Left ArrowWstecz

Witam. Otóż mam problem z moim 5-letnim synkiem.

Witam. Otóż mam problem z moim 5-letnim synkiem. Dostaje ataków złości. Nie potrafii okazać szacunku do nikogo. Mnie traktuje, jak służącą, jak nie dostanie i nie zrobię, co chce to pluje i język wytyka. Z czasem po ataku przychodzi i się przytula i mówi moja mama. Nie wiem czy to ma wpływ, że mój mąż jest alkoholikiem i przemocowcem. Teraz go nie ma, bo ma zakaz zbliżania. Nie wiem, co mam zrobić. Proszę o pomoc.
User Forum

Agnieszka

1 rok temu
Martyna Siecla

Martyna Siecla

Dzień dobry, Z informacji, jakie Pani zawarła, mogę przypuszczać, że sytuacja, w jakiej się Pani znalazła z synkiem nie jest łatwa. Przemoc i nadużywanie alkoholu w środowisku, z pewnością nie wpływają pozytywnie na funkcjonowanie dziecka, ani też dorosłego. Zachęcam do umówienia się na konsultację z psychologiem, ponieważ może być ona wspierająca zarówno dla Pani, jak i dziecka, a dodatkowo umożliwi ustalenie indywidualnych zaleceń i wskazówek.  

1 rok temu
Dorota Kuffel

Dorota Kuffel

Dzień dobry,

jeśli mąż ma zakaz zbliżania się, to musiał używać przemocy. Dla dziecka tego typu doswiadczenia są bardzo obciążające. Dla Pani z pewnością też. Serdecznie polecam skorzystanie z konsultacji lub terapii z psychoterapeutą. W dzieciach zawsze krystalizują się problemy dorosłych, których nie pomieszczają. Coś, co przekracza zasoby dorosłych, będzie przekraczało zasoby dzieci kilkukrotnie bardziej.

Pozdrawiam

Dorota Kuffel 

 

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Czy psychiatra/psycholog może powiedzieć o tym moim rodzicom (mamie)?
Czy psychiatra/psycholog może powiedzieć o tym moim rodzicom (mamie)? Od kilku lat mam problemy, które utrudniają mi życie. Parę miesięcy temu poznałam osobę (bardzo toksyczną), która jest jak "wampir energetyczny". Bardzo się przywiązałam, wręcz uzależniłam od tej osoby, na tyle, że jak się jej znudziłam i mnie zostawiła, to nie widziałam co z sobą zrobić, mój stan się znacznie pogorszył. Choć wiem, że nic złego nie zrobiłam, to jednak całą winę biorę na siebie. Czuję się źle z tym, że mnie zostawiła, zaczęłam się krzywdzić fizyczne (sh) i psychicznie (wyzywam siebie od najgorszych, powtarzam sobie, że to moja wina i jestem bezwartościowym g*wnem, itd.), a to wszystko dlatego że jestem "niewystarczająca" i mam poczucie że na to zasłużyłam. Moja mama wiedziała o niej, jednak nie była świadoma, że mnie niszczy psychicznie, ja sama nie widziałam, albo przynajmniej nie chciałam się dopuścić do tej myśli, bo nie chciałam jej stracić. Zerwała ze mną kontakt i wymieniła mnie na "lepszy model", bardzo mnie skrzywdziła i zostawiła z pociętymi rękoma, a jednak cały czas o niej myślę, tęsknię za nią. Problem tkwi głębiej, bo nie byłyśmy tylko "przyjaciółkami", my byłyśmy w związku o którym prawie nikt nie wiedział i do tej pory tak jest. Bardzo mi zależy żeby poza osobami które wiedzą, nikt inny się nie dowiedział. Zaczęłam się o to martwić, bo za jakiś czas jadę na spotkanie właśnie z psychiatrą, będzie zadawać masę pytań, a ja znając siebie, wybuchnę emocjonalnie i powiem za dużo czy coś. A ta osoba o której napisałam powyżej jest głównym powodem pogorszenia mojego obecnego stanu. Jak moja mama zobaczyła moje blizny to odbyła ze mną długą rozmowę, obiecałam że tego nigdy więcej nie zrobię, ale co z tego jeśli cały czas o tym myślę, a wręcz mam ochotę odebrać sobie życie. Wiem jakie są zasady i to że mam myśli nie te to lekarz powie mojej mamie, ale czy powie o moim związku? Czy ma prawo i czy musi? Bardzo mi zależy żeby to zostało między nami, ale boję się że poinformuję moją mamę. Ona wie, że to wszystko się dzieje z powodu tej osoby, ale jakoś nie bardzo bym chciała żeby dowiedziała się że była moją dziewczyną.
Moczenie się w nocy u dwunastolatka - jak mu pomóc?
Mam syna dwunastoletniego, który moczy się w nocy. Jest leczony u urologa. Niestety bez efektów. Prawdopodobnie chodzi tu o to że on nie czuje że mu się chce sikać. Ale to też nie jest pewne bo są sytuacje kiedy syn potrafi wstać san w nocy pójść do WC. Np wtedy gdy jesteśmy na wakacjach i czuję presję że nie może się poszukać. Ja osobiście myślę, że siedzi to w jego głowie. Jak mogę mu pomóc? Czy terapia mu pomoże?
W dzieciństwie wielokrotnie składałem wizytę u różnych psychologów. Przede wszystkim moja najbliższa rodzina zarzucała mi w tym czasie, że mówię nie tylko mało, ale i cicho oraz to, że „uciekam tam, gdzie nie powinien uciekać” (na przykład najbliżsi obawiali się, że wyjdę na ulicę i będę histeryzował na oczach groźnego psa). W wieku 11-12 lat otrzymałem dokument, z którego miałyby wynikać moje wady takie jak nieumiejętność układania prostych, logicznych i spójnych zdań czy też zaburzenia ruchowe mojego ciała (nogi, ręce, głowa, itp.). Ten istotny punkt zaczepny całego dokumentu udało mi się odtworzyć go dopiero po kilkunastu latach, ponieważ to zaświadczenie po prostu zaginęło aniżeli trafiło do szkoły, jednak nie otrzymałem w ogóle kopii oryginalnego dokumentu. Z mojego punktu widzenia chodzi prawdopodobnie o dyspraksję (dziennika objawów nie prowadzę, ale pamiętam wiele takich przypadków). Dodatkowo w ostatnich latach chodzę do lekarza, który zleca mi EKG. Praktycznie wszystkie dokumenty z wynikami EKG obrazują tą samą dolegliwość – szybsze bicie serca. I to raczej się nie zmieni prędko, mimo chęci dostosowania się do większości zaleceń lekarza (np. bardzo mocne ograniczenie spożywania napojów energetycznych). Poważniejszych problemów z sercem nie mam, co potwierdza to, iż w związku z tym nie była konieczna wizyta w szpitalu. Jestem osobą mocno introwertyczną, praktycznie od początku nauki odrzucaną przez innych, często też nękaną i „segregowaną” z przyczyn niezależnych nawet od samego siebie. Podstawówka, gimnazjum, szkoła średnia i studia – nie miałem szans na odnalezienie i utrzymanie znajomych, byłem tylko „statystą” w oczach uczniów, być może też nauczycieli. PYTANIE ZASADNICZE: Proszę wskazać prawdopodobieństwo, z jakim mogę zostać dopuszczony do wyrobienia prawa jazdy z takimi dolegliwościami? (tj.: objawy charakterystyczne dla zaburzenia dyspraksji, problemy z sercem, charakter introwertyczny)
Od dawna, jeśli nie nawet odkąd pamiętam, mam problem z relacjami, lękiem. Mam dopiero 16 lat
Dzień dobry, od dawna, jeśli nie nawet odkąd pamiętam, mam problem z relacjami, lękiem. Mam dopiero 16 lat, poznaję świat, ale to mocno utrudnia mi życie. Mianowicie zawsze jak kogoś poznaję, bądź nawet przy bliskich, czuję się jakby ludzie mieli mnie porzucić, mam wrażenie, że ich zanudzam, męczę czy cokolwiek. Czuję się praktycznie cały czas ciężarem dla innych, choć świadomie wiem, że tak nie jest. Również nie potrafię nawiązać relacji z ludźmi, ciągle się obawiam, że ta osoba sobie żartuje i mnie zostawi. Prawdopodobnie wiem, skąd może się to brać (matka mnie porzuciła jak byłam mała, a ojciec powiedział mi jak miałam 7 lat, że jeśli się nie zmienię to porzuci nas tak samo jak ona), jednak nie wiem, jak sobie pomóc. Te myśli są strasznie natrętne i ciągle wracają. Również mam olbrzymie wahania emocjonalne, o drobną rzecz potrafię się popłakać i czuję się od razu beznadziejnie, choć wcześniej było dobrze. I czasem w ułamku sekundy z dobrego stanu wpadam w takie coś, zdarza się, że mam wtedy myśli samobójcze (ale tylko myśli, nie zrobię tego nigdy, bo poza tym czuję sens życia, kocham pomagać i nie ma mowy o depresji, to tylko w danej chwili tak myślę, jak jestem pod wpływem emocji). Kompletnie nie panuję nad sobą, jak wpadam w złość to na całego, w smutek, radość i wszystko tak samo. W danej chwili żyję tylko tą emocją i potem dopiero jak to mija, analizuję swoje zachowanie i żałuję