Left ArrowWstecz

Dzień dobry, z partnerką spotykamy się od 4 miesięcy. Partnerka ma córkę, lat 7.

Dzień dobry, z partnerką spotykamy się od 4 miesięcy. Partnerka ma córkę, lat 7. Na początku, kiedy poznałem młodą, była najpierw bardzo zawstydzona, potem bardzo mnie polubiła. Oczywiście ze wzajemnością i nawet podoba mi się układ nowej rodziny. Od jakiegoś czasu (około 3tyg.) pojawiła się natomiast duża zazdrość ze strony dziecka. Kiedy chcemy się przytulić, oddala nas od siebie, bądź wchodzi między nas. Kiedy chcemy rozmawiać, ucisza nas. Kiedy chcemy się pocałować to też nas rozdziela. Kiedy śpię u nich, to przychodzi w nocy. Czasami mówi, że boli ją brzuch, albo ma koszmary, albo jest głodna itd. i zabiera mamę do swojego pokoju, albo do salonu, żeby spała tylko z nią. Jeżeli to się nie udaje, to wchodzi do łóżka pomiędzy nas. Zauważam, że uczucie zazdrości postępuje i jest coraz mocniejsze. Wczoraj mam wrażenie, że pomimo że byłem tam 15 minut, to symulowała ból nogi, żeby tylko zająć się w pełni nią. Z plusów - córka nadal mnie uwielbia, przytula się i jest ogólnie bardzo kochanym dzieckiem. Martwi mnie jednak to, że jest zazdrośnicą, ponieważ obawiam się, jak może się to odbić na naszej relacji, skoro nie mamy okazji ani porozmawiać, ani pobyć sami ze sobą nawet na chwilę. Widzę też, że frustruje to moją partnerkę. Na ten moment tłumaczy córce, że będziemy w przyszłości rodziną, że kocha ją najbardziej na świecie i jest najważniejsza itd. Ja też staram się poświęcać jej czas na zabawy, czy obowiązki i czas ten spędzamy bardzo mile, również zapewniam małą, że nie zabiorę jej mamy i zawsze będzie dla niej najważniejsza. Ogarnia mnie jednak niepokój czy w tym wszystkim nie rozmyje się to, co między mną a partnerką. Świetnie się dogadujemy, mamy wiele wspólnego, ciągnie nas do siebie i czujemy, że to jest to. Prośba o poradę - w jaki sposób można pracować z małą zazdrośnicą ? Jaki mniej więcej potrzebny jest czas, by zaakceptowała model nowej rodziny ? Czy ja mogę tutaj coś podziałać, czy wszystko jest w rękach mamy ? Pozdrawiam
Lidia Kotarba

Lidia Kotarba

Dzień dobry, 

myślę, że dla tej dziewczynki zmienia się w życiu bardzo wiele, podobnie jak dla Pana i Pana partnerki. Jest to nowa sytuacja, wymagająca nowych rozwiązań. Myślę, że to, co robicie- Pana partnerka i Pan: okazywanie miłości, zabawa, poświęcenie czasu córce jest bardzo cenne i trzeba to kontynuować. Są książki terapeutyczne, słuchowiska pomagające wprowadzać dzieci w nowe sytuacje życiowe. Warto zastanowić się też, czy nie potrzebują Państwo jakichś konsultacji psychologicznych w celu uzyskania konkretnych rad, sposobów radzenia sobie w nowej sytuacji. Unikałabym nazywania dziewczynki małą zazdrośnicą, może to działać negatywne na dziecko i to jak o dziecku myślimy ;) Niestety, nie umiem odpowiedzieć, jaki czas jest potrzebny na zaakceptowanie nowej rodziny, nie wydaje się, by możliwe było przewidzenie takiego czasu. Jednak warto skorzystać z pomocy specjalistów, którzy spotykając się z Państwem, będą mogli dokładniej poznać sytuację i wesprzeć Państwa w budowaniu nowa rodziny. Serdeczności!

Lidia

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Przemocowa rodzina z pokolenia na pokolenie. Dziś mam 33 lata i dopiero staram się o tym mówić.

Mama od urodzenia mówiła, mi żebym nie narzekał, bo ona mnie nie bije. A prababcia lała ją rózgą po nogach zawsze. A babcia jak wracała z pracy codziennie musiała ją zlać, jak coś było nie w porządku i normalnym było, że waliła jej głową o ścianę. I mama obiecała sobie, że nie będzie karać fizycznie, więc powinienem wiedzieć, że naprawdę nie mam co narzekać. Więc stosowała wobec mnie słowo :) 

Od 1 klasy podstawówki już słyszałem, że skończę na ulicy i zostanę bezdomnym, szybko dowiedziałem się, że się wstydzi, że ma takie dziecko i że tego się nie spodziewała , sam się biłem po głowie, bo było mi wstyd. 

Za to mój ojciec dostawał po robocie, często odgłosy uderzeń utrudniały niestety zasypianie. Oczywiście nie było tak codziennie. Czasem było super, a nawet zajebiście :) do 11 roku życia ojciec mieszkał, potem został wygnany. (Wszystko jest oczywiście znacznie bardziej obszerne i skomplikowane, czasem ). 

