
Partner chce wrócić do rodzinnego miasta z powodu pieniędzy, ale ja tutaj mam syna, jego tatę i zwyczajnie sobie tego nie wyobrażam.
Karo
Alina Wiśniewska
Rozumiem, że może się Pani czuć rozdarta między przywiązaniem do dziecka, a przywiązaniem do partnera. Pieniądze są często zasłoną dymną, pod spodem mogą się kryć trudne uczucia np. zazdrość partnera o dziecko i kontakt z byłym mężczyzną. Może warto skorzystać chociażby z kilku konsultacji dla par, by móc odnaleźć te ukryte uczucia i intencje. Trudno wyobrazić sobie dobry związek bez uwzględnienia więzi mamy i dziecka.
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Aleksandra Sławińska-Martowicz
Cześć,
Na podstawie Twojego pytania wnioskuję, że sytuacja, w której się znalazłaś jest dla Ciebie trudna ze względu na groźbę utraty relacji, którą obecnie budujesz w obliczu decyzji o pozostaniu w Warszawie z synem.
Warto przeanalizować szczegółowo sytuację, w której się znalazłaś by znaleźć rozwiązanie. To Ty znasz całą sytuację i jesteś w stanie odnaleźć sposób na załagodzenie sytuacji. Co jest źródłem przeżywanego kryzysu? Co Cię blokuje przed podjęciem konkretnej. decyzji przez końcem umowy na mieszkanie? Jakie są scenariusze, których do tej pory nie rozważałaś/aliście? Jakie są plusy i minusy każdego z nich?
Jeśli potrzebujesz wsparcia w poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania, sytuacja Cię przytłacza, polecam skorzystać z interwencji kryzysowej nakierowanej na krótkoterminową (8-10 spotkań) pomoc w wyjściu z sytuacji kryzysowej.
Jeśli zarówno Tobie jak i Twojemu partnerowi zależy na Waszej relacji, to dobrym rozwiązaniem w takich kryzysowych momentach jest podjęcie terapii par, która może Wam pomóc określić swoje indywidualne potrzeby i wspólnie wypracować rozwiązanie, które o nie zadba.
Katarzyna Ochal
Rozumiem, że przechodzi Pani trudności i rozterki. Obszary o jakich Pani wspomina są bardzo ważne- zarówno bycie blisko dzieci jak i wybór miejsca do życia to duże i znaczące decyzje. Wiele dróg i trudno wybrać tą właściwą.
Zachęcam gorąco do rozmowy z partnerem i wyjaśnienie mu własnych rozterek. Zachęcam do opowiedzenia o własnych potrzebach i emocjach, ale także dowiedzenie się jakie potrzeby i emocje ma Pani partner. Może takie działanie pomoże Państwu ustalić wspólne rozwiązanie, które będzie spełniało potrzeby każdej ze stron.
Jeśli czują Państwo, że bez wsparcia trudno będzie rozwiązać tą sytuację, to może warto rozważyć terapię par, dzięki której będzie Państwu między innymi łatwiej się komunikować.
Serdeczności, Katarzyna Ochal

Zobacz podobne
Kryzys w długoletnim związku.
Mój mąż jest starszy ode mnie o 13 lat. Wcześniej w miarę dobrze się dogadywaliśmy, teraz myślę, że po prostu bardziej starałam się o nasz związek, ustępowałam w różnych rzeczach, żeby nie tworzyć konfliktów i żeby on był zadowolony.
Jakoś nie przeszkadzało mi to bardzo, nigdy tego nie widziałam. Od kilku lat stał się bardziej poirytowany, nerwowy, zainteresowany polityką. Na moje próby zainicjowania wspólnie miłego spędzania czasu, często odpowiada negatywnie lub opryskliwie. Oddaliliśmy się od siebie bardzo, nie uprawiamy seksu od ponad roku. W tym czasie braku zaspokojonych moich potrzeb, nie czułam się kochana ani rozumiana, ani widziana wdałam się w romans, który myślę, że przyniósł też dla mnie ogromne poczucie winy, z którymi nie potrafię sobie poradzić. Mąż o tym nie wie. Widział tylko, że się oddalamy. Na moje próby rozmowy lub pójście na kompromisy okazało się, że wybrał sobie potajemne kontakty z byłą znajomą, z którą był jeszcze przede mną krótki czas. Sprawdzałam mu telefon i messengera, pisał do niej, odnowił kontakty, potem się spotkali, pisał do niej kochanie i słoneczko i że chcę z nią być. W pewnym momencie ja poinformowałam jego podczas kłótni, że wiem o tym, że z nią piszę, był trochę zmieszany, trochę się wypierał i że to tylko koleżanka. Później dalej między nami było źle i w pewnym momencie oznajmił mi separację, że możemy żyć z osobno, że ja mogę spotykać się z innymi, uprawiać seks, a że on będzie jeździł do niej co dwa tygodnie. Nie dowierzałam, przeżyłam to bardzo, ale nie byłam wobec niego ani wulgarna, ani nerwowa.
