Left ArrowWstecz

Zaburzenia lękowe oraz depresja - nie radzę sobie, pomimo leczenia farmakologicznego

Od pół roku mam nerwicę lekową i depresję. Od dawna mówiono mi, że jestem zestresowana, ale wydawało mi się, że nie. Biorę asentrę już najwyższą dawkę, ale codziennie trzęsą mi się ręce i ciało wewnątrz drży i boli mnie klatka piersiowa. Mam też problemy z pamięcią i koncentracją. Często mówię coś i używam innych słów, niż wydawało mi się, że powiedziałam. Ostatnio dzieci pytały, o co mi chodzi, bo spytałam ich i kto teraz, a ja jestem przekonana, że nic nie mówiłam. Nie wytrzymując muszę się czasem wieczorem napić alkoholu. Miałam zrobione różne badania i fizycznie wszystko jest ok.
User Forum

Anka1234

2 lata temu
Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Dzień dobry,

z Pani opisu wynika, że mimo zastosowanego leczenia nie czuje się Pani dobrze i codzienne funkcjonowanie jest zaburzone. Proszę jak najszybciej porozmawiać z lekarzem o Pani objawach a także rozważyć dodanie do leczenia psychoterapii. Jak wskazują badania, ale i oceny pacjentów cierpiących szczególnie na depresję i zaburzenia lękowe, takie połączenie tych metod daje o wiele lepsze i trwalsze rezultaty terapeutyczne.

Pozdrawiam

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne

Parę pytań i trudności - od diagnozy i nieświadomych samookaleczeń, przez poczucie bycia sknerą, po pytanie o psychoterapię.
Dzień dobry, Mam zdiagnozowane zaburzenia lękowo-depresyjne i przyjmuję leki. Jest sprawa, którą się wstydzę poruszyć u lekarza. Skubię skórę w środku nosa np. podczas oglądania serialu. Czasami przez dłuższy czas nie zdaję sobie sprawy, że to robię, a jak już się zorientuję to postanawiam sobie, że przestanę, ale po chwili nieświadomie to kontynuuje lub czuję świadomą pokusę, żeby oderwać kawałek skóry. Czasami leje mi się krew i powstają bolesne rany. Przez dłuższy czas tego nie robiłam, to wróciło dwa tygodnie temu i nie mogę tego połączyć z jakimś zwiększonym stresem, na lekach cały czas czuję się dobrze. W życiu nie zrobiłabym sobie krzywdy przez typowe samookaleczanie i nie myślę o tym skubaniu nosa w ten sposób. Nie wiem co o tym myśleć. Od niedawna podejrzewam również u siebie ASD. Czekam na psychoterapię CBT/schematy i zastanawiam się czy warto podjąć temat diagnozy spektrum przed terapią czy to w zasadzie nie ma znaczenia i liczą się moje przeżycia, a nie kod choroby? Czy jest możliwość diagnozy na nfz? Jestem straszną sknerą i przeszkadza mi to. Ogólnie jestem oszczędna, mam sporo oszczędności i potrafię eliminować zbędne koszty. Czasami wydaje pieniądze na swoje zachcianki, przyjemności, ale bardzo niechętnie wydaje pieniądze na innych. Ostatnio złapałam się na okropnej myśli, że mam nadzieje, że do urodzin koleżanki stracę z nią kontakt, żeby nie musieć jej kupować prezentu. Zastanawiam się czy po prostu jestem taką okropną osobą czy co? Na pewno poruszę ten temat na terapii, ale ostatnio męczy mnie ten temat i zastanawiam się czy są tu jakieś pytania, które warto przemyśleć.
Jak mam rozumieć pojęcie emocje nieuświadomione?
Jak mam rozumieć pojęcie emocje nieuświadomione?
Mam 26 lat. Jestem mężczyzną. Potrzebuję pomocy. Straciłem chęci do życia.
Mam 26 lat. Jestem mężczyzną. Potrzebuję pomocy. Straciłem chęci do życia. Nie uważam, żebym był brzydki. Powiem więcej - podobam się sobie. Jednakże, nie czuję się atrakcyjny. Ukończyłem studia wyższe uzyskując tytuł magistra informatyki. Pracuję na ten moment, jako Tester oprogramowania. "Chciałbym" startować na stanowisko młodszego programisty. "Chciałbym" umieściłem w cudzysłowie, gdyż tak naprawdę nie wiem, czego chcę już. Nigdy nie chciałem być programistą. Na studia Informatyki poszedłem z braku innego pomysłu oraz presji. Wiem, że to dość typowy przypadek. Programowanie, po prostu, najbardziej mi się spodobało ze wszystkiego w trakcie studiów a dodatkowo jest to zawód raczej dobrze płatny. Moim zamiłowaniem jest muzyka, a konkretniej jestem gitarzystą. Zamiłowanie do instrumentu zaczęło się w gimnazjum. Szybko odkryłem, że mam ponad przeciętne predyspozycje (pragnę, żebyście mi tu uwierzyli, znam się na rzeczy). Kochałem komponować utwory, zawsze zależało mi, aby były złożone, pomysłowe i atrakcyjne dla muzyków (a przede wszystkim dla mnie) do grania. W ten sposób umiałem się uzewnętrzniać. Na studiach dostałem się do składu zespołu muzycznego. Chłopaki byli dla mnie jak druga rodzina. Zawsze jednak grałem trochę w innym klimacie niż oni. Jednakże osobiście uważałem, że nie gryzie się to z resztą, jako całokształt. Chłopaki zwykle byli innego zdania, więc musiałem walczyć o każdy swój pomysł, zazwyczaj wychodziłem zwycięsko i pomysł przechodził dalej. Czułem, że uczę się walczyć o swoje, co nigdy mi nie przychodziło z łatwością. Po około 3-4 latach kilka miesięcy po rozpoczętej pandemii, zaczynałem czuć się gorzej psychicznie. Czułem się tragicznie przez to, że staliśmy w miejscu. Brak występów, nagrane dopiero ze 3 kawałki (żaden z moich pomysłów) a mieliśmy ich więcej naprawdę porządnych i dopracowanych kawałków. Zacząłem naciskać, że powinniśmy iść do studia nagrywać resztę. Zaproponowałem nawet, że mogę za nas założyć na początek. Jednocześnie zdarzało mi się dziwnie izolować na próbach od reszty, z powodów problemów na tle psychicznym, co zaowocowało niedługo wyrzuceniem mnie z zespołu. Był to dla mnie straszliwy cios. Jakby sens mojego życia przestał istnieć. Płakałem, jak gdybym umierał i nie mógł nic zrobić. Od tamtej pory (minęły jakieś 3 lata) na przemian czuję się zmotywowany i przegrany tak, jak teraz. Na ten moment jestem w dwóch zespołach. W jednym gram 2 lata - kompletnie nie mój gatunek muzyczny, ale szedłem z założeniem, że może mi to pomóc kiedyś złożyć zespół jaki pragnę (poznam ludzi itp), lecz z każdą próbą czuję się gorzej, a nie umiem odejść. Drugi zespół od niedawna, podchodzę z dystansem i choć gatunek zdecydowanie bliższy mojemu to znowu widzę, że będę musiał walczyć o swoje pomysły. Mam swoje własne pomysły i strasznie ciężko mi jest znaleźć osoby, którym się to podoba i też jest to ich styl. Jak znajduję, to zazwyczaj nie udaje mi się do końca całej kapeli złożyć, dlatego najłatwiej mi jest próbować się dostawać do zespołów już kompletnych poszukujących gitarzysty (tak jak to było z tymi dwoma). Mam jeszcze inne pasje i boję się je wyjawić, gdyż jest to tak charakterystyczne połączenie, że jeśli ktoś z moich znajomych to przeczyta to od razu będzie wiedział, kto jest autorem. A wtedy prywatność zostanie naruszona. Więc powiem tylko tak, że jest to sport fizyczny indywidualny. Od dziecka chciałem to trenować, ale rodzice mnie nie zapisali. Dopiero na studiach sobie o tym przypomniałem. Jestem w topce w Polsce z dużymi szansami na mistrzostwo. Myślę o byciu instruktorem, jednakże jest to sport niszowy i pieniędzy z tego praktycznie nie ma. A na pewno nie dużych. Lubię się uczyć języków obcych. Zawsze sprawiało mi to frajdę. I mam też kilka innych hobby, ale nie chcę dla dyskrecji się tym dzielić. Nie mam dużo przyjaciół. Właściwie mam jednego, który jest introwertykiem i bardzo rzadko mam z nim kontakt. Czuję się bardzo samotny. Bardzo! Większość czasu spędzam sam. Jedyny kontakt z ludźmi mam na zajęciach dyscypliny sportowej, którą trenuję. Dziewczynę miałem raz w życiu, w liceum. Z początkiem studiów, oddaliliśmy się od siebie i mnie zostawiła. Bardzo cierpiałem wtedy, lecz po pół roku doszedłem do siebie. Czułem, że wiele mnie to nauczyło. Zdaje mi się, że nie umiem nawiązywać kontaktów z innymi ludźmi a przynajmniej do takiego stopnia, żeby chcieli być moimi przyjaciółmi. Raczej wszystko kończy się po prostu na dobrej znajomości. Odkąd pamiętam, mam złe stosunki z rodzicami. Ojciec prawie ze mną nie rozmawia. Przykro mi, że nie otrzymałem od nich większego wsparcia. Wielokrotnie mówiłem o tym, że co innego mi w duszy gra niż Informatyka i że cierpię studiując. Matka mi radziła, żeby to zdać dla bezpieczeństwa a potem pomyśleć o czymś innym. Inni moi znajomi co byli ze mną na kierunku odchodzili po pierwszym semestrze orientując się w tym jak studia wyglądają (przynajmniej na naszej uczelni). W tym momencie robią to co lubią a nie jest to wcale nic takiego. Część z moich z moich znajomych się nawet z tego śmiała, ja zawsze byłem jednak pod wrażeniem. Ja sam nie zdecydowałem się na odejście ze względu na to, że w przeciwieństwie do ów znajomych, co odeszli, mi dobrze szło na studiach. Zdawałem egzaminy. Zawsze sobie też stawiałem ambitne wyzwania. Myślę, że te rzeczy mnie powstrzymały. Wracając do rodziców, nie wspierali mnie w moich pasjach. Nie pomagali zrozumieć, że mogę robić w życiu to co lubię. (Jeden z moich znajomych jest zawodowym muzykiem - postawił na to po prostu, nie bał się). Więc ja zawsze się bałem postawić wszystko na moją pasję. Mam wrażenie, że brak kontaktów z ojcem, brak okazywania miłości z jego strony sprawił, że mam problemy w kontaktach między ludzkich (mam wrażenie, że skoro ja go nie ciekawię, to nikogo nie ciekawię). Wstydzę się też chwalić swoimi osiągnięciami, swoimi twórczościami. Po wyrzuceniu mnie z zespołu zacząłem chodzić na terapię do psychoterapeuty, czułem się na niej wielce nierozumiany i że jestem tam po to, żeby dawać pieniądze. Zmieniłem więc psychoterapeutę. Drugi raz czułem, że to strzał w dziesiątkę. Była to starsza już pani, ale czułem od niej ciepło i troskę. I faktycznie przez pewien czas czułem poprawę. Jednakże problemy moje wróciły ze zdwojoną siłą. Myślę, że starczy już. Sytuacja, w jakiej się teraz znajduję, jest taka, że nic a nic nie ma dla mnie już sensu. Mam 26 lat, a czuję się, jakbym miał już 60, jakby wszystkie drzwi się już przede mną zamknęły. jak w dniu świra, że ja jestem głównym bohaterem tego smutnego filmu. Że mój potencjał się już stracił. Muzykę, choć kocham, to nie mam już motywacji by to robić, straciłem nadzieję a bez tego czuję się jak bez tożsamości. Praca, sport, hobby, muzyka - wszystko dla mnie jest bez sensu. Choć nie chcę tego, myśli samobójcze przychodzą mi do głowy, i to mnie niepokoi. Bo wiem, że wizja samobójstwa mnie przeraża i nie chcę tego robić, ale kto wie do czego ból mnie doprowadzi. Bardzo, bardzo błagam o pomoc. Pozdrawiam, przepraszam, że takie długie
Kryzys wieku średniego, GAD i bezsenność - jaki rodzaj terapii wybrać?

Witam, mam ponad 40 lat i być może to kryzys wieku, ale chciałbym poprawić jakość swojego życia. Jestem pod opieką psychiatry, do którego trafiłem z problemami "układu trawienia", gdy badania nic nie wykazały. Leczony jestem pod kątem GAD i bezsenności – pregabalina. Wizyty te sprowadzają się do recept, a z mojej strony pojawiły się sugestie, że to GAD i nie brnijmy dalej. Trochę poświęciłem uwagi tematom psychologii, staram się wprowadzać terapię CBTi na bezsenność itd.

I teraz, w wieku 13 lat miałem poważny wypadek komunikacyjny, po którym jestem osobą ON. Były to lata, w których wsparcie psychologa/psychiatry nie istniało w takich sprawach. Wypadek, w mojej opinii, spowodował, że moja pamięć, wspomnienia zanikły i dzieciństwo jest przeze mnie słabo pamiętane. Natomiast wywodzę się z domu, który wpisuje się w DDD i DDA – nie jakiś hardcore, ale typowa rodzina lat 80/90.

Zastanawiam się, gdybym chciał popracować nad zmianami nastroju, lękiem itd., to który nurt psychologiczny będzie lepszy? Z tego, co wiem, są różne podejścia: pracujące nad problemami tu i teraz lub sięgające do dzieciństwa/traumy wypadku. Psychiatra mówił, że to dobry pomysł i jeśli nie chcę grzebać w historii, to terapia poznawczo-behawioralna, ale czy to dobre podejście w moim przypadku? Tu też mam problem ze zdefiniowaniem konkretnych sytuacji do przepracowania.

Witam. Od paru miesięcy (zaczęło się to w wakacje 2022) mam wyimaginowanego przyjaciela, z którym rozmawiam w myślach
Witam. Od paru miesięcy (zaczęło się to w wakacje 2022) mam wyimaginowanego przyjaciela, z którym rozmawiam w myślach (osoba, którą wyobrażam istnieje w realu, żyje i mamy stały kontakt). Tak jest to realne, że podczas siadania do stołu robię dla niego miejsce, podczas oglądania filmów opowiadam mu o moich ulubionych momentach i gestykuluję. Mówię do niego w myślach. Już powoli zapominam, jak się myśli bez rozmawiania w myślach... Często zmieniam moje poglądy i zdanie tylko, ze względu na niego. Jakby to wytłumaczyć.. nie widzę go, ale mój mózg widzi. W nocy przybiera kształty strasznych postaci (np. Czarna postać o trójkątnej/kowadłowej głowie lub postać z długą szyją (???). Zazwyczaj stoi w rogu pokoju, a jak zamykam oczy to pojawia się w myślach.) W nocy słyszę stukanie o drzwi (ciche), ćwierkanie świnek (mam prośki w domu, to normalne w ich naturze, ale bardziej chodzi o to, że tych dźwięków nie ma, gdy je słyszę), chodzenie po domu lub przesuwanie się krzeseł. Muszę jeszcze dodać, że mieszkam w bloku. Również kątem oka widzę cienie przelatujące. Mówiłam o tym moim rodzicom, uważają, że to moja wyobraźnia, jednak co to za wyobraźnia, jak doprowadza mnie do płaczu i myśli samobójczych? Często też słyszę, jak ktoś mnie woła (nawołuje moje imię, zazwyczaj gdy kładę się spać). Są to osoby z mojego otoczenia (rodzina, nauczyciele, znajomi itp) i słyszę, jak mnie wołają to często tego nawet nie odróżniam i odpowiadam. Mam dość, nie wiem jak poprosić rodziców o pomoc.. muszę czekać na szkołę by osobiście zgłosić się do psychologa...
Depression Hero

Depresja – przyczyny, objawy i skuteczne leczenie

Depresja to poważne zaburzenie psychiczne, które może dotknąć każdego. Wczesna diagnoza i leczenie są kluczowe – poznaj objawy, metody leczenia i sposoby wsparcia chorych. Pamiętaj, depresję można skutecznie leczyć!