czas to do mnie wraca i mnie dołuje przez to. Czuję się beznadziejna...mam wrażenie, że zawsze już będę sama...

Kryzys. Czuję się niepotrzebna, odepchnięta.

Czuję się niepotrzebna na tym świecie. 

Mam wrażenie, że nikt mnie nie lubi. Nic mi w życiu się nie układa. Jestem w związku 15 lat, ostatnio przez moje zachowanie narzeczony powiedział, bym się wyprowadziła. Rodzina uważa, że wszystkich terroryzuje. Brat zerwał ze mną kontakt. Nie widuję jego dzieci. Moje serduszko krwawi. W pracy rozmawiam z tylko z wybranymi, którzy mi przypadli do ,,gustu ". Mam myśli samobójcze. Nie mam nikogo. Całe życie byłam dla innych. Uważam, że zawsze pomagałam, a mi nie ma kto pomóc. Jeśli zaczynam jakiś temat mnie nurtujący to rodzina mówi, że przesadzam. Nie chcę żyć.