
- Strona główna
- Forum
- związki i relacje
- Jak naprawić...
Jak naprawić zaufanie w związku po trudnej przeszłości i toksycznym związku? Partnerka jest zafiksowana na punkcie mojego byłego związku.
Dzień dobry, wraz z moją obecną partnerką wracamy często do mojej przeszłości. Jest to dla niej bardzo bolesny etap mojego życia, ciężki do akceptacji zwłaszcza, że okłamałem ją w kwestii mojej byłej relacji i straciłem jej zaufanie. Chciałbym zaznaczyć, że przed nią byłem rok w toksycznej relacji, w której stosowano wobec mnie przemoc psychiczną. Zdrady, kłamstwa, manipulacje faktami, szantaż emocjonalny, chorobliwa zazdrość, obniżanie poczucia własnej wartości. Chciałbym dowiedzieć się, dlaczego zachowywałem się na końcu tamtego związku w określony sposób. Z mojego punktu widzenia sytuacja wygląda tak, że przez cały związek podejmowałem próby rozstań, ale bezskutecznie, miałem wątpliwości (zaczęło się bardzo wcześnie, bo próbowałem zakończyć tą relację po 2tyg znajomości). Im dalej brnąłem w tą relację, tym były one większe. Stałem się złym człowiekiem, wręcz jej odbiciem z czasem trwania tej relacji, kłótnie, wyzwiska i oddalanie się. Problem pojawia się w tym, że w ostatnich 2msc związku czułem się bezsilny, moje poczucie własnej wartości nie istniało, czułem ogromne poczucie winy, robiłem nieustanne problemy, bo podejrzewałem, że była partnerka mnie zdradza, ale nie umiałem nic udowodnić. Jak okazało się kilka msc po rozstaniu, miała wielu partnerów i z każdym był ten sam schemat, który opisałem wyżej. I tutaj chciałbym prosić o pomoc, otóż nieustannie sprzeczam się z moją obecną partnerką o moją przeszłość. Nie pamiętam praktycznie nic z tamtego związku, mimo że był on rok temu, moja partnerka mi nie wierzy. Doprowadziło to do tego, że rozmawialiśmy przez cały nasz związek o mojej byłej relacji praktycznie codziennie i dostawałem mnóstwo szczegółowych pytań takich jak, ile razy zdarzyło mi się popłakać w tamtej relacji, ile razy miałem stany lękowe i prosiłem, żeby była partnerka ze mną nie zrywała, ile razy uprawialiśmy seks w ostatnim miesiącu związku. Tych pytań było bardzo dużo, ale na żadne nie znam konkretnej odpowiedzi, bo nie pamiętam nic z tamtej relacji. Ciągle odpowiadam nie wiem, a z czasem kiedy partnerka zaczęła wizualizować „co mogło” się wydarzyć i przedstawiać mi całą historię to zacząłem wątpić w to, co jest prawdą, a co nie, zacząłem mówić, że „możliwe, że była taka sytuacja” mimo że nie przychodziło mi żadne wspomnienie związane z tym. Doszło do tego, że próbowałem wszystkiego, bo nic nie pomagało, potrafiliśmy rozmawiać codziennie po 7-8h na temat mojej byłej relacji i zacząłem jej mówić to, co chciała usłyszeć i potwierdzać jej czarne myśli. Żeby tylko zaakceptowała najgorszą prawdę i żebyśmy mogli iść dalej. Problemem jest również to, że moja partnerka uważa, że miałem ogromne uczucia do mojej byłej partnerki i mimo że w tamtym okresie miałem ogromne wątpliwości, co do uczuć, wręcz przez większość czasu myślałem o tym, że jej nie kocham, nie widzę z nią przyszłości, chciałem odejść, to na końcu dopuściłem się bardzo desperackich rzeczy, takich jak terapia dla par, terapia indywidualna, żeby zrozumieć siebie, bo byłem okropnie pogubiony, proszenie, żeby