Dziś mam 33 lata. do dziś mam wykute , że Mój Honor to wierność, dosłownie w wieku 30 lat odważyłem się coś komuś powiedzieć, oczywiście nie na trzeźwo. Chciałbym wiedzieć czy mógłbym choćby to powiedzieć psychiatrze.

Mam córkę 8-latkę. Córka nie chce chodzić do szkoły, jak nie ma jej przyjaciółki
Witam, mam córkę 8-latkę. Córka nie chce chodzić do szkoły, jak nie ma jej przyjaciółki, potrafi cały weekend wypytywać non stop czy będzie ta dziewczynka w szkole. Ta "przyjaciółka" straszy ją czasami, że nie będzie jej kolejnego dnia, ponieważ wyczuła, że moja córka nie lubi być bez niej. Dodam, że ta dziewczynka jest taka trochę "wycofana" i moja córka ciągle pomagała jej w relacjach w przedszkolu. A teraz to moja córka staje się podobna do niej, mówi, że jest głupia, że nic nie umie (nauka, oceny w szkole wszystko super). Co robić? Jak reagować?
Jak pomóc 15-latkowi z przygnębieniem i stresem spowodowanym presją rówieśników i oczekiwaniami

Mam pewien problem z moim synem, który ma 15 lat. 

Widzę, że często jest przygnębiony i zestresowany. 

Kiedy z nim rozmawiam, wychodzi na to, że czuje się pod dużą presją ze strony rówieśników i boi się, że nie spełni oczekiwań innych. Z jednej strony chce być akceptowany przez grupę, a z drugiej musi sprostać wymaganiom szkoły.

To wszystko go przytłacza, a ja nie wiem, jak mogę mu pomóc skutecznie. Bardzo mi zależy, żeby czuł się wspierany, ale jednocześnie nie chciałbym, żeby czuł jeszcze większą presję z mojej strony. Myślę, jakie metody mogłyby pomóc mu w radzeniu sobie ze stresem w takich sytuacjach?

Dziękuje

Zaburzenia nastroju, wykończenie psychiczne - jak sobie pomóc?
Co powinnam zrobić w momencie, kiedy opiekuję się osobą przewlekłe chorą (zaawansowane POChP - pomoc we wszystkich czynnościach), nie mogę liczyć na rodzinę (ataki w moją stronę), a sama choruje na c-ptsd i depresję i nie daję sobie już psychicznie rady?
Przemoc emocjonalna i fizyczna w rodzinie: Jak radzić sobie z toksycznymi zachowaniami mamy?

Moja mama bije mnie i mówi mi bardzo przykre rzeczy. Kiedy miałam 19 lat, tuż po zakończeniu liceum rozpoczęłam związek, który trwa do tej pory. Moi rodzice bardzo go polubili, jednak przeszkadzało im to, ile czasu z nim spędzam. Mimo tego, że lubię spędzać czas z nim i jego rodziną (brak awantur, wytykiwania palcami, poniżania) w odpowiedzi na niezadowolenia rodziców przestałam spędzać z nimi tyle czasu. W tym momencie (mam 21 lat) studiuję dziennie, więc w tygodniu śpię w domu rodzinnym, w soboty pracuję cały dzień i wieczorem o 21 jadę do domu chłopaka, aby spędzić z nim całą niedzielę. W niedzielę wracam na noc do domu rodzinnego. Dzisiaj wracając z pracy (niedziela handlowa), zadzwoniłam do mamy z pytaniem, to czy mamy w domu jedzenie abun w razie potrzeby zdążyła kupić sobie coś. Mama twierdząco odpowiedziała, że jedzenie jest w domu. Po powrocie jednak okazało się, że jedzenia nie ma. Powiedziałam jej, że mogła chociaż sprawdzić, po czym dostałam klapsa (mam 21 lat) po licznych prośbach a zaprzestanie uderzania mnie zostałam popchnięta kolejne parę razy i zwyzywana. Stresują mnie bardzo takie sytuacje, bo gdy byłam mała, tata mnie bardzo bił, więc teraz nawet mały klaps przenosi mnie wspomnieniami do tego czasu. Zawsze staram się zapytać mamy, czemu tak reaguje. Główne argumenty mamy to, że wiecznie nie ma mnie w domu, mam wyjebane w rodzinę i jestem nienormalna. Zaczynam jej czasami wierzyć. Czy ze mną jest coś nie tak? Czy to moja mam jest w błędzie? Co mam robić w takiej sytuacji?