pewnych czynów. Również miewam ataki paniki, czuję się wewnętrznie osamotniona. Niby mam ludzi mi bliskich, ale nie czuję w nikim wsparcia, czuję się niezrozumiała i samotna. I to nie tak, że cały czas, tylko wiem, że to we mnie siedzi i w losowych momentach ze zdwojoną siłą się ujawnia. Też mam niezdrowe zachowania na tle nerwowym, nieświadomie obgryzam paznokcie, wyrywam je, obgryzam skórki do krwi, zdrapuję strupki paręnaście razy (mam od tego dużo blizn, bo od małego tak robię) i nie potrafię z tym przestać, bo robię to nieświadomie. Nie wiem, podejrzewam u siebie borderline, ale nawet jeśli, to nie wiem jak sobie z tym pomóc. Również mam co jakiś czas wrażenie bycia śledzonej, zamykam oczy jak wchodzę do ciemnych pomieszczeń, bo boję się, że coś tam jest a jeśli zaatakuje, to chociaż tego nie zobaczę, śmieję się z tego potem, ale i tak jest to przerażające w danej chwili. I trochę ponad miesiąc temu zaczęłam zbyt intensywnie reagować na nagłe głośne dźwięki, a zwłaszcza wrzaski, krzyki. Jak nauczyciel uderzy dłonią o stół, to już staję się nerwowa, czuję łzy w oczach i nie umiem ich powstrzymać. I potem przez resztę dnia jestem mocno rozchwiana emocjonalnie i co chwilę bez powodu lecą mi łzy. Już nie mówiąc o krzykach, nawet nie bezpośrednio na mnie. Wydaje mi się, że może być to trauma, wychowałam się w trochę ciężkich warunkach, wrzaski, policja to była norma jak byłam w przedszkolu, a po rozwodzie rodziców tato bardzo często krzyczał i unosił się o byle co, zdarzała się delikatna przemoc psychiczna, fizyczna (już teraz nie, kocham go, ale i tak skutki się teraz odbijają. A, i mam wrażenie, że mogę mieć parentyfikację). Bardzo proszę o jakąś radę, bo to wszystko mnie wyniszcza. I dziękuję za pomoc.
Jestem bardzo wrażliwa, naiwna, łatwo mnie wykorzystać, ale też trzeba wiedzieć jak.
Jestem bardzo wrażliwa, naiwna, łatwo mnie wykorzystać, ale też trzeba wiedzieć jak. Bardzo dużo osób w tym moi najbliżsi, skrzywdzili mnie (szantaż emocjonalny,..., czy molestowanie (przez konkretną osobę)). To wszystko głównie działo się podczas pandemii. Pogorszyły mi się oceny, samopoczucie i ogl z takiej energicznej, optymistycznej, kreatywnej dziewczyny zmieniło się na takie pudełko bez dna. Nie wiem, jak inaczej to określić - bardzo często mylę rzeczywistość ze snem/moimi myślami/fikcyjnym światem, mam wrażenie często, że to, co się w danej chwili dzieje to nie jest prawdziwe, albo że czas inaczej płynie (zbyt wolno jak wejdę w taki jakiś stan, a kiedy z niego wyjdę, to mam wrażenie, że za szybko). Nieustanne poczucie pustki, nic dosłownie nic nie czuję. Często mam wrażenie, jakbym się zaczynała dusić (mam problem z oddychaniem czy przełykaniem, z niewiadomego powodu), albo jakby mnie coś przygniotło (czuję się strasznie ciężka), praktycznie cały czas mam wrażenie jakbym była na jakiś prochach (kręci mi się w głowie, jestem zmęczona nie zależnie jak długo lub krótko śpię, mdłości, bóle głowy, wszystko potrafi mi wirować przed oczami albo się po prostu rusza (odsuwa/przysuwa, zmniejsza/zwiększa)). Boli mnie bardzo często brzuch (ciśnie). Około 3 lata temu znienawidziłam siebie - wygląd, charakter, no wszystko. Cały czas zazdrościłam moim rówieśnikom dosłownie wszystkiego. Znienawidziłam się na tyle, że przyśniło mi się, jak umieram w bardzo bolesny i dość długi sposób (jakbym czuła, że właśnie na to jedynie zasługuje) i od tamtego czasu zasłaniam się (nie świadomie/automatycznie) lepszą wersją siebie, która nie istnieje i nie zaistnieje (mam całkowicie inny charakter, budowę ciała, głos, WSZYSTKO). Często też wyobrażam sobie śmierć, albo cierpienie moich bliskich (tak jakbym im tego życzyła, a ja często nie robię tego świadomie, po prostu myśli same mi się nasuwają) lub swoją. Nie potrafię się skupić i mam problemy z pamięcią (wszystko pamiętam jak przez mgłę), nie potrafię powiedzieć, co robiłam wczoraj, nawet godzinę temu (muszę się intensywnie zastanowić/skupić, żeby sobie przypomnieć, albo wszystko poukładać ). Nie lubię, jak ktoś zadaję mi dużo pytań, bo nie umiem się wysłowić/opisać, albo określić, o czym myślę. Gadam do siebie często (bardziej do głosu w swojej głowie, albo ludzi, których obok mnie nie ma, ale istnieją i nie mówię jedynie o wymyślaniu scenariuszy). Często mam wrażenie, że jestem obserwowana, nie czuję się bezpiecznie, codziennie mam takie mini ataki paniki - duszności, przyśpieszone tętno, potliwość, wspomniane wcześniej mdłości i zawroty głowy, drżenie (nie widać tego, ale ja czuję, jak się trzęsę w środku, czasem tak bardzo, że ciężko mi coś utrzymać w rękach), nie czuję się zrozumiana i mam wrażenie, że wszyscy są negatywnie do mnie nastawieni. W grudniu zaczęłam się se!f h@rmow@ć, przestałam, jak mama zobaczyła i minęły prawie dwa miesiące. Znalazłam parę godzin temu ostrze od temperówki, którym sobie robiłam krzywdę i nagle nabrałam giga ochoty znowu to zrobić, poddałam się pokusie i zrobiłam sobie trzy kreski, poczułam dziwną satysfakcję (nie jestem masochistką, bo nie przepadam za uczuciem bólu). Ja od zawsze tłumie w sobie emocję - złość, smutek, itd. ale zawsze trzymałam to w sobie, jak przestałam czuć cokolwiek to zaczęłam być bardziej obojętna, ale jednak bywały sytuację wywołujące u mnie stres, niepokój, itd. i choć nie okazywałam tego, albo nie czułam jakoś specjalnie, to jednak czułam, że to we mnie siedzi (czułam ciężar przygniatający mnie psychicznie). Nie płacze, często czuję, że potrzebuję, ale nie potrafię, jak mi się chcę płakać to albo zbiera mi się Jedynie do powieki, albo zaczynam się śmiać. Jakiś czas temu powróciły moje tiki nerwowe z czasów przedszkolnych/klas 1-3, albo po prostu jakieś moje takie dziwne zachowania (np. muszę przejść obok konkretnej strony słupa, albo muszę stać w odpowiedniej odległości czy z odpowiedniej strony kogoś, bo inaczej robię się nerwowa i czuję się zagrożona). Jestem wrażliwa na hałas (nie lubię, jak ktoś bardzo głośno mówi, bo mnie zaczynają boleć uszy i robi mi się słabo). Nie wiem, co jeszcze dopisać, to są takie najważniejsze rzeczy. Przepraszam za tak długi opis, nie chciałam opuścić czegoś ważnego.
Dziwne zaburzenia lękowe u 15-latka: nagły lęk przed morzem i odkurzaczem - jak pomóc?

