
Córka partnera nie chce mieć z nim kontaktu. Czy powinnam w jakiś sposób być w tej sytuacji?
Anonim
Katarzyna Kania-Bzdyl
Dzień dobry,
proszę mieć na uwadze, że córka męża jest w wieku nastoletnim i dojrzewa, a to wiąże się z poszukiwaniem własnej tożsamości. Niejednokrotnie takie sytuacje mają miejsca w pełnych rodzinach, gdzie dziecko przechodzi właśnie bunt młodzieńczy.
Skąd wynikają te słowa wypowiedziane z ust córki? Jak wyglądały do tej pory ich relacje?
Odnosząc się do depresji męża - w przypadku takiej diagnozy warto zastanowić się nad tym, czy oprócz leczenia farmakologicznego (psychiatra) wspomóc to leczenie konsultacjami psychologicznymi.
A co do Pani roli to myślę, że partnerowi bardzo przyda się Pani wsparcie i przede wszystkim trwanie przy nim w tych trudnych chwilach. Z Pani opisu znam sytuację, która ma miejsce tu i teraz, natomiast jest dużo niewiadomych dla mnie w postaci takich rzeczy, jak np.: Pani relacja z tą córką, Pani relacja z byłą żoną partnera.
Proszę dać czas partnerowi i jego córce. Czasami wiele przykrych słów mówimy w emocjach, a potem tego żałujemy. Mam nadzieję, że i tym razem też tak będzie.
Pozdrawiam :)
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Aleksandra Kaźmierowska
Dzień dobry,
na relacje między rodzicami a dziećmi mają wpływ różne sytuacje oraz okoliczności w jakich funkcjonują. Przede wszystkim jednak ważna jest aktywna obecność, zainteresowanie światem i sprawami dziecka oraz wspieranie go w sytuacjach trudnych a także towarzyszenie mu w radości i szczęściu. Z Pani opisu nie ma wielu informacji o tym jak wyglądała ta relacja wcześniej i jaki miał kontakt Pani mąż z córką. Niemniej, to co ważne w takich sytuacjach to nie odpuszczać próby kontaktu i szukać przestrzeni na wspólną rozmowę, ważne aby być w tym autentycznym, wrażliwym, bez nacisków.
Biorąc pod uwagę Pani osobiste doświadczenia rozumiem że ta sytuacja może bardzo z Panią rezonować i wywoływać różne emocje. To co może Pani zrobić w tej sytuacji to wspierać męża i okazywać swoją otwartość w zakresie ewentualnych przyszłych spotkań z córką.
Serdeczności
Aleksandra Kaźmierowska
Izabela Czak-Kunert
Dzień dobry.
W takiej sytuacji w związku warto postawić na szczerą rozmowę. Podczas rozmowy może Pani przedstawić swoje pomysły, ale równocześnie bardzo ważne jest to, aby wysłuchać drugiej strony, poznać perspektywę, obawy i lęki związane z tą sytuacją.
Pozdrawiam
Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Relacje z dzieckiem buduje się przez lata, szczególnie ważne są te pierwsze. Z jakiegoś powodu córka odtrąca swojego ojca, być może ma żal, że nie jest z rodziną, z nią. Utrata ojca to często traumatyczne przeżycie dla dziecka. Dodatkowo depresja nie ułatwia sprawy. W tej chorobie wskazana byłaby, oprócz leków, psychoterapia, aby pracować nie tylko z objawami, ale dotrzeć do ich źródła.
Warto porozmawiać z partnerem, jakie ma wobec Pani oczekiwania w związku z opisaną sytuacją. Pewnie potrzebuje wsparcia, także w chorobie. Powodzenia

Zobacz podobne
Od trzech lat żyjemy z mężem w kryzysie. Ciągle kłótnie obrażanie, w tym wszystkim uczestniczą dzieci. Mój 12-letni syn powiedział mi dziś ,,tata jedzie po tobie każdego dnia i że on już nie ma sił i że nie wytrzymuje w tym domu. Agresja męża słowna, jak i fizyczna przeniosła się również na syna, który ma już swoje zdanie i nazywa to, co się dzieje po imieniu i otwarcie mówi, co czuje. Mąż mówi mi, że to ja swoim zachowaniem prowokuje go do takiego zachowania, że jestem głupią, pusta idiotka psychopatka itp inne i ze, jak nie pójdę do psychologa albo nie powiem mu co dalej z nami, to on mi pokaże. Daje mi czas do końca kwietnia… Czuję się zastraszona, jest godzina 23, a ja nawet nie wiem, czy będę spała w sypialni, bo nie wiem, czy mąż mi pozwoli, bo gdy mamy gorsze dni, to mówi, że to jest jego dom jego sypialnia i nie życzy sobie, abym z spała, bo na to nie zasługuje, a gdy mimo wszystko idę spać do sypialni, to w złości mnie wykopuje z łóżka lub włącza telewizor bardzo głośno bym nie mogła spać. Masakra .
