Left ArrowWstecz

Zaburzenia nastroju a skuteczność terapii: Czy kontynuować sesje z psychologiem?

Dzień dobry, Kilka tygodni temu rozpocząłem sesję spotkań z psychologiem, dotychczas odbyłem trzy takie spotkania i zastanawiam się nad sensem kontynuowania terapii. 

Jestem 28-letnim mężczyzną i właściwie od 10 lat (zaczęło się od studiów) miewam zaburzenia nastroju (włącznie z myślami samobójczymi), spowodowanymi niezadowoleniem z życia na różnych płaszczyznach: zawodowej, towarzyskiej, zdrowotnej. Wydaje mi się, że potrzebuję kogoś, kto pomógłby mi rozwiązać te problemy, a niestety w swoim otoczeniu takiej osoby nie mam. Zacząłem sądzić, że nie jest to też psycholog, gdyż nawet nie potrafię sobie wyobrazić, w jaki doraźny sposób mógłby pomóc. Dobre słowo i próba zmiany nastawienia nie pomogą. 

Chyba on do końca też nie rozumie, z czym mam problem. Rozmowę planowałem oprzeć na analizie błędów myślowych, które doprowadziły mnie do sytuacji, z którą nie umiem sobie poradzić, natomiast ostatecznie z terapeutą skupiliśmy się na poradzeniu sobie z efektem, czyli aktualnym stanem. 

Nie wiem, jakie powinienem podjąć dalsze kroki: 

1. Czy kontynuować sesję z obecnym psychologiem i próbować lepiej wytłumaczyć, co jest nie tak. 2. Sięgnąć po pomoc innego psychologa. 3. Dać sobie spokój z psychologiem i próbować rozwiązywać problemy samemu. 

Dziękuję i pozdrawiam.

User Forum

Jan

w zeszłym miesiącu
Asia Zioło

Asia Zioło

Dzień dobry,

Po przeczytaniu pytania, pomyślałam o dwóch aspektach - celu i relacji. Wielu specjalistów pracuje w ten sposób, że pierwsze 1-3 spotkania są konsultacyjne, by móc poznać świat Klienta i jego problemy. Dopiero wówczas można pokusić się o hipotezy, czy cele. Myślę też o wymiarze realności i oczekiwaniach - wspomniał Pan, że problem trwa 10 lat, jakich więc efektów spodziewał się Pan po 3 spotkaniach? W kontekście celu warto też wspomnieć o różnych nurtach - w zależności od modalności specjalista skupi się na innym aspekcie i co innego będzie pogłębiał, co jest ok, bo różnymi drogami można dojść do tego samego celu. Natomiast wiele badań pokazuje, że nurt jest wtórny do relacji i że to ona, czyli tzw. przymierze terapeutyczne, jest kluczowa w całym procesie. Warto byłoby swoje wątpliwości podnieść z obecnym psychologiem, jednocześnie, jeśli nie ma do tego gotowości, poszukać takiego specjalisty, do którego będzie miał Pan zaufanie.

 

Powodzenia!

Asia Zioło,

Psycholog, coach

w zeszłym miesiącu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Dzień dobry,

istotne w całym procesie jest to, aby klient/pacjent nawiązał z psychologiem więź, mówiąc wprost: aby psycholog przypadł do gustu klientowi/pacjentowi. To jest na początku bardzo ważne z tego względu, aby osoba korzystająca z takiej konsultacji poczuła się swobodnie, a co za tym idzie, otworzyła się na temat swoich lęków, smutków, trudności. Czasami między prowadzącym a klientem/pacjentem "nie zaiskrzy", ale to się zdarza i wtedy trzeba poszukać psychologa z inną osobowością i metodami pracy.