Mam 2 problemy z moim 15-letnim synem. Otóż cierpi on na dziwne zaburzenia lękowe. 
1. Lęk przed morzem (od 3 lat). Syn od dziecka bardzo często bywał nad morzem — szacunkowo około 30 razy. Przez wiele lat nie miał żadnego problemu z wodą ani plażą, chętnie uczestniczył w kąpielach i spacerach, kochał wyjazdy nad morze. Około 3 lata temu zaczęło się od lekkiego niepokoju przy morzu (niechęć do wchodzenia do wody, napięcie). Z każdym kolejnym wyjazdem lęk narastał – aż do obecnego momentu, w którym pojawia się panika nawet przy rozmowie o wyjeździe nad morze. Nie wskazuje konkretnej przyczyny – nie pamięta, by coś złego się wydarzyło. Reakcja ma obecnie charakter silny – unika tematu, reaguje lękowo na zdjęcia morza, plany wakacyjne. 
2. Lęk przed odkurzaczem (nowy objaw). Około 2 tygodnie temu pojawił się nagle silny lęk przed odkurzaczem. Wcześniej nie miał z nim żadnych problemów — wręcz przeciwnie, często sam odkurzał lub był obok, gdy ktoś odkurzał. Teraz mówi, że „boi się” odkurzacza, unika pomieszczenia, gdy odkurzacz jest włączony, wychodzi z domu na wiele godzin po tym jak włączam odkurzacz. Nie ma nadwrażliwości słuchowej (lubi głośną muzykę), nie ma diagnozy ze spektrum autyzmu. 
Poza tymi dwoma lękami syn funkcjonuje normalnie. Chodzi do szkoły, uczy się ponadprzeciętnie, ma znajomych, nie wycofuje się z życia towarzyskiego. Nie zauważyliśmy wyraźnych objawów depresji, problemów ze snem czy odżywianiem. Jedyne, co nas niepokoi, to narastający lęk w jednej sferze i nagły lęk w drugiej. 
Chciałbym wiedzieć, co mojemu synowi dolega i jak to leczyć.

