
- Strona główna
- Forum
- związki i relacje
- Czy to jest...
Kasia
Wojciech Okoń
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Maria Ochota
Monika Wodnicka
Pani Kasiu,
wszystko, co przeżywamy, jest w pewnym sensie normalne. emocje są nam dane przez naturę i są w naszej służbie.
ale trzeba umieć nimi "zarządzać".
zazdrość, jak jej inne siostry i bracia, jest dla nas swoistą informacją. jeśli posiadamy umiejętność odczytania jej
i zrozumienia, wówczas działa na naszą korzyść.
jest jakiś ważny powód, dla którego przeżywa Pani przyjaźń narzeczonego jako zagrażającą Waszemu związkowi.
leży on głęboko w Pani, a początki tego uczucia prawdopodobnie sięgają wczesnych lat Pani życia.
można go szukać w procesie psychoterapii.
Magdalena Chojnacka
Zatrzymuje mnie stwierdzenie, że chcesz być „stale blisko”. Nie wiem, jak silna jest twoja potrzeba, ale dla prawidłowego rozwoju relacji obie strony potrzebują też mieć wokół siebie inne osoby, by rozwijać np. swoje pasje itp. Kiedy chcemy mieć partnera tylko dla siebie, może to oznaczać, że nasz „styl przywiązania” jest lękowy i każdą bliską osobę wokół partnera odbieramy jako zagrożenie. W takim wypadku dobrze jest skonsultować się z psychoterapeutą i zbadać tę kwestię.
Paweł Franczak
Droga Kasiu,
miłość nie wyraża się poprzez bezustanne bycie z drugą osobą., inaczej żaden marynarz nie mógł by nikogo pokochać! To domena w relacji małe dziecko-matka, nie między dwojgiem dorosłych. Jeśli potrzebujesz ciągłego bycia blisko narzeczonego to realizujesz tę pierwszą wersję. Taka zaborczość nie jest w służbie miłości w związku, a jej zniszczeniu, bo żaden mężczyzna nie będzie w stanie być z kobietą non-stop, to nierealne żądania. Poza tym są na świecie inne osoby prócz partnerki, to dość oczywiste że i ich potrzebujemy do życia.
Kierowałbym się raczej do specjalisty, który pozwoli ci przyjrzeć się temu problemowi, może też terapeuta par.
Pozdrawiam,
Paweł Franczak

Zobacz podobne
Witam, mam 22 lata. W wieku 11 lat byłam wykorzystywana seksualnie przez kuzyna. Działo się to kilkakrotnie na jednym wyjeździe. W tamtym czasie nie wiedziałam dokładnie, co się wydarzyło, jak to się nazywa. Miałam tylko poczucie, że stało, działo się coś złego. Pamiętam, że cały wyjazd zasadniczo źle znosiłam, miałam bóle brzucha, płakałam, ale nie potrafiłam powiedzieć z jakiego powodu. Wyjazd się skończył, ja wróciłam do domu. Wróciłam do codzienności. Zapomniałam o wydarzeniach z tamtego czasu. W wieku 16 lat zaczęłam mieć przebłyski wspomnień, zaczęły przypominać się tamte wydarzenia, wtedy też zaczęłam mieć większą świadomość tego wszystkiego... tego co, tak naprawdę się stało. Nie umiałam sobie z tym poradzić, zaczęłam doświadczać przebłysków wspomnień, w nocy nie mogłam spać, miałam problemy z koncentracją w szkole, nie mogłam jeść... Czułam się coraz gorzej..
Któregoś dnia nie wytrzymałam i poszłam do pedagoga w szkole i wszystko powiedziałam... . Oczywiście zaczęła się cała związana z tym procedura, sprawa trafiła na policje, a ja do terapeutki.
Moja terapeutka, określiła, że cierpię na PTSD. Moja terapia trwała ponad rok. Była to terapia przedłużonej ekspozycji.
Terapia ta dała mi pomoc i ukojenie. Teraz mimo skończonej terapii, obecnie nie czuje się dobrze, mimo tego, że w tamtym czasie i okresie było dobrze....
Zastanawiam się, czy są to w dalszym ciągu skutki przeżytej traumy? Mimo tego, że kuzyn w żadnym stopniu mi nie zagraża ? Ogólnie na co dzień odczuwam ciągle napięcie?
Jestem tak jakby w ciągłym czuwaniu, ostrożności.
W każdym mężczyźnie, który przechodzi np. koło mnie, czuje zagrożenie albo myśl, że muszę uważać, muszę być ostrożna, bo może coś mi zrobić i mam scenariusze co może mi się stać.
Jak idę gdzieś sama, mój odruch to ciągłe odwracanie się i upewnianie czy nikt za mną nie idzie. Gdy zdarzy się tak, że jakiś mężczyzna idzie za mną dłuższy czas, od razu mam strach w głowie... Przyśpieszam kroku, chowam się gdzieś mimo tego, że nie ma złych zamiarów i po prostu przypadkowo przechodzi akurat tą samą drogą co ja. Mam też w sobie dużo poczucia winny za tamte wydarzenia, czuje się brudna, mam gorsze spojrzenie na siebie? Złość na to, że moje zachowania są za bardzo impulsywne. Mam też problem zaufać jakiemukolwiek mężczyźnie, chłopakowi. Nie lubię, unikam bliskości... Boję się, że moje problemy wpłyną na to, że nie będę umiała nigdy wejść w żaden związek .