Czy ucieczka z toksycznego związku to przesada? Przemoc psychiczna i ekonomiczna
Dzień dobry uciekłam z dzieckiem od partnera, dziecko ma 3 lata, dodatkowo jestem w ciąży. Często zastanawiam się, czy przesadzałam, czy wina leży we mnie, czy faktycznie to ze mna jest problem. Brakuje mi pieniędzy, bo wyszlam bez niczego. Prosze przeczytajcie ten dlugi post i powiedzcie, czy ja przesadzalam i zniszczyłam rodzine, czy uratowałam siebie i dzieci? Argumenty, przeciwko mojemu powrotowi: - nie można na niego liczyć, sama w ciąży sprzątałam mój dom i nosiłam ciężkie kartony, bo On nigdy nie mial czasu (oprócz grilla w niedziele I resztę niedziel, które spędzał u rodzicow, ale ja na jego pomoc nie zaslugiwalam, zreszta mówił, ze moj dom to burdel i nora) - Brak szacunku, kiedy przy jego pracowniku opowiadałam o jakimś kraju, ze fajnie się tam wybrać to uslyszalam "gowno widzialas, gowno wiesz" ( sam nigdzie za granicą nie byl) teksty typu " ale z Ciebie blondynka" - nie mogłam powiedzieć nic miłego o niczym i nikim innym, po urodzinach dziecka pochwaliłam jeden prezent - skończyło sie straszna awantura, ze chwale gówniany plastik, a nie jego ciezko pracę i jestem żałosna ( zrobil drewniany domek, ktory chwaliłam dzien wczesniej, ale cieszyłam sie, ze nasze dziecko bawi sie innym prezentem) - po tych urodzinach wyciągnął z gniazdka kabel od telewizora, bo jestem nieposłuszna i nie zadzwoniłam do wszystkich zapytać czy dojechali ( chcialam odpocząć, urodziny na 25 osob, początek ciazy, ktorą zle znosilam) - ustalanie wszystkiego tylko z rodzicami I z siostrą (wyjazd na urodziny do chrzesniaka o 21 dostalam smsa od jego siostry, z wytycznymi, zupełnie innymi, niż to co ustalilismy ze soba) - razem z siostrą ustalili jak bedzie wyglądać ogrod i zaczęli robic, ja zostałam zaproszona do pracy, nigdy nikt mnie nie zapytal o moje zdanie (Zwróciłam Michalowi uwagę) jego siostra stwierdzila, ze ma zamówić jakieś rośliny, a On stwierdzil, ze teraz zapyta Wioli, jej odpowiedz: "niby od kiedy pytasz jej o cokolwiek" - przemoc ekonomiczna - nigdy nie zostałam do niczego do pisana, byliśmy razem od 5 lat, od 3 mieszkaliśmy i w tym czasie niby razem budowaliśmy dom i niby razem kupiliśmy samochód i niby razem pracowaliśmy na wspólny majatek. Dom na jego rodzicow, samochód na niego, proszenie bez przerwy o przelewy( nie zostalam nigdy dopisana do zadneho jego konta- On twierdzil, ze nie mogl. Klamstwo, niedawno dzwonilam na infolinii i to zweryfikowalam), mieliśmy kredyty ( moj hipoteczny 1700, na sprzet w jego domu 817 i maly 299), chcialam wrócić do pracy, ale do tej nie mogłam(bo jemu nie odpowiadalo), nie bylo zlobka dla dzieci (rok oczekiwania)- On twierdzil, ze da rade nas utrzymac. Średnia przelewów od lipca do czerwca tego roku to 6000 zlotych, z tego 3000 zlotych na kredyty, z tego prezenty na wszystkie okazję, zakupy do domu, ubrania również dla niego i zdarzało się, z tej kwoty oplacanie na przyklad jakiejś faktury (3000) zlotych. Problem byl coraz większy i musiałam prosić o pieniądze na kredyt, przelew na 1000 zlotych, dwa tygodnie proszenia, kolejny przelew. W ostatnim miesiacu kupowałam tabletki do zmywarki i papier toaletowy na paypo. I jeszcze wzięłam kredyt na siebie, nie będąc do niczego dopisana - Staś budził sie każdej nocy, często płakałam, chcial byc noszony, sikał co kilka minut w nocy. Tylko ja mogłam Go usypiac i nosić w nocy. Teraz śpi przez całe noce, jest szczęśliwy i uśmiechnięty - po śmierci mojej babci, z ktora bylam bardzi związana mowil, ze 'przewraca sie w grobie jak na mnie patrzy" - uzależnienie id pornografii ( poprosił mnie kiedyś o sprawdzenie mapy) - okazało sie, ze kobiety sa wszędzie - facebook, instagram, wiadomości od mezczyzn, zapisane strony ze zdjeciami, nawet olx - nie chce wiedzieć co na olx bylo, bo to juz jest bardzo dziwne( to bylo 2 lata temu, nie mam pojęcia jak teraz i czy ma to znaczenie, po takim czasie) - kiedyś usypialam dziecko, a On przyszedł z awantura, prosilam, zeby zaczekał, aż położenie dziecko spać i wtedy porozmawiamy ( nie miało to dla niego znaczenia, wychodzil, dopiero kiedy zaczynałam płakać lub krzyczeć z bezsilnosci) - kiedy cos mowilam, ze mi przeszkadza zabierał dziecko do babci ( bo nie bedzie z psychopatka), szedł do rodzicow I dzwonil, ze mam wpaść na obiad jak gdyby nic, a tam o ile poszłam, bo kiedyś chodziłam ( później juz oczywiscie nie) zaczynal kłótnie od nowa robiąc widowisko dla wszystkich i czekając na potwierdzenie i na to, zeby wszyscy mnie krytykowali - jak jeszcze sie kłóciliśmy ( bo po czasie ja iuz nic nie mowilam, chcialam tylko spokoju) On dzwonil po mame, tate i siostre, ewentualnie jego mama przychodziła na drugi dzien i tłumaczyłam mi, ze nie powinnam tak robic - strasznie, ze jak odejdę to On ma pieniadze i wynajmie najlepszego adwokata I i tak zabierze mi dziecko. Mówienie, ze ja niszczę rodzine i niczego nie potrafię docenic, a On I jego rodzina sa wspaniali - Zero wspólnego spędzania czasu, czas wspólny to na