TW: samookaleczenie. Dlaczego mój mózg planuje blizny samookaleczania z wyprzedzeniem? Czy to normalne?

TW: samookaleczenie

 

Czemu mój mózg musi mieć zaplanowane wcześniej, gdzie będą blizny po samookaleczaniu na rękach. Planuje, gdzie dokładnie mają być, na ileś ran do przodu. Nie mam pojęcia czemu i czy to jest chore i o co mi chodzi, ale chorobliwie na to patrze

Zerwałem kontakt z kolegą i nie potrafię zrozumieć co się dzieje, że człowiek tak bardzo potrafi się zmienić, o 180'.
Witam, mam znajomego Adama. Coś mu się zrobiło i zmienił mu się całkowicie kompas moralny. Jako dziewiętnastolatek, znam go od dawna jako młodszego kolegę, teraz jest zarozumiałym, podłym człowiekiem , kiedyś był wrażliwy jak otwarta rana, a teraz jedyne co to kogoś opluć okraść z pieniędzy itp. Dawniej bał się ,,zagadać” do kogokolwiek a tym bardziej do dziewczyn, zawsze pytał mnie jako osoby starszej, a teraz normalnie idzie do pierwszej lepszej dziewczyny i w 20 minut potrafi ją tak zmanipulować, że idzie do łóżka mimo. Nigdy nie palił papierosów ani vapeów (e papierosów) i nie zamierzał, a teraz robi parowóz z siebie i pali bardzo dużo. Wyzywa mnie, gdy powiedziałem, że czytam sobie Wykop lub Onet od ,,ludzi co się zatrzymali między 2010 a 2015 roku”, dawniej zachowywał kulturę osobistą, teraz klnie jak szewc. Nie rozumiem, co go tak zmieniło, wcześniej był bity przez ojca alkoholika i był bardzo inteligentny, bo mówił o tym, jak trudno wyjść z patologii, pisał bloga na blogspocie jak miał 15 lat, mówił o tym, że nigdy nie kupi alkoholu, wyzywał, że to złe i niszczy ludzi, a teraz normalnie idzie po piwo bezalkoholowe, a nawet już sprzedają mu bez 18-astki wódke ( mimo, że 18 lat ukończył w tym miesiącu) w sklepach, bo zastrasza nożykiem, z osoby co lubiła muzykę klasyczną i dającą do myślenia (rap) soutchbluntsystem (nie wiem czy dobrze napisałem, to ten co rapował 'była chłodna') o wychodzeniu z patologi i mówił, że próbuje prawa przyciągania, a nawet kupił za ostatnie pieniądze książki o psychologi i rozwoju osobistym w wieku 14-16 lat, słuchał innych osób o tym, jak miał ciężko, znał osoby, co mają podobnie, a teraz je opluł i zamiast tego rapu słucha jakichś ,,bambi”albo drillu. Prosiłbym o odpowiedź kogoś z psychologów, który miał podobny przypadek. Zerwałem z nim kontakt i myślę, że to dobra decyzja, ale dalej mam myśli na temat tego, co go tak zmieniło. Czy on od zawsze miał takie alterego i udawał, czy ktoś go w to wprowadził, bo szczerze nie rozumiem takiej transformacji człowieka z gościa z problemami, który czasami mówił niczym psycholog i dawał elokwentne wykłady, mówił o wartościach ludzi, o biedzie, że ciężko się wydostać itp wyzywał, że influencerzy psują ludzi, a teraz sam chce nim być. Powie mi ktoś co go tak zmieniło, chętnie bym się dowiedział, bo z osoby, która ciągle płakała i zachowywała się wrażliwie i depresyjnie, interesował się lutowaniem i naprawą telefonów pc i ogólnie elektroniką, stał się taki chamski człowiek.
Czy duża agresja u chłopca w 1 klasie to może być zaburzenie?
Witam, czy chłopiec w 1 klasie, który kopie w twarz drugiego chłopca, rzuca na ścianę tak że nabija dużego guza temu drugiemu a mojemu synowi jest normalny czy może mieć jakieś zaburzenia? Matka oczywiście nie wierzy, że to zrobił, pani wychowawczyni miała dzwonić do rodziców ale stwierdziła, że lepiej będzie gdy chłopak sam się przyzna. Tak się się przyznał, że powiedział że to zrobił niechcący i że ręką. A kolega syna widział, że tamten go kopnął. Czy iść do pedagoga? Czy poprosić wychowawcę by porozmawiała z rodzicami? Pozdrawiam
Jak pomóc 10latce która pokryjomu podjada slodkosci i wynosi pienadze z domu aby je kupic?
Dziecko niespełna 2 lata. Kontakty w sądzie wskazują że musi jeździć do ojca. Dziecko jak przyjeżdża ojciec, wpada w histerię
Dziecko niespełna 2 lata. Kontakty w sądzie wskazują że musi jeździć do ojca. Dziecko jak przyjeżdża ojciec, wpada w histerię i nie chce nawet na niego spojrzeć. Potrafi wymiotować ze stresu/strachu. Czy wywożenie go na siłę do obcego miejsca bez matki przyniesie w przyszłości skutki o podłożu psychicznym? Typu brak zaufania, obniżone poczucie bezpieczeństwa itd? Proszę o poradę, bo sąd nie słucha i nie chce się przychylić do moich błagań. Badania przez psychologów sądowych były wykonywane i potwierdzają poważny płacz dziecka, co sąd niekoniecznie obchodziło.
Dzień dobry, mama 14 lat, depresję lekową, derealizacje i fobię społeczną.
Dzień dobry, mama 14 lat, depresję lekową, derealizacje i fobię społeczną. Od września czeka mnie pójście do liceum i ze względu na moje dolegliwości, bardzo się boję. Moja przyjaciółka idzie do innej szkoły, więc jestem skazana na szukanie nowych koleżanek. Na samą myśl ściska mnie w jelitach, szybko bije mi serce i robi mi się zimno. Są wakacje, a ja nie mam motywacji. Biorę leki i już jest okej, ale często spędzam czas przed telefonem. Niby robię codzienne czynności, lecz mój czas przez telefonem wynosi średnio 5-6 godzin. Staram się go odkładać, ale gdy znowu zaczynam czuć lęk, drżenie ciała i strach przed nową szkołą, to biorę telefon, żeby jakoś przekierować uwagę.
Jak wspierać córkę z zaburzeniami dysocjacyjnymi? Ataki, terapia i brak kontaktu

Moja córka ma stwierdzone zaburzenia dysocjacyjne. Ma 14 lat. Ataki są nie wiadomo kiedy. Dzisiaj np. nie mogłam córki dobudzić, a po chwili miała hiperwentylacje, a potem odleciała. Bez kontaktu. Jest w psychoterapii, ale bardzo ciężko znaleźć nam pomóc osoby, która z takimi atakami miała.do czynienia. Córka nie pamięta niczego i nie wie, kiedy taki atak nastąpi. Proszę o pomoc, co możemy zrobić jeszcze, by mogła prowadzić normalne życie.