 

Pozdrawiam,

Katarzyna Kania-Bzdyl

w zeszłym miesiącu
Julia Pagacz

Julia Pagacz

Dzień dobry,

być może psycholog skupił się na bieżącej sytuacji, ponieważ to właśnie aktualny stan wydawał się najważniejszy do zaopiekowania na już? Do podjęcia pracy związanej silnie z przeszłością, dość rozległą, ważna jest też gotowość do zagłębienia się w te tematy, często po pierwszym czy pierwszych dwóch-trzech spotkaniach nie jest jasne, czy klient taką gotowość ma.

Zawsze warto także zgłaszać swoje wątpliwości podczas spotkań z psychologiem, tylko ta osoba wie, dlaczego akurat taką formę pracy wybrała. Trzeba jednak pamiętać, że pierwsze kilka spotkań często jest orientacyjne, dopiero po nich wspólnie ustalane są cele terapii. Wtedy można wskazać, który obszar jest najważniejszy do pracy. Trzeba się jednak liczyć także z tym, że jest to proces, który może trwać dłużej. Jeśli coś działo się w życiu przez 10 lat, to ciężko jest to poprawić w miesiąc.

Więź z terapeutą także jest ważna, dobrze zbudowana relacja jest istotnym czynnikiem leczącym. 

Myślę, że warto w pierwszym kroku spróbować porozmawiać ze swoim psychologiem o tym, co zostało tu przedstawione. 

Jeśli nadal nie będzie można dojść do satysfakcjonującego porozumienia, wtedy warto rozważyć zmianę psychologa.

 