gospodarstwie z jego rodzina - codziennie powinnam sie z dzieckiem meldować na gospodarstwie, bo dla dziecka tam jest plac zabaw, a nie jakieś place zabaw - jak pojechałam z dzieckiem rowerem na plac zabaw to dowiedzialam sie, ze : " jestem pegerusem" i mam zakaz! Lepiej, żebym tego znowu nie zrobiła ( oczywiscie On sie martwił, ze ktoś nas moze rozjechac) - kiedyś zapomnialam zadzwonić, ze jadę do miasta to musiałam słuchać pol godzinnego wykładu o braku odpowiedzialnosci i co ja odwalam, jestem chora i moja rodzina niczego mnie nie nauczyła ( musiałam meldować wyjazd i przyjazd, kazdy - kazde wyjście na plac zabaw itd.) - to bylo z troski, a ja jestem nienormalna - On bardzo chcial dziecko (jak znajdę w ciaze wyprowadzimy sie do miasta, 15 km od jego gospodarstwa), jak zaszłam w ciaze to temat sie urwał, groziło mi poronienie i cala ciaza byla zagrożona, w każdej chwili mogłam poronic, a mieszkalam sama w domu. Bal sie nawet rodzicom powiedzieć, dowiedzieli sie ostatni. Dopiero jego rodzice na koncowce mojej ciazy powiedzieli, ze powinniśmy mieszkać razem u nich w domu - i od tej pory On zaczął powtarzać to samo. Na moj argument, ze mielismy mieszkac w mieszkaniu wszyscy mnie wysmiali, ze jak to, przrciez On jest rolnikiem i nie bedzie mieszkal 15 kilometrow dalej, co ja sobie wymyslilam. On udawal, ze nigdy tak nie powiedzial.Dopiero w szpitalu jak urodziłam dziecko podjęłam decyzje, ze spróbujmy. - jak poroniłam.druga ciaze, zostawiłeś mnie sama ( mimo, iz lekarz mowil, ze ktoś powinien przy mnie byc, bo moglabym dostac krwotoku, ale to bardzo rzadki przypadek) pojechał z wujkiem ogladac samochody, On tlumaczy to, tym, ze zapytal mnie czy moze jechac. " wujek tyle nam pomogl, musze jechac z nim ogląda samochody, tyle zrobil w naszym domu" odpowiedziałam tylko rob jak chcesz - nie ma Go w domu od poniedziałku do soboty od 6 do 21, albo i dłużej w niedziele wychodzi rano, wpada na kilka godzin do domu i albo idzie wieczorem znowu do rodzicow, albo najlepiej powinniśmy spędzać tam całe niedziele ( ostatnie tygodnie tylko tam) kiedy On bedzie sie dzieckiem zajmował? - jak miałam.jechac w moje rodzinne strony to zawsze byl problem, albo trzeba bylo gotować objawy dla pracowników, albo samochód sie psuł, albo po co ja w ogóle tam jadę, jak Stasiu byl Mały to ja sobie nie poradze ( rodzicom wmawialam, ze tez tak mysle, ze po prostu sobie nie poradze) - zaloze firme i założysz mini I szpilki i będziesz tam sprzedawac, pochylisz sie pokażesz co nieco to i części będą szły ( obrzydliwe)
Jak poradzić sobie z emocjami i myślami po rozstaniu/porzuceniu?
Jak poradzić sobie z emocjami i myślami po rozstaniu/porzuceniu? Mój były partner byliśmy razem 11 lat, odszedł z dnia na dzień, zostawił mnie i nasze dziecko (9 lat). Traktuje nas jak obce, oczernia przed obcymi ludźmi, kontakt przyjedzie raz na tydzień, dziecko jest niepełnosprawne intelektualnie. Opieka po mojej stronie 24h/7 (jestem na świadczeniu pielęgnacyjnym). Ma kobietę starszą od siebie o 15 lat, odszedł do niej i jej dzieci. Ja nie radzę sobie, czuję wściekłość i żal do niego. Przed nim nie miałam nikogo, mam 28 lat, on ma 32. Sama opieka nad dzieckiem wykańcza mnie psychicznie, a on jeszcze dokłada (nie płaci nic) i funduje stres.
Jak wspierać córkę z depresją będąc daleko? Czy brak kontaktu to element terapii?
Witam . Moja 35 letnia córka ma zdiagnozowaną Średnio ciężką depresję. Ja mieszkam w Polsce ona mieszka w Szwajcarii. Powód depresji jakimi podała to problem z odcięciem się od przeżywania uczuć pożegnań odwiedzin nas w Polsce.córka po wizycie w Polsce ma złe samopoczucie jest słaba i nie ma energii do życia . Wiem tylko tyle że chodzi na terapię bierze leki i napisała mi miesiąc temu że się odcina zero kontaktu ze mną i odezwie się jak poczuje się lepiej. Nic więcej nie wiem . Ona nie odpisuje tylko prosiła mnie abym wspierała Jà w ten sposób żebym się nie odzywała . Czy to normalne zachowanie czy to rodzaj terapii ? Nie wiem nic jak mam postępować …
Ojciec córki powiedział jej nagle o nowej partnerce, zanim zdążyłam ją przygotować.
Moja córka ma prawie 5 lat. Ja z mężem rozpoczynamy batalie rozwodowe. Mąż zostawił nas i w trybie niemal natychmiastowym wyprowadził sie do innej kobiety, pomimo próśb, by nie przedstawiał córce jeszcze nowej kobiety, zrobił to zanim zdążyłam z córką porozmawiać . Jest to dla mnie bardzo trudne. Martwię się o konsekwencje dla przyszłego podejścia do związków mojej córki, traumy jakie dostaje teraz w pakiecie. Czy jest możliwość konsultacji indywidualnej w tej sprawie? Czy jest ktoś z Państwa z okolic Zielonej Góry czy Poznania? Czy lepiej wizyta osobista czy online wystarczy?
Kontynuacja pytania udawania ciąży.
Nie chodzi o to, że ja się tym zachwycam, po prostu podoba mi się wizualny wygląd ciąży, śledzę też często w internecie takie treści, jak mężczyźni i kobiety również robią sobie brzuchy, jak w ciąży.
Jak radzić sobie z rozbieżnością wartości i oczekiwań rodziców oraz poczuciem niesprawiedliwości

