Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz

Poczucie winy po romansie zakończonym wiele lat temu

Dzień dobry. Nie mogę uporać się z poczuciem winy. Historia jest długa i skomplikowana, ale po krótce chodzi o to, że żałuję romansu, w który się wdałam kilka lat temu. Kocham męża, jest dla mnie kimś najważniejszym, a oszukiwałam go zdradzając go. Nie mogę sobie tego wybaczyć, zwłaszcza, że na tym drugim mężczyźnie nawet mi nie zależało i szczerze nie wiem dlaczego wciągnęłam się w tak bezsensowną relację. Romans jest zakończony od ponad czterech lat, mąż nic o tym nie wie, a ja nie potrafię pozbyć się poczucia winy. Od jakiegoś czasu każdego dnia myślę o tym co zrobiłam i czuję się z tym coraz gorzej. Mój mąż jest opiekuńczym, kochającym facetem, nie zasłużył na to co zrobiłam, toteż nie jestem w stanie mu wyznać prawdy, bo to by zniszczyło mu życie, a także zniszczyłoby nasze małżeństwo, które jakkolwiek to brzmi, jest naprawdę udane. Jak sobie poradzić z tym poczuciem winy?
User Forum

Anonimowo

1 rok temu
Aleksandra Kaźmierowska

Aleksandra Kaźmierowska

Dzień dobry,

sytuacja, którą Pani opisuje może być trudna i obciążająca, tym bardziej, że wiąże się z tajemnicą którą Pani “niesie”. Warto tu skorzystać ze spotkania ze specjalistą przy którego wsparciu będzie mogła Pani przyjrzeć się temu jaką funkcję pełni poczucie winy w tym momencie Pani życia. Tym bardziej że opisuje Pani, że doświadcza go intensywniej od jakiegoś czasu.  Przy wsparciu terapeuty można przyjrzeć się temu co było motywacją do wejścia w relację pozamałżeńską, Pani potrzebom,  na które być może nie ma przestrzeni w relacji z mężem,  bądź jest ale brakuje Pani/Wam narzędzi do tego by je realizować czy o nich rozmawiać.  

Być może to dobry moment aby spojrzeć na siebie samą/Was w tej relacji z tu i teraz. Pooglądać  co możecie zrobić i o co  warto zadbać tak aby potrzeby Was obojga były zaspokojone. 

Serdeczności

Aleksandra Kaźmierowska 

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne

Dlaczego płaczę, gdy partner mnie przytula? Brak bliskości i zaufania w związku

Witam serdecznie. Mam 38 lat mój partner 57. Od jakiegoś czasu zauważyłam u siebie w emocjach, że kiedy partner mnie przytuli od czasu do czasu, tak od razu doprowadza mnie to do łez. Nie wiem, czym jest to spowodowane. Fakt przytulań jest między nami coraz mniej, z początku było ich znacznie więcej. Czasem w ogóle jest oziębły. Mieliśmy nie tak dawno temu sytuację, że przyłapałam go na tym, że miał założone konto randkowe na jednym z portali randkowych, co zachwiało mocno zaufaniem do niego, później doszło do tego faworyzowanie jego znajomej w naszej obecności i porównywanie mnie do niej, kłamstwa, na których co jakiś czas muszę go przyłapać, kupowanie prezerwatyw za moimi plecami, których w ogóle nie używamy. Sprawy intymne w ogóle nie istnieją. Jeśli do czegoś dochodzi to albo jest to raz na półtora miesiąca, albo w ogóle, a nawet jeśli to jest, to bardzo mechaniczne. Wieczory spędzamy, leżąc obok siebie, ale bez przytulanek. Dawniej potrafił podejść, przytulic sam od siebie teraz, jeśli ja sama osobiście się do niego nie przytulę, on nic, jakby był lodem skuty. Tak jak napisałam wcześniej, jeśli zdarzy mu się przytulić mnie, tak sam z siebie tak ja od razu reaguje płaczem, którego nie widzi, gdyż płacze w ukryciu. Chciałam się spytać, z czego to może wynikać. Czy to może być reakcja na brak bliskości z jego strony i akceptacji mojej osoby? . Bardzo proszę o odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie

Mąż flirtuje i utrzymuje kontakt z innymi. Nie wiem już jak sobie radzić.
Mam 29 lat , dwójkę dzieci , męża, z którym bywało raz lepiej raz gorzej , ale on jest strasznym flirciarzem , twierdzi, że nic, poza tym wiele razy przyłapałam go na kłamstwach , pisanie z dziewczynami usuwanie wiadomości , zakładanie portali , cały czas myślę tylko o tym, że mnie znów okłamuje, nie mogę skupić się na niczym innym, zawsze, gdy otwieram się na nowo i jest dobrze to za chwilę od nowa powtórka z rozrywki. On twierdzi, że kocha tylko mnie, że to dla niego nic nie znaczy , przez to już całkowicie straciłam poczucie własnej wartości , czy ze mną jest coś nie tak ?
Potrzeba połączenia z moim autorytetem. Chciałabym być jak najbliżej.

Dzień dobry, piszę do Was z zapytaniem czy to, co przeżywam od kilku już lat, jest normalne.

Mam 22 lata (kobieta). A więc posiadam w życiu naprawdę duży autorytet, jest on dla mnie bardzo ważny, od razu opiszę, że jest to kobieta, wiek około 40 lat. Bardzo dużo o niej myślę w kontekście tego, co robi w życiu i jak mi imponuje , ale gdy dochodzi do naszego kontaktu, ja się wycofuje, nie kontynuuje rozmowy, raczej szybko ją ucinam. A później każdy gest, wydarzenie i spojrzenie bardzo przeżywam i roztrwaniam na czynniki pierwsze, interpretuje. Myśle o niej kilka razy dziennie, wyobrażam sobie scenariusze z nią ,dzisiaj śniło mi się, że nazwała mnie córką i przysięgam, że w życiu nie czułam takiego spokoju. Ogólnie, żeby wyjaśnić, pochodzę z naprawdę dobrego domu, w którym jest pełno miłości i niczego nam nie brakuje, relacje z mamą mam świetne, ale nie jest moim autorytetem.

Zaburzenia lękowe w nowej szkole: Jak radzić sobie z trudnościami w nawiązywaniu relacji?

Dzień dobry, zazwyczaj rozwiązuję swoje problemy sama, ale ten bardzo mnie męczy. Niedawno zaczęłam nową szkołę, co było dla mnie bardzo stresujące głównie pod względem znajomości, ponieważ przez zaburzenia lękowe oraz typ osoby, jaką jestem, poznawanie nowych osób jest dla mnie bardzo trudne. Boję się przelotnych znajomości i chciałabym znaleźć od razu kogoś, komu łatwo zaufać.

Pozytywnie zaskoczyło mnie to, że już pierwszego dnia usiadła ze mną wyglądająca dość miło dziewczyna. Już wcześniej pisałam ze swoją klasą, ale jednak wrażenia na żywo są najważniejsze. Siedziałyśmy tak większość tygodnia, z innymi osobami też rozmawiałam i naprawdę czułam, że uda mi się zaaklimatyzować. Niestety, dzisiaj bez żadnego konkretnego powodu wszystkie dziewczyny niechętnie ze mną rozmawiały… Większość lekcji siedziałam sama, a wcześniej przecież byłam z jedną osobą. Nie wiedziałam, co się nagle zmieniło.

Przez tę sytuację moje silne mechanizmy lękowe dotyczące relacji z innymi się odpaliły i resztę dnia czułam się bardzo źle. Ze stresu wróciłam do takich nawyków jak drapanie rąk, gryzienie policzka itp. Wiem, że jest to słabe zachowanie, ale poczułam się strasznie nieważna. Nic, co by wpłynęło na jakąś niechęć innych do mnie, się nie stało, więc co jest ze mną nie tak??

Najgorsze jest to, że jak próbowałam rozmawiać dzisiaj z kimkolwiek, to kończyło się od razu brakiem zainteresowania po jakiejś minucie… Najboleśniej jednak było w momencie, gdy rozmawiałam z dwiema dziewczynami, idąc przy okazji na wspólny dla naszej trójki przystanek, i po 2 minutach drogi zostałam wykluczona kompletnie z rozmowy. Nawet nie zauważyły, że nie idę już za nimi…

Zdaję sobie sprawę, że do nowego miejsca trzeba się przyzwyczaić, ale nie rozumiem, czemu po tygodniu zostałam sama. Żadna inna dziewczyna nie ma takiego problemu i niestety jest nas nieparzyście, co utrudnia całą sytuację… Chciałam przez to iść do swojego psychologa, niestety z godziny na godzinę moja wizyta została bez wytłumaczenia odwołana i przez to zaczęłam się czuć jeszcze gorzej. Bardzo dzisiaj potrzebowałam tego wsparcia. :((

W następnym tygodniu mam z klasą wycieczkę na kilka dni. Bardzo nie chcę tam jechać, ale nie mam wyboru… Bardzo się boję na niej jeszcze większego odrzucenia albo tego, że ktoś mi coś zrobi, jak będę spała czy odpoczywała… :/

Wiadomo, czas pomaga, lecz jestem osobą tak wrażliwą na punkcie znajomości, że dzisiaj czułam się jak najgorszy człowiek na świecie. Próbuję wyglądać jak najlepiej, codziennie się maluję, co przerwę się poprawiam przed lustrem i odświeżam, jestem miła i życzliwa dla wszystkich, a i tak zostałam sama…

Ta adaptacja mnie męczy. Chciałabym, aby znajomości stworzyły się łatwiej, a na razie wszystko się psuje… Bardzo proszę o pomoc, nie mam teraz czasu szukać kolejnej wizyty u terapeuty, bo po weekendzie wyjeżdżam. Mam irracjonalny żal nawet do psychologa, bo zostałam sama w potrzebie, która i tak pewnie jest moimi przewidzeniami…

Dylemat emocjonalny: czy odejść z relacji, która mnie przytłacza, czy czekać na zmiany?

Stoję obecnie przed bardzo ciężkim wyborem życiowym, nie mam się kogo poradzić, ponieważ jestem osobą, która nie dzieli się swoimi problemami. Jednak tym razem potrzebuję pomocy. Jestem w 'dziwnej' relacji z dziewczyną. Mamy po 25 i 23 lata. Znamy się ponad rok czasu. Ostatnio postanowiłem z nią szczerze porozmawiać i wyznać jej swoje uczucia, na co otrzymałem odpowiedź, że ona 'nie jest gotowa na związek' i mimo tego, że czuję coś do mnie, to boi się przede mną otworzyć i 'oddać' w 100% (jej słowa). Sytuacja jest dla mnie coraz bardziej męcząca, chcę jej jakoś w tym pomóc, ale wiem, że nie mogę, bo wszystko zależy tylko i wyłącznie od niej. Jednak wszystko stoi w miejscu od kilku miesięcy. Zastanawiam się, czy nie powinienem odejść, właściwie chciałem to zrobić już dwa razy, ale coś mnie powstrzymało. Proszę o poradę, powinienem odejść, czekać? Czuję powoli, że trochę mnie to przytłacza, nie chcę na siłę napierać na coś więcej, ale czuję, że i tak to robię. 

Z jednej strony piekielnie mi na niej zależy, lecz z drugiej już bardzo mnie to męczy. Zastanawiam się, czy nie napisać jej, że odchodzę, a jeśli poukłada sobie w głowie, to niech się odezwie, bo ja nie potrafię trzymać z nią kontaktu w taki sposób, jaki mamy teraz.

kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!