mnie nie zostawiała, pisanie maili po rozstaniu, bo byłem wszędzie zablokowany, kwiatek pod drzwi po tygodniu od zerwania i pójście do psychiatry z podejrzeniem depresji, gdzie brałem leki przez okres 2-3tyg (sam przerwałem w momencie, jak zacząłem się lepiej czuć). Nie wiem, dlaczego to robiłem, bo tak jak wspomniałem wyżej, kiedy tylko nie czułem zagrożenia, że zostanę sam i byłem spokojny i nawet w kłótniach z byłą partnerką ja wiedziałem, że nie chce z nią być i nie mam do niej żadnych uczuć, ale kiedy dochodziło do rozstań bądź sugerowania, że z nami koniec, zachowywałem się jak desperat. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego się tak zachowywałem, mimo tego że byłem świadomy w jakiej relacji jestem, chciałem odejść i nie miałem żadnych uczuć. Przez to, że rozmawialiśmy o mojej byłej relacji praktycznie codziennie przez rok związku, gdzie w między czasie partnerkę okłamałem, mówiłem jej to, co chciała usłyszeć, wątpiłem w swoje słowa i mówiłem, że „mogło się tak zdarzyć” wszystko się pomieszało do takiego stopnia, że ani ona, ani ja nie wiemy, co jest prawdą. Partnerka mi kompletnie nie ufa. Wszystko co dla niej robię i co ją wyróżnia jest traktowane w taki sposób, że tam zachowywałem się tak samo. Czuję i widzę ogromną różnicę pomiędzy moim obecną związek a byłym, największą w sobie i w moich staraniach o relacje. Ale im więcej robię, tym więcej rzeczy jest mi zakładane, że zrobiłem w tamtej relacji. Nie umiem wytłumaczyć partnerce, że nie może być we wszystkim pierwsza, bo każdy ma jakąś przeszłość i nawet jak się coś powiela takie jak kupowanie kwiatów to ona nie widzi różnicy pomiędzy 3-4 bukietami w poprzednim związku a 2-3 bukietami w miesiącu dla niej, wszystkie pozytywne rzeczy są pomijane, a to, co robiłem w poprzedniej relacji jest wyolbrzymiane. Zaznaczam, że doszło do tego, że pisaliśmy do mojej byłej partnerki, bo w trakcie trwania obecnego związku dostałem od niej zdjęcia na maila z podpisem i nie daje mi spokoju, rozmawiałem z jej obecnym partnerem i eskalowało to do takiego stopnia, że pisaliśmy do innych ludzi, którzy z nią byli i każdy potwierdza ten sam schemat, jakby każdy związek był taki sam. Zostałem oskarżony o wiele rzeczy, z których nie umiem się wytłumaczyć, bo obecna partnerka mi nie wierzy. Moja była partnerka do samego końca kłamała odnośnie wszystkiego obecnemu partnerowi, mimo że mieliśmy dowody, kłamała na mój temat i opowiadała różne historie, takie jak pobicie, zaręczyny, mimo że nigdy takie sytuacje się nie wydarzyły. Nie wiem, co mam robić, nie wiem jak rozplątać tą spiralę i pomóc partnerce zostawić przeszłość za sobą.
Anonimowo
Elżbieta Byzdra-Rafa
Dzień dobry 🙂
Pierwsza moja myśl po przeczytaniu Pańskiego listu, była taka, że wpadł Pan z deszczu pod rynnę...
Poprzedni związek był dla Pana trudny, partnerka stosowała wobec Pana przemoc psychiczną (manipulacje, obwinianie ... Do tego zdrady, kłamstwa...
Taka sytuacja bardzo wpływa na obniżenie poczucia własnej wartości, ale też może być przyczyną tzw "wyparcia". Nie chcemy pamiętać trudnych, bolesnych chwil, zdarzeń... Stąd mogą pochodzić trudności w przypominaniu sobie niedawnej przeszłości. A jeszcze do tego dochodzi wypytywanie i presja obecnej partnerki.
Ale i w obecnej relacji pojawiają się trudności... Ważne jest, aby powiedzieć aktualnemu partnerowi/partnerce o naszej przeszłości, ale wypytywanie o drobiazgi, "rozdzielanie włosa na czworo", nieustanne inwigilowanie, tropienie" kłamstw", ciągłe porównywanie się obecnej partnerki do byłej, jest z jej strony ewidentnym przekroczeniem Pańskich granic. I choć pozornie wydaje się, że Pana odpowiedź na pytanie wyczerpuje jej zainteresowanie tematem, to paradoksalnie tylko je podsyca. I pojawiają się z jej strony kolejne pytania i wątpliwości
Często taki schemat pojawia się w kontroli, zazdrości, braku zaufania... A są to zachowania, które, delikatnie mówiąc, nie sprzyjają budowaniu dobrego, bezpiecznego związku...
Zachęcam Pana do rozpoczęcia terapii własnej, aby mógłby Pan przyjrzeć się swoim mechanizmom i powodom, dla których osoby przekraczające granice budzą Pańskie zainteresowanie. Na terapii nauczy się Pan stawiać zdrowe granice, wyrażać własne potrzeby i może odzyskać poczucie własnej wartości...
Gdyby Pana partnerka chciała, to też mogłaby na terapii przyjrzeć się skąd u niej ten przymus kontroli i po co do Waszej relacji "zaprasza" 😉🙂 jakąś kobietę, z którą już Pana nic nie łączy...
Elżbieta Byzdra -Rafa
Counsellorka Gestalt
Centrum Psychoterapii Jaźniej 🙂
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Aleksandra Rydel
To, co opisujesz, przypomina klasyczny mechanizm traumy relacyjnej po związku przemocowym oraz wtórną traumatyzację w aktualnej relacji — poprzez nieustanne powracanie do przeszłości, konieczność udowadniania prawdy i gaszenia podejrzeń.
Twoje zachowanie na końcu tamtej relacji — desperacja, próby ratowania, szukanie pomocy, niekonsekwencja — jest typowe dla osób, które były uwikłane w relację przemocową. Nie dlatego, że „miały silne uczucia”, ale dlatego, że psychika reaguje na utratę kontroli i długotrwałe napięcie, a nie na realny obraz drugiej osoby. Przemoc emocjonalna i manipulacja potrafią rozregulować system nerwowy i zniszczyć zdolność do odróżniania własnych potrzeb od lęku przed odrzuceniem.
Brak pamięci o tamtym okresie również nie jest przypadkowy. To może być mechanizm dysocjacyjny — naturalna obrona psychiki przed przeciążeniem emocjonalnym. Wiele osób po toksycznych związkach doświadcza tego typu „luk pamięciowych”, szczególnie jeśli przez długi czas żyły w napięciu, lęku i w poczuciu winy.
Problemem staje się teraz to, że Twoja obecna partnerka próbuje „zrekonstruować” Twoją przeszłość kawałek po kawałku, nie zostawiając przestrzeni na teraźniejszość. To zachowanie może wynikać z jej lęków, braku poczucia bezpieczeństwa lub własnych doświadczeń z przeszłości — ale prowadzi do wypaczenia relacji.
Kiedy związek koncentruje się głównie na „przesłuchiwaniu”, „udowadnianiu” i „szukaniu potwierdzeń”, nie ma już miejsca na kontakt emocjonalny, autentyczność, zaufanie. Zaczynasz żyć nie w relacji, ale w procesie obrony i autokorekty.
Zacząłeś dopasowywać się do jej oczekiwań, mówić to, co chciała usłyszeć, rezygnować z własnej pamięci i tożsamości — wszystko po to, by „zakończyć temat”. Tylko że ten temat nie kończy się, bo nie chodzi już tylko o Twoją przeszłość, ale o coś głębiej zaburzonego w dynamice między Wami.
