
- Strona główna
- Forum
- związki i relacje
- Związek na...
Związek na odległość, ultimatum partnera i poczucie bezradności - co robić?
Witam. Jestem mamą dwóch synów po przejściach i obecnie jestem z partnerem w związku na odległość. On zaprasza mnie do siebie z dziećmi na wakacje, by choć na tydzień do niego polecieć. Mieszka i pracuje za granicą, ja jestem w Polsce. Dodam, że ja nie pracuję, mieszkam na wsi i bardzo źle się z tym czuje, że on miałby za wszystko płacić. Gdy odmówiłam wyjazdu, on stawia sprawę jasno, jeśli nie przylecimy to między nami koniec. To tylko utwierdza mnie, że on mnie wcale nie kocha, stawiając mi ultimatum. Po prostu on nie rozumie tego, jakie to dla mnie jest trudne. Wiele przeszłam w poprzednich związkach i nie chce nic od obecnego partnera. Nie chce, by później było mi coś wypominane, jak miałam w poprzednich relacjach, czuję się z tym bardzo źle. Gdy tylko coś jest nie po jego myśli, od razu się oburza na mnie i pisze mi przykre słowa, obwiniając mnie, że to mi nie zależy i w ogóle. Nie wiem, co mam robić, ogólnie jestem strasznie załamana, wszystko mnie przytłacza. Nie widzę sensu życia, mam okropne myśli i często łapie doła ,płacze o różnych porach dnia … Bardzo proszę o jakąś poradę. Nie mam nawet z kim porozmawiać o tym wszystkim kogoś się poradzić😢
Angela
Justyna Bejmert
Dzień dobry,
Bardzo współczuję Pani tej sytuacji — to ogromny ciężar, kiedy czuje się Pani samotna, niezrozumiana i postawiona przed ultimatum. Lęk i niepewność, które Pani odczuwa, są całkowicie zrozumiałe, zwłaszcza po trudnych doświadczeniach z przeszłości. To naturalne, że chce się Pani chronić siebie i dzieci.
Zachowanie partnera — naciski, obrażanie się, brak empatii — nie świadczą o trosce, lecz o braku zrozumienia. W zdrowej relacji powinno być miejsce na rozmowę, a nie przymus i presję.
Płacz, przytłoczenie i złe myśli to nie słabość. To sygnał, że Pani granice zostały przekroczone i bardzo potrzebuje Pani wsparcia. Proszę nie zostawać z tym sama — rozmowa z psychologiem mogłaby być bezpiecznym miejscem, by wszystko uporządkować, poczuć się zrozumianą i zastanowić się, co dalej.
Życzę Pani wszystkiego dobrego,
Justyna Bejmert
Psycholog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Martyna Jarosz
To, co opisujesz, jest ogromnie obciążające. Masz prawo czuć się zagubiona i przytłoczona. Stawianie ultimatum i brak empatii ze strony partnera nie świadczą o zdrowej, wspierającej relacji. Twój niepokój, że historia może się powtórzyć, jest zrozumiały — doświadczona przemoc emocjonalna zostawia ślad, a Twoja ostrożność to objaw siły, nie słabości.
Warto, byś teraz skupiła się na sobie i na tym, co Ty czujesz, czego Ty potrzebujesz, nie co partner chce wymusić. A jeśli myśli stają się przytłaczające, nie zostawaj z tym sama — skontaktuj się z psychologiem, telefonem zaufania lub grupą wsparcia. To nie wstyd prosić o pomoc. Jesteś ważna, zasługujesz na szacunek i spokój.
Karolina Bobrowska
Dzień dobry,
To, że czuje się Pani załamana, ma negatywne myśli i często płacze, to sygnały, że potrzebuje Pani pomocy i wsparcia. Jeśli nie ma Pani w swoim otoczeniu nikogo, komu mogłaby Pani zaufać i z kim mogłaby Pani porozmawiać - z rodziny, przyjaciół, czy znajomych - to bardzo ważne jest, aby sięgnęła Pani po pomoc profesjonalną. Spotkanie z psychologiem czy nawet telefon zaufania mogą dać Pani przestrzeń, gdzie poczuje się Pani bezpiecznie, gdzie wysłuchają Panią bez oceniania i pomogą znaleźć sposób na poradzenie sobie z tym, co Panią przytłacza. Nie musi Pani przez to przechodzić sama.