Mam nieco apodyktyczną Matkę, która zawsze źle tolerowała bunt + pasywnego Ojca alkoholika (funkcjonujący). Od 2 dekad nasze relacje się poprawiły po burzliwym okresie. Rodzice pomagali mi początkowo finansowo z mieszkaniem, ja starałam się odpłacić im pomocą i obecnością w trudnych chwilach np. operacja Mamy, pomoc przy działce rodzinnej, pomoc w opiece nad Babcią (starcza demencja) pomoc drobna oraz fizyczna (sprzątanie jej domu, opieka nad psem, pomoc w opłacaniu rachunków itp.), pocieszanie jej w chwilach stresu. Powiedziała mi kiedyś, że cieszy się, że jestem blisko i że można na mnie polegać. Niedawno dowiaduję się od brata, że Matka nie ma poczucia oparcia we mnie i boi się, że będę na ich garnuszku. Dodam, że nigdy nie szukałam pracy więcej niż 3 miesiące, nigdy też rodzice nie musieli na mnie łożyć w takich sytuacjach. Zmagam się z depresją (lżejsza) od ponad dekady i zainwestowałam pieniądze w psychologów, psychiatrów oraz leki. Obecnie funkcjonuję całkiem dobrze mimo okazyjnych problemów w zarządzaniu stresem. Nie mam partnera i perspektyw na dzieci. Brat jest specjalistą IT, zamożnym mieszkającym w stolicy oraz z partnerką. Jestem nieco zaskoczona, bo sądziłam, że przez lata pokazuję - mam swoje problemy Mamo, ale staram się i jestem przy Tobie. Okazuje się jednak, że ona w pewnym sensie widzi we mnie ciężar. Zastanawiam się jak to rozumieć. Trochę wygląda to jakby moja praca i wysiłek, okazywanie uczuć Mamie przez "akty posługi" nie mają takiej wartości, jak sądziłam. Nie czuję zazdrości do brata, cieszy mnie jego sukces i kibicuję mu bardzo. Nie rozumiem jednak, gdzie popełniłam błąd. Dodatkowo wartości, jakie wpajała we mnie - brak egoizmu i poszanowanie pieniądza, teraz nie wydają się wartościowe. Czasem krytykuje mnie za skąpstwo mimo, że jej podstawowym priorytetem przez lata było budowanie majątku. Rozumiem lata 90te były ciężkie i ubogie, rodzice mieli duże wyzwania i stres. Sądziłam jednak, że będzie zadowolona, ze kontynuuję jej wartości w moim życiu. Czy ktoś z Was spotkał się z podobną sytuacją? Tzw. wychowano Was w pewnych wartościach i z przekazem, że powinniście spełniać oczekiwania rodziców, a potem po latach okazuje się, że Wasze posłuszeństwo i starania, aby je spełnić, nie mają takiej wartości. Mam wrażenie pewnego oszustwa, wpojono mi wersję A którą kontynuowałam latami, wpojono mi że muszę zapracować na miłość i wynagrodzić im trudny charakter. Teraz jednak przerzucili się na wersję B inne wartości i ja nie pasuję do tej wizji. Jak rozumieć takie przemiany? Dzięki za ewentualne sugestie jak to oswoić.

