Syndrom oszusta utrudnia mi rozwój.
Mam problem z pewnością siebie. W ostatnim czasie odbyłam kurs z makijażu permanentnego. Wiadomo początki są trudne, a ja się obawiam, że wykonam nieprawidłowo zabieg. Od wielu lat borykam się z syndromem oszusta, mam takie myśli, że sobie nie poradzę. Uważam, że moje sukcesy są kwestią przypadku. Jak sobie radzić z takimi negatywnymi myślami. Dziękuję za pomoc♥️
Anka

Emilia Jędryka
Szanowna Autorko,
Dziękuję, że podzieliła się Pani swoją historią i pytaniem. Na początku chciałabym podkreślić, że mimo odczuwanego "syndromu oszusta" zdecydowała się Pani na rozwój swojej pasji, jaką jest makijaż permanentny – już sam ten krok świadczy o Pani zaangażowaniu i odwadze. Podjęcie się nowego wyzwania, szczególnie na początku drogi, wymaga naprawdę dużej determinacji. To ogromny krok naprzód :)
Syndrom oszusta to częsty problem, szczególnie w sytuacjach, gdy zaczynamy coś nowego i wymagającego. W takich chwilach myśli o „nieporadzeniu sobie” potrafią narastać i podważać wiarę we własne umiejętności. Często osoby z takim syndromem, mimo swoich rzeczywistych sukcesów, umniejszają je, uznając za kwestię szczęścia, zamiast dostrzegać własne zasługi i pracę, jaką włożyły.
Jednym ze sposobów na radzenie sobie z tymi negatywnymi myślami jest zwrócenie uwagi na fakty – na to, co już Pani osiągnęła, czego się nauczyła, i na realne umiejętności, które zdobyła. Proszę też pamiętać, że kurs to początek, a doskonalenie umiejętności przychodzi z czasem. Czasem pomocna bywa też rozmowa z psychologiem, która pozwala przyjrzeć się źródłom tych myśli i znaleźć sposoby na ich łagodzenie.
Jest Pani na dobrej drodze, a każde małe działanie, które przybliża Panią do pewności siebie, to już ogromny sukces.
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki
psycholog
Emilia Jędryka

Katarzyna Kania-Bzdyl
Cześć Anka!
Sugeruję, aby podjąć regularne konsultacje psychologiczne np. raz na 1,5 tygodnia, aby na bieżąco omawiać to, co się dzieje w Twoim życiu. Na takich spotkaniach uzyskasz odpowiednie wsparcie. Psycholog będzie przekierowywał Cię na poprawne myślenie a także wzmacniał Twoją samoocenę. A najlepiej robi się to na żywych przykładach. Przykładach z Twojego życia. Znajdź dla siebie ODPOWIEDNIEGO prowadzącego.
I pamiętaj: z wewnętrznym krytykiem nie podejmuje się dyskusji. Tego "Pana" po prostu trzeba olewać i działać ;)
z pozdrowieniami,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry, może to być dość długie ale postaram się szybko opisać problem.
Od roku mierzę się z nasilonymi objawami zaburzeń lękowych i OCD, od około 6 miesięcy skutecznie to leczę. Mimo że teraz praktycznie w ogóle nie widać u mnie tych chorobowych zachowań, to jak się pojawią wszyscy mnie obwiniają i czuję się nonstop winna.
Moim głównym problemem wcześniej były ogromne trudności z wyjściem z domu gdziekolwiek, teraz wychodzę praktycznie codziennie. Problem jest, gdy źle się czuję albo zachoruje, przez to, że chodzę jeszcze do szkoły to w takim wypadku wiadomo, że pójście do niej mi nie pomoże. Zawsze gdy próbuje wtedy zostać w domu by lepiej się poczuć, wszyscy, rodzice i znajomi zarzucają mi tylko, że mnie nie ma, że ich zawiodłam i wszystko wygląda jak rok temu, gdy nie było mnie w szkole tygodniami bez przerwy, teraz zdarza się to naprawdę raz na więcej niż dwa tygodnie.
Czuję się winna, że w takiej sytuacji nie wychodzę, wszyscy chcą by mnie chyba nie było, dla nich przestałam się liczyć z dniem rozpoczęcia moich problemów. Wcześniej idealna przyjaciółka i córka, która zawsze chodzi szczęśliwa i ma dobre oceny, z problemami już jest inną osobą, która tylko robi na złość innym. Nikt nie wierzy w postęp mojej terapii, gdy się na chwilę pogorszy.
Od roku nie czuję, że gdziekolwiek mam swoje miejsce, zawsze dla kogoś nie jestem wystarczająca. Jestem lubiana i kochana tylko, jak jestem zdrowa. Czuje się z tym źle, czasami mam ochotę nawet nie wiem czy umrzeć czy się od wszystkich odciąć. Nonstop jestem w poczuciu winy, wszyscy wiedzą, że jestem osobą bardzo empatyczną, a i tak mówią mi tylko, że robię same problemy i to im się wszystkiego odechciewa. Za każdym razem, gdy mi się pogarsza, nie mogę pójść do terapeuty, bo niby to nie pomaga ,mam tam nie chodzić i marnować czasu na naukę itp.
Mam wrażenie, że nie znam nikogo ani nawet siebie- wszyscy mają w głowie idealną wersję mnie, której nie umiem spełnić. Ja swojej własnej też nie umiem odzyskać. Nie mam siły chodzić do szkoły, męczy mnie ilość bodźców tam, staram się a jak raz się nie uda to jestem najgorsza. Bardzo mi z tym źle, a nie mam jak zwrócić się do terapeuty, więc piszę tutaj licząc na wsparcie.
Witam,
od jakiegoś czasu zmagam się z bardzo intensywnymi, nadmiernymi myślami dotyczącymi mnie, moich uczuć, mojej partnerki oraz moich uczuć w relacji.
Potrafię przez 2 dni zastanawiać się nad swoimi uczuciami i już sobie wkręcić, że się wypalają, a nagle o poranku dnia trzeciego jak gdyby nigdy nic jestem cały w skowronkach i pewny uczuć. Tak samo do rzeczy związanych ze mną — najprostsze czyny, które zrobię, niewinne i nic nieznaczące potrafią przerodzić się w coś tragicznego i poważnego, co wpędza mnie w lęk i poczucie winy. Tak samo z czynami mojej partnerki.
Zawsze pojawiają się w mojej głowie najczarniejsze scenariusze co do sytuacji, w których brała ona udział.
Zastanawiam się, z czym może być to związane i czemu tak się dzieje i jak temu zaprzestać?
Dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi.
Mam wrażenie, jakbym żył w świecie pełnym podejrzliwości, która zaczyna mnie przytłaczać. Myślę, że ludzie wokół mnie skrywają jakieś ukryte intencje, nawet jeśli nie ma na to dowodów. Ta nieufność psuje moje relacje z innymi, przez co staję się zamknięty i odizolowany. Czuję się jakbym był w ciągłym stanie alarmowym, analizując każde słowo i gest innych... to naprawdę męczące. Chciałbym dowiedzieć się, jak mogę podjąć pracę nad tymi trudnościami i jakie kroki powinienem podjąć, by odzyskać spokój umysłu. Wiem, że samotne radzenie sobie z tym może być trudne, dlatego szukam profesjonalnej pomocy.