Rozstanie z narzeczoną, ból emocjonalny i szansa na odbudowę relacji
Moją narzeczoną rozstała się ze mną dwa tygodnie temu. Cały kwiecień próbowaliśmy walczyć o związek, ale po rozstaniu zaczęła się stopniowo odcinać. W tym momencie jestem całkowicie zablokowany (z desperacji próbowałem wszystkiego, by jakoś ją przekonać do siebie). Wiem już, że mimo jednego medium, przez które mogę się z nią skontaktować, nie mogę już się odzywać, bo będzie tylko gorzej. Ona niby cierpi przez to rozstanie, aczkolwiek wcześniej mówiła, że mnie nie kocha. Nie wiem, co już mam robić, nie wiem, kiedy się odezwie (powinna, z racji tego, że nie zapomina o nikim), i czy w ogóle istnieje jakakolwiek szansa na zbudowanie nowej relacji. Przeprosiłem ją za popełnione błędy i zapewniałem, że się zmienię (wiem, co z mojej strony przekonało ją do rozwiązania wszystkiego). Zacząłem nad sobą pracować, chodzę do terapeuty w celu naprawy swojej psychiki (bardzo mocno panikuję i boję się, że kogoś stracę). Wiem, że prawdopodobnie to już jest definitywny koniec, ale ciągle mam nadzieję, że po jakimś czasie wszystko się odmieni. Nie wiem, co już mam robić, ból związany ze stratą jest niesamowity, ciągle o niej myślę, nie jestem w stanie uciec od tych wspomnień i emocji. Czuję się aktualnie (przez wzgląd na całkowite odcięcie się ode mnie, gdzie nie skrzywdziłem jej w żaden sposób) strasznie, jak bezpański pies wyrzucony tak po prostu na drogę. Co mam zrobić? Czy ta nadzieja w ogóle ma sens? Czy w ogóle istnieje jakaś szansa na to, że się odezwie?
Piotr

Aleksandra Nizińska
Dziękuję, że się tym podzieliłeś. Rozstanie z bliską osobą to jedno z najtrudniejszych doświadczeń emocjonalnych. Tęsknota, ból, bezsilność — to wszystko jest naturalną reakcją na stratę kogoś, kogo kochasz.
To, że czujesz się porzucony i zdezorientowany, wynika z żałoby po relacji. Psychologowie opisują ten proces jako etapy: zaprzeczenie, złość, smutek, nadzieja, aż po akceptację. Nie ma w tym nic nienormalnego — przeżywasz stratę po swojemu.
To również normalne, że wciąż masz nadzieję. Ale warto zadać sobie pytanie: czy ta nadzieja wspiera Cię, czy zatrzymuje w miejscu? Jeśli kontakt jest jednostronny, a druga strona się odcina, to próby kontaktu mogą tylko pogłębić cierpienie.
Robisz ważny krok — chodzisz na terapię i pracujesz nad sobą. To kluczowe, szczególnie gdy boisz się utraty i reagujesz silnym lękiem. Terapeuta pomoże Ci lepiej zrozumieć siebie i odbudować poczucie bezpieczeństwa.
Co możesz teraz zrobić?
– pozwól sobie czuć – nie tłum emocji, ale też ich nie podsycaj.
– unikaj nadmiaru bodźców: zdjęć, wiadomości, wspólnych miejsc.
– zadbaj o codzienność: sen, jedzenie, ruch. To małe kroki, które pomagają wrócić do równowagi.
– zapisuj swoje myśli i emocje – to pomaga zrozumieć, co naprawdę czujesz i ułatwia pracę terapeutyczną.
Czy jest szansa, że się odezwie? Może. Ale Twoje życie nie może zależeć od tego, co zrobi druga osoba. Związek powinien być oparty na wzajemności, nie na błaganiu o drugą szansę.
