Jestem niespokojna-wybuchowa, zmienna, wiecznie zmieniam pracę i miejsce zamieszkania. Nie potrafię podjąć hobby czy być konsekwentną, bo rozpiera mnie różnorodność emocji. Nie radzę sobie.
SH

Katarzyna Rosenbajger
Witam,
Widzę, że jest pani ciężko i może warto by było poszukać pomocy profesjonalisty np. psychologa czy psychoterapuety, który pani wysłucha i razem obmyślicie plan działania. Pisze pani o niskim nastroju, który może, ale nie musi być spowodowany brakiem sprecyzowanych planów zawodowych i mieszkaniowych. Powodów może być wiele, dlatego tak ważna jest rozmowa z profesjonalistą.
Widzę, że poszukuje pani ‘swojego’ miejsca na ziemi, i stabilności.
Nie pisze pani, jakie jest pani doświadczenie zawodowe czy edukacja, ale może warto byłoby się wybrać po pomoc do ‘doradcy zawodowego’, z którym mogłaby pani przedyskutować różne opcje zawodowe.
Jeżeli chodzi o częste przeprowadzki, to nie pisze pani czym one są spowodowane, natomiast wierzę , że gdy znajdzie pani miejsce, w którym czuje się pani komfortowo i bezpiecznie, zostanie pani tam na dłużej.
Ważne jest to,że ma pani wsparcie męża i istnieje jednak jakaś stabilność w pani życiu.
Proszę zgłosić sie o pomoc do psychoterapeuty czy psychologa, z którego pomocą poczuje się pani lepiej.
K Rosenbajger

Sandra Laskowska
Cześć,
Dziękuję za szczerość w opisaniu swoich doświadczeń i uczuć. To, co opisujesz, wskazuje na trudności w radzeniu sobie z emocjami i poszukiwaniu stabilności w życiu. Współpraca z profesjonalistą może przynieść ulgę w sytuacji, kiedy czujesz, że tracisz nad sobą kontrolę. Zapoznanie się z technikami samoregulacji, planowania i ustalania celów oraz nauka komunikowania swoich potrzeb i granic w sposób asertywny, nieagresywny może pomóc w poprawie relacji z innymi i poczuciu kontroli nad swoim życiem. Nauka efektywnego planowania dnia i ustawiania priorytetów pomoże w realizacji własnych celów.
Ważne jest, aby skonsultować się z profesjonalistą, który pomoże Ci wybrać odpowiednie techniki i podejście, które najlepiej spełnią Twoje potrzeby. Jeśli jesteś zainteresowana, chętnie pomogę Ci w tej podróży.

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Pani opis funkcjonowania - zmiana miejsca pracy, przeprowadzki, podejmowanie różnych zadań i rzucanie ich może wskazywać na niepokój wewnętrzny i próbę odreagowania w tzw. acting out. Może warto pomyśleć, przed czym Pani ucieka…Zachęcam do spotkania się z emocjami, doświadczenia ich w relacji terapeutycznej, rownież złości, która jest naszą siłą i energią, a ktorej pozbywa się Pani, przynajmniej tak rozumiem wyrażenie ,,burzliwy związek". Utrudnia też Pani funkcjonowanie dychotomiczny sposób patrzenia na świat, na siebie, np. raz widzi Pani siebie jako bardzo różną, innym razem ,,nijaką", tymczasem z pewnością ma Pani wiele zasobów, swoich mocnych stron. Zachęcam do podjęcia psychoterapii, aby odkryć siebie, doświadczyć stałości i stabilizacji w relacji z psychoterapeutą, przyjrzeć się swojemu stylowi przywiązania do pierwszych opiekunów.
Powodzenia Katarzyna Waszak

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz
Dzień dobry,
przyczyny stanu jaki Pani doświadcza mogą być rożne; od sytuacyjnych po somatyczne (np. zaburzenia hormonalne). Pomijając diagnozą (której nie należy stawiać przez internet nie widząc pacjenta), ważne jest Pani samopoczucie i funkcjonowanie w różnych sferach życia, a to jak wynika z Pani wypowiedzi jest nie najlepsze, zauważa Pani pewne trudności. Jest to bardzo ważne, że sama Pani dostrzega te utrudnienia. W związku z tym sugerowałabym kontakt z psychologiem lub psychoterapeuta aby lepiej zrozumiała Pani swoje zachowanie i mogła dokonać zmian w swoim życiu.
pozdrawiam

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam. Mam 28 lat i według siebie powinienem był zostać odroczony od obowiązku szkolnego, ale nie zostałem. Przeglądając swoje dawne opinie z poradni, to na początku zerówki jak zostałem zbadany, to wypadłem negatywnie ze względu na znacznie obniżoną koncentrację i niedojrzałość emocjonalną, jest tam też napisane, że zachowywałem się infantylnie jakbym nie miał 6ciu lat. Nie wiem jakim cudem poszedłem do szkoły o czasie, bo moje zdolności intelektualne były słabsze od innych, ale upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim nigdy nie zostało u mnie stwierdzone, co najwyżej według testów dolna granica normy a jak zbadałem, mając ze 20 lat, to już lekka ociężałość umysłowa. Nie wiem też jakim cudem skończyłem liceum, jestem pewny, że nauczyciele przepuszczali mnie z litości, ponieważ moja wiedza szkolna była zerowa.
Przez to, że zawsze byłem totalnie rozkojarzony i że nie umiałem opowiadać własnymi słowami, nie podszedłem do matury.
Tak gdzieś do 10 roku życia miałem nazwijmy echolalie, rzeczywiście powtarzałem po innych słowa/zdania nie rozumiejąc sensu i logiki, choć nie zawsze. Po prostu od zawsze byłem opóźniony intelektualnie, wielu wielu rzeczy nauczyłem się/dowiedziałem się później niż inni. I dlatego uważam, że to był błąd, że nie poszedłem rok później do szkoły i za błąd uważam też to, że rodzice posłali mnie do liceum, a nie zawodówki.
Nie pracuję, nigdy nie pracowałem, miałem staż i wolontariat. Dostaję rentę. W orzeczeniu mam, że jestem niezdolny do pracy. Dysleksja w podstawówce u mnie stwierdzona. ADD też, to znaczy mam wszystkie objawy, ale zawsze u Psychologa mi wychodziło, że mam problemy z koncentracją. A czy to wgl możliwe, żebym kiedyś miał echolalię i z wiekiem minęła? W wieku 18 lat jak byłem u Psychologa, to prosiła ona o nagrania, jak byłem mały i na ich podstawie stwierdziła u mnie zaburzenia ze spektrum autyzmu. Ale czy to możliwe, żebym z czasem z nich wyszedł?
I przede wszystkim kiedyś nie umiałem tak pisać, jak piszę teraz.
I jeszcze się zapytam, czy kwalifikuje się na warsztaty terapii zajęciowej? Czy tam trzeba mieć stwierdzone co najmniej upośledzenie lekkie? Ps. Ja się właśnie lepiej czuję wśród osób z niepełnosprawnością
Zawsze myślałem, że jestem po prostu leniwy.
Odkładanie wszystkiego na później towarzyszy mi, odkąd pamiętam – w szkole, na studiach, teraz w pracy. Zamiast zabrać się za raport, nagle czuję, że muszę posprzątać kuchnię, a potem jeszcze „szybko” sprawdzam coś w internecie.
Ale ostatnio zacząłem się zastanawiać – dlaczego odkładam nawet rzeczy, które są dla mnie ważne? Gdy deadline jest daleko, czuję ulgę: "Mam jeszcze czas, nie muszę się stresować."