Mąż poniża mnie, wyzywa, a ostatnio usłyszałam, że zawiśnie klepsydra. Potem potrafi tygodniami się nie odzywać i udawać obrażonego.Ja już nie wiem co robić.nic mu nie zrobiłam. A on naśmiewa się ze mnie nawet przy dzieciach. Co robię źle ?
Jestem macochą od 7 lat. Pasierb ma 15 lat. Kilka dni temu zatrzymała go policja za posiadanie narkotyków.
Dzień dobry. Jestem macochą od 7 lat. Pasierb ma 15 lat. Kilka dni temu zatrzymała go policja za posiadanie narkotyków. Dowiedzieliśmy się też, że ćpa od kilku miesięcy, pali też papierosy. Pasierb ma dziewczynę, która mieszka 250 km dalej. Odwiedzają się wzajemnie co weekend. Czy można zabronić mu tych spotkań w związku z tym, co się dzieje? Jesteśmy w trakcie naprowadzania go przez terapeutę na właściwą drogę. Jesteśmy też w trakcie zmiany szkoły. Pasierb nie robi nic, nie uczy się, wagaruje, w domu nic nie pomaga, nawet w swoim pokoju nie sprząta. Robi co chce i nie zważa na nasze uwagi i zakazy. Co mamy robić? Jak do niego dotrzeć?
Świat córki (z pierwszej relacji) obraca się wokół jej kuzyna - jest zauroczona, planuje z nim przyszłość - co mam robić?
13letnia dziewczynka nie widzi świata poza swoim dorosłym kuzynem, czy to normalne? Od pięciu lat wychowujemy z partnerem jego córkę z pierwszego małżeństwa. Jej matka odeszła, gdy dziecko było małe, podczas rozwodu została pozbawiona praw rodzicielskich, urwała wszelki kontakt, nie płaciła też alimentów i zostawiła mojego partnera z 60 tysiącami długu. Córka partnera to wrażliwa, zamknięta w sobie trzynastolatka, zainteresowana głównie graniem na komputerze. Nie ma bliskich przyjaciół, nie wychodzi z domu poza szkołą i zbiórkami harcerskimi. Z nami kontakt ma dobry i przyjazny, choć odkąd zaczęła dorastać, odsunęła się i stała się krytyczna - jak to nastolatka. W zeszłym roku założyła sobie Facebooka i nawiązała na nim znajomość z kuzynem od strony matki, swoim ciotecznym bratem. Kuzyn ma 19 lat. Dosłownie od razu się z nim zaprzyjaźniła i zaczęli rozmawiać ze sobą całymi dniami. W trakcie wakacji bardzo naciskała, więc pojechaliśmy odwiedzić tych ludzi (kuzyn mieszka z rodzicami i dziadkami na wsi 200 km od nas). Widać było, że córka jest bardzo zaangażowana emocjonalnie w tę znajomość. Po powrocie dalej rozmawia z kuzynem codziennie przez cały dzień, od przyjścia ze szkoły do pójścia spać. Z pokoju słychać jej śmiech, rozanielony głos. Ewidentnie jest nim zauroczona, jeśli już coś do nas mówi to zawsze o nim, planuje przyszłość, w której on występuje. Trwa to już z pół roku. Z jednej strony cieszę się że ma przyjaciela, z drugiej niepokoi mnie, że ten przyjaciel ma 19 lat. Nie rozumiem, dlaczego chłopak u progu dorosłości całe dnie spędza rozmawiając z 13letnią dziewczynką. Nie jestem też przekonana, że to wzór od którego chciałabym by dziecko czerpało wartości (nie ma matury, nie kształci się, jego rodzina bardzo lekko podchodzi do faktu porzucenia córki przez matkę, po rozwodzie unikali kontaktu), choć staram się go nie oceniać, bo go nie znam. Tłumaczę sobie, że daje jej to wsparcie emocjonalne i zastępuje w jakiś sposób kontakt z matką. A jednak powraca do mnie myśl, że to dziwne. Zadaję sobie pytania czy on nie widzi, że dziewczynka zakochała się w nim po uszy? Podoba mu się to? Jakie są jego intencje? Ostrzeganie córki nic nie daje: jest nastawiona obronnie i powtarza, że kuzyn jest dla niej jak brat, a swoje intensywne uczucia tłumaczy sobie tym, że jest to jej rodzina. Jestem przekonana, że jest z nami szczera. Wolę, żeby mówiła do nas o kuzynie, niż żeby nie mówiła wcale. Z nim nie rozmawialiśmy. Średnio budzi moje zaufanie: np. latem namawiał ją, żeby u niego na parę dni zamieszkała (z nim w jednym pokoju, bo mają mały dom). Myślę, jak do tego podejść, bo zależy mi, żeby nie utracić zaufania córki. Biorę pod uwagę, że może to tylko platoniczna znajomość, która skończy się sama z czasem, tym bardziej, że nie mają możliwości się spotykać. Jednak na razie nic się nie kończy, wręcz przeciwnie. Czy jest się czym niepokoić? Zostawić to tak, jak jest? Czy trzeba działać? A jeśli tak, to jak? Zależy mi na niej i nie chcę, żeby wpadła w jakieś kłopoty.
Martwię się o córkę i opiekę nad nią. Po rozwodzie mieszka z matką, jednak widzę zaniedbania
Witam, ma 5 letnią córkę, rozstałem się z jej matką, teraz córkę widuję na weekendy, gdy córka przyjechała do mnie ostatnio, było to w godzinach około 18, ja w tych godzinach jadam obiad, gdyż pracuję do 17, zauważyłem u córki apetyt, jakby była głodna, więc zapytałem czy jadła obiad u mamy, usłyszałem od córki, że mama nie gotuje obiadów, więc z ciekawości zapytałem - to co jesz - odpowiedziała, że serki, ale nie byłem jedynym, któremu tak powiedziała, gdy poszliśmy do znajomych, bo moja córka lubi się z ich dziećmi, znajomi byli w porze obiadowej, gdy zapytali mojej córki, co lubi, jak mama gotuje, usłyszeli tą samą odpowiedź, co ja teraz zamartwiam się czy moje dziecko nie chodzi głodne, nie wiem, gdzie to zgłosić, najchętniej zabrałbym córkę i sam się nią zaopiekował- wiem, że w sądzie ciężko jest wygrać taką sprawę z matką, co zrobić? córka nie raz okazuje, że nie chce wracać do mamy tak, jakby się czegoś bała.
Przemoc domowa: Jak chronić dzieci i kiedy podjąć decyzję o wyprowadzce?