Pozdrawiam serdecznie

Julia Pagacz

w zeszłym miesiącu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Spodobała mi się psycholożka, do której uczęszczam na terapię. Co zrobić? Czuję się zażenowany.
Dzień dobry, uczęszczam od niedawna na psychoterapię. Już na samym początku, na pierwszym spotkaniu bardzo spodobała mi się moja terapeutka. Jest to dla mnie ogromny problem, bo jestem w związku, a Pani psycholog non stop siedzi mi w głowie, co bardzo negatywnie wpływa na moje relacje z drugą połówką. Zastanawiam się czy nie zrezygnować z terapii i nie odciąć się. Dodam, iż Pani psycholog zachowuje się bardzo profesjonalnie, nie daje mi żadnych powodów do tego, bym czuł się w ten sposób. Nie chciałbym rozmawiać o tym z Panią psycholog, gdyż czuje się zażenowany całą sytuacją.
Nudzę się na psychoterapii. Ciągle poruszamy te same obszary, a ja chciałabym móc rozwinąć się i zaangażować w nowe.
Hej, Chodzę na terapie poznawczo-behawioralną od 5 miesięcy. Od pewnego czasu czuję się strasznie znudzona terapią. Nudzi mnie ciągłe gadanie i słuchanie o tym samym. Nie czuję, że się rozwijam. Ciągle robię to samo. Poruszamy ciągle te same tematy. To mnie zniechęca i mam ochotę zrezygnować.Lubię nasze spotkania. Dużo z nich wynoszę. Terapeuta jest bardzo fajny i konkretny. Po prostu ja potrzebuje, aby od czasu do czasu był powiew świeżości, aby coś nowego się wydarzyło, abym mogła się rozwinąć i czegoś nowego nauczyć. A tu ciągle gadamy o tym samym, zajmujemy się tym samym obszarem i stoimy w miejscu. Nudzi mnie to. Potrzebowałabym skupić się na czymś nowym. Na razie odpuścić te tematy i zająć się czymś innym. Inaczej moja motywacja spada i robi się to monotonne. Wtedy nie chce mi się w to angażować. Chodzę, bo chodzę. Z poczucia obowiązku oraz no zobowiązałam się, ale robię to coraz mniej chętnie. Zmęczona nią jestem. Jak tę nudę zabić? Nie chciałabym rezygnować z terapii, ale no naprawdę się nic nie dzieje. Ja to wolę jednak dosyć praktyczne zajęcia/ warszatowe :)
Mam poczucie, że psychoterapia pogorszyła mój stan, nie umiem poskładać w głowie wielu spraw.
Witam, Jestem na psychoterapii od 1,5 roku, ale nie czuje się lepiej. Psychoterapeuta jest naprawdę w porządku, ale po większości spotkań czuje się zdołowana (mówiłam mu o tym). I tak jak przed terapią miałam czasem dołowe nastroje, tak teraz po tym 1,5 roku mam po prostu już stany depresyjne. Rozgrzebywanie starych rzeczy, o których w ogóle nie myślałam, bo już nie miałam do nikogo żalu, zamieniły się w użalanie nad sobą i złowrogą postawę do innych. Wydaje mi się, że terapia nie była rozwiązaniem dla mnie, a teraz mam po prostu sieczkę w głowie i nie potrafię funkcjonować normalnie, nie umiem tego poskładać w coś nowego - nie umiem zmienić siebie i nie umiem wrócić do tego stanu sprzed terapii. Ten pośredni stan dołuje mnie, bo może chciałabym pójść dalej, ale nie potrafię, nie mam siły. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
Czy obecna terapia jest odpowiednio dobrana do moich potrzeb? Czuję się gorzej, usłyszałam też nieprzyjemny komentarz.
Dzień dobry, od paru miesięcy uczęszczam na terapię, chociaż przez ostatnie spotkania mam wrażenie, że jest gorzej niż przed nią. Czy możliwe, że to nurt jest nieodpowiedni? Czy nurt psychodynamiczny jest odpowiedni dla napadowego lęku?Rozmowa z samą terapeutką zawsze jest miła, lecz sam sposób odbywania się spotkań ostatnio zaczął mnie zastanawiać, mam wrażenie, że jak tylko jest lepiej to JEDYNY problem z jakim przyszłam na terapię jest nagle nieważny. I właśnie przez takie zmienianie tematu po ostatniej sesji czuję się gorzej niż przed nią. Sam lęk też się pogorszył, więc najpierw wspomniałam o tym, miałam poczucie, że mimo widocznego pogorszenia, nadal ten temat jest spychany podczas rozmowy, więc gdy już względnie o tym opowiedziałam, temat zmienił się na przykrą dla mnie sytuację, gdy osoba, którą darzyłam zaufaniem kompletnie je zepsuła, bo powiedziałam prawdę podczas rozmowy, a zostałam za nią tylko skrytykowana. Uznałam, że to wydarzenie mogło pogorszyć mój lęk, dlatego o tym powiedziałam, ale jedyne co w sumie usłyszałam, to, że mogłam tak nie mówić do tamtej osoby. No powiem szczerze, że po takiej dość niesłusznej krytyce niekomfortowo mi się nadal rozmawiało. No bo łatwo powiedzieć, że trzeba było tak nie mówić, ale wtedy było konieczne powiedzieć to do tamtej osoby. Teraz przez święta będę mieć przerwę od sesji, ale przyznam, że zastanawiam się nad tym czy skoro moje odczucia ostatnio są negatywne nie powinnam zmienić terapeuty? Wiadomo, proces leczenia lęków może być długi, ale gdy pogarsza się tak, że mam wrażenie jakbym w ogóle tam nie chodziła i nie dostawała jakiś konkretnych porad w sprawie lęku to zaczynam mieć wątpliwości czy to odpowiednia dla mnie terapia. Jest to pierwszy raz, gdy jestem na terapii, więc możliwe, że nieodpowiednio ją dobrałam do swoich potrzeb.
Zaburzenia lękowe- boję się spróbować innego terapeuty, na myśl o psychiatrze uważam, że zwariowałam.
Dzień dobry, mam zaburzenia lękowe, niedawno zrezygnowałam z terapii, bo nie było w niej efektów. Nadal czuję lęk, mam objawy somatyczne. Po ostatniej sesji na jakiej byłam terapeuta zalecił wizytę u psychiatry i coraz bardziej się próbuje do tego zmusić. Mimo że podczas terapii nie miałam żadnych pomysłów od terapeuty co robić z lękiem i czekałam aż sam zniknie to utwierdziłam się, że to z mojej winy się nie udało, że sama musiałam znaleźć sposoby. Przez dwa dni nie wychodzę z domu, bo już tak się tym przejęłam, wstydzę się wyjść do ludzi. Mam wrażenie, że wszyscy się ode mnie odsuwają przez te lęki. W sumie nie ma co się dziwić, jedyne co, to chodzę do szkoły, a poza nią nie wychodzę ze znajomymi, bo mimo wszystko się boję, wychodzę jedynie z rodzicami, bo przed nimi się nie wstydzę, że mogę spanikować. Nie wiem już co robić, mam wrażenie, że zaraz sobie zniszczę życie takim lękiem. Chciałabym normalnie żyć, ale skoro terapia, nawet nie prowadzona dobrze, ale jakakolwiek nie pomogła to nie wiem czy coś pomoże. Boję się, że jak pójdę do innego specjalisty to też nie dostanę żadnych rad co robić, a jak udam się do psychiatry to zwariuję od tego poczucia, że niemożliwe, że ze mną jest aż tak źle . I tak na razie nie mogę znaleźć nikogo, kto ewentualnie by mi odpowiadał jako terapeuta, więc może lepiej się z tym przemęczyć i minie samo? Chciałabym znowu wyjść z domu bez myślenia o sobie jak o kimś winnym lękowi, a nie umiem. Co mogę zrobić, bo wyjść muszę?
Może to nie ten nurt, może jakoś nie jesteśmy dopasowani psycholog i ja?
Na ostatniej sesji u psycholog poczułem się oceniony, tak jakby jej się wyrwało, że "nie uczestniczyłem w wychowaniu dziecka" i po chwili urwała temat słowami, że teraz to sobie tak wybiegła. Nie dokończyliśmy tematu po to był koniec sesji. Zostałem z tym do kolejnego spotkania, cały czas mam uporczywe myśli o co chodziło, czy to jakieś jej prywatne stwierdzenie? Mam problemy z lękami, niską samooceną, depresją i do tego doszły co jakiś czas myśli samobójcze. Na terapię chodzę już od roku czasu, a zamiast mieć jakąś ulgę to coraz większe napięcie czuję no i te myśli. z reszta często tak jest że z gabinetu wychodzę w gorszym stanie niż przyszedłem, jakiś temat jest rozgrzebywany nie dokończony i zostaję z tym, nie wiem jak sobie radzić. Takie nierozwiązane tematy się nawarstwiają, bo dochodzą kolejne i to takie błędne koło. Mam straszny mętlik w głowie przez to. Sesje są w nurcie psychodynamicznym, strasznie się to wszystko wlecze, efekty mierne, nie mogę funkcjonować w pracy, domu. Może to nie ten nurt, może jakoś nie jesteśmy dopasowani psycholog i ja? czy ciągnąć to dalej?
Uczęszczam na terapię, jednak oczekiwałem większej poprawy.
Witam, mam 28 lat i od 6 miesięcy uczęszczam na terapię w nurcie psychodynamicznym. Zdecydowałem się, ponieważ mam problem z poczuciem własnej wartości ,które praktycznie nie istnieje,z nieśmiałością,z samoakceptacją oraz nie potrafię nawiązywać relacji z płcią przeciwną - jestem w tym po prostu tragiczny. Zauważyłem u siebie, że podczas sesji często mam problem z koncentracją oraz tak jakbym się "wyłączał", przez co często nie pamiętam niektórych fragmentów sesji czy też mam poczucie, że nie przykładam się wystarczająco, co powoduje u mnie frustrację i poczucie, że nigdy nie będę w stanie niczego zmienić w sobie czy swoim życiu. Widzę po tych 6 miesiącach pewne zmiany na lepsze, jednak miałem nadzieję, że po takim czasie będę w innym miejscu niż jestem i tu ponownie pojawią się strach, że wszystko to jest na nic, bo nic się nie zmieni. Nie mam problemu z chodzeniem na wizyty, w dniu wizyty wszystko jest jej podporządkowane oraz lubię rozmowy z moją terapeutką, jednak coraz częściej pojawia się w głowie myśl czy to ma sens, czy dam radę, czy może jestem tak niereformowalny, że i tak przeze mnie nic z tego nie wyjdzie. Z drugiej strony wiem, że jeśli zrezygnuje to popełnię ogromny błąd. Nie wiem o co chodzi czy też co się dzieje i co z tym robić, proszę o jakieś porady. Dziękuję
Jak powiedzieć psychoterapeucie, że nie chce kontynuować współpracy?
Uczęszczałam na psychoterapię, podczas wakacji że względu na moją i mojego psychologa mniejszą dostępność zrobiliśmy przerwę. Była dla mnie czasem przemyśleń. Czuję że powrót na nią z tym psychologiem nie ma większego sensu. Nie czułam za bardzo nici porozumienia z tym specjalistą i tego żeby coś zmieniała. Dużą wagę w planowaniu zakończenia współpracy ma też aspekt finansowy, gdzie po prostu nie mogę sobie finansowo pozwolić na koszt terapii. W jaki sposób najlepiej przekazać specjaliście że nie chce kontynuować współpracy z nim? Jakich słów użyć żeby zrozumiał j nie próbował na siłę namawiać mnie na dalszą współpracę?
Nie wiem czy terapia psychodynamiczna jest dla mnie. Czuję pogorszenie, chaos w głowie.