Proszę pamiętać, że Pani uczucia są ważne i zasługuje Pani na to, by ktoś Panią wsparł i pomógł zobaczyć, jakie jest wyjście z tej sytuacji. Jeśli ma Pani trudności, to nie znak słabości, tylko sygnał, że czas zadbać o siebie i poszukać pomocy.
Pozdrawiam serdecznie
Karolina Bobrowska
psycholog
Magdalena Pardo
Dzień dobry Angela,
w związku z sytuacją, którą opisujesz masz pełne prawo do emocji, które przeżywasz. Zostałaś postawiona w sytuacji, w której nie zostały uwzględnione Twoje potrzeby. Ultimatum postawione przez Twojego partnera pozbawione jest zrozumienia i empatii - coś, na co zdecydowanie zasługujesz, zwłaszcza w relacji partnerskiej!
Z pewnością w tej sytuacji udałoby się wypracować złoty środek, rozwiązanie, które byłoby odpowiednie dla obydwu stron. Tak się jednak nie stało, więc teraz jest moment na to, abyś zaopiekowała się sobą i przyjrzała się swoim emocjom - bez oceniania, z troską i uważnością.
Poczucie przytłoczenia, lęku i bezsensu nie są oznaką Twojej słabości. To sygnał "moje potrzeby nie zostały zaspokojone, zaś granice - przekroczone". Na tej podstawie możesz zastanowić się, czego potrzebujesz od relacji partnerskiej, czego nie otrzymujesz, jak chciałabyś, aby ta relacja wyglądała.
Jakie potrzeby nie zostały zaspokojone w związku z tą sytuacją? Czego teraz najbardziej potrzebujesz? Kto może być osobą, która mogłaby Cię wysłuchać i wesprzeć (jeżeli partner nie wykazuje wspierającej postawy)?
To pytania warte zadania samej sobie. Nie jesteś winna tej sytuacji, a oburzanie się Twojego partnera oraz obwinianie nie są postawą wspierającą. Jeżeli tak jak piszesz, nie masz z kim porozmawiać o tym wszystkim, nie wahaj się sięgnąć po pomoc specjalisty. Warto, abyś zadbała teraz o swój środek i zaopiekowała się tym, co tego wymaga. Warto porozmawiać o tym, czego doświadczasz z psychologiem. Nie musisz zostawać z tym wszystkim sama.
Pozdrawiam,
Magdalena Pardo
psycholożka

Zobacz podobne
Mam 24 lata i od zawsze jestem singielką, poniekąd z wyboru, a poniekąd nie i w tym tkwi mój problem.
Gdy jestem sama, chcę zaangażować się w jakąś relację i zazdroszczę ich innym, ale gdy przychodzi co do czego i poznaje dobrego faceta, to początkowe zainteresowanie nim szybko mi mija w momencie, gdy on da mi do zrozumienia, że mam u niego szanse. Z automatu zaczynam wtedy doszukiwać się wad i nie mam ochoty na kolejne spotkania, a więc urywam kontakt, by po czasie pożałować tego, gdy już jest za późno. Powielam ten sam schemat za każdym razem i, mimo że wiem, że to źle, to w danym momencie wydaje mi się to jedynym słusznym rozwiązaniem.
Tym sposobem odrzuciłam już wielu dobrych mężczyzn i mam wrażenie, że jestem toksyczna nie tylko względem nich, ale przede wszystkim samej siebie.
Jak temu zaradzić? Czy powinnam się trochę zmusić do relacji, gdy nadejdzie ten „kryzys”? Proszę o poradę