Córka nie chce wrócić do przedszkola, bardzo płacze, mówi, że jest jej tam niedobrze.
Witam. Zacznę od tego, że córka ma 5 lat. Ogólnie jest dzieckiem wycofanym, bojącym się nowych rzeczy, nowych wyzwań, nowych ludzi. Obawiałam się jej pójścia do przedszkola, ponieważ przez 4 lata była tylko i wyłącznie przy nas/rodzicach. Absolutnie z nikim innym nie chciała zostać sama. Ku naszemu zdziwieniu od września bez żadnych oporów zaczęła chodzić do przedszkola. Wracała szczęśliwa i zadowolona. W między czasie bywały różne przykre incydenty, ponieważ, np. w ramach profilaktyki po dzieci przychodziła Pani logopedka, żeby ogólnie sprawdzić, po prostu sprawdzić mowę dziecka. Albo przychodziła Pani doktor, żeby sprawdzić kręgosłup czy stopy dziecka... Córka wtedy reagowała panicznym płaczem. Jednak wracała do przedszkola. Oczywiście w domu tysiąc pytań czy na pewno nikt już po nią nie będzie przychodził (logopedka/ doktorka) . Później sytuacja znów dosyć się uspokoiła. Poważny kryzys zaczął się po feriach. Długa przerwa chyba nie pomogła. Córka kilka dni na siłę i przy porannych mega płaczach zostawała w przedszkolu. Ale kryzys zaczął się nasilać, zaczęła mocno krzyczeć płakać i cała się trząść rano, kiedy miała wychodzić do przedszkola... i tak do tej pory już do niego nie chodzi. Mówi mi: "jutro już pojdę" po czym rano i tak płacze. Zapytana o powód, dlaczego ... Mówi, że w przedszkolu jest jej niedobrze i boi się, że nas nie ma i nie będzie się mogła wtedy do nas przytulić, a jak płacze to Pani na nią krzyczy.
Co mi jest ? Co mam w takiej sytuacji zrobić? Ciężko mi to ubrać w słowa, dlatego mam nadzieję, że uda mi się dobrze przedstawić problem. Zacznijmy od tego, że mam 14 lat. Od ok. 4 lat mam coraz większe problemy z komunikowaniem się z innymi, często nie rozumiem intencji ludzi, nie rozumiem innych i zauważyłam, że często inni nie rozumieją mnie, nie odnajduję się w społeczeństwie, jak jestem w większej niż 3 osobowej grupie czuję się przytłoczona, boję się ludzi. Nie lubię wychodzić z domu, staram się za wszelką cenę tego unikać. Z jednej strony czuję się samotna, a z drugiej nie zależy mi na utrzymaniu jakiej kolwiek relacji, to mnie męczy. Ostatnio w ogóle mi nie zależy, najchętniej to bym tylko spała, albo się zabiła. Z wielkim wysiłkiem wstaje i robię co każą, nie czuję się odpowiedzialna za cokolwiek czy kogokolwiek. Mam problemy z pamięcią i koncentracją, to jeszcze bardziej wszystko utrudnia, mam problemy ze skupieniem się na jednym i często nie kończę zadań czy jakiś czynności (to utrudnia uczenie się czy nawet nie jestem w stanie przesłuchać do końca utworu), albo robię je nie dokładnie. Nie mam hobby, ani zainteresowań. Zero motywacji, czy jakichkolwiek chęci do życia. Często mam wrażenie że udaję kogoś. Nie wiem kim jestem, a wszyscy każą mi decydować kim będę (muszę wybrać liceum). Aktualnie jestem na ed, nie chodzę do szkoły i niech tak zostanie (bardzo źle się czuję wśród innych, już nie miałam siły chodzić do szkoły stacjonarnej, wzrok moich rówieśników wystarczył, żebym poczuła się zagrożona). Cały czas odczuwam stres i niepokój, co prowadzi do ciągłego bólu głowy, mięśni, złego samopoczucia. Jestem ciągle przygnieciona poczuciem winy i pustki, to mnie wykańcza. Czuję się obrzydliwa i odpychająca, nienawidzę siebie, nic mi nie wychodzi, wszystko robię źle. Strasznie się męczę, już nie wiem co zrobić. Moja mama zwłaszcza w tym roku szkolnym przyczepia się do mnie cały czas. Tak jak już pisałam mam giga problemy z pamięcią i koncentracją, cały czas chcę mi się spać, często mnie boli głowa, nic mi się nie chcę, itd. nie jestem w stanie odpowiedzieć na najprostsze pytania typu - co wczoraj robiłaś? Co wolisz? Cały czas odpowiadam nie wiem, albo na poczekaniu wymyślam coś, żeby inni zostawili mnie w spokoju i nie kontynuowali rozmowy. Nie lubię wchodzić w dyskusje, nie zależnie od tego czy mam czy nie mam racji to zawsze przytakuje, nie mam zdania, jestem jakby typem uległym? No mam problemy z byciem asertywnym. Mówią, że się w sobie zamknęłam, mają rację, ale to dlatego że nie czuję się zrozumiana i bezpieczna, kiedy się przed kimś otworzę, później tego żałuję. Mam wrażenie jak z kimś rozmawiam o takich prywatniejszych sprawach/o tym co czuję to każdy patrzy się na mnie jak na atencjuszke, mam wrażenie że inni myślą, że ja symuluje, źle się z tym czuję. Byłam już u psychologa, ale było to samo, żałowałam każdego słowa, może przez sposób w jaki się na mnie patrzyła Pani psycholog, albo no nie wiem. Moja mama powiedziała, że mam zacząć z nią rozmawiać, że do psychologa zapiszę mnie kiedy indziej, a teraz mam pogadać z nią, tyle że ja nie potrafię. Nie umiem rozmawiać o swoich uczuciach, o tym co myślę, zwłaszcza z moją mamą. Zawsze (nawet jeśli to zwykła rozmowa) się denerwuje, czy nawet zaczynam płakać kiedy z nią gadam, nie wiem co zrobić, do kogo się zgłosić. Nigdy nie używała wobec mnie przemocy ani fizycznej jak i psychicznej (chyba), to dlaczego się jej boję? Mówi, że nie posiadanie własnego zdania jest złe i powinnam popracować nad asertywnością, a nawet powinnam być bardziej egoistyczna - skupić się na sobie i dążyć do celu. Spoko tyle, że jedynym moim celem jest zniknąć z tego świata, więc jak będę miała tylko odwagę to to zrobię. Stąd moje pytanie, bo jednak ciężko jest powiedzieć kobiecie która dała mi życie, że już go nie chcę.
Syn nie chce mi się przyznać, że jest gnębiony.