Dzień dobry. Potrzebuję wsparcia i potwierdzenia, że to nie ze mną jest coś nie tak... Z mężem poznaliśmy się na studiach, jesteśmy razem 17 lat, 11 po ślubie. Wiedziałam, że jest raczej nerwową osobą i trochę wybuchową, ale było to na niealarmującym poziomie. Wszystko było ok, aż pojawiło się pierwsze dziecko.. Mąż ewidentnie nie mógł znieść, że zszedł na drugi plan, że to dziecko (potem dzieci) były najważniejsze. Dodam, że zazwyczaj byłam zostawiona sama sobie z dziećmi, bo on albo pracował, albo wolał siedzieć na kanapie przed tv/komórką. A ja miałam ogromnego baby bluesa, który chyba przeszedł w depresję, bo odrobinę lepiej poczułam się dopiero po roku...i ze wszystkim zawsze radziłam sobie sama. Każda kłótnia to było obwinianie mnie o wszystko i oczywiście masa epitetów pod moim adresem. I jego zdaje się największy ból-rzadkie współżycie.. 3 miesiące po urodzeniu drugiego dziecka zrobił kolejną awanturę o to grożąc, że poszuka sobie innego miejsca, gdzie to dostanie. Po tym we mnie coś pękło poraz pierwszy, ale starałam się, dla dzieci głównie, bo codzienne życie nie było złe (zwłaszcza, że byłam właśnie najczęściej sama z nimi). Teraz dzieci podrosły i chyba wszystko zaczyna przybierać na sile... Mąż coraz częściej szarpie syna (syn 4 lata, bywa zaczepny, potrafi bić, ale będzie diagnozowany pod kątem spektrum), potrafi źle się odezwać do dzieci, uważa, że powinny się go bać, bo wtedy będą czuć respekt, bo mają być posłuszne. I traci panowanie nad sobą coraz częściej, ostatnio roztrzaskał butelkę ketchupu na ścianie, bo córka go zdenerwowała.. i wydarł się na mnie, że mam choć raz robić co mi mówi, a nie wziąż tylko swoje. Teraz do napisania na forum skłoniła mnie świeża "akcja"-syn go kopnął, to ten go złapał mocno za rękę, synek spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem (jak zawsze w takiej sytuacji), wyrwałam mu go, mówiąc, że coś mu się pomyliło, że szarpie tak 4-latka do tego chłopca z możliwą diagnozą. Mąż odpowiedział, że sobie nie da, nie pozwoli się tak traktować i że jeśli jeszcze raz to zrobi, to cytuję, "przyłoży mu"... Nie dam rady tak dłużej, podejrzewam że ta przemoc eskaluje przez to, że nie "skaczę" wokół męża, że ma niezaspokojone rożne potrzeby, ale nie jestem w stanie wykrzesać z siebie żadnej iskry czy czułości dla niego, nie po tym wszystkim. Badam jego nastroje i najlepiej się czuję gdy go nie ma... Myślę nad wyprowadzeniem się, ale to ogromny krok i zmiana dla dzieci. Choć bycie tu w takim domu też nie jest raczej dobre...