Co możesz zrobić teraz:
Potrzebujesz granicy wokół przeszłości. Przeszłość to nie teren wspólny do niekończącej się eksploracji. To Twoje doświadczenie, Twoja interpretacja, Twoje rany. Masz prawo nie pamiętać, masz prawo nie chcieć tego analizować codziennie.
Terapia indywidualna dla Ciebie. Pomogłaby uporządkować, co naprawdę wydarzyło się w tamtym związku, jakie mechanizmy w Tobie się uruchamiają i jak stawiać zdrowe granice teraz.
Terapia pary — ale tylko pod jednym warunkiem: że temat Twojej przeszłości nie będzie jedynym przedmiotem spotkań. Jeśli partnerka nie będzie gotowa pracować nad zaufaniem tu i teraz, żadne „zeznania” nie wystarczą.
Uznaj, że nie wszystko da się wyjaśnić. A nawet jeśli by się dało — pytanie brzmi: po co? Czy to jest naprawdę po to, żeby zbudować coś razem, czy żeby mieć kontrolę?
Dopóki jesteś w relacji, w której nieustannie próbujesz się „oczyścić” z czegoś, co nie jest już częścią Twojego życia, nie masz szansy żyć naprawdę. Partnerstwo wymaga wzajemności i odpowiedzialności za to, co dzieje się dziś.
To, że Twoja obecna partnerka ma swoje lęki — nie oznacza, że masz obowiązek je nieustannie uspokajać kosztem samego siebie.

Zobacz podobne
Dzień dobry. Moje życie z mężem zamieniło się w koszmar. Mąż okłamuje mnie na każdym kroku- wymyśla historie na poczekaniu. Kłamie w mniej i bardziej ważnych sprawach. Mam wrażenie, że cała jego osoba jest jedną wielką mistyfikacją. Okłamał mnie odnośnie do swojego wykształcenia, odnośnie do przeszłości swojej, podróży, pieniędzy, rodziny, swoich chorób. Te wszystkie kłamstwa wyszły po czasie. Okłamał mnie w sprawie swoich długów, wykorzystał do spłaty tych długów moje oszczędności z czasów panieńskich-okradając mnie z wszystkich oszczędności i twierdząc, że te pieniądze są u niego na koncie i w momencie, kiedy musiałam je podjąć i naciskałam, to kłamał w żywe oczy, że jest awaria banku, nie może wybrać tych pieniędzy i wreszcie po przyciśnięciu do muru przyznał, że ich nie ma. Miałam sytuację podbramkową, musiałam sięgnąć po swoje oszczędności, których nie ma, bo mąż okłamywał mnie 3 lata i od 3 lat tych pieniędzy nie było. W zasadzie nie wiem, co jest prawdą, a co nie. Podkrada mi pieniądze i twierdzi, patrząc mi w oczy, że zgubiłam. Znajduję marihuanę pochowaną po kątach, to jest oburzony, bo to nie jest jego oczywiście. Proszę o pieniądze na rachunki (bo płacę ja) to nigdy nie ma, zawsze wymyśla jaka datę, kiedy je da i nigdy nie daje. Wymyśla terminy i nigdy ich nie dotrzymuje. Najgorsze, że kłamie i przechodzi nad tym, jak wychodzi prawda na jaw, do porządku dziennego, nie ma żadnych wyrzutów sumienia. Nie powie nawet słowa przepraszam. Ja się zastanawiam, czy to nie jest objaw choroby. Ja jestem już zmęczona jego kłamstwami, sama brzydzę się kłamstwem i nie rozumiem jak można ciągle oszukiwać i kłamać i nie mieć nawet wyrzutów sumienia. Na moich barkach spoczywa wszystko- mąż nie chce robić nic: nawet po sobie nie sprząta, nie płaci rachunków, nie robi zakupów, nie chce zajmować się swoim dzieckiem. I ciągle kłamie. Czy jest dla nas jakaś szansa, czy zostaje tylko odejście i rozwód?