Przeżyłam to wewnętrznie, poukładałam sobie to w głowie, wyprowadziłam się do drugiego pokoju. W tym czasie kupiłam drugie mieszkanie, które obiecał mi pomóc wyremontować, z myślą, że ja się tam wyprowadzę. Wszystko mieliśmy uzgodnione na spokojnie, podział majątku i w dalszej kolejności rozwód. Okazało się jednak, że nie wyszło mu z tą koleżanką, że ona nie spełnia jego najmniejszych oczekiwań, długo była sama i nie umie z kimś być, więc zaczął odkręcać to wszystko, obwiniając mnie, że ja nie chcę z nim się dogadać i że to tylko była gra po to, żeby zobaczyć moją reakcję czy mi na nim zależy.
Obwiniał, że to moja wina, że w ogóle ona się pojawiła, że moje zachowanie to spowodowało. Że oczekiwał reakcji ode mnie, nie było, że powinnam była zrobić mu awanturę i zatrzymać go, żeby do niej nie jechał. Ja raczej nie mam takiego charakteru, nie robię wielkich awantur i nie wyzywam. Ale on od tamtej pory próbuje mnie przekonać jakby siłą do tego, że to jest moja wina, że ja nie chcę walczyć o nasz związek, że ja jestem podła i wredna, bo on chce, a ja nie chcę. Gdy mówię, że niech mnie nie wyzywa, to mówi, że ja go denerwuje i że ma prawo się denerwować.
Krzyczy, wyzywa i płacze, mówi, że się powiesi, każe mi się wyprowadzać, na drugi dzień się uspokaja, ale nie chce rozmawiać. Było tak już kilka razy i jeżeli wcześniej mieliśmy podjętą decyzję o rozstaniu, przeżyłam, ale trzymam się tego, choć bardzo się boję, że nie wiem, że to jest dobra decyzja i jak sobie poradzę sama ze sobą ze swoją psychiką i samotnością.
Ale bardzo czuję się też winna w tej sytuacji, że nie chce spróbować z nim, nie winna tego, że byliśmy kilkanaście lat razem, a ja nie chcę się z nim dogadać. I czuję teraz, że mam depresję i że nie będę szczęśliwa, nigdy nie uszczęśliwiając jego. I jednocześnie czuję, że nawet gdy się poświęcę dla związku będę zgorzkniała i zrozpaczona, bo nie będę zaspokajać swoich potrzeb. Chodzę na terapii od roku, ale niewiele mi to pomaga. Może jedynie dostrzegam swoje potrzeby, ale i tak dalej nie czuję, że mam do tego prawo. Czuję za to się bardzo odpowiedzialna za ten związek, że skoro mnie, bo weszłam, to muszę zrobić wszystko i wiele więcej, żeby tylko być w tym związku i żeby on czuł się szczęśliwy, bo on chce być ze mną w związku.
Mam wrażenie, że w tej chwili co bym nie zrobiła, jaką decyzję nie podjęła to, że sobie z nią nie poradzę. Nie wiem, co robić.
Jak przeżyć i przetrwać, gdy wybiorę siebie? Jak poradzić sobie z poczuciem winy, że wybieram siebie, że jestem egoistką?
Dzień dobry. Od tego roku mierzę się z Chad. Mam pytanie, jaka psychoterapia by mi pomogła? Powoli pokonuje mnie depresja, nie radzę sobie. Przeszłam ogromną traumę, mój mąż popełnił samobójstwo. Proszę o odpowiedź.
Mam problem. Rozstałam się nagle z narzeczonym – w sumie to on mnie porzucił. Najpierw stwierdził, że chyba ma depresję. Gdy chciałam, żeby porozmawiał ze mną, nie chciał, a zamiast tego wysłał mi filmik z osobą, która mówiła, że jest ciągle smutna.
Do mojej mamy napisał, że czuje się dobrze sam ze sobą i że odczuwa brak radości z życia. Nagle przestał chcieć wsparcia. Zrobiliśmy oficjalne pożegnanie. A teraz mamy kontakt i nawet z jego strony pojawia się chęć spotkań.
Kiedy powiedziałam, że jest to dla mnie niezrozumiałe – skoro twierdzi, że chce być sam – i uznałam, że moje życie go nie interesuje, stwierdził, że nic go nie interesuje. Zaczęliśmy pisać i zapytałam go, czy jest szczęśliwy. Odpowiedział, że tak, że chce być całe życie sam. Gdy zapytałam o możliwość ponownego związku ze mną w przyszłości, powiedział, że tego nie widzi i że w ogóle niczego nie widzi.
Powiedziałam mu, że czuję się oszukana – że to, co pisał do mojej mamy, okazało się nieprawdą. Odpowiedział, że to nie jest nieprawda, ale nie chce o tym pisać.
Wiem, że muszę zadbać o siebie i staram się to robić, ale chciałabym zrozumieć, czy takie zachowania są normalne u osób przeżywających kryzys.
