Wstecz

Nie radzę sobie emocjonalnie po rozstaniu, ponieważ martwię się o byłego partnera i jego zdrowie, samopoczucie.

Witam. Mam 26 lat. Jestem świeżo po rozstaniu. Byliśmy razem ponad dwa lata, a czuję jakby to było dużo dłużej. Być może dlatego, że był to mój pierwszy poważny związek. On zerwał, ale to ja narobiłam głupot, które do tego doprowadziły. Cały czas płaczę, nie mogę się uspokoić, ale najgorsze jest to, że największą emocją, którą odczuwam jest to, że się o niego martwię. Mieszkaliśmy razem ponad rok i wiem jak wygląda życie z nim, było bardzo dobrze. Zdarzały się sprzeczki, ale nic poważnego. Ale boje się, że jak znowu zamieszka sam, wróci do trybu życia sprzed związku, a ja tego nie chcę. Nie potrafię przestać o tym myśleć. Jak sobie z tym poradzić?

Anonimowo

7 miesięcy temu
Dorota Figarska

Dorota Figarska

Dzień dobry. 

Zakończenie relacji romantycznej może być trudnym doświadczeniem, bo oznacza konieczność pożegnania się z pewną wizją przyszłości, planami, przyzwyczajeniami, priorytetami i wizją samej siebie jako partnerki. Fakt, że był to Pani pierwszy poważny związek, oznacza również pierwsze tak bolesne rozstanie. Być może reakcje, które Pani u siebie obserwuje, budzą u Pani niepokój, jednak z punktu widzenia więzi, która Was łączyła są w pełni zrozumiałe. Niektórzy ludzie przezywają zakończenie związku w porównywalny sposób do śmierci bliskiej osoby i potrzebują przejść proces żałoby. Potrzeba czasu, aby pozwolić sobie na odczuwanie różnych emocji, wyciszyć je, zaakceptować stratę i zbudować na nowo wizję samych siebie-bez tej osoby przy boku. 

Rozumiem, że dominującym uczuciem jest martwienie się o byłego partnera i  wydaje się ono Pani uzasadnione, ponieważ dostrzega Pani pewne ryzyko związane z powrotem starych nawyków.  Mimo, że zamartwianie się wynika z troski, nie jest niczym dobrym. Nikomu nie służy, nie ma mocy sprawczej, nie pomaga niczemu zapobiec. To samonakręcający się mechanizm. W wyniku zamartwiania wyobrażona, tragiczna przyszłość jest nie dość, że wyolbrzymiona (zazwyczaj widzimy najczarniejszy scenariusz), to dodatkowo przeżywana tak, jakby działa się w teraźniejszości. 

Na tym etapie najważniejsze jest jednak  pamiętanie o sobie oraz swoich potrzebach takich jak sen, odpoczynek, dobre odżywianie się. Po drugie, warto pozwolić sobie na odczuwanie różnych emocji i potraktować je jako naturalne, być w stosunku do siebie wyrozumiałym i cierpliwym (być dla siebie niczym najlepszy przyjaciel). Po trzecie, dobrze jest prosić o pomoc, przyjmować ją od bliskich oraz komunikować swoje potrzeby. 

Pozdrawiam, psycholog Dorota Figarska

 

7 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne