
Mój partner jest antyszczepionkowcem, ciągle siedzi na telefonie
Shanti
Monika Wojnarowska

Zobacz podobne
Witam. Jestem mamą dwóch synów po przejściach i obecnie jestem z partnerem w związku na odległość. On zaprasza mnie do siebie z dziećmi na wakacje, by choć na tydzień do niego polecieć. Mieszka i pracuje za granicą, ja jestem w Polsce. Dodam, że ja nie pracuję, mieszkam na wsi i bardzo źle się z tym czuje, że on miałby za wszystko płacić. Gdy odmówiłam wyjazdu, on stawia sprawę jasno, jeśli nie przylecimy to między nami koniec. To tylko utwierdza mnie, że on mnie wcale nie kocha, stawiając mi ultimatum. Po prostu on nie rozumie tego, jakie to dla mnie jest trudne. Wiele przeszłam w poprzednich związkach i nie chce nic od obecnego partnera. Nie chce, by później było mi coś wypominane, jak miałam w poprzednich relacjach, czuję się z tym bardzo źle. Gdy tylko coś jest nie po jego myśli, od razu się oburza na mnie i pisze mi przykre słowa, obwiniając mnie, że to mi nie zależy i w ogóle. Nie wiem, co mam robić, ogólnie jestem strasznie załamana, wszystko mnie przytłacza. Nie widzę sensu życia, mam okropne myśli i często łapie doła ,płacze o różnych porach dnia … Bardzo proszę o jakąś poradę. Nie mam nawet z kim porozmawiać o tym wszystkim kogoś się poradzić😢
Mam problem. Rozstałam się nagle z narzeczonym – w sumie to on mnie porzucił. Najpierw stwierdził, że chyba ma depresję. Gdy chciałam, żeby porozmawiał ze mną, nie chciał, a zamiast tego wysłał mi filmik z osobą, która mówiła, że jest ciągle smutna.
Do mojej mamy napisał, że czuje się dobrze sam ze sobą i że odczuwa brak radości z życia. Nagle przestał chcieć wsparcia. Zrobiliśmy oficjalne pożegnanie. A teraz mamy kontakt i nawet z jego strony pojawia się chęć spotkań.
Kiedy powiedziałam, że jest to dla mnie niezrozumiałe – skoro twierdzi, że chce być sam – i uznałam, że moje życie go nie interesuje, stwierdził, że nic go nie interesuje. Zaczęliśmy pisać i zapytałam go, czy jest szczęśliwy. Odpowiedział, że tak, że chce być całe życie sam. Gdy zapytałam o możliwość ponownego związku ze mną w przyszłości, powiedział, że tego nie widzi i że w ogóle niczego nie widzi.
Powiedziałam mu, że czuję się oszukana – że to, co pisał do mojej mamy, okazało się nieprawdą. Odpowiedział, że to nie jest nieprawda, ale nie chce o tym pisać.
Wiem, że muszę zadbać o siebie i staram się to robić, ale chciałabym zrozumieć, czy takie zachowania są normalne u osób przeżywających kryzys.
Spotykam się z facetem od roku. Jestem mamą dwóch synów, oni niby akceptowali partnera, ale gdy przyszło do przeprowadzki do niego, stanowczo nie chcą, mówią, że za dwa lata jak skończą szkołę podstawową. On dał mi wybór albo się przeprowadzam, albo się rozstajemy ewentualnie konkretny termin. Inaczej się rozstajemy, bo nie ma to sensu. I gdy usłyszał, że chłopaki nie chcą, zostawił mnie, obarczając wina, że nie poszłam za nim, że rządzą mną dzieci. Co zrobić w takiej sytuacji??
Jestem wykończony psychicznie moim małżeństwem. Mam żonę i 4-letnią córkę, od paru lat moje małżeństwo wygląda jak życie ze współlokatorem. Żona każdą próbę rozmowy odbiera jak o atak, nie próbuje nawet zrozumieć tego, co do niej mówię, tylko od razu odwraca kota ogonem i atakuje mnie w stylu „a Ty to, a Ty tamto” nie słuchając w ogóle, co ja do niej mówię. Proponowałem kilkukrotnie wyjście na terapię rodzinną, ale nie jest zainteresowana. Sama poucza swoje koleżanki w sprawach rodzinnych, nie widząc swoich problemów. Nie mam pojęcia jak już z nią rozmawiać, dzielimy się obowiązkami w rozsądny sposób i tu nie mamy zastrzeżeń, chyba, że dochodzi do kłótni to wtedy często słyszę, że wszystko musi robić sama (nie musi i nie robi). Problem w tych obowiązkach jest też taki, że co chwilę mnie o coś prosi i ja to wykonuję. Niestety, jeśli ja o coś proszę, to na 99% tego nie zrobi, stąd od ponad roku raczej o nic ją już nie proszę, bo nie mogę na niej polegać. Dodatkowo żona jest uzależniona od telefonu, wolne chwile spędza przeglądając Instagram albo inne media, np, jeśli jedziemy gdzieś samochodem to cały czas coś „sprawdza”, podczas kolacji w restauracji coś „sprawdza” itp. Jestem tym już totalnie wykończony, przeprowadziliśmy się na 2 koniec Polski i nie mamy tu znajomych, nie mam nawet za bardzo z kim o tym porozmawiać i nie daję już rady. Zamknąłem się w sobie, zdarzy mi się czasem coś wypić już nawet z poczucia zrezygnowania i takiej wewnętrznej samotności - ani z żoną nie mam relacji, ani przyjaciół. Staram się tego unikać i znalazłem sobie fajne hobby, które daje mi trochę poczucia spokoju, ale wciąż czuję ogromną samotność. Strefa intymna w małżeństwie również nie istnieje, jeśli już do czegoś dochodzi to szybki stosunek w stylu zaspokojenia potrzeby fizjologicznej raz na 2-3 miesiące. Żona nawet od jakiegoś czasu naciska na drugie dziecko a ja, mimo iż chce, to nie chce mieć drugiego, bo czuje, że to małżeństwo niedługo się skończy. Co robić? Przed ślubem było kompletnie inaczej, minęło 6 lat, a ja jestem psychicznym wrakiem człowieka.