Na dzień dzisiejszy minęło 5 miesięcy odkąd zostalam wyrzucona z domu wraz z dziećmi przez męża. Oboje zmieniliśmy sie w naszych relacjach, każdy odpuścił przestał się starać i znalazł pocieszenie w osobie trzeciej.
Dzień dobry. Na dzień dzisiejszy minęło 5 miesięcy odkąd zostalam wyrzucona z domu wraz z dziećmi przez męża. Oboje zmieniliśmy sie w naszych relacjach, każdy odpuścił przestał się starać i znalazł pocieszenie w osobie trzeciej. Wszystko zostało wyjaśnione co do zdrady. Mąż nie chciał bym starała się się walczyć o nasze małżeństwo, za bardzo go bolał fakt zdrady. Po 3 miesiącach walki o nasz związek, wkońcu przestałam walczyć o niego i zaakceptowałam z wielkim bólem decyzje męża o rozpadzie małżeństwa. W tym tygodniu usłyszałam od niego,ze powinnam się starać cały czas by ratować to jeśli go kocham mi zależy. Mąż od początku wyprowadzki mojej i dzieci nie poczynił żadnych kroków by ratować nasza relacje. Zależy mi na nim bo nadal go kocham ale chce popatrzeć tez na dzieci by miały dzieciństwo bez awantur i pełne miłości. Jest sens się starać o to wszystko gdy druga strona ma wahania tego co chce tak naprawdę w życiu i odpuszcza przy najmniejszym błędzie drugiej osoby ?
Mąż i rodzina uważają mnie za leniwą i roztargnioną. Często nie panuję nad emocjami czy słowami. Czy możliwe, że mam ADHD?
Co mam zrobić, nie mam pojęcia. Ludzie za mną nie przepadają, bo czasami nie panuję nad emocjami lub słowami. Potrafię kogoś nieświadomie urazić. Dodatkowo wszyscy uważają, że jestem leniwa i nieudacznik. Nawet ostatnio usłyszałam od męża, że przez to, że ciągle coś po mnie naprawia i za mnie czasami myśli oraz nie wie co jeszcze nieświadomie odwalę. Więc przez to zaczął pić. Moi rodzice też uważają mnie za leniwą, a nawet teść. Jedynie dla dzieci jestem najlepszą mamą na świecie. Czasami jak się kłócę z mężem lub kimś o moim zachowaniu przychodzą do mnie myśli, że może wszystkim by było lepiej jakby mnie nie było, a potem uświadamiam sobie, że są osoby, dla których jestem całym światem. Czy naprawdę może być ze mną coś nie tak ? Czy mogę być zepsuta ? Zastanawiałam się parę razy czy nie mam ADHD, jednak musiałabym ukryć, że robię diagnozę w tym kierunku, bo mąż, rodzice i teść uważają takie osoby po prostu za głupie, bo mają żółty papierek.
Zakończenie związku
Zakończenie związku. Witam, opiszę pokrótce swoją sytuację. Zostawiła mnie dziewczyna po 2 latach związku. Twierdząc, że musi to sobie wszystko przemyśleć. Po dwóch miesiącach do mnie przyjechała, wytłumaczyć mi, co zrobiłem źle. Wypominała mi różne sytuacje, ale ja też miałem co do jej zachowania uwagi w tym związku, choćby usuwanie przede mną wiadomości, bo jak twierdziła, nie chciała „żebym tracił humor” albo usuwanie w historii połączeń na komunikatorach rozmów przez kamerkę z kolegą. Postanowiłem więc, że do niej nie wrócę, bo nawet gdy miałem się zastanowić czy do niej chce wrócić (dała mi czas, żebym to przemyślał, bo ona chciała wrócić, ja nie), to gdy nie odpisywałem jej 6 godzin, miała do mnie pretensje, że nie odpisuje, gdzie ja potrzebowałem po prostu czasu dla siebie… Zresztą nie uznaje przerw w związku, czy takich rozstań, bo to już druga taka sytuacja. Rozumiem raz, ale nie drugi. Zaznaczę, że chciałem pracować nad tym związkiem gdy byliśmy razem, ale ona totalnie nie chciała ze mną rozmawiać zbywając mnie tekstami, np. „Że teraz się musi skupić, bo prowadzi”, „Teraz gotuje”, „Teraz jestem zmęczona”. W ogóle od jakiegoś czasu było ciężko z nią porozmawiać, bo ciągle twierdziła, że potrzebuje czasu. Lubiła mnie też kontrolować, miała cały czas moją lokalizację dostępną i hasła do wszystkich social mediów. Właściwie to nie wiem czemu się na to zgodziłem z perspektywy czasu. Chyba był to mój pierwszy poważny związek i nie wiedziałem, jak się zachować. Tak przynajmniej staram się tłumaczyć. Tylko teraz jestem załamany, bo przeprowadziłem się 500 km dla tej dziewczyny, wiązałem z nią przyszłość, a teraz zostałem sam w dużym mieście. Nikogo tu nie znam, rodzina jest daleko i co najwyżej mogę do nich pojechać na urlopie… jest mi bardzo smutno z tego powodu i czuję się samotny. Czasami sobie po prostu nie radzę i płaczę w domu. Przy ludziach nie daję sobie tego poznać i mówię, że jest okej, ale w domu gdy jestem sam, przygniata mnie czasami ciężar moich decyzji, które podjąłem i chyba już sam siebie przestaje lubić i się zastanawiam, dlaczego bylem taki głupi i nie posłuchałem kogoś bliskiego. Z drugiej strony moi bliscy to też ciężki temat. Rodzice się mną nigdy za bardzo nie interesowali, nie rozmawiali, często się kłócili między sobą, ojciec przesadzał z alkoholem, więc chciałem się wyprowadzić od nich jak najszybciej, ale mimo to za nimi czasem tęsknie jacy by nie byli…. Utrzymuje z nimi kontakt telefonicznie, ale w ogóle mam wrażenie, ze mnie nie słuchają… mówią tylko co u nich, albo czy im nie pożyczę pieniędzy…. Chciałbym po prostu czuć się dobrze, a ostatnio kiepsko mi to idzie i poznać wartościową osobę, która kieruje się jakimiś wartościami, ale im bardziej poznaje ten świat i ludzi to mam wrażenie, ze najczęściej, na czym ludziom zależy to pieniądze, seks i alkohol. Proszę o jakąś radę, pomoc, cokolwiek…
Czy OCD może się zmniejszyć po porodzie? Wpływ hormonów na nasilenie objawów w ciąży
Witam, mam pytanie. Cierpię na OCD od 5 lat, teraz jestem w ciąży i choroba się tylko nasiliła u mnie przez hormony.. czy po porodzie gdy hormony się unormują jest szansa na jakiś cud, że choroba ustanie lub zmiejszy się z znacznym stopniu ?