Pewna matka z klasy mojego synka zadzwoniła do mnie, że mój syn jest gnębiony od pewnego czasu. Syn nic mi w domu takiego nie opowiada. Co w związku z tym mam zrobić? Syn nie chce się otworzyć, na pytanie czy chce zmienić szkołę odpowiada, że nie. Co mam robić?

TW. Kryzys suicydalny, jestem w 5 klasie - mam apatię, nudzę się, widzę życie szaro.
Dzień dobry. Chodzę do 5 klasy(rocznik 2012) i chce ,aby moje życie już się skończyło. Nie mogę sie zabić ,bo boje sie tego,co po będzie sie dziać tutaj na ziemi po mojej śmierci. Pewnie będą chodziły jakieś plotki itd...i właśnie tego sie boje. Na ten moment nie pamiętam, jak sie to zaczęło(na pewno przynajmniej rok temu),bo postanowłiam o innych problemach zapomnieć(nie przejmować sie),bo i tak mnie zaraz nie będzie. Miałam sie zabić 30 marca(niedawno),ale nie doszło do tego. Miało to sie stać w nocy(poza domem),ale porę przespałam i wcześniej przemyślałam to i zaczęłam sie bać właśnie tego co tu prawdopodobnie się stanie po tym. Teraz wszystko jest mi obojętne i na nic nie zwracam uwagi,bo myślę, że może zrobie to nie przejmując sie ,co po tym sie stanie. Udaje, że wszystko jest dobrze. Oczywiście z pozoru jest dobrze. Wcześniej często byłam smutna i starałam sie to ukrywać itd... Było tego dość dużo i nie chce mi sie wymieniać. W głębi serca nadal to wszystko czuję, ale tak jak już powiedziałam wcześniej. Jedyne co widzi otoczenie, to mój brak apetytu. Mój umysł generalnie jest w słabej formie, w porównaniu do poprzedniej...o połowę gorzej. Ze skupieniem słabo. Ostatnio był konkurs kangur matematyczny i zrobiłam tylko kilka zadań, bo na resztę nie miałam siły i nie mogłam usiedzieć. Największym obecnym problemem jest moje nudne życie szkolne.(wcześniej też inne,ale jak juz wcześniej wspomniałam). Koleżanki i koledzy mnie nie interesują i wszystkie znajomości, które zawarłam wcale nie są mi potrzebne. W szkole za łatwo wgl jest. Nie lubię sie uczyć ,zbrzydło mi to i nie mam już żadnych zainteresowań. Nic, a szczególnie ta szkolna "nauka" (łatwizna),nie daje mi szczęścia. Fajnie byłoby, jakby wszystko było 2 razy trudniejsze i doszłaby filozofia. Lubię takie trudne rozważania, ale skończyłam to w połowie lutego, w tym momencie, gdy było tragicznie z moim psychicznym samopoczuciem. W szkole oceny mam takie różne. Nie mogę powiedzieć, że wszystko umiem, bo na przykład taka historia czy geografia. Najprostszy przykład. To jest tak nudne i łatwe do zrozumienia, że nie chce uczyć sie szczegółów tych przedmiotów i z tego mam takie trójki. Nie trzeba wkładać do tego prawie żadnego wysiłku i nawet nie chcę sie przykładać do tych szczegółów. Wszystko na logike, wychodzi 3 lub 4. Teraz odczuwam jakąś taką apatie. Również boli mnie teraz to, że tak (nie wiem, jak to powiedzieć),o niczym nie myślę. Odczuwam taką pustkę w glowie i chce również powiedzieć(tak dziwnie zabrzmi, ale nie mam pojęcia, jak to inaczej powiedzieć), że nie czuje tak w sobie siebie. Jeszcze musze dokończyć na temat szkoły. Rówieśnicy i takie ziomki(mam ich kilku w 7 klasach) śmieją sie(że takie żarty)z prawie każdego mojego tekstu. Nie chce tego(że mówić takie tam rzeczy, jestem taka szkolna gwiazda),no ale nie mam wyjścia, bo inaczej jest nudno i chce również przy tym o tym wszystkim zapomnieć i nie mam innych pomysłów i wgl nie trzeba sie prawie skupiać do tego. Na początku kolegom z 7 klasy tak w żartach mówiłam, że chce sie zabić, ale potem wzięli to na poważnie i błagają o niezrobienie tego. Dla mnie to wszystko jedno, jak chodzi o nich. Nie potrzebuje ich poza szaleństwem. Poznałam ich przez dziewczyny z mojej klasy. Ja zaczęłam z ta chęcią, mówiąc, że sie zakochałam(powiedziały temu 1 z tamtej reszty). W rzeczywistości chciało pobawić mi sie w zarywanie.(pobawić sie chłopcami). Jeszcze dlatego, że chciałam urozmaicić zabawą z nimi przerwy. Życie teraz mnie przynudza i czuję, że otoczenie chyba robi mi pranie mózgu. Ogólnie chciałabym płakać, ale nie jestem w stanie. Chyba musze jeszcze podkreslić, że mam częste wahania nastroju, może to jest spowodowane okresem dojrzewania, ale tu to nie mam zdania. Jeszcze raz wspomnę, że wcześniej naprawdę było dużo problemów( postanowiłam zapomnieć, bo zaraz i tak koniec,(szczęście)ale wgłębi serca pewnie jeszcze sa)i najwyraźniej było to genialne, bo chyba nikt sie nie domyślił. Ukrywałam to wykorzystując okres dojrzewania. Ja już straciłam nadzieje, przyszłość widzę w jak najciemniejszych barwach. Szkoda mi, mogłabym więcej opisać, ale jak juz mówiłam, postanowiłam juz o tym wszystkim sie nie przejmować i wszystko jest mi obojętne, bo mam nadzieje, że zaraz koniec. Samopoczucie nie najlepsze . (maksymalnie dalabym 4/10).
Witam, jestem w moim pierwszym związku, półtora roku i od paru tygodni, może miesiąca, nie wiem, co czuję czy na pewno to ta osoba
Witam, jestem w moim pierwszym związku, półtora roku i od paru tygodni, może miesiąca, nie wiem, co czuję czy na pewno to ta osoba, czy na pewno ją kocham, często myślę nad rozstaniem się, ale co, jeśli będzie gorzej, albo co jeśli nie znajdę nikogo więcej, lub co jeśli sytuacja się powtórzy że znowu nie będę wiedział co robić. Że tak napiszę częściej rozglądam się za innymi dziewczynami. Miałem identyczną sytuację 2/3 miesiące temu, ale udało mi się zapomnieć albo po prostu myśleć albo minimalnie. Moja dziewczyna jest sympatyczna, miła, ogólnie partner "idealny", ale ostatnio tak, jak napisałem wyżej, nie wiem, co czuję, często myślę nad rozstaniem, nie wiem czy podoba mi się fizycznie. Czasami wolę spędzić czas ze znajomymi lub spędzić go sam niż z dziewczyną. Codziennie rozmawiamy przez telefon. Jak patrzę w przyszłość, nie widzę tego dobrze. Ciężko jest mi podjąć ten temat, bo jest bardzo wrażliwa i boję się jej reakcji, nie chce też psuć jej samooceny wiem że łatwo to naruszyć. Czasami zazdroszczę znajomym, którzy nie mają drugiej połówki. Nigdy nie byłem tak zagubiony i nie wiedziałem co robić, co myśleć, nie chcę podejmować decyzji zbyt pochopnie ale aktualna sytuacja zaburza mi czasami cały rytm dnia i potrafi zepsuć humor nigdy nie miałem takiego problemu, jak teraz mam w głowie, tylko pomysł z zerwaniem, ale mam przed tym obawy i nie wiem czy na pewno to jest to rozwiązanie. Mam 17 lat, dużo do 18 mi nie brakuje, więc myślałem, żeby wstrzymać się do tego czasu i udać się do psychologa (poszedłbym teraz, ale nie chcę prosić rodziców). Szukałem też kontaktu online z psychologiem bez 18 lat ale nie wiem czy jest to możliwe
Jak radzić sobie ze strachem po doświadczeniu przemocy w szkole?