Kiedy zbliża się termin, pojawia się lęk, że nie dam rady, że wyniknie coś trudnego. I wtedy prokrastynuję jeszcze bardziej. To nie wygląda jak zwykłe lenistwo. Bardziej jak unikanie stresu, strachu przed porażką. Tylko że to błędne koło – im dłużej odkładam, tym większy stres, a im większy stres, tym bardziej unikam. Czy prokrastynacja może być objawem lęku, niskiej samooceny? Jak to rozpoznać i przerwać?
Dzień dobry, na zajęciach z jednego przedmiotu u pani dziekan, czuję presję, że muszę jej przedstawić swoją pracę i wszystko co mam. Wtedy czuję blokadę słowną, zaczynam milczeć i czuję pracę swojego serca.
Jak sobie z tym poradzić?
Podobną sytuację miałam w trzecim semestrze (obecnie jestem na piątym) i w liceum. W liceum podobna sytuacja skończyła się słowami polonistki ,, ja to wszystko wiem z obserwacji,,. Rozmawiałam na ten temat z koleżanką i powiedziała, że jest to normalne i zaproponowała, aby powiedzieć o tym pani dziekan. Chciałabym to zrobić, ale boję się do niej podejść i o tym powiedzieć, bo na samą myśl się trzęsę i wiem, że nic nie powiem.
Witam. Jestem aktualnie od paru dni w kryzysie emocjonalnym. Siedzę w domu z 9 MSC synem, mąż od zawsze pracował w normalnych godzinach blisko domu. Zawsze mogłam do niego zadzwonić, wieczory i weekendy spędzaliśmy razem.
Od dłuższego czasu miał pewna pasje, którą chciał wykorzystać i się rozwijać. Sama zachęciłam go do pracy w pizzerii, żeby spróbował i był szczęśliwy. Niestety od tygodnia nie widujemy się prawie w ogóle. Wraca w nocy, rano po śniadaniu wychodzi.
Ja zostaję sama z synkiem, dni się dłużą, czuje się samotna.
Nie mogę sobie poradzić, że tak właśnie będzie wyglądać nasze życie, że mało co się będziemy widywać, plus sama nie mam siły i czuję się przybita, nie mam ochoty na pójście do pracy, bo wiem, że wtedy w ogóle się nie będziemy widzieć, ale wiem, że to najlepsze co mogę zrobić dla siebie. Nie umiem sobie emocjonalnie poradzić, proszę o jakieś wsparcie lub radę...
z jednej strony cieszę się, że spełnia marzenia, ale nie dam rady żyć teraz jakby bez męża i wsparcia.. mam kryzys.
Bardzo proszę o wsparcie. Pracuję w czteroosobowym zespole, jestem najmłodsza pod względem stażu i doświadczenia.
Mój szef jest co prawda bardzo miły, ale od jakiegoś czasu czepia się, że za wolno pracuję. Stworzył jakieś tabelki, w których zapisujemy godziny pracy. Jestem dokładna i czuję się odpowiedzialna za powierzone mi zadania, a poza tym nie mam jeszcze dużego doświadczenia (szef zleca mi sprawy z różnych dziedzin, które wymagają zapoznania się z tematem), dlatego potrzebuję czasu, by opracować koncepcję i przełożyć to później na papier. Niestety co tydzień słyszę, że pracuję za wolno, że szef by to zrobił szybciej, a ja tylko zaniżam im statystyki.
Teraz zaczęłam skupiać się głównie na czasie, więc moje pisma są słabe merytorycznie. I teraz dodatkowo słyszę, że nie spełniam ich oczekiwań również co do jakości pracy. Może pracuję wolno, ale dzięki temu jestem dokładniejsza i spokojna o to, że wszystko zrobiłam tak, jak być powinno. Wyrabiam się ze wszystkimi terminami na czas, mimo że np. praca nad daną sprawą zajmuje mi 5 godzin, a nie np. 2 jak tego wymaga ode mnie szef.
Czuję się niepotrzebna, bo ciągle słyszę, że jestem niewystarczająca. Bardzo proszę o podpowiedź, co mogę w takiej sytuacji zrobić? Rozmowa z Szefem nie pomaga, kończy się zawsze sformułowaniem, że mam pracować dokładnie, ale szybko. To bardzo mnie przytłacza.