Jestem w terapii psychodynamicznej od prawie 9 miesięcy i mam wrażenie, że zamiast pomóc, to tylko spotęgowała chaos panujący w mojej głowie. 

Moimi celami terapeutycznymi były i dalej są odbudowanie poczucia własnej wartości, sprawczości, umiejętność budowania i utrzymywania relacji w szczególności z płcią przeciwną. Zdecydowałem się na ten rodzaj terapii, ponieważ wydawał mi się najbardziej odpowiedni do moich problemów. 

Po tym czasie mam poczucie, że jestem w jeszcze gorszym miejscu niż na początku, w mojej głowie panuje jeden wielki chaos. Sam już nie wiem co czuję, myślę, w jakim kierunku idę czy w ogóle w jakimkolwiek idę, co powinienem robić w trakcie sesji i pomiędzy nimi, czy wkładam w to wystarczająco dużo wysiłku czy może się nie przykładam odpowiednio lub może nie jestem odpowiednio otwarty na zmianę. 

Czuję frustrację oraz wątpliwości czy to ma jakimkolwiek sens, czy ja jestem w stanie cokolwiek w sobie zmienić, czy może jestem tak beznadziejnym przypadkiem któremu już nic nie pomoże. 

Zamiast się sukcesywnie przybliżać do celu to chyba się tylko oddalam, co tylko potęguje rozczarowanie. Często na pytania zadawane przez terapeutkę moje odpowiedzi to "nie wiem" lub "nie jestem w stanie odpowiedzieć" co mnie doprowadza do irytacji tym bardziej, że często zachęca mnie do mówienia o wszystkim, co mi po głowie chodzi, emocjach, które czuję czy fantazjach. Nawarstwiać się to zaczęło od kiedy został poruszony temat "wewnętrznego dziecka" oraz odpuszczenia i pożegnania "starego" życia. Czuję, że to za duży ciężar dla mnie i przerasta mnie, coraz częściej mam myśli o rezygnacji z terapii, bo widzę coraz mniejszy jej sens, jednak z drugiej strony wiem, że to mógłby być duży błąd. Poruszałem te wątpliwości z moją terapeutką i dalej jestem tu, gdzie byłem. Nie wiem już sam co myśleć i robić.