Ogólnie to mam prawie 15 lat. Przez długi czas w szkole mnie wyzywali (i dalej to robią) pewnego dnia miałam dosyć tego i chciałam się postawić, ale powiedziałam o słowo za dużo, chociaż nie jest mi przykro z tego powodu, po prostu, gdybym tego nie powiedziała, prawdopodobnie nie zaczęliby mi grozić, że pobiją mnie po szkole. Oczywiście następnego dnia po tym, po szkole naprawdę mnie napadli, trzech chłopaków patrzyło (jeden to był ten, co mi groził) a dziewczyna, która z nimi była mnie zaatakowała. Jako osoba, która trenuje Teakwondo już długo, obroniłam się i poprosiłam przechodzącego o pomoc, który mnie zignorował. Sprawa wylądowała na policji, dalej nie wiem. 

Po tym, co się stało, trochę boję się chodzić do szkoły lub gdziekolwiek. Zawsze strasznie się rozglądam, tym bardziej za siebie, by upewnić się, że nikt za mną nie idzie, a gdy przechodzę obok kogokolwiek, głównie osób, których nie znam, strasznie się im przyglądam na wszelki wypadek, gdyby chcieli mi coś zrobić tak jak wtedy. Już nie wiem, co z tym zrobić, bo boję się, że coś mi zrobią. Czy da się jakoś pozbyć tego strachu?

Mam 11 lat, a płaczę z każdej najmniejszej rzeczy. Każdy mi zwraca uwagę, a ja nie umiem nad tym zapanować.
Chciałbym się zapytać czy płakanie z totalnie błahej rzeczy albo małej kłótni jest normalne, bo nie wiem jak z tym walczyć i bardzo mnie to dręczy i każdy mi zwraca uwagę, a ja nie mogę nic z tym zrobić, mam 11 lat.