Obawiam się zachowania mojej matki, która zazwyczaj była agresywna i nieprzewidywalna, destrukcyjna. Jestem od rodziców zależna finansowo, Dostałam się na studia do dobrej uczelni w Holandii i muszę już zacząć szukać mieszkania. Obawiam się tego procesu, ponieważ moja matka w przeszłości zachowywała się skandalicznie w sytuacjach, które wymagały robienia w zasadzie czegokolwiek dla mnie, a gdy wiązało się to ze zmianą, to już w ogóle. Wydzierała się jak opętana wielokrotnie. Nieraz mówi mi, jak mam postąpić, a potem się drze, jak zrobiłam, tak jak mówiła. Przykład - poszłam do dentysty, choć mówiłam jej, że podobno to droższa klinika, ale ona nalegała, żebym poszła do tego blisko domu. Potem wydarła się, ze rachunek jest za duży. Gdy wychodziliśmy gdzieś razem, wydzierała sie, że ona nie ma zamiaru siedzieć w samochodzie i jej się nic nie podoba. Gdy uczyłam się jeździć samochodem, wydzierała się, przeklinała, że co ty ku*wa robisz?! Nie wolno mi było nigdy popełniać błędu albo czegoś przeoczyć, gdy wypełniałam formularz jakiś do wyjazdu za granicę kilka lat temu, wydarła się na mnie, bo uważała, że powinno być coś wpisane inaczej. Najgorsze jest to, że jej się nie da zatrzymać, gdy ona wpada w ataki furii - jej wrzaski są skrajnie, powtarzam skrajnie agresywne, jej oczy wyglądają, jakby miała zabić. Gdy mój ojciec nie mógl znaleźc miejsca do parkowania wpadła w furię. Ojciec niestety jest bierny i nieraz zaprzecza, mówi, że matka nie jest agresywna, że czasem jest nerwowa ale że mi też się zdarza. Dramat. On ją kryje jak tylko się da. Zeszły rok poświęciłam na bardzo intensywne poszukiwanie pracy za granicą, bo bardzo się dobrze czuję za granicą po prostu. Jednak nie udało się znaleźć pracy, dlatego idę na studia i cieszyłam się z tej nowiny. Jednak teraz nie umiem się cieszyć bo stresuje mnie to, że jestem uzależniona od rodziców, bo to ojciec ma płacić za studia i mieszkanie. Nie wiem jednak, jak sie zabrać za proces szukania mieszkania, bo chodzi o to, że najpierw powinno się pojechać i je zobaczyć, zanim się zapłaci albo podpisze umowę. Moja matka powiedziała "a po co masz jechać, to nic nie da" przecież nigdy nie wiadomo, jakie są warunki, na zdjęciach nie widać, czy jest pleśń itp. itd. Oczywiście znowu byłoby na mnie, gdybym jej posłuchała - znam ją niestety. Ona potrafi zmienić nagle zdanie o 180 stopni a potem się drze, że zrobiłam, jak mówiła na początku. Potem drze się, że mam czelność jej wypominać, ze zrobiłam, tak jak kazała - a gdybym się nie posłuchała to też by było źle, że się nie posłuchałam. A rzeczywistość jest różna, nie mam wpływu na wszystko, a podczas takich sytuacji jak przeprowadzki itp. zawsze coś może zaskoczyć. Nie wiem już, jak postąpić, żeby wyszło dobrze, skąd mam zawsze wiedzieć, jak postąpić? Skoro i tak i tak mogą być wrzaski.
Dzisiaj się dowiedziałam czegoś. Dowiedziałam się, że moja mama i dwie siostry jadą w czwartek nad morze, wracają w poniedziałek. Ja wiem, mówiłam siostrze jednej ze nie pojechałabym z nimi, bo po prostu nie czuję się komfortowo przy mamie i przy nich. A także z uwagi na bliznę po operacji. No...tak...tak mówiłam. A dzisiaj jak te słowa okazały się prawdą, to mnie to zabolało. Bo jak teraz sobie pomyślałam...To przecież mogła się mnie ostatecznie zapytać, czy moja decyzja, że nie jadę, jest ostateczna...a one nic... Poczułam się wyobcowana. Poczułam się odrzucona po raz kolejny w życiu przez nich. Owszem z tą siostrą jedna mam w miarę poprawne relacje jednak... Dlaczego to tak zabolało?