Najważniejsze teraz to odzyskać siebie — nie po to, by odzyskać byłą partnerkę, ale by znów poczuć się dobrze we własnej skórze. Warto przemyśleć napisanie listu pożegnalnego, kiedy będziesz miał w sobie gotowość — nie do wysłania, ale by zamknąć ten etap emocjonalnie. To często bardzo pomaga.
Pozdrawiam,
Aleksandra Nizińska

Poradnia Psychologiczno Seksuologiczna "Czas na zmiany"
Rozstanie, zwłaszcza tak nagłe i połączone z poczuciem odcięcia i braku wpływu, jest niezwykle trudnym doświadczeniem. To naturalne, że czujesz się zagubiony, zraniony i pełen sprzecznych emocji – nadziei na odnowienie kontaktu mieszkającej z rozpaczą po stracie. Metafora "bezpańskiego psa" bardzo mocno oddaje to uczucie opuszczenia i braku przynależności, które teraz Ci towarzyszy.
To, co opisujesz – desperackie próby przekonania jej, panika, strach przed stratą – to typowe reakcje na zagrożenie dla ważnej więzi. Nasz mózg i ciało wpadają w tryb "walki o przetrwanie" tej relacji, co często prowadzi do działań, które paradoksalnie przynoszą odwrotny skutek, pogłębiając dystans.
Masz absolutną rację w jednym: odzywanie się teraz, zwłaszcza po próbach "przekonywania", prawdopodobnie przyniosłoby odwrotny skutek i utrwaliłoby jej decyzję o odcięciu. Dajesz jej w ten sposób to, czego w tej chwili być może potrzebuje – przestrzeni. Choć dla Ciebie jest to niewyobrażalnie trudne, brak kontaktu z Twojej strony jest teraz najrozsądniejszym krokiem.
Pytasz, czy nadzieja ma sens, czy się odezwie i czy jest szansa na przyszłość. Prawda jest taka, że nie wiemy i nie możemy wiedzieć, co przyniesie przyszłość ani co myśli druga osoba. Skupianie się na tych pytaniach, na spekulacjach, czy ona się odezwie i kiedy, utrzymuje Cię w zawieszeniu, w bólu i bezsilności. Twoja energia koncentruje się na czymś, na co nie masz wpływu. To jak czekanie na pociąg, który nie ma wyznaczonego rozkładu jazdy.
Z perspektywy terapii (zwłaszcza nurtów 3. fali, takich jak Terapia Akceptacji i Zaangażowania, ACT), kluczem w takich momentach jest:
Akceptacja: To nie znaczy zgoda czy polubienie sytuacji, ale uznanie jej realności. Akceptacja, że rozstanie miało miejsce, że ból jest obecny, że nie wiesz, czy i kiedy ona się odezwie. Walka z rzeczywistością ("To nie powinno się wydarzyć!", "Ona musi się odezwać!", "Muszę przestać czuć ten ból!") tylko potęguje cierpienie. Pozwól sobie poczuć ten ból, tę pustkę, ten lęk – są one naturalnymi, choć niezwykle trudnymi, częściami procesu żałoby po związku.
Skupienie się na sobie: To jest jedyna sfera, na którą masz realny wpływ. Bardzo dobrze, że rozpocząłeś terapię! To ogromnie ważny krok. Pracując nad swoim lękiem przed stratą, nad mechanizmami paniki, nie tylko pomagasz sobie przejść przez obecny kryzys, ale także budujesz zdrowsze podstawy pod każdą przyszłą relację – czy to z nią (jeśli kiedyś przyszłość przyniesie taką możliwość, co obecnie jest wielkim znakiem zapytania), czy z kimś innym.
Wartości i zaangażowanie: Kiedy jesteśmy w silnym bólu, łatwo zapominamy o tym, co jest dla nas ważne poza związkiem. Co było dla Ciebie istotne przed tą relacją? Pasje, przyjaciele, rozwój, zdrowie fizyczne? Nawet w małych krokach staraj się wracać do tych obszarów. Zaangażowanie w działania zgodne z Twoimi wartościami, nawet pomimo bólu, przywraca poczucie sensu i własnej sprawczości.
Ta nadzieja na powrót jest naturalna, pełni często rolę "lekarstwa" na nieznośny ból i niepewność. Jednak jeśli staje się jedynym punktem zaczepienia i uniemożliwia Ci skupienie się na teraźniejszości i pracy nad sobą, wtedy może być bardziej szkodliwa niż pomocna. Szansa na przyszłość z nią (lub z kimkolwiek) zawsze będzie większa, jeśli będziesz osobą stabilną, świadomą swoich mechanizmów i potrafiącą tworzyć zdrowe relacje, a to wymaga pracy nad sobą teraz.
Co konkretnie możesz zrobić?
Kontynuuj terapię: Wykorzystaj wsparcie terapeuty, aby przepracować lęk przed stratą i mechanizmy paniki.
Zaakceptuj brak kontaktu: Potraktuj to odcięcie jako sygnał, że teraz czas skupić się wyłącznie na sobie. Powstrzymaj się od prób kontaktu.
Pozwól sobie na żałobę: Ból jest naturalny. Nie uciekaj od niego za wszelką cenę (choć zdrowe formy dystrakcji są w porządku), ale też nie utożsamiaj się z nim całkowicie. Obserwuj swoje myśli i emocje bez oceniania ich.
Zadbaj o podstawy: Sen, jedzenie, ruch fizyczny – w kryzysie łatwo o nich zapomnieć, a są kluczowe dla równowagi psychicznej.
Znajdź wsparcie w innych relacjach: Spędzaj czas z przyjaciółmi, rodziną.
Skup się na swoich wartościach: Co jest dla Ciebie ważne? Poświęć czas na te obszary.
Czucie się jak "bezpański pies" jest bolesne, ale pamiętaj – Twoja wartość jako osoby nie zależy od tej relacji ani od tego, czy ktoś inny się z Tobą skontaktuje. Jesteś wartościowym człowiekiem, który przeżywa trudny moment.
Koncentracja na tym, co Ty możesz zrobić dla siebie w tej chwili, jest kluczem do przejścia przez ten kryzys i zbudowania stabilniejszej przyszłości. Nie patrz wstecz ani nie wybiegaj zbyt daleko w przyszłość – skup się na teraźniejszości i na procesie leczenia własnych ran.
Jeśli czujesz, że potrzebujesz bardziej spersonalizowanego wsparcia w przejściu przez ten proces i pracy nad lękiem przed stratą, zachęcam do kontaktu ze specjalistą. Jesteś na dobrej drodze, korzystając już z terapii. Trzymaj się.

Justyna Bejmert
Piotrze,
To, co teraz przeżywasz, jest bardzo trudnym i bolesnym doświadczeniem. Strata kogoś, kogo kochamy, może wywołać uczucia żalu, lęku i ogromnego zagubienia. Przede wszystkim chcę Ci powiedzieć, że Twoje emocje są naturalne. Masz prawo odczuwać ból, tęsknotę i niepewność.
To, że szukasz wsparcia i uczęszczasz na terapię, jest niezwykle ważnym krokiem. Pracujesz nad sobą i to wymaga ogromnej odwagi.
Rozumiem, że czujesz się teraz jak „bezpański pies”, ale to poczucie odrzucenia jest wynikiem bólu emocjonalnego, a nie obiektywną prawdą o Tobie. Jesteś wartościową osobą, niezależnie od tego, czy ktoś jest obok Ciebie, czy nie.
Nie ma pewności, czy ona się odezwie i czy uda się Wam odbudować relację. To jest coś, na co masz wpływ tylko do pewnego stopnia. Ale masz pełną kontrolę nad tym, jak zadbasz o siebie w tym trudnym czasie.
Staraj się otaczać ludźmi, którzy Cię wspierają, rób rzeczy, które sprawiają Ci choć odrobinę radości, a przede wszystkim bądź dla siebie wyrozumiały.
Z wyrazami szacunku,
Justyna Bejmert
Psycholog

Katarzyna Rosenbajger
Witam,
Bardzo mi przykro, przez co pan przechodzi, ale z pana listu wynika, że uczęszcza pan na terapie, więc proszę dać sobie czas na przepracowanie tych emocji.
Żadne rozstania nie są przyjemne i przechodzimy po nich żałobę, bo jest to strata, która bardzo boli. Proszę dać sobie czas na przeżycie bólu.
Jeżeli pana była partnerka nie chce z panem rozmawiać, to proszę to uszanować i dać jej przestrzeń oraz czas. A to, że ona się odcięła i nie chce z panem kontaktu, może oznaczać , że podjęła już decyzję, ale jest jej równie trudno. Proszę jednak uszanować jej granice i przepracować te emocje oraz żal po stracie z terapeutą.
K Rosenbajger
Psycholog

Krzysztof Skalski
To, co Pan czuje, jest normalną reakcją na stratę (ból, tęsknota, chaos emocji). Rozstanie boli, szczególnie gdy wiązał Pan z tą relacją duże nadzieje. Dziś najważniejsze jest nie to, czy ona wróci, tylko co Pan zrobi ze sobą.
Ma Pan prawo cierpieć, ale też ma Pan wpływ na to, jak przejdzie przez ten czas. Walka o kontakt tylko pogłębia ranę. Skupienie się na sobie, by się odbudować, pójście na terapię to dobry kierunek. Nadzieja może być ciężarem, jeśli trzyma Pana w miejscu. Jeśli kiedyś ona się odezwie, wtedy podejmie Pan decyzję. Dziś warto zadbać o siebie. To jedyne, co naprawdę zależy od Pana. I to wystarczy na teraz.

Katarzyna Szadziewska
W opisanej przez Pana sytuacji, zakończenia relacji z narzeczoną, wybrzmiewa dużo bólu i bezsilności. Widać rozpacz, tęsknotę, zagubienie i wielkie pragnienie odzyskania bliskiej osoby, a także niepokój o przyszłość. Mówi Pan, że czuje się jak bezpański pies — to bardzo mocny, obrazowy wyraz Pana wewnętrznego stanu. Może wiązać się z wewnętrznym doświadczeniem bycia niechcianym, niekochanym — nie tylko przez partnerkę, ale być może także przez ważne figury z Pana przeszłości. Pana ból może być nie tylko reakcją na utratę konkretnej osoby, ale także głęboko poruszać wcześniejsze, być może nie do końca uświadomione lęki przed porzuceniem i odrzuceniem.
Myślę, że to, czego Pan najbardziej teraz potrzebuje, to uznać i przeżyć ten ból, bez ucieczki, bez przymusu działania. To też czas, by sprawdzić, czego naprawdę Pan teraz chce, ale nie w relacji z narzeczoną, ale w relacji z samym sobą. Terapia, którą Pan rozpoczął, na pewno pomoże zrozumieć, co się dzieje z Panem tu i teraz (w ciele, emocjach i świadomości), a także zastanowić się, dlaczego rozstanie wywołało aż tak głębokie emocje.
Życzę Panu, by odnalazł Pan spokój i ukojenie i odnalazł nadzieję na lepszą przyszłość.

Karolina Maciejewicz
Cześć Piotr,
Dziękuję Ci za zaufanie i podzielenie się tym, co przeżywasz. Rozstanie, zwłaszcza kiedy uczucia są nadal żywe i silne, jest jednym z najbardziej bolesnych doświadczeń emocjonalnych.
To, co czujesz, jest w pełni zrozumiałe. Żal, tęsknota, bezradność, rozpacz, dezorientacja, potrzeba kontaktu, to objawy głębokiego przywiązania i straty. Twój ból ma swoje źródło nie tylko w utracie osoby, ale też w gwałtownym przerwania więzi z osobą, która dawała Ci poczucie bezpieczeństwa i sensu.
Robisz coś bardzo ważnego, szukasz pomocy i pracujesz nad sobą. Terapia to nie tylko sposób na przetrwanie tego bólu, ale także na zrozumienie siebie głębiej: skąd bierze się Twój lęk przed stratą, jak wygląda Twoje przywiązanie w relacjach, jakie wzorce powtarzasz. To nie jest „zmiana dla niej” to szansa, by zbudować coś prawdziwego w sobie, niezależnie od tego, czy ta relacja jeszcze powróci.
Twoja była partnerka może rzeczywiście cierpieć, ale jednocześnie wiedzieć, że nie chce lub nie może być już w tej relacji. Ludzie nie zawsze odchodzą z nienawiści, czasem odchodzą, mimo że coś do kogoś wciąż czują. Z Twojego opisu wynika, że ona stopniowo się oddalała. Teraz się odcina i to może być jej sposób na poradzenie sobie z sytuacją.
Czy się jeszcze odezwie? Tego nikt nie może Ci powiedzieć z całą pewnością. Ale czekanie na to jako na jedyną nadzieję zatrzymuje Cię w miejscu. Zamiast żyć dalej, trwasz w napięciu, karmiąc się wizją powrotu. A to podtrzymuje cierpienie.
Z pozdrowieniami,
Karolina Maciejewicz

Kacper Urbanek
Witaj Piotrze!
Bardzo dziękuję Ci, że podzieliłeś się tak trudnym doświadczeniem. To, co opisałaś, pokazuje, że była to dla Ciebie trudna emocjonalnie sytuacja, która wywołała silne reakcje. Emocje takie jak rozczarowanie, żal czy złość pojawiają się wtedy, gdy coś, na czym nam zależy, nie przebiega tak, jak oczekiwaliśmy. To normalne, że odczuwasz je intensywnie, zwłaszcza w sytuacji, gdzie w grę wchodziły oceny, autorytet promotorki i Twoje zaangażowanie. Wycofanie, które wtedy nastąpiło, mogło być sposobem Twojej psychiki na poradzenie sobie z poczuciem niesprawiedliwości. Dystansowanie się od osoby, która kojarzyła się z tym doświadczeniem, było próbą ochrony siebie przed kolejnymi trudnymi emocjami. Taka reakcja jest naturalna w sytuacjach, które wywołują poczucie zagrożenia emocjonalnego lub poczucia, że granice zostały naruszone. Okres, który był potrzebny na ponowne zbliżenie się do promotorki, był procesem wewnętrznym. Emocje często potrzebują czasu, żeby się uspokoić i żeby móc spojrzeć na sytuację z większym dystansem. Ten proces, choć długi, pozwolił Ci na odbudowanie relacji i znalezienie dla niej nowej jakości. Twoja reakcja nie była przesadzona. W relacjach, w których pojawia się element zależności i napięcia, takie odczucia są zrozumiałe. Stres, obawa przed oceną i poczucie, że ktoś ważny nie zareagował tak, jak tego potrzebowałaś, mogły zadziałać na wyobraźnię i wzmocnić emocje. Twoje zachowanie i uczucia miały sens w tej sytuacji. Warto potraktować to jako doświadczenie, które pozwoliło Ci lepiej zrozumieć swoje granice i potrzeby. Masz prawo do emocji i do refleksji nad nimi. To element rozwoju i uczenia się o sobie. Trzymaj się, przesyłam dużo ciepła!
Z pozdrowieniami
Kacper Urbanek
Psycholog diagnosta

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Od pewnego czasu przeżywam trudności w moim związku.
Mój partner ma stwierdzone zaburzenia osobowości, co sprawia, że nasza relacja stała się trochę toksyczna.
Często czuję się manipulowany i obwiniany za sytuacje, na które nie mam wpływu. Z jednej strony bardzo mi na nim zależy, ale z drugiej coraz bardziej odczuwam, że tracę siebie.
Konflikty między nami są intensywne i wyczerpujące, a ja coraz częściej zastanawiam się, czy jestem w stanie to znosić dalej. Tego typu toksyczne zachowania zaczynają wpływać na moje poczucie wartości i samoocenę. Często czuję się zagubiony i przytłoczony, nie wiedząc, jaką decyzję podjąć.
Czy w takiej sytuacji lepiej skupić się na wsparciu partnera, czy raczej na ochronie własnego zdrowia psychicznego? Jakie działania mogę podjąć, by poradzić sobie z tą sytuacją, nie pogarszając naszej relacji?
Witam serdecznie, mój mąż nie skupia się na mnie, interesują go inne kobiety, dzwoni do nich i pisze po kryjomu, kiedy chce rozwiązać problem, wtedy słyszę, że jestem głupia i wymyślam wszystko. Na różnych stronach lajkuje zdjęcia obcych kobiet, nie mam już siły walczyć z wiatrakami
Witam, jestem młodą osobą, w tym roku skończę 18 lat.
Jestem w związku 7 miesięcy i właśnie z tym mam problem.
Mam na myśli, że czuje, że jestem zbyt "uzależniony" od swojej partnerki. Potrafię wpadać w panikę, gdy nie odpisuje mi dłużej niż parę minut, od razu mam w głowie najczarniejsze myśli, że może mnie zdradzać i wpadam w panikę. Staram się walczyć również z moją zazdrością, która potrafi się uaktywnić nawet w błahych sprawach. Potrafię być zazdrosny o nawet najmniejszą jej interakcją z drugim człowiekiem. Jest to naprawdę bardzo męczące. Dziś dowiedziałem się, że przyjdzie do niej na noc koleżanka i już na samą myśl kipię z zazdrości. Nie wiem, jak mam sobie z tym radzić staram się, żeby nie rzutowało to na moją dziewczynę, ale im dłużej trwa ten związek, tym ja staję się bardziej zazdrosny. Nie wiem, co już z tym robić Pozdrawiam.
Partnerka podczas mojej próby rozmowy z nią, na nawet banalny temat zatyka uszy, nuci lalala. Nie daje dojść do słowa, przerywa i próbuje mnie uciszyć.
Witam. Mam od miesięcy problem, z którym już nie potrafię sobie poradzić. Chodzi o to, że mąż piszę z innymi kobietami. Kiedy mu o tym powiedziałam, że mnie to strasznie rani, to najpierw nie przyznał się, później mnie wyśmiał i powiedział, że nic złego nie robi i że mu nikt nie zabroni. Prosiłam go, żeby to zakończył i nadal pokryjomu piszę, pozakładali inne konta i myśli, że tego nie widzę. W każdej chwili ma dla nich czas a do mnie piszę wtedy, że ma dużo pracy. Do innych z pracy wypisuje a do mnie ani słowa. Opowiada im cały dzień, żali się i odwrotnie. Nie wiem, co ja już mam robić. Jestem załamana
Witam, Za 4 miesiące bierzemy z partnerem ślub.
Mamy trudną sytuację, gdyż moja siostra wyszła za mąż i ma dziecko z moim byłym partnerem. Mój narzeczony nie może sobie z tym poradzić do tego stopnia, że myślał o odwołaniu ślubu. Mówi, że jedyne co widzi, jak się aportujemy z nimi na rodzinnych przyjęciach czy w życiu to nas razem w łóżku i obsesyjnie o tym myśli. Nie mogę sobie już z tym poradzić. Byliśmy u 2 psychoterapeutów dla par, jednak nic nie pomaga.
Potrzebuję pomocy jak mu pomóc. Jedynym rozmieszaniem dla mojego partnera jest odcięcie się od mojej rodziny, aby się z nim nie widywać, co oczywiście dla mnie nie wchodzi w grę.
Z góry dziękuję za każdą radę i pomoc
Witam,
od paru miesięcy jestem w związku, który się formalnie zakończył, ale dalej go z partnerką kontynuuję.
Partnerka doszukiwał się u mnie zdrady, a jak jej nie znalazła, to ją wymyśliła i myślę, że w to wierzy.
Od tego czasu (a nie raz wcześniej) przyłapałem ją na kłamstwie i spotykaniu się z innymi facetami (niby tylko znajomi). Teraz wiem, że mnie zdradza, mimo to nie daje mi odejść. Co chwile od nowa daje mi miłość i nadzieję na odratowanie relacji (uwielbiamy ze sobą przebywać), a jak się wkręcam, to okazuje brak szacunku przy innych ludziach, nie jest lojalna, czasem innym źle o mnie mówi i zdradza nasze sekrety. Ma kolegę, z którym non stop przebywa i na pewno coś między nimi jest. Wiem, że mam jakiś problem ze sobą, bo nie mogę odpuścić, co chwilę wracam, a potem odczuwam, jak mnie to niszczy, jaki załamany chodzę.
Czasem moja ex dopuszcza się prowokacji, żeby mnie zdenerwować, a potem obwinia mnie o moje reakcje.
Moja ex dopuszcza się rękoczynów w stosunku do mnie.
Ma dwa oblicza, raz kochana, a raz wyrachowana i zawistna osoba.
Jak mam się uwolnić od tej relacji?
Co mam robić i gdzie szukać ratunku, żeby już nie wracać. Czuję się bez niej jak narkoman na głodzie.
Dodam, że jestem młodym, dobrze zbudowanym, energicznym i kontaktowym człowiekiem z dobrą posadą.
Wszystkie moje związki to tragedia...
Mam dręczące mnie złe przeczucie odnośnie do mężczyzny, który mi się spodobał. Tak naprawdę spodobał mi się z niewłaściwych powodów i w niewłaściwych okolicznościach - mam sporo problemów osobistych, a on zaczął się coraz częściej pojawiać. Nie mogłam jednak się oprzeć temu, z jednej strony czułam, że nie powinien mi się podobać, czułam taki ogromny ciężar, myśląc o nim, z drugiej strony myśl o odepchnięciu od siebie myśli i uczuć o nim była chyba jeszcze cięższa. Budziłam się przedwczoraj i wczoraj o 4 rano i nie mogłam zasnąć, czułam, jakby pewne negatywne uczucia we mnie były spychane na dno i byłam pewna, że chodzi o niego. Dzisiaj w pewnym momencie poczułam, że jemu może chodzić tylko o seks. Nagle poczułam ulgę, jakbym trafiła. Jestem osobą o bardzo silnej intuicji i niejedno w swoim życiu przewidziałam, jednak nie wiem, jak zarządzać tym, że coś się jeszcze nie stało, a ja już znam zakończenie. Jestem tak naprawdę w pułapce, bo problemy osobiste, których teraz nie rozwiążę na już, jeszcze bardziej mnie do niego ciągną. Wiem, że zasługuję na kogoś wspaniałego, po prostu nie poznałam ostatnio mężczyzn i nawet nie wiem, gdzie ich poznawać, a tego mężczyznę widuję regularnie. Nie wiem też, czy to przeczucie jest trafne, zdarzały mi się mylne przeczucia. Szczerze mówiąc, na początku to mocno fantazjowałam o nim seksualnie, w miarę upływu czasu zaczęłam coś do niego czuć i to raczej normalne i sama nie wiem, co z tym zrobić, czy powinnam o nim zapomnieć, skoro jest we mnie tyle niepewności co do niego, a gdybyśmy zaczęli się spotykać, to skąd wiedzieć, kiedy podjąć decyzję o seksie, bo sama mam na niego dużą ochotę, ale boję się porzucenia.