Wstecz

Natręctwa i ogromny lęk z powodu przemocy regilijnej w domu.

Dzień dobry. Mam 20 lat. Cierpię na bardzo dokuczliwe zaburzenie lękowe. Od roku jestem w terapii. Od 3 miesiący biorę leki SSRI i przeciwlękowe. 

Decyzja o wzięciu leków była dla mnie jednym z największych wyzwań w życiu. Bardzo się ich bałem i musiałem jeszcze ukrywać fakt ich brania przed negatywnie nastawioną do tego rodziną. Ostatecznie odważyłem się i po kilku tygodniach zacząłem zauważać poprawę. Niestety nie trwało to zbyt długo, ponieważ po kilku ciężkich sesjach moje lęki i depresyjność wróciły. Dotknąłem bardzo trudnego dla mnie tematu, dotyczył on kwestii religijnych. Od małego dziecka byłem wychowywany w bardzo "restrykcyjnym wychowaniu " zwłaszcza religijnym. Gdy miałem 10 lat zaczęły pojawiać się pierwsze lęki i natręctwa związane z tą sferą. Rodzina bardzo napędzała ten lęk. Już jako nastolatek nie spałem po nocach z powodu lęku przed potępieniem po śmierci, bo zrobiłem coś złego. Teraz nastąpił we mnie moment ,kiedy to wszytko zaczęło pękać. Zaczął rodzić się we mnie bunt do kościoła, zacząłem nie zgadzać się z pewnymi restrykcjami narzuconymi przez kościół (zwłaszcza dotyczącymi seksualności, mam wrażenie, że nauka tutaj stoi w sprzeczności z kościołem). Ten bunt z kolei wpędza w ogromny lęk przed piekłem, do którego mogę pójść, bo się sprzeciwiam nauce kościoła i mam inne poglądy (np boję się, że umrę danej nocy i zostanę ukarany) 

Z drugiej strony wiem, że nie przeszedłem w swoim życiu tzw. buntu młodzieńczego, który jakoś kształtuje naszą dojrzałość. Nie zgadzam się z tym, że wszystko człowiekowi trzeba narzucić, co mu wolno, czego nie wolno zakładając, że człowiek nie jest sam w stanie rozeznać, co jest dobre, a co złe. 

Rodzina wprost stosowała zawsze przemoc religijną, stąd też może teraz ten bunt. Jestem w strasznej rozsypce. Chodzę coraz bardziej przybity i zalękniony. Leki, które tak mi pomagały, nawet one przestały radzić sobie z moim zaburzeniem lękowym. 

Mój psycholog mówi, że nie wszystko z kościoła muszę przyjmować, żebym brał z wiary to co mi służy a odrzucał to co nie służy. Mnie bardzo pociąga takie podejście. Automatycznie zawsze jakoś zaczynam zazdrościć ludziom, że żyją po swojemu (np w związkach partnerskich) i są szczęśliwi i nie boją się tego. Z drugiej strony kościół nie akceptuje odejścia od "części" jego nauczania. 

Piszę tutaj o tym, bo odbija się to bardzo na mojej psychice, złapała mnie ogromna bezsilność i nie wiem co robić dalej. Straciłem nadzieję na lepsze jutro. Boję się też, że psychiatra znowu zmieni leki i że będę znowu przechodził przez kolejne stresy. Dodatkowo załamuje mnie to, że i terapia tak powoli idzie i leki nie działają. Po za tym zacząłem nową pracę i zmieniłem uczelnię, co też jest dla mnie trudne. Ale nic nie jest w stanie przebić lęku/buntu religijnego. Dziękuję za przeczytanie mojej wiadomości. PS Staram się być zawsze jak najlepszym człowiekiem i dawać z siebie wszystko co najlepsze i najpotrzebniejsze drugiemu człowiekowi, a i tak czuję się złym człowiekiem 😥

Jacek

przedwczoraj
Karolina Bobrowska

Karolina Bobrowska

Dzień dobry,

Dziękuję, że dzieli się Pan swoimi doświadczeniami. Przechodzi Pan przez trudny etap dlatego to normalne, że towarzyszy Panu poczucie zagubienia, bezsilność i zniechęcenie – zwłaszcza gdy terapia i leki nie przynoszą oczekiwanej ulgi. Warto pamiętać, że każdy człowiek ma swoje tempo, a praca, nawet jeśli wydaje się powolna, jest krok po kroku coraz bardziej uwalniająca. Proszę dać sobie czas.

To naturalne, że naszły Pana wątpliwości wobec części zasad religijnych. Ma Pan pełne prawo, by analizować je na nowo i poszukiwać swojej drogi. To prawda, że kościół katolicki nie popiera odejścia od części nauczania, ale prawdą jest też to, że religia katolicka opiera się przede wszystkim na miłości Boga do człowieka, na którą nie trzeba w żaden sposób zasłużyć , a także na przebaczeniu. W tej religii Bóg jest przedstawiany jako dobry ojciec, który troszczy się o swoje dzieci - każde z nich jest ważne i potrzebne. Bóg w religii katolickiej nie chce potępienia żadnego człowieka, ale jest miłosiernym ojcem. Ma Pan prawo wyboru czy chce Pan żyć wedle zasad religii katolickiej, czy też nie. Proszę pamiętać, że odrzucenie ich nie oznacza bycia złym człowiekiem. 

Pozdrawiam
Karolina Bobrowska
psycholog, konsultant kryzysowy

za 1 godzinę

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne