Partnerka jedzie z byłym mężem i dziećmi na długie wakacje. Sytuacja jest dla mnie nie do przyjęcia.
Marcin

Agnieszka Wloka
Panie Marcinie
na pewno jest to kwestia do rozmowy z partnerką. To ona powinna usłyszeć jak się Pan czuje w związku z tym wyjazdem i czego Pan potrzebuje. Dobrze, żeby Wasza rozmowa była nastawiona na zgodę, a nie walkę - więc bez oskarżania sie typu: “bo Ty mi….” - raczej chodzi o komunikaty: “ja potrzebuję ciebie, ja chcę wiedziec co będziecie robić”, ja będę sie czuł pewniej gdy" itp. Pana obawy i niezadowolenie są normalne, bo sytuacja jest niezręczna. Może potrzeba paru dni, żeby Pan emocjonalnie ochłonął i przemyślał ogólnie wasz związek i zaangażowanie obu stron w niego, a potem zaprosił partnerkę do rozmowy.
Agnieszka Wloka

Marta Łuszczykiewicz
Dzień dobry,
Panie Marcinie najlepszym rozwiązaniem nurtujących Pana pytań byłaby rozmowa z partnerką w obecności psychologa.
Jeżeli mają Państwo trudności w komunikacji i akceptacji zachowań względem siebie i byłych partnerów to podczas takiego spotkania psycholog pomógłby Państwu ustalić wspólne cele i wartości w związku, zdefiniować potrzeby oraz oczekiwania. Być może każde z Państwa widzi tą sytuację zupełnie inaczej i dla każdego ona znaczy coś odmiennego. Wspólna rozmowa, wysłuchanie drugiej strony, przedstawienie swojego zdania i odwołanie się do swoich uczuć i emocji z pewnością pomoże Państwu podjąć odpowiednią decyzję.
Pozdrawiam
Marta Łuszczykiewicz

Paulina Zielińska-Świątek
Dzień dobry, Panie Marcinie zachowanie powinno być adekwatne do tego, co Pan odczuwa w danym momencie. Tylko wtedy odnajdzie Pan zgodność między odczuwanymi uczuciami, a zachowaniem i znajdzie Pan wszelkie odpowiedzi o sobie i tego czego Pan pragnie. To normalne, że odczuwa Pan zazdrość wobec sytuacji, która ma miejsce - w sytuacji, że ten związek jest “w powrocie” i z tego co czytam, zależy Panu na związku. Proszę postawić na szczerą, otwartą rozmowę z partnerką, przedstawiając swoje wszelkie obawy i Pana plany na związek. Proszę przed rozmową odpowiedzieć sobie na pytania: Co oznacza dla Pana to wsparcie finansowe dla kobiety, jaki ma to cel? Co oznacza myśl Państwa o powrocie do siebie, jak to wygląda, co Państwo robią w tym kierunku? Jeśli powrót to jak to ma wyglądać, na jakich zasadach? Co jest dla Pana najważniejsze w związku?Co w danym momencie Pan odczuwa, że pojawił się lęk przed zdradą? Czego oczekuje Pan od Partnerki, co by Panu powiedziało, że ufa jej Pan i obawa 90% szans na zdradę zmniejszy się? Co by się musiało stać aby “ był pewien jakie powinno być moje zachowanie.”?
Życzę wszystkiego dobrego, Paulina Zielińska-Świątek

Anna Martyniuk-Białecka
Myślę, że to, co Pan opisuje to wycinek dłuższej historii. Zastanawiam się, co takiego obecnie się zadziało, że czuje się Pan zagubiony i zadaje sobie pytanie: “Czy mam rację?” To takie pytanie do samego siebie, bo decyzje zawsze, każdy podejmuje subiektywnie w oparciu o własne doświadczenia, refleksje, wartości i to, co ważne. Co teraz powinno się dla Pana zadziać, aby ta sytuacja była choć odrobinę bardziej znośna? Co może Pan zrobić, zaczynając od najmniejszego, możliwego kroku?
Pozdrawiam,
psycholog Anna Martyniuk-Białecka

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam, chciałabym prosić o poradę. Mam 20 lat i nadal mieszkam z rodzicami, studiuję zaocznie w Poznaniu. W przyszłym tygodniu mam finałowe egzaminy, jednak sytuacja w domu nie pozwala mi na naukę. Moi rodzice cały czas się kłócą albo nie odzywają się do siebie. Zazwyczaj problemem są pieniądze albo ja. Od 2 lat jestem w związku, jednak przez jego większość to mój chłopak musiał przyjeżdżać do mnie do domu, a nie ja do niego, ponieważ moja mama miała z tym problem. Za każdym razem zabraniała mi do niego jeździć, a jeżeli próbowałam się jakkolwiek buntować, to kazała mi się pakować i się do niego wyprowadzić. Wcześniej tyle wystarczyło, żebym po prostu odpuszcza i płakała mojego chłopaka, żeby to on po raz kolejny do mnie przyjechał. Był taki moment, kiedy chciał ze mną zerwać, ponieważ miał dosyć tego, że cały czas nie mogę przyjechać do niego. Od początku tego roku zaczęłam się buntować i byłam u niego w Sylwestra, na 2 tygodnie stycznia, w lutym, w marcu i w maju. Jak wcześniej wspomniałam, W przyszłym tygodniu mam egzaminy i chciałam teraz do niego pojechać nie tylko spędzić z nim, ale też żeby się pouczyć i nieco zrelaksować. Mój chłopak mieszka na wsi, przebywanie tam bardzo mnie uspokaja patrząc na to, że sama mieszkam w mieście. Zawsze w domu Byłam narażona na stres przez to że mój ojciec był alkoholikiem przez 17 lat mojego życia, a moja mama szantażuje mnie emocjonalnie praktycznie każdej okazji i płakała z byle jakiego powodu, kiedy tylko nie chciałam jej słuchać. Ostatnio przy nerwowej sytuacji zaczęło boleć mnie serce, zacząłem źle się czuć oraz dostałam palpitacje serca, co może być spowodowane przez wieczny stres. Dzisiaj Powiedziałam moim rodzicom, że może pojadę do chłopaka, aby się u niego pouczyć, mój ojciec zaakceptował ten fakt, ponieważ twierdzi, że jestem dorosła i wiem, co robię i nie będzie mi nic zabraniał. Moja matka zrobiła mi awanturę. Nasze i tak za często tam jeżdżę, że siedzę tam za darmo, że się do niczego nie dokładam, że mnie tam nie chcą i zapytała się, czy nie jest mi wstyd, że dziewczyna cały czas siedzi u chłopaka. Powiedziała też, że wie, że nie będę się tam uczyć, chociaż jest to częściowy powód, dla którego chce tam jechać. Odpowiedziałam jej, że gdyby mnie tam nie chcieli to by nie proponowali mi, żebym do nich przyjeżdżała mówili, by mi wprost, że mnie nie chcą. A po drugie w zeszłym roku przed maturą zmuszona jechać z nią na wieś do mojego dziadka gdzie również był mój brat i jego dziewczyna oraz jej syn, kiedy tylko się chciałam pouczyć do matury, to wszędzie biegał, hałasował i trzaskał, przez co nauka nie była możliwa. Moja mama zapytała, kiedy jadę, jakiej odpowiedziałam, że nie wiem to stwierdziła, że mam się porządnie spakować, a najlepiej wyprowadzić. Potem zaczęła mówić, że najlepiej jakby ona się wyprowadziła to bylibyśmy z moim ojcem szczęśliwi i tak dalej. Przykro mi, że moja własna mama tak mnie stresuje przed egzaminami, ale nic z tym nie mogę zrobić. Nie wiem, co mam zrobić. I tak raczej pojadę do chłopaka, ale czy to będzie moment, w którym się naprawdę do niego wyprowadzę, bo moja mama mnie wyrzuci z domu nie wiem. Co mam zrobić?
Jak poradzić sobie z problemami finansowymi? Jestem obecnie bezrobotna.
Z mężem ciągle się kłócimy. Ostatnio musieliśmy pożyczyć pieniądze, bo nie przedłużono mi kontraktu. Zaczynam się bać. Nie pamiętam, żebym się jakoś rozluźniła, ciągle spięta.
Mam wrażenie, że nigdy nic nie osiągnę. Ale z czasem jak nikt nie odpowiada na moje CV to tracę motywację i łapię depresję. Jak się mobilizować i iść do przodu w tym trudnym czasie?
Dzień dobry. Ostatnie miesiące żyję jak w kołowrotku, nie mam nawet chwili dla siebie. Na mojej głowie jest praca, dziecko, zakupy, sprzątanie, rachunki, naprawy w domu - wszystko. Jestem już przemęczona, wstaję rano i czuję, że nie mam siły na nic i jestem po prostu wypalona. Czuję się jak samotna matka, mimo iż mam męża. Mąż nie robi nic, prośby, groźby, rozmowy, nic nie działają. To on musi się wyspać, to on musi odpocząć po pracy, to on musi iść do kolegów się odstresować. Ja nie mam czasu nawet isc sama na spacer. Mąż nie sprząta nawet po sobie i go nie obchodzi że ledwo już funkcjonuję. Jego lenistwo doprowadza do tego, że coraz częściej myślę o odejściu, bo będąc z nim mam poczucie, że on ma gdzieś moje potrzeby, moje zmęczenie, robi sobie co chce. Gdy po raz kolejny go proszę o to, żeby zadbał o dom, to wyzywa mnie najgorszymi wyzwiskami. Ogólnie mąż nie chce ze mną spędzać czasu, wychodzić gdziekolwiek, rozmawiać, nie robi wspólnych planów. Jest mi przykro, patrząc na partnerów znajomych, którzy zwyczajnie robią to, co do nich należy w domu, bo ja się nie mogę doprosić niczego. Co zrobić, żeby zmienił do mnie stosunek i zaczął myśleć o mnie, bo mam wrażenie, że dla niego liczy się tylko on sam.
Zaczynam się naprawdę martwić o mojego brata, który od lat zmaga się ze schizofrenią, ale teraz pojawiły się nowe, bardzo niepokojące objawy. Często mówi, że jest martwy, jakby jego ciało nie działało, albo jakby stracił duszę. Dla niego to wydaje się być prawdą, ale dla nas – rodziny – to jest przerażające i trudne do zrozumienia. Boję się, że te urojenia jeszcze bardziej go odizolują od reszty i pogorszą jego stan psychiczny.
Zastanawiam się, czy zespół Cotarda rzeczywiście może być związany z jego stanem i jak możemy mu realnie pomóc.
Wiem, że nie jest to typowa depresja, tylko coś bardziej złożonego, ale co my, jako rodzina, możemy zrobić?
A może jakieś leki mogą pomóc złagodzić objawy?
Dziękuję z góry za wszelkie wskazówki!
Wiecie co, zauważyłam, jak wielką rolę odgrywa rodzina i bliscy w leczeniu zaburzeń psychotycznych. Moja siostra właśnie dostała taką diagnozę i jako rodzina staramy się ją wspierać najlepiej, jak potrafimy. Rozumiem, że nie chodzi tylko o fizyczną obecność, ale o zrozumienie jej potrzeb i trudności, z którymi się boryka.
Może moglibyśmy podzielić się doświadczeniami na temat tego, jakie konkretne działania mogą realnie pomóc w procesie terapeutycznym? Czasami trudno utrzymać równowagę między pomaganiem a kontrolowaniem.
Chcę też lepiej rozumieć symptomy nawrotów i wiedzieć, na co zwracać uwagę. Naprawdę zależy mi, żeby być solidnym oparciem, ale czasem czuję się bezradna i niepewna, czy dobrze postępuję. Jakie są kluczowe kroki, które powinniśmy podejmować jako rodzina, żeby wspierać jej zdrowienie, dbając także o nasze psychiczne samopoczucie?
Będę mega wdzięczna za wszelkie wskazówki i rady, które mogą pomóc nam lepiej radzić sobie w tej sytuacji.