Left ArrowWstecz

Poszukuję dobrego specjalisty, choruję na schizofrenię paranoidalną, przede wszystkim jestem wykończony i wiecznie senny. Utrudnia mi to funkcjonowanie.

Witam, w 2019 roku zachorowałem na schizofrenię paranoidalną, o czym dowiedziałem się nieco później… na początku nieźle narozrabiałem i trafiłem do więzienia o zaostrzonym rygorze dla niebezpiecznych, jeszcze nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, co mi dolegało- po roku przewieźli mnie na psychiatryk i tak kolejny rok minął, wykończony wyszedłem. Pierwszy rok grałem na komputerze i wegetowałem, w kolejnym zaś zacząłem terenową i wróciłem do formy, później praca- aktualnie nie pracuję, gdyż zaczęła się zima- ubiegłego roku jak piorun strzelił wstawanie do pracy kończyło się płaczem, zima na budowie zniszczyła mnie psychiczne w zaledwie kilka dni. Do rzeczy - szukam specjalisty, który mi pomoże, oczywiście napiszę więcej, całą historię pamiętam dokładnie od samego początku. Na ten moment nie pracuję, największym problemem jest nadmierna senność, potrafię spać i spać i spać, wstawałem do pracy i zasypiałem w drodze, w trakcie pracy oczy mi się zamykały, po pracy obowiązkowo padałem spać i tak dzień w dzień- są dni, gdzie czuję nieco więcej energii, ale w 95% to senność wygrywa i niszczy mi życie. Najbardziej przez to ciężko mi się zebrać do swoich obowiązków, zero motywacji do działania … na ten moment nawet nie trenuję, wspomnę, że przed tym zdarzeniem całym, czyli przed pojawieniem się choroby, byłem sportowcem, od 15 roku życia trenowałem na siłowni, jak i w późniejszym etapie sztuki walki. Przez tą senność na święta ubiegłego roku popadłem w narkotyki, miałem już dość braku mocy, a to mi pomagało, niestety odbiło się to na moim związku, który w chwili obecnej już jest na dobrej drodze, choć też potrzebujemy pomocy. Piszę tutaj, bo może znacie specjalistę, który mógłby mi pomóc ? Leczę się ambulatoryjnie u psychiatry miastowego, lubię tą Panią, ale ona mi nie potrafi pomóc, ciągle coś zmienia, ciągle próbuje, ale to tylko odbija się na moim życiu seksualnym, jest tylko coraz gorzej, a senność dalej mnie dopada - brak motywacji i przekładanie obowiązków- przyznam tylko, że wraz z narzeczoną wzięliśmy szczeniaka i mnie trochę postawił na nogi, bo muszę o nią dbać - to suczka Mia :) ale nie zmienia to faktu, że nie czuję frajdy, jak z zamkniętymi oczami muszę się nią zajmować. Przez rok czasu spałem po 13-15 h dziennie. Proszę o pomoc, polecenie dobrego fachowcy, któremu będę mógł opisać całą historię, który mi pomoże, bo mam dość. O głosach nie wspominam, które ciągle mi mówią, żebym rzucił pracę, że pójdę znów siedzieć, które nakłaniają mnie przeważnie do złego, takie mam super życie, jak ktoś jest w stanie mi pomóc to proszę polećcie kogoś - najważniejsze, żebym miał moc funkcjonować i nie był sennny, a z resztą jakoś już pójdzie.
Agnieszka Wloka

Agnieszka Wloka

Panie Michale,

jestem psychologiem. Nie wiem, czy specjalistą, ale psychologiem i chętnie będę z Panem pracować. Nie jestem psychiatrą, więc leków nie ustawię, dlatego jeśli nie jest Pan zadowolony to dobrze poszukać jeszcze innego psychiatry i porównać, który Panu odpowiada. Chociaż czasami decydując się na lek trzeba przeżyć skutki uboczne, a poza tym trochę odczekać, aż lek w ogóle zacznie działać.

Tak czy inaczej ja zapraszam na profil Agnieszka Wloka psycholog  lub tel. 662624352

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne

Jak zostać terapeutą uzależnień w UK i Polsce?

Witam serdecznie. Jestem alkoholikiem i pozostaję w trzeźwości od ponad 4 lat. Od początku trzeźwienia należę do AA. Od kilku miesięcy jestem też pod okiem terapeutki, a dwa tygodnie temu zacząłem uczęszczać na terapię grupową dla alkoholików, prowadzoną przed dwóch terapeutów uzależnień. Moje pytanie dotyczy jednak czegoś innego. Blisko rok temu odkryłem w sobie ogromne pragnienie niesienia pomocy ludziom jako terapeuta uzależnień. W tym celu skończyłem studia podyplomowe on-line w Wyższej Szkole Kształcenia Zawodowego. Mieszkam i pracuję w UK. Mam pytanie, a w zasadzie prośbę o wskazanie mi możliwego kierunku bądź kierunków dalszego rozwoju. 

Proszę o wskazanie drogi co dalej robić, aby zostać terapeutą uzależnień. Czy muszę przejść dodatkowe kursy, szkolenia, czy może studia? Czy muszę uzyskać certyfikat, a jeśli tak, od czego i gdzie zacząć? Czy muszę odbyć 4-letnie szkolenie, czy wystarczy znaleźć miejsce do odbycia praktyki? Nie czuję się w pełni gotów do takiej pracy po odbytych studiach podyplomowych, a bardzo mi zależy, aby nie tracić czasu i rozwijać się. Rozważam także powrót do Polski w najbliższym czasie i czy mogę dostać wskazówki gdzie się udać, zapisać, zgłosić, aby móc podążać obraną drogą. Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź, ponieważ strasznie trudno znaleźć mi odpowiedzi na powyższe pytania. Mam wrażenie, że stoję w miejscu, a chciałbym pracować w tym zawodzie, bo czuję do tego ogromny pociąg i pasję. 

 

Pozdrawiam serdecznie Michał.

Zacznę od tego, że mam dość zmienny humor.
Dzień dobry. Zacznę od tego, że mam dość zmienny humor. Znaczy, nie pamiętam, kiedy byłam szczey. Są dni, kiedy mam tak zły humor, że zdarza mi się płakać bez powodu nawet wśród ludzi. Budzę się po prostu ze złym humorem. A są dni, kiedy ten humor jest po prostu normalny. Nie widzę dla siebie przyszłości i czuję się beznadziejna i brzydka. Wszystko mnie dobija. Czy to jest ten moment, w którym powinnam umówić się na rozmowę ze specjalistą? Pozdrawiam.
Mam 26 lat. Jestem mężczyzną. Potrzebuję pomocy. Straciłem chęci do życia.
Mam 26 lat. Jestem mężczyzną. Potrzebuję pomocy. Straciłem chęci do życia. Nie uważam, żebym był brzydki. Powiem więcej - podobam się sobie. Jednakże, nie czuję się atrakcyjny. Ukończyłem studia wyższe uzyskując tytuł magistra informatyki. Pracuję na ten moment, jako Tester oprogramowania. "Chciałbym" startować na stanowisko młodszego programisty. "Chciałbym" umieściłem w cudzysłowie, gdyż tak naprawdę nie wiem, czego chcę już. Nigdy nie chciałem być programistą. Na studia Informatyki poszedłem z braku innego pomysłu oraz presji. Wiem, że to dość typowy przypadek. Programowanie, po prostu, najbardziej mi się spodobało ze wszystkiego w trakcie studiów a dodatkowo jest to zawód raczej dobrze płatny. Moim zamiłowaniem jest muzyka, a konkretniej jestem gitarzystą. Zamiłowanie do instrumentu zaczęło się w gimnazjum. Szybko odkryłem, że mam ponad przeciętne predyspozycje (pragnę, żebyście mi tu uwierzyli, znam się na rzeczy). Kochałem komponować utwory, zawsze zależało mi, aby były złożone, pomysłowe i atrakcyjne dla muzyków (a przede wszystkim dla mnie) do grania. W ten sposób umiałem się uzewnętrzniać. Na studiach dostałem się do składu zespołu muzycznego. Chłopaki byli dla mnie jak druga rodzina. Zawsze jednak grałem trochę w innym klimacie niż oni. Jednakże osobiście uważałem, że nie gryzie się to z resztą, jako całokształt. Chłopaki zwykle byli innego zdania, więc musiałem walczyć o każdy swój pomysł, zazwyczaj wychodziłem zwycięsko i pomysł przechodził dalej. Czułem, że uczę się walczyć o swoje, co nigdy mi nie przychodziło z łatwością. Po około 3-4 latach kilka miesięcy po rozpoczętej pandemii, zaczynałem czuć się gorzej psychicznie. Czułem się tragicznie przez to, że staliśmy w miejscu. Brak występów, nagrane dopiero ze 3 kawałki (żaden z moich pomysłów) a mieliśmy ich więcej naprawdę porządnych i dopracowanych kawałków. Zacząłem naciskać, że powinniśmy iść do studia nagrywać resztę. Zaproponowałem nawet, że mogę za nas założyć na początek. Jednocześnie zdarzało mi się dziwnie izolować na próbach od reszty, z powodów problemów na tle psychicznym, co zaowocowało niedługo wyrzuceniem mnie z zespołu. Był to dla mnie straszliwy cios. Jakby sens mojego życia przestał istnieć. Płakałem, jak gdybym umierał i nie mógł nic zrobić. Od tamtej pory (minęły jakieś 3 lata) na przemian czuję się zmotywowany i przegrany tak, jak teraz. Na ten moment jestem w dwóch zespołach. W jednym gram 2 lata - kompletnie nie mój gatunek muzyczny, ale szedłem z założeniem, że może mi to pomóc kiedyś złożyć zespół jaki pragnę (poznam ludzi itp), lecz z każdą próbą czuję się gorzej, a nie umiem odejść. Drugi zespół od niedawna, podchodzę z dystansem i choć gatunek zdecydowanie bliższy mojemu to znowu widzę, że będę musiał walczyć o swoje pomysły. Mam swoje własne pomysły i strasznie ciężko mi jest znaleźć osoby, którym się to podoba i też jest to ich styl. Jak znajduję, to zazwyczaj nie udaje mi się do końca całej kapeli złożyć, dlatego najłatwiej mi jest próbować się dostawać do zespołów już kompletnych poszukujących gitarzysty (tak jak to było z tymi dwoma). Mam jeszcze inne pasje i boję się je wyjawić, gdyż jest to tak charakterystyczne połączenie, że jeśli ktoś z moich znajomych to przeczyta to od razu będzie wiedział, kto jest autorem. A wtedy prywatność zostanie naruszona. Więc powiem tylko tak, że jest to sport fizyczny indywidualny. Od dziecka chciałem to trenować, ale rodzice mnie nie zapisali. Dopiero na studiach sobie o tym przypomniałem. Jestem w topce w Polsce z dużymi szansami na mistrzostwo. Myślę o byciu instruktorem, jednakże jest to sport niszowy i pieniędzy z tego praktycznie nie ma. A na pewno nie dużych. Lubię się uczyć języków obcych. Zawsze sprawiało mi to frajdę. I mam też kilka innych hobby, ale nie chcę dla dyskrecji się tym dzielić. Nie mam dużo przyjaciół. Właściwie mam jednego, który jest introwertykiem i bardzo rzadko mam z nim kontakt. Czuję się bardzo samotny. Bardzo! Większość czasu spędzam sam. Jedyny kontakt z ludźmi mam na zajęciach dyscypliny sportowej, którą trenuję. Dziewczynę miałem raz w życiu, w liceum. Z początkiem studiów, oddaliliśmy się od siebie i mnie zostawiła. Bardzo cierpiałem wtedy, lecz po pół roku doszedłem do siebie. Czułem, że wiele mnie to nauczyło. Zdaje mi się, że nie umiem nawiązywać kontaktów z innymi ludźmi a przynajmniej do takiego stopnia, żeby chcieli być moimi przyjaciółmi. Raczej wszystko kończy się po prostu na dobrej znajomości. Odkąd pamiętam, mam złe stosunki z rodzicami. Ojciec prawie ze mną nie rozmawia. Przykro mi, że nie otrzymałem od nich większego wsparcia. Wielokrotnie mówiłem o tym, że co innego mi w duszy gra niż Informatyka i że cierpię studiując. Matka mi radziła, żeby to zdać dla bezpieczeństwa a potem pomyśleć o czymś innym. Inni moi znajomi co byli ze mną na kierunku odchodzili po pierwszym semestrze orientując się w tym jak studia wyglądają (przynajmniej na naszej uczelni). W tym momencie robią to co lubią a nie jest to wcale nic takiego. Część z moich z moich znajomych się nawet z tego śmiała, ja zawsze byłem jednak pod wrażeniem. Ja sam nie zdecydowałem się na odejście ze względu na to, że w przeciwieństwie do ów znajomych, co odeszli, mi dobrze szło na studiach. Zdawałem egzaminy. Zawsze sobie też stawiałem ambitne wyzwania. Myślę, że te rzeczy mnie powstrzymały. Wracając do rodziców, nie wspierali mnie w moich pasjach. Nie pomagali zrozumieć, że mogę robić w życiu to co lubię. (Jeden z moich znajomych jest zawodowym muzykiem - postawił na to po prostu, nie bał się). Więc ja zawsze się bałem postawić wszystko na moją pasję. Mam wrażenie, że brak kontaktów z ojcem, brak okazywania miłości z jego strony sprawił, że mam problemy w kontaktach między ludzkich (mam wrażenie, że skoro ja go nie ciekawię, to nikogo nie ciekawię). Wstydzę się też chwalić swoimi osiągnięciami, swoimi twórczościami. Po wyrzuceniu mnie z zespołu zacząłem chodzić na terapię do psychoterapeuty, czułem się na niej wielce nierozumiany i że jestem tam po to, żeby dawać pieniądze. Zmieniłem więc psychoterapeutę. Drugi raz czułem, że to strzał w dziesiątkę. Była to starsza już pani, ale czułem od niej ciepło i troskę. I faktycznie przez pewien czas czułem poprawę. Jednakże problemy moje wróciły ze zdwojoną siłą. Myślę, że starczy już. Sytuacja, w jakiej się teraz znajduję, jest taka, że nic a nic nie ma dla mnie już sensu. Mam 26 lat, a czuję się, jakbym miał już 60, jakby wszystkie drzwi się już przede mną zamknęły. jak w dniu świra, że ja jestem głównym bohaterem tego smutnego filmu. Że mój potencjał się już stracił. Muzykę, choć kocham, to nie mam już motywacji by to robić, straciłem nadzieję a bez tego czuję się jak bez tożsamości. Praca, sport, hobby, muzyka - wszystko dla mnie jest bez sensu. Choć nie chcę tego, myśli samobójcze przychodzą mi do głowy, i to mnie niepokoi. Bo wiem, że wizja samobójstwa mnie przeraża i nie chcę tego robić, ale kto wie do czego ból mnie doprowadzi. Bardzo, bardzo błagam o pomoc. Pozdrawiam, przepraszam, że takie długie
Co robić, gdy podczas stresu doznaję napięcia ciała?
Jak pracować i co robić, gdy pojawia się napięcia ciała podczas silnego stresu?
Często podczas sesji terapeutycznych mam wrażenie, że nie odczuwam żadnych emocji, uczuć.
Dzień Dobry. Podczas terapii w trakcie niektórych sesji nie odczuwam emocji/uczuć. Na zadane pytanie przez terapeutę co czuje, nie potrafię odpowiedzieć, nic nie czuje. Po sesji będąc sam na sam ze sobą emocje potrafią wybuchnąć tak jakby z nikąd, łzy staną w oczach ale szybko blokuje płacz, nie umiem płakać, przez prawie dwa lata terapii płakałem raz na sesji, z czego może to wynikać. Dodam jeszcze, że mam zdiagnozowane ADHD i OCD (objawy OCD mam od 15 lat).
komunikacja

Umiejętności komunikacyjne – klucz do skutecznej komunikacji

Skuteczna komunikacja to klucz do sukcesu w życiu osobistym i zawodowym. W tym artykule przyjrzymy się bliżej temu, czym są umiejętności komunikacyjne, jaką rolę odgrywają w naszym życiu i jak możemy